[center]
Calli, Pałac Oroni An'harata, 16 Pani Trzcin (Zataru), 1599 Ery Ilaxoul.[/center]
Ehecatlem, a wraz z nim drużyna dobrana przez szlachetnego Oroni An'harata, przekroczyli bramę, wchodząc na główny dziedziniec rezydencji. Nie czekali długo, gdy z pałacu wyszedł im na spotkanie przyboczny mag i doradca Jaśniejącego, Catuall Caumantl, w otoczeniu dwóch Synów Słońca. Mag skłonił się przed An'haratem, lecz nie odezwał się słowem w obecności pojmanych siwja, którychnie zaszczycał nawet jednym spojrzeniem. Synowie Słońca szybko przejęli powierzonych im przez Ehecatlema jeńców, którzy ważyli się służyć kultystom. Zapewniwszy brata samego Oroni o dołożeniu wszelkich starań przy przesłuchaniu, oddalili się ku bocznemu wejściu do koszar pałacu, prowadząc przed sobą więźniów. Nadworny mag odczekał, aż ujęci Lenja'kare znajdą się poza zasięgiem słuchu. Odchrząknął nieznacznie, po czym przemówił do zebranych:
- Dobrze, że w końcu przybyliście. Szacowny nie mógł jednak na was dłużej czekać. Udał się w naglącej sprawie do rezydencji brata swej szacownej małżonki, dostojnika na dworze Aru Ari. - mężczyzna urwał rozglądając się chłodno po zebranych. Jego pokryta magicznym tatuażem twarz nie zdradzała żadnych wyraźnych emocji. - Rezydencja niejakiej Bentaresh Ammenofre została przeszukana. A sama kobieta, próbując zbiec z Calli, została ujęta przez ludzi Amma'xatla Xuitiego, brata szacownej małżonki. Rozkazem oroniego jest, abyście natychmiast do niego dołączyli i zdali raport. Pałac Aru Amma'xatla znajdziecie na zachodnich tarasach Dzielnicy Aruan. Pan spodziewa się waszego przybycia najszybciej jak tylko możliwe. - mag uciął, po czym skierował się do pałacu, dając tym samym znać, że udzielił im informacji, które posiadał.
[center]
Calli, Zachodnie tarasy Dzielnicy Aruan, 16 Pani Trzcin (Zataru), 1599 Ery Ilaxoul.[/center]
Zgodnie z instrukcjami Alinur, udali się ku zachodnim tarasom, obszarowi Calli przylegającemu bezpośrednio do stoku wznoszącego się nad miastem wulkanu. Ehecatlem niebawem rozpoznał rezydencję Amma'xatla Xuitiego, wznoszącą się wysoko w górę z niemal pionowej ściany skalnej. Niebawem znaleźli się w cieniu znacznie mniej wystawnego pałacu. Na tle nocnego nieba jego sylweta zdawała się pochylać groźnie nad ich głowami, oświetlona ledwie kilkoma majaczącymi na wyższych piętrach światłami. Gdy znaleźli się przed bramą, wyraźnie poinformowani o ich przybyciu strażnicy, bez słowa otworzyli przejście. Na dziedzińcu oczekiwał na nich jeden z tiba sprawujący straż w prywatnych komnatach Oroni An'harata. Rozpoznając w przybyłych wybranych swego chlebodawcy, poprowadził ich wąskimi stopniami wznoszącymi się stromo w górę ku najwyższemu z pięter rezydencji. Wchodząc ledwo oświetlonymi schodami, mijali niżej położone tarasy z pyszniącymi się roślinnością ogrodami i strzeżonymi przez gwardzistów wrotami do wnętrza budynku. Gdy stopnie zdawały się już nie kończyć w swej monotonności, wyszli na szczyt rezydencji. Twarz Zyanyi omiótł wiatr, spędzający chmury z czarnego nieba. Prowadzeni przez strażnika, znaleźli się na terenie ogrodu. Minęli pogrążone w cichym cieniu drzewa i ukwiecone krzewy stając na rozległym tarasie, z którego rozciągał się widok na całe Calli. Środek tarasu został wydzielony tworząc zapewniającą anonimowość, otwartą na nocne niebo altanę. Po środku półokręgu ze zdobnych kolumn, dojrzeli swego patrona. Siedział rozparty na kurulnym krześle przy zastawionej poczęstunkiem ławie. Wyraźnie na kogoś czekał, lecz na ich przyjście skinął tylko głową i milczał. Dopiero po chwili, gdy do altany przybył wysoki szlachcic o dostojnych, niemal posągowych rysach twarzy, oroni Ahtactl Maxcaill An'harat zabrał głos:
- Przedstawiam wam brata mojej żony, Aru Amma'xatla Xuitiego. To właśnie jemu Calli zawdzięcza pojmanie Bentaresh Ammeofre. Wezwałem was tutaj, abyście złożyli mi dokładny raport z tego, co odkryliście w przeciągu ostatnich dni. -Jaśniejący przerwał na chwilę dając znak stojącej nieopodal służącej. Gdy młoda dziewczyna wlała kakao do czarek szlachciców, Oroni ujął naczynie i widząc pewne obawy na twarzach zebranych, przemówił - nie musicie się obawiać. Amma'xatl jest równie oddany Calli jakiem ja, a mam w nim pełne zaufanie.
Nim jednak pozwolono komukolwiek z drużyny przemówić, pan rezydencji odesłał służbę, a także stojących nieopodal strażników. Zostali całkowicie sami, w pełnej oczekiwania ciszy, pod spojrzeniem prominentnego patrona i towarzyszącego mu szlachcica.
- Zważcie jednak na to - oroni przemówił cicho, lecz dobitnie - że wasze słowa będą miały wpływ na decyzję jaką poweźmiemy w stosunku do emisariusza miasta Sech, jakim jest AjArdka Bentaresh Rakamat Sekhet Ammenofre.
[center]
[/center]
Proszę was teraz o deklaracje, co robicie, bądź co mówicie.