Barthur odetchnął po zakończonej formule czaru i podziwem przyglądał się połyskującym zieleniom konturom przedmiotów. Ciemn piwnica przeobraziła się w seledynową przestrzeń. Goblin dostrzegł wielkie leżące na sobie beczki, zwisające pod sufitem kruszejące ptactwo i wędliny. Jedna ze ścian była uchylona. Przejście było identycznie skonstruowane jak te w piwnicy Frakiego.
Po piwnicy buszował Huskun. Tyle tu było dobra. Jedzenia i picia na co najmniej pół roku dla całego plemienia Turguli. Nie ma co karczmarze musieli być wysłannikami Piana, aby wprowadzać do ciężkiego życia element rozkoszy. Jednak jadło musiało poczekać.
Gobliny zagłębiły się w labirynt przejść gdy na górze rozległy się znajome wrzaski rabujących goblinów. Szybko przebił się przez nie szczęk żelaza.
W podziemiach także nie panowała cisza. Co raz rozlegały się dźwięki uderzeń tępych przedmiotów. Nasilały się wraz z kolejnymi zakrętami zakurzonych i śmierdzących stęchlizną kamiennych korytarzy. Aż w końcu usłyszeli wtórujące uderzeniom okrzyki i dochodzący zza zakrętu blask pochodni.
Huskun zerknął za winkiel. Gdy jego głowa na powrót ukryła się za ścianę fizjonomia mu była nieco pobladła.
- To Rahbag Krwiożerczy, poznałem po zbroi. On i jego giermek. Wraz z nimi ten przeklęty nizioł i jeszcze jakiś człek zakutany w czerwony płaszcz. Łupią ławą w drzwi. Wiela ich...
Rzut na UM Barthura 34 - czyli udany. - 5 PM, ale na 5 h Barthur może nie przejmować się ciemnościami.