PBF - Drapieżna ekstaza

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 13 listopada 2013, 15:25

Zasadzka w naszej sytuacji jest dość niebezpieczna. Jaka damy im czas to nas obejdą z każdej strony i wystrzelają, albo poczekają aż zamarzniemy. Lepiej dajmy nogę póki czas. Są tu jakieś rynny, albo coś takiego ( wymyślono już i stosuje się piorunochrony?).

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 13 listopada 2013, 19:15

Gdy szafa roztrzaskiwała się na schodach, Volkh uśmiehnął się złośliwie. Wiedział, że każda chwila, jaką zyskiwali może uratować im zycie, bo wiedział, że doprowadzeni pod oblicze kajaza, raczej innej nagrody niż bolesna kaźń nie zooczą. Bardziej jednak prawdopodobne było, że Tyszka rzuci swemu panu pod nogi trzy zakoserowane w miodzie lub occie głowy kossytów.

Na to że ubiją wszystkich bandytów w improwizowanej pułapce nie wierzył. Pozostało uciekać jak goniona przez wilków zwierzyna. Szepnął tylko dysząc ciężko:

- Uchadit na trza! Nje damy odporu. Sjiła ich!

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 01 grudnia 2013, 23:42

23 dzień Martusu 602 OR, kamienica Chaleria

Ślizgając się na zdradzieckiej powierzchni krewniacy zaczęli przemierzać co sił w kończynach zaśnieżony dach kamienicy, chcąc jak najszybciej przedostać się w bezpieczne miejsce dalekie od płomieni pożaru i ostrzy zbirów Tyszki. Dramatyczne wydarzenia rozegrały się tak szybko, że w głowach młodych myśliwych wciąż panował straszliwy mętlik pełen krwawych obrazów. Padający z kulą w piersi ryński alchemik, szlachtowani opryszkowie z bratki, Jurga z przetrąconym karkiem czy w końcu uśmiercony pociskami samych Kossytów kajaz... wszystko to składało się na kalejdoskop szaleńczych wspomnień i budzących zalęknienie złych przeczuć, bo przecież uciekający przed pościgiem młodzieńcy jeszcze nie mogli uważać się za bezpiecznych!

Krzyki i pistoletowa palba wyrwała ze snu okolicznych mieszkańców, postawiła na nogi wszystkich bez mała mieszczan zasiedlających rejon najbliższych skrzyżowań ulicy. Wszędzie wokół niosły się niespokojne nawoływania, potęgowane z każdą chwilą widokiem płomieni buchających zza progu domostwa Chaleria. Tu i ówdzie trzaskały otwierane szeroko okiennice, zgrzytały odciągane rygle drzwi, zza których jęli wyglądać uzbrojeni w garłacze bądź toporki mieszczanie.

- Na sąsiedni dach i do rynny! - wyrzucił z siebie zdyszany Nazarko - Żwawo!

Jeden po drugim, młodzieńcy przeskoczyli z duszami na ramionach ponad zaułkiem dzielącym kamienicę Chaleria i sąsiadujący z nią dom. Chociaż ich wykonane z utwardzonej jeleniej skóry podeszwy ślizgały się na lodowej skorupie pokrywającej dachy, założone na buty metalowe kolce pomysłu Volkha raz jeszcze uratowały myśliwym skórę, chroniąc ich przed nieszczęśliwym upadkiem z wysokości dwóch pięter na bruk uliczki.

Ivash pierwszy dopadł rynny, przewiesił się ponad krawędzią dachu łapiąc za metalową rurę i niemal natychmiast wydając z siebie niski wizg bólu. Zmrożony metal przywarł do jego skóry i kiedy młodzieniec zaczął się opuszczać w dół rynny, pozostawiał za sobą krwawe strzępki własnych dłoni.

- Och, Stworzycielu... - wysyczał Nazarko tłumiąc głośniejsze dźwięki w ustach, bo w pobliżu na ulicę wysypali się gromadnie co odważniejsi mieszczanie zmierzający ku domostwu uśmierconego przypadkowo alchemika.

Ivan i Volkh niemal spadli kuzynowi na kark, tak szybko zsunęli się po rynnie. Z trudem łapiąc równowagę natychmiast zaczęli rozglądać się wokół siebie, szukając najdogodniejszej drogi ucieczki z okolicy płonącego domu.

I niemal natychmiast znieruchomieli, kiedy zza rogu najbliższego zbiegu ulic wypadło kilkunastu ludzi w wojskowych płaszczach narzuconych na metalowe napierśniki, dzierżących w rękach garłacze zdolne rozedrzeć ciała Kossytów jedną dobrze wymierzoną salwą.

- Stać, a łapska wysoko! - krzyknął ktoś spośród żołnierskiej braci, tonem nie wieszczącym niczego dobrego.
Możecie spróbować ucieczki, ale to bardzo ryzykowna akcja; poddanie wydaje się dużo bardziej rozsądną alternatywą...

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 02 grudnia 2013, 01:19

Poddajem się, my swoi. Nie strzelajcie.
Unoszę ręce ku górze.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 02 grudnia 2013, 14:53

Volkh wiedział, że w ich sytuacji, gdy wszyscy świadkowie poszli w objęcia Morrowa lub Menotha, spotkanie z kimkowliek to jak wyrok, niezależnie czy byliby to zbóje Szetki czy Gwardia Zimowa. Nie wierzył, że ich niewiarygodna historia spotka się z łaskawym i przychylnym okiem kapitana Grodina, lub co bardziej prawdopodobne srogiego khardzkiego siędziego. Pewno zostaną oszkalowani jako straszliwi zbójcy i połamani kołem tudzież rozerwani końmi. Ale gdzieś tam tliła się jeszcze iskierka nadzieji, że ujdą z tego żywcem, która powstrzymywała kossyckiego myśliwca przed samobójczym atakiem na patrol gwardzistów. Podniósł powoli ręcę w górę w bezsilnym geście poddania i w ciszy czekał co przyniesie los.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 02 grudnia 2013, 18:20

Ivash niechętnie podniósł ręce do góry. Przez chwilę walczył ze sobą czy odgrywać ofiarę czy może hardego kossytę. Zwyciężyła opcja trzecia. Wsunął kciuki z pas, wypiął pierś i uniósł podbródek.

- Co wy kur... tak się opierdalacie. Mieliście być tu przed kwadransem. Jeżeli myślicie, że obejdę się z wami łagodnie w raporcie to się srogo mylicie. Do jasnej cholery tyle czasu zmarnowanego na infiltrację alchemika spieprzona przez lenistwo żołdaków. Prowadźta do Gorodina, z wami gadać nie będę!

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 02 grudnia 2013, 23:05

23 dzień Martusu 602 OR, kamienica Chaleria

Kilku prowadzących patrol wojskowych spięło się zauważalnie na dźwięk słów Nazarka i stojący tuż obok kuzyna Karakov cofnął się na ów widok mimowolnie o krok nie chcąc zebrać kolbą garłacza w zęby. Lecz nim srogi cios spadł na głowę krnąbrnego młodzieńca, zza pleców żołnierzy padła szorstka męska komenda.

- Ostawcie ich i gnajcie do kamienicy Ryna! - polecił kapitan Grodin, przeszywając oczami wpatrzonych w niego Kossytów - Sam się z nimi rozmówię.

Kapitan musiał się cieszyć wśród podwładnych wielkim mirem, bo chociaż większość żołnierzy obrzuciła myśliwych bardzo podejrzliwymi spojrzeniami, wszyscy natychmiast pobiegli w stronę palącego się coraz silniej budynku i gromady otaczających go lamentujących mieszczan.

- Cosik chyba wam nie wyszło - mruknął oficer wsadzając rękawice za pas na podobieństwo Ivasha - Cieszcie się, żem patrol trzymał w pobliżu i czujki na rogach ulic jakby coś się miało nie udać. Wyście ogień podłożyli? A co z Rynem i jego kopnikiem?
Patrol minął Was i pobiegł do kamienicy, zostaliście w uliczce sami z Grodinem...

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 03 grudnia 2013, 19:31

Ivash zasalutował prężąc się jak na placu defiladowym.

- Panie kapitanie muszę zaraportować, żeśmy zgodnie z rozkazem przeniknęli do środowiska infilatrować nasz cel. Początkowo szło zgodnie z planem. Załatwiliśmy dla siebie pracę u Ryna, której wykonanie wkupiłoby nas łaski alchemika i umożliwiło bliżej przyjrzeć się jego pracy.

Nagle całe powietrze uszło z Ivasha jak z przebitego balonu.

- I wtedy wszystko się rypło i zaczęło się piekło. Przylazł Tyszka sam demon wcielony. Chciał nas dopaść i załatwił sobie spore plecy. Nie szło jednak po jego myśli i się zaczęło. Począł wszystkich mordować. Jak diabeł, jak wściekły pies. Rzucił się do gardeł wszystkich obecnych. Zabijał jak natchniony przez Żmija. Stal się go nie imała, kule omijały. To był jakiś obłęd. Nadlecieli jego ludzie. Ratowaliśmy się odwrotem w poszukiwaniu obiecanego wsparcia. W szamotanie ktoś zaprószył ogień, który rozszalał się tak samo jak wcześniej Tyszka. No i jesteśmy Panie kapitanie. Łaski, my nie winowaci...- zakończył niepewnie.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 04 grudnia 2013, 21:28

23 dzień Martusu 602 OR, na ulicy Cherovu

W głębi ulicy podniosły się jakieś krzyki, bo biegnący gromadnie żołnierze wbili się z miejsca w coraz większy tłum niespokojnej gawiedzi, próbując podejść jak najbliżej domostwa, z którego okien buchały coraz większe jęzory ognia.

- Mam nadzieję, że zdążymy to ugasić, zanim ogień się rozszerzy na inne kamienice - zauważył kapitan - Kto by pomyślał, że się z tego zrobi taka awantura. Tedy powiadacie, że kajaz nie żyje? I alchemik też?

- Wszyscy tam z krócic poczęli walić jak szaleni, panie kapitanie, jak jacy dzicy z gór - oznajmił z wyrysowanym na twarzy przejęciem Ivash - Ledwie żeśmy dali radę nogę dać.

- Wiecie przynajmniej, po co im były te kopniki? - Grodin skrzywił się z wyraźnym rozczarowaniem, popatrując na swych rozmówców srogim wzrokiem, który robił wrażenie pomimo młodego wieku khardzkiego oficera - Od dawna ściągali do miasta tyle zwierząt, że gotów jestem przyjąć, że żarli je na okrągło dzień w dzień i trzy razy dziennie.

- Nie wiemy, panie kapitanie - wyznał szczerze Ivash - Ale myśmy tak czy owak niewinni, wbrew wszystkiemu!

- Co nieco zdążyłem się już o was wywiedzieć - odpowiedział Grodin i słysząc jego słowa młodzieńcy zjeżyli się mimowolnie, zesztywniali porażeni nagłym niepokojem - Idzie wieść, żeście winni jakiegoś przestępstwa na dalekiej północy, żeście w księstwach Kosu i Tverkatce ścigani przez jakiegoś tamtejszego kajaza.

Wnikliwe spojrzenie jasnych oczu Grodina przesuwało się po stężałych twarzach Kossytów, szukając w nich potwierdzenia dla swych wyrażonych otwarcie podejrzeń.

- Lecz ja potrafię czytać między słowami, a do tego wiadomo mi wiele o praktykach tych kajazowych suczych chwostów - Grodin skrzywił twarz jeszcze mocniej - Jakoś mi nieśpieszno, żeby was zatrzymywać i odsyłać na północ do wyjaśnienia na dworze waszych władyków. Tu jest Cherov i tutaj kajazowie ciągle jeszcze muszą się tłumaczyć lepiej od siebie urodzonym, a nie wyczyniać, co im żywnie na myśl przyjdzie.

- Panie kapitanie, my... - zaczął Volkh, ale oficer przerwał mu ruchem ręki, spoglądając jednocześnie w stronę zaczynających gasić pożar podwładnych.

- Sugeruję, byście czym prędzej opuścili miasto - oznajmił - Ten wasz Tyszka był w magistracie, podpierał się listami uwierzytelniającymi. Cherov to wielkie miasto, przeto nieśpieszno urzędnikom do szukania trzech mało ważnych nicponiów, ale widać, że ów Tyszka wielce jest zawzięty. Skoro tak, lepiej...

Wystrzelona pośród głośnego huku ołowiana kula ugodziła Grodina w twarz u nasady nosa, wyrwała w kości mężczyzny poszarpaną dziurę, z której natychmiast chlusnęła gorąca krew. Obryzgani nią młodzieńcy wzdrygnęli się jednocześnie, nie potrafiąc wykrztusić ani słowa i spoglądając wytrzeszczonymi oczami na przewracającego się na plecy kapitana.

- Zabili tego oficera! - wzdłuż ulicy poniósł się przeraźliwy krzyk człowieka, zatrważająco znajomy i podnoszący włosy na karkach myśliwych - Ci szubrawcy zamordowali oficera!
Żeby nie było, że się zrobiło nudno!

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 04 grudnia 2013, 22:05

Tetno Volkha skoczylo znowu tak jakby sam Nienazwany pojawil sie znienacka przed nim. Smierc Grodina byla tylko kolejna ofiara, ktora miala spasc na trzech Stworzycielowi ducha winnych Kossytow. Kapitan powiedzial jednak cos bardzo waznego. Kajaz poslal swego przybocznego oficjalnie. Dran bedzie ich scigal po calym Imperium wszedzie okazujac listy. Dopiero za granica ojczystej ziemi, mogli liczyc na wytchnienie ze strony przesladowcow.

Strach podpowiadal, zeby tylko nie zrobic czegos glupiego podczas ucieczki. Kula, ktora ugodzila Grodina byla z pewnoscia wystrzelona przez samego Tyszke, lub ktoregos z jego szubrawcow. O ile z zarzutu morderstwa kapitana mogliby sie wylgac, bo jak wytlumaczyc, ze wystrzelona ubila czleka, a rzekomych strzelcow oblala posoka? Gdyby tylko mogli sie tlumaczyc. Willimov wiedzial jednak, ze takiej szansy miec nie beda. Albo dopadna ich ludzie Tyszki, albo wojskowi, ktorzy pewno rozwlocza ich na bagnetach, nim zaczna pytac o cokolwiek.

Pozostalo znow jedno. Uciekac jak zajace.

Watek techniczny

Mistrzu!!! Gdzie uciekac? Jest tu jakas inna droga niz ta, ktora przybyla tu smiercionosna dla Grodina kula?

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 04 grudnia 2013, 22:18

Strzał padł z wysokości dachu, znad jego krawędzi, natomiast głos krzykacza jest Wam doskonale znany, bo to oczywiście Tyszka. Natychmiastowa ucieczka jest jak najbardziej na miejscu, bo żołdacy Grodina mogą Wam nie dać szansy na złożenie wyjaśnień! Dając nogę w tym momencie zdążycie im się urwać w pobliskich uliczkach i zaułkach, ale zaraz pojawia się następna kwestia - gdzie zmierzacie? Wszystkie Wasze rzeczy osobiste znajdują się pod "Dzikiem", uciekając bez nich staniecie się praktycznie nędzarzami...

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 04 grudnia 2013, 22:24

Czyli odpowiedź już mamy gdzie uciekać. W kązdym razie nie krzyczę do kuzynów dokąd pryskamy:D

Z Dzika, jak najszybciej za miejskie mury. Kluczymy gubimy slady itp

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 05 grudnia 2013, 11:06

Ivan biegł jakby ktoś mu dodał skrzydeł.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 05 grudnia 2013, 11:10

czy moja strzelba jest załadowana? Jeśli tak i widzę tego kajazowego posługacza, to palnę w niego szybko. Już nic do stracenia nie mamy. A nawet jak jest nie załadowana to złożę się do strzału i tak, i tak. Dach jest bardzo śliski, może psubrat poślizgnie się i spadnie...

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 05 grudnia 2013, 11:29

Ivash stanął jak wryty, gdy się ocknął sprawdził ranę Gorodina. Była śmiertelna, ba z głowy prawie nic nie zostało.

- Chodu
- syknął do kuzynów i ruszył biegiem, kierując się do dzika - już po nas. Już jesteśmy trupy. Przystojne trupy, ale trupy. Mówiłem, że w mieście to ino złe rzeczy nas spotykają. Dawajta kuzyni po nasze rzecz. Później pomyślimy jak z tego kamiennego piekła nawiać. Bramy dziś zamknięte, a jutro... sami wiecie.

ODPOWIEDZ