PBF - W Mroku Oxanu

voodoochild
Reactions:
Posty: 71
Rejestracja: 07 kwietnia 2016, 11:38

Post autor: voodoochild » 02 lipca 2017, 16:56

Calli, Perłowa Ucieczka, 15 Pani Trzcin (Iparu), 1599 Eonu Ilaxoul

Jak do tej pory wszystko szło gładko aż do momentu kiedy do ich stolika podszedł wysoki mężczyzna który z okrzykiem "zabić ich" wraził obsydianowe ostrze w brzuch Strażnika Słońca.

A teraz to... Oszalały ze strachu Ajardczyk myślący że uda mu się próba zastraszenia przeciwnika ukazując jej oblicze i odwołując się do krwawych opowiastek o głodzie Ixari...

Była głodna. Przez chwilę było to niezwykle kuszące aby rzucić się w stronę oprychów i rozszarpać ich gardła. Widziała jednak że uzbrojenie zbirów nie pozwoliłoby jej się nawet zbliżyć.

Ignorując podekscytowanego alhemika wysupłała z szaty dmuchwkę. Lecz desperacka próba wywołania strachu u przeciwnika przez Khema, za straszaka biorącego sobie ... przerażające walory Zyanyi, podsunęła jej pewien pomysł. Wyszukała wzrokiem tego zakapiora, który stojąc w oddali stanowił największe zagrożenie i skupiła się na nim zsyłając na niego niespodziewanie sen.


Być może uda jej się w ten sposób zyskać trochę czasu dla swojej drużyny, przemknęło jej przez myśl.
Wczasie cząstkowej akcji chce wydobyć dmuchawkę a następnie chcę spróbować splataniem wzorca z ducha wywołać sen u przeciwnika.
Ostatnio zmieniony 02 lipca 2017, 19:08 przez voodoochild, łącznie zmieniany 1 raz.

Mystic
Reactions:
Posty: 155
Rejestracja: 31 stycznia 2016, 16:36

Post autor: Mystic » 03 lipca 2017, 08:12

[center]Calli, Perłowa Ucieczka, 15 Pani Trzcin (Iparu), 1599 Eonu Ilaxoul[/center]

Widząc niespodziewany rozwój wydarzeń w, zdawać by się mogło, względnie spokojnej tawernie, serce maga rozgorzało gniewem. Tym rodzajem gniewu, który czerwienią żarzy się u podstaw, niepełny i nierozkwitły jeszcze. Który niczym drapieżnik skupionym wzrokiem szuka swojej ofiary by zatopić w nim całą swą zapalczywość. Wzrok przystanął na dwóch łotrzykach atakujących drużynę z dystansu.

Dziś Perłowa Ucieczka stanie się dla was żelazną urną... - pełnym groźby szeptem przemknęło przez umysł Alinur.

Uczynił dwa kroki do tyłu, chowając się nieco za wojownikiem. Zamknął oczy i skupił się, a świat przed oczyma jego wyobraźni zafalował i stał się płynny. Czerwień przelewała się przez wizję, tworząc karmazynowe obłoki i smugi. Mocą swej wyobraźni stworzył obraz żelaznej sieci, solidnej i ciężkiej, o oczkach na tyle drobnych, że nie przejdzie przez nie dłoń. Siłą swego ducha splótł ze sobą wzorce świata idei, świata marzeń i materii, które przez moment przenikały przez siebie, stabilizując matrycę. Skupił się na wzorcu i tchnął w niego energię.

Otworzył oczy, a na opryszków stojących przy kontuarze opadła wielka metalowa sieć. Masywne obciążniki, gęsto upakowane wokół obwodu, upadając rozbijały zastawę i niszczyły wyposażenie lokalu. Z głuchym stukiem dobyły podłogi dając znać, że dwójka zakapiorów choć na moment jest skutecznie wyłączona z zajścia.

TatTvamAsi
Reactions:
Posty: 423
Rejestracja: 08 sierpnia 2015, 14:54
Been thanked: 3 times

Post autor: TatTvamAsi » 04 lipca 2017, 14:36

[center]Perłowa Ucieczka, Calli, 15 Pani Trzcin (Iparu),
1599 Ery Ilaxoul.[/center]


Wszystko działo się z zastraszająca wręcz prędkością. Usta miotały najgorsze znane na Lenji przekleństwa. Powietrze przecięły smugi niewielkiego kawałka metalu. Ostrza szurikena ze świstem rozcięły szarawą opończę Zyanyi, która dziękowała w tym momencie Bogini, że pocisk zatrzymał się ledwie na wzmocnionym ubraniu. W tym czasie Mezxtli usunął się z linii bezpośredniego ataku, dostrzegając dwóch stojących przy kontuarze Siwja, ciskających zapamiętale metalowe pociski. W owym tumulcie, grubiańskich okrzykach i odgłosach niszczonej zastawy, zanotował obraz jednego z nich. Mężczyzna wziął gwałtowny zamach, lecz zaraz zgiął się w pół z bólu, trzymając się za prawe ramię. Tą osobliwą, acz krótką scenę, zastąpiła kolejna, gdy na co dzień spokojny alchemik, zdarł z głowy Zyanyi kaptur i niemal wykrzyczał proklamację mającą wzbudzić czyste przerażenie w sercach kmiotów. Głos AjArdczyka osiągnął pewne crescendo po czym gwałtownie się załamał, ujawniając niepewność i lęk targające jego istotą.
Spoiler!
[center]RUNDA 1
[/center]
Inicjatywa:

1. Stratis - dostrzega błysk obsydianowego ostrza, które raniło Ehecatlema. Atakuje przeciwnika znajdującego się najbliżej. Rzut na trafienie udany z trzema przebiciami. Nóż Ah-saa-braxa wbija się głęboko w ciało zaskoczonego umiejętnościami wędrowca przeciwnika. Sofia gryzie opryszczka. Nie trafia. Ah-saa-brax próbuje wejść w rolę znanego nożownika - rzut na Aktorstwo i Charyzmę = 82, brak sukcesu. Słowa Stratisa zdały się nie być przekonywujące.

2. Potężny Nomad - wbija nagle obsydianowe ostrze w brzuch Ehecatlema. Ukryta pod opończą zbroja paladyna chroni jego ciało i Syn Słońca otrzymuje tylko 1 Obrażenie.

3. Zbir rzucający szurikenami - rzuca szurikenem w kierunku Ah-saa-braxa; rzut - 100 - krytyczny pech! Mężczyzna zamachnął się potężnie chcąc rzucić szurikenem, a jednak wykonał rzut tak raptownie, że zgiął się z bólu, chwytając nagle za ramię. Metalowy pocisk z brzdękiem padł na ziemię.

4. Drugi zbir rzucający szurikenami - rzuca szurikenem w Zyanyę, trafia. Pocisk razi bok kapłanki, jednak ochronna aura amuletu oraz wzmocnione ubranie uchronią jej ciało przed obrażeniami.

5. Przeciwnik Stratisa - otrzymawszy silny cios od Stratisa, wycofuje się.

6. Barman - biegnie w kierunku Ehecatlema z dobytą maczugą.

7.,8. Siwja zagradzający wyjście z budynku (dwóch z maczugami) - stoją u drzwi z wyciągniętymi pałkami, gotowi zaatakować tego, kto ośmieliłby uciec z karczmy.

9. Zbir z ciężkim łańcuchem z kamieni wulkanicznych - zbliża się do Ehecatlema, mijając Nomada (flankowanie).

10. Zyanya - zaskoczona (połowa P.A. w pierwszej rundzie i -30 do Inicjatywy). Akcja cząstkowa - dobywa dmuchawkę.

11. Mezxtli - zmienia pozycję, chowając się za Ehecatlemem.

12. Khem - zrywa kaptur przesłaniający oblicze kapłanki Toarais i wygłasza płomienne słowa mające wzbudzić w przeciwniku przerażenie. Rzut na Aktorstwo i Zastraszanie - 97, krytyczny pech! To głosu Khema szybko załamuje się pod wpływem strachu i zaczyna drżeć, zdradzając targające AjArdczykiem silne emocje. Proklamacja nijak nie byłaby w stanie przekonać o prawdziwości słów alchemika, a co dopiero wzbudzić strach w sercach zakapiorów. Ponadto każda kolejna próba wpływu alchemika na bandytów jest obarczona karą - 10 do testu. Dobywa noża.

13. Ehecatlem - ujmuje tarczę i dobywa macuaitl.

[center]RUNDA 2[/center]

Inicjatywa:

1. Stratis - atakuje przeciwnika nożem. Rzut: 90; ostrze chyba celu, nie zadając zbirowi żadnych obrażeń. Sofia gryzie przeciwnika i tym razem trafia, a jej zęby jadowe wsączają jad pod skórę mężczyzny. Lenja'kare sarknął z bólu i padł sparaliżowany na ziemię, próbując ledwo złapać oddech.

2. Zbir rzucający szurikenami - rzuca szurikenem znów w Ah-saa-braxa; nie trafia, pocisk przelatuje ponad ramieniem potomka Marven.

3. Drugi zbir rzucający szurikenami - rzuca pociskiem w Zyanyę; trafienie - dwa przebicia. Metalowy pocisk jak smuga przelatuje, rozcinając bok kapłanki Czarnej Matki - Zyanya otrzymuje 2 obrażenia (-2 za wzmocnione ubranie oraz aurę amuletu).

4. Khem - dobiega do walczącego Stratisa z dobytym już nożem.

5. Przeciwnik Stratisa - leży na ziemi sparaliżowany.

6. Barman - dobiega do Ehecatlema od prawej strony.

7. Potężny Nomad - próbuje dźgnąć paladyna nożem; brak trafienia.

8.,9. Zbiry przy drzwiach - biegną pomóc swemu kamratowi i atakować Stratisa.

10. Zbir z łańcuchem z kamieni wulkanicznych - atakuje Syna Słońca ciężkim łańcuchem (manewr - Flankowanie, Ehecatlem dostaje karę - 10 P.O. podczas walki z drugim przeciwnikiem); Trafienie z trzema przebiciami; potężne uderzenie najpewniej zakończyłoby życie Ehecatlema, gdyby nie chroniła go zbroja (Zbroja niweluje 5 Obrażeń).

11. Mezxtli - rzuca zaklęcie Koszmar z Materializacją (-2 Energii; -20 do Inicjatywy). Tworzy dużą siatkę z obciążnikami, która spada na dwóch rzezimieszków - dokładnie tych, którzy rzucali szurikenami.

12. Ehecatlem - tworzy dookoła siebie Aurę z Ziemi (-1 punkt Energii; -10 do Inicjatywy). Nomad - atak okazyjny (przez rzucenie zaklęcia przez Ehecatlema); rzut - sukces z jednym przebiciem. Ehecatlem Siłą Woli próbuje dokończyć zaklęcie - rzut na S.W. - udany z trzema przebiciami. Syn Słońca utrzyma aurę, lecz Nomad zdąży zadać cios, nim ochronna bariera otoczy ciało paladyna. Ehecatlem otrzymuje 1 obrażenie (-5 zaabsorbowanych przez pancerz na tułowiu).

13. Zyanya - rzuca zaklęcie Splatanie Wzorca (kara -30 do Inicjatywy) na przeciwnika z ciężkim łańcuchem. Mężczyzna po pewnej chwili oporu, pada na ziemię nieprzytomny.
Stan postaci po Rundzie 2:

Ehecatlem: 2 Punkty Życia, 4 Energii (-1 za użycie Aury).
Stratis: Pełna pula Punktów Życia, Pełna pula Energii.
Zyanya: 9 Punktów Życia (-2 za obrażenia od szurikena), 10 Energii (-1 za Splatanie Wzorca).
Mezxtli: Pełna pula Punktów Życia, 11 Punktów Energii (-2 za rzucenie Koszmaru z Materializacją).
Khem: 10 Punktów Życia (-1 za ukąszenie węgorza, reszta obrażeń - 2 od ugryzienia i upadku, zregenerowana podczas snu), pełna pula Energii.
[center]KONIEC RUNDY DRUGIEJ. [/center]
Na teraz znam deklaracje Stratisa i Ehecatlema w sprawie dalszych działań. Poproszę resztę graczy o info, co wasze postacie robią w tej chwili.
Jeśli jesteście chętni, to możecie opisać przeżycia i działania swojej postaci w postach - za równo odnośnie części walki opisanej powyżej, jak i następne działania.
Ostatnio zmieniony 07 lipca 2017, 14:22 przez TatTvamAsi, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 06 lipca 2017, 20:06

[center]Perłowa Ucieczka, Calli, 15 Pani Trzcin[/center]
Mnumbi, dodaj mi siły w potrzebie!

Zrozpaczony swą oczywistą porażką w próbie zastraszenia wroga, czarnoskóry alchemik pochwycił za dobyty z rękawa nóż, machnął nim na próbę przed nosem jakiegoś podchodzącego ostrożnie siwja. Widząc nieporadne ruchy adepta napastnik roześmiał się głośno, chrapliwie i złowróżbnie. Widząc drapieżny grymas na twarzy Lenja'kare, Khem upuścił bezwiednie broń. Nóż stuknął o podłogę, znieruchomiał na niej niczym kawałek bezwartościowego metalu. AjArdczyk spróbował się pośpiesznie schylić po broń, ale nie zdołał, zatrzymał się wbrew własnej woli w pierwszej połowie skłonu, a naprężony materiał stroju na jego plecach zatrzeszczał ostrzegawczo.

Zamierzający skoczyć na cudzoziemca siwja spojrzał z niedowierzaniem na stękającego głucho adepta, wykręcającego ciało na boki w próbie sięgnięcia pod odzienie na plecach. Widok był to zaiste ucieszny, bo alchemik wyglądał tak jakby nosił na grzbiecie pod płaszczem deskę. Zachichotawszy złośliwie pod nosem, siwja postąpił w stronę czarnoskórego obcego chcąc skończyć z nim jednym ciosem, znienacka jednak ponownie zastygł w bezruchu.

Płaszcz adepta strzelił z donośnym trzaskiem, rozpruł się pośrodku, a uwolniona prawica Khema uniosła w górę lśniące w migotliwej poświacie kaganików ostrze scimitaru.

- Następnym razem przywiążę do nogi - wydyszał zlany potem alchemik tnąc powietrze na próbę mieczem - Stój, gdzie uciekasz, kurwi synu! Wracaj!
Podziękowania dla MG. Mam nadzieję, że teraz zaliczę porządnego heroicznego fraga!

TatTvamAsi
Reactions:
Posty: 423
Rejestracja: 08 sierpnia 2015, 14:54
Been thanked: 3 times

Post autor: TatTvamAsi » 07 lipca 2017, 14:31

[center]Perłowa Ucieczka, Calli, 15 Pani Trzcin (Iparu), 1599 Ery Ilaxoul.[/center]

Monstrualnej postury zbir, wlekący za sobą w furii łańcuch ze skały wulkanicznej dopadł do Syna Słońca. Ciężki oręż spadł na ciało wojownika wydając głuchy łoskot. Cios zdolny powalić przeciętnego obywatela Calli, był jednak zbyt słaby aby w jakikolwiek sposób zaszkodzić Synowi samego Holis. Ten siwja o wyraźnie spieczonej, ogorzałej twarzy, warknął z furią widząc haniebną nieskuteczność swego uderzenia. Jak dzikie zwierzę zaszczute i doprowadzone do obłąkańczej gorączki, zdążył przeszyć przeciwnika swym nienawistnym spojrzeniem. Nagle stracił przytomność, a jego mięsiste ciało gruchnęło na posadzkę. Wtedy, na twarzy Nomada zdał się widoczny cień zwątpienia, a może zabobonnego strachu. Za raz jednak nabrał pewności siebie, dostrzegając zbliżającego się karczmarza. Młody siwja dołączył do walki flankując Ehecatlema i z determinacją biorąc szeroki rozmach swym orężem.

- Na Czarcie Oko! Spadaj skąd Cie matka wzieła! - wrzasnął młody siwja. A następnie zadał cios. Przez chwilę, aż trudno było uwierzyć własnym oczom. Rozległo się nieprzyjemne chrupnięcie łamanej kości, a twarz butnego karczmarza pokryła się ciepłą juchą. Niefortunny zamach nadał broni taka siłę, że młodzieniec stracił kontrolę i uderzył swym orężem prosto we własną twarz. Naraz niezdarny siwja wrzasnął. Rzucił się gwałtownie do ucieczki, strząsając ramionami coś niewidocznego. W pomieszczeniu dało się słyszeć wyłącznie przeciągły wrzask, gdy karczmarz padł na ziemię i zaczął się tarzać. Nie wiele mógł jednak zrobić, gdyż po chwili zemdlał.

W tej chwili każde z nich poczuło, że zaiste bogowie, a w przypadku Wyznawcy Węża, los im sprzyja. Widząc słabnącego przeciwnika, działali z tym większą determinacją. Tarcza paladyna zatrzymała skuteczny cios Nomada, a Khem Lateef Mibampes dobył grawerowany scimitar - chlubę swego ludu i stanął do walki ramię w ramię ze Stratisem. Cięcia i uderzenia Ehecatlema i Ah-saa-braxa stały się tym bardziej celne, a rzucone przez Mezxtliego i Zyanyę zaklęcia skutecznie wyeliminowały kolejnych przeciwników. W krótkim czasie walka dobiegła końca, a wnętrze karczmy ucichło i pogrążyło się na powrót w sennej atmosferze błękitnych kryształów i pstrych muszli.

Kilku z nich uciekło, tchórzy, którzy chcieli zagarnąć łatwym kosztem łup. Jeden li tylko mężczyzna rzucał się w rozpaczy pod więzieniem z metalowej siatki. Mimo zwycięstwa, Mezxtli zachował jednak czujność. Wiedział, że wiążąca mężczyznę struktura za chwilę może zostać tylko wspomnieniem utkanej, astralnej wizji.
Spoiler!
[center]RUNDA 3[/center]

1. Stratis - wycofuje się w kierunku ściany i stolika, aby nie dać się otoczyć nadbiegającym przeciwnikom. Przygotowany był uniknąć ciosu przeciwnika, lecz ten nie trafił. W związku z tym Stratis zmienia deklarację, otrzymując karę - 10 do P.A. Wykonuje ją jako ostatni w rundzie.

2. Zbir rzucający szurikenami - próbuje uwolnić się z metalowej sieci. Test Zwinności - brak sukcesu; mężczyzna szamocze się pod siecią, lecz nie udaje mu się uwolnić.

3. Drugi zbir rzucający szurikenami - również usiłuje wydostać się spod metalowej sieci. Wykonuje test Zwinności - sukces z trzema przebiciami. Mężczyźnie udaje się uwolnić.

4. Khem - próbuje atakować nożem najbliższego siwja, który wcześniej zagradzał wyjście z tawerny. Cios alchemika jest całkowicie bezskuteczny i boleśnie ślamazarny. Alchemik upuszcza nóż.

5. Wcześniejszy przeciwnik Stratisa - leży sparaliżowany na ziemi.

6. Barman - atakuje Ehecatlema pałką. Rzut na trafienie: 100! Krytyczny pech! Na oczach Syna Słońca, Mezxtliego oraz Zyanyi barman wykonał wielce niefortunny zamach i zamiast paladyna, trafił w swoją własna twarz. Z rozbitego nosa i łuków brwiowych popłynęła gęsto krew. Nie wiecie jak ten mężczyzna to zrobił, ale wygląda teraz naprawdę fatalnie.

7. Nomad - atakuje Syna Słońca obsydianowym nożem. Cios czarnego ostrza został jednak zablokowany przez runiczną tarczę Ehecatlema.

8. Siwja stojący wcześniej przy drzwiach - atakuje pałką Stratisa; rzut - brak trafienia. Pałka przecina powietrze z gwałtownym świstem, nie dotykając ciała złodzieja.

9. Drugi siwja stojący wcześniej przy drzwiach - atakuje dobywającego broni alchemika; trafienie z jednym przebiciem. Mężczyzna zamierzył się i trafił w ramię Mibampesa. AjArdczyk otrzymuje 4 obrażenia (łącznie 6, lecz 2 niwelowane są przez wzmocnione ubranie i Broszę Magicznej Tarczy). Khem ma aktualnie 6 Punktów Życia.

10. Zbir z łańcuchem z kamieni wulkanicznych - leży nieprzytomny na posadzce.

11. Mezxtli - rzuca zaklęcie Koszmar (-10 do Inicjatywy) na barmana. Barman próbuje oprzeć się działaniu zaklęcia, jednak całkowicie bezskutecznie. Siła oddziaływania zaklęcia Maga Astralnego, sprawia, że mężczyzna po chwili zaczyna wyć i krzyczeć z bólu. Upuszczając pałkę na ziemię, ucieka w głąb pomieszczenia i rzuca się na ziemię.

12. Ehecatlem - atakuje Nomada. Rzut: 03! Krytyczny sukces! Broń zadaje pełną pulę obrażeń. Silny cios spada na tors ciemnoskórego mężczyzny miażdżąc mu kości. Rozległ się głośny trzask łamanych żeber.

13. Zyanya - rzuca na Nomada zaklęcie Splatanie Wzorca. Ciężko ranny mężczyzna pada na ziemię tracąc przytomność.

14. Stratis - zgodnie ze zmianą deklaracji, atakuje przeciwnika. Rzut - trafienie z czterema przebiciami. Stratis zadaje 4 obrażenia przeciwnikowi. Sofia gryzie dzierżącego pałkę siwja i trafia, zadając zbirowi dodatkowe 3 obrażenia. Mężczyzna upuszczając swój oręż, pada na posadzkę sparaliżowany.

[center]RUNDA 4[/center]

1. Stratis - atakuje siwja uzbrojonego w pałkę. Rzut: 04! Cios krytyczny! Przeciwnik otrzymuje pełne obrażenia od sztyletu, który wbija się w bark mężczyzny.

2. Zbir rzucający szurikenami - próbuje się uwolnić spod sieci. Brak sukcesu. Mężczyzna nerwowo szamocze się pod metalową siatką.

3. Drugi zbir rzucający szurikenami - widząc wyjącego i tarzającego się po ziemi barmana, ucieka z przestrachu w kierunku położonych przy kontuarze drzwi do wnętrza budynku.

4. Khem - dobywa broń.

5. Wcześniejszy przeciwnik Stratisa - leży sparaliżowany na ziemi.

6. Barman - tarza się panicznie po posadzce niczym w próbie ugaszenia niewidocznych płomieni. Słychać tylko jego agonalny krzyk. Po chwili mdleje z braku energii.

7. Nomad - leży nieprzytomny na ziemi.

8. Siwja stojący wcześniej przy drzwiach - leży sparaliżowany na ziemi.

9. Drugi siwja stojący wcześniej przy drzwiach - widząc z jaką łatwością władający sztyletem nieznajomy rozprawił się z jego towarzyszem, zaczyna uciekać. Khem oraz Stratis dostają atak okazyjny: Stratis - nie trafia, Sofia przestaje atakować; Khem - brak trafienia. Mężczyźnie udaje się więc uciec.

10. Siwja z łańcuchem z kamieni - pod wpływem wrzasku barmana budzi się. Widząc obok siebie nieprzytomnego i ciężko rannego Nomada, próbuje uciec i idąc na kolanach w stronę środka pomieszczenia. Paladyn zauważa ucieczkę zbira i wykorzystuje atak okazyjny. Czołgający się siwja próbuje uniknąć ciosu szybko turlając się na ziemi, w ostatniej chwili udaje się mu uniknąć miażdżącego ciosu paladyna.

[center]KONIEC WALKI[/center]
Stan bohaterów po walce:

Ah-saa-brax: Życie = pełna pula; Energia = pełna pula.

Khem: Życie = 6 (-1 za ugryzienie węgorza, -4 za cios od siwja); Energia = pełna pula.

Zyanya: Życie = 9 (-2 za obrażenia od szurikena); Energia = 9 (-2 za dwukrotne użycie czaru Splatanie Wzorca).

Mezxtli: Życie = pełna pula; Energia = 10 (-2 za Koszmar z Materializacją i -1 za Koszmar).

Ehecatlem: Życie = 2 (-12 razem: -10 za nie wyleczone wcześniejsze obrażenia, -2 otrzymane w walce w Perłowej Ucieczce); Energia = 4 (-1 za użycie Aury).
W głównej sali zostali:

1. Nieprzytomny barman.
2. Zbir z łańcuchem, który ucieka z pomieszczenia w kierunku drzwi na prawo od kontuaru.
3. Nieprzytomny i solidnie obity Nomad.
4. Siwja, który rzucał szurikenami, a obecnie miota się dalej pod metalową siatką.
5. Sparaliżowany siwja.
6. Drugi sparaliżowany siwja.

Dwóch przeciwników uciekło - jeden na zewnątrz Perłowej Ucieczki, drugi wgłąb budynku. Trzeci jeszcze jest w sali, ale próbuje uciec dalej.
Co robicie z tymi oprychami, co zostali?
Ostatnio zmieniony 08 lipca 2017, 22:55 przez TatTvamAsi, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 08 lipca 2017, 14:06

[center]Perłowa Ucieczka, Calli, 15 Pani Trzcin (Iparu), 1599 Ery Ilaxoul.[/center]
Mina stojącego mu na drodze Siwja świadczyła o tym, że przechwałki złodzieja nie zrobiły na bandziorze żadnego wrażenia. Lenja'kare prychnął jedynie z pogardą i zmiął w ustach przekleństwo, czekając najwyraźniej aż młodzieniec w turbanie odsłoni się na tyle, by dać mu swobodną okazję do ciosu. Ah-saa-brax wykonał zwód i cięcie. Stalowe ostrze zalśniło zimnym blaskiem, lecz tym razem chybiło celu. Zbir był najwyraźniej przygotowany na tego rodzaju sztuczki i bez wysiłku odskoczył, unikając spotkania ze zdradliwą klingą. Nie był jednak dość szybki by ominąć kły żararaki. Mały, szafranowy wąż wystrzelił sponad nadgarstka Sa niczym śmiercionośna błyskawica. Siwja jęknął jedynie głucho i osunął się bezwładnie na posadzkę.

Widząc porażkę swego kamrata stojący przy drzwiach mężczyźni pospieszyli mu na pomoc. Tuż przy boku złodzieja pojawił się jednak Khem, najwyraźniej próbujący w kilka sekund opanować tajniki walki nożem. Ah-saa-brax zaklął paskudnie, widząc nieporadne ruchy AjArdczyka i cofnął się nieco, stając pomiędzy stołem a Alchemikiem o samobójczych skłonnościach. Tamci byli już przy nich. Złodziej usłyszał głuche uderzenie i odgłos padającego na ziemię noża. Mógł mieć tylko nadzieję, że Khem posiada jakiś plan awaryjny. Nie poświęcał mu jednak drugiej myśli, albowiem sam miał o wiele pilniejszy problem. Ciężka pałka przemknęła tuż obok i Sa w ostatniej chwili uskoczył, unikając uderzenia. Ciął na odlew, czując, jak ostrze zagłębia się w ciało. Żararaka zaatakowała ponownie, bezbłędnie trafiając w pierś Siwja, który także padł na ziemię tocząc pianę z ust. Złodziej nie tracąc czasu przekroczył leżące na posadzce ciało i pchnął, kierując zdradliwy atak w stronę drugiego z bandytów, który właśnie ponownie zamierzał się pałką na szamoczącego się ze swym odzieniem Khema.

[center]Obrazek[/center]
Nim AjArdczyk zdołał wydobyć broń, ostrze złodzieja wbiło się w kark Lenja'kare, który w tym samym momencie stracił ochotę do walki. Mężczyzna rzucił się raptownie w tył, osłaniając się trzymaną w ręku bronią. Ostrze sztyletu minęło go dosłownie o milimetry, dając zbirowi czas na zwiększenie dystansu.

- Szlak by to! - zaklął złodziej, widząc, że tamten ucieka. Zawahał się na chwilę, spoglądając przez ramię na pozostałych członków drużyny, niezbyt pewien czy powinien ścigać rzezimieszka czy raczej pozostać i wspomóc pozostałych. Siwja nie czekał jednak, z szybkością, która bez wątpienia przyniosłaby mu chwałę w czasie corocznego maratonu wokół murów Calli, dotarł do drzwi i wypadł na zewnątrz.

- Kurwa by go jasna! - wypalił znów Stratis najwyraźniej tracąc chwilowo kontrolę nad językiem. Z zasady nie lubił wdawać się w podobne burdy. Zwiększały one tylko ilość wrogów w mieście i rzadko przynosiły coś poza kłopotami. Rzucił okiem na leżące pod nogami ciała bandytów. Usta obu mężczyzn były sine a ich mętny wzrok jasno wskazywał na to, iż są to ich ostatnie chwile. Sa splunął tylko z pogardą i otarł sztylet o tunikę jednego z konających. Za czym podszedł szybkim krokiem do drzwi i zasunął ciężką zasuwę blokując je całkowicie od środka.

- Szczurzy pomiot, oby go zaraza zeżarła! - syknął - Pewnie sami są kultystami jak i ci wprzódy. Macie może srebro? Trza by ich sprawdzić, zresztą, zaraz sam poszukam - dodał, kierując się w stronę baru.
Wykonuję następujące czynności:
1. Blokuję drzwi od środka, zamykając je na zasuwę.
2. W barze szukam tabliczki z napisem: "Przepraszamy, zamknięte" czy czymś w tym stylu. Jak znajdę, to ustawiam ją w oknie.
3. Przetrząsam bar szukając pieniędzy, jak znajdę to zabieram (inne cenne rzeczy także zabieram).

Przypominam tylko MG że po jakiś 20-30 sekundach leżący na ziemi mężczyźni otruci jadem żararaki będą martwi.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 08 lipca 2017, 18:02

Perłowa Ucieczka, Calli, 15 Pani Trzcin

- Ej... - bąknął niepewnie Khem opuszczając zbrojną w scimitar prawicę i spoglądając z ogromnym zdumieniem na pobojowisko we wnętrzu przybytku. Martwi i ranni siwja leżeli wszędzie wkoło, porzuceni na pastwę losu przez tych nielicznych kompanów, którzy na widok walecznego alchemika stracili znienacka serce do walki i haniebnie podali tyły.

- Chwała niech będzie boskiemu Mnumbi za życzliwość wobec swego obrońcy kultu - oznajmił technik zawieszając miecz u pasa i wodząc bacznym wzrokiem po swych towarzyszach - Gdyby któryś z nich powrócił, nie ryzykujcie zranienia, tylko mnie zawezwijcie. Widzieliście na własne oczy, jaka tych kurwich synów ogarnia trwoga na widok zacnego ajardzkiego ostrza.
Jeśli MG się zgodzi, Khem może udzielić pierwszej pomocy poszkodowanym druhom. Po wizycie w Perle musimy koniecznie wrócić do domostwa alchemika, by tam zająć się na poważnie obrażeniami drużyny.

zmarly
Reactions:
Posty: 239
Rejestracja: 10 maja 2015, 20:56

Post autor: zmarly » 10 lipca 2017, 18:05

[center]Perłowa Ucieczka, Calli, 15 Pani Trzcin (Iparu), 1599 Ery Ilaxoul[/center]

Dobywszy oręża paladyn poczuł się odrobinę pewniej. Uczucie znajomych towarzyszy walki wprowadziło go w lekki trans i przestał się dzięki temu zastanawiać nad posiadanymi obrażeniami. Lata treningu jak zwykle przyniosły spodziewany owoc. Skierował tarczę w stronę najbliższego napastnika. Przedmiot wydawał się teraz niesamowicie ciężki, jednak to brak czasu był w tym momencie największym wrogiem. A podobno pośpiech jest konieczny tylko przy łapaniu pcheł...

Magiczny szept wypełnił przez moment pomieszczenie. Aru był tak skupiony na zaklęciu, że nie zauważył, jak jeden z napastników zmienił pozycję i omijając jego obronę, zaatakował tułów. Wojownik poczuł jednak tylko delikatne ukłucie niczym komar. Na szczęście trans, w który się wprowadził wypowiadając słowa zdał swój egzamin i sprawił, iż jego uwaga pozostała niezachwiana, a po chwili poczuł, jak pod zbroją jego skóra twardnieje przybierając jednocześnie szarawą barwę. Na szczęście spod płaszcza nie było to zbyt mocno widoczne, toteż miał szansę zmylić wrogów - na co zresztą liczył. W duchu podziękował Holis za łaskę i opiekę, a następnie ruszył do ataku wiedząc, że teraz ma przewagę.

Amatorzy... mruknął, obserwując sytuację w karczmie. Sami w sobie nie byli oni większym problemem. Jedynym, czego Ehecatlem się teraz obawiał, to pech, że popełni błąd i tym razem zostanie zraniony ze skutkiem śmiertelnym, choć kamienna tarcza powinna odebrać im na to najmniejszy nawet cień szansy. Czuł, jak ciężko przychodzi mu oddychać, a i on sam zaczynał czuć lekką senność wkradającą się w umysł wynikającą z poniesionych oraz niezaleczonych ran.

Na widok nacierającego z maczugą siwja przyjął postawę obronną i postanowił kontratakować. Nie było to jednak konieczne... ponieważ przeciwnik uderzył się maczugą w twarz i padł na ziemię. Paladyn stanął na moment jak wryty, a jedynym słowem kołączącym się w jego umyśle był

[center]JAK?![/center]

Nawet chętnie by się zaśmiał, ale to nie był najlepszy moment, toteż przekierował swoje skupienie na nomada, wystrzeliłw jego stronę biorąc jednocześnie zamach. Broń nie zawiodła go i tym razem. Słyszał tylko trzask pękających żeber, gdy maczuga zetknęła się z ciałem wroga, a impet uderzenia sprawił, że ten poleciał na ścianę, by następnie osunąć się na ziemię. Pomimo rwącego bólu ponownie wzniósł oręż do góry w próbie ataku przeciwnika z łańcuchem, ten jednak w ostatnim momencie odturlał się na bok, a jedyne, co trafił, gęste, zadymione powietrze Perłowej Ucieczki.

Rozejrzał się po sali i zauważył, iż właściwie jest już po walce. Szczególnie widok Khema szarpiącego się z własnym ubraniem rozbawił wojownika, jednak widok jego scimitaru wywołał zdziwienie. Ładna zabawka, pomyślał. Z chęcią by się mu przyjrzał, jednak nie czas i nie pora na takie inspekcje. Nabrał powietrza w płucach i krzyknął:

- Zabarykadować wszystkie drzwi i okna! Obezwładnić żywych!

Po czym ruszył w pogoń za siwja z tarczą przed sobą. Tak na wszelki wypadek.

Synem Słońca targały wątpliwości. Nie wiedział, gdzie popełnili błąd, a to było niepokojące. Czyżby karczma była zarządzana przez te plugawe psy ciemności? Kolejną kwestią było to, że tak naprawdę nie wiadomo było, czy w karczmie w tym momencie znajdują się ci, których szukali. Jeśli nie, to czy obecne osoby w ogóle posiadają potrzebną nam wiedzę? Trzeba było szybko poznać odpowiedzi na te pytania, czas na bezczynne dywagacje dobiegł końca.
Ehecatlem rusza w pościg za ostatnim przeciwnikiem. Nie wiedząc jednak, co czeka za drzwiami, trzyma tarczę cały czas w pogotowiu, gotów odeprzeć nadchodzący atak.
---

If history is to change, let it change! If the world is to be destroyed, so be it! If my fate is to be destroyed... I must simply laugh.

Mystic
Reactions:
Posty: 155
Rejestracja: 31 stycznia 2016, 16:36

Post autor: Mystic » 15 lipca 2017, 20:11

[center]Calli, Perłowa Ucieczka, 15 Pani Trzcin (Iparu), 1599 Eonu Ilaxoul[/center]

Mezxtli dostrzegając skuteczność swego zaklęcia, błyskawicznie przeniósł uwagę na nacierających na paladyna opryszków. W tej chwili priorytetem było znaczące zredukowanie liczby atakujących zakapiorów, a płonące gniewem serce podsuwało doprawdy radykalne rozwiązania. Szybka selekcja wskazała barmana, który dzierżąc w dłoni pałkę dobiegał już Ehecatelma.

Naciskany zewsząd hałasem i szarpany agresją napastników Alinur ponownie skoncentrował się i przywołał swoje magiczne moce. Zamykając oczy dostrzegł jeszcze, że jeden z oponentów po potężnym ciosie paladyna bezwładnie osuwa się na ziemię. Pokrzepiony w duchu i odrobinę spokojniejszy skupił się na swoim zadaniu...

W okamgnieniu wyłuskał w mentalnym zgiełku umysł nadciągającego karczmarza. Otworzył go niczym tanie puzderko na szpargały i wlał w niego koszmarną wizję. Wizję, w której ten potrąca wiszącą u sufitu lampę oliwną, a ta wylewa mu prosto na głowę i tułów płonącą oliwę. Prosty umysł siwja nie wykazał większego oporu i koszmar wsiąkł w niego niczym w gąbkę.

Nie minęły nawet ułamki sekund, gdy do uszu Maga dobiegły potępieńcze wrzaski przeżywającego wizję barmana. Otwarte już oczy adepta dostrzegły jak nieszczęśnik wije się na posadzce, próbując zgasić fantomowe płomienie. Z ponurą satysfakcją, niczym jakiś bóg pożogi, Mezxtli wychrypiał:

- Sczeźnij sługusie ciemności, a tfu!

Ukończywszy swe dzieło, mag począł rozglądać się po sali w poszukiwaniu kolejnego wybrańca mającego skosztować oczyszczającej mocy płomieni. Wszyscy pozostali w pomieszczeniu jednakże spoczywali już na podłodze albo martwi, albo nieprzytomni. Wyjątkiem był jeden ze zbirów szamocących się gdzieś pod widmową siatką. Myśli maga zaczęły podążać w kierunku spętania ocalałych przy życiu napastników, gdy w sukurs poszedł mu Syn Słońca:

- Zabarykadować wszystkie drzwi i okna! Obezwładnić żywych!
Nie czekając ani chwili dłużej Mezxtli zaczął rozglądać się po pomieszczeniu za czymś, co byłoby dobre do związania pokonanych.

TatTvamAsi
Reactions:
Posty: 423
Rejestracja: 08 sierpnia 2015, 14:54
Been thanked: 3 times

Post autor: TatTvamAsi » 17 lipca 2017, 15:59

[center]Perłowa Ucieczka, Calli, 15 Pani Trzcin (Iparu), 1599 Ery Ilaxoul.[/center]

Walka skończyła się, a ostatni żywi siwja, którzy jęli wszcząć walkę z wyżej urodzonymi, utyskiwali w rozpaczliwej próbie wydostania się z więzów, bądź leżeli całkiem nieprzytomni na zroszonej krwią podłodze. Uwadze Syna Słońca nie uszedł jednak fakt, że jeden z nich w istocie odzyskał przytomność i wobec widma haniebnej porażki, próbował uciec do dalszej części budynku.

Macuaitl przeciął powietrze, a mężczyzna w ostatniej chwili zrobił unik i pognał do oddalonego o kilka metrów przejścia dalej. Ehecatlem nieustępliwie rzucił się w pogoń za zbirem o odwadze tull'laptu*. Uniósł tarczę, gotowy odeprzeć wszelki atak, jednak jego ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Głębokie i niezaleczone rany dały o sobie znać. Dumny Syn Słońca przyklęknął, próbując złapać oddech. Pęd walki i pospieszny puls krwi pozwoliły zapomnieć o złamanym żebrze utrudniającym złapanie oddechu. Nim Paladyn uniósł się z powrotem, siwja zniknął za przesłoniętym kotarą przejściem.

Rozkaz Ehecatlema był jak gwałtowny impuls do działania i uzmysławiał każdemu, że choć walka dobiegła końca, nie można tracić czujności. Stratis szybko dopadł do drzwi, ryglując je od wewnątrz potężną sztabą z drzewa żelaznego. Poszukiwany przez niego szyld, a głoszący: ,,Zamknięte, przepraszamy..." wymalowane na kawałku korka jakimś brudno-granatowym tuszem znalazł się tuż za barem, łącznie z prostą kasetką domyślnie zawierającą zgromadzone przez karczmarza fundusze. Złodziej skrzywił się nie znacznie, zaglądając do puzderka.

W tymże czasie alchemik schował scimitar u pasa. Zawezwani przez An'harata członkowie drużyny wymagali pomocy, przeto sługa Mnumbi czuł powinność jak najszybszego opatrzenia otrzymanych przez nich ran. Mimo, że intencje miał, bogowie wiedzą, czyste, poczuł silne wycieńczenie, które spadło na niego z siłą wodospadu. W uszach odczuwał nieznośne brzęczenie, a przed oczami pojawiły się czarne plamki. Musiał wziąć kilka głębszych oddechów, oraz przymknąć powieki. Po pewnym czasie jego stan się unormował. Gdy otworzył oczy, jego wzrok padł na jednego z przeciwników Stratisa. Klatka piersiowa mężczyzny uniosła się wolno i opadła. Na oczach AjArdczyka siwja przestał oddychać, gdy śmiercionośny jad Sofii zebrał swe żniwo. Tak jak i ten zbir, jego towarzysz był już martwy.
Otrząsnąwszy się z zamroczenia, alchemik podszedł do stojącej najbliżej kapłanki Czarnej Matki.

Mezxtli w tym czasie rozglądał się po tym pobojowisku, które kiedyś było karczmą o pięknej nazwie "Perłowa Ucieczka". Wiedział, że każda chwila się liczy, gdyż matryca zaklęcia już zaczęła słabnąć. Ku jego uldze, niebawem znalazł grubą linę, zawieszoną na haku u jednej ze ścian.



* Tull'laptu - niewielki gryzoń zamieszkujący Pyłopiaski. Znany jest ze swej wręcz przysłowiowej płochliwości i przezorności.
Khem, Ehecatlem - po walce jesteście zmęczeni, a do tego wciąż ranni. Tak więc, Syn Słońca nie będzie w stanie doścignąć uciekającego zbira, a alchemik będzie musiał chwilkę odsapnąć nim zabierze się za pomoc innym.
Khem - masz przy sobie srebro (monety). Więc będziecie mogli spokojnie sprawdzić pozostałych w karczmie siwja.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 19 lipca 2017, 23:39

[center]Perłowa Ucieczka, 15 Pani Trzcin[/center]
Krótka, ale bezwzględna i krwawa potyczka w lokalu ponownie wstrząsnęła poczciwym z natury alchemikiem. Wydarzenia ostatnich dni zaczynały mu się powoli zlewać w ciąg otępiających umysł brutalnych obrazów pełnych krwi i cierpienia. Boski Mnumbi wystawiał swego wiernego sługę na prawdziwie zatrważającą próbę.

Próbując zebrać rozkojarzone myśli Khem przysiadł w kucki i położył dłonie na klepisku sali jadalnej chłonąc wszystkimi zmysłami życiodajną energię żywiołu ziemi przesycającą grunt pod jego stopami. Kiedy po chwili otworzył ponownie oczy, lśniła w nich posępna determinacja i troska o towarzyszy.

- Mam przy sobie srebro - rzucił do Ixari wyciągając z kieszonki szat garść srebrnych monet - To powinni w zupełności wystarczyć do sprawdzenia, czy ci ludzie byli skażeni Ciemnością.
Khem opatrzy rany wszystkich BG, którzy zechcą skorzystać z jego pomocy, sam sobie też spróbuje pomóc. Srebrne monety przekaże kompanom, sam wolałby nie sprawdzać z pierwszej ręki, jak zadziała srebrny tester czystości.

TatTvamAsi
Reactions:
Posty: 423
Rejestracja: 08 sierpnia 2015, 14:54
Been thanked: 3 times

Post autor: TatTvamAsi » 26 lipca 2017, 17:50

[center]Perłowa Ucieczka, Calli, 16 Pani Trzcin (Zataru), 1599 Ery Ilaxoul.[/center]

Gdy tylko pozostali przy życiu siwja oraz ranny Nomad, zostali związani, Khem Lateef Mibampes zajął się opatrzeniem ran młodego An'harata. Obrażenia szybko okazały się na tyle poważne, że wymagałyby dłuższej kuracji, gdyby nie pomoc Mezxtliego. Siłą swej wyobraźni, adept stworzył astralny obraz, w którym złamane żebro Syna Słońca zrasta się, a rozerwane tkanki łączą się ponownie, zasklepiając rany. W tym czasie również Zyanya zajęła się opatrzeniem otrzymanych w trakcie walki obrażeń.
Khem: wyleczysz Syna Słońca (rzut na Med. Ezoteryczną i Inu. = 11), zajmie Ci to około półgodziny.

Mezxtli: zgodnie z twoją deklaracją, Mezxtli też pomoże w leczeniu poprzez kilkukrotne użycie czaru Marzenie. Dzięki medytacji zwrócą się magowi utracone punkty Energii.

Ehecatlem: alchemik, a także zaklęcia maga astralnego uzdrowią twoje obrażenia.

Zyanya: przyjęłam, że w czasie, gdy alchemik będzie leczył Syna Słońca, opatrzysz swe rany z Pierwszej Pomocy (rzut na Zwinność + Pierwszą Pomoc = 08, test zdany).
Każdy z was odzyska wszystkie Punkty Życia.

Stratis: zgodnie z twoją deklaracją opisałam, że idziesz najpierw w kierunku, w którym pobiegł zbir. Pamiętam, że jesteś ostrożny i nie pakujesz się gdzieś, gdzie byłoby zagrożenie.
[center]***[/center]

Gdy członkowie drużyny zajmowali się leczeniem, Stratis podążył tropem zbiegłego siwja. Znajdujący się przy kontuarze otwór drzwiowy prowadził do pogrążonej w cieniu kuchni. Zaraz jak złodziej przekroczył próg pomieszczenia, usłyszał rumor ciężkich drzwi i dźwięk pospiesznego ryglowania zasuwy. Ocalałemu mężczyźnie udało się więc uciec. Mimo to Ah-saa-brax odczuwał irracjonalny niepokój. Po chwili jego nozdrza wyłowiły roznoszący się z wolna zapach krwi. Z jednego z odchodzących od kuchni pomieszczeń, dochodził zaś przytłumiony jęk. Mięśnie złodzieja napięły się, gdy ostrożnie i cicho zbliżał się do kierunku, z którego dochodził głos. Nasłuchiwał, lecz prócz słabnącego jęku nie usłyszał żadnego innego odgłosu. Przywarł do ściany i ostrożnie zajrzał przez lukę między ścianą a przesłaniającą otwór kotarą. Nieduży pokój wyglądał na całkowicie zdewastowany. Wśród roztrzaskanych naczyń i szczątków mebli, zobaczył leżącego na ziemi mężczyznę. W mdłym świetle księżyca, wpadającym przez okno, dostrzegł jego zbryzganą krwią, pobladłą skórę i unoszącą się płytkim oddechem klatkę piersiową. Upewniając się, że w niewielkim pomieszczeniu nie ma zagrożenia, Ah-saa-brax wszedł do środka. Odczuwany niepokój przybrał na sile, a po kręgosłupie przebiegł zimny dreszcz. Powietrze wypełniające pokój zdawało się wibrować strachem i nieprawdopodobnym chłodem. Lenja'kare leżący na posadzce konał. Jego krtań była rozszarpana, a mięśnie barku zostały rozerwane z jakąś nieprawdopodobną siłą. Tak rozległych obrażeń nie mógł zadać człowiek, ani żadna z rozumnych ras. Nim Stratis choć spróbował przesłuchać umierającego, światło w jego oczach zgasło. Ostrożne przeszukanie rozerwanego płaszcza zmarłego, ujawniło pomięty zwój papirusu i kilka spiętych rzemieniem listów.
Spoiler!
Rzut: Perc. + Obserwacja = 27; sukces z dwoma przebiciami; zauważysz, że choć posadzka jest brudna od krwi, tak jak i strzępki szat mężczyzny, rozerwana tkanka jak i ciało zdaje się być jej pozbawione.
[center]***[/center]

Gdy Ah-saa-brax wrócił do swych towarzyszy, pozostali przy życiu przeciwnicy byli już związani ciasno liną. Ehecatlem przesłuchiwał właśnie jednego z nich, który okazał się być karczmarzem. Lenja'kare wrzeszczał dotkliwie, gdy srebrno paliło jego skórę. Opór mężczyzny szybko został złamany, a wśród jęków bólu, dało się wyłowić odpowiedzi na zadawane pytania. Jak się niebawem okazało, jedynie obsługujący za kontuarem mężczyzna należał do kultu zwanego Xitaa Fiat'luu. Moneta nie zadała zatem żadnych obrażeń reszcie spośród zbirów, członków bandy zorganizowanej przez niejakiego Teztla Camainhuitla - Lenja'kare niewątpliwie utrzymującego kontakt z kapłanem z AjArd. Gdy srebro dotknęło ponownie skóry mężczyzny, karczmarz zawył i przypomniał sobie, że istotnie słyszał o istnieniu niejakiej Bentaresh Ammenofre:

- Aaa! Szlachcianka... tak pamiętam, pamiętam już. Nie, ból, za dużo... - zacisnął powieki, szamocząc się w więzach - aach... ona przybyła ze stolicy na Wschodzie... a, a... a z nią kapłan, AjArdczyk. Czekaliśmy na ten dzień, mieliśmy wzrosnąć w siłę... Ale oni zniknęli... Bunt, tak bunt był. To tiba znaleźli ciała i... i skierowali broń przeciw nam. - nagle wyraz twarzy zmienił się. Z oblicza skręconego bólem, stał się lustrem obłąkania - jaki człowiek może równać się z potęgą... Naszego Pana, Ciemności bez Twarzy. On dostanie... wasze dusze. - wtedy paladyn nie zawahał się użyć jeszcze więcej siły wobec sługi Ciemności. Dalsze próby przesłuchiwania spełzły jednak na niczym. Mężczyzna pod wpływem bólu wił się i wył jak szczute zwierzę, a jednak jego umysł zdał się całkowicie odłączony od otaczającej rzeczywistości. Lenja'kare wszedł w pewien opętańczy trans, a jego wzrok był całkowicie nieobecny.

Pozostała przy życiu dwójka zdała się być absolutnie nieświadoma faktu służby na rzecz kultystów. Nie wiele trzeba było, aby wydobyć z nich wyraźnie szczere zeznania, gdyż zdawali się przerażeni widocznym na twarzy karczmarza obłąkaniem, a co dopiero gdyby i oni zostali poddani torturom. Nie wiedzieli jednak wiele, ledwie rabując powiększali dobytek szefa szajki, bądź wykonywali drobne zadania... śledzenie, dostarczanie listów do "przyjaciół" Camainhuitla, głównie ludzi niejakiego wielmoży z dalekiego AjArd.

Więcej faktów odsłoniły jednak powiązane rzemykiem listy. Papirusy okazały się korespondencją między Camainhuitlem a AjArdzkim kapłanem, zamieszkującym rezydencję Bentaresh. Z każdym przeczytanym słowem, części układanki zaczęły się pojawiać i zbierać w końcu w jedną całość.
Od przesłuchiwanych zbirów dowiecie się, że:

1. Nie wszyscy z nich są kultystami, gro to opłacane zakapiory. Tylko na jednego z nich rzeczywiście podziała srebro.

2. Gdy zapytacie o Bentaresh, dowiecie się, że ta AjArdzka dama dawała schronienie i względną ,,przykrywkę" kultystom, umożliwiając im również swobodne przemieszczanie się między miastami podgórza oraz wschodniego wybrzeża tj. głównego AjArdzkiego miasta na Lenji: Hatszem - Ithi, oraz innych aglomeracji AjArdzkich. Była w bliskich stosunkach z AjArdzkim kapłanem mrocznego bóstwa, który kierował poczynaniami kultystów z jej siedziby.

3. Dowiecie się również, że w rezydencji Bentaresh wybuchł bunt ze strony strażników siedziby i służby, która nie miała nic wspólnego z czczeniem Zapomnianych. Ci siwja nie wiedzą nic więcej o tej sprawie, zdaje się to być dla nich nowością. Nie widzieli też samej Bentaresh.

4. Perłowa Ucieczka stanowiła tawernę i kryjówkę dla bandy niejakiego Teztla Camainhuitla. Tylko będąc w układach z członkami szajki działającej w Dzielnicy Siwja i na terenie Pchlego Miasta, można było swobodnie wejść do karczmy. Członkowie bandy zaatakowali waszą drużynę nie znając waszej tożsamości. Zrobili to wyłącznie w celach rabunkowych.

Co wynika ze znalezionych listów:

5. Kultyści nie mają artefaktu. Śledzili waszą drużynę oraz Oroni An'harata sądząc, że to Jaśniejący jest w jego posiadaniu.

6. W odnalezieniu i zdobyciu artefaktu ubiegł kultystów jakiś Aruan. Kultyści tylko wykradli z biblioteki w świątyni Toarais zwoje opisujące działanie artefaktów - między innymi tego, który tak bardzo pragnęli dostać w swoje ręce.

7. Kultyści pragnęli otworzyć bramę dla energii swego Mrocznego Bóstwa używając do tego siły poszukiwanego artefaktu. Zamierzali przeprowadzić rytuał w zbliżającą się pełnię Oxanu, który zasililiby dodatkowo zdobytymi przez AjArdzkiego kapłana duszami niewinnych.

8. Znaleziony przez Stratisa zwój okazuje się należeć do zwojów, które już znaleźliście.

9. Notatki zdają się ujawniać strach, który żywią kultyści. Okazuje się bowiem, że gdy rozpoczęli poszukiwania artefaktu, zaczynali ginąć bez wieści. Wysyłani ludzie często nie wracali, lub jeśli im się to udało, ginęli we śnie jeszcze tej samej nocy, a ich ciała znajdowano rozszarpane. Nikt nie widział, co pozbawiło życia wysłanych na te poszukiwania.

zmarly
Reactions:
Posty: 239
Rejestracja: 10 maja 2015, 20:56

Post autor: zmarly » 28 lipca 2017, 17:05

[center]Perłowa Ucieczka, Calli, 16 Pani Trzcin (Zataru), 1599 Ery Ilaxoul.[/center]

Paladyn ruszył w pościg. Ten niestety okazał się niewiarygodnie szybki, gdyż już po pół kroku przyklęknął sycząc z bólu. Ferwor walki dał mu co prawda chwilową siłę, jednak zaległe i nowe obrażenia szybko dały o sobie znać pozostawiając bohatera praktycznie bezbronnym. Każdy oddech sprawiał niesamowity, kłujący ból w boku, zaś członki stały się nieznośnie ciężkie. Szczęśliwie zauważył, jak Stratis wyruszył za zbiegiem i rozluźnił się trochę. Poprosił o pomoc maga oraz alchemika słysząc legendy o umiejętnościach obu tych profesji. Rozłożył dookoła siebie sprzęt, zdjął wierzchnie ubranie i pozwolił specjalistom przystąpić do działania ciesząc się w duchu, iż są u jego boku w tej podróży.

Tak naprawdę jego świadomość jeszcze się jako tako trzymała wyłącznie dzięki świętemu gniewowi. Szczęśliwie niedaleko przebywało kilku związanych idiotów, którzy wkrótce mieli się przekonać, jak bolesny bywa gniew sługi samego Holis oraz, że bóstwa Ciemności nie mogą się w tej materii mierzyć z nieskończonym żarem gorejącego słońca. W międzyczasie czuł, jak złamane żebro przestaje boleć przy każdym ruchu i oddechu, z ran przestaje sączyć się krew, a wszelkie sztuczne otworu w jego ciele zamykają się dając wyraźną ulgę. Po zakończeniu regeneracji wstał, na powrót ubrał się i uzbroił i podziękował towarzyszom za pomoc. Następnie zwrócił się w stronę opryszków i biorąc od Khema srebro powiedział:

- No to teraz zrobimy sobie mały test wiary... I zapewniam, iż was będzie on bolał znacznie bardziej niż mnie...

Przystąpiwszy do działania prawdopodobnie przez chwilę z ulicy, przy której mieściła się Perłowa Ucieczka dało się słyszeć szaleńcze wycie. Szybko jednak Ehecatlem spojrzał po twarzach towarzyszy i zdał sobie sprawę, że może trochę przesadzać, spuścił więc trochę z tonu z lekkim niezadowoleniem.

Co prawda uzyskali sporo informacji, ale rodziło się pytanie - co dalej z nimi począć?

Gdy wszyscy wrócili już do głównej izby, zadał obecnym pytanie:

- Jakieś propozycje? Stratisie, co ze zbiegiem? Miał jakieś istotne informacje?
---

If history is to change, let it change! If the world is to be destroyed, so be it! If my fate is to be destroyed... I must simply laugh.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 28 lipca 2017, 19:29

[center]Perłowa Ucieczka, Calli, 16 Pani Trzcin (Zataru), 1599 Ery Ilaxoul.[/center]
- Sukinkot zabarykadował się w jakimś pomieszczeniu. Nie umiem przenikać przez drzwi, Aru, więc nie mogę rzec co tam robi - odparł złodziej, jednocześnie chowając trzymany w ręku sztylet do pochwy przy pasie.

Poczuł ruch na nadgarstku, gdy niewielki, szafranowy wąż rozwinął swe sploty, wychylając spod szarej zasłony ponczo i rozglądając ciekawie po pomieszczeniu. Dziękuję, że jesteś ze mną - pomyślał, głaszcząc płaski łepek Sophii. Tym razem było tak cholernie blisko... Wiedział, że gdyby nie pomoc przyjaciółki mogłoby być z nim krucho. I nie chodziło bynajmniej o problem, w postaci kilku podrzędnych bandziorów. Spojrzenie złodzieja przesunęło się z leżących na podłodze opuchniętych zwłok, na pojękującego w więzach karczmarza. Wiedział, że gdyby któryś z użytych w bójce noży pozbawił go iluzorycznej osłony, tkwiłby zapewne obok tamtego, oskarżony o kolaborację z siłami Ciemności. I nie sądził, by ktokolwiek chciał mu wtedy pomóc, lub choćby wysłuchać... Przełknął ślinę, spoglądając na Syna Słońca. Mógł sobie wyobrazić, co czekałoby go, gdyby ten poganin kiedykolwiek ujrzał stygmaty Węża...

- Jeno w inszej komnacie leży martwy Lenja'kare - rzekł, starając zatrzeć dziwne wrażenie, wywołane jego przedłużającym się milczeniem - Ma rozerwane gardło i ani kropli krwi w żyłach... - wzdrygnął się lekko.

- Wygląda, kiejby zaatakowało go coś, co ma kły i pije krew... - dodał po chwili powoli, mimowolnie spoglądając na Zyanyę. - Może wy... Pani... Będziecie mogli rzec coś więcej o tym? - Jego wzrok zatrzymał się na białych, kościanych szponach, wyrastających z dłoni kapłanki.

- Znaczy, nie cobym sugerował, że wy... To znaczy, ehm... - przełknął ponownie ślinę. No świetnie - pomyślał - Znów coś chlapnąłem, niech to cholera. Jakby mi było mało problemów... Odwrócił wzrok i zmienił temat:

- Za barem mieli tylko to - trzy nakfy zadźwięczały rzucone na blat pobliskiego stolika. - Dziwnie mało, jak na karczmę, nie? Ja bym się zapytał tego tu obwiesia, gdzie trzyma resztę szkła. Lepiej w końcu by wsparło nas, którzy działami w słusznej sprawie, niż jego kult parszywy miałby zyskać na tym.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Mystic
Reactions:
Posty: 155
Rejestracja: 31 stycznia 2016, 16:36

Post autor: Mystic » 30 lipca 2017, 18:13

[center]Calli, Perłowa Ucieczka, 15 Pani Trzcin (Iparu), 1599 Eonu Ilaxoul[/center]

Gdy tylko bitewny kurz opadł, mag przystąpił do próby choć częściowego uleczenia ran Ehecatlema. Nie był co prawda medykiem ni uzdrowicielem, ale obrażenia które zobaczył na ciele paladyna zdecydowanie wyglądały poważne. Jeszcze gorzej prezentował się jego astralny obraz, z którego bez trudu wyczytać można było iż Syn Holis ciągnie już resztkami sił... Czym prędzej przystąpił więc do magii mającej nareperować wątłą kondycję paladyna. Po wszystkim, energetycznie wyczerpany, zebrał swoje rzeczy i oddalił się w trochę bardziej ustronną część izby by oddać się medytacji.

Gdy tylko zapłonął ogień świecy, poczuł jak jego ożywcza energia zaczęła przyjemnie pulsować w żyłach, powoli pnąc się w górę. Czuł jak jego siły się odnawiają, a rozkoszne ciepło wypełnia kolejne kanały energetyczne. Nienasycona natura ognia domagała się więcej i więcej, a w wyobraźni młodego maga zaczęły się pojawiać obrazy gigantycznych ognisk czy płonących słupów ognia. Serce alinur wyrywało się, by móc zatopić się w bezkresnych odmętach żywiołu ognia, lecz rozsądek podpowiadał, że to nie czas i miejsce na takie ekscesy. Siłą woli opanował złaknione ognia serce i sprowadził swą uwagę do świata materii.

Medytacje tak go pochłonęły, że nie usłyszał nawet krzyków wydawanych przez przesłuchiwanego karczmarza. Dopiero gdy otworzył oczy, rzeczywistość naparła całą swą kakofonią ze wszystkich stron. Nieco jeszcze wybity, powstał i zbliżył się do reszty drużyny zajętej wydobywaniem informacji od pojmanych. Przystanął kilka kroków od zebranych przysłuchując się z uwagą.

Wreszcie Ehecatlem zdawał się skończyć swe dzieło nieco nawiedzonego inkwizytora. Wtedy to też do pomieszczenia wparował Stratis, niosąc ze sobą rewelacje odnośnie eksploracji dalszych części karczmy. Słuchawszy go Mezxtli z uwagą kiwał głową, ważąc jego słowa, a po chwili przemówił:

- Szacowny Ehecatlemie, na tobie, jako zbrojnemu ramieniu władzy w Calli spoczywa decyzja co począć z opryszkami których tu mamy - Po czym odwrócił wzrok na skrępowanego na podłodze karczmarza - Ten jednak, nie zasługuje by móc dalej kroczyć po ziemi, plugawiąc ją swymi stopami. Więcej pożytku z niego nie będzie, zetrzyjmy zatem na proch to nasiono ciemności.

W jego oczach zapłonął ogień, rozbudzony ze względnego spokoju. Zajęło parę chwil nim Mezxtli na powrót przyjął spokojną postawę.
- Co do zabarykadowanego zbiega i truchła bez krwi, to czym prędzej musimy to zbadać - rzekł zwracając się do Stratisa. - Decydujmy więc co zrobić z tu pojmanymi i ruszajmy dalej!

ODPOWIEDZ