Cena upamiętnienia

Primus pretorianin Kuthsheth, mistrz mieczy Domu Balaash, spoglądał w milczeniu na samotną postać w pancerzu truchtającą poprzez rozpalone słońcem piaskowe wydmy. Promienie prażyły niemiłosiernie, ale człowiek wciąż miał na sobie ciężką zbroję i hełm. Najwyraźniej wyczuwając ścigające go spojrzenia, uciekinier zatrzymał się i odwrócił w miejscu kierując twarz ku swym prześladowcom.

– Ten człowiek pokonał patrol Erishuma?

– Tak, primusie – potwierdził dakar venatorów – Jego trop nie kłamie.

Reszta kohorty Kuthshetha dotarła do szczytu wzniesienia, ale człowiek wciąż nie uciekał. Od czasu wkroczenia skorne na ziemie Zachodu większość mieszkających tam istot nauczyła się rzucać na widok najeźdźców do ucieczki, ten jednak po prostu stał w miejscu.

– Erishum był moim uczniem, zdolnym uczniem. Czego się dowiedziałeś o tym człowieku?

– Nasz patrol zaatakował ludzką karawanę w zamiarze złupienia jej i pojmania niewolników, wówczas jednak pojawił się on i zabił sześciu pretorian. Nie wiemy, skąd nadszedł i czego tutaj szuka. Być może pochodzi z którejś z tych osad, które spaliliśmy. W jednej ręce dzierży płomienisty miecz, w drugiej tarczę opatrzoną symbolem noszącego maskę boga ludzi. Pojmaliśmy jednego z ich kapłanów, ten zaś wyjawił nam, że wojowników takiego rodzaju ludzie zwą paladynami. Ten tam na wydmach należy jakoby do bractwa nazywanego Zakonem Muru.

Kuthsheth skinął nieznacznie głową. Arcydomina Makeda złożyła na jego barkach brzemię misji mającej zastraszyć ludzi zamieszkujących te ziemie i posiąść je na własność Imperium Skorne. Paladyn zabijający jego wojowników płomienistym mieczem objawił się primusowi cierniem w oku.

– Sprawia wrażenie dzielnego przeciwnika.

– Ci paladyni są niezwykle biegli w orężu, ale nie zasługują na nasz szacunek.

Kuthsheth zmarszczył czoło słysząc słowa dakara. Pośród skorne kult siły oraz szacunek dla męstwa stanowiły jedność.

– Ten Zakon Muru nie walczy po to, by zdobywać – dakar przybrał skonfundowany wyraz twarzy, nie potrafiąc zaakceptować przesłania głoszonych przez siebie objaśnień – Istnieją po to, by chronić słabszych ludzi.

– Wojownik musi walczyć w ochronie zasobów swego Domu.

– Nie, primusie. Ci Murnicy cenią podobno życie pomniejszych kast bardziej od własnego.

Wojownik gotów poświęcić własne życie w obronie pośledniejszych ziomków. Absurdalne.

– Nasi cierpiciele poddali pojmanego kapłana najbardziej wyszukanym torturom, by zyskać pewność, że ten nie kłamie, primusie. Paladyn jest prawdziwym wynaturzeniem, nawet pośród ludzi. Proszę o pozwolenie, by moi venatorzy uśmiercili go niczym wściekłego ogara.

Kuthsheth pogrążył się w głębokiej zadumie. Daleko w dole paladyn Murników czekał cierpliwie na ruch prześladowców.

– Nie. Stawię mu czoła osobiście.

Droga w dół wzniesienia dała primusowi dość czasu na wspomnienia. Kiedy był jeszcze młodym pretorianinem, jego Dom został pokonany przez ród Balaashów. Podług zwyczajów skorne pojmani żywcem wojownicy zostali wtrąceni do kwater niewolników. Od tego czasu Kuthsheth skrupulatnie wypełniał swe obowiązki wobec nowych panów, jak przystało członkowi pośledniej kasty. Wiedział, że chociaż jego śmierć przyniesie wyłącznie niekończące się duchowe katusze, mógłżywić nadzieję, iż jego potomkowie zyskają kiedyś szansę, by dostać się w szeregi wyższej kasty – a tylko wojownicy skorne mogli liczyć na unieśmiertelnienie. To dlatego Kutsheth pracował z całych sił wierząc, że jego dzieci staną się w przyszłości rzemieślnikami bądź treserami bestii, ich dzieci zaś trafią pomiędzy wojowników.

Nigdy nie spodziewał się tego, że arcydomina Makeda przywróci mu status wojownika. Była to nagroda niespotykana i niezwykła, ale Makeda była niezwykłą przywódczynią, a czyniąc niewolnikowi taki zaszczyt posiadła na wieczność jego lojalność. Gdyby tego zażądała, Kuthsheth podążyłby za nią nawet w Otchłań.

Zbliżywszy się do człowieka ocenił, że paladyn był nader wysoki jak na swój gatunek, dość szeroki w barach, by móc służyć w szeregach katapraksów. Primus otaksował wprawnym okiem jego naznaczoną rysami zbroję, dostrzegając wszystkie miejsca, w których została kiedyś nacięta ostrą stalą bądź wgnieciona, a później wyklepana za pomocą kowalskiego młota. Pazury jakiegoś drapieżnika przeorały napierśnik Murnika zdzierając z niego wymalowany farbą symbol ludzkiego boga.

Paladyn zdjął z głowy hełm, ukazując primusowi pomarszczoną skórę o chorobliwej barwie. Dolną część jego oblicza pokrywała siwa szczecina. Ależ ci ludzie byli odrażająco szpetni.

Lecz oczy paladyna należały do prawdziwego wojownika. Chociaż miały barwę niebieskiego nieba, były równie twarde i zimne jak oczy każdego doświadczonego katapraksa. Wygląd ludzi zdradzał ich podeszły wiek łatwiej niźli w przypadku skorne, toteż Kuthsheth uznał, że stojący naprzeciwko osobnik musiał uchodzić wśród swego ludu za starego. Pretorianin zatrzymał się dwadzieścia kroków od Murnika.

– Jestem Primus Kuthsheth, pretorianin Domu Balaash. Przybywam zabić cię w pojedynku.

Człowiek odpowiedział coś w swoim miękkim dziwnym języku. Żaden ze stojących naprzeciw siebie przeciwników nie pojmował rzecz jasna ani słowa z mowy swego rozmówcy.

– Czcisz i ochraniasz słabych. Dlaczego karzesz ich w tak okrutny sposób? Stajemy się silni poprzez walkę o swój byt. Dlaczego odmawiasz słabszym od siebie prawa do walki o przetrwanie i skazujesz ich na wieczyste potępienie?

Paladyn ponownie odpowiedział w swoim języku, wydobywając z ust potok pozbawionych sensu bełkotliwych dźwięków. Kuthsheth poczuł smutek na myśl o tym, że tak ważkie pytania pozostaną bez odpowiedzi.

Setki wojowników skorne spoglądały w dół z wysokości skalnych klifów. Primus poczuł niepokój na myśl o tym, że na ich widok Murnik uzna się za przegranego i spróbuje złożyć broń. Nie schodził na te wydmy w skwarze pustynnego słońca po to, by nie zaznać smaku pojedynku.

– Poleciłem im, by puścili cię wolno, jeśli mnie pokonasz.

Paladyn przechylił w bok głowę i powiedział coś całkowicie niezrozumiałego. Jedynym dźwiękiem, który Kuthshethowi cokolwiek mówił było słowo Menoth, miano czczonego przez ludzi boga w masce.

– Skorne nie mają bogów. Nie potrzebujemy ich. Słyszałem, że twoi kapłani nauczają, jakoby wasza życiowa esencja egzystowała w innym świecie. Nasze dusze trafiają do Otchłani skazane na wieczystą męczanię i tylko najwięksi spośród wojowników okazują się dość godni, by zaszczycono ich uwiecznieniem duszy w świętych kamieniach. Takie przeświadczenie dowodzi jawnie przyczyny słabości ludzkiego gatunku, ty wszakże jesteś inny.

Paladyn przyglądał się primusowi z niewzruszonym spokojem. Gorący pustynny wiatr targał jego porozdzieranym w wielu miejscach płaszczem.

– Dwaj starzy wojownicy mający zrosić piasek swoją krwią – ciągnął dalej Kuthsheth – Nie mam przy sobie żadnego upamiętniacza, a gdybym nawet miał, pewnie nie jestem jeszcze godzien tego, by przenieść swą duszę w święty kamień. Jeśli pozwolę na to, byś mnie zabił, trafię do Otchłani – pretorianin położył swe dłonie na rękojeściach mieczy – To wybitnie zwiększa motywację.

Człowiek założył z powrotem hełm, a potem podniósł wbitą dotąd w piasek czworokątną tarczę i dobył z pochwy miecz. Stal ostrza zaczęła się niemal natychmiast jarzyć pomarańczowym blaskiem, niczym klinga wyciągnięta obcęgami kowala z pieca.

Kuthsheth pochylił lekko głowę. Murnik odpowiedział na ten gest ruchem hełmu.

Jeden z nich miał za chwilę umrzeć na rozpalonej słonecznym żarem pustyni. Nie znający nawzajem swej mowy ani obyczajów wojownicy mimo wszystko doskonale się zrozumieli.

Autorem opowiadania jest Larry Correia. Opublikowane zostało w kompilacji krótkich opowiadań Iron Kingdoms Excursions S1E2. Prawa autorskie zastrzeżone dla Privateer Press.

Bookmark the permalink.

7 Comments

  1. Kultura skorne opiera się na zupełnie innym kodeksie wartości niż ten wyznawany przez Immoreńczyków. Kult siły dominuje niepodważalnie, a słabi nie mają żadnych praw, wyłącznie obowiązki składające się na służbę panom swego życia i śmierci.

  2. Szkoda że nie zamknięte no ale wynik raczej łątwy do przewidzenia, cóż mógł mieć przy sobie ten kamień

  3. Obstawiasz zatem Murnika? Myślę, że szybko się dowiemy, kto wygrał, bo Kuthsheth występuje jako jeden z pobocznych bohaterów w "Instruments of War" i jeśli Larry napisze następną część, a primus się tam pojawi, będziemy musieli pochylić głowy nad grobem paladyna 😉

  4. Znaczy nie będzie kontynuacji z wynikiem pojedynku? Ciekawe kto wygrał…

  5. Stawiam na Skorne, paladyn staruszek a i po śmierci idzie do Memnona. Jak Kuthsheth powiedział, on ma większą motywację.

  6. Jeśli primus pojawia się w innych opowiadaniach, to paladyn przegrał pojedynek. A szkoda, bo tak ich mało…

  7. Kuthsheth pojawił się w "[i]Instruments od War[/i]" – powieści, której akcja toczy się około pięciu lat wcześniej od powyższego pojedynku. Pozostaje poczekać na następną część sagi o skorne, by sprawdzić, czy i tam się pojawi, a wówczas będziemy wiedzieli, kto wygrał 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *