PBF - Narodziny legendy

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 01 listopada 2013, 21:07

Rozglądam się za jakimś schronieniem, gdyby khajit zmusił mamuty do biegu w naszą stronę.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 02 listopada 2013, 11:01

Barr'teh znów był niepodobny do w pełni świadomej istoty człekopodbnej. Sunął na czterech łapach, niemal trąc tułowiem o ziemię i nerwowo drygając końcówką ogona. Podchodził do wielkich mamutów, niczym jego zwierzęcy koci kuzyni: pod wiatr, oblizując kły i czując rosnącą woń zwierzyny. Choć doskonale wiedział, że na takiego zwierza nie upoluje, to umysłem kotołaka wstrząsało rosnące podniecenie ze zbliżającego sie spotkania.

Podmuch wiatru przycichł na chwilę i Khajit zastygł w bezruchu, przyczajony za niewielkim głazem. Spiścił na chwilę wzrok ze "zdobyczy" i oczyma zlustrował okolicę, szukając kierunków dogodnych do ucieczki. Nie miał nawet zamiaru powstawać z czterech łap. Poruszanie się na dwóch wzorem ludzi, powodowało bycie bardzo powolnym, i choć nawet na dwóch większość khajitów była znacznie szybsza od statycznych ludzi, to mogło być za mało aby umknąć mamutowi. Khajit zastanawiał się czy aby cztery łapy wystarczą aby przegonić olbrzyma w szczerym polu. Spodziwał się, że będzie musiał polegać oprócz szybkości, także na swej zwinności i wrodzonemu sprytowi. Dlatego też analityczny umysł rysował potencjalne scenariusze i możliwe kierunki w jakich trzeba było pędzić, wykorzystując przeszkody , które mogły spowolnić mamuty: drzewa, głazy i tym podobne.

Wiatr znowu zadął, a przyczajony tygrys ruszył dalej...

Awatar użytkownika
mordimer00
Reactions:
Posty: 2226
Rejestracja: 07 stycznia 2011, 09:44

Post autor: mordimer00 » 06 listopada 2013, 07:13

Witam
Niestety nie mam czasu dla portalu póki co:-(
Moje nowe obowiązki w pracy nie pozwalają mi na aktywne uczestnictwo w życiu portalu przynajmniej do końca tego roku. Może po 1 stycznia będzie lepiej:-)
Przepraszam ale nie mam czasu:-)
Proszę MG o nie uśmiercanie mojej postaci ale o przejęcie jej albo o usunięcie z przygody aby nie zaburzała swoją obecnością innym rozrywki.
Pozdrawiam:-)
"Stara?em si? tak ?y?, abym w godzinie ?mierci móg? si? raczej cieszy? ni? l?ka?..."

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 11 grudnia 2013, 20:56

W drodze na Wysokie Wrzosowiska, 14 dzień Ostatnich Siewów

Wurg i jego hersirowie sprawiali wrażenie szczerze zatroskanych samą myślą o bliskim spotkaniu z mamutami, bo żaden z nich nie zamierzał czekać na powrót khajiita - w zamian wszyscy ruszyli czym prędzej poprzez usiane omszałymi skałami wrzosowisko chcąc oddalić się czym prędzej od mamuciego pastwiska. Hastur i Ahraveen dołączyli do nich z niespokojnymi minami, co chwila oglądając się za siebie. Rosnący opodal zagajnik szybko zapewnił im bezpieczną osłonę, chociaż nawet tam Wurg nie pozwolił sobie na odprężenie.

- One bez trudu wyrywają z korzeniami drzewa - oznajmił ostrożnym szeptem zerkając poprzez listowie na odległe już pastwisko, gdzie wciąż dostrzec można było poruszających się leniwie roślinożerców - Jakby tu który za nami wpadł, byłoby z nami kiepsko.

- Gdzie ten sierściuch? - zasyczał iście niczym kotołak ciemnoskóry Redgard, mimowolnie muskając czubkami palców głownię wiszącego przy pasie miecza - Ogon mu zgolę jak wróci, klnę się na Arkaya.

- Dołączy do nas po drodze, jeśli nie pobłądzi - odparł dowódca hersirów - Tylko sobie nie myślcie, że po niego wrócimy. Mamy co inszego na głowie.

Zachowując milczenie wojownicy jarla wyślizgnęli się z zagajnika po jego przeciwnej stronie, ruszyli truchtem poprzez wrzosowiska i łąki śledząc bacznym wzrokiem pobliskie kępy drzew i zarośli. Wysoko w górze niosło się po wyżynie krzykliwe zawołanie górskich orłów, zataczających na nieboskłonie szerokie kręgi w poszukiwaniu świeżej zwierzyny.

- Do obozowiska łowców już niedaleko - odezwał się po dłuższej chwili Wurg, przerywając posępne milczenie - Wejdziemy tam jakby nigdy nic czy będziemy ich podchodzić niczym myśliwi?
Mamuty Was nie zwietrzyły, chociaż nie wiadomo, co z Barr'tehem. Pora przygotować się na spotkanie z łowcami mamutów...

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 11 grudnia 2013, 23:28

Barr'teh był już wystarczająco blisko aby rozszerzone kocie źrenice mogły napatrzeć się na mamuty, ale jeszcze dość daleko, aby ogromni roślinożercy mogli wyczuć zapewne nieznaną im woń kotołaka. Bliżej khajit już bał się podejść. Nabierał coraz większego respektu dla mamutów mniemając, że z wesołej zabawy pomiedzy mamutami na jaką liczył, to one miałyby jedynie zabawę robiąc z Barr'teha krwawą miazgę.

Kotołak napatrzył się z ukrycia, a potem ostrożnie ruszył w drogę powrotną do swoich.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 15 grudnia 2013, 11:58

Pastwiska mamutów, 14 dzień Ostatnich Siewów

Ogromni roślinożercy wywarli na kotołaku spore wrażenie, niemal wciskając tym wrażeniem zwinne cielsko Barr'teha w trawiastą wyżynę. Do tej pory khajiit przekonany był, że jedynym godnym jego lęku stworzeniem był objawiony w Helgen smok, czarny potwór mający na sumieniu całe zniszczone bezlitośnie miasto, ale mamuty od razu zajęły miejsce tuż za smokiem.

Poruszając niespokojnie wąsami i unosząc leciutko prężny ogon, kotołak zaczął się wycofywać powolnymi ruchami, nie chcąc czekać w miejscu na chwilę, kiedy wiatr odwróci się na tyle, by ponieść zapach drapieżnika prosto w nozdrza potężnych włochatych zwierząt. Dość się już napatrzył na mamuty i zyskał narastające z każdym uderzeniem serca przekonanie, że bliżej już ich poznać nie chce.

Pasące się na wyżynie zwierzęta zaczęły znienacka porykować, podnosząc w górę trąby i przestępując z nogi na nogę. Barr'teh dosłownie skamieniał widząc ich niepokojące zachowanie, bo w jego prostym umyśle pojawiła się natychmiast jedna przerażająca myśl: zwietrzyły jego obecność!

Lecz włochate kolosy wcale nie runęły w stronę przyczajonego w wysokiej trawie drapieżcy, witając swym trąbieniem nadchodzącego z przeciwnej strony nowego członka stada. Barr'teh rozszerzył jeszcze bardziej ślepia spoglądając na człekokształtną, ale znacznie od człowieka większą postać, która wychynęła z pobliskiego zagajnika odchylając bez trudu wielkie konary drzew krzepkimi ramionami.

Stado witało swego pasterza, odzianego w skórzany kaftan olbrzyma.


[center]Obrazek[/center]

Barr'teh wycofał się niepostrzeżenie poza granice pastwiska, przekonany znienacka o tym, że z mamutami i ich pasterzami lepiej nie zadzierać, zwłaszcza w pojedynkę. Jeśli nasz kocur porządnie się spręży, zdąży dopędzić resztę grupy przed obozowiskiem łowców mamutów.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 15 grudnia 2013, 12:09

Ahraveen przełknął ślinę, na Czarnych bagnach nie było takich olbrzymów. Ani mamutów ani ich pasterzy.
Oby nasss nie zwietrzył.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 15 grudnia 2013, 12:15

Obóz łowców mamutów, 14 dzień Ostatnich Siewów

Hastur i Ahraveen spodziewali się ujrzeć u celu podróży zbieraninę namiotów bądź szałasów stanowiących sezonowe obozowisko myśliwych, toteż poczuli się nieco zaskoczeni widokiem starannie obrobionych z drewna budynków otoczonych wysoką palisadą.

- Widzieliście mamuty? - zapytał kucający pomiędzy omszałych głazów Wurg - Oni tu polują na okrągło, tedy muszą dbać o bezpieczeństwo. Zanim postawili palisadę, nie raz i nie dwa stado z zemsty wpadało do obozu, bo mamuty nie są głupie, oj nie. Jak rozniosły na kłach paru łowców, reszta jęła się bardziej troskać o swoje zdrowie.

- A jak ssobie radzą z olbrzymami? - zasyczał cicho jaszczur, kucając obok hersira i kładąc sobie na kolanach topór - Przecie olbrzym przesskoczy nad palissadą.

- Ogniste strzały, długie włócznie, wilcze doły - wzruszył ramionami Wurg - Ich zarobek, to i ich zmartwienie. Wszelako widać, że dobrze im się wiedzie, skoro ciągle tu siedzą. Dym z kominów widać.

- Może wiedzie im się przez to, że miast mamuty z mięsa odzierać, ze zbójami na gościńcu spiskują - sarknął Sigvard przypominając wszystkim z miejsca o parze łowców mamutów zabitych w boju o Fort Szarej Przystani - Pewnikiem lepsze to od zasadzania się na zwierza.

Hastur milczał, spoglądając w skupienia na łąki ciągnące się od szczytu stanowiącego kryjówkę żołdaków wzniesienia aż po palisadę obozu. Mimo sporej odległości widział wyraźnie kręcących się przed otwartą bramą łowców, gromadzących najwyraźniej chrust na opał bądź wynoszących poza obozowisko resztki po upolowanych zwierzętach.

- Można się spróbować podkraść w okolice bramy - zaproponował Sigvard - Dużo tu wielkich głazów, jak się poczołgamy, uda się podejść podobnie blisko jak w forcie.

- Tylko jeśli nas odkryją, gotowi zbyt pochopnie naszpikować nas strzałami - odparł ostrożnie Wurg - Mnie się widzi, że lepiej będzie ruszyć z odsłoniętą przyłbicą. Wszak Irileth rzekła, że mamy wybadać sprawy. Wjedźmy tam otwarcie, porozmawiajmy z ich zarządcą. Nie chce mi się wierzyć, by bez dobrego powodu w biały dzień rzucili się na hersirów Białej Grani.
A co na temat stosownej taktyki myślą najemnicy z Cesarstwa?

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 15 grudnia 2013, 13:00

Strażnica nad Białą Rzeką, 14 dzień Ostatnich Siewów

Bezceremonialna egzekucja rabusia nie zrobiła na Sivariaelu większego wrażenia, bo chociaż altmer przebywał w Skyrimie od niedawna, zdążył już poznać co nieco tutejszych szorstkich i mało litościwych mieszkańców. Los więźnia nie leżał mu zresztą na sercu, zważywszy na ciążące mu zapewne na sumieniu zbrodnie.

Pozostawiwszy na skalnej półce pogrążonego w zadumie Llorvasa, elf zawrócił z powrotem do wnętrza strażnicy i jął z ożywieniem przetrząsać mnogość zgromadzonych tam kufrów, skrzyń, worków i sakw, w większości przypadków wypełnionych mało przydatnymi dla uczonego wędrowca łupami. Oskubane kuropatwy, ziemniaki i cebula, pęki pospolitych ziół i osolone zwierzęce skóry nie były czymś mogącym choćby na chwilę przykuć uwagę altmera, podobnie jak pęki wykonanych z cisu strzał i wykute z żelaza topory. Kopnąwszy od niechcenia jakąś obitą skórą tarczę, na której ktoś nabazgrał czerwonym barwnikiem stylizowany niedźwiedzi łeb, Sivariael zagłębił się w korytarze strażnicy gryząc znalezione na jednym ze stołów jabłko.

Elf nie mógł odmówić rabusiom pomyślunku, bo należąca niegdyś do jarlów Białej Grani strażnica znajdowała się w wybornym do łupienia miejscu, na brzegu rwącej Białej Rzeki i na biegnącym z Grani do Sioła Ivara i dalej do Pękniny gościńcu. Ostatnie niespokojne miesiące sprawiły, że na traktach królestwa malała ilość kupieckich karawan, ale gościniec opodal Białej Grani wciąż pozostawał obfitującym w łupy miejscem.
Nie wdając się w szczegóły, przetrząsanie strażnicy skończy się dla Sivariaela odnalezieniem 30 septimów, pięciu porcji niebieskiego i czerwonego górskiego kwiecia (składniki alchemiczne), pary wypatroszonych królików i srebrnego pierścienia. Oprócz tego sporo oręża i zbroi, o ile elf będzie chciał to wszystko pozbierać i przytaszczyć do Białej Grani.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 15 grudnia 2013, 14:03

Watek techniczny

Kotolak popedzi do swoich biegiem, jak tylko wycofa sie juz na bezpieczny dystans.
Spoiler!
Jak się uda to jeszcze ucapi jakiegoś królika albo koziołka po drodze. Jarlowi pewno zgłodnieli, to się ucieszą jak khajit z ze świeżą, jeszcze cieplutką strawą wróci;) Oczywiście nie ma zamiaru czuć się jakoś winny albo skruszony swoim oddaleniem się od grupy. Przecież on sam nie obraził, że nikt na niego nie zaczekał:)

Procjon
Reactions:
Posty: 1090
Rejestracja: 22 lutego 2012, 14:38

Post autor: Procjon » 15 grudnia 2013, 14:09

Czy moja niewielka wiedza alchemiczna mówi cokolwiek o tym do czego służy to górskie kwiecie? Jeżeli są jakieś miecze lepsze od moich, biorę.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 15 grudnia 2013, 21:12

Strażnica nad Białą Rzeką, 14 dzień Ostatnich Siewów

Ulf wdał się w krótką rozmowę ze swoimi podwładnymi, kiedy ci skończyli już przetrząsać korytarze i wnęki strażnicy. Hersir dumał przez dłuższą chwilę, potem zaś przywołał do siebie parę elfów podejmując ostateczną decyzję.

- Strażnica już nasza i bezpieczna, ale nie wolno jej ponownie opuścić, bo jeszcze następna banda gotowa tu zamieszkać - oznajmił drużynnik - Wy wrócicie do Grani, bez zwłoki. Zanieście do Smoczej Przystani wieść, że gościniec za mostami pod naszą opieką i poproście o nowe rozkazy.

Sivariael zerknął z ukosa na stojącego obok Llorvasa, podrzucił w dłoni ogryzek jabłka.

- Dacie sobie bez nas radę? - zapytał nieco ironicznym tonem, wskazując palcem na ciągnięte w dół korytarzy zwłoki rabusiów - Ich druhowie mogą się kręcić po okolicy.

- Albo też wszystkich ich roznieśliśmy na ostrzach - wzruszył ramionami Ulf - Nie czekajcie po próżnicy, tylko ruszajcie do grodu, a o nas się nie troskajcie.
Strażnica nad Białą Rzeką już należy do jarla Balgruufa. Starszy hersir wydał Wam rozkaz powrotu do grodu. Co do ziół, altmer musi się w ich kwestii poradzić alchemika, który mieszka w Grani.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 18 grudnia 2013, 22:08

Obóz łowców mamutów, 14 dzień Ostatnich Siewów

Łowcy mamutów najwyraźniej nie zdawali sobie sprawy z obserwujących ich czujnych oczu, zajmując się własnymi sprawami za palisadą obozowiska i w obrębie otwartej szeroko bramy. Kucający w cieniu skał i pośród kęp krzewów hersirowie tkwili w całkowitym bezruchu, wtopieni w trawy. Większość z nich poczuła się bez wątpienia zaskoczona nagłym objawieniem kotołaka, który wślizgnął się pomiędzy nich bezszelestnie, ale żaden się nie odezwał ograniczając swą reakcję do poruszenia zwężonymi w szparki oczami.

- Barr'teh nie pojmuje, czemu człowieki takie cichawe - mruknął khajiit wyciągając się na brzuchu obok Hastura i strzygąc uszami - Chcą się bawić z tamtymi w myszkę i kotołaka?

- Jeszcze żeśmy nie zadecydowali - burknął Wurg - Ale widzi mi się, że zrobimy to po mojemu.
8ART, Araveen, Namakemono - jak proponujecie rozwiązać kwestię pierwszego kontaktu z łowcami? Wurg chce wejść do ich obozu oficjalnie.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 18 grudnia 2013, 22:18

- Człowiek się uspokoi i nie burka i nie burka na dobrego khajita. - kotołak miauknął cicho: - Dobry Barr'teh pójdzie cichutko jak khajit, nie jak głośne człowieki, a khajitowe wszystko zobaczy i potem wróci. Może nawet przyniesie mysza, co sam wszystko człowiekom powie
Dobry zwiad to podstawa sukcesu. Barr'teh idzie na ochotnika, żeby wybadać siły i może przyprowadzić jakiegoś języka.

namakemono
Reactions:
Posty: 1552
Rejestracja: 26 października 2012, 07:18

Post autor: namakemono » 19 grudnia 2013, 08:50

Ojoj! Nie dostawałem powiadomień, że w temacie coś się dzieje i porobiły mi się zaległości!
To może najpierw wyślijmy Kajiita, niech się rozezna wstępnie w sytuacji, tylko niech się nie da wyczaić. Potem w zależności od okoliczności można spróbować oficjalnego wejścia.
Ostatnio zmieniony 19 grudnia 2013, 09:14 przez namakemono, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ