PBF - Drapieżna ekstaza

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 23 kwietnia 2012, 21:43

14 dzień Martusu 602 AR, Cherov na Dronie

Zima uderzyła na khadoriańską modłę, znienacka i z całą mocą. Już w pierwszych dniach Martusu na skutą srogim mrozem ziemię spadła gruba na półtora metra warstwa śniegu, grzebiąc pod sobą puszczańskie trakty i szlaki, zatykając kominy domostw i odcinając od świata wiele małych leśnych społeczności. Gnane wiatrem śnieżyce omiatały bezlitośnie połacie odkrytego terenu, a lód skuł jeziora i rzeki unieruchamiając w portach łodzie i płaskodenne rzeczne stateczki.

Położony na lesistym obszarze Cherov na Dronie chroniony był przed śnieżnymi wichurami zbitą masą puszczańskich ostępów, ale morze białego puchu i tak zasypało ulice nadrzecznego miasta wieszcząc nadejście ciężkich zimowych miesięcy. Domy opuszczali jedynie ci, którzy musieli, ciepło się ubierając i przebywając na dworze tak krótko jak to możliwe. Strzegący murów miasta żołnierze wpuszczali za bramy ostatnich nadciągających z dziczy wędrowców, spóźnionych myśliwych i łowców skór, wędrownych handlarzy i enigmatycznych obieżyświatów, liczne zaś karczmy, gospody i noclegownie pękały w szwach od nadmiaru chętnych chcących przeczekać najgorsze dni w ich ciepłym wnętrzu.

Gustav Tolsov chuchnął na szklaną szybkę w drzwiach swego mieszkania, wyjrzał na zasypaną śniegiem ulicę z grymasem skrajnej niechęci na twarzy. Drewniane szczapy ułożone starannie w zimnym kominku po przeciwnej stronie pomieszczenia bynajmniej nie trzaskały wesoło oplecione żółtymi płomieniami, zionąc w zamian chłodem ciągnącym od szerokiego komina.

Niechętny zimowym spacerom alchemik zdawał sobie sprawę, że nikt nie załatwi za niego kłopotliwej sprawy, toteż wdział grubo podbity futrzany płaszcz i czapę, a potem przesłonił dolną część twarzy ciepłym szalem i wychynął na zaśnieżoną ulicę. Gromada odzianych ciepło czeladników powitała go z szacunkiem, odgarniając drewnianymi szuflami zalegający na chodnikach śnieg pośród rubasznych żartów i śmiechów. Towarzyszyli im noszący sztywne grube uniformy khadoriańscy żołnierze z naszywkami Trzeciej Armii, pracujący w milczeniu pod surowym wzrokiem nadzorujących ich sierżantów. Tolsov westchnął ciężko wspominając dawno minione lata własnej służby wojskowej, potem zmełł w ustach przekleństwo omal nie wywracając się na śliskich od lodu brukowych kostkach.

Od strony rzecznego portu nadbiegł głuchy dźwięk okrętowej syreny, obwieszczający rozpoczęcie prac przez stacjonujący tam parowy lodołamacz, ale alchemik szczerze wątpił, by wzmocniony stalowymi płytami dziób niewielkiego statku zdołał chociaż po części nadkruszyć piętrzący się w porcie lód, zakleszczający w swym uścisku przycumowane do nabrzeża rzeczne barki. Mróz był tak silny, że w przeciągu dwóch dni Gorzka Skalnica pokryła się warstwą lodu wytrzymującą bez trudu nacisk jadącej z brzegu na brzeg karawany ciężkich kupieckich wozów. Całe gromady dzieci wyległy z dzikim wrzaskiem na rzekę dokazując na lodowej skorupie od świtu do zmierzchu pośród zgiełku, który szczerze leciwego Tolsova odstraszał.

Przenikliwy chłód wnikał pod materiał odzienia, mroził stare kości alchemika zwiększając z każdym krokiem jego desperację. Docierając do skrzyżowania ulic w sąsiednim kwartale Tolsov przystanął na chwilę, spoglądając z respektem na ogromną pancerną sylwetę sunącą z łoskotem parowych tłoków środkiem ulicy, buchającą kłębami dymu z sześciu przylegających do siebie ciasno rur wydechowych.

Ważący ponad dziesięć ton wojskowy parobot parł do przodu przez zasypaną po pas śniegiem ulicę pchając mocarnymi metalowymi kończynami równie wielki żelazny spychacz osadzony na niewielkich kółkach, pozostawiając w tyle szeroką na dziesięć stóp przestrzeń umożliwiającą normalne poruszanie się przechodniom. Obserwujący machinę gapie pozdrawiali gromkimi okrzykami sunącego w ślad za parobotem lalkarza w szarym wojskowym płaszczu i futrzanej czapie, ten jednak nie zwracał na przechodniów większej uwagi, rzucając co chwila krótkie zwięzłe komendy trzymające metalowego kolosa w ryzach.


Wątek techniczny

Witam wszystkich w nowej przygodzie spod znaku trzech kossyckich obieżyświatów! Akcja przeniosła się do Cherovu na Dronie, dużego khardyckiego miasta nad rzeką o nazwie Gorzka Skalnica, stanowiącego ważny węzeł komunikacyjny na szlaku handlowym łączącym wybrzeże Khadoru z interiorem. Jest to miasto dużo większe od Tverkutska, zasiedlone w głównej mierze przez Khardów, ale kosmopolityczne, bo widuje się tutaj na ulicach również krasnoludy czy ogruny. Wielki rzeczny port skuty jest teraz lodem, więc handel znacząco podupadł, ale to naturalna część rocznego cyklu życia miasta, do którego wszyscy już przywykli.
Ostatnio zmieniony 23 kwietnia 2012, 22:13 przez Keth, łącznie zmieniany 1 raz.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 23 kwietnia 2012, 22:09

Ekstaza mi się podoba, drapieżna jakby mniej. A w ogóle to nie mamy kasy i jest zima? Wow. Ogólnie czad jest.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 23 kwietnia 2012, 22:13

14 dzień Martusu 602 AR, Cherov na Dronie

Gustav Tolsov zaczął rozcierać ukryte w rękawicach dłonie, marznące mimo okrywającej je ciepłej wyściółki. Odśnieżający ulicę parobot oddalił się z łoskotem metalu, bruk przestał wibrować wyczuwalnie w rytm opadających na niego z ogromnym ciężarem pancernych stóp. Alchemik przeskoczył niezgrabnie powstałą wskutek odgarniania zaspę i wylądował na wolnym od śniegu fragmencie ulicy, omal ponownie się nie wywracając. Zduszony morrowiański werset ugrzązł mężczyźnie w gardle, kiedy obracający się na śliskim lodzie alchemik stanął znienacka twarzą w pysk ze stąpającym środkiem ulicy koniem. Zwierzę parsknęło widząc człowieka, który bez ostrzeżenia wtargnął prosto pod jego kopyta, targnął mocno głową odsłaniając swe żółte zęby.

Tolsov nie miał w życiu zbyt wielu doświadczeń z koniami, starał się zresztą unikać większości zwierząt o rozmiarach przewyższających domowe koty, żywiąc zrozumiałą niechęć do zawierania bliższej znajomości z całym asortymentem kłów, pazurów, rogów i kopyt takiej menażerii. Obnażający zęby koń w ułamku chwili utrwalił starszego człowieka w przekonaniu o słuszności tego wyboru, ale odrętwiałe z zimna ciało nie chciało słuchać umysłu, nieruchomiejąc niczym kamienna statua przed górującą nad nieszczęśnikiem bestią.

- Volkh, cielebuniu jeden! - z grzbietu innego konia padło podszyte nutką sarkazmu wyzwisko, które alchemik słyszał czasami z ust wizytujących Cherov kossyckich myśliwych - Patrzaj jak bydlątkiem kierujesz, bo ludzisków nadeptywasz!

- Cichaj Ivash, przecie widzisz jaki on oczarowany! - odezwał się trzeci jeździec, podobnie jak dwaj pierwsi zawinięty w ciepły podróżny płaszcz - Gapi się na bojler tego blaszaka niczym na półdupki jakiejś ślicznotki! Wsadź mu łapsko w gacie, a zobaczysz jaki twardy!

- Pleciecie trzy po trzy jak troll bez łeby! - oznajmił właściciel konia szczerzącego się w stronę Tolsova, przechylając się do przodu w siodle i spoglądając z góry na przestraszonego alchemika - Raczcie wybaczyć, panie, aleście pod kopyta wleźli iście jak jakie cielę. Koń nie mój, jeno pożyczony, jak was pogryzie za straszenie, właściciela o odszkodowanie targajcie, nie mnie.

Gustav Tolsov oderwał spojrzenie od wciąż widocznych żółtych zębów wierzchowca, przeniósł je na młodą szczupłą twarz o wymykających się spod kaptura ciemnych włosach, wychudzoną i wymizerniałą od trudów długiej podróży. Alchemik, rodowity Khard z dziada pradziada, uważał się za człeka wykształconego i obytego ze światem, toteż od razu zyskał pewność, że ma do czynienia z Kossytami, przybyłymi widać całkiem niedawno do Cherovu w sobie tylko znanych sprawach.

- Lepiej, coby wcale nie ugryzł - wymamrotał nieskładnie cofając się na wszelki wypadek o krok do tyłu - Jak nie ugryzie, dam wam godziwie zarobić, a jak ugryzie, będzie wam trzeba przysługę wyświadczyć za darmo!


Wątek techniczny

Myślę, że wszyscy rozpoznali już tych łapserdaków w siodłach, tedy może narrator odda im teraz głos i niech sami wiodą dalszy dialog z niemal stratowanym gapowatym Khardem, który im wlazł przed chwilą pod kopyta, co?

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 23 kwietnia 2012, 22:55

Panie my pracowici jesteśmy nie pogardzimy zarobkiem. A Ty Vołkh nia gap się tak na tego parobota a koniem się zajmij coby nikogo nie ugryzł. Wybaczcie mu panie ale on od maleńkości na paroboty lubi patrzeć i cosik sam majstruje. Czasem się zastanawiam czy on jest Kossytą. Jestem Ivan Karakow to zaś Ivash, a ten z rozdziawioną gębą to Vołkh.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 23 kwietnia 2012, 22:59

14 dzień Martusu 602 AR, Cherov na Dronie

Gustav Tolsov odetchnął ze starannie skrywaną ulgą, wyczuwając w trójce nieznajomych młodzieńców szczere zainteresowanie swymi słowami. Przyglądając się obcym uważnie alchemik odniósł wrażenie, że wszyscy przeżyli niedawno ciężkie dni, najpewniej wędrując przez ogarniętą śnieżną zadymką puszczę w wyścigu z pogodą ku bramom Cherovu. Sprawiali wrażenie głodnych i wychłodzonych, ale humor wyraźnie wciąż im dopisywał, chociaż rzecz jasna alchemikowi mniej zależało na ich humorze, a więcej na innych przypisywanych powszechnie Kossytom talentach.

- Umiecie po drzewach łazić? - zapytał akcentując starannie słowa i przeciągając je przy okazji nieznacznie, słyszał bowiem nie raz i nie drugi od podróżujących po północy kraju rodaków, że Kossyci bywali mało rozgarnięci i miewali kłopoty z rozumieniem cywilizowanej mowy - Po drzewach?

Młodzieńcy spojrzeli na siebie z dziwnymi minami, wzruszyli ramionami sprawiając wrażenie ludzi, którym przyszło wieść konwersację z człowiekiem szwankującym na umyśle.

- Co wy tak dziwnie gadacie, panie? - zapytał jeden z nich z wyraźnym zdziwieniem - Nie przeciągajcie tak słów, bo jeszcze jakie przechodnie pomyślą, żeście wioskowy głupek, a wyście przecie z miasta, nie?

- Pewnie, że po drzewach łazimy - przytaknął drugi, ten obwołany przez pozostałych Volkhem - A wam co do tego? Chcecie, coby was też nauczyć? Wielce by to było nierozważne w waszym wieku, stare kości trudno się zrastają.

- Aż mnie w zadku zażgało z radości, że ktosik mnie takową darzy troską - odpowiedział Tolsov odnajdując w sobie znienacka całkiem spory pokład złośliwości, wyzwolonej spod skorupy nieśmiałości bezceremonialnym zachowaniem jeźdźców - Wszelako nie mnie trzeba się gdzieś wspiąć, a komuś innemu, najlepiej takiemu, co chciałby dobrze zarobić.

- Volkh, ty lepiej spamiętaj, co się stało jakeśmy się ostatnio na drzewa wspinali - powiedział tonem przestrogi inny Kossyta - Miał być z tego kawał mięsiwa i srebrne kopytka, a wszytcy wiemy jak to się skończyło.

- Dokładnie rzecz biorąc, nie o drzewa tu idzie - sprostował czym prędzej alchemik, nie rozumiejąc ewidentnej niechęci obcego do wspinaczki na drzewa właśnie, ale chcąc kuć żelazo, póki gorące - O dach idzie, o mój dach. Śnieg mi komin zatkał, napalić w domu nie idzie, jeszcze zamarznę na kość. Trzeba mi kogoś, coby śnieg z dachu zrzucić, a komin przeczyścić.

- To ja się za dach wezmę, a wy mu obaj komin przeczyśćcie! - zarechotał gromko Kossyta nazywany Ivashem, omal nie spadając przy tym z siodła, nie bacząc ani trochę na karcące spojrzenia słane mu przez towarzyszy.

- Wybaczcie panie - chrząknął jeden z nich, młodzian noszący na plecach przewieszony przez grzbiet wielki topór, z owiniętym rzemieniem styliskiem wystającym ponad prawym barkiem - Jak był mały, palnął się łebem o kant żelaznego saganu i tak mu już zostało. Weseli się z byle czego, a najczęściej bez powodu, ale nie lza się na niego gniewać, i tak już przez życie ukrzywdzony, bo żadna go dziewka z tego powodu nie chce, nawet te szkarady, co ich żaden chłop kijem nie trąca.


Wątek techniczny

I co, padliście z wrażenia na kolana? To dopiero misja, co? Trzeba wleźć na dach domostwa Tolsova i zrzucić z góry śnieg, czyszcząc przy okazji komin. Starszy pan da Wam po sztuce złota na głowę, a trzydzieści kopytek drogą nie chodzi! (tym bardziej, że nie macie zbytnio co wybrzydzać, w sakiewkach bieda piszczy, a Wy musicie za coś przeżyć w mieście, dopóki zima nie zelżeje).

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 23 kwietnia 2012, 23:11

Pomożemy wam z tym dachem Panie. Pójdziemy teraz czy za jakiś czas?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 23 kwietnia 2012, 23:57

- I dlatego Ivash taki chutliwy nad wyraz. Tedy jesli matie jakieś córki hospodarzu to na czetyrje spusty zamknijcie i pod strażą trimajcjie, bo ani chybił budje chocziłł dziewkom to i owo wyciorem przeciscić. - Volkh dokończył tyradę Ivana z uśmiechem. - Dajtje znać hospodarzu kiedy wam lza ten snjeg zrzucić... - dodał, myśląc o niemal pustej sakiewce, o tym, że w brzuchu pusto, a i koniom obrok by się zdał, bo w mieście trawy spod śniegu nie wygrzebią.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 24 kwietnia 2012, 19:33

- Ino sztuka złota? W zimie po ślizgawicy? Mało! Jak chcesz fachowców od wspinacze zatrudnić to dawaj po pięć sztuk złota. To jak komin oczyścimy to jużci i próbę przeprowadzim strawę przy okazji gotując.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 24 kwietnia 2012, 19:48

- Pane Tolsov. Co do zaplaty ustalimy wszytko kak juz dach obaczym. Ja magu troche usprawnien porobic, szczoby komina nie zatykalo.


watek techniczny

Volkh moze sie za dodatkowa oplata zoobligowac do wykonania daszku na kominem, co by snieg do srodka nie padal i jeszcze z gwozdzi zrobi kolczatke, to golebie gniazda nie uwija w kominie

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 24 kwietnia 2012, 21:05

14 dzień Martusu 602 AR, Cherov na Dronie

Podeszły wiekiem Khard klasnął z zadowolenia w urękawicznione dłonie, potem zaś jął poklepywać po nodze siedzącego wciąż w siodle Volkha, czującego w obliczu tak nagłej zażyłości wyraźny dyskomfort. Kossyci z natury bywali zamknięci i mało wylewni, pozwalając sobie na serdeczność w ciasnym gronie najbliższej rodziny, toteż młody Wilimov przygryzł nieznacznie wargi poklepywany bezceremonialnie przez obcego człowieka.

- Nie lza zwlekać, inaczej żywcem zamarznę - oznajmił Khard przestępując znacząco z nogi na nogę - Pójdźcie ze mną.

Młodzieńcy zeskoczyli czym prędzej z siodeł, prowadząc zwierzęta za sobą i podążając śladem sunącego przez zaspy śniegu człowieczka. Z ołowianego nieba wciąż spadały wirujące w powietrzu białe płatki, wielkie i puszyste, kładące się grubą warstwą na odśnieżanych z wysiłkiem ulicach i chodnikach.

- Jesteście z Kosu, prawda? - zapytał Khard, po czym palnął się nieoczekiwanie w czoło ku zaskoczeniu spoglądających na niego podejrzliwie myśliwych - Cóż za gafa z mojej strony, żem się nie przedstawił, wielce to nieobyczajne. Nazywam się Gustav, Gustav Tolsov.

- Żeśmy wielce zaszczyceni, panie - odpowiedział ostrożnie Volkh, pociągając zakatarzonym nosem - I prawda to, żeśmy z północy.

Młodzieniec obawiał się skrycie, że Tolsov zacznie drążyć temat pochodzenia nowych znajomych zrażony zbyt enigmatyczną odpowiedzią, ale starszemu Khardowi najwyraźniej to wystarczyło. Wychowany w surowej menickiej wierze Volkh nie chciał go niepotrzebnie okłamywać, toteż poczuł ulgę, kiedy Gustav zaakceptował wymijające słowa.

- A daleko mieszkacie, panie? - zainteresował się Ivash, żujący bez entuzjazmu kawałek wyciągniętej z kieszeni płaszcza zimnej słoniny - A wasz dom wysoki jest?

- A w następnej uliczce - odparł Tolsov - I ledwie trzy piętra ma, a nad nimi stryszek.

- O, trzy piętra, znaczy się, dla nas to furda - stwierdził buńczucznie Ivash, po czym natychmiast ucichł wodząc wzrokiem po górujących nad nim fasadach ceglanych kamienic. W przeciwieństwie do miast północy takich jak Tverkutsk czy Uldenfrost, Cherov wzniesiony został w głównej mierze z cegieł i kamienia przydających mu masywnego wyglądu, który zdawał się chwilami wręcz przytłaczać nawykłych do niskich drewnianych domostw Kossytów. Wysokie budynki przyciśnięte były do siebie ścianami, tworząc kamienne kwartały ciągnące się po obu stronach szerokiej rzeki. Pochyłe dachy pokryte były zarówno glinianymi dachówkami jak i drewnianymi gontami, pomalowanymi na dodatek w rozmaite barwe, które widziane z wysokości otaczających miasto murów latem musiały cieszyć oczy różnorodnością żywych kolorów.

Teraz miały jednolitą barwę bieli, przykryte świeżym śniegiem przechodzącym tu i ówdzie w lodową skorupę. Buchające przy każdym oddechu z ust obłoczki pary dobitnie dowodziły tego jaki na zewnątrz panował ziąb, ale wędrujący od blisko trzech tygodni puszczą myśliwi gotowi byli przysiąc, że w ciasnych ścianach Cherovu było dużo cieplej niż w dziczy.


Wątek techniczny

Domostwo Tolsova ma trzy piętra oraz stryszek, ze stryszku zaś można przez okienko wyjść prosto na pochyły, pokryty dachówkami dach, śliski jak diabli. Komin jest wyżej, szczelnie zatkany śniegiem. Jaki macie generalnie plan roboczy?

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 24 kwietnia 2012, 22:05

Panie Tysow, pozwolicie że nieco końmi się zajmiemy nim na dach ruszymy? Stajni albo dużej szopy aby nie macie coby je tam uwiązać i resztki obroku dać oraz rozkulbaczyć? Liny jakoweś macie? Bo by sie przydały do asekuracji, jakoweś łopaty, saperki wojskowe mile widziane i powiedzcie dokladnie co na dachu zrobic mamy? Snieg z niego zrzucic i komin oczyscić tak?

Techniczny:
Generalnie liny bym uwiązał na stryszku do czegoś stabilnego każdy by miał takową linę obwiazaną wokół siebie by nie spadł. Z grubsza tak bym to widział. Kolców na butach uzyjemy coby przyczepność poprawić.
Ostatnio zmieniony 24 kwietnia 2012, 22:36 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 24 kwietnia 2012, 22:11

Wątek techniczny:
Potrzebujemy czegoś na kształt grabi. Wyjdziemy przez okienko z poddasza. Ja przewiąże się liną i asekurowany przez kuzynów dojdę do komina. Do komina przywiążę liny asekuracyjne kuzynów i swoją o długości takiej jak ma pochyły dach. Dwóch z nas będzie zsuwać śnieg z dachu grabiami, po uprzedzeniu przechodniów. Volkh zajmie się kominem.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 24 kwietnia 2012, 22:25

Wątek techniczny

Myślę, że koncept Deliada trzyma się kupy. Tylko komin trzeba sprawdzić zanim liny obwiążesz, bo jak stary to gotów się rozwalić pod naszym ciężarem. Negocjuję z gospodarzem cene za zrobienie daszku i ochrony przed gołębiami.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 24 kwietnia 2012, 23:58

Wątek techniczny

Ponieważ dziesięć kopytek za odśnieżenie dachu wcale nie jest kiepskim wynagrodzeniem, wysępienie od Tolsova wyższej stawki będzie wymagało udanego targowania się - to zaś doskonała okazja, by znowu pobawić się kostkami!

Postanowiłem najpierw przetestować Blefowanie (Cha) Ivasha w interakcji z Wyczuwaniem pobudek (Rzt) Tolsova, by sprawdzić, czy alchemik da sobie wmówić zasadność podwyższonej opłaty. Rzucam 2k20 i otrzymuję wyniki 12 dla Ivasha oraz 2 dla Tolsova. Biedny alchemik jest tak zdesperowany, że gotów jest podwoić wartość zapłaty, do postaci dwóch szponów od osoby. Dalsze targi są możliwe, aczkolwiek rośnie ryzyko rezygnacji zleceniodawcy z wykonawców! Targujemy się dalej?

Za daszek i kolczatkę da dodatkowe dwadzieścia kopytek, ale skąd Volkh weźmie materiały?

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 25 kwietnia 2012, 00:04

Techniczny:
Podwojona stawka jest w sam raz.

ODPOWIEDZ