PBF - Pazur w mroku

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 06 stycznia 2012, 21:16

Trzeci tydzień Golovusu 602 AR, Tverkatka

Szum płynącego wartko potoku niósł się poprzez bukową gęstwinę porastającą pagórki po obu stronach rzecznej kotliny, szemrał dźwięcznie wśród korzeni karłowatych wierzb i w splątanych ze sobą krzewach tamaryszku. W lodowatej wodzie śmigały niczym żywe srebro wielkie pstrągi, ale trzy pary bystrych oczu nie zwracały na ryby najmniejszej uwagi, śledząc w zamian każdy ruch innej istoty.

Porośnięty grubym futrem roglacz skubał kępki usychającej trawy, przeżuwając ją rytmicznie i rozglądając się co chwila na wszystkie strony w poszukiwaniu niebezpieczeństwa. Był koniec Golovusu i chociaż w niżej położonych partiach gór wciąż jeszcze zieleniła się roślinność, na wysokich przełęczach i pośród strzelistych turni gór przeraźliwie chłodny wiatr niósł ze sobą pierwszy pocałunek srogiej zimy. Opadające z drzew złote liście słały się grubym kobiercem na nadrzecznej łące, wirowały w wodzie unoszone wartkim prądem w dół potoku.

Ważący blisko dwieście funtów samiec przeżył niejedną zimę, dowodziło tego jego rozłożyste poroże pozwalające szacować wiek zwierzęcia na co najmniej dziesięć lat. Ukryci w chaszczach nad potokiem mężczyźni woleliby zapolować na samicę roglacza, głównie ze względu na smaczniejsze mięso, po części zaś z niechęci do konfrontacji ze źle strzelonym samcem. Chociaż roglacze były roślinożercami, pod względem łagodności trudno je było porównywać z jeleniami czy łosiami; wręcz przeciwnie, w obliczu zagrożenia nieraz posuwały się do szarży na sprawcę swego cierpienia biorąc go na rogi lub wdeptując w ziemię szerokimi kopytami.

Lecz o tej porze roku ludzie nie mogli sobie pozwolić na wybredność. Większość łownej zwierzyny już odeszła na południe, na bardziej urodzajne niziny, gdzie zima nie była tak ostra jak na dalekiej północy. Utuczony na letniej paszy roglacz miał na sobie dość mięsa, by trójka mężczyzn zdrowo się musiała spocić taszcząc zdobycz do miasta, lecz wpierw trzeba go było upolować.

Myśliwi mieli na sobie odzienie uszyte z miękkiej zwierzęcej skóry, zabarwione na szarobury kolor pozwalający wtapiać im się w jesienne poszycie puszczy. Cisowe łuki napięły się z ledwie słyszalnym poskrzypywaniem, kiedy silne ramiona naciągnęły je mierząc grotami czarnopiórych strzał we włochate cielsko roglacza.


Wątek techniczny

Golovus, wczesna jesień, ale na północy Khadoru jest już o tej porze bardzo chłodno. Zima nadciąga wielkimi krokami, więc tutejsi myśliwi korzystają z okazji do polowań, zanim ostatnie stada łownej zwierzyny odejdą na południe, na zimowe pastwiska. Wytropiony w niewielkiej kotlinie roglacz stanowi wyśmienite źródło pożywienia dla mieszkańców pobliskiego Tverkutska, dokąd nasi bohaterowie dostarczają mięso zarabiając tym samym na życie.

Na myśliwych składają się trzej kuzyni, rodowici Kossyci menickiego wyznania, pochodzący z niewielkiej puszczańskiej sadyby na północ od Tverkutska. Wyemigrowali do stolicy prowincji (i zarazem jedynego jej miasta) rok temu w poszukiwaniu środków do życia, zaczepiając się o osiadłego tam wuja: garbarza i domorosłego alchemika. Zarabiają na dach nad głową i własne wydatki polowaniami, czas wolny spędzając na pomaganiu w garbarni i przepijaniu skromnych oszczędności.

W kwestii polowania: chcecie wystrzelić do roglacza jednocześnie czy ktoś rezerwuje sobie prawo do wyłączności na zwierza?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 06 stycznia 2012, 21:45

Watek techniczny

Razem strzelim kumotrowie! a potem sprawdzim czyja byla smiertelna. Kto zwierza ubil ten roglacza ozor dostanie wedle tradycji

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 06 stycznia 2012, 22:04

Dobrze prawisz kuzynie. Jak w trzech wystrzelim większa szansa, że go ubijem a jeść trzeba. Tedy jako wprawni łowcy do strzału sie gotujem.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 06 stycznia 2012, 22:21

Trzeci tydzień Golovusu 602 AR, Tverkatka

Mężczyźni wstrzymali oddechy spoglądając zmrużonymi oczami na rysującą się ponad grotami ofiarę, wciąż nieświadomą ukrytej w nadrzecznych chaszczach śmierci. Wiatr dął leciutko od przeciwnej strony, toteż skuleni w chaszczach Kossyci pewni byli tego, że zwierzę nie zdąży ich na czas wyczuć mimo swego wyczulonego węchu.

Łęki zatrzeszczały cichutko.

- Pamiętajcie, wszyscy razem - wyszeptał Ivan Karakov ledwie słyszalnie, bojąc się spłoszyć roglacza - Teraz...


Wątek techniczny

Próg trudności dla tego strzału wyniósł 12. Uznałem, że jesteście dość zgranym zespołem, i mieliście dość czasu, by już wcześniej przećwiczyć w terenie "polowanie grupowe". Tak więc posłaliście strzały w tym samym momencie. Wszyscy macie premię +1 do ataku z racji 1. poziomu rangera oraz +1 za możliwość długiego celowania.

Wykonałem trzy osobne testy trafienia, a oto ich wyniki:

Ivash Nazarko - wynik rzutu 1k20: 16, trafił.
Ivan Karakov - wynik rzutu 1k20: 2, chybił.
Volkh Wilimov - wynik rzutu 1k20: 11, trafił.

Wasze długie łuki zadają 1k8 ran, w sumie roglacz otrzymał 8 ran, co go nie zabiło, ale co wcale nie świadczy o tym, że zwierzę dobrze się czuje!

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 06 stycznia 2012, 22:25

Trzeci tydzień Golovusu 602 AR, Tverkatka

Włochaty samiec przeżuł garść twardych źdźbeł trawy, po czym poderwał raptownie łeb spoglądając się w kierunku, skąd z leśnej gęstwy dobiegł nagły wrzask zdenerwowanej sroki. Zwierzę chrapnęło cicho, wypuszczając z nozdrzy ledwie dostrzegalne obłoczki pary, smagnęło swój zad krótkim kudłatym ogonem przejawiając tym zachowaniem spore zaniepokojenie.

Zwolnione w niemal tym samym ułamku chwili cięciwy zagrały śpiewnie. Strzały świsnęły w powietrzu pokonując dzielący je od ofiary dystans w czasie jednego uderzenia serca. Kossyckie łuki były przedniej jakości, wykonane z najlepszego dostępnego w tej krainie drewna i starannie zaimpregnowane w ochronie przed wilgocią. Ich naciąg pozwalał miotać strzały z siłą wystarczającą do przeszycia odsłoniętego ludzkiego ciała aż po lotki i samotny dwustufuntowy samiec miał się sposobność przekonać o tym na własnej skórze. Ugodzone w korpus zwierzę beknęło rozpaczliwie, porażone nieoczekiwanym bólem, runęło do przodu poprzez zasypaną liśćmi podmokłą łąkę zmierzając ku dębowemu zagajnikowi porastającemu pobliski łagodny pagórek.

Lecz dwa ostre żelazne groty wniknęły głęboko pod grubą, pokrytą zimowym już futrem skórę roglacza. Spanikowany samiec zdołał dobiec pod same dęby, tam jednak opadł z sił. Przez chwilę stał w miejscu pomrukując rozpaczliwie, a jasna krew pieniła się na jego nozdrzach wieszcząc przebite płuco.


Wątek techniczny

Roglacz jest po drugiej stronie potoku, na krawędzi łąki w cieniu ogromnych dębów. Sprawia wrażenie śmiertelnie rannego, ale istnieje pewne ryzyko, że znajdzie w sobie dość siły, by jeszcze bryknąć (albo wziąć któregoś z Was na rogi). Co robicie?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 06 stycznia 2012, 23:02

- Wot bljat! - zaklal Volkh - Twarda sztuka bratyszkowie. Juche puscila z pluca jako zywo, a jeszcze dycha. Nado nam isc i dobic byka.


Watek techniczny

Sprobuje podejsc zwierza i dobic kolejna strzala, by uniknac ewentualnej szarzy.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 06 stycznia 2012, 23:06

Wątek techniczny

Samiec stoi nieruchomo i ledwie dyszy, stanowiąc łatwy cel. Próg trudności ponownie 12, Volkh celuje i strzela. Rzucam 1k20, wypada 13. Trafiony w kark byk zwalił się na kolana, a potem z głuchym stęknięciem na bok, dokonując żywota.

Kupa mięsa, kuzyni! Jak już wspomniałem w shoucie, generalnie przygoda polegała na polowaniu, więc w zasadzie właśnie dobiegła końca! :P

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 06 stycznia 2012, 23:09

Trzeci tydzień Golovusu 602 AR, Tverkatka

Martwy roglacz robił wrażenie niewiele mniejsze niż za swego życia, budząc szacunek myśliwych swą potężną sylwetą i okazałymi rogami. Wszyscy przystanęli na chwilę nad stygnącym szybko zwierzęciem, sięgając pod płaszcze i oplatając palcami drewniane menofiksy zawieszone na rzemykach na ich szyjach.

- Dzięki niech będą Najwyższemu - szepnął Volkh Wilimov dotykając amuletem czoła w geście menickiego hołdu - Niechaj Praworządca spogląda miłosiernym wzrokiem na swe wierne sługi.

Ivash Nazarko i Ivan Karakov schowali menofiksy z powrotem pod płaszcze, wkładając trzymane w lewych rękach łuki do sajdaków i sięgając po wiszące u pasów długie myśliwskie noże.

- Ale sztuka! - klasnął w dłonie Ivash - Nie damy rady zabrać wszystkiego za jednym razem.

- Nie krzykaj, bo co złego z gęstwy wywabisz - odpowiedział surowym tonem Ivan, spoglądając uważnie na czyste przestworza ponad kotliną. Okres lęgowy sagu dobiegał końca i olbrzymie ptaki gotowiły się do odlotu na południe, ale w niektórych górskich gniazdach wciąż przebywały dorastające młode i dorosłe sagu spędzały coraz krótsze jesienne dnie na poszukiwaniach żeru mogącego zapełnić pozornie bezdenne żołądki swego skrzekliwego potomstwa. Kossyci mieli już sposobność widzieć sagu w ataku i żaden z nich nie potrafił zapomnieć widoku uniesionej z łatwością w powietrze krowy, toteż wychodząc na puszczańskie przecinki i polany zawsze bacznie spoglądali w niebo.

Sagu nie gardziły ludzkim mięsem i wcale nie zrażał ich fakt, że czasami trzeba je było mozolnie wydłubywać z metalowych pancerzy. Istniało wiele odmian nagłej śmierci, ale odejście do Urcaenu w gnieździe ogromnego skrzydlatego drapieżcy nie należało do rodzaju tych opiewanych przez ballady.


Wątek techniczny

Polowanie to nie tylko słanie szypów za zwierzakami, mniej przyjemną jego częścią jest oprawianie zdobyczy i teraz trzeba sobie będzie nieco ubrudzić rączki. Roglacz naprawdę jest wielki, nie poradzicie sobie z przetransportowaniem go w trzech do Tverkutska za jednym razem, a niestety nie macie co liczyć na to, że wracając do kotlinki po resztę zastaniecie tam cokolwiek więcej od ogryzionych kości. W okolicy wałęsa się wiele drapieżników gromadzących sadło przed mroźną zimą i żaden z nich padliną nie pogardzi.

Trzeba będzie zatem wykroić co smaczniejsze kąski i załadować na grzbiety, ile tylko dacie radę, a resztę po prostu zapomnieć... chyba, że macie jakiś sprytny pomysł na zachomikowanie ubitego zwierza?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 06 stycznia 2012, 23:27

- Ech... Jakby tak skonczyl budowat paropancerz. Zaraz by tu roglacza na wlasnych barkach do miesta zaniosl. A i panny by wrot nie zamykaly. Wszedlby do sadyby razem z framuga... - rozmarzyl sie Volkh wyjmujac strzaly z ciala zwierzecia.

- Wot toz to jenda striela wciaz dobra. Budie na inszego roglacza - usmiechnal sie sam do siebie.


Watek techniczny

Obrabiamy zwierza a reszte jesli gdzie moze jakas zaspa jest w sniegu mozna zakopac, to sie nie zepsuje. a zaspe kolkami zaostrzonymi otoczyc i dodatkowo flarami tedy i wilk nie podejdzie

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 06 stycznia 2012, 23:42

Staram się zdjąć z rogacza skórę możliwie bez uszkodzeń. Na drzewo można by część mięsa wrzucić, jakby je dobrze zabezpieczyć...
Ostatnio zmieniony 07 stycznia 2012, 10:28 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 07 stycznia 2012, 13:47

- Powolutku, nie tak śpieszno... -powiedział Ivash z szerokim uśmiechem.
- Coś mi się wydaje, że to moja strzała tak roglacza położyła, że tylko dotąd dokicał. Wedle zwyczaju mi się najlepsze kawałki należą, jak ozorek na przykład - mówił tak oczywiści z wrodzonej, żartobliwej przekorności co kuzyni dobrze wiedzieli. Żyłka rywalizacji kazała jednak ocenić kto strzelił najlepiej.
- Bydle duże nam się trafiło i nie mam zamiaru go tu zostawić dla padlinożerców. Zróbmy tak. Ivan niech ściąga skórę jak już zaczął. Ja roglacza wypatroszę. Volkh łeb mu się urżnie bo nam niepotrzebny ino jęzor wytnij oraz poroże trza odrąbać bo cenne, końcówki nóg też nic nie warte to je przykrócić w stawach trzeba. Z wnętrzności do środka włoży się nazad serce, wątrobę i nerki. Resztą niech się zwierzęta pożywią. Taką tuszę podwiążemy do długiej żerdzi za nogi i w dwójkę na barku poniesiem. Trzeci będzie baczenia miał na okolicę i zmieniał tego który się zmęczy. Jak wam się widzi takie rozwiązanie?

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 07 stycznia 2012, 18:48

Trzeci tydzień Golovusu 602 AR, Tverkatka

Wprawnie pracując długimi nożami, myśliwi rozpruli brzuch roglacza wyciągając z jego korpusu serce i wątrobę. Żołądek został rozcięty i pozbawiony nie tylko resztek przeżutej trawy, ale i wytrawionych kwasem kamyków, połykanych sporadycznie przez nękane kłopotami trawiennymi roglacze i wysoko cenionych przez niektórych przesądnych znachorów. Wycięty zręcznie ozór trafił w ręce Volkha w uznaniu jego praw do trofeum. Ociekające krwią mięso było ćwiartowane na poręczne kawałki, umieszczane następnie w płóciennych workach uwiązanych do masywnej żerdzi. Roglacz był zbyt ciężki nawet dla trójki tragarzy, więc myśliwi zamierzali zanieść do miasta tylko jego najsmaczniejsze kawałki, targając we dwóch obciążoną workami żerdź i wystawiając trzeciego druha na czujce. Resztę zdobyczy zamierzali powiesić na konarach pobliskiego drzewa w nadziei na to, że mięso zawiśnie poza zasięgiem większości drapieżników.

Gdzieś w oddali nad stromymi turniami poniósł się krzyk głodnego sagu i Kossyci znieruchomieli na krótką chwilę podnosząc czujne oczy ku pogodnemu jesiennemu niebu.

- Poleciał w inną stronę - orzekł w końcu Ivan, nigdzie nie dostrzegając skrzydlatego drapieżcy - Ale prędzej czy później zwietrzy padlinę, albo on albo jaki inszy kurwi pomiot. Zdałoby się teraz ze czterech chłopa do pomocy.

- Raduj się tym, co masz - odrzekł Volkh - Więcej jak jednej beczułki i tak nie przepijesz, za słabą masz łepetynę. Zanim my otworzymy drugą, już będziesz leżał pod ławą.

- Już żeś zapomniał, kto rzygał jak kot po tej okowicie, którą wuj kupił od wojaków? - odparł cierpko Ivan - Przypomnieć ci, kto wtedy bardziej na łomot w łepetynie narzekał?

- Cichajcie - syknął nagle Nazarko oglądając się uważnie po okolicznych chaszczach, zbitych w gęstwę upstrzoną spadającymi z góry liśćmi - Dajcie pozór, mamy towarzystwo.

Wzrok pozostałych dwóch Kossytów pomknął w stronę wskazaną unurzanym we krwi nożem Ivasha, dostrzegając przyczajony w gęstwinie szarobury kształt, odpowiadający im spojrzeniem okrągłych żółtych ślepiów.

- Jeden? - wycedził przez zaciśnięte zęby Volkh, przesuwając rękę powoli w stronę tkwiącego w sajdaku łuku.

- Gdzie widać jednego, tam czai się tuzin - odpowiedział równie cicho Karakov, kręcąc na wszystkie strony głową i świdrując przenikliwym wzrokiem krawędź niewielkiej kotlinki - Jest drugi, parę stóp po prawej, przy tym obalonym pniaku.

Popielaty wilk leżał na brzuchu w cieniu butwiejącego pnia przewróconego wichurą drzewa, obserwując w złowieszczym milczeniu trzech zastygłych nad cielskiem roglacza myśliwych.


Wątek techniczny

Trzeba Wam wiedzieć, drodzy gracze, że wilki żyjące na północy Khadoru to wyjątkowo niebezpieczne bestie: szybkie, wielkie i zajadłe, polujące stadnie i nie bojące się człowieka. Te grasujące w okolicach Tverkutska zostały porządnie przetrzebione po 580 roku w ramach próby całkowitej eksterminacji ludożerczych stad, ale naturalnie nie wybito ich wszystkich i ciągle jeszcze prześladują tutejszych mieszkańców.

Dwa wilki dały się zauważyć, ale nie macie pewności, czy to przypadkiem nie wabik mający odwrócić Waszą uwagę od reszty przyczajonego w wysokiej trawie i w kolczastych zaroślach stada. Co robicie?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 07 stycznia 2012, 21:26

- Skrzesamy ognia to moze ujda w pizdiec - Volkh powoli wbił dwie strzały w ziemię przed sobą i po czym sięgnął po krzesiwo.

- Jeśli ich tu wiecej to budie nam wkusne kawałki zabrat, a scjierwo ostawic wiłkom szczoby kuszały nam pokój dając.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 07 stycznia 2012, 21:29

Trzeci tydzień Golovusu 602 AR, Tverkatka

Naciągnięte wprawnie łuki wygięły się złowieszczo, zaczepione za cięciwy czarnopióre strzały poczęły mierzyć do przyczajonych, ledwie widocznych wśród leśnego poszycia drapieżników. Ivan Karakov odetchnął z ulgą uświadamiając sobie, że ma do czynienia ze zwykłymi wilkami, a nie czarnogrzywami, chociaż i zwyczajne wilki nie były bynajmniej łatwym przeciwnikiem. Bestie grasujące w okolicach Tverkutska dawały się we znaki miejscowym traperom, nie stroniąc od napadów na dwunożną zdobycz i słynąc z reputacji ludojadów, przez którą tak wiele z nich w ostatnich dwudziestu latach odstrzelono.

Lecz trójka Kossytów mogła stawiać po równi na siebie i wilki w tym starciu, strzały i klingi noży przeciwko kłom głodnych drapieżników. Gdyby przyszło im rywalizować o roglacza ze smolikami, jak potocznie zwano czarnogrzywy, myśliwi najpewniej dołożyliby wszelkich starań, by czym prędzej czmychnąć z leśnej łąki oddając cielsko roglacza bez walki i ciesząc się własną ocaloną skórą.

Volkh skrzesał wprawnie snop iskier, które padły na starannie wysuszoną ściółkę, w górę strzelił niewielki płomyczek. Myśliwy przeniósł spojrzenie na bliższego drapieżnika, szacując wzrokiem dystans dzielący go od zwierzęcia.

Popielaty wilk leżący wciąż w cieniu butwiejącego pnia poruszył się nagle i położył płasko uszy, obnażając dziąsła i osadzone w nich ostre kły. Ivan Karakov zesztywniał nie rozumiejąc do końca tego zachowania, ponieważ położone na łbie uszy zdradzały zaniepokojenie drapieżnika, a nie rzucane otwarcie wyzwanie.

Wiatr zmienił swój kierunek, poruszył koronami tracących liście drzew, zaskrzypiał konarami, zaszeleścił. Obydwa wilki podniosły się na łapy, chociaż łby trzymały nisko przy ziemi, a ogony pomiędzy tylnymi kończynami. Węszyły przez króciutką chwilę intensywnie, jakby nie zwracając już uwagi ani na ścierwo roglacza ani na trzech myśliwych. Wtem popielaty szczęknął głośno, krótko, a wówczas na dźwięk ów z chaszczy smyrgnęło dalszych kilka burych kształtów, pędząc chyżo poprzez puszczę gdzieś w głąb bukowych zagajników.

Nim myśliwi zdążyli opuścić łuki, nie dostrzegali już nigdzie nawet śladu wilczego ogona.


Wątek techniczny

Chwała Menothowi! Wilki widać nie były aż tak głodne, by ryzykować starcie z trójką uzbrojonych ludzi i po prostu czmychnęły pozostawiając Was w spokoju. I co teraz, kończymy oprawianie roglacza?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 07 stycznia 2012, 21:57

Uchadi wyjce - mruknął pod nosem Volkh z wyraźną ulgą w głosie. Perspektywa zmierzenia się z watahą, nie widziała mu się najszcześliwszym rozwiązaniem, toteż rad był iż zwierzęta nie zaryzykowały starcia. Wrócił do oprawiania upolowanego ssaka. Gdy już kończyli Volkh podrapał się po łepetynie i oznajmił prawdę objawioną:

- Pewno wrócą sobaki szczoby ścierwo obgryźć kak my już pójdziem, nu my roglacza uwiesim na drzewie i wilcy gówno dostaną. Ivan! Dawaj sznurek i wciągniem rogacza.


Wątek techniczny

Jeśli roglacz jest bardzo cieżki to kombinuję jk zrobić jakiś bloczek z kawałka drewna, żeby ciężar łatwo unieść

ODPOWIEDZ