PBF - Pierwsza Przygoda Reinhardta bez Reinhardta

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 10 kwietnia 2017, 10:50

Trochę nie jestem pewien, gdzie się znajduje Eithart. Jest
w pobliżu młyna w odwodzie, czy siedzi z asteriańskim kapłanem na podzamczu?
Zakładam ze dwóch jest na zwiadach a reszta w postaci Eitharta Ardieli oraz Slepca w odwodzie. Mlyn zostal dwie godziny drogi za wami bo szliscie tak jak poradzil Siwy czyli nie łatwa drogą lecz z innej strony. Dlatego straty sa znikome :)
Odwod jest na odległość krzyku. Burga i Siwy nie widzą się w lesie bo wystarczy dwadzieścia trzydziesci kroków by stracic kontakt. Siwy deklarował się trzymac poza zasięgiem strzału, Burga jest ciut bliżej i ma więcej informacji.
Ostatnio zmieniony 10 kwietnia 2017, 15:19 przez 8art, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 10 kwietnia 2017, 18:16

Dla MG i Siwego
Spoiler!
Burga zsunął się po pniu drzewa tłumiąc jęk bólu. W kącikach ust pojawiły mu się bańki krwi.
Ku...rwa - pomyślał - trzeba było założyć zbroję.
Sapnął jeszcze raz myśląc ilu osób przed nim mogły być to ostatnie słowa.

Rozejrzał się mętniejącym wzrokiem za łucznikiem, ale niczego nie dojrzał. Czyżby tamten uznał, że jedna strzała załatwiła sprawę? Chyba miał rację....


Półork sięgnął ku plecom, a przed oczami zatańczyły mu mroczki. Psia krew, wyczuł na łopatce wybrzuszenie zwiastujące, że strzała przeszyła go na wylot. Z przodu między żebrami, trochę pod obojczykiem, a z drugiej przez kość łopatki.

Cholera co zrobić z resztką wyciekającego życia? Modlić się? Nie wiem co się robi w takich razach. Może chociaż ostrzegę resztę...

Półork zagryzł zęby i nabrał w zbolałe płuca powietrza. Zakrzyczał jeszcze raz jak sroka, jednak tym razem skrzek był urywany. Burga przez kilka chwil walczył z mdłościami po czym chęć życia wzięła górę, chwycił mocno strzałę przy samej ranie drugą zaś złamał drzewiec. Z bólu padł na twarz, a skoro leżał zaczął się czołgać w krzaki ku swoim towarzyszom.

Jest kiepsko. Burga nie miał zbroi. Wyparowania kłute ubrania podróżnego to 10. To daje 96 obrażeń. Burga ma 105 żywotności, więc zostało mu 9 pkt żywotności.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 11 kwietnia 2017, 00:02

No dobra pora ruszać z pojedynkiem snajperów. Najpierw proszę przeczytać schowany tekst w poście nr 134 oraz 137, teraz już wolno wzystkim, a potem zapraszam do czytanie tego co poniżej.
Czy już?

Jeśli tak, to lecimy z mechą. Półelf zeskakuje z murku nad stołbem, gdzie miał kryjówkę. Rozgląda się przy tym dookoła, ponieważ uważa że "może ich być więcej" i ma rację. Rzucam mu na spostrzegawczośc. Wypada 05, naturalny wynik który zawsze zapewnia sukces. Miał znikome szanse ale jakimś cudem dostrzegł Siwego. Strzela z łuku do naszego gwardzisty i biegnie dalej. Siwemu nawet nie rzucam na spostrzegawczośc, pólefl jest co najmniej widoczny. Zakładam zgodnie z deklaracją Siwego, ze bierze kuszę i z niej wali . Porównuję szybkości, są podobne. Jednak zaczyna Siwy ponieważ krótki łuk ma więcej opóźninia niż naciągnięta i gotowa do strzału kusza. Rzut na trafienie 43, tak sobie ale wystarcza by trafić. Pozwalam łuczkowi rzucić na unik, jednak ze względu na okoliczności modyfikuję szansę powodzenia o połowę w dół (spodziewa się ataku, jednak nie jest on długi i sygnalizowany). Wypada 63 to trochę za dużo by się udało. Rzut na obrażenia +23... odliczam zbroje ale, to chyba nam wyjaśnia starcie. Fabularka poniżej.
Zakapturzony w zielony zlewający się z otoczeniem elfi pled żwawo zeskakiwał z kamienia na kamień. W jednej chwili serce Siwego zamarło kiedy sprawdzał słońce lusterkiem. Jednym sprawnym ruchem poderwał kuszę do podbródka i złożył się do strzału. Wciągnłą szybko powietrze i powoli je wypuszczając wiódł wzrokiem poprzez szczerbinę w kuszy za chyżym przeciwnikiem. Siwy z trudem opanował pokusę szybkiego naciśnięcia na spust typową dla młodzieniaszków, wiedział że ma tylko jeden strzał i nie wolno mu tego spierdolić. Zaczął szybko liczyć w myślach, to go zawsze uspokajało.

Jeden...

Błysk lusterka musiał chyba jednak przyciągnąć uwagę, poruszającego się z niebywałą gracją łucznika bo tamten w biegu sięgnął przez ramię do kołczanu po strzałę. Pędził niebezpiecznie szybko zbliżając się do wejścia do stołbu za którym nie było szans go trafić.
Choć palec bardzo chciał pociągnąć za spust, lata wojaczki mówiły gwardziście, że tamten na to liczy, że ma coś specjalnego na tą okazję.

Dwa...

Półeldf nie strzelił.Wybił się za to mocno z nóg robiąc w powietrzu salto w przód nie wypuściwszy z rąk boni. Wylądował zgrabnie i jeszcze w będąc w lekki przysiadzie po lądowaniu, jednym płynnym ruchem skręcił ciało napinawszy łuk do strzału. Ich oczy przez chwilę się spotkały.

Trzy...

Palec zwolnił języczek spustu kuszy. Jęknęła zwalniana cięciwa łuku. Wszystko trwało zaledwie kilka uderzeń serc ale gwardziście zdawał się ten czas niemal całą wiecznością, jak w zwolnionym tempie. Znów poczuł, że żyje dla takich właśnie momentów.

TŁAK!

Bełt wbił się głęboko w okolicy mostka, przebijając się przez skromną zbroję aż na wylot. Siła impetu była na tyle duża że poderwała ramię z łukiem w górę. Wypuszczona w powietrze strzała pomknęła niegroźnie w przestworza. Pólelf upadł na czworaka. Poderwał się z trudem i wpół przytomny zdołał zrobić jeszcze parę kroków w kierunku czerniejącego mrokiem wejścia do budowli. Ale nie dotarł. Ciało odmówiło mu posłuszeństwa i runął na twarz wzbijając tumany wiekowego kurzu wśród ruin.

Było po wszystkim.

Cisza. Ciepłe powiewy wiosennego wietrzyku lizały twarz starego gwardzisty. Ostatnie promienie pomarańczowego słońca padały pomiędzy prześwitami jeszcze słabo ulistowionych drzew. Gdzieś w oddali słychać było śpiew ptaków. Nadchodziła wiosna. Wszystko budziło się do życia w swoim naturalnym i niczym nie zakłóconym rytmie.
Co dalej? Możecie pisać śmiało dłuższe działania i opisywać ich efekt, na razie jest spokojnie...
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 11 kwietnia 2017, 10:28

Siwy zgiął się szybko za murkiem wkładając nogę w strzemię kuszy aby szyciej napiac cięciwe.

No maleńka kolejny raz uratowałaś mi życie. Kiedy usłyszał kliknięcie, zabezpieczył spust i nałożył kolejny pocisk.

Czekając na kolejny podmuch wiatru i szelest liści, wychylił lusterko za winkiel obserwujac otoczenie. Zdawało się być spokojnie, patrolował okolice patrząc przez szczerbinę, odliczał od 10 w dół. Wiedział, żle czujka nie była wystawiona bez powodu. Wewnątrz kompleksu pewno drzmie więcej bandziorów. Przez chwile zatrzymał się na cielsku martwego półelfa leżącego w listwoni.

Z wojskowego transu doszedł do jego uszu śpiew ptaków.

Burga gdzie jesteś - dawaj dawaj kamracie. Oglądał zarośnięty dziedziniec na zmiane z zaroślami po jego prawej stornie.

Poczuł się przez chwile bezpieczny, ale trapiło go, że Burga nie dał żadnego znaku. Kurwa zostałem sam, ciekawe jak długo ... Oby reszta była blisko

Szybko schował lusterko do troby na nodze, trzymajac pewnie naładowaną kusze spojrzał na Azora i zacmokał dwa razy, nakazując wikurowi pozostanie przy nodze.

Przesuwał się szybkimi krokami w stronę gęstych zarośli i wystających murków, gdzie leżał półelf. Kiedy był przy nim, zarzucił kusze na plecy. Złapał za jego pasy i wystajaće częsci zbroi i zaciągnął za najbliższy większy mur, kierująć się w storne krzaków gdzie winien być Burga w nadzieji, że towarzysz będzie go osłaniał.

Targajac cielsko zostawał czujny. Kiedy mógł schować się za większym pniem, murem na kilka uderzeń serca zatrzymywał się aby nasłuchiwać, miał nadzieje, że ten zmysł i skuteczny węch owczarka uratuje mu życie.

Dla MG:
Spoiler!
4. Nasłuchiwanie odgłosów - wyczulenie słuchu w celu np. podsłuchiwania (maks do odległości 1/10 SZ. liczonej w metrach wokół, ew. zależnie od warunków i MG
Cel - pół elf. Zabieram jego łuk, i cielsko z widoku. Kieruje się w zarośla gdzie winien być Burga. Jeżeli go nie znajde to wróce, szybko zerkne co półelf miał przy sobie. Może jakieś rany, może nóż do rzucania? Nastepnie sprawdzę co jest przy koniach.
Oooooo mistrzu aż mam dreszcze na plecach! Ale emocje! :)
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 11 kwietnia 2017, 13:35

- Nie wiem czy to sroka, ale pal licho, idziemy. - syknął cicho kapłan. Nie wiedział jaki ptak wydał dziwny dźwięk, ale sądząc po reakcji kompanów, musiał to być znak. A jeśli tak było, to Siwy i Burga mogli być w niebezpieczeństwie. Domyślał się, że nie mogli być daleko, bo w takiej gęstwie, to nawet i za pierwszym drzewem mógł kto czychać. Nie to co na pustyni, gdzie widać wszystko aż po horyzont, a skrawek cienia i osłonę zapewniały tylko nieliczne głazy. Nie mógł się do tego przyzwyczaić Eithart, który nawykł do zupełnie innego teatru wojny. Ostrożnie ruszył w kierunku w jakim wcześniej udali się towarzysze.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 11 kwietnia 2017, 23:16

Siwy szybko przepatrzył rzeczy półelfa naprędce zabierając łuk i dwa sztylety jakie tamten miał przy pasie. Obróciwszy go cichaczem na wznak spoglądał cały czas w kierunku ziejącego czernią otworu do którego zmierzał łucznik.
Wejście był spore, jak dla wejść o podwójnych wrotach i zapewne prowadził do sali biesiadnej pana zamku i jego najbliższych wojaków. Tak się kiedyś budowało zamki. Było jednak dziwnie przyczernione przy brzegach jakby od odymienia alboli czego inszego. Słaby zapach metalicznej łuski unosił się w powietrzu. Siwy już miał się zebrac w kierunku koni bądź półorka...

- Burga! - wrzask rozhisteryzowanej dziewczyny rozbił się echem w spokojnej kniei. Ptaki uciekły wystraszone.

Ardiela do kroćset. Siwy zmełł w ustach niesłyszalne przekleństow i porwał w ręce kuszę patrząc w kierunku poczerniałego wylotu do stołbu.

[center]***[/center]

Eithart też go zobaczył. Wprawdzie przedzierali się szybko przez las, niczym szarżujący bawół opas ale nawet kapłan liczył na odrobinę szczęścia w tym pośpiechu. Że może nie usłyszą, nie wypatrzą że Asteriusz...

Przeraźliwy krzyk wydarł się z ust dziewczynie kiedy zobaczyła w jakim stanie znajduje się łowczy. Ethart skarcił ją wzrokiem żałując, że jako kapłan w takiej chwili nie może sobie choć słownie ulżyć na dziewusze za jej głupotę. Było już za poźno. Dopadli oboje z Ardielą do rannego. Zajeli się Burgą i spoglądając coraz to na ruiny mieli nadzieję, że z Siwym jest wszystko dobrze.

[center]***[/center]

Cisza. Krzyk nie wzbudził innego ruchu i choć Siwy czekał dłuższą chwilę z kusza przy podbródku nikt nie wyskoczył z wrzaskiem z wnętrza dzierżąc oręż w zamachu do ciosu. A szkoda. Na pewno rozluźniło by to gwardzistę gdyby w końcu się zaczęło piekło. A tak, stał sam jak patyk przy wejściu do czeluści niepewny co do tego co może znajdować się w środku przeklętej budowli.
Co dalej?
Czy slepiec ma potrzebę zostać nieco z tyłu skoro nie pisze?
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 12 kwietnia 2017, 09:19

Dziś tylko techniczny wpis. Masakra w pracy.
Siwy, łapie półelfa za pas/fraki/ cokolwiek co zostaje i przeciągam go z widoku. Nawet za najbliższy mur. Chcę uzyskać taki efekt, że jak ktoś wyjdzie z czarnego wejścia nie zobaczy zwłok. Miał nadzieje, że krzyk pannicy nie nastapił po zobaczeniu zwłok towarzysza.

Ułomność Ryzykant obliguje. Trzeba poczuć zew krwii.

Podchodze pod główne wrota. Zaglądne lsterkiem co jest w środku.

Jeżeli niczego nie zauważe. Dobędę tarczy i miecza. Kusze zarzucę na plecy, zdejmując bełt. Zioło siłaczy chwyce w dłoń, aby zjeść je w odpowiedniej chiwli i wejde do środka.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
mastug
Reactions:
Posty: 1697
Rejestracja: 03 grudnia 2009, 23:24
Has thanked: 14 times
Been thanked: 12 times

Post autor: mastug » 12 kwietnia 2017, 09:41

ślepiec będzie tylko zawadzał i trzeba było by mu pomagać więc zostaje z tyłu pilnować koni i ekwipunku

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 12 kwietnia 2017, 19:48

Siwy i Slepy deklaracje przyjęte. Poczekam do postow Burgi i Eitharta. Wiem że są święta więc czasu moze brakować. Wystarczy dać znać jak Dretch ze jest kiepsko z czasem. Jesteśmy o krok od finału. No moze dwa. Wiec lepiej zrobić to z klasą. Zatem, do czasu tych dwóch postów można modyfikować deklaracje pisać fabularki etc.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 13 kwietnia 2017, 07:54

Półork sunął po ziemi wdychając zapach butwiejących liści i mchu. Wszystko kiedyś spadnie na ziemię i użyźni glebę.

Ból promieniował od rany i powodował, że ręka robiła się bezwładnym fragmentem jakby obcego ciała.
Jednak Burga sunął przed siebie i tylko o tym jednym myślał, żeby iść przed siebie i jeszcze nie zasilać gleby martwą materią organiczną

- Burga ! - w pobliżu rozległ się krzyk.

Więc jednak dotarł. Sharami niech będą dzięki. Półork ostatkiem sił obrócił się na plecy i spojrzał we wpatrujące się w niego twarze.

- Łucznik skryty w cieniu - szepnął a strużka krwi pociekła mu z kącika ust - konie wystawione na pokaz - zatkał go i musiał chwilę poczekać - jeden barda. Nie wiem co z Siwym.

Półork sprawną dłonią sięgnął do szyi jakby go coś dusiło, ale miast chwycić się za krtań z trudem, drżącą dłonią, wysupłał wiszącą na szyi małą sakiewkę. Podał ją kapłanowi.
- Nie ma blokady - szepnął - ratuj jeżeli jest jeszcze nadzieja...
W sakiewce jest amulet PM. Zaledwie 8. Może Eithart coś z nich zmontuje.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 13 kwietnia 2017, 12:59

Technicznie kwestia wyglada tak. Eithart Na 0 poziomie moze rzucic leczenie lekkich obrazen, ale w practice wyleczy 10 obrazen I jeszcze bedzie musial dolozyc z wlasnej Zyw, wiec gra jest totalnie niewarta swieczki. Przelicznik 1pm za 1pkt Zyw to masakra. Wolabym wykorzystac ten pm na ewentialne rzucenie ataku bolu na kpgos lub Przelamanie Slabosci, jeslimzajdzie taka potrzeba, bo i efekt bedzie jako taki. Takze zostaje tradycyjna metoda, opateunki itp. Chyba, ze Siwy ma jeszcze jakies ziolka.

Eithart zalozy szybki opatrunek, zostawi Burge z dziewoja (we dwojke, bez przyzwoitki, wiec dzialaj chlopcze!;)) i ruszy za Siwym.

Sorry, ze tylko w technicznym, ale czasu malo

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 17 kwietnia 2017, 21:39

- Zostań z nim - rzucił Eithart do dziewczyny drąc na strzępy kolejne kawałki płótna. Strzała była wyjęta i na szczęście nie okazał się drożna ani odpryskowa. Rana zawiązał jak umiał. Chociaż bandaż namiękł nieco krwią, rana była zabezpieczona. Dziewczyna nie protestowała widząc dziwną przemianę jaka zaszła w kapłanie. Z dobrotliwego wędrowca w jeden moment stał się twardy i opanowany, oczy błyszczały mu zimnym blaskiem sprawiedliwego, który zamierzał wymierzyć proporcjonalną do występków karę. Półork nie protestował kiedy dziewczyn podsunęła się bliżej niemal piersią dotykając jego ramienia, kiedy poczuł ciepło bijące od jej rozgrzanego przez marsz ciała i kiedy w nozdrza uderzył go jej zapach. Miast tego maślany i mało przytomny uśmiech błogości wystąpił mu przez chwilę na twarzy.

- Idę poszukać Siwego - rzucił spokojnie kapłan.

Eithart przedzierając się przez kolejne ostrokrzewy obrosłe ciężkie kamienie które niegdyś stanowiły elementy muru zaczął wspinać się pod zamek. W wejściu do głównej hali mignęła mu przez chwilę sylwetka Siwego. Sprawnie wspiął się i wszedł do wejścia. W nozdrzach poczuł lekki metaliczny zapach łuski i jeszcze czegoś ostrego. Mial złe przeczucia. Już na dziedzińcu widać było dziwne czarnobure smugi wypalone zapewne przez kwas wywerny. Te stworzenia były skazą tej ziemi, sama bytnością potrafiły splugawić mocą swych wydzielin i trujących odorów niemal każdy zakątek w jakim dłużej przebywały. Podręczniki z monastyru, w jakim się szkolił młody kapłan wojownik, jawnie ostrzegały przed tymi kreaturami powstałymi w wyniku wypaczenia przez moc złych bogów. Wspinając się przez chwilę zastanawiał się jak bardzo oburzyłoby to podwójnie przeklęte miejsce druida, gdyby tylko tutaj jakowyś się kiedyś pojawił. Nie dziwota, że nikt nie chciał odbudowywać tego miejsca. Stanął u wrót wejściowych do hali biesiadnej dawnego władcy tego miejsca. To że bestia zrobiła sobie niegdyś legowisko we wnętrzu hali głównej było niemal pewne. Odór się zintensyfikował, osmolone wydzielinami ściany oraz kilka czarnych jak smoła walających się łusek jawnie dowodziło, dawnej bytności bluźnierczej istoty. Siwy był juz w środku. Było ciemno. Jedynie kilka strug gasnącego światła przebijało się przez dziury w stropie dając jako takie oświetlenie. W półmroku majaczyła mu sylwetka Siwego.

- Nic tu nie ma. Ardiela powiedziała też że nie ma tutaj żadnego tajnego wyjścia. - szepnął gwardzista nadal nie odwracając sie.

- A znasz jakiś zamek, bez tajnych wyjść? - zapytał równie cicho kapłan.

Siwy wypuścił z płuc powietrze, nawet ten delikatny odgłos był słyszalny w tym cichym ponurym miejscu.

- Zatem... potrzebujemy zdecydowanie więcej światła.

Wyszli na zewnątrz i przygotowali łuczywa z wyschniętych konarów jakie udało im się znaleźć. Potem uzbrojeni w żelastwo i wiarę w pana jasności zagłębili się raz jeszcze w cuchnące czeluści. Pomarańczowa kula słońca tymczasem prawie zupełnie znikła i świat zaczął tonąc w półmroku. Rozpoczęli przeszukiwania.

Kapłanowi nie szło najlepiej. Eithart poświecił bliżej na ścianę odkrywając na niej razy zadane pazurami przeklętej istoty. Kilkupalczasty ślad wyżłobiony w kamieniu, każdy pazur gruby na dwa palce dorosłego mężczyzny.

Przeszorowała szponem po kamieniu jak po miękkiej glinie, co za piekielna siła...

Pomyślał kapłan dotykając rękawicą długiego żłobienia na ścianie. W tym miejscu, żłobień było sporo i wyglądało jakby doszło do walki. Oczyma wyobraźni widział chwalebną walkę rycerza, dziadka panienki z dworku z maszkarą zamieszkująca przeklęte ruiny. Stal i nieugięty honor przeciw ostrym jak brzytwa pazurom i kwasowi z gardzieli.

Cichy szczęk rygla szybko przywrócił go do rzeczywistości. Spojrzał na Siwego skąd dobiegł ów hałas. Spojrzeli na siebie rozumiejąc się bez słów. Siwy właśnie znalazł to czego szukali. Tylko nieco uchylił sprytnie zamaskowaną klapę by zajrzeć do środka.Małe wejście prowadziło wąską drabiną gdzieś w dół i było lekko oświetlone z głębi tunelu do którego prowadziło. Niezrozumiały szmer z dołu dowodzi, że na dole ktoś na pewno był.
Co robicie?
Ostatnio zmieniony 17 kwietnia 2017, 21:49 przez Suriel, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 17 kwietnia 2017, 23:15

Półork powoli odpływał w niebyt. Umierania nie było takie złe. Otępienie w głowie nasilało się, jednak niektóre zmysły się wyostrzyły. Zapach Adrieli uderzał nozdrza rozchodząc po ciele przyjemnym ciepłem. Jej głos pieścił uszy, a dotyk elektryzował. Tak, umieranie nie było takie złe...

- Adrielo, nie wiele mi już życia pozostało. Nieeeee, nie przecz czuję jak wycieka ze mnie żywot pozostawiając suchą skorupę. Jednak wiedz, że mi umierać przy tobie jest lżej. Tak mi na sercu lekko, jakobym miał zaraz wzlecieć.

Burga począł unosić się w przestworza...

- Że co? Co mówisz ptaszyno? A, podnosisz mnie i to dlatego... To piękny dzień żeby umrzeć. Czy mogę coś dla ciebie zrobić gdy będę już po drugiej stronie. Zanieść wieści twym seniorom. Adrielo...

-Nie dosłyszałem. Co mam zrobić? Przebierać nogami, bom ciężki... Yhmm ... Wedle rozkazu moja Pani .

- Wracając zatem do rzeczy. Gdy już umrę... Co? Że, złego licho nie bierze? Hmmm i tak mawiają... Ale gdy moje prochy rozwieją się na wietrze... Co rzeczesz? Co ma wisieć nie utonie? Że nic mam nie przekazywać, bo bym ich na śmierć zagadał? I kto to mówi?

Dwie splecione ze sobą postacie podążające chwiejnym krokiem mogłyby niewprawnemu oku wydać się kompanami wracającymi z karczmy. Jednak to Adriela prowadziła śmiertelnie ugodzonego strzałą Burgę. Wielu mogłoby się sprzeczać czy owa starzała wyleciała z łuku zamachowca czy złośliwego pulchnego samca harpi, a może każdy z nich by miał rację?

- Pamiętam jakby to było wczoraj gdy się spotkaliśmy Adriello. A tak, tak. Masz rację to było wczoraj. Ale mi nie przerywaj. Kto wie ile w mych płucach pozostało powietrza, a nie odmawia się ostatnich słów umierającemu. Więc, gdy cię pierwszy raz ujrzałem. W zasadzie właśnie wracałem z twojego obozu, straszny tam był bałagan. No, no tylko bez takich słów, że też z takich usteczek takie kolumnie wychodzą. Więc, będąc w twoim obozie znalazłem kociołek z gotowaną agawą. Co? A tam, odrazy złodziej. Głody byłem i tyle. Więc zjadłem tą agawę. Wyśmienita! Niebo w gębie. Na prawdę. Klnę się na tą krew co mi spod obojczyka wycieka. Świetnie ugotowana. Ani za twarda, ani za miękka. Wchodzę ja na most, a tam rycerz z Siwym się próbuje. Jak ten rycerz młynki wywija. Ja cie, już po Siwym! Później jak cię trafiło, spada hełm, a spod hełmu wypadają loki. Wtedy żem już wiedział. Dziewczyna co tak mieczem wywija i tak dobrze agawę gotuje to spełnienie moich marzeń. Nie, nie, nie ... Nie bredzę. Przytomny jestem. Że co? Że, jakbym był przytomny to bym raźniej kulasami poruszał. No to patrz.

Dwa splecione ze sobą ciała nagle straciły punkt równowagi, zechybotały się, wywinęły piruet i legły na ziemi.

- Nie, nic mi nie jest. Nie przepraszaj. Je wprost jestem stworzony żeby na mnie upadać. Nie frasuj się. Ino leż i nie wstawaj gwałtownie, bo mi się rany pootwierają. Powiem ci coś na ucho.....


Burga przesunął głowę bliżej ucha leżącej na nim pannicy i szepnął kilka słów.


- Ałaaaaa. I po co było tak po mnie skakać. Ależ ty poczerwieniała jakoby wisienka! O, żebym ja miał tyle krwi w żyłach co ty w twarzy to bym rączo niczym jelonek za kapłanem poleciał Siwego z opresji wyciągać, a nie leżał tu podeptany... Dobrze już, dobrze. Wstaję i ku młynowi dalej pójdziem. Że, co? Bym tyle nie gadał? Wedle życzenia. Wstanę ja wesprę się troszkę na Tobie i pójdziemy. Później postaram się krok do Twojego dopasować i zsynchronizuję bicie serca z Twoim. Twoje zdrowe to mojemu przypomni jak ma działać.

Burga wstał i wsparł się ponownie na dziewczynie.

- A ta agawa mówię ci, pyszna była! I co się śmieje. No no, spokojnie, bo zaraz pękniesz....

Dwoje splecionych ciał niczym kompanów z karczmy ruszyło dalej chybotliwym krokiem, a co raz, co chwilę, po kniei niósł się perlisty śmiech dziwoji.
Ostatnio zmieniony 17 kwietnia 2017, 23:42 przez deliad, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 19 kwietnia 2017, 10:31

Kiedy szczęk starego metalowego zawiasu dopłynął do uszów gwardzisty zrobiło mu się weselej. Przypomniały my się lata młodości, kiedy nic go nie zatrzymywało. Obudziły się motyle w jego brzuchu, wzbiły się mozolnie lecz później żwawo wleciały do czupryny i wyłączyły jasność umysłu i na pozór ułomnie kazały mu działać.

Przykucnął przed drewnianą płytą i nadstawił uszu, Wyglądało jakby modlił się do lub jakieś czary odprawiał. Licho wie co gwardzista chował w swoim rękawie. Kiedy nasłuchiwał sięgnął w głąb torby i wyciągnął malutki lniany mieszek. Kapłan zauważył dziwne skręcone listki w których można było zobaczyć zasuszone owoce wielkości śliwki.

Cholera, nic więcej nie słychać. Powiedział sucho. Wracać się nie będę trzeba zobaczyć co pod wiekiem jest.
Przykucnął nad drewnianą płytą i jednym ruchem ręki wrzucił zawinięte listki i zaczął je powoli żuć a z każdym kęsem jego twarz pokrywała się zielonymi żyłami, podkowy pod oczami nabrały barwy ciemnej ziemi, a oczy stały się tak ogromne jak tafla studni.

Siwy skrył głowę pod kapturem. Trzymaj mój gwizdek i tą onucę Barda. Dwa razy gwizdnij i podstaw ją Azorowi pod pysk. Może lutniarz jest w innym miejscu. Raz gwizdacz by przywołać go do nogi, a trzy żeby uciekał. Zrozumiałeś? Kiedy zapytał kapłana jego twarz przypominała topielca - sinozielona skóra z pulsującymi żyłami nie wzbudzała sympatii, a bardziej obrzydzenie przed skutkami tego co zażył.

Twej pochodni nie potrzebuje tam w dole. Pomóż mi tylko wieko podważyć. Siwy dobył nóż z cholewy i wbił między drewno a posadzkę stwarzając dźwignie.

Przerzucę wieko, jedno uważaj bo zrobi się głośno. Jeżeli tam są to i tak nas już wysłuchali i pewno przygotowani są, a może Katan-da i grajek skrępowany na dale leży, oby tyko tego pieroństwa nie było co nim tak śmierdzi tutej


Dla MG
Spoiler!
7) Gobis sor (goblinie ziele) – żute liście zapewniają brak odczuwania potrzeby snu na czas 3k10 godzin oraz nadają zdolność widzenia w ciemnościach - infrawizję+
tiri sor (ziele mix) SZ 122, akt 40
Podważam wieko - robię to szybko tak żeby upadło. Zaglądam do środka.
Jeżeli nie jest wysoko, to zejdę - mam nadzieje, że jest tam drabina .... ;)
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 19 kwietnia 2017, 15:00

- Kurwości... - szepnął kapłan widząć upiorną twarz Siwego. - Wiedźmak jaki czy co?

Eithart słyszał wyraźnie dobiegające z dołu szmery i choć nie mógł słów rozeznać, to stawiał iż o swym druchu ustrzelonym przez Siwego mamrotali. Miał jeno nadzieję, że się nie poznali zrazu w otwartym na oścież włazie o co nie trudno było, jeśli jakie drugie wejście do loszku prowadziło, przez co przeciąg mógł się uczynić wielki, pozor dając tym w środku.

- Czekaj - szepnął do gwardzisty już gotowego, aby po drabince zejść na dół i wyłożył szybko swój plan.

Kapłan wolałby tych co się tam skryli ogniem z kryjówki wykurzyć, bo przecie wiadomym było, że gdyby suchego tam wrzucić, co się dobrze dymi, tom żaden człek nie zdzierży i wyjść będzie musiał, albo włązem albo innym wyjściem, które także dla innych widoczne się stanie szybko, bo kadzić będzie na szaro. Ale, że właz już otwarty, bo o Siwego cierpliwość zaletą nie była, tedy musieli się pospieszyć nie lada, co by gagatki ze środka nie czmychnęły zbyt szybko.
Nie sądze, żeby po otwarciu włazu był czas żeby koleżków ogniem wykurzać z lochu, ale nuż się uda...

ODPOWIEDZ