PBF - Aquilońskie Pogranicze

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 10 stycznia 2019, 13:25

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]

Sigrun:

- Dzięki Ci Szamanie, dobrze usłyszeć, że Tarczowniczki przeżyją, takoż i Szamanka, zadbamy o nie jak należy.Możesz spokojnie odpocząc w samotności, wskażemy Ci odpowiednie miejsce.
W trakcie jak Szaman przygotowuje się do udania w miejsce gdzie będzie medytował,

Sigrun pyta:
- Co postanowiliście? Zostajecie u Nas w gościnie czy wracacie do osady z której przybyliście? Nadal Nikt mi nie odpowiedział co robicie w osadzie nad jeziorem? Nie chcecie gadać, nie mówcie, nie moja to rzecz.

- Co zamyślacie zrobić w kwestii owych Hyperborejczyków?, nie wiadomo kiedy i na kogo uderzą, to jak mniemam jeno kwestia czasu. Macie jakoweś poparcie u miejscowych, czy po zasłyszeniu ostatnich wieści zamierzacie opuścić te strony ?, tak jako Wasz przyjaciel łucznik zamierza uczynić.

- Wkrótce do walki tu dojdzie, obawiam się by nie była ona rzezią jaka Nam Hyperborejskie przybłędy sprawią..., a tak się może stać jak większych sił nie zgromadzę.

- Co na to rzekniecie?
Szaman odzyskał większość mocy.
Daffyd:

- Ja tam jestem za opuszczeniem tych ziem, my ku Aquilonii się udamy a stamtąd gdzie komu wola, Wy zaś Pani do jakiegoś dużego szczepu miejscowych dołączyć możecie. Nie wiem jako moi niedawno poznani druhowie na sprawę się zapatrują.

Obrazek
Ostatnio zmieniony 13 stycznia 2019, 09:00 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 12 stycznia 2019, 22:33

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]
Galvat siedział cicho trzymając język za zębami. Szczególnie gdy pojawił się Daffyd, który również podejrzanie patrzył na Zamorańczyka. Jednak, gdy Sigurn zapytała o plany, Galvat poruszył się wyraźnie. Wiedział, że wypadałoby coś rzec, aby nie wyglądać na jeszcze bardziej wrogiego i podstępnego. Otworzył usta zaczynając spokojnym i miękkim tonem:

- Cały czas myślę co dalej zrobić i jeszcze decyzji nie podjąłem. Wydaje mi się, że to co będziemy dalej robić zależy od odpowiedzi na kilka pytań, na które nie znamy odpowiedzi. A mianowicie chodzi mi o tych Hyperborejskich oprawców... Z iloma walczyłyście? Ilu razem ich jest, skoro chcieli wciągnąć was w pułapkę? Jak daleko jest wioska i ilu tam jest mężów gotowych stawić opór? To tylko kilka pytań, które nie dają mi spokoju. Gdy usłyszymy odpowiedź, zapewne pojawią się kolejne pytania, a wtedy uzyskasz moją ostateczną odpowiedź.

Galvat otulił się w odzienie jeszcze bardziej, zdradzając oznaki wyziębienia. Nie miał zamiaru ukrywać faktu, że wkurwia go okolica, temperatura i temperament tubylców. Gdyby nie ogień i coś do jedzenia zacząłby rozgadać się po pozostałych, zastanawiając się od kogo mógłby przywłaszczyć sobie odrobinę żywności. Delikatnie sine usta i niekontrolowany ruch dolnej szczęki był aż nadto denerwujący. Jednak jak na pospolitego Zamorańczyka trzymał się nad wyraz dobrze. Innych z jego rodzaju drążyłaby już choroba i kłopoty z mięśniami. Ale nie Galvata, który postanowił spróbować swych sił w krainach północy. Złodziej wiedział, że doświadczenie wyniesione z tych ziem, będzie nieocenionym atutem gdy znów pojawi się w Zamorze - mieście wielu możliwości.

Spojrzał na Hroth'a i zmrużył oczy. Ja pierdolę... Ten tutaj byłby w stanie wyrwać więzienne kajdany z ściany, wygiąć kraty w celi i wsadzić je w dupę strażnikom. Jebaniec Nehaher jak zawsze wie jak ochronić się przed fizycznym zagrożeniem... - rozmyślał patrząc na posturę wojownika. Nie wiedząc dlaczego przypomniał sobie starcie z kamiennym potworem na pirackiej wyspie, któremu wybył rubinowe oko. Hroth wyglądał na kogoś o podobnej sile i twardości. Wyobraźnia zrobiła swoje, a reszta przyszła sama. Dlatego tez nie omieszkał zapytać towarzysza w typowy dla siebie sposób:

- Drogi Hrocie... Czy to prawda że nawet nie mając oka i ręki, byłbyś w stanie zgładzić cherlawych przeciwników? Niechybnie dużo jadłeś w dzieciństwie, nadal jesz i jak mniemam będziesz dalej jadł... - Galvat po zakończeniu wypowiedzi zastanawiał się ilu wrogów pożarł głodny Vanir. Dla niego sprawa była jasna... Tutaj duży zjadał mniejszego - dosłownie. Przerwał swe rozmyślania i odwrócił się do Sigurn:

- Chętnie zaangażuję się w konflikt, ale nie taki który zakłada stawienie oporu przeciwnikom w większej liczbie. Może lepiej będzie wycofać się do miasta i szukać sojuszników? Szukam przygody, a nie głupiej śmierci. Potrójna ostrożność gwarantem przetrwania... Nawyki z Zamory lesze niż mleko matki. Wiem co mówię. Więc powiedz mi wojowniczko na czym stoimy i jak wygląda sytuacja strategiczna. Może i nie jestem stąd, ale wiem kiedy odejść od stołu i odkleić karty od dłoni. Więc? Ili ich jest? I gdzie się kryją? Da się ich nocą podejść? - kolejne pytania wylały się z ust Galvata.
Zamorańczyk jest bezpośredni. Oczekuje odpowiedzi i nie ukrywa, ze bez nich nie będzie wspierał wojowniczek. Nie jest dobrym samarytaninem, który umiera już w prologu.
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Fobetor
Reactions:
Posty: 106
Rejestracja: 24 marca 2016, 11:03

Post autor: Fobetor » 13 stycznia 2019, 03:51

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]

Kiedy Hroth usłyszał, że jego kuzynka jest w tej jaskini od razu odechciało mu się opuszczać tego miejsca. Zaczął w głowie układać co jej powie, po tak długim rozstaniu. Zaczął zastanawiać się jak bardzo się zmieniła i z tego zamyślenia wytrącił go Galvat. Z którego wylała się lawina pytań. Barbarzyńca spojrzał na niego swoim tęgim spojrzeniem. Po czym odpowiedział spokojnym głosem.

- Od małego jem solidnie, co upoluje pochłonę czy to dzik, wilk czy coś większego - Uśmiechnął się w stronę złodzieja, poprawiając skórę niedźwiedzia na sobie - W czasie szału nawet bez ręki i oka powalił bym jeszcze niejednego, rosłego, doświadczonego wroga. Podejrzewam, że i pozbawiony głowy, moje ciało uśmierciło by tego kto to uczynił. I Ymir mi świadkiem nie lękam się śmierci. Zamiast tego ja Hroth Skrwawiony posyłam jej wiele ofiar by nakarmić jej głód.

Zwrócił się do Sigrun.
- Lepiej uderzyć pierwszemu i zaskoczyć jakoś wroga tak myślę. Najlepszą formą obrony jest atak! Mamy tu szamana który zadba o to by duchy były z nami. Mamy tu ... zacnego złodzieja który mógłby poderżnąć gardło ich podłym czarownikom. Ja natomiast mogę iść na pierwszy ogień z tarczowniczkami zabijając ich armię. Trzeba pamiętać, to oni są na naszym terenie. Trzeba to wykorzystać. Pewnie nie spodziewają się też, że macie tu wsparcie w naszych osobach. Uważam też, że należy zostać, tutaj niż tułać się do wioski gdyż stracimy tylko czas. Po za tym, z chęcią bym się spotkał z Hildą i odnowił nasze relacje. Gdzie ją znajdę?

Po tym pytaniu mężczyzna uśmiechnął się lekko.
Jak powie gdzie jest moja kuzyneczka pójdę do niej.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 13 stycznia 2019, 13:30

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]


Sigrun uśmiechnęła się nieznacznie:

- Galvacie przemawiasz jak doświadczony dowódca, Ty zaś Hrocie wykazujesz nie lada entuzjazm i młodzieńczy zapała do wysyłania Hyperborejczyków do ich Bogów i demonów którym służą.

- Po kolei, my walczyłyśmy z około 30 stoma, w zasadzce było ich ze 40 jeszcze. Obecnie uważam, że mają około 50 do około 60 zdolnych do walki, w tym co najmniej trzech silnych czarowników. Większość to Hyperborejczycy, mają też około 15 renegatów z Vanirów i Aesirów, banitów wyjętych spod prawa w swoich ludach.

- Każdego da się podejść, ale pewnikiem dobrze się pilnują, są w kraju wroga. Do wioski Hrotha jest około dwa dni forsownego marszu, mają około 60 wojów, ale wątpię by łatwo dali Nam wsparcie, to raczej nie ich walka.

- Osada nad jeziorem to rybacy, nie mają wojów, chronią ich okoliczne osady na mocy zwyczajów i z woli szamanów Ymira.

- Ja mam około 20 zdolnych do walki wojowniczek plus dwie zwiadowczynie.

- Ciekwam co rzeknie Szaman Wasz jak już medytacje zakończy.

- Co do Hildy, oto i ona idźcie sobie Hrocie porozmawiać i dawne czasy powspominać.
Hilda, jest wyraźnie ucieszona widokiem Hrotha, wygląda jak niżej ale nie ma ze sobą, żadnej uciętej głowy :D
- Zmężniałeś Hrocie, pamiętam Cię jako nieco cherlawego chłopca...

Obrazek
Ostatnio zmieniony 13 stycznia 2019, 13:41 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 13 stycznia 2019, 15:07

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]
Galvat słysząc odpowiedź zrobił zdziwioną minę:

- Ja doświadczonym dowódcą?!? Ha ha - zaśmiał się przyjacielsko. - Żaden ze mnie generał, czy oficer... Eeeee... Znaczy mówiąc waszym językiem - wódz. Po prostu profesjonalny złodziej potrafi dobrze liczyć, szacować i badać ryzyko. Przewodzić to mógłbym bandą przygłupich rabusiów w Zamorze, a nie wojakami na polu bitwy. No to poprawiłaś mi humor! Nikt tak jeszcze mnie nie określił... Hmmm Generał Galvat Nieuchwytny, przeżył tysiące bitew i nigdy nie dostał się do niewoli jako jeniec. Wprowadza wrogów w konsternację przedstawiając się jako wielki dowódca... Ha ha... - śmiał się z swoich własnych słów. Już nie wiedział dlaczego dokładnie to robi. Może faktycznie słowa Sigurn wprowadziły go w wesoły nastrój, a może po prostu chciał odreagować stres z ostatnich dni.

- Wielki to jest Hroth, a dowódcą może być Morethil. Więc wiem na czym stoimy, ale nie wszystko. Powiedz mi jak daleko mają obóz i jak dobrze są wyszkoleni? Walczyłyście z nimi, więc powiedz szczerze jak oceniasz ich możliwości. Z tego co mówisz będą chcieli znów zaatakować. Jeśli są niedaleko mógłbym zrobić zwiad i dowiedzieć się czegoś więcej. Możemy też uderzyć na nich w nocy i wyciąć kilku, aby zmniejszyć ich liczebność. Zatruć wodę jaką piją, aby osłabić ich możliwości bojowe. Można spróbować wzniecić małą rebelię podsuwając im paranoiczne informacje. Znam się na podsycaniu złych myśli jak mało kto w tym zimnym kraju. Możliwości mamy bardzo dużo i pomimo tego, że mają przewagę liczebną brak im inteligencji. No może oprócz tych trzech czarowników... Zapewne to oni tam dowodzą, a gdy ich braknie ich klęska będzie tylko formalnością. Ciekawi mnie jeszcze jak oni się ze sobą dogadują... Nie to że jestem specjalistą, ale doświadczenie mi mówi, że czarownicy często rywalizują ze sobą. Musi być konkretny powód dla którego współpracują razem aż w trzech i są w stanie pogodzić swoje ambicje. Mając odpowiednią wiedzę można napuścić ich na siebie... Tak jak mówiłem, paranoja to bardzo brutalna i niebezpieczna siła. Bez obrazy wojowniczko, ale wyczuwam twoje obawy wobec mnie na kilometr. To jest broń, ale trzeba wiedzieć jak jej używać. Proszę potraktować mój wywód jako dowód, że jestem po wszej stronie. Uwierz mi... Nie mam żadnego powodu dzielić się swoimi spostrzeżeniami i wiedzą. Morethil wam pomaga, więc ja również. Co o tym sądzicie? - pytanie było skierowane do wszystkich przy ogniu.
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 13 stycznia 2019, 15:48

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]

Sigrun:

- Nie wiem dokładnie jak daleko stąd są obecnie, walczyliśmy 8 godzin marszu stąd, nasze czujki są 3 do 4 godzin od tej jaskini jak dotąd nie doniesiono mi o wrogu, chyba, że wytłukli Nasz zwiad.

- Pewnie nie wszyscy się u nich wzajemnie kochają, ale oni są nader nieufni, wątpię by pozwolili obcym ot tak wejść do ich obozu, ale może się mylę.

- Ale zlokalizowanie ich obozu to ważna rzecz, można by ich wtedy stopniowo wykrwawiać. Jednakże bez wsparcia raczej sami ich nie wybijemy, nawet pospołu z Wami, a Daffyd chce odejść, i nie wiem co Morethil uczyni.

- Część z nich to zabójcy, używają paskudnych trucizn i walczą nieczysto, większość zaś wprawni wojownicy, część to żołnierze niewolnicy z hyperborejskiego miasta Kurgan, tam szkoli się gladiatorów na rynki wielu nacji.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 15 stycznia 2019, 13:35

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]
- Galvat dobrze prawi - rzekł po chwili Morethil-Nehaher, otrząsając się z zadumy. - Właściwy plan może przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę, mimo, iż wróg większą ma siłę...

Podniósł wzrok znad płomieni, w które wpatrywał się przez ostatni kwadrans i rzekł:

- Ludzie z wioski nam nie pomogą, bowiem sami czegoś okrutnie bojają się. Dumałem, cóż to być może, lecz teraz myślę, że to pewnikiem sprawka owych mrocznych czarów, któremi Kult Białej Dłoni słynie. Wżdy więc musimy sami niebezpieczeństwu zaradzić. Bowiem nie honor to pozwolić, by nasze święte miejsce przez hyperborejczyków podłych, czci dla bogów Północy nie mających, splugawione zostało! Tedy radźmy jak to zło pokonać, a wroga do upadku przywieźć.

Zamilkł na chwilę, ważąc argumenty. Nie, żeby uśmiechało mu się brać udział w jakiejś barbarzyńskiej potyczce, daleko, na skutym lodem zadupiu. Przeczuwał jednak, że hyperborejczycy nie wybrali się tu jedynie na spacer i sami z siebie nie znikną, jako śnieg topniejący w słońcu. A jeśli miał wybierać, czy stawić im czoła wraz z tarczowniczkami, czy jeno samotrzeć... No cóż, sprawa była oczywista. Właściwie trudno to było nazwać wyborem...

- Pytałaś, cna Sigrun, czy wieś ochraniamy. W istocie tak rzec by można, choć nie za walutę przecie. Po prawdzie bowiem każdy człek Północy, któren godzien jest tego miana, powinien chronić tę dolinę świętą. Ja zaś i Hroth czynimy to jeszcze na prośbę Grimnira, którego wielkim szacunkiem darzę. Przewidział on wszak, iże nadejdzie tu zło jakoweś. Sam jednak pomóc nam nie zdoła ni on, ni woje ze wsi jego. Lawina bowiem doświadczyła ich srodze. A wszak i ona mogła nie być przypadkiem. Trudno dać wiarę bowiem, by lud nasz budował swe chaty tam, gdzie śnieg zejść ze szczytów może łacno.

Westchnął i w zadumie pogrzebał w ognisku końcem laski.

- Myślę ja, że Galvat i tu ma rację. Trza by ustalić gdzie obóz mają, za czym zwiad poczynić. Trucizny mogę naszykować, coby ich osłabić. Może i nie honor to, lecz gdy wrogów siła, trza nie tylko sposobem niedźwiedzia, lecz i lisa walczyć... Czarownicy ich należą do jednego domu, raczej więc nie rzucą się sobie do gardeł. Mniemam wszak, że muszą mieć tam jakiego Mistrza, któren nad resztą ma baczenie. Im więcej będę wiedział o nim, tym większe mam szanse, że go zwyciężę. Walczyłem bowiem z podobnymi mu i pokonywałem ich siłą mego ducha. Co do reszty trza pamiętać, iż pewnikiem władni są wzbudzać lęk, wzywać duchy umarłych oraz myśli swe na odległość przesyłać... Porozmawiam jeszcze z Grimnirem, może on coś mi doradzi, lub czarami jakimiś nas wesprze. Co sądzicie o tem?
Spoiler!
Przypominam tylko, że Daffyd dostał Sugestią, że ma nam pomóc. Chyba, że nie chcesz go proksować i wolisz odczepić teraz już. No ale przydałby się chociaż w tej walce.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 15 stycznia 2019, 15:06

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]

Hroth, udał się gdzieś z Hildą, pewnie by powspominać, bez słowa opuścili towarzystwo, jakby nie dostrzegając obecności innych ludzi. Wszyscy obecni byli pewni, iż ta "rozmowa" będzie kosztowała tak barbarzyńcę jak i Hildę bardzo wiele sił.

Daffyd wdał się w rozmowę z jedną ze zwiadowczyń, która wróciła tu by nieco odpocząć i zdać relację Sigrun. Przywódczyni Tarczowniczek podzieliła się z Wami tym co wie. Wydaje się Wam, ze jest szczera, nie bardzo ma powody by kłamać, a zagrożenie jest realne.

Daffyd, po przemowie Morethila rzekł:

- Zmieniłem zdanie do domu zawsze zdążę wrócić, mam już trofeum w postaci kłów i pazurów białego niedźwiedzia, chętnie zdobędę kolejne trofea na Hyperborejczykach. Ciekaw jestem owych zabójców i zestawu ich trucizn. Zatrutych strzał i broni takoż Piktowie używają, śmierć od trucizny bywa straszna. Tedy ja zostaję tutaj na noc, mamy tu sporo spraw do omówienia z moją nowa znajomą, oczywiście dotyczących przyszłej walki.

Wkrótce i Daffyd oraz zwiadowczyni Ingrid także się oddalili pod pretekstem przygotowań do walki.

Kilka Tarczowniczek zaczęło się uśmiechać do Galvata.

Nehaheher zaczął żałować, że wcielił się w starego Szamana, a jako taki, jako mężczyzna nie wzbudzał większego zainteresowania Tarczowniczek, czego mocno żałował. Przy odrobinie starań, i on mógł spędzić upojna noc, z jedną z Tarczowniczek, mających świadomość że wkrótce stoczą trudną i ciężką walkę na śmierć i życie, i wiele z Nich może juą nie ujrzeć kolejnego wschodu słońca.

Sigrun analizowała to co usłyszała, było widać, ze jest zadowolona z tego co usłyszała. Czekała jednak, czy Galvat lub Morethil powiedzą coś jeszcze.

- Jak widzę, późno się robi i Wasi towarzysze oraz moje Wojowniczki zaczynają się rozchodzić, rano kolejna Zwiadowczyni z wieściami wróci to postanowimy co dalej.

- Jak rozumiem Szamanie i Ty Galvacie także zostajecie tutaj?

To kwestia gdzie nocujecie, rozwiązala się sama... przynajmniej dla Hrotha i Daffyda.
To ostatnia noc przed walką, Tarczowniczki mają tu deficyt mężczyzn, więc każdy chętny łącznie z Szamanem może spędzić upojna noc, przy odrobinie zaanagażowania. Chyba, że woli odpocząć.
Nehaher skontaktował się z Grmnirem, ten zaniepokoił się mocno, i jest pewien, że wielka lawina jaka spadła na wioskę Hrotha oraz strach u mieszkańców osady nad jeziorem, to wynik mrocznej magii hyperborejskich magów. Obiecał porozmawiać z Wodzem i rada starszych, co do zbrojnej pomsty na Hyperborejczykach, nim ci narobią jakichś większych szkód.
Ostatnio zmieniony 16 stycznia 2019, 09:12 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 20 stycznia 2019, 08:32

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]

Wczesny ranek...
Ci co mieli taką wolę odsypiają nocne harce, pozostali zaś odpoczywają po trudach podróży.

Sigrun:
- To co rzekniecie w świetle poranka? Zdania nie zmieniliście? Chcecie walczyć z bladolicymi z Hyperborei?

Czy wracacie do cywilizacji lub rodzinnych osad?

Niedawno zwiad doniósł gdzie jest ich obóz, ku osadzie nad jeziorem się przemieścili. Kilka godzin od niej obozują.
Można nawiązać do wieczora jeszcze jak Ktoś chce, przekleję tego posta dalej.
Ostatnio zmieniony 21 stycznia 2019, 19:01 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 21 stycznia 2019, 21:08

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]
Galvat tej nocy dobrze się zabawił z tymi, które się do niego uśmiechały. Potem zasnął czujnym snem, starając się zregenerować siły na następny dzień. Cieszył się, że miał czym się okryć i do kogo przytulić. To wiele zmieniało, szczególnie po przejściach z ostatnich dni. Tuż o świcie podczas rozmowy z Sigurn, Galvat przemówił:

- Jak wiecie gdzie mają obóz to optuję za podkradnięciem się i zorientowaniem w sytuacji. Na miejscu możemy spróbować coś zdziałać. Wiele zależy od tego, na ile dobrze się pilnują. Co wy na to? - zapytał po czym zjadł kawałek suszonego mięsa.
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Fobetor
Reactions:
Posty: 106
Rejestracja: 24 marca 2016, 11:03

Post autor: Fobetor » 22 stycznia 2019, 00:39

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]

Barbarzyńca szybko oddalił się z swą kuzynką w czeluście jaskini. Hilda prowadziła go jakiś czas oświetlając drogę tylko pochodnią. Hroth wspominał podobne młodzieńcze wypady, aż w końcu się odezwał.

- Pamiętasz naszą jaskinię?
- Tak pamiętam, ta ma podobny zakątek właśnie tam idziemy.
Wojownik lekko się uśmiechnął. Po czym dodał.
- Co powspominamy?
- Wole porobić więcej niż powspominać. - Odwróciła się w jego stronę z lekkim uśmiechem.
- Też tego pragnę. Nie sądziłem, że jeszcze nasze drogi się skrzyżują.
- Ja też nie sądziłam. Myślałam, że już od dawna nie żyjesz lub jesteś jak planowałeś bogaczem.
- W życiu nic się nie układa po naszej myśli. Ale fakt żyję.

Oboje dotarli do nieco bardziej zacisznego miejsca sieci jaskiń. Gdzie leżała skóra jako leże.

- Czas się ogrzać Niedźwiedziu nim nadejdzie czas by pić w walhalli. - Powiedziała tarczowniczka kładąc się na skórach.
- Święte słowa. - Zdejmując odzienie z skór.

(cenzura)

Nad ranem Horth rozpalił pochodnie. Spojrzał na swoją daleką kuzynkę jeszcze śpiącą. Ubrał się bez słowa cicho jak tylko potrafił.

A jednak historia lubi się powtarzać.

Upewniając się, że będzie miała jak wydostać się z tego zacisznego miejsca, poszedł w stronę wyjścia. Po drodze spotkał swych towarzyszy. Usłyszawszy wymianę zdań powiedział.

- Dobry pomysł Galvat. Z chęcią pójdę tam z tobą. Jeśli się nie uda podstęp i cię wykryją. To ze mną masz szanse przynajmniej wyjść z tego cało. Nie martw się o mnie umiem być cicho i skradać się.

Będę miał cię mimo wszystko na oku

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 22 stycznia 2019, 17:29

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]
Nehaher wolał zrezygnować z oferowanych przez miejscowe niewiasty rozrywek... Wciąż miał wrażenie, że słowo higiena nie miało żadnego odpowiednika w języku Vanirów, a przynajmniej nigdy go nie słyszał... Poza tym nie był pewien, czy jego iluzoryczne przebranie wytrzymałoby taką próbę. A nie zamierzał ryzykować głowy dla czyjejś du... No, dla poznania innych części ciała...

Nie zmarnował jednak nocy, przekazując Grimnirowi najświeższe wieści. A gdy wszyscy zebrali się o poranku, dołączył do nich i rzekł:

- Duchy poniosły me ostrzeżenie Grimnirowi Staremu. Rzekł on, iż może posłać ku nam trzydziestu wojów. Nie dotrą jednak tu szybciej niż za dwa dni. Możemy przeto wcześniej zwiad uczynić i poznać wroga. Oraz przygotować się do bitwy...

Zmartwiał na chwilę słysząc radosną deklarację Hrotha. Przed jego oczyma stanęła wizja wielkiego wojownika próbującego przekraść się po zaśnieżonym zboczu... I wpadającego w krwawą furię w momencie, gdy mu się to nie udaje...

- Na przeszpiegi lepiej by wyruszył Galvat z Daffydem - rzekł szybko. - Są obcy, przeto nie skalają swego honoru kryjąc się po krzach i zaspach - dodał po Vanirsku. - A wszak tobie, cny Hrocie to nie przystoi. Lepiej pozostań z nami i przemyśl plan ataku - przemyśl?! Naprawdę tak do niego powiedziałem?! - Ja zaś dzięki mocy duchów utrzymam kontakt ze zwiadowcami, przeto będę mógł rzec wam, jak się sprawy mają w obozie wroga.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 22 stycznia 2019, 19:30

Nim ruszę dalej z akcją to proszę o deklarację co robi Hroth, czy jednak idzie na zwiad czy zostawi to Galvatovi i Daffydowi... oraz o zdanie Galvata co do propozycji Nehahera. Ewewntualny zwiad to będzie tylko obserwacja czy np. także cicha próba załatwienia kilku Hyperborejczyków, jeśli okaże się to możliwe ?
EDIT:
Galvat przystąpi do propozycji Nehahera i pójdzie na szpiegi z Daffydem. Nikogo nie chcemy ubijać. Galvat nie chce alarmować przeciwników, że jest ktoś kto na nich czyha. Na razie jak najlepszy zwiad. Potem może się kogoś ubije, jak już Zamorańczyk sam oceni sytuację.
Ostatnio zmieniony 22 stycznia 2019, 20:22 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 23 stycznia 2019, 21:42

[center]Zwiad w pobliżu obozu Hyperborejczyków[/center]


Obrazek
Brida zwiadowca Tarczowniczek, z Nią Galvat i Daffyd rusza na zwiad.
Stygijski czarnoksiężnik Nehaher podszywający się pod szamana Morethila, knuł aby rozwiązać miejscowe problemy, i tym samym zyskać sprzymierzeńców i wdzięczność potężnego szamana Grimnira.

Kto wie, może uda się zabrać ze sobą do cywilizacji Hrotha.

Stygijczyk nie uważał barbarzyńcy za zbyt bystrego, ale był to potężny i niezwykle biegły w walce wojownik, i chyba o zgrozo był Honorowy. Co Nehaher zamierzał wykorzystać.

Załatwienie spraw tutaj pozwoli zyskać także azyl w razie gdyby przyszła walka z Menkarą nie poszła zbyt dobrze.

W kwestii azylu i wsparcia choćby ze strony mocarnego Hrotha w przyszłej zemście na Menkarze myślał także Zamorańczyk Galvat.

Hroth nie był zadowolony z faktu, że nie ruszy na zwiad, no trudno pomyślał, może Ci dwaj obcy sobie poradzą, a jak skrewią i zgina bez ochrony Hrotha to ich problem - pomyślał berserker.

Wczesnym rankiem Galvat i Daffyd w towarzystwie Tarczowniczki Bridy ruszyli ku obozowi Hyperborejczyków. Ci zapadli w niewielkiej kotlinie przy wzgórzu, około 3 godziny marszu od osady Byrth nad Jeziorem Wdowich Łez.

Hyperborejczycy mają 10 kilkuosobowych namiotów.
W centrum obozu jest jeden w którym pewnie są ich czarnoksiężnicy, których namiot jest nieco większy i okazalszy od innych. Strzegą go trzej zamaskowani szczupli osobnicy w kapturach, emanuje z nich pewność siebie i siła. Generalnie w obozie panuje spokój i porządek, wrogowie wyglądają na wprawnych w boju i karnych.

Galvat i Daffyd oraz Brida obserwowali obóz wroga około pół godziny. Naliczyli nie mniej niż 50 wojowników. 16 Aesirów i Vanirów z pewnością banitów i renegatów. Nie mniej niż 6 eks gladiatorów z Kurgan, obecnie służących pewnie jako żołnierze niewolnicy. 5 zamaskowanych zabójców i nieco ponad 20 hyperborejskich wojowników, doświadczonych łowców niewolników i tym podobnych.

Wasi zwiadowcy nie widzieli ich magów, gdyż Ci nie opuszczali namiotu, ani nikt tam nie wchodził. Trzech najpewniej zabójców dalej pilnuje głównego namiotu.
Obcy mają też kilku wartowników poza obozem, dobrze się pilnują, ale Was nie wykryli.

Brida zna nieco hyperborejski, słyszała, wymianę zdań pomiędzy wartownikami, powiedzieli coś w stylu:

- Za dwa dni wszystko się skończy, oby Czernobog był z Nami.
Powyżej nieco przemyśleń Herosów okiem MG.
Mechanika: Dobrze się pilnowali, generalnie test podkradnięcia się na umiejętność Ukrywanie był na poziomie 4 bardzo trudny, ale jako niezwykle kompetentni zwiadowcy Galvat, Brida i Daffyd nie dali się wykryć i zdobyli powyższe informacje gdyż uzyskali pełen sukces (bardzo udany test zwiadu na Ukrywanie).
Co dalej robią zwiadowcy? Zostają czy wracają? Daffyd przekazał myślomową podstawowe spostrzeżenia wskazane wyżej Nehaherowi. Wreszcie co robi sam Stygijczyk ?
Ostatnio zmieniony 24 stycznia 2019, 11:35 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 26 stycznia 2019, 20:54

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]
Nehaher siedział przy ogniu, nakryty skórami. Cały czas pogrążony był w lekkim transie, z którego budził się tylko po to, by łyknąc nieco ziołowego wywaru o ostrym zapachu. Cały czas utrzymywał łączność mentalną ze zwiadowcami i choć był w stanie robić to bez większego wysiłku, wolał podejść do sprawy nieco bardziej teatralnie. Odrobina przesady zawsze zwiększała wiarę dzikusów w moce szamańskie, od czasu do czasu więc przewracał oczami i coś mamrotał. W przerwach zaś przekazywał Sigrun i Hrothowi informacje odnośnie położenia obozu wroga i liczebności hyperborejczyków, a także bardziej szczegółowe informacje - odnośnie ich morale i przygotowania bojowego. Z wieloletnią wprawą ukrywał przy tym swą niecierpliwość, która generała go na widok pewnej tajemniczej księgi... Miał nadzieję, że już niedługo będzie mógł wziąć ją w swoje ręce...
Przekazuje najważniejsze informacje taktyczne, które przekaże mi Galvat i Daffyd.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

ODPOWIEDZ