Obiekt zamknięty RD #313, rok 815.M41
Kompleks składał się z trzech poziomów, zatopionych w litym metalu i kompletnie pozbawionych okien. Zimne sodowe lampy wbudowane w ściany i sufity pomieszczeń paliły się przez cały czas, nie gasnąc nawet na krótką chwilę. Ich blask wystawiał umysły przebywających w kompleksie ludzi na ustawiczną próbę, dezorientując ich wewnętrzne zegary i utrudniając odpoczynek.
Żaden z akolitów nie pozwolił sobie w towarzystwie pozostałych rezydentów na choćby słowo skargi, wszyscy byli bowiem świadomi tego, że odlane z poczernionego żelaza gargulce zdobiące narożniki korytarzy mogły ich śledzić miniaturowymi obiektywami wizualnych rejestratorów.
Przywiezieni do obiektu w stanie śpiączki farmakologicznej, nie mieli najmniejszego pojęcia o tym, gdzie właściwie się znajdowali. Kompleks był całkowicie samowystarczalny i hermetycznie zamknięty, czego dowiodły poczynione przez Medeę skrupulatne oględziny. Jego trzy piętra mogły się znajdować na powierzchni jakiegoś bezimiennego księżyca, w toni oceanu lub głęboko pod ziemią, całkowicie odcięte od świata zewnętrznego.
Górny poziom, najmniejszy z wszystkich trzech, stanowił w istocie świątynię Boga-Imperatora. W okrągłym pomieszczeniu, gdzie sodowe lampy paliły się nieco przygaszonym światłem, znajdował się ołtarz zwieńczony pozłacanym posągiem w postaci dwugłowego orła, symbolu Imperium. Na niższe piętro składały się niewielkie cele sypialne akolitów, mesa, toalety i wspólne prysznice.
Przebywająca w obiekcie czwórka ludzi korzystała najczęściej z trzeciego poziomu, położonego najniżej. Strzelnica oraz hala wyposażona w dwa serwitory ćwiczebne umożliwiała im doskonalenie celności oka i siły mięśni, podobnie jak niewielka siłownia. Nikt nie mógł narzekać na głód, bo automatyczne dozowniki proteinowej zupy w mesie przez cały czas dostarczały akolitom jedzenia, ale monotonia tego pożywienia zaczynała budzić pewną irytację.
Podobnie jak przedłużający się okres izolacji. Kwartet akolitów przebywał w kompleksie od ponad trzech miesięcy i ani razu w tym czasie nie doświadczył obecności innego człowieka. Nikt rzecz jasna nie komentował tego w zdawkowych rozmowach, ale wszyscy zaczynali się zastanawiać nad implikacjami takiego stanu rzeczy.