PBF - New Orleans by Night

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 30 września 2017, 14:49

[center]Nowy Orlean, Gdzieś w pobliżu lotniska, Mardi Gras 1994; Trzecia noc śledztwa[/center]

Rozmowy Kainitów przerwał huk metalowej skrzynki po narzędziach, spadającej na betonową podłogę. W miejscu gdzie znajdowała się wcześniej zobaczyli wielki łeb szczura z wydłużonym nosem. Z znajdującej się dwa metry dalej kartki wentylacyjnej, zaczął dobywać się dźwięk głośnych pisków i szczurzych wrzasków. Spokrewnieni zdążyli zrobić kilka kroków w tył przygotowując się do ewentualnej obrony lub ataku. Gdy Nicholas wyciągnął pistolet, Silvio natychmiast skierował swe kroki w stronę wyjścia. Ku jego zaskoczeni w przejściu pojawił się wielki ni to szczur, ni człowiek, stojący na dwóch łapach. Na garbie miał wielki plecak wypełniony najróżniejszymi narzędziami a także kijami do golfa, starymi mapami, i czymś co wyglądało na resztki wędki. W prawej ręce trzymał świetlówkę, przed nim lewitowała szmaciana lalka z świecącą żarówką zamiast głowy.

[center]Obrazek[/center]
Nagle metalowa kratka w podłodze wystrzeliła w powietrze upadając tuż obok Richarda. Z dziury wyjrzała paskuda głowa kolejnego wielkiego szczura, ozdobiona trzema złotymi pierścionkami w prawym uchu. Potwór wyglądał dość osobliwie, gdyż brakowało mu lewego ucha, a jego broda była długa i splątana w jeden warkocz.

Z każdej możliwej dziury zaczęły wychodzić szczury popiskując ochoczo. Kłębiły się na podłodze, biegając chaotycznie po nagiej posadzce magazynu. Garbaty szczur obwieszony świecącymi przedmiotami, z których większość wyglądała jakby znalazł je na śmietnisku, odezwał się:

- Dlassszzzzego pijawecki nisssszcą moją prasę? Który z wassss tutaj ruca bombami? Mówić sssszzzybko, albo zjemy, upijemy się wasssą krwią...
Spoiler!
Masz za mało wiedzy o Zmiennokształtnych, by wiedzieć że coś takiego jak Szczurołaki istnieje. Aby rzut na wiedzę był możliwy, potrzeba mieć tą wiedzę na minimum 3.
Spoiler!
Nie masz prawa wiedzieć że coś takiego jak Szczurołaki istnieje. Za młody jesteś. Masz za mało wiedzy o kanałach by to wiedzieć (minimum 4).
Nikt z was nigdy nie spotkał Ratkinów. Nie posiadacie żadnej wiedzy, która pomogłaby wam w tej sytuacji. Jak dotąd nie mieliście pojęcia, że coś takiego może istnieć. Do tego pory myśleliście, że tylko Lupini należą do Zmiennokształtnych. Jesteście w szoku, podczas pierwszego spotkania z Szczurołakami.

Podsumowując: kompletnie nie wiecie do czego oni są zdolni i jakie mają motywacje.

Żarówka i świetlówka świeci sama, co przeczy wszelkim prawom fizyki.

Kto się odzywa pierwszy?
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 01 października 2017, 10:12

Nowy Orlean, trzecia noc śledztwa

Nicholas Bertrand - utalentowany wychowanek Piramidy i pełen pasji badacz tajemnic istot zmiennokształtnych - dosłownie oniemiał. Przypominające krzyżówkę człowieka i szczura stworzenia mogło z grubsza przypominać wilkołaka, ale ewidentnie nie było lupinem. Uporządkowany normalny świat Tremere zatrząsnął się w posadach. Coś takiego nie miało prawa istnieć! W zwyczajnym, doskonale Kainitom znanym świecie współdzielonym przez dawców, wampiry, wilkołaki, faerie i duchy nie było absolutnie miejsca na tak fascynujące wynaturzenie!

Bertrand zamrugał kilka razy, lecz szczurze towarzystwo bynajmniej nie zniknęło. Opuszczając nieco lufę pistoletu Czarodziej spojrzał na pozostałych nieumarłych i uświadomił sobie natychmiast coś niezwykle groźnego.

Członkowie koterii najpewniej również nie wiedzieli niczego o szczuropodobnych istotach, świadczyła o tym ich mowa ciała. Nicholas pewien był, że w razie dogodnej sposobności zrobiliby wszystko, by tak jak sam Tremere posiąść jak największą wiedzę o niezwykłych stworach.

Wszyscy z wyjątkiem Raya.

Bertrand poczuł przypływ zrozumiałej paniki, chociaż Brujah jeszcze nawet nie drgnął, ewidentnie zaskoczony widokiem szczurołaków. Rzeź wisiała w powietrzu i powstrzymać ją mogły jedynie desperackie kroki.

- Podejrzewałem, że to wy! - oświadczył gromkim głosem Nicholas chowając pistolet za pasek spodni i pozdrawiając szczurołaka uniesioną dłonią - Długo musiałem czekać na sposobność do spotkania, ale cierpliwość popłaciła. Jestem Roland Michelon, ze Sprzysiężenia Kruczego Pióra, a to moi przyjaciele.

Tremere przemawiał zdecydowanym, a przyjaznym w brzmieniu tonem, ale w jego myślach rosło szaleństwo desperacji i zalęknienia.

- Na jedzenie czy picie krwi zawsze przyjdzie czas, zresztą możemy się wybrać na przekąskę razem. Najpierw jednak wyjaśnijmy to pożałowania godne nieporozumienie. O jakiej bombie mówisz, szacowny mieszkańcu podziemi? I jakie nosisz miano?
MG, piękny zwrot akcji, gratuluję! Ciekawe jak to się rozwinie (przynajmniej do chwili, w której zaloguje się Ferre). Nichoas stara się prowadzić opanowaną rozmowę, jednocześnie zaś skanuje za pomocą Nadwrażliwości aurę szczurołaków. Jest ich dwóch jak rozumiem z opisu, tak? Dwa szczurołaki i stado zwyczajnych szczurów?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 02 października 2017, 13:55

Nowy Orlean, Gdzieś w pobliżu lotniska, Mardi Gras 1994; Trzecia noc śledztwa

Nosferatu stał z rozdziawioną gębą, niewiele brzydszą niż pokryte futrem łby dziwnych istot, które zdecydowały się złożyć wizytę koterii w zdawałoby się bezpiecznym miejscu.

Kurwa wrzcuiliśmy granat do ich kanału... Ale pech... Jak nas znalazły? Odjechaliśmy całe mile od Arabi, a ci przybyli tu tuż za nami. Sprawdzałem czy nikt nas nie sledzi. Cwane chujki są sprytniejsze niż na jakich wyglądają. Musieli przejrzeć nasze maski, bo z cała pewnością widzieli ludzi Cartera odjeżdżających z posiadłości, albo kierują się węchem.

Westwood sam nie był pewien co zaskoczyło go bardziej: niespodziewane pojawienie się istot, o których istnieniu nic nie wiedział, czy rżnący głupa na przypał Tremer, szczególnie w obliczu myslowej analizy jaką przeprowadził wczesniej wampir.

Bradley'owi pozostało się jedynie gorąco i szczerze modlić, żeby szczurołaki okazały się głupkami, choć biorąc pod uwagę nadprzeciętną inteligencję gryzoni, dodatkową połaczoną z przebłyskiem ludziego geniuszu, zapewne stawiało te istoty intelektualnie ponad wilkołakami.

- Wybaczcie przyjaciele żarcik kolegi. Jestem Brad, ale pośród ziomków jestem nazywany Szczurem, chyba widać dlaczego, choć wam to jeszcze dalko żeby mieć morde taką ohydną jak moja. - uśmiechnął się ochydnie.

Nosferatu nie miał w zanadrzu żadnych sztuczek jakimi mógłby zaimponować gościom, co najwyzej mógł pozwolić zniknąć koterii jeśli blef Nicka przyniesie agresywny zwrot akcji. Szybko rozejrzał się czy Toreador już zdążył czmychnąć, czy jeszcze nie. W nim była cała nadzieja. Zalety Prezencji mogły obrócić bieg spotkania.

Kurwa mógłby im zaspiewać jakiś rzewny kawałek. To byłyby jaja, jakby nasz piękniś został królem szczurów. Prawdziwa ironia losu

Jeśli nie to zostawał jeszcze Rich z Dominacją, który zdawał się mocniej stąpać po ziemi niż Degenerat. Jeśli jednak nikt się nie odezwie, oznacząło to że ze szczurami będzie musiał dealować Szczur.
Nie mam za bardzo społecznych Dyscyplin, że by zmiękczyć trochę rozmówców, ale może nam sie udać, o ile sie nie podwkurwią zbyt bardzo zagrywką Nickolasa

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 02 października 2017, 22:33

Nowy Orlean, Gdzieś w pobliżu lotniska, Mardi Gras 1994; Trzecia noc śledztwa

Obwieszony znajdźkami szczurołak zachichotał słysząc słowa Tremere:

- Ej słyszałeś, Jonny? Pijaweska chce possnać nasze imiona! Hehehe! A co ty się tak spoufalas umarlaku? Nudzis się w nieżyciu, cy jak?

Drugi stwór, nazwany przed chwilą Jonnym wyszczerzył jedynie zęby z rozbawieniem, po czym nad wyraz szparko wydostał się z dziury w podłodze. Gdy stanął na tylnych łapach miał ponad dwa metry wzrostu. Jego postura nie była tak potężna jak Lupinów, ale i tak robiła wrażenie. Jego czarno szara sierść z małymi białymi plamami na klatce piersiowej, wydawała się błyszczeć, jakby byłą czymś naoliwiona.

Zwinny ogon Szczurołaka z łatwością złapał kapelusz Silvio, po czym umieścił go na głowie stwora, przykrywając brak jednego ucha.

- Hej... teraz to jestem przystojniejszy co nie? - odezwał się, przekrzywiając łeb.

- Dobra, kurwa, do rzeczy, bo takiego pijawczego pierdolenia dawno nie słyszałem - warknął, najwyraźniej poważniejąc. - Wasz ładunek wybuchowy rozpieprzył nasz transport. Rozumiecie? I niech was chuja obchodzi co w nim było. Nie wasza rzecz. Ale trzeba wyrównać rachunki, nie? Bilans musi wyjść na plus. No to dalej, jazda, wyskakujcie z wszystkiego co macie: forsa, błyskotki, sekrety. Truposz traci, kolonia się bogaci! I gadać mi tu zaraz, po chuja złamanego dwie pijawy wtykają swoje łby do naszej nory? Ty! - krzyknął wskazując na Ventrue.

- Pachniesz perfumowanym trupem. Ohyda... Ale co tam, szczur zeżre wszystko. Wasz Władyka ci kazał nas zaczepiać? Chcecie zatańczyć z Armią Apokalipsy? Trochę jesteście sztywni, ale nie szkodzi, nie takim dawaliśmy radę. Rozruszacie się. Gadaj do cholery, a wy - zwrócił się do pozostałych - wyskakiwać z fantów!
Szczurołak rzuca na Zastraszanie. Wypada 7 sukcesów. W spoilerach rzuty obronne graczy i efekty psychologiczne.
Spoiler!
Rzut na Siłę Woli ST:6 = 5 sukcesów. 2 sukcesy Szczurołaka przeszły. Jesteś przestraszony i wiesz, że sytuacja jest poważna, ale zachowasz spokój. Gdyby padło mniej sukcesów musiałbyś rzucać na Odwagę, by nie trząść się ze strachu i robiąc wszystko co każą.
Spoiler!
Rzut na Siłę Woli ST:6 = 5 sukcesów. 2 sukcesy Szczurołaka przeszły. Jesteś przestraszony i wiesz, że sytuacja jest poważna, ale zachowasz spokój. Gdyby padło mniej sukcesów musiałbyś rzucać na Odwagę, by nie trząść się ze strachu i robiąc wszystko co każą.
Spoiler!
Rzut na Siłę Woli ST:6 = 5 sukcesów. 2 sukcesy Szczurołaka przeszły. Jesteś przestraszony i wiesz, że sytuacja jest poważna, ale zachowasz spokój. Gdyby padło mniej sukcesów musiałbyś rzucać na Odwagę, by nie trząść się ze strachu i robiąc wszystko co każą.
Spoiler!
Rzut na Siłę Woli ST:6 = 6 sukcesów. 1 sukces Szczurołaka przeszedł. Jesteś trochę przestraszony, ale masz stalowe nerwy. Gdyby padło mniej sukcesów musiałbyś rzucać na Odwagę, by nie trząść się ze strachu i robiąc wszystko co każą.
Spoiler!
Rzut na Siłę Woli ST:6 = 3 sukcesy. 4 sukcesy Szczurołaka weszły. Jesteś przerażony, nie wierzysz że uda ci się uciec przed nimi nawet z Akceleracją. Trzęsiesz się ze strachu. Dodatkowy Test Odwagi ST:6 = 0 sukcesów. Robisz wszystko co każą.
W pomieszczeniu są 2 Szczurołaki w Formie Crinos i kilkanaście szczurów.
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 06 października 2017, 14:08

Nowy Orlean, trzecia noc śledztwa

Głęboki lęk walczył w myślach Nicholasa z równie silną ekscytacją. Kompletny brak wiedzy na temat tego rodzaju zmiennokształtnych uniemożliwiał Bertrandowi oszacowanie ich możliwości, ale rozsądek nakazywał przypuszczać, że w stanie furii szczurołaki były równie niebezpieczne jak wilkołaki. Nie spuszczając oka z obu grubiańskich stworów Tremere wyciągnął z kieszeni portfel, rzucił go pod nogi dziwoląga o aparycji śmietnikowego zbieracza.

- Po co ta wrogość? - zapytał rozkładając szeroko ręce - Nie mamy wobec was złych zamiarów. Gdyby nam nie zależało na pokojowych relacjach, nie odesłalibyśmy z wcześniejszego miejsca spotkania reszty naszej grupy. Wierzcie mi, jeden sygnał puszczony z tej komórki momentalnie ściągnąłby tutaj więcej nieumarłych niż dotąd widzieliście.

Ciśnięty nonszalanckim gestem, komórkowy telefon wylądował na podłodze obok portfela. Nicholas wciąż panował nad kamiennym wyrazem twarzy, trzymając na wodzy targające nim sprzeczne emocje. Jakiś ledwie słyszalny głos w głębi jego podświadomości szeptał uporczywie o rozdzieraniu i ssaniu, ale Tremere bez trudu nad nim panował. Jak na razie.

Nie zmieniało to faktu, że Nicholas chętnie skosztowałby kilku kropli krwi szczuropodobnego dziwadła. Wysublimowany Torreador albo dumny Ventrue na pewno omdleliby na samą myśl o tak plugawym akcie, ale Tremere gotów był na wielkie poświęcenie w imię nauki i swych badań. W jego umyśle już zdążyło się zrodzić podejrzenie, że istnienie szczurołaków było doskonale znane wyżej uplasowanym w hierarchii członkom Piramidy, na zasadzie wzajemności, albowiem dwa stwory w magazynie nawet nie próbowały się maskować z wiedzą na temat kainitów. Ani ze swoją pogardą wobec ochrzczonych mianem pijawek Spokrewnionych.

W zasadzie po dłuższej chwili Bertrand doszedł do wniosku, że nie poczułby się rozgniewany, gdyby Ray jednak zechciał łaskawie wpaść w typowy dla siebie stan dzikiej furii. Słowa śmietnikowego sierściucha pozwalały domniemywać, że gdzieś w kanałach roiło się od większej ilości cuchnących zmiennokształtnych jego rodzaju. Dwa stwory przebywające w magazynie zaczęły się jawić w oczach nieumarłego jako idealne okazy do polowej sekcji. Albo nawet wiwisekcji.

Rzecz w tym, że Tremere nie zamierzał ryzykować własnego istnienia w sytuacji równie wysokiego zagrożenia. Liczył w duchu na to, że Brujah przełamie zupełnie nietypową dla siebie nieśmiałość, gotowy jednocześnie do błyskawicznego odwrotu z magazynu.
Nicholas rzucił szczurowi ze świetlówką portfel i telefon. Panowie, jeśli Ray w końcu się nie przełamie, proponowałbym przerwać z zaskoczenia konwersację i dać nogę. Te sierściuchy raczej się nas nie boją (a powinny). Co czytam w ich aurach, MG?
Spoiler!
Test Nadwrażliwości 2 ST:8 = Możesz patrzeć na aurę tylko jednego osobnika na raz. Skupisz się na tym, który trzyma świecącą świtówkę. Wypadają 3 sukcesy.
Jego aura jest bardzo jasna, kilkukrotnie silniejsza niż u normalnego człowieka. Główny kolor to fiolet, dla Nicholasa oznacza że Szczurołak jest podniecony. Chwilami pojawia się ciemnoniebieski, który zazwyczaj oznacza podejrzliwość, ale szybko dojdziesz do tego, że w połączeniu z podnieceniem chodzi o coś innego. Wywnioskujesz ostatecznie, że Ratkin jest zadowolony, bo będzie w stanie od was zdobyć różne rzeczy materialne, a także jest bardziej otwarty na wymianę informacji (oczywiście takich jakie mogą potrzebować Ratkin'y)
Ostatnio zmieniony 08 października 2017, 13:09 przez Keth, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 09 października 2017, 17:41

Nowy Orlean, Gdzieś w pobliżu lotniska, Mardi Gras 1994; Trzecia noc śledztwa

Bradley spauzowa na chwilę licząc na reakcję Toreadora lub Ventrue, ale kolesiom na widok gryzoni chyba jęzory stanęły w gębie w poprzek.

Kurwa szczura nie widzieli?! Jeszcze tylko tego brakuje, żeby wskoczyli na krzesła i zaczęli piszczeć jak baby...

Owszem sytuacja była dośc poważna, a zmienokształtni nie zawali się żartować. Nosfer też był przestraszony, ale stres wzbudzał w nim odrwortnie do innych prawdziwą burzę w martwym mózgu.

Stracili jakiś transport. Dzielą z nami przestrzeń życiową w kanałach, jak to możliwe, że oni wiedzą o nas niewiele, a ja o nich nic? Zwaliłby winę na Anarchistów, ale pewnie znów bym wpierdol dostał od Ray'a. Tak zasadniczo, to lepeij żeby koleś nie dał się ponieść bestii, bo mogłoby byc kiepskawo. Na Degenratów i na Arystokratów można liczyc jak zwykle. Do kurwa rządzenia to piewsi, a jak trzeba cokolwiek zrobić, to mordy w kubeł... Mógłbym spróbować dogadać się za pomocą Animalizmu. Może to jakoś skruszyłoby lody. Nie mam zamiaru wyskakiwać tu z Richardowej spluwy i komóry. Łatwo przyszło, może też pójść łatwo, ale po co? Jakby się tak udąło ich przekabacić jakoś, to miałbym takich informatorów że głowa mała...

Ferre
Reactions:
Posty: 60
Rejestracja: 14 czerwca 2015, 19:42

Post autor: Ferre » 11 października 2017, 23:19

Nowy Orlean, Mardi Gras 1994; Trzecia noc śledztwa

Wcześniejsze słowa zrobiły w Brujahu tak wielkie poczucie winy. Rozpłakałby się padając na kolana przed Nosferem, gdyby nie cięte słowa Richarda, które o mało nie wprowadziły Anarchisty w szał. Miotał się w swoim umyśle przez chwilę ze swoim szaleństwem, aż w końcu jego rozterki zostały przerwane przez pojawienie się szczurołaków.

Cholera, pewnie jest ich więcej. Ja pierdolę, co oni z tym kurwa granatem... Zara zara... aaach to tak... chuj w to... teraz to nie istotne...

Ale te szczury... Chuj wi ile ich tam jest, mają nas ze spuszczonymi portkami... Jak ich zaatakuje to bedzie meta. Ja raczej przeżyję, ale reszta... No może jeszcze Toreador spierdoli... Dobra... Niech chłopaki załatwią to pokojowo...

- Nie no, panowie. Na pewno się dogadamy... - skinął Bradley'owi w stronę Szczurów, aby przejął inicjatywę.
Sanity is for the weak!

zmarly
Reactions:
Posty: 239
Rejestracja: 10 maja 2015, 20:56

Post autor: zmarly » 14 października 2017, 15:48

Nowy Orlean, Gdzieś w pobliżu lotniska, Mardi Gras 1994; Trzecia noc śledztwa

Zadowolony z siebie Silvio czekał na odpowiedź towarzyszy, gdy nagle na dźwięk spadającego przedmiotu aż podskoczył do góry. Zaczął się nerwowo rozglądać, zaś w głowie kołatała się tylko jedna myśl: Co do diaska, mieliśmy tu być całkiem sami! Zwierzęce dźwięki zbliżały się coraz bardziej, a kainici zaczęli się szykować do ewentualnej obrony. Silvio już szykował się do natarcia prezencją, jednak Tremere i jego przeklęta broń właśnie pokrzyżowała plany wampira. Znaczy, może nie tyle pokrzyżowała, co właśnie je zmodyfikowała. Otóż Toreador stwierdził, że Prezencji oczywiście użyje. Już za chwilę. Zza najbliższych drzwi. Wiedział przecież, że z tak dużej odległości jego zasięg rażenia będzie największy i dosięgnie wszystkich obecnych.

I byłby to świetny plan, który być może nawet pomógłby artyście wznieść się o parę oczek wyżej na drabince klanowej, gdyby nie fakt, że w połowie drogi do jego realizacji ujrzał przed sobą... szczuropodobne coś. Zupełnie, jakby jeden śmierdziel w koterii to było za mało. Degenerat chciał zareagować, poczuł jednak, jak kapelusz z jego głowy zniknął. Zdążył się odwrócić mówiąc:

- Co do...

Po czym ujrzał swój kapelusz na głowie drugiego stwora, podobnego zresztą do swego kompana. Przełknął głośno ślinę:

- W sumie, to i tak ten model już wyszedł z mody, kurierem leci do mnie następny, możesz go sobie zatrzymać - Silvio starał się robić dobrą minę do złej gry, niewiele jednak mu to dało. Poza tym perspektywa założenia na głowę swego okrycia po czymkolwiek mieszkającym w kanałach nie była zbyt przyjemna.

Zanim zdążył dojść do siebie i zareagować, z przerażeniem odkrył, że ze łzami w oczach oddaje wszystkie cenne przedmioty szczurołakom próbując nie piszczeć ze strachu. To zdecydowanie najbardziej upokarzająca noc w moim nie-życiu... jeszcze się odegram, wszyscy zobaczycie! odgrażał się w myślach po kolei wyciągając z płaszcza telefon oraz portfel.
---

If history is to change, let it change! If the world is to be destroyed, so be it! If my fate is to be destroyed... I must simply laugh.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 14 października 2017, 21:30

Nowy Orlean, Gdzieś w pobliżu lotniska, Mardi Gras 1994; Trzecia noc śledztwa

Widząc zachowanie Brujaha Bradley zapewne odetchnąłby z ogromną ulgą, gdyby tylko oddychał, a tak tylko zeszło mu trochę nerwów. Przynajmniej Ray nie zrobił niczego głupiego, co mogłoby zakończyć piękną historię koterii. Toreador też go zaskoczył, bo spodziewał się, że zostanie po nim tylko płonący ślad z bieżnika butów niczym w Powrocie do Przyszłości, a tymczasem rozdramatyzowany Silvio wyskakiwał z kielmany tak szybko jak młody Westwood w liceum, kiedy absolwenci zdybali go w kiblu i obrobili ze wszystkiego co miało jakąkolwiek wartość.

No ten płacz to już se mógł darować. Na litość chce ich wziąść? Przecież to tylko trochę kasy, już nie poniżałby się tak przed nimi...

Rozmyślania przerwał wymowny gest Ray'a, będący wyraźną zachętą do wyjścia przed orkiestrę. Z resztą i tak nie było innego wyjścia. Degenerat jedynie próbował manipulować zmienokształtnych płaczem, Arystokrata chyba zapomniał z wrażenia angielskiego, Czarodziej już się wykazał, a Krzykacz na szczęście się nie wykazał.

Westwood zrobił kilka kroków do przodu i ku zdziwniu wszystkich zaczął piszczeć niczym szczur...
Dobra czekam na MG, potem wyedytuje posta... Albo wszystkiego dowiemy się z posta MG;)

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 16 października 2017, 20:34

Nowy Orlean, trzecia noc śledztwa

Wczytany w aurę promieniującą od stwora z żarówką, Nicholas zmienił swoje bieżące priorytety. Szczurołak sprawiał wrażenie otwartego na konwersację, chociaż ciągle jeszcze oczywiście mogło mu się coś poprzestawiać w tym jego na poły zwierzęcym łbie. Tak czy owak, przemożna ciekawość wciąż walczyła w umyśle Bertranda z przerażeniem na widok odrażających zmiennokształtnych. Tajemnice tych istot musiały fascynować, a przy tym skrywać w sobie cenną wiedzę, skoro wyżsi rangą członkowie Piramidy tak zazdrośnie ukrywali fakt ich istnienia.

- Sam widzisz, że moi towarzysze nie żywią wobec was nieprzyjaznych zamiarów - dodał, kiedy Silvio pozbył się większości swego majątku ciskając szczurołakowi portfel - Mam na dodatek propozycję do rozważenia. Teraz rozstaniemy się jak dobrzy znajomi, bez komplikacji i niepotrzebnej nerwówki. Jutro w nocy, o północy, zostawię wam w tym miejscu prezent na dowód przychylności Sprzysiężenia Kruczego Pióra. I jeśli przypadnie on wam do gustu, następnej nocy o północy będę tutaj czekał na spotkanie, które może się dla nas wzajemnie bardzo korzystnie ułożyć. Co mi odpowiesz, sierściasty czarodzieju?
Liczę na namieszanie im w łbach. Czy wszyscy są gotowi, by na znak Bertranda rzucić się do ucieczki?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 17 października 2017, 22:35

Nowy Orlean, Gdzieś w pobliżu lotniska, Mardi Gras 1994; Trzecia noc śledztwa

- Nie słuchajcie co mówi, bo bredzi chyba ze strachu...- Pisnął w szczurzym Nosferatu i machnął ręką na gadającego od rzeczy Tremere: - Posłuchajcie, możemy się dogadać i pomóc sobie nawzajem. Ja sporo wiem, wy pewnie też. Rozmawiamy sobie spokojnie. Informacje to rzecz cenniejsza niż portfele. Kolega rozwalił wasze graty przypadkiem, nie mógł wiedzieć, że tam możecie być. Trudno stało się, nie zrobił tego specjalnie, gdzieś musiał zdetonować gruszkę, a kratka ściekowa wydawała się najbezpieczniejszym miejscem. Przepraszam w naszym imieniu. Pewnie wiecie, że czasem znikają różni nadnaturalne, także moi pobratymcy. Co byście powiedzieli, gdybym powiedział wam jacy ludzie zaginęli? Zainteresowani? Słyszeliście może o Carterze z NOSTF?

- CARTER! Psssseklęte NOSTF! - odpowiedział ten z świetlówką.

- To on namówił Nosferatu, by spalili naszą kolonię. Sparszywiały śmieć opętany przez Pijawkę! - dopowiedział większy Szczurołak z kapeluszem Silvio na głowie.

- Powiedz co wiesz Nosferatu. Gdzie on jest? Dlaczego Nosferatu go chowają przed nami? - dodał po chwili.

- RAT MADNESS! - odezwał się stłumiony głos pod podłogą, dobiegający z jakiejś pordzewiałej rury.

- Carter był sługa poprzedniego wampirzego władcy Nowego Orleanu. Ale po jego śmierci stal się niezależny. Jego siedziba jest w podziemiach komendy głównej policji, ale sumiennie ostrzegam, ze wycieczka tam teraz to samobójstwo. Carter miał podobno włam na kwatery i pewnie podniesie poziom bezpieczeństwa. Dlaczego myślicie ze Nosferatu go kryją przed wami? - Bradley był prze-ciekawy, w jaki sposób jego Carter mógł kontrolować jego klan (to by mogło tłumaczyć dlaczego nie było nic w shreknecie na temat Dorana). Wiedział, że dopóki nie ustali powiązań klanowych z Carterem, nie powinien wystawić NOSTF jak na widelcu, bo może niekoniecznie być to w klanowym interesie. Zdrugiej strony Bradley i koteria byli na celowniku niezależnego ghula

- Szczurze Szalenstwo? Co to? - zapytał.

- AAAAAAAAAAAA! Łap mój ogon zanim stanie się krótszy! - krzyknął ten w kapeluszu, po czym złapał się za ogon i zaczął z całej siły ciągnąć.

- Posłuchaj jadalny kasztanie. Martwy Owoc tego miasta zwany Doranem, został zasztyletowany przez nieznanego zabójcę. Kolonia przetrwała, a my dalej nie wiemy komu podziękować za zlikwidowanie oprawcy. Robaczywy Carter zapłaci za zbrodnie z przyszłości, bo wiedza jest z nami od zawsze. Pojmani przez nas Nosferatu opowiadają, że oprawca miał sen o drugiej Cartaginie, który postanowił zrealizować. Cokolwiek to znaczy. Tydzień przed zabójstwem opowiedział o swoich planach co niektórym... - przerwał na chwilę rozglądając się z dziwnym błyskiem w oku po otoczeniu.

- Poproś kruczego montera głupot powszechnych, by oddał marynarkę. Nic tak nie konsoliduje w rozmowie, jak przełamanie siekaczem guzika z mankietów. Bravisssomo yea?

- Dawaj marynarkę! - odezwał się po ludzku do Nicholasa i ostrzegł go: - I przestań pieprzyć te bzdury, bo zaraz puszczą się w samych majtach.

Wykorzystując chwilę czasu, gdy Tremere pospiesznie ściagał, marynarkę zaczął analizować słowa szczurołaka. Szczur świadomie lub nie przekazał mu więcej informacji niż mógłby się spodziewać i wiedzieli nad wyraz dużo o społeczności nieumarłych. Zmiennokształtni mieli jego pobratymców, co tłumaczyło czemu nie mógł się z nikim skontaktować przez ostatnie noce. To także uświadamiało Bradley'owi co mógł mieć Carter na myśli mówiąc, że Westwood jest poza ich zasięgiem. Miał śmiertelny zatarg ze szczurołakami i wiedział, że nie może pojawić się w kanałach. Rozmówcy mieli też istotne informacje rzucające światło na Dorana. Nosferatu obstawiał początkowo, że to mogła być wewnętrzna rozgrywka w Nowuym Orleanie, ale wszystko wskazywało, że Doran podpadł komuś wyżej.

Czyżby był rewolucjonistą mrzącym o Cartaginie. Taka idea współcześnie była śmiertelnie niebezpieczna, łamała wiekowe prawa Maskarady i zapewne starzy kainici zdawali sobie z tego sprawę. Czyżby dlatego Camarilla wyeliminowała Dorana i dlatego wszyscy trzymali gęby zamknięte na kłódkę? Niebezpiecznie było rozmawiać o byłym księciu, bo można było zostać podejrzanym o niebezpieczną ideę..

Jego ziomkowie mieli z pewnością bardzo dokładną wiedzę na ten temat (być może byli w to zamieszani, bo niby po co zabójca miałby się chwalić wszystkim), tyle, że na razie byli w łapskach ratkinów. Jeśli byli zamieszani w morderstwo, to chyba dobrze się składało bo szczury wspomniały coś o "wdzięczności" wobec spiskowców. Psiknął znów do ratkinów:

- Nosferatu... Będę wam donosił informacje na temat NOSTF, jeśli wypuścicie Nosferatów. Może uda mi się wam wystawić Cartera. To dobra oferta. Rozważcie ją. Paru nosferów za Cartera, wyrządził wam tyle zła. Zastanówcie się. Nie musicie odpowiadać od razu.

Nicholas tymczasem pospiesznie oddał swoją marynarkę Szczurołakowi, który zaczął odgryzać z niej po kolei wszystkie guziki.

- Dobre te dropsy. Leki pomagają wiesz? Uśmierzają ból chwilach, na które lekarz mnie nie przygotował - mówił przeżywając pięć guzików.

- Stefan? My mieliśmy kiedyś jakiś jeńców? - zwrócił się do towarzysza z pytaniem.

- Kssssssaaaammmmbbbrrrrrraaaaa. Smaszny jenies nie jest sły. Sosferatu dają siły do prasy, cieskiej prasy... Pan Mucha z nimi jadał przed obiasem i wysagal insomacje. Passsskudne pijafy duzo wiedsą - odpowiedział mlaskając ten z lampą.

Nosferatu prawie zachichotał wyobrażając sobie współziomków zaprzężonych do niewolniczego kieratu, ale szybko zorientował się, że rozmówcy nie mają nosferów, tylko mieli w przeszłości, choć ciężko mu było uwierzyć, że ratkiny zjadły padlinę po nosferatu. Musiał teraz wycofać się ostrożnie z zaproponowanej umowy, bo raczej nie doszłoby do jej sfinalizowania, a przynajmniej nie do takiego jakiego by sobie życzył Bradley.

Mam nadzieję, że chociaż srake mieliście fest po kolacji z moich współbraci. Banda pojebanych kanibali...

Chęć przetrwania przeważyła nad możliwym klanowym interesem, o ile jakikolwiek mógł mieć miejsce. Westwood zdecydował napuścić Ratkinow na Cartera. NOSTF bylo bezpośrednio zainteresowane członkami koterii, a Szczur nie miał zamiaru kłaść głowy pod topór tylko dlatego, że Carter chciałby go przesłuchać gestapowskimi metodami. Gdyby Carter musiał skupić uwagę na ratkinach, przynajmniej przez jakiś czas mieliby spokój. Nie miałby również nic przeciw temu aby ratkini skrwawili się w konflikcie z NOSTF. Im dłużej z nimi rozmawiał dochodził do wniosku, że to totalne świry, a fakt, że "dzięki nim" uszczupliła się populacja Nosferatu w Orleanie nie napawał spokojem.Przemówił znów do szczurów:

- OK, to może w takim razie ja wam dam adres safe house Cartera na Arabi. Jeszcze godzinę temu byli tam jego ludzie, kto wie, może jeszcze są, a wy nas puścicie wolno i zapomnimy o sprawie. To wynagrodzi wam straty w transporcie i da możliwość zemsty. Mamy umowę?

- A mają tam żarcie? Po lekach zawsze jestem głodny.

- Bedsie sarcie, będzie umosa. Ale sybko z tym sarciem, bo was wylapi jak pajeszna muchy i spsedzadza. Mose naset sam Samuel Haight was kupi, a wtedy nisi z nasej umosy. Tas cy osak, jesteście obiasem dla wieksych i spytniejsych drapiesnikof. Kusa bes głowy nie biega długo.

- Zapewniam was, że dużo więcej zyskamy wszyscy mając siebie nawzajem za sojusznikow niż jednorazowy obiad. - Nosferatu prawie wzdrygnął się ze strachu na myśl że mógłby skończyć w żołądku którejś z bestii: - O jedzenie nie jest trudno, a przyjaciół na których można liczyć niełatwo zdobyć. Pospieszycie się, to może jeszcze złapiecie ludzi Cartera. Na pewno są smaczniejsi niż trupie jadło.

- Dawaj kurwa namiary na magazyny z żarciem, a nie ludzi Cartera. Jakbyś wiedział, gdzie teraz jest zepsuty Carter to bymy się dogadli. A pod komendę nikt się nie wybiera, bo nas jeszcze tak nie pojebało - powiedział wrzucając do pyska kolejny guzik.

- I jeszcze jakieś zabawki technologiczne dla Stefana - dodał po chwili.

Bradley uśmeichnął się w myślach z dumy, że on tam był z Silviem w piwnicach NOSTF i jeszcze owalił Cartera z danych na HDD.

- Cartera widziano na komendzie (podaje godzinę jak tam byliśmy) i potem w tym safe house (tez podaje czas jak tam byliśmy).

- Ok. Duży magazyn, to duży problem, ale jak chcecie. Kojarzycie główną magistrale ściekową? Jak odejdziecie korytarzem 2B i potem w lewą i potem w prawą odnogę, znajdziecie się pod Town Hallem. W przejściu technicznym jest wejście do schronu z zapasami na wypadek klęski żywiołowej. Ale tak jak mówię, to nie taka prosta sprawa. Wszystkiego nie wyniesiecie a ryzyko większe. Tamten opróżnicie na luzie. Zrobicie jak chcecie.

- RAT!!!! MADNESSSSSS!!! - krzyknął ktoś zza ściany.

- O przekleństwo! Szaleństwo! - zapiszczały w odpowiedzi biegające chaotycznie szczury - Rety, panie, pojebanie! Czarna plaga, pomaga! Nie ma że boli, gdy popierdoli!

- Zrywać kurwa wszystkie dropsy z ubrań! Z recepty wynika, że za mało... Za mało brałem... - powiedział stwór w kapeluszu, po czym z szybkością godną Ray'a rzucił się na Richarda. Kilka sekund później na ciele Ventrue zostało kilka strzępów z drogiego garnituru. Ratkin zaczął pożerać ubrania, nie czekając na odrywanie pojedynczych guzików.

W tym czasie sepleniący szczurzy inżynier powiedział:

- Dosrać Castesa! A wy - rzucił do zebranych Kainitów: - Spiepsajcie, sukac Samuela w Jackson Inn. Tylko on was mose zdjąć z patelni.

- Nie wiem jak wy ale ja się ewakuuje. - powiedział pospiesznie Bradley wsiadając auta. Targały nim sprzeczne uczucia. Był dumny, że tyle udało mu się wyciągnąć ze zmienokształtnych i to w niesprzyjających okolicznościach. Wściekły, bo koledzy, poza Ray'em, który wyjątkowo wykazał się rozsądkiem, zrobili tyle co nic. I było mu wstyd, że dał plamę wskazując bezpieczne w jego mniemaniu miejsce, które niemal okazało się ich grobem.

Gdy już wsiedli do aut, Nosferatu poklepał Brujaha po ramieniu:

- Dzięki za wpierdol. Poważnie. Jakby nie to, to nie spadłaby z nas maska ludzi Cartera i nic by nas nie uratowało.
Westwood przed wejściem do auta rzuci niewidzialność na Grishama, żeby go szczurołaki nie wcięły na kolację. wiem gdzie jest to całe Jackson Inn?
Tekst na niebiesko oznacza słowa wypowiadane Animalizmem.
Post pisany wspólnie z Lightstormem.
OD MG:
Tak jak napisał 8art, tylko niebieskie zdania są wypowiedziane przy użyciu Animalizmu, więc wtedy słyszycie szczurze piszczenie. Jak widać większość dialogu jest po angielsku i wszyscy jesteście świadomi nowych informacji jakie zdobył Bradley.

Rozmowa jest wynikiem testu Manipulacja + Przebiegłość ST:9. Brad ma 3 sukcesy, a Nicholas 0 (tyczy się prób Nicka w poprzednich postach).

Nikt z was nie jest na tyle nierozgarnięty, by nie mógł zorientować się, że mieliście dużo szczęścia. Sprawa jest jasna, Ratkiny są szalone, niebezpieczne i będziecie wdzięczni Bradowi za wyciągnięcie z tego bagna.
Ostatnio zmieniony 19 października 2017, 09:23 przez 8art, łącznie zmieniany 1 raz.

Ferre
Reactions:
Posty: 60
Rejestracja: 14 czerwca 2015, 19:42

Post autor: Ferre » 18 października 2017, 14:50

Nowy Orlean, Mardi Gras 1994; Trzecia noc śledztwa

Za chuja nie czaje o czym pierdolą... Może to i lepiej, jeszcze szczurzego ryja bym od tego dostał

- Dzięki za wpierdol. Poważnie. Jakby nie to, to nie spadłaby z nas maska ludzi Cartera i nic by nas nie uratowało.

Na słowa Nosfera Ray uśmiechnął się. Jeszcze nikt mu nie podziękował za wpierdol. Zmierzył jeszcze wzrokiem Richarda jakby czekając, że ten też mu podziękuje, ale po chwili dał za wygraną.

- Tego zawsze mam pod dostatkiem. RR industries zawsze do usług. - rzekł wyszczerzając zęby.

- Zawijajmy się stąd... Niezłych masz sąsiadów, Brad... A tak wogóle to gdzie jedziemy? - wesoło zapytał zapomniawszy o wcześniejszym łomocie i swoich żalach jakby minęły stulecia.
Sanity is for the weak!

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 18 października 2017, 22:18

Nowy Orlean, trzecia noc śledztwa

Nicholas Bertrand był zły, bardzo zły. Stan emocjonalny tego rodzaju przejawiał się u Tremere głębokim milczeniem i wiele wskazywało na to, że wampir nie odezwie się tej nocy już nawet jednym słowem. Improwizując naprędce w obliczu zagrożenia, które resztę koterii wprawiło w stan niezdolności do działania, został w ostatniej chwili podstępnie wymanewrowany przez Westwooda.

Nicholas nie miał pojęcia, o czym Nosferatu piszczał z parą szczurołaków, ale cokolwiek sobie wzajemnie powiedzieli, pokrzyżowało to dokumentnie plany Tremere względem fascynujących zmiennokształtnych. Bertrand zamierzał umówić się z sierściuchami na dostawę żywności - gotów był wręcz wykupić całą chłodnię Walmarta - aby zawiązać z nimi bliższą znajomość, Bradley sprytnie przejął jednak pałeczkę i koniec końców to na niego spłynęła chwała tego, który ocalił koterię z opałów.

Nie, żeby Nicholasowi na tej chwale zależało. Tremere nie miał nic przeciwko temu, by szczurołaki nadgryzły któregoś z jego kompanów, byle tylko nie ucierpiały na tym jego własne badania nad zmiennokształtnymi.

Na liście jego rachunków do wyrównania pojawił się zatem jeden dodatkowy punkt, niewielki co prawda, ale stanowiący sporą zadrę na dumie własnej Spokrewnionego.
Takie tam przemyślenia...

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 25 października 2017, 14:32

Nowy Orlean, W pobliżu Inner Harbour; Mardi Gras 1994; Trzecia noc śledztwa

Westwood zdążył zobaczyć już wystarczająco wiele przez ostatnich kilka minut, żeby wyrobić sobie zdanie o szczurołakach.

Pojebani na maksa są, ale jeśli odnaleźli nas bez najmniejszych kłopotów na innej dzielnicy, pomimo masek, ostrożności, to nie można ich lekceważyć. Wcale się nie dziwie, że moi pobratymcy chcieli z nich zrobić szaszłyki. I do tego jeszcze te RAT MADNESS... Ja pierdolę, spotkać takiego wariata w kanale, to... śmierć w butach normalnie.

- Wiecie co? Tak se kminie, że Marcel może poczekać z newsami, zresztą i tak mu nie powiemy, że ej koleżko, masz niezły burdel pod nosem, weź no się kurwa ogarnij. Zmienokształtni chcą abyśmy się dogadali w Jackson Inn. Nie wiem jak wy, ale ja uważam, że nie możemy tego olać ciepłym moczem. Znaleźli nas pomimo wszystkich środków ostrożności, mimo tego oddaliliśmy się z Arabi, uważałem czy nikt nas nie śledzi i mieliśmy maski Cartera. Jak się tam nie pojawimy to jesteśmy kaput i tyle.

Westwood dał chwilę aby koteria rozważyła jego słowa. Wydawało się, że będący na szczycie drabiny pokarmowej wampiry powinny zlekceważyć zmiennokształtnych i powrócić do normalnego trybu funkjonowania Kurwa, kiedy ja byłem w normalnym trybie? Ostatnie dni to jakiś film akcji!, ale wszystko wskazywało, że normalni drapieżnicy mogli bardzo łątwo sami skończyć jako danie na stole nadnaturalnych rezydentów systemu kanałowego Nowego Orleanu. Westwood zaczął szybko wymieniać, dopowiadając sobie w myślach:

- Jakson Inn to miła miejscówka. Spodoba się wam tam Richard i Silvio, mówię wam. Lokal na poziomie [center]oczywiście ulicy[/center]
- klimatyzowany[center]często szyby powybijane.[/center]
- Przygrywa tam zawsze jakiś lokalny jazzowy bandzik [center]może nie do końca jazzowy, ale najebani dokerzy drą mordy.[/center]
- Towarzystwo awangardowe [center]plebs chętny do dania w mordę to dla nich to napewno totalna awangarda. Dobrze że mamy Ray'a.[/center]
- Zajedziemy tam w jakieś pół godziny. Tobie Richard na miejscu wyczaruje jakiś outfit, bo w gaciach i podkoszulku, to mogą cię nie wpuścić. Wiesz mają sztywny dresscode.[center]jeansy przynajmniej muszą być, na podkoszulku porobi się plamy i będzie git [/center]
Spoiler!
Proszę o jakiś teścik, czy uda mi się szanownych nieumarłych wpuścić w maliny;)

zmarly
Reactions:
Posty: 239
Rejestracja: 10 maja 2015, 20:56

Post autor: zmarly » 05 listopada 2017, 13:57

Nowy Orlean, W pobliżu Inner Harbour; Mardi Gras 1994; Trzecia noc śledztwa

Po pozbyciu się wszystkich drogocennych własności Bertone zrobił dwa kroki do tyłu, by nie rzucać się w oczy i w ten sposób uniknąć ewentualnego większego upokorzenia. Pal licho rzeczy, te mógł bez problemu odkupić pod byle pretekstem, ale wstyd, jakiego doznał od tych... stworów zaczynał powoli budzić w nim coraz bardziej pragnienie zemsty. Jednak co mógł Degenerat, który nienawidzi przemocy, a od broni wręcz ucieka? Tego jeszcze nie wiedział, ale obiecał sobie, iż wynajdzie jakiś sposób.

Cofnięcie się okazało strzałem w dziesiątkę. Na celowniku wariatów znalazł się Tremere, co trochę poprawiło zepsuty humor artysty. Choć może to bardziej zasługa pewnej solidarności w byciu upokarzanym publicznie? Nie wiedział, ale liczył się efekt. Przez moment nawet się musiał powstrzymywał, by nie zacząć klaskać rytmu dla Nicolasa, by ten sprawniej się rozbierał.

Rozmowa Bradley'a ze szczurołakami miała kilka ciekawych efektów. Choć początkowo degenerat myślał, że to Nosferatu mają zatarg ze zmiennokształtnymi, a co za tym idzie - Szczur jest poniekąd odpowiedzialny za obecną sytuację - to jednak szybko zmienił zdanie wysłuchując dalszej jej części. Mógł się nawet pokusić o stwierdzenie, że jest mu wdzięczny za ocalenie nie-życia. Mało tego, widząc rzeź guzików sam był w duchu niesamowicie szczęśliwy, iż jego ominęła ta jakże wątpliwa przyjemność.

Szczury jedzą szczury, no no... pomyślał Toreador dochodząc do wniosku, aby nigdy nie zapuszczać się do kanałów nie tylko ze względu na zapach i brud, ale i niewątpliwą wojnę toczącą się w podziemiach miasta.

Niedługo potem krótka, acz bardzo intensywna wymiana zdań i informacji się zakończyła, gdy kanalarz powiedział do wszystkich:

- Nie wiem jak wy ale ja się ewakuuje.

Twarz Nosferatu po wypowiedzeniu tych słów, który właśnie się zorientował, że Silvio już siedzi w aucie z odpalonym silnikiem był niczym miód na martwe serce tego ostatniego. Jego odpowiedź wywołała jeszcze piękniejszy grymas na twarzy Szczura:

- Jak widzicie panowie, ktoś musi jednak dbać o nasze tyły!

Perspektywa jazdy do Jackson Inn odpowiadała Bertone po opisie podziemnego przyjaciela. W normalnym stanie psychicznym nawet by się zaczął doszukiwać podstępu czy wręcz złośliwości, teraz jednak był zbyt rozchwiany emocjonalnie, by o tym myśleć. Każde miejsce na poziomie z odrobiną kultury wydawało się rajem dla umęczonego nieumarłego.

- A właśnie, byłbym zapomniał - zwrócił się do Richarda. - Możemy założyć, że z twoją fortuną wyczarujesz jakieś elektroniczne zabawki dla naszych nowych "przyjaciół"? Chciałbym, byśmy wszyscy wyszli z tego bagienka bez szwanku, więc wolę zadbać nawet o takie szczegóły. Proponuję to załatwić od razu przy pierwszej okazji - to mówiąc wykorzystał moc Prezencji, by uwiarygodnić swoją wypowiedź i sprawić, że sprawa zostanie załatwiona, zanim dyscyplina przestanie działać.

Miarowy pomruk silnika, gdy jechali przez ciemne alejki Nowego Orleanu udpokoił nieco skołatane nerwy kierowcy.
---

If history is to change, let it change! If the world is to be destroyed, so be it! If my fate is to be destroyed... I must simply laugh.

ODPOWIEDZ