PBF - Pierwsza Przygoda Reinhardta bez Reinhardta

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 02 kwietnia 2017, 23:42

Eithart przywitał się z kapłanem po asteriańskiej modle, czyniąc kapłanskie gesty i mówiąc:

- Wielcem rad waz poznać. Jestem el Eithart, złaski Gorlama jego wiary krzewiciel.

Potem suchał co gadał chłopak. Udział Kellerów w zamieszaniu można było wykluczyć jako i Eithart przewidział. Motyw może i mieli, ale naciągany. Bardziej się przejął ruinami jakoby nawiedzonymi, z którymi dziadek panienki porządek zrobił i co dziwną wprowadziło pomiedzy kapłana a rządce. Musieli mieć jakoweś wspomnienia, może i straszne z tymi wydarzeniami związane. Ale czy ważne mogły się zdać w sprawie tajemniczego porwania? Warto było podpytać:

- A rzeknijcie no, co to zło było w tych ruinach i co się tam stało? Może to jakoweś światło rzuci na naszą sprawę. Jak to mawiają, przyczyn wydarzeń trza w przeszłości szukać.
Havekar i wiewiórki??? A ten Śpiewający w Ciemności to pewnie Pikuś :o
Ostatnio zmieniony 03 kwietnia 2017, 17:08 przez 8art, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 03 kwietnia 2017, 06:30

Normalni byli. Też mi informacja. No dobra musi to starczyć. Dobrze wiedzieć, że Kellerowi byli półolbrzymami, a tan Jule półelfem. Normalnie mówili czyli co po wspólnemu? Język orków równie popularny. No ale skoro większość tu ludzi to po wspólnemu. Bez żadnych obcych naleciałości boby młody pewnikiem wyłapał. Młyn blisko ruin... może to też wskazówka.

Starem monety jakie widział u karczmarki a które pochodziły od porwanego też mogły stanowić jakąś wskazówkę. Srebrne a stare, bo pochodzące z panowania poprzedniego katana. Nagromadzone w sporej ilości. Takie monety wychodzą najczęściej z rąk poszukiwaczy przygód co to dobrali się do jakiegoś zapomnianego skarbczyka lub leża bestii. Trzeba o tym pamiętać.

Łowca popatrzał to na kapłana to na rządcę. Widywał już wcześniej taki wyraz twarzy u swojego mistrza. To tęsknota za młodością, a raczej za tym co się robiło w młodości. Takie historie potrafią wypalić się niczym piętno, a z latami zapamiętuje się tylko wybrane rzeczy, trochę je wyolbrzymiając i idealizując. Później takie wspomnienie rośnie w piersi i w końcu wydostaje się przez gardło wraz ze słowami - drzewiej inaczej bywało lub stare dobre czasy.
Tak czy owak dobrze starców za języki pociągnąć może coś istotnego na temat ruin się dowiedzieć.

- Ten stary pan na włościach, ojciec obecnego, to jakiś bitny tan? Bohater? Co to za zło co w ruinach się zalęgło, a które on przegonił. Wyście dobrodzieje też tam byli? Rad bym posłuchał...

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 04 kwietnia 2017, 00:25

- Było to dawno... - zaczął stary kapłan. - Było nas pięciu. Obecny tu Elari, Półolbrzym Herd, mag Winkhart, ja młody wówczas jeszcze kapłan Asteriusza no i dziadek naszej panienki Tan Ardir. Niedługo minie ponad pół wieku od tamtych zdarzeń. Byliśmy grupą awanturninków, rządnych szlachetnych czynów i męstwa. Kiedy przybyliśmy w to miejsce nad ludem z tutejszej wsi ciążyło widmo wywerny co to się w stare ruiny zaplęgła i bydło porywała. Z czasem się tak duża i odważna zrobiła, że i na ludzi zaczęła polować...

- To były czasy... - dodał zamyślony rządca i począł nabijać wyciągnięta zza pazuchy fajkę.

- Tan Ardir był najlepszym z nas. Odważny, honorowy i nie łamliwy w trudnych chwilach. Z czasem na tak zacnego i znanego rycerza wyrósł, że go w poczet Bractwa Białych Mieczy przyjęto bez chwili wahania. A potem...

- Potem wyjechał gdzieś razem ze swymi nowymi braćmi i nigdy już żyw nie powrócił. - przerwał półelf. - Przeto zajęliśmy się na jego majątkiem i na stare lata jego wnuki bawim i pilnujem. My dwaj. Bo reszta drużyny poszła inną drogą. Herd zdaje się poległ w boju także. A Winkhard jest teraz arcymagiem w Ostrogarze.

Stary kapłan skinieniem przytaknął.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
mastug
Reactions:
Posty: 1697
Rejestracja: 03 grudnia 2009, 23:24
Has thanked: 14 times
Been thanked: 12 times

Post autor: mastug » 04 kwietnia 2017, 01:09

Żebrak, długo czekał odpowiedzi towarzyszy na pytanie rządcy. Zdawał sobie sprawę, że jego obecność tylko drażni ochmistrza. Polubił całą kompanię, ale najwyraźniej czas jego na tych włościach był już policzony. Odstawił kufel, po czym uwiesiwszy się na kiju podniósł się powoli. Ruszył, omiatając lagą drogę przed sobą, w kierunku śmiechów i gwaru pobliskich domów. Gdy był już wystarczająco blisko i miarkował, że ktoś może mu odpowiedzieć spytał:

- Którędy do młyna dobrzy ludzie ? Jak do młyna trafić?
Ostatnio zmieniony 04 kwietnia 2017, 01:22 przez mastug, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 04 kwietnia 2017, 10:19

Wiwerne powiadacie - cicho skwitował Siwy. Tóżto nie byle gad, kły jak ostrza a pazury niczym sierpy! - Twarz Siwego jakby skamieniała nie wyrażałą emocji. Zarazy śliną rozprowadzają. Rozglądajac się po zgormadzonych siwy podniółs dupe z zydla i nachylił się do środka stołu.
- Człek ukąsany pokłada się w wielkich katuszach. Podobno - mówił dalej. Potrafią tak ryknąć! Uderzył w stół pięścią, że mokłosom dusza próbóje uciec z uszy w strugach krwi!. Mocarny musiał być ten Rycerz! Chciałbym go poznać, ale nie będzie mi dane.

Siwy opamiętał się, że język mu sie rozplątał przez mocny trunek podany. Usiadł czym prędzej i chcą ukryć się za załozonymi rękami, szybko dopowiedział.

2 dni nam zostało. Trza przeszukać pokój barda i czym prędzej na zwiad się udać. Ruin doglądnąc. Skłonił się do tanów wstając od stołu.

Panowie wybaczą, za potrzebą. Zabrał pułmisek z kośćmi po dorodnej kurze, wyszedł na zewnątrz by Azora nakarmić. Zastanawiał się gdzie zniknął ślepiec i gdzie się z spotka ponownie.

Piwo, wycięczenie i stres po ostatnich ranach nie był dla Siwego pomocny. Kilka głębokich łyków piwa i zawirowało mu w głowie! Wyszedł zatem na zewnątrz aby kaca szybciej dostać, świeżym powietrzem odetchnąć i potrzebę zaspokoić. Psa przynajmniej nakarmie przy okazji. Po tym wejde do oberży i do pokojów barda pójdę. Zapytam aby oberżysta droge wskazał.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 05 kwietnia 2017, 22:09

- Piękne to musiały być czasy - skwitował opowieść gorlamita. Sam rozumiał o czym mówili, bo przecież niewiele był młodszy wiekiem od rządcy i kapłana, choć pewno tylu przygód nie zaznał. Rozmarzył się chwilę Eithart wspominająć i swą przeszłość. Dom rodzinny, swą rodzinę i w końcu dramatyczne chwile, które z niego akolitę gorlamickiego uczynił. Westchnął, po czym, zaczął znów skupiać się na tym po co tu przybyli:

- Gdzie ten bard stajał? W karczmie czy na dworze? - zapytał Eithart: - A jeśli do ruin niedaleko, to możem i w kupie jedno i drugie sprawdzić. Co dwie głowy, to nie jedna.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 05 kwietnia 2017, 23:09

- Stajał tutaj w tej karczmie, to jedyne miejsce. - Rzuciła karczmarka zza kontuaru - Już was prowadza, ale nie zostawię tam samych choć ciasno będzie bo jeszcze co zginie.

Reinhardt zgromił kobietę jednym spojrzeniem ale zrobił jak mówiła.

Kiedy weszli na górę do ciasnego pokoiku, pod skosem dachu zobaczyli mieszkanie jakby je kto zostawił na chwilę. Jakby miał kto zaraz lada moment wrócić. Prócz poezji, i kilku ubrań nie znaleźli jednak niczego ciekawego. No chyba że kogo interesują miłosne, pokreślone do bólu wytrzymałości peany, poprawiane bez końca na serii kartek pergaminu.

Po przetrząśnięciu skromnego pokoiku po raz wtóry albowiem każdy chciał się osobiście upewnić, że nie ma ukrytych i tajnych skrytek, zeszli na dół pod czujnym okiem karczmarki która zawarła za nimi drzwi do pokoju na mosiężny klucz.

Na dole nadal czekał stary kapłan. Był spokojny jakby miał cały czas świata dla siebie. Choć jego wygląd mówił zgoła coś innego.

- Panie... - zaczął starzec zwracając się nie wiadomo do kogo. - Skorście kapłanem naszego boga, o pomoc proszę. Kobieta chora, czas jej ucieka szybko jak woda przez place. Ma pięcioro małych. Trza jej chorobę zdjąc magią bo jak nie to zejdzie nieboga, pewne to. Ja amulet mam i moc wam dam, jeno... sam już czarować nie mogę. Nie widzę,a toć cel czaru widziec zawsze trzeba. Pomożecie? - uśmiechnął się z nadzieją. Jednak w miarę jak Eithart wyjaśniał spokojnym rzeczowym głosem uśmiech schodził z twarzy starego zastępowany przez smutek i gorycz. Obaj wiedzieli że zbyt wysoki krąg przekracza możliwości młodego kapłana. Obaj tez mieli świadomość co to oznacza dla kobiety i jej dzieci.

- Rozumiem... - powiedział cicho. - Tedy jedyna nadzieja już jeno w bogu. Czy możecie mnie do kapliczki odprowadzić? To po drodze do młyna a zdaje się do runi teraz idziecie.

- Do ruin? Toć ja was chętnie poprowadzę jakby co. Bo pobłądzić nie jest trudno. - Rzuciła Ardiela.

[center]***[/center]

- Pozwólcie, doprowadzę was. - powiedział chłopak młynarza chwytając Ślepego pod ramię.

Stary weteran umiał sobie radzić jednak droga była nowa tedy przyjął ofertę chłopca. Szli nie spiesznie, ciepłe słońce gładziło pooraną bruzdami blizn twarz dziada. Stare kości dostały nieco ciepła w końcu i reumatyzm, który często dawał się we znaki w ten wiosenny czas, ustąpił jak ręka odjął. Szło się raźniej. Całą drogę do młyna chłopak to trajkotał to zasypywał starca pytaniami, głównie o świat i wojaczkę. Miał pstro w głowie i królicze serce ale marzył jak wszyscy chłopcy w jego wieku o wielkich i chwalebnych czynach.

- To tutaj młyn. - Powiedział chłopiec. - Ale nie działa, co miął przemielić to przemielić, tera na nowe zbiory czeka a do nich ejjjj daleko jeszcze. Usiądźcie na kamieniu to się słoneczkiem nacieszycie bo coś mi się widzi że ta kurzawa tam na horyzoncie to nikt inny jak wasi kompani. No nic, przniesę ja wam może kubek wody, boście się strasznie zgrzali i jeszcze cuchniecie szczochami...

Odgłos oddalających sie kroczków chłopca zostawił siedzącego na kamieniu starego sam na sam z ciepłą bryzą na twarzy i z ciemnością w oczach.
Ślepy siedzi pod młynem na glazie. Reszta się zbliza. Rozumiem że do ruin? W jaki sposób?
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
mastug
Reactions:
Posty: 1697
Rejestracja: 03 grudnia 2009, 23:24
Has thanked: 14 times
Been thanked: 12 times

Post autor: mastug » 06 kwietnia 2017, 00:59

Starzec, poczekał aż chłopiec wróci, napił się wody po czym wyjął srebrnika i podał mu mówiąc:

- Dziękuję za pomoc chłopcze, a to za twój dobry uczynek

- Jeśli można jeszcze o pomoc Cię poprosić, to chętnie bym ten stary młyn zwiedził, czy wejść do środka można?
Jeśli młyna nie można zobaczyć, to z kompanią do ruin się zabiorę.
Ostatnio zmieniony 06 kwietnia 2017, 01:15 przez mastug, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 06 kwietnia 2017, 07:41

Półork szedł wedle Adrielli ku młyna nie próbując odwieść jej od tego szalonego pomysł, coby z niemi w ruiny nie szła, bo kogo jak kogo, ale jego w tym względzie nie posłucha. Takoż szedł koło niej i starał się wyjaśnić złożoność takiego zwiadu.

- Wiedz Adriello, że nasz dzisiejszy wypad ma to jedynie na celu aby sprawdzić czy ktoś w ruinach nie siedzi. Nie planujemy tak siłą rozpędu do ruin lecieć i zakładnika frontalnym atakiem narażać. Przeto podejdziem tylko ździebko i to nie drogą a lasem czy innymi wondołami, bez koni i to ze strony przeciwnej niż wiatr wieje. Zatopimy się w zieloności, będziemy siedzieć, nasłuchiwać i wypatrywać. Strasznie to nudna robota choć bardzo potrzeba. Tedy siedząc w ukryciu będziemy wypatrywać smużek dymu czego można się spodziewać w miejscach gdzie ludzie obozują. Druga rzecz to nasłuchiwanie, nawet najostrożniejszym zdarza się zajmować rozmowami, śmiechami czy też głośniejszymi czynnościami jak naprawa zbroi lub ostrzenie oręża. Zapomnieć też nie można, że ów bard zaginął wraz z koniem. Warto przeto nadstawić ucha na parskanie czy też rżenie koni. Zwęszyć też to i owo można. Konie mają silny zapach, takoż pieczyste, a wprawny nos to i gotującą się agawę wyłowi. Dobrze by było wiedzieć czy tam są podziemie w których mogli skryć się porywacze. Adriello ty tak żwawa i ciekawa świata pewnikiem już tam byłaś. Nie ma tam przypadkiem jakowyś jam czy inszych lochów?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 06 kwietnia 2017, 22:22

A jakbym zaproponował żeby rzucić ten czar z pergaminu? Do tego nie trzeba mieć odpowiedniego poziomu.
Tylko że zdaję się, że trzeba by go było najpierw na pergamin przepisać a do tego są potrzebne dobre oczy. Chyba że... przepisywac go nei musi ktoś kto go rozumie albo, że można go rzucać bezpośrednio z księgi od kogoś... Przyznam się szczerze że nie wiem, nie pamiętam jak jest w oryginalnych zasadach ani gdzie tego szukać nawet.
Jak wypali dostaniesz za to expa extra bom nie przewidywał takiej opcji.
Ostatnio zmieniony 06 kwietnia 2017, 22:29 przez 8art, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 06 kwietnia 2017, 22:39

Ciepłe słońce choć nie przebijało się mocno pomiędzy zieloną tafle lasu, to dawało się odczuć wędrowcom. Tak samo jak ciężka wędrówka pod górę wśród wszędobylskich paproci i krzewów. Podrapani na ubraniach od ostrokrzewów i nieco zmęczeni stanęli nieopodal wykrotu z powalonego starego dębaka. Droga która miała zająć im nie więcej jak dwie godziny zmieniła się w bite trzy choć szli wartko. Wszystko dlatego by podjeść z innej stron, od zawietrznej i lasem jak uparł się Burga.

- Pfff... - Ardiela dmuchnęła na pukiel lekko mokrych od potu włosów, który spadał jej na lico. Pokraśniała od rumieńców, które wyskoczyły jej na twarz od szybkiego marszu. - To już niemal tutaj. Dalej jakieś tysiąc kroków na wprost ruiny. Jak byłam młodsza to na wygłupy się tu czasem przychodziło z dzieciarnią z wioski. Ale nie ma tam nijakich lochów ani zejść do piwnic. Zwykłe ruiny małego zameczku ot co. To co dalej chceta robić? Pff... - dmuchnęła znowu patrząc z ciekawością dziecka po twarzach rębajłów.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 07 kwietnia 2017, 12:55

Teraz, droga Adrielo - powiedział zdyszany Siwy. Wypuscimy czujki na przód i będziemy z wolna podkradać się jak najbliżej ruin.

- Ja i Burga pójdziemy przodem i będziemy wam znaki dawać czy macie podchodzić, czy uszy dalej w krzakach chować.

Mówiąc ściagnął plecak i zaczął w nim grzebać i zapychać szybko do torby przy pasie różne zawiniątka ze skóry i fiolki. Wkładał je bacznie w odpowiednie ksieszonki tak jak zwykł robić to przed wielką bitwą.

Końcąć oparł ręce na kolanach, wyprostował się aż strzeliło mu coś w plecach.

Zaraza - jestem już za stary na taką wojaczke - mruczał do siebie.

Mamy ostatnią szanse na napicie się i zjedzenie. Wchodząc tam nie będzie odwrotu. Jesteście gotowi jeżeli zajdzie potrzeba zabrać życie? - Zwrócił się do towarzyszy, ale patrzył na Adriele. Dziewczyna choć odważna mogła złamac się w chaosie walki. Spodobała się Siwemu. Jej charakter i zadziorność pewno szła w parze z tym co w łóżku mogła robić, a tego mu na stare lata brakowało. Jego wzrok zszedł z oczu na piersi.

Krótki kontakt wzrokowy urwał się gdy Siwy założył na plecy plecak, wcześniej wyjmując z niego ciemny zielony płaszcz, jaki zwykle lesnicy, drwale czy myśliwy zakłądali aby wtopić się w listowine i podejść zwierzyne.

Owinął się nim tworząc z swojego ciała dziwną pokrakę z garbem na plecach, wielkim, jakby mniejszy człek siedział pod suknem.

Wyciągnął za przeszywki drewniany gwizdek, który zwolna dyndał mu na rzemieniu, przed zbroją.

Azor, noga. Krótka komenda postawiła psa do pionu. Wilkor przytulił się do nogi swego Pana nie odstępując go o krok. Siwy naładował kuszę.

Gotów - Kiwnął głową do kapłana i reszty załogi.

Burga idz z lewej ja pójde z prawej. Ale na odległość wzroku. Jeżeli spoglądniesz coś, daj znak. Sowy czy czegoś, jeżeli ja coś zobacze zagwizdam - usłyszycie dźwięk ćwierkania ptaka - rozpoznacie go na pewno.

Chwile jeszcze oceniał przygotowanie do wejścia w trudny teren jego towarzyszy od tego mogło zależęć również jego życie.
Jestem gotów. W pierwszej kolejności używam kuszy. Tarcze mam przywieszoną na plecaku. Dobycie jej będzię trudnym przedsięwzięciem ale nie wykonalnym. Dlatego też trzymam się na odległość strzału przed ewentualnym zagrożeniem. Włóczni niestety nie biorę, jest nieporęczna ale miecz już tak, zwisa spokojnie u pasa jak dorodny kut... farfloc. Wchodząc w las będę poruszał się cicho tak jakbym podchodził zwierzynę - umiejętność myśliwego. Polegam na zwiadzie Burgi,
dlatego trzymam się prawej. Azor przy nodze, każde odejście odemnie będę karcił -
syknięciem. Nie pobiegnie dopóki mu nie pozwole.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 08 kwietnia 2017, 07:55

Burga pokiwał głową słysząc instrukcje Siwego. Siwy był weteranem zanik Burga pojawił się na świecie. Nawet zwykły zwiad traktował jak kwestię życia i śmierci, być może dlatego dożył starości. Trzeba się go słuchać, podpatrywać i upatrywać w tym przepis na długowieczność.

Burga nie tracąc czasu zabrał się do przygotowań. Z pleców zrzucił plecak i wcisnął pod schody młyna. Zabrał się także za zzuwanie zbroi, która zbytnio ograniczała mu ruchy, no i hałasowała okropnie. Szablę też postanowił pozostawić. Nie podziewał się regularnej walki więc nie będzie mu potrzebna. Na pierś założył zdobyczny pas z nożami do rzucania, do ud przypasał dwa myśliwskie ostrza. Tunikę ściągnął nowo zdobytym szerokim pasm. W rękę wziął myśliwski łuk, na plecy założył kołczan z pękiem strzał.

Poskakał i pomachał rękoma aby ściągnięte ubranie dopasowało się do ciała. Nie lubił żadnych luzów w ubraniu w trakcie biegu i czołgania się, łopotało na wietrze albo czepiało się gałęzi. Zrobił kilka pompek i przysiadów dla rozgrzewki. Twarz wysmarował błotem, włosy przygładził tłustym balsamem z garnca. Włosy przylgnęły do czaszki, a w razie co można z nich nieco odzyskać i wetrzeć w rany

- Hej mały będziesz pilnował tych rzeczy jak oka w głowie - Burga wskazał na wciśnięte pod schody dobra - Masz tu srebrną monetę. Drugą dostaniesz jak się dobrze sprawisz.

- Jestem gotów.Tak będę dawał znać jak będzie jakoweś niebezpieczeństwo - zaskrzeczał jak sroka. Tak będę robił gdy będę musiał coś dokładniej sprawdzić, a wy macie poczekać - zakwilił jak sójka. Tak będę robił gdy będzie bezpiecznie i możecie podchodzić - zakrzyczał jak orzeł.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 10 kwietnia 2017, 00:19

Faza testowa. Doliczam obu Panom dodatkowy bonus +10 do krycia się za świetne wstawki fabularne. Testuję aktulane zręczności w skradaniu się oraz test w wypatrywaniu. Do tego kontrtesty dla NPC. Wyniki w fabularce.
Siwy przemieszczał się z miejsca na miejsce wolno ale pewnie. Kluczył pomiędzy kolejnymi drzewami, to znowu skrywał się w paprociach i między zielonym rosnącym jeszcze nisko listowiem, które z wolna pojawiało się tej wiosny.

Dotarł do starego drzewa pozostając nadal poza zasięgiem strzału. Nie było to łatwe albowiem las nie ucinał się w jednym nagłym momencie a swobodnie wkraczał w ruiny zameczku. Założenie zamku było w kwadracie. Kamienną budowlę w centrum otaczały jedyne dwie wieże jakich nie zniszczył jeszcze ząb czasu. Połączone grubym kamiennym murem wieże były ostatnim świadectwem niegdysiejszej świetności tego miejsca. Mury były spękane i na dwóch stronach rozpadnięte, niewiele lepiej przedstawiał się tworzący centrum całej budowali stołb.

Gdzieś między kamieniami obok wejścia do centralnej części całego kompleksu, zdawało mu się że widzi kawałek końskiego zada. Z tej perspektywy jednak trudno mu było rozeznać, Burga idacy z innej strony miał na pewno lepszy kąt widzenia.

Nagle usłyszał cichutki rumor kilku drobnych kamieni. Zraz potem rozległo się krakanie sroki.
Spoiler!
Szło niemal gładko. Oprócz kilu zadrapań przy przedzieraniu się przez żywopłot z dzikich róż, strat własnych nie było. Siwy szedł z innej strony, z łatwiejszego podejścia. Burdze trafiło się nieco gorzej. Jednak dotarł i on, choć nieco mu zeszło przez przedzieranie się pomiędzy niskimi szpalerami krzewów.

Łowca zwolnił tempo idąc znacznie pokonując ostatnie metry znacznie ostrożniej. Był już prawie dwadzieścia trzydzieści kroków od pierwszych kamieni odpadłych od balnków. Roślinność nie była gęsta, raczej nienaturalnie karłowata i poskręcana. Instynkt druida podpowiadał mu od razu, że z tym miejscem jest coś solidnie nie tak, gdyż nawet matka natura nie zechciała wkroczyć do środka zamkowego założenia. Jedynie wszędobylskie pnącza zaczęły z wolna oplatać konstrukcję zakrywając ją częściowo przez listowie.

Nagle ruch. Koński ogon machnął raz w te wi we w te, nie był to jeden ogon. Burga zrobił parę kroków w dobrze skryte miejsce by lepiej przyjrzeć się koniom. Nie szczególnie udanie zresztą skrytym przed wzrokiem. Powoli pochylony ruszył w tamto miejsce znajdowało się obok sporego drzewa przy którym rosły solidne krzaki. Dotarł tam i rozgarnął powoli lsitowie by zrobić sobie na tyle mały otwór by coś widzieć. Wierzchowców było trzy. Na jednym był przytroczona lutnia i kilka innych szpargałów.

Kolejny ruch tym razem wysoko. Cichy jęk cięciwy. Burga zareagował zbyt wolno. Przez chwilę widział tamtego, zakapturzonego na zielono z łukiem jak sprawnie przeskoczył z kryjówki przy pnączach potrącając jedynie kilka kamieni kiedy zaraz po oddaniu strzału zeskoczył w piruecie gdzieś poza zasięgiem wzroku półorka. Był cholernie zręczny. Dopiero wówczas druid zdał sobie sprawę, że w okolicy lewego ramienia piorunującym bólem wibruje mu strzała wypuszczona z małego prostego łuku. Pomalowania na zielono lotka drżała jeszcze po udanym trafieniu.
Półork skoczył w bok za drzewo opierając się plecami o drzewo. W głowie pojawiła się szybka myśl, że być może konie zostały wystawione celowo by spowodować pojawienie się właśnie w tym miejscu. Z drugiej strony mógł być to zwykły pech. Chwilę później pojawił się myśl, że musi przecież powiadomić i uprzedzić pozostałych, jak najszybciej!

Poczuł dziwną suchość w ustach kiedy starał się zabrzmieć jak sroka, jednak w koncu zrobił to. Był w szoku po urazie, trudno było mu uwierzyć, że to przytrafiło się faktycznie. Wszystko wydawało się takie nierealne jakby było snem z którego zaraz miałby się obudzić. Potem zrobiło mu się na chwilę biało przed oczami i poczuł jak osuwa się po drzewie zostawiając na nim krwawy ślad. Ostatnią myślą było to, że w zamku nikt nie krzyczał. Nie było żadnego larum. Nic.
Coś było solidnie nie tak. Poczuł jak zimny pot przechodzi mu po twarzy.
Trafienie, 145kł, dorzut -39, w sumie 106kł. Odlicz proszę zbroję. Tak biją z małego prostego łuku złoczyńcy.
Pozostali idący lasem, czyli Adriela, ślepiec i szanowny Eithart zamarli w pół kroku słysząc w oddali złowróżbny odgłos ptaka. W głowach tłukło się jedno pytanie, a co jeśli to tylko faktycznie zwykła sroka, a nie umówiony sygnał? Takie tłumaczenie nie rozluźniło jednak napiętych na karkach mięśni. Ani dłoni w których żwawo pojawiło się obnażone żelastwo. Eithar i Adrielal nerwowo spojrzeli po sobie. Na twarzy starego ślepca pojawił się tik, nerwowo ścisnął mocniej swój kostur aż pobielały mu kłykcie.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 10 kwietnia 2017, 10:15

Tego Siwy się obawiał najbardziej. Coś poszło nie tak. Rumor kamieni sugerował an szybkie przemieszczenie się kogoś wewnątrz kompleksu, a kiedy do uszy Siwego zaćwierkała sroka obudziła się w nim adrenalina.

Azor - waruj szepnął do ucha czworonoga. Porozglądał sie po wszędobylskiej zielonej knieji, gdzie nie gdzie tylko malowanej szarością starych murów. To będzię piękny dzień, obym dożył wieczora - pomyślał.

Wyciągnął z torby na nodze malutkie stalowe lusterko, spoglądając na ułożenie słońca wybrał miejsce najbardziej skryte cieniem.

Wykorzystując szelest koron drzew, przeszedł w upatrzone miejsce, wykonując kilka szybkich kroków ciągle będąc za osłoną niewielkiego muru. Wychylił tafle lusterka za krawędź aby dostrzec miejsce gdzie winien być jego towarzysz, wszak mieli być na odległość wzroku. Miał tylko nadzieje, że jest cały.

Rozglądając się szukał towrzysza i ewentualnego celu. Bądąc gotowym do wystrzelenia w jego stornę pierwszego pocisku.
Bardzo cicho poruszam się w kierunku krawędzi. Wykorzystując szelest lasu przy powiewie wiatru. Będąć przy krawędzi wychule lusterko i sprawdzę co jest z Burgą, porozglądam się też po okolicy. Jeżeli dostrzegnę zagrzożenie. Wystrzele normalnie bełt w sylwetkę. Schowam się za murem i przeładuję i ponownie wychyle się i widząc zagrożenie wystrzele.

O ile nic się nie będzie do mnie zbliżać i nie zauważe zagrożenia, to przemknę do Burgi, wykorzustyjąc wszystkie możliwe zasłony (pnie drzewa, stare kawałki murów). Jeżeli jednak przeciwnicy się zbliżą kusze opre o mur, dobędę tarczy i miecza, a z torby wyciągne zioło i zaczne przeżówać.

Niech się dzieje wola Katana!
Dla MG
Spoiler!
Używam zdolności - wykorzystując osłonę spozieram w lusterko:

Krycie w cieniu - ukrycie się w zacienionym, mało widocznym miejscu (zakamarku), skuteczne przy nieporuszaniu się i niewykonywaniu energicznych ruchów: %-owy rzut na ZR akt. (ew. możliwość kompletnego zaskoczenia podczas wyjścia z cienia po nieudanym %-owym rzucie ofiary na 1/2SZ. akt.).
%ZR AKT 33.

Prosze pamiętac o mojej turbozdolności dozorcy ;p

Dozorca - postać taka jest przyuczona do całonocnego czuwania (procentowy rzut na szok-4 czy nie uśnie w trakcie czuwania), tak by ew. nie odczuwać zmęczenia po nieprzespanej nocy (procentowy rzut 1/2 Żywotności, ew. na połowę tej szansy przy kolejnym czuwaniu bez snu). Zaniepokojony czymś jest w stanie wykryć (jeśli naprawdę jest) czające lub zbliżające się niebezpieczeństwo (procentowy rzut na Mądrość) oraz stojącego na warcie dwukrotnie trudniej zaskoczyć (dwa razy większa szansa na uniknięcie zaskoczenia).
%MD163
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

ODPOWIEDZ