PBF: DrecarE - Cienie na Śniegu

TatTvamAsi
Reactions:
Posty: 423
Rejestracja: 08 sierpnia 2015, 14:54
Been thanked: 3 times

Post autor: TatTvamAsi » 29 lipca 2016, 14:59

[center]Baza na Wilczych Pustkowiach, 8 zmroczec (ignia), 360 rok Ery Silniri.[/center]

Istota ciemności w szopie! Nareszcie! Wiedźma odczuła entuzjazm... i lecz wcale nie przestałą czuć strachu. Lęk wręcz wzmógł się, postępując zimnym dreszczem w górę jej kręgosłupa. Doszła jednak do tego ekscytacja. W końcu mogą zniszczyć to, co pozbawiło życia Vilberga! I Gunlid... Hatra i Joosa! I nie będzie miało gdzie uciec! Gdy tylko już tam zdołają wejść, stwór nie pierzchnie nawet za drzwi... szopa jest zbyt mała. Już nie wymknie się... nie uniknie swego losu, który powinno już dawno napotkać. Wiedźma szybko ujęła oręż Olafa. Poczuła zimno emanujące od rękojeści i skupiła się... odczuła jak energia przepływa przez jej ciało... odczuła ciepły dreszcz w ramionach, a później dłoniach. Mrowienie przebiegło po palcach. Ostrze rozbłysnęło ostrym, bezlitosnym blaskiem. Czarownica szła za Vidgarem a jej serce biło szybciej z każdym krokiem. Za raz maja otworzyć drzwi do szopy i tylko Jezza raczy wiedzieć jak potoczy się walka. Miała jednak nadzieję, że szybko... z ćmą z ciemności rozerwaną światłem bijącym od umagicznionego oręża.
Norlaug aktywuje miecz Olafa, aby rozpraszał on głęboką ciemność, w której czają się ćmy i idzie za Vidgarem do szopy. Wie, że Olaf i Kyariel osłaniają drużynę, ale i tak pozostaje jak najbardziej czujna. Jeśli będzie wystarczająco miejsca w szopie, to zrobię sobie aurę z lodu przed walką (nie chcę zranić nikogo z drużyny).
Ostatnio zmieniony 29 lipca 2016, 15:45 przez TatTvamAsi, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 29 lipca 2016, 16:42

[center]Baza na Wilczych Pustkowiach, 8 zmroczec (ignia), 360 rok Ery Silniri.[/center]
Zaalarmowany przez Tańczącego bohaterowie ruszyli w kierunku szopy. Na przedzie szedł Vidgar ściskając mocno trzymany w rękach miecz. Tuż za nim kroczył Olaf z łukiem przygotowanym do strzału. Pochód zamykał Kyariel oraz Norlaug, dzierżąca lśniące jasnym blaskiem magiczne ostrze. W milczeniu zbliżyli się do uchylonych drzwi. Vidgar ujął mocniej tarczę i oręż, po czym z nagła wpadł do wnętrza z rykiem wściekłości. Olaf wsunął się tuż za nim, podczas gdy dwójka Adeptów stanęła na progu. Kyariel wymówił kilka szybkich słów i wokół jego głowy pojawiły się lśniące iskry, rozświetlające mroczną przestrzeń. Wtedy ujrzeli - w najdalszym kącie szopy czaiło się jedno z upiornych stworzeń Ciemności. Jego skrzydła zadawały się zlewać z tańczącymi wokół cieniami, podczas gdy długie żądło chowało się i wysuwało w dziwnie hipnotycznym rytmie. Na widok światła stwór zaszeleścił gniewnie, długie szpony drapnęły o drewniane bale, gdy koszmarna ćma wspięła się wyżej, najwyraźniej szykując do ataku!
Macie wrażenie, że światło odstrasza stwora, który stara się oddalić od niego. Nie ma wszakże zbyt wiele możliwości by to uczynić i jesteście świadomi, że przyparta do muru (lub ściany z bali) ćma zaraz zaatakuje!:o
W związku z tym proszę o deklaracje działań...
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

voodoochild
Reactions:
Posty: 71
Rejestracja: 07 kwietnia 2016, 11:38

Post autor: voodoochild » 29 lipca 2016, 18:17

Baza na Wilczych Pustkowiach, 8 zmroczec (ignia), 360 rok Ery Silniri.

Chwilowe wytchnienie jakie dało ujrzenie światła zostało przerwane skowytem Wylkołka. No tak, jak mógł być taki naiwny i nie pomyśleć o tym że pozostająca w ciemności szopa może stać się kryjówką dla jednej albo i więcej ciem... prawie jakby zaplanowały pułapkę.

W pierwszym momencie chciał pomóc rannemu Wilkołkowi szybko powrócić do zdrowia, nie było jednak na to czasu, ruszył więc za resztą w stronę ciemnej szopy. Znalazłszy się w środku aby rozproszyć panującą ciemność - dobrą atmosferę do ataku dla monstrualnej ćmy- przywołał światło a zaraz po tym skupił się na utworzeniu ognistego pocisku.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 02 sierpnia 2016, 13:15

[center]Baza na Wilczych Pustkowiach, 8 zmroczec (ignia), 360 rok Ery Silniri.[/center]
[center]Podkład: Total Death[/center]
[center]Obrazek[/center]
Widząc zaczajony w kącie koszmar, Olaf natychmiast wypuścił strzałę. Pomknęła chyżym lotem, ku potworowi, pozostawiając za sobą smugę zielonkawego blasku. Jej grot dosięgnął ćmy, która rzuciła się naprzód szaleńczo trzepocząc skrzydłami. Nim jednak zdołała dopaść łucznika, drogę zastąpił jej Vidgar, osłaniając się tarczą. Długie szpony przeorały jej powierzchnię, prześlizgując się przez blok i dosięgając boku wojownika. Kolczuga z Ars-Ardy wytrzymała jednak napór uderzenia. Widząc porażkę, stwór wyrzucił do przodu odwłok, zakończony ostrym niczym włócznia, jadowitym kolcem. Atak był niski i niespodziewany i młody Nardlens nie zdołał go uniknąć. Poczuł, jak w jego żyły wlewa się jad, zimniejszy od nocnego wichru. Wytrwał jednak i wzniósł miecz do ciosu. Stal błysnęła w mroku odcinając skrzydło stwora, który okaleczony, rzucił się w tył, próbując wydostać się poza zasięg bezlitosnego ostrza. Wtedy jednak dosięgnął go pocisk ognisty, który wytrysnął z dłoni Kyariela i na krótko rozświetlił szopę refleksem czerwieni i pomarańczu. Płomień trafił w paszczękę stwora, który zachwiał się nagle i znieruchomiał. Po krótkiej chwili jego ciało poczęło drżeć spazmatycznie, powoli tracąc spójność i jakby zapadając się w sobie. Był to koszmarny proces, ukazujący na mgnienie przebłyski plugawych form, obcych temu światu. Wstrząśnięci, stali w milczeniu, obserwując tą koszmarną metamorfozę. A raczej dezintegrację - po chwili bowiem z pomiotu Ciemności nie pozostało nic, krom ciemnej plamy na podłodze. Miała ona kolor atramentu i zdawała się parować lekko w mroźnym powietrzu.
Spoiler!
Inicjatywa:
[olist=1]Olaf
Koszmarna Ćma
Vidgar
Kyariel[/olist]
Nie słyszałem deklaracji Tańczącego ani Norlaug, więc zakładam, że jedynie obserwują to, co się dzieje.


[center]RUNDA I[/center]
1. Olaf - strzela: trafienie
Lśniąca elfia strzałą wbija się głęboko w tułów stwora, który zaczyna rozpaczliwie trzepotać skrzydłami.

2. Koszmarna Ćma - nie znajdując drogi ucieczki przed światłem rusza naprzód, chcąc rzucić się na Olafa. Drogę zastępuje jej jednak Vidgar, stwór atakuje więc jego:
Atak szponami: trafienie;
Vidgar paruje tarczą: Rzut:86. Brak sukcesu! Szpony ześlizgują się po tarczy i trafiają go w bok.
Obrażenia: 5 - 5 (kolczuga) = 0. Pancerz uchronił wojownika rpzed ranami.
Atak żądłem: trafienie;
Obrażenia: 9 - 5 = 4.
Test Odp. przeciwko truciźnie: Rzut: 66; Test nie zdany. Na Vidgara działają efekty strachu, a raczej działałyby gdyby nie magiczny hełm, który go przed nimi chroni. Ponadto wojownik otrzymuje karę -10 do S.W.

3. Vidgar - tnie ćmę mieczem: trafienie!
Pomimo tego, iż ciało stwora wydaje się z żelaza i poddaje się z trudem uderzeniu, Einherier jednym ciosem odcina stworowi skrzydło. Okaleczony potwór jest tak poważnie ranny, iż próbuje uciec z walki.

4. Kyariel - rzuca czar ognisty pocisk i dobija ćmę. Traci 1 punkt Energii (zostaje mu 9);

Ćma rozpada się (co jest na tyle wstrząsającym widokiem, iż wszyscy, którzy obserwują to po raz pierwszy przez trzy rundy tracą możliwość działania). Stwór finalnie rozpuszcza się w czarną ciecz, która zaczyna parować.

[center]KONIEC WALKI[/center]
Ostatnio zmieniony 02 sierpnia 2016, 13:30 przez Sigil, łącznie zmieniany 1 raz.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 08 sierpnia 2016, 21:41

- To by było na tyle, jeżeli chodzi o ćmy - skwitowal krótko Olaf, podchodząc bliżej do paskudnej brei, jaka pozostała z ich oponenta. Wciągnął zapach, by móc go zapamiętać. Szczątki cuchnęły bardziej, niż onuce Vidgara, lecz mimo to Olaf powstrzymał odruch wymiotny. Wstał z klęczek i spojrzał na swego kuzyna, przypominając sobie o jego ranie.

- I znów przyda się niedoceniona pomoc Norlaug - powiedział krótko, podchodząc do pobratyńca i przyglądając się ranie. - Jak się czujesz, Vidarze? Chyba nie powiesz mi, że skiśniesz od takiego lekkiego draśnięcia? Hm? - puścił mu oko dając do zrozumienia, że jest mu wdzięczny za osłonięcie go od ataku stwora. - Możesz mnie dopisać do listy twoich dłużników - szepnął Vidgarowi do ucha, podchodząc bliżej.

- Norlaug! - krzyknął. - Potrzebujemy twoich zwinnych dłoni!

Olaf zdecydowanie odzyskał humor. To małe zwycięstwo podniosło jego morale po utracie ojca, zaś rana Vidgara zapewne nie będzie groźna.

Jeszcze tylko przeżyć noc i będzie można w spokoju należycie pochować ojca - pomyślał, z nadzieją patrząc na nikłe, sztuczne światło.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

zapalki_chaosu
Reactions:
Posty: 167
Rejestracja: 08 sierpnia 2015, 11:57

Post autor: zapalki_chaosu » 09 sierpnia 2016, 18:27

Vidgar pewnie stał by tak dalej zamyślony i gapiłby się baranim wzrokiem w pustkę gdyby go Olaf nie zagadną. Zamyślił się bo zastanawiał się czy teraz duchy tych, których to dziwadło porwało zostały uwolnione oraz ile jeszcze takich paszkwili lata po okolicy, no i co zrobić z resztą z nich.

- Nie ma sprawy - odpowiedział kuzynowi a jego spojrzenie, które skierował w oczy zwiadowcy nie zawierało młodzieńczej beztroski, którą Olaf tak dobrze znał z ich wspólnych wygłupów.

- O rana? - teraz dopiero spostrzegł, że faktycznie dosięgło go żądło potwora. Na szczęście nie było to nic poważnego. Spojrzał trochę zakłopotany na Norlaug jakby chciał przeprosić, że sprawia problemy. - To nic wielkiego na szczęście, dobra kolczuga....

- Kyarielu, na ile wystarczy tego światła? I jak myślisz, czy te brzydactwa mogą rozumieć naszą mowę? Chyba są dość głupie ale nie wiem, wolałbym wiedzieć. Ile ich jeszcze może być?

Nie czekając na odpowiedź ruszył w kierunku drzwi ale zatrzymał się w obrębie światła i wrzasnął do Bjnara i pozostałych w głównej chacie.
- Ubiliśmy jedną poczwarę, u nas w porządku. Zaraz przyjdziemy!

voodoochild
Reactions:
Posty: 71
Rejestracja: 07 kwietnia 2016, 11:38

Post autor: voodoochild » 10 sierpnia 2016, 21:41

Baza na Wilczych Pustkowiach, 8 zmroczec (ignia), 360 rok Ery Silniri.

Makabryczny teatr rozkładu tańczył przed jego oczami jeszcze parę chwil po jego faktycznym zakończeniu, trwało to do momentu kiedy ciszę przerwał komentarz Olafa kwitujący całą sytuację. Kiedy zaraz po tym zaczął przywoływać Norlaug i jej zdolności leczenia, Alfr wysunął się na przód.

- ja się tym zajmę, jeśli nie macie nic przeciwko, co dwóch uzdrowicieli, to nie jeden. - Nie czekając na odpowiedź podszedł do Vidgara.

- Myślę że na tę noc wystarczy, - rzekł w odpowiedzi na jego pytanie - Nie mniej uważam że należałoby zachować ostrożność w razie kolejnego, podobnego ataku na żywiołaka i zorganizować straż ... co do ich zrozumienia naszej mowy, cóż, trudno powiedzieć, sądzę, że raczej nie są w stanie zrozumieć naszej mowy ale mam wrażenie że nie są w cale takie głupie jak można by się spodziewać po przerośniętych insektach. Sytuacja w której się nie tak dawno znaleźliśmy nasunęła mi przez chwilę myśl że zorganizowały pułapkę. Ile ich zostało? Wiem, na pewno, że uśmierciliśmy jedną, przed tym widziałem, że jest ich co najmniej 3-4.
Za pomocą uzdrowienia leczę Vidgara, jeśli Norlaug nie zajmie się Wilkołkiem lub ten miałby zejść zanim magia Norlaug go uleczy, wówczas leczę i jego. Chcę też wykonać testy na pytania Vidgara. Chcę też odmedytować utraconą energię.

TatTvamAsi
Reactions:
Posty: 423
Rejestracja: 08 sierpnia 2015, 14:54
Been thanked: 3 times

Post autor: TatTvamAsi » 11 sierpnia 2016, 10:08

[center]Baza na Wilczych Pustkowiach, 8 zmroczec (ignia), 360 rok Ery Silniri.[/center]

Wiedźma wpatrzona była w ponurą plamę na podłodze. Jedyną pozostałość z tego, co było przed chwilą budzącą grozę ćmą z odległych światów. Widok cieczy i dochodząca z niej szarawa, drażniąca nozdrza para, przywołały wspomnienie o tym, co najprawdopodobniej musiało spotkać burkliwego gnoma. Zapewne w przypływie badawczego ferworu pootwierał te wszystkie kamyki, ciemna ciecz wyparowała, a wraz z nią uwolniło się całe to plugastwo. Ile ich mogło być? A może.. gdyby przejrzeć jego dziennik, dałoby się ustalić ich liczbę? Jezzie niech będą dzięki, że tak się nie stało... - pomyślała bowiem, że nie tak dawno sama miała otworzyć jedną z podejrzanych bryłek, aby zbadać ciemną substancję. Tfu! Teraz miała ochotę splunąć tylko na to truchło, a właściwie plamę. Nie wiadomo jednak, czy coś nieoczekiwanego wtedy by się nie stało. Opanowała się. Nie ważne jakie teraz żywiła emocje w stosunku do mętnej brei po ćmie. Młodej niewieście z Plemienia Kruka takie zachowanie wszak nie przystoi. Zebrała się więc i ozwała do swych towarzyszy:

- Wyleczenie ran Tańczącego zajmie mi trochę czasu, a przynajmniej półgodziny. Może lepiej, abyśmy jak najszybciej skierowali się do naszego tymczasowego schronienia? I wiem, że może nie jest bezpiecznym wychodzić w noc, gdy ciało trawi ból i zmęczenie, ale tam jest Brnjar i inni, ciepły kamień, przy którym może Tańczący odpocząć i posłanie, na którym mogłabym zająć się leczeniem.
Wiedźma chce się zająć leczeniem jak już znajdą się w głównej chacie. Chyba, że oczywiście reszta drużyny wolałby poczekać dłużej w szopie, aż Norlaug uleczy Wylkołka.
Ostatnio zmieniony 15 sierpnia 2016, 01:10 przez TatTvamAsi, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 19 sierpnia 2016, 13:55

[center]Baza na Wilczych Pustkowiach, 8 zmroczec (ignia), 360 rok Ery Silniri.[/center]
Kyariel dotknął ramienia Vidgara, wypowiadając kilka słów w dziwnym, niezrozumiałym dla ludzi języku. Niemal natychmiast jednak wojownik poczuł, jak z dłoni Alfra przepływa porcja witalnej energii. Rana na jego ciele przestała krwawić, a ból zniknął. Przyjmując do wiadomości słowa Norlaug, wszyscy skinęli głowami. Wypełniona ciałami zmarłych szopa, w której przed chwilą zginęła koszmarna ćma faktycznie nie wydawała się zbyt bezpiecznym miejscem. Opuścili ją więc, wychodząc na zewnątrz i zamykając za sobą drzwi, tak by ci co odeszli, mogli nadal spoczywać w ciszy...

Zdążyli zrobić zaledwie kilka kroków w stronę głównego budynku, gdy nagle Tańczący zawarczał głucho a Kyariel krzyknął cicho wskazując na budynek przed nimi. Podążyli za jego wzrokiem, dostrzegając ledwo co przecięte czarne sznury, powiewające na wietrze. Ich bezużyteczne już teraz pasmo zwisało z dachu głównej bazy budynku. Ktoś najwyraźniej musiał przeciąć je przed chwilą, odcinając świecące fiolki, od zasilającego je magicznego pudełka...

[center]Obrazek[/center]
Spoiler!
Test spostrzegawczości (Per + Obserwacja):
33 + 4 = 37; Rzut: 17; Test zdany z dwoma przebiciami! Wyraźnie widzisz iż zza załomu budynku wyłania się cienista i szponiasta łapa, która przecina sznury idące z szopy do głównej bazy! Przypominam, że na tych sznurach wiszą świecące fiolki. Nie trzeba być geniuszem, by wiedzieć, że przecięcie ich odetnie główny budynek do światła. Jesteś tego pewny.

Nie zdążysz odmedytować. Wszystko dzieje się zbyt szybko.
Spoiler!
Test spostrzegawczości (Per + Obserwacja):
39 + 6 = 45; Rzut: 06; Test zdany z trzema przebiciami! Wyraźnie widzisz iż zza załomu budynku wyłania się cienista łapa i przecina sznury idące z szopy do głównej bazy! Jest to na pewno szpon upiornej ćmy, którą przez chwilę zauważasz ukrytą w cieniu. Przypominam, że na tych sznurach wiszą świecące fiolki i możesz podejrzewać, że ich uszkodzenie sprawi, że światło zgaśnie (choć nie jesteś tego pewien do końca).
Kyariel: Tracisz 2 punkty Energii na uzdrowienie Vidgara;

Vidgar: odzyskujesz 4 punkty Żywotności, jesteś już zupełnie zdrowy.

Wszyscy: zauważacie, że ktoś najwyraźniej przeciął kable łączące szopę z budynkiem bazy. Pamiętacie, że na nich zwisały czarodziejskie fiolki i możecie przypuszczać, że przecięcie sznurów pozbawi je mocy (choć nie jesteście tego pewni).
Przypominam także, że w bazie został Brnjar, który teraz jest całkiem sam...

Do drzwi macie jakieś 10 metrów. Co robicie?
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

voodoochild
Reactions:
Posty: 71
Rejestracja: 07 kwietnia 2016, 11:38

Post autor: voodoochild » 19 sierpnia 2016, 22:51

Baza na Wilczych Pustkowiach, 8 zmroczec (ignia), 360 rok Ery Silniri.

- Niech to szlag!!! Uszkadzają oświetlenie!!! - zaskoczenie na twarzy Kyariela szybko przerodziło się w grymas wściekłości. Miał już dość tego koszmaru, te cholerne, plugawe pomioty ciemności ,bawiły się nimi jak zwierzętami w klatce. Nie czekając na reakcję innych miotnął ognistą kulą w stronę paskudnej, ohydnej i niezaprzeczalnie przebiegłej ćmy.

Strzelam w ćmę ognistym pociskiem!

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 20 sierpnia 2016, 09:43

[center]Baza na Wilczych Pustkowiach, 8 zmroczec (ignia), 360 rok Ery Silniri.[/center]
Pocisk ciśnięty przez maga w przypływie gniewu, na krótko rozświetlił noc, a następnie zgasł z sykiem uderzając w róg budynku bazy. Jedynym efektem magicznego ataku, był śnieg osypujący się przez chwilę z dachu. Najwyraźniej to, co przecięło kable zdołało uniknąć płonącej kuli i zniknąć w ciemności nocy...
Spoiler!
Skryta za prawie całkowitą osłoną ćma unika bez trudu Twojego ognistego pocisku. Tracisz 1 punkt Energii za rzucenie zaklęcia
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

zapalki_chaosu
Reactions:
Posty: 167
Rejestracja: 08 sierpnia 2015, 11:57

Post autor: zapalki_chaosu » 20 sierpnia 2016, 10:46

Baza na Wilczych Pustkowiach, 8 zmroczec (ignia), 360 rok Ery Silniri.

No tak, właśnie dlatego pytał, czy one są głupie. Myślał, że są bo dotychczas nie przecięły tych magicznych, niezwykle przydatnych przewodów. Dlatego też pytał czy rozumieją ich mowę i nie mówił o tym na głos, żeby im tego nie zasugerować. Gdyby nie to, że miał właśnie wybiec z mieczem w ręku, pewnie sparaliżowała by go myśl, że może one czytają w jego myślach?

- Aktywuj miecz, niech świeci! Biegniemy do Brjnara i innych, teraz ich zaatakują.

Vidgar miał nadzieję, że zdążyli rozpalić ognisko. Może wybieganie w ciemność z tylko jednym świecącym przedmiotem nie było najmądrzejsze, ale młody wojownik nie miał na tyle rozwagi i doświadczenia, żeby to spokojnie przeanalizować. Zwłaszcza, że przed oczami miał wizję, ostatnich już zamordowanych towarzyszy, którzy znów zginęli w walce w której nie uczestniczył. Nie mógł się pogodzić z taką ewentualnością.

TatTvamAsi
Reactions:
Posty: 423
Rejestracja: 08 sierpnia 2015, 14:54
Been thanked: 3 times

Post autor: TatTvamAsi » 20 sierpnia 2016, 12:53

[center]Baza na Wilczych Pustkowiach, 8 zmroczec (ignia), 360 rok Ery Silniri.[/center]

Noc była głucha, a połacie śniegu i ciała kompanów omiatał mroźny wiatr. Zdawało się jakby niósł na swych skrzydłach echo, zawodzenie dawno zapomnianych miejsc. A głęboka ciemność zdawała się wręcz zaciskać dookoła nich. Co raz bliższa, co raz bardziej żarłoczna w swej żądzy... a wśród jej cieni rozlegał się nieznośny szczebiot świerszczy. Nagle jej kurtyna została rozdarta płomiennym blaskiem. To Kyariel wystrzelił ze swojej dłoni ognisty pocisk. Pomarańczowa smuga przecięła powietrze i zniknęła uderzając w oblodzoną powierzchnię chaty. Przez tą krótką chwilę, gdy pocisk szukał swego celu, zapewne kolejnej z tych wypaczonych istot, oczy wiedźmy dostrzegły czarne sznurki. Ich końce zwisały smętnie z dachu raz po raz szarpane nieznającym spoczynku wiatrem. Zgroza ogarnęła jej serce, myśli stały się niespokojne, gdyż to, co uważała za ćmę z ciemności, kierowaną wyłącznie żądzą krwi i dusz, było najwyraźniej obdarzone intelektem. A na domiar złego... Brnjar! Został całkiem sam! Nie mamy czasu! Ćmy przecięły sznurki do magicznych fiolek i mogą teraz swobodnie dostać się do wnętrza! A Vani i Red nie wrócili... Pochłonęła ich noc i tylko bogowie wiedzą, co się z nimi mogło stać...

Wiedźma zacisnęła ze złością dłoń na rękojeści miecza. Przez chwilę gwałtowne ciepło przebiegło przez pobielałe z zimna palce i klinga zalśniła znów swym srebrnym i równie mroźnym jak lód światłem. Czarownica czuła wściekłość... ledwo zdołali ubić jedno z tych stworzeń i tylko dla tego, że próbowało wysączyć z żywiołaka energię... a teraz jeszcze te całe, zniszczone sznurki i otoczenie całkowicie pozbawione oświetlenia. Pobiegła ile sił za Vidgarem, modląc się w duchu do Jezzy, Oha'lna i wszystkich bóstw Północy, o to, aby nie było za późno...
Aktywuję znów światło w mieczu. Pędzę wraz z innymi do domu sprawdzić czy Brnjarowi się nic nie stało (i nie oddzielam się od reszty drużyny; pilnuję też aby nikt inny tego nie zrobił z jakiegoś dziwnego powodu). Norlaug jest też czujna - uważa jeśli miałoby ich coś nagle zaatakować.
Ostatnio zmieniony 20 sierpnia 2016, 15:48 przez TatTvamAsi, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 02 września 2016, 12:29

[center]Baza na Wilczych Pustkowiach, 8 zmroczec (ignia), 360 rok Ery Silniri.[/center]
[center]Podkład: Utter Darkness[/center]
Norlaug i Vidgar pobiegli w stronę głównego budynku, pozostawiając resztę towarzyszy wpatrujących się wciąż, ze zdziwieniem w przecięte sznury. Być może, w normalnych warunkach zdumieliby się, widząc, że nikt z pozostałych nie podążył za nimi - nie mieli jednak czasu, by rozważać tą kwestię. Miecz w ręku wiedźmy lśnił jasno, rzucając ostre bryzgi światła na zaśnieżoną okolicę. Po kilku krokach dotarli do chaty - Vidgar kopnął drzwi, nie tracąc czasu na ich otwieranie i natychmiast wpadł do środka. Tuż za nim wsunęła się czarownica, wznosząc wysoko magiczne ostrze, by oświetlić jak największą przestrzeń.

To, co ujrzeli wewnątrz, zmroziło im na chwilę krew w żyłach. Tuż przy dogasającym kamieniu runicznym klęczał Brnjar. Kupiec był odwrócony do nich bokiem, widzieli jednak dokładnie krew zalewającą jego twarz. Topór, który zwykle mu służył, leżał na ziemi, kilka kroków dalej. A nad nim... Och! Nad nim zaś piętrzyły się pokraczne i ostre sylwetki upiornych ciem, rysujące się poszarpaną linią w gasnącej, krwawej poświacie. Ostre szpony z ciemności wyciągały się w stronę rannego.

- Nie! - warczał Brnjar przez zaciśnięte zęby, najwyraźniej próbując odpełznąć tyłem od koszmarnych istot. Jedna z jego rąk poruszała się z boku, szukając jakiejkolwiek broni, którą mógłby wziąć do ręki. - Nie ważcie się...!

Cofnął się jeszcze trochę. Pomimo gorąca, jakie musiało bić z runicznego kamienia, jego plecy przywarły prawie do głazu. Nie miał już gdzie uciec... Stwory Mroku wiedziały o tym także. Świergocząc w swej obcej mowie poczęły zbliżać się do kupca...
Norlaug: Tracisz 1 punkt Energii na aktywację runu na broni.

Norlaug i Vidgar: Ćmy najwyraźniej za chwilę zaatakują Brnjara, który jest ranny i nie ma broni. W tym momencie pomieszczenie oświetlone jest głownie przez trzymany przez wiedźmę miecz. Światło kamienia runicznego ledwo się żarzy, pulsując podobnie jak wcześniej czyniły to fiolki. Najwyraźniej stworom udało się pochłonąć zaklętą w nim energię.

Olaf, Tańczący i Kyariel: Z uwagi na brak deklaracji zakładam, że sytuacja zaskoczyła Was na tyle, iż nadal stoicie rpzed budynkiem bazy obserwując ze zdumieniem przecięte sznury. Dopiero po chwili zanotujecie, że Norlaug i Vidgar wbiegli do budynku pozostawiając was bez światła... W ciemności...
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

TatTvamAsi
Reactions:
Posty: 423
Rejestracja: 08 sierpnia 2015, 14:54
Been thanked: 3 times

Post autor: TatTvamAsi » 02 września 2016, 22:50

[center]Baza na Wilczych Pustkowiach, 8 zmroczec (ignia), 360 rok Ery Silniri.
[/center]

Wpadli do dusznego od ciemności pomieszczenia. Wzrok padł na postać przechylającą się w tył w próbie ucieczki... uniknięcia losu, jaki spotkał biedną, drogą Gunlid, po której ostał się ledwie miękki kosmyk włosów. Kupiec był ranny... pozbawiony broni, która i tak nie miała być skuteczna...

Nie... to nie może... Nie może się stać! Nie pozwolę na to! Krwawa łuna zabarwiała policzki Brnjara jeszcze głębszym cieniem wykrzywiając jego twarz jak groteskową maskę. Maskę przerażenia... szczerego strachu kogoś mierzącego się z czymś większym, niezrozumiałym... czymś, co jednym ciosem może wydrzeć serce tylko po to... aby je skonsumować...

Czerwień zgęstniała, poświata pulsowała jak przelana krew. Wiedźma szybko krzyknęła, w próbie podtrzymania towarzysza w walce:

- Brnjarze! Trzymaj się!

Jeszcze trochę... trzymaj się...

Głos niemal zagłuszył złowieszczy świergot. Po chwili zabrzmiał on ponownie... jeszcze głośniej, mocniej... bardziej wrogo i drapieżnie... jakby głodna... zawsze głodna, pradawna ciemność pragnęła zdusić całe to światło, całe ciepło... pożreć ich... żywych, których serca wciąż i wciąż biją z każdą chwilą pompując życiodajny płyn, z każdą chwilą wypełniając ich ciała czystą, wibrującą niespokojnie energią...

Wzmocniła uchwyt aż kłykcie pobielały z bólu. Przez tą maleńką, kruchą chwilę usta wyszeptały słowa modlitwy:

[center]Ty, który widzisz wszystko... wiesz wszystko...
znasz żyjących ich dusze gdy do Ciebie przychodzą utulone w objęciu śmierci...
Ty, który wznosisz się nad niespokojnymi wodami oceanów...
A twe skrzydła tną powietrze jak kawałki luster niezrodzonych
Prowadź dłoń, niech ostrze znajdzie swój cel...
niechaj twe światło bez blasku rozedrze mrok,
a okowy strachu rozkruszą się...
opadną jak popioły na równinie zmarłych... [/center]

Wiedźma wzniosła miecz. Blada łuna oświetliła pokój, rozcinając najbliższe cienie na dwoje. Nie potrafiła nim władać, lecz nie miała też toporka, a jej sztylet nie był wstanie zalśnić elektrycznym blaskiem. Zamierzyła się... i cięła ćmę wyłaniającą się z mroku. Opadająca szybko klinga zadźwięczała w co raz gęstszym od strachu powietrzu...
Wiedźma nie na zbyt dużego wyboru. Tnie więc najbliższą ćmę lśniącym mieczem.

ODPOWIEDZ