[center]Podkład: Beyond the North Waves[/center]
Kyariel odwrócił się i rzucił się biegiem w stronę przewróconej łodzi. Było już jednak za późno. Demony dopadły go w mgnieniu oka. Nie zdołał nawet poczuć bólu, jedynie coś w rodzaju potężnego szarpnięcia. Usłyszał czyjś odległy krzyk. Lecz nim zdążył zrozumieć, iż był to jego własny głos, zobaczył leżące na lodzie ciało. Jego ciało... I rosnącą szybko kałuże szkarłatnej krwi... Wizja oddalała się z każdą chwilą i Alfr przez chwilę nie potrafił zrozumieć, co się dzieje. Czy ja śnię? pomyślał oszołomiony. Tuż nad sobą słyszał uderzenia potężnych skrzydeł. Spojrzał w górę i dostrzegł grafitowe pióra kruka O'halna, który unosił go nad polem bitwy. Zrozumiał wtedy, że to już koniec. I tak dusza dzielnego maga, który zamknął przeklęte wrota do krainy Ciemności opuściła Torgeth, by połączyć się z Bogami. Choć imię jego nie raz jeszcze powrócić miało w opowieściach i pozostać na zawsze w sercu jego towarzyszy.
[center][/center]
[center]***[/center]
Nim ukryci w łodzi ludzie pojęli, że nie ma z nimi czarodzieja, usłyszeli jego przerażający krzyk, który utonął w triumfalnym wyciu bestii. Chwilę później jednak powietrze przeszył nowy odgłos - donośny, niczym grom. Coś uderzyło w łódź. Trzymający ją Olaf i Vidgar poczuli, jak długie szpony drapią w chroniącą ich barierę z kości. Nagle huk rozległ się ponownie. Powierzchnia lodu na której leżeli drgnęła gwałtownie i przechyliła się lekko. Norlaug ujrzała wreszcie istotę, poruszającą się pod lodem. Potężny kształt zdawał się przypominać lodowego żmija, był jednak o wiele większy, niż potrafiłaby sobie wyobrazić.
[center][/center]
Vidgar poczuł, jak kości nad nim poddają się pod potężnymi uderzeniem szponów. Wiedział, że łódź nie wytrzyma już długo... Zamrugał, gdy ostre odłamki sypnęły mu w oczy. W szczelinie nad sobą widział płomienie i poczynał już czuć zabójcze gorąco emanujące z ciała ogarów Pana Agonii. Kolejny huk jednak nie pozostawiał złudzeń. To pękał lód na jeziorze.
Asurowie zawyli nagle niczym legion potępionych duchów, a podłoże przesunęło się ostro w dół. Olaf błyskawicznie wyciągnął miecz i wbił go w pokrywę lodu, jedną ręką łapiąc osuwającą się obok Norlaug. Vidgar uczynił podobnie, choć zdołał wbić ostrze dopiero w ostatnim momencie, zawisając w połowie nad czarną, przeraźliwie mroźną topielą, która otworzyła się tuż pod nimi. Częściowo zniszczona przez Asurów łódź runęła na bok i poczęła szybko nabierać wody. Tuż obok Vidgara przejechała jego tarcza, a za nią skamlący rozpaczliwie Tańczący, który na próżno próbował utrzymać się na zdradliwej gładzi, drąc ją pazurami. Wojownik nie wahał się jednak i schwycił wylkołka za kark, chroniąc go przed upadkiem w głębiny. Asurowie nie mieli tyle szczęścia. Lód rozstąpił się tuż pod ich stopami. Gniew żywiołu porwał ich, gasząc ogniste aury i płomienie tlące się w ślepiach demonów. Woda zabulgotała złowieszczo, a wznosząca się z sykiem para skryła potworne postacie. Oszołomieni Nardlens zdążyli jeszcze ujrzeć szpony, wyciągające się z mgły i na próżno szukające oparcia na zdradliwym lodzie. Woda wzniosła się jednak ciemną falą, pochłaniając pomiot Ciemności. Jej mroźne krople opryskały próbujących utrzymać się na lodzie wędrowców. A później wszystko ucichło.
Tak samo nagle, jak uprzednio się przechyliła powierzchnia kry powróciła bezwładnie do pozycji pionowej, pozostawiając ocalonych na środku spękanego jeziora. Cisza zdawała się dźwięczeć w uszach. Jedynie tam, gdzie toń pochłonęła demony ognia, wznosiła się lekki opar. Vidgar wstał ostrożnie i rozejrzał się. Nie do końca jeszcze wierzył, iż udało im się przeżyć. Tańczący także zerwał się na nogi i począł węszyć. Nie wyczuł jednak niczego poza krystalicznie czystym zapachem mrozu. Woń krwi i ognia zniknęła, tak jak i jej ślady na śniegu, zmyte przez fale rozszalałego sztormu, który pojawił się niespodzianie i tak samo zniknął... Norlaug spojrzała w niebo, dziękując Bogom za ocalenie. Szare chmury rozpraszały się, ukazując wyblakły błękit i słońce, które świeciło na nią ponownie - świeciło na nich wszystkich. Mimo, że tego dnia stracili już nadzieję, że ujrzą je jeszcze.
- Kyariel... Ocalił nas... - powiedział cicho Olaf, wskazując na leżące w pewnej odległości ciało, które unosiło się na niewielkiej, lodowej krze. Mag leżał na plecach i wyglądał, jak gdyby spał. Tylko nienaturalna bladość jego lic kazała domyślać się prawdy... Tuż obok niego spoczywało coś jeszcze, co rozpoznali dopiero po chwili. Była to torba Brnjara. W środku dało się dostrzec jeszcze kilka feralnych, czarnych kamieni...
Wszyscy co przeżyli: test Zwinności na utrzymanie się na lodowej krze:
Olaf: 40; Rzut:24. Zdążysz wbić miecz i złapać się go by nie wpaść do wody.
Vidgar: 33; Rzut: 32. W ostatniej chwili zdążysz wbić miecz i złapać się go by nie wpaść do wody.
Norlaug: 24; Rzut: 92; Zsuwasz się do wody, nie możesz nic na to poradzić. Na szczęście Olaf złapie cię w ostatniej chwili.
Tańczący: 32 - 20 (za brak rąk) = 12; Rzut:36. Zsuwasz się do wody. Na szczęście Vidgar zdoła cię złapać.
Rzut na zostanie nawką (25%) = 32. Nie udany. Dusza maga opuszcza świat żywych.