PBF - Znak Kobry

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 02 listopada 2014, 16:23

[center]ZNAK KOBRY[/center]

Northside, 2 listopada 2021, 21:07 (niedziela)

Niewielki ciekłokrystaliczny wyświetlacz zawieszony na ścianie na lewo od drzwi poznaczony był mnóstwem pęknięć, powstałych po niezapowiedzianej wizycie nafaszerowanego Szprycą boostera z gangu Ternon Crack. Mimo powierzchownych uszkodzeń urządzenie wciąż działało, pulsując delikatną poświatą wytwarzaną przez trójwymiarowe logo obracające się na jego ekraniku.

James Vega przełożył plastikową torbę z jedzeniem do lewej ręki, prawą przyłożył do ekraniku w miejscu, gdzie pod spękaną taflą urządzenia krył się sprytnie zamaskowany czytnik linii papilarnych. Skaner coraz częściej szwankował, ale tym razem los oszczędził młodemu mężczyźnie ponawiania prób. Zamek szczęknął donośnie, po czym wzmocnione blachą drzwi odskoczyły od futryny umożliwiając człowiekowi wejście do środka mieszkania.

Zaniedbany dziesięciopiętrowy apartamentowiec położony w głębi Northside od dawien dawna nie zaznał nawet namiastki renowacji, strasząc odpadającym od ścian tynkiem, popękanymi szybami na klatce schodowej oraz przeraźliwym jękiem stalowych lin windy grożących w każdej chwili zerwaniem. Usytowane na ostatnim piętrze czteropokojowe mieszkanie mogłoby uchodzić w lepszej dzielnicy za szczyt luksusu przez wzgląd na swój całkiem pokaźny metraż, w Northside jednak nie było na nie zbyt wielu chętnych - za wyjątkiem bezdomnych, ci jednak nie mieli z czego opłacić wygórowany czynsz. Niektórzy próbowali w ciągu ostatnich kilku miesięcy urządzić się w apartamentowcu na dziko, za każdym razem ściągając do budynku oddział prewencyjny miejscowej agencji ochrony.

Vega skrzywił się z niesmakiem wciągając w nozdrza słaby zapach gazu używanego przez ochroniarzy do pacyfikowania dzikich lokatorów. Silny specyfik wydawał się dosłownie wżerać w ściany budynku, nie dając się usunąć pomimo regularnego wietrzenia.

Pchnięte łokciem metalowe drzwi zatrzasnęły się z głuchym hukiem. Zrzuciwszy ze stóp buty James zajrzał przelotnie do pierwszego sąsiadującego z przedpokojem pomieszczenia, zagraconego mnóstwem regałów i szafek, dosłownie zasypanego elektronicznymi podzespołami, zepsutymi urządzeniami, pryzmami bezwartościowego złomu i narzędziami. Siedzący za biurkiem niewysoki mężczyzna podniósł wzrok znad naprawianego dekodera TV. Sięgające ramion ciemne dredy opadały mu na czoło i policzki, przysłaniające wszczepioną tu i ówdzie chemoskórę imitującą srebrne układy scalone.

- Masz żarcie? - zapytał podnosząc przyczepione do opaski na czole szkło powiększające - Skąd wziąłeś?

- Z Kościoła Świętych i Aniołów - odparł Vega ignorując przeciągły pomruk technika - Jak ci się nie podoba, idź poszukać czegoś lepszego. I ciesz się z tego, co mamy, bo to za darmo.

- Breja z puszki, co smakuje jak kocie gówno - żachnął się Eric.

- Skąd niby wiesz jak smakuje kocie gówno? - prychnął James - Bezdomni zeżarli ostatniego kota w tym mieście przed moimi narodzinami. Gdzie jest Gruby?

- Śpi - Temperstone wycelował lutownicę w przymknięte drzwi pokoju po przeciwnej stronie korytarzyka - Schlał się, bo postawił stówę w Wymiataczach na tego gnojka z Fresco, a facio dostał wpierdol od jakiegoś Chinola.

- Jaką stówę? - Vega zmarszczył czoło odwracając się w stronę pokoiku zajmowanego przez Clarensa - Tę, co mi ją kurwa oddać miał? Dzisiaj oddać?

- Daj mi mój prepak, potem się z nim szarp o kasę - wzruszył ramionami Eric. James cisnął paczką pozbawionej sprecyzowanego smaku brei prosto w technika, prowokując kilka przekleństw z jego strony.

- A gdzie Gonzo? - James odłożył resztę pojemników z jedzeniem na stolik zajmujący większą część przedpokoju - Już wrócił?

- Dzwonił, że zaraz będzie. Podobno jakiś gnojek z Czarnych Królowych kupił kilkanaście Dailungów od Chińczyków z Mariny i wszystkie okazały się zacięte. Jak dobrze pójdzie, będą chcieli, żebyśmy naprawili, co się da. Gonzo załatwia sprawę.

- Tylko czym zapłacą? - Vega skrzywił usta w grymasie niezdecydowania - Przecież te mendy nic nie mają, żebrzą na ulicach. Chcesz, żeby ci który z wdzięczności tyłka nadstawił?

- To sprawa Gonzo, nie moja, ja jestem od naprawiania - wzruszył ramionami Eric, rozdzierając plastikowe wieczko pojemnika z prepakiem - Kurwa, co tak cuchnie?

James nic nie odrzekł, przeszedł do swego pokoju. Niewielkie pomieszczenie wydawało się nie pasować do reszty mieszkania, sprawiało bowiem wrażenie względnie czystego i zadbanego w przeciwieństwie. Przystając przy oknie mężczyzna wyjrzał na zewnątrz, z wysokości dziesiątego piętra apartamentowca wodząc oczami po przygnębiającej panoramie dzielnicy, która dawno temu utraciła niemal cały urok popadając w coraz większą degenerację.

Wejściowe drzwi stanęły ponownie otworem, alarmując Vegę donośnym szczękiem zamków.

- Gdzie jest Gruby? - do uszu Jamesa dotarł podniesiony głos Gonzalesa - Śpi? Gruby, wstawaj, białasie! Jest robota!

James wyślizgnął się ze swego pokoju w tej samej chwili, kiedy w progu własnej klitki pojawił się pokaźnych rozmiarów czarnoskóry młodzieniec o budzącym życzliwość obliczu, pucołowaty i wyraźnie zaspany.

- Jakieś gnojki postrzeliły kuzyna Starego Lao, bo cwaniak nie chciał zapłacić działki za ochronę w Uptown - oznajmił stojący w przedpokoju Latynos - Nie ma ubezpieczenia i nie chce iść do opieki, bo nie ma pozwolenia na pobyt, a imigracyjni polują ostatnio jak szaleni. Lao chce, żeby mu wyciągnąć kulkę. James, idziesz z nami?
Witam w nowej przygodzie w uniwersum cyberpunka! Gracze mogą zacząć postować, a ja życzę im i sobie dobrej zabawy!
Ostatnio zmieniony 02 listopada 2014, 17:03 przez Keth, łącznie zmieniany 1 raz.

namakemono
Reactions:
Posty: 1552
Rejestracja: 26 października 2012, 07:18

Post autor: namakemono » 02 listopada 2014, 17:06

Witam współgraczy. Zapowiada się niezła zabawa.
- Czy to ten sam kuzyn Starego Lao, co go w zeszłym tygodniu ojebały ruskie dziwki? Ten głąb sam się prosi o kłopoty. A kulka już od dawna na niego czekała, aż dziw, że się doczekał dopiero teraz. Bo przecież nie płacąc za ochronę musiał spodziewać się jakiejś reakcji. Lepiej by na tym wyszedł, jakby sam wlazł w łapy imigracyjnym. Dostał by od nich kopa w swoje żółte dupsko, ale to chyba lepsze niż działka ołowiu. A tak znów trzeba ratować jego chudy azjatycki tyłek. Nic mnie nie obchodzi ten żółtek, ale kto was ochroni przed popapraną karmą skośnookiego fiuta jeśli nie wujek Jimmy?

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 02 listopada 2014, 17:23

Northside, 2 listopada 2021, 21:07 (niedziela)

Stary Lao, patriarcha pozornie niezliczonej rodziny Chińczyków mieszkających w północnej części dzielnicy, trudnił się prowadzeniem kilku pralni i tanich fast-foodów, a także przemytem nielegalnych imigrantów i tanich narkotyków, ale stał zaskakująco nisko w hierarchii metropolitalnych przestępców, zwłaszcza w porównaniu z chińskimi przestępcami w białych kołnierzykach rezydującymi w Chinatown. NCPD przymykało oczy na jego występki, koncentrując się w zamian na rosnącym zagrożeniu ze strony psychopatycznych cybergangów, handlarzy ludźmi i łowców organów. Stary Azjata okazał się dość sprytny, by z sukcesem unikać oskarżenia przez Urząd Imigracyjny, ułożył się też z działającymi w sąsiedztwie grupami kryminalistów posługując się po części negocjacjami, po części zaś pozbywając się uciążliwych sąsiadów na różne trwałe sposoby.

Członkowie jego rodziny szybko zaczęli robić interesy w innych częściach Night City, nieuchronnie wchodząc w zatarg z przedstawicielami półświatka sprawującymi kontrolę nad Eastside czy Mariną. Układ z Lao nie obejmował taryfy ulgowej dla tych krewniaków starego Chińczyka, którzy opuszczali północne Northside, toteż Vega regularnie słyszał o zbrojnych zatargach między rywalizującymi o terytorium gangami.

Promenada Uptown, sąsiadująca z niesławną Jamą i Hotelem Sandorf, była historią samą w sobie. Kompleks handlowy okupowany przez paserów współpracujących z miejskimi gangami stanowił prawdziwe pole bitwy o wpływy i przestępczy prestiż. Jeśli krewniak Lao otworzył tam swój interes, od początku mógł się spodziewać wizyty przyjaźnie nastawionych boosterów oferujących po promocyjnej cenie ochronę przed zakusami innych gangów.

Jimmy gotów był uznać, że Chińczyk wykpił się tanim kosztem po odmowie, bo wciąż jeszcze żył, a nie siedział w lodzie w kapsule kriotonicznej REO Meatwagon, w drodze do któregoś z licznych banków ciał.
Potrzebna mi będzie lista ekwipunku Vegi oraz sprzęt zabrany ewentualnie na wizytę u rannego krewniaka Lao. Podoba mi się też styl przyjęty przez Namakemono, doskonale wkomponowuje się w moje wyobrażenie klimatu tej przygody!

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 02 listopada 2014, 18:52

- Żółty zabrał mi wczoraj stówę, a inny żółty odda dzisiaj więcej. Biorąc pod uwagę liczną rodzinę Lao może i nawet są krewnymi. Czyli jakaś sprawiedliwości jednak jeszcze jest na tym świecie - korpulentna sylwetka szybko znika w pomieszczeniu z którego pochwali słychać odgłosy wrzucanego do torby kompletu różnorakich utensyliów medycznych - aaa wezmę jeszcze gogle, bo jak znowu tu włam będzie.
Po chwili staję spakowany w drzwiach pomieszczenia.
- I jeszcze jedno, najważniejsze...
W powstałej chwili ciszy nagle rozlega się głośne beknięcie.
- Musimy kupić więcej takich - potrząsam pustą puszką - bo mi łeb urywa i ręce się trzęsą. A w takim stanie to równie dobrze możecie zadzwonić do tego skośnookiego diabła i kazać żeby się od razu sam w lód zapakował.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 02 listopada 2014, 19:05

Northside, 2 listopada 2021, 21:08 (niedziela)

Vega wymienił z Gonzalesem porozumiewawcze spojrzenie, ostentacyjnie sprawdził magazynek pistoletu, zanim wcisnął broń za pasek spodni i przykrył ją swą skórzaną kurtką.

- Gdzie ten frajer teraz siedzi? - spytał zakładając jednocześnie zdjęte chwilę wcześniej buty.

- W "Mahjongu", a gdzie indziej? - fikser wzruszył ramionami wzmiankując największą z restauracji pana Lao - Zamknęli go na zapleczu i czekają na nas.

- Jak wam mówiłem w zeszłym tygodniu, że moja reputacja rozeszła się po całej dzielni, toście się ze śmiechu mało nie zesrali - oznajmił pouczającym tonem Clarens - A teraz sam pan Lao prosi nas o pomoc.

- Jak znam życie, nie prosi, tylko każe przyjechać - prychnął Vega - I nie dlatego, że jesteś taki sławny. Nie słyszałeś, że parę dni temu gliniarze zamknęli jego dwóch konowałów? Za nielegalne wszczepy? Zapewne chwilowo nie ma nikogo innego pod ręką, kogoś bardziej zaufanego.
Potrzeba mi w zasadzie tylko informacji, czy Eric też jedzie, ale powinniśmy sobie poradzić również bez niego! ;)

namakemono
Reactions:
Posty: 1552
Rejestracja: 26 października 2012, 07:18

Post autor: namakemono » 02 listopada 2014, 19:22

Jimmy bierze to, co ma w karcie, czyli pełny zestaw małego sadysty. Dwa magazynki do gnata powinny wystarczyć.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 02 listopada 2014, 20:18

Northside, 2 listopada 2021, 21:08 (niedziela)

Gonzo posiadał rzecz wręcz bezcenną dla całej paczki: niemiłosiernie zdezelowaną furgonetkę GMC, pozbawioną ważnego przeglądu technicznego, ale wciąż zdolną do przemieszczania się po ulicach. Zaparkowany na tyłach apartamentowca wóz nie wzbudzał na co dzień zbytecznego zainteresowania potencjalnych złodziei, zaledwie dwa razy w przeciągu roku ktoś się do niego włamał i to nie w celu kradzieży, tylko przenocowania w środku w deszczową noc.

- Jedziemy autem czy zasuwamy na piechotę? - zapytał były ochroniarz, spoglądając znacząco na swój przeciwdeszczowy płaszcz. Jesienna aura była wyjątkowo kapryśna, ale konsekwentna w jednym: od dwóch tygodni lało w każdą noc, paskudną deszczówką o metalicznym posmaku zdradzającym silne skażenie chemiczne powietrza.
Fikser ma furgonetkę, ale jak zawsze kiepsko stoicie z paliwem... z drugiej strony, pewnie znowu zacznie padać...

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 02 listopada 2014, 20:51

- Bierzmy furę, jak już bujać się po mieście to ze stylem...
Spoglądam podejrzliwie na tą kupę zardzewiałego żelaza w której tu i ówdzie widać prześwity po kulach.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

czak
Reactions:
Posty: 72
Rejestracja: 21 października 2014, 20:01

Post autor: czak » 02 listopada 2014, 21:00

Witam wszystkich. Eric oczywiście też jedzie
- Zabiorę się z wami. Mam sprawę w China Town. Dzwoniła znowu ta stara Lilii Pao czy Pao Lili sam nie wiem oni wszyscy wyglądają tak samo i nazywają się tak samo. Znowu spierdzielił się jej cyberkot. Ja naprawdę nie rozumiem po jaką cholerę trzyma tą przestarzałą maszynę zamiast wymienić na nowszy model. Udało mi się już wmontować w tę jej zabawkę tyle części ze sprzętu AGD, że powinna mieć na tyłku logo Moulinex i robić grzanki. Grunt, że płaci.

Eric jednym haustem pochłonął zawartość stojącej na biurku puszki grzmota a pustą puszkę cisnął do szuflady w biurku

- Wezmę tylko narzędzia. A na kuzynów starego Lao to trzeba raczej zajebiście uważać. W zeszłym roku robiłem dla jednego z nich giwerę. Nowiutki Arasaka Minami. Chciał mieć na kolbie chiński znak oznaczający odwagę, a podobno wyszedł koreański oznaczający "bułka". No cóż dzień wcześniej byłem na imprezie trochę Szprycy trochę grzmota, nic nadzwyczajnego, ale wierzcie mi, że na tym interesu nie zrobiłem.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 02 listopada 2014, 21:09

- Teraz mi to mówisz? Giwera przy skroni strasznie mnie rozkojarza przy robocie, a i tak mi dzisiaj tak łapy latają. No a jak mi jeszcze zejdzie na stole to żaden z nas stamtąd nie wyjdzie żywy. Może skośni i płacą rozsądnie ale nikt nie lubi jak mu kuzyna w worek pakują. A kto winny? Kurwa czarny, bo kto inny! - uspokajam się - No i nie wiem ile ich pociągnąć za usługę...
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

namakemono
Reactions:
Posty: 1552
Rejestracja: 26 października 2012, 07:18

Post autor: namakemono » 02 listopada 2014, 21:14

- Chętnie wybrałbym się do niego sam i skrócił jego cierpienia. Jak mu wyciągniemy kulkę, to co parę dni będziemy robić do niego kursy z przysługą. A co my jesteśmy? Czy naszej chałupie widnieje szyld "Łatanie chudych żółtych dupsk"? Albo "Ratowanie skośnookich ćwoków"? No nie sądzę, przynajmniej ostatnio takiego nie widziałem. Mówię wam, my mu dzisiaj pomożemy a jutro przypierdoli się do nas ktoś mocniejszy. Pomożemy żółtkowi, to się przypierdoli gang czarnuchów albo żydków. Napytamy sobie biedy i kto nas wtedy poskłada? Samarytanie zawsze dostają od życia w dupę. Wspomnicie moje słowa. Ale jeśli już mamy to zrobić, to zróbmy to. Jeszcze do tego, kurwa, chyba będzie trzeba zmoknąć.

MrCzui
Reactions:
Posty: 157
Rejestracja: 08 września 2014, 13:17

Post autor: MrCzui » 02 listopada 2014, 21:45

Vamos!

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 02 listopada 2014, 22:14

Northside, 2 listopada 2021, 21:12 (niedziela)

Gonzo musiał kilka razy przekręcić kluczyk w stacyjce wozu, zanim ten w końcu odpalił. Zapaliwszy reflektory Latynos wrzucił wsteczny i wyjechał z mrocznego podwórza uważając, by przypadkiem nie uderzyć w któryś z ustawionych pod ścianami kontenerów na śmieci. Okupowane przez bezdomnych, kontenery te były przez nich traktowane jak prawdziwe domostwa. Fikser nie zamierzał kombinować z wybitymi przez czystą złośliwość szybami.

Dojazd do "Mahjonga" zajął niecałe dziesięć minut. Latynos zaparkował na skraju niewielkiego placyku i uchylił szybę po swojej stronie machając ręką stojącemu na schodach fast-foodu Chińczykowi w ortalionowym płaszczu.

Deszcz zaczął padać w połowie drogi, początkowo w postaci lekkiej mżawki, ale szybko przeszedł w rzęsistą ulewę, cuchnącą ciężkim chemicznym odorem. Znając doskonale rakotwórczą naturę kwaśnych deszczy, żaden z mężczyzn nie kwapił się do wysiadania z wozu.

Azjata w ortalionowym płaszczu naciągnął na głowę kaptur, po czym podbiegł do furgonetki popatrując na Gonzalesa nieprzyjaźnie. Cybertatuaże w kształcie chińskich węży zdobiące część jego twarzy przybrały wściekle czerwoną barwę, sygnalizując daleko posunięte zdenerwowanie ich posiadacza.

- Podjedźcie od tyłu, od kuchni! - polecił szczekliwym tonem, ostro akcentując wymawiane w sztuczny sposób słowa. Siedzący z tyłu Eric gotów był od razu pójść w zakład, że gość nie znał angielskiego, tylko posiłkował się kiepskiej jakości chipem językowym.

- Tylko pamiętajcie, macie być uprzejmi - przypomniał towarzyszom Gonzales - Pan Lao to poważny gość i ma kupę kasy, chociaż może na to nie wygląda.
Dotarliście na miejsce. Czy wszyscy chcą obejrzeć pechowego krewniaka pana Lao czy też ktoś zamierza posiedzieć w samochodzie?

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 02 listopada 2014, 22:35

- Dobra ponarzekaliśmy i popierdoliliśmy głupoty, to teraz pora brać sie za robotę. Powiedziałbym nawet że trzeba się spieszyć bo tam człowiek na stole umiera. Na szczęści to żółtek a oni zdychają długo. Więc wypalę i idę. A skoro mamy czas na długość fajka, to może ktoś z was by został tutaj i ubezpieczał na wypadek gdyby poszło coś nie tak? Nie żartuję. Jak mi zejdzie na stole to będzie jatka. Ma ktoś komuniktaor i trochę zbędnego ołowiu? - patrzę chłodno po pozostałych
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 02 listopada 2014, 22:47

Wszyscy macie tanie komórki kupione z drugiej ręki, takie przestarzałe smartfony, chłam w stylu Sony Xperia Z4, ale da się z tego dzwonić!

ODPOWIEDZ