PBF - Pokusa Nieskończoności

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 17 kwietnia 2019, 09:38

Milcarr juz chyba nie zyje, wiec nic nie robi

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 17 kwietnia 2019, 10:25

O kondycji Surelian informują posty, 347 i 348., nie wiadomo też jak długo wysyłało z nich żywotność, ale chyba rundę.

Edit: minęło góra dwie rundy, choć może tylko jedna 10ran/rundę.
Ostatnio zmieniony 17 kwietnia 2019, 12:33 przez Nanatar, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 19 kwietnia 2019, 13:03

a pisałem, a prosiłem, podliczcie stan żyw, no i dupa. Potrzebuję trochę czas na przeczytanie całości. Pocieszę was, że to już ostatnia scena. Później post zakończenia i podliczenie PD. Na szczęście mam luźniejszy umysł i wenę do dokończenia spraw niedokończonych
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 19 kwietnia 2019, 14:28

Ależ podliczyłem. Właśnie w ww. postach jest informacja o tym na ile wyleczył się Milcarr i Eszar. Nie mogę jednoznacznie stwierdzić ile rund byliśmy poddani wysysaniu żywotności, ale Surelion rzucił jeden czar. (To Ty musisz to napisać).

Abstrahując od tego bard miał na wejściu 40 obrażeń powierzchownych i dostał w ostatniej scenie 65 od zimna, to już jest 105, mam nadzieję że od tego nie zdechnie, ale przy Żyw 94 jest przynajmniej na -11 (nie wliczając obrażeń od wysysania)- Szkoda bo bym sobie jeszcze podziałał, ale w tej sytuacji marne szanse na skopanie kogokolwiek.

Do współgraczy: Proszę zakończcie tą przygodę z fasonem, jak zrobiłby to bard. Jako, że dostałem największy wpierdol (a myślałem, że nie dogonię 8artka), powinienem poprowadzić następną część. Oczywiście po przenosinach na nowy cośtam i zakończeniu innych sesji.

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 19 kwietnia 2019, 18:12

Dzisiaj od 12 siedziałem i czytałem przygodę od początku 250 stron a4 w Wordzie. Na twoje nieszczęście Nanantar twoja postać jeszcze będzie w stanie zadziałać. Także spokojnie. Poniżej zestawienia dla każdego z was osobno.
Spoiler!
ŻYW 94/obecnie:-31 [AGONIA], rany płytkie 106, rany głębokie 15, stłuczeń 4;
Ziele grama kupione na targu - 3 porcje (1 już zużyłeś wcześniej na Milcara lecząc mu 80 Żyw);

Po czarze otrzymujesz 65 ran magicznych, 15 wchodzi na głębokie, 50 na płytkie. Wliczone już wyżej.

Test odp%4 AGAONIA =Eszar:44, rzut 44! Farciarzu. Jesteś przytomny. Niestety rany które doprowadziły cię na skraj świadomości są dość pokaźne. Możesz powoli szukać ratunku w ziołach które masz ale będą to dwie rundy, zamiast 1.

Spoiler!
ŻYW 122/obecnie:112 [Ciężko ranny], rany płytkie 70, rany głębokie 33, stłuczeń 9;
olej z trucizną w małym skórzanym woreczku,
2x święconka od Eszara
widelec+nóż (nóż został rzucony w kapłana)

Po czarze otrzymujesz 65 ran magicznych, 15 wchodzi na głębokie, 50 na płytkie. Wliczone już wyżej.
Spoiler!
ŻYW 90/obecnie:45 [Lekko ranny], rany płytkie 40, rany głębokie 0, stłuczeń 5;
PM 7/pozostało:0
Pierścień, z ukrytym ziołem
pierścień magiczny
Spoiler!
ŻYW 124/obecnie:20 [Lekko ranny], rany płytkie 20, rany głębokie 0, stłuczeń 0;
PM 65/pozostało:30
wisior magiczny
mieszek wyczuwalna magia, wykonany z srebrnych okręgów, przedziwna konstrukcja jak kolczuga, góra woreczka związana była grubym rzemieniem i zapieczętowana lakiem. W środku poruszał się wyczuwalny okrągły kształ, przy lekkim zgniataniu szeleszczący jak zwitek liści
Spoiler!


Współczynnik podstawowy, decydujący o fizycznej odporności postaci, o jej skłonności do zmęczenia, a przede wszystkim o tym jak wielkie obrażenia postać może odnieść, utrzymując się przy życiu.
Ustalenia szczegółowe:
- postać może normalnie funkcjonować, tzn. poruszać się atakować, bronić, itp. jeżeli odniesione obrażenia (wyrażone liczbowo) są mniejsze od jej Żywotności, jeśli są równe lub większe postać traci kontrolę nad swoim ciałem – o takiej postaci mówimy, że znajduje się w stanie agonii

- postać, znajdująca się w stanie agonii spowodowanej przez rany fizyczne w każdej rundzie jej trwania traci 10pkt ŻYW; jeżeli były to rany wywołujące krwawienie (kłute lub tnące), a obrażenia nie są większe niż półtorakrotna ŻYW można tę utratę zahamować przez podwiązanie

- postać, będąca w agonii nie ma kontroli nad własnym ciałem (poza przypadkiem opisanym poniżej), chociaż istnieje szansa, że jest przytomna – gracz musi wykonać % rzut na wielkość współczynnika przetrwania (odp.4) postaci

- jeżeli postać znajduje się w agonii, ale obrażenia, które ją spowodowały były tak niewielkie, że nie przekroczyły 1/10 ŻYW, postać może wykonywać nie wywołujące zmęczenia oraz nie wymagające koncentracji ruchy i czynności np. szeptać, podwiązać rany, powoli się czołgać czy wyjąć coś z kieszeni

- postać, która choćby przez chwilę znalazła się w agonii nie będzie w stanie nic zrobić przez najbliższą dobę (tzn.24 godziny) po wyleczeniu – jest to stan analogiczny do wyczerpania z powodu zmęczenia

- śmierć postaci następuje wtedy, gdy odniesione obrażenia dwukrotnie przekroczą jej ŻYW

- gdy postać otrzyma obrażenia trzykrotnie przekraczające jej ŻYW, oznacza to, że jej ciało zostało zmasakrowane (a więc do ewentualnego przywrócenia życia potrzebna jest regeneracja w postaci czaru)
SKARB u Barnaby

Spoiler!
nóż ciężki typowy z ząbkami (+ obrażenia wtórne)
cienki złoty pierścionek z fioletowym klejnotem
Pochwę od miecza skórzana
mieczyk
sakiewka 31ss
pierścień srebrny
bełty 6 szt.
kindżał
dobre skórzane buty
cienki złoty pierścionek z szafirem,
srebrny pierścień
skórzany pas
kobiece ubrania dworskie,
ubrania dworskie n chłopca,
ekstrawaganckie buty,
koronkowe rękwiczki,
srebrna brosza,
Spoiler!
nad wyraz wypchana sakiewka pełną srebrnych monet = 90ss
pas na noże z kryta kieszenią i znakiem A
Mały nóż, który świetnie leży w dłoni z zdobioną rękojeścią (+10Tr;+1AT;1/2WYT)
Kopa złota 308 sz (dwie skrzynie, 90 sz zabrał Eszar na zioła leczące i inne zakupy)
3 złote pierścienie,
brosza z rubinami,
złoty wisiorek,
platynowy kolczyk z szmaragdem,
platynowa spinka do płaszcza,
Spoiler!

3 zwoje magiczne w tubie
Spoiler!
nóż ciężki typowy
buty podkute
krótki miecz
14sz
pierścień srebrny arcydzieło
pas na noże
krótki miecz
Ostatnio zmieniony 19 kwietnia 2019, 18:29 przez dretch, łącznie zmieniany 1 raz.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 21 kwietnia 2019, 21:59

Toń morza zapomnienia, na granicy Światów


Bard błądził po pustyni bez życia, kiedy jego broda sięgnęła drobnego kwarcowego podłoża, zjawił się towarzysz. Cień półelfa opowiadał surowej kostusze historie przez tysiąc i jedną noc. Kupił życie, napisał wiersz.

Wciągnął mnie żywioł kamienny,
I zastygł,
Chcąc się przytulic na wieki,
Żywił się ciepłem, a karmił piaskiem,
Przetrwałem.
Skała zwietrzała,
Wróciłem do ludzi,
Z wola żelazną i sercem z kamienia.



Niewyobrażalny ból, który posłał barda na deski, po wiekach w zaświatach i dwóch ćwierćnutach na Orchii, przywrócił go na powrót do świadomości, wołając -kurwa, moje ręce! Mróz parzył ramiona i barki grajka, pierwsza myślą tego było, czy dobrze będzie jeszcze obsługiwał instrument. Dłonie zaciśnięte na boczkach wciąż wylewającego strugi krwi kapłana, ustrzegły się zmrożenia. Fontanny czerwonej posoki z rozciętej struną aorty, i głębokiej rany zadanej przez Milcarra, uczyniły już na posadzce sporą kałużę, w środku której leżał właśnie bard, topiąc się w zalewającej mu usta krwi. Niemożliwym wydało mu się, by on, żeglarz miałby się utopić i wydarzył się cud kolejny. Bard dostrzegł odbite w czerwonej kałuży oblicze Mistrza, pełne gniewu. Gniewu rażącego wrogów wiary, ale i nakazującemu Eszarowi wziąć dupę w troki.

Obrazek

Bard nie do końca dostrzegał wiele w zamęcie owej chwili, czuł bardziej zmagające się ze sobą siły i skromnymi siłami postanowił pomóc swemu bogu. Zrzucił ciężkie ciało kapłana, wypluł sporą dawkę krwi, której się opił mając niejasne wrażenie jakoby jej wstrętny smak dodał mu wigoru. Szukając w kieszeniach, sakwie, wyrzucał kolejne przedmioty. Maska z wygiętymi w dół ustami padła pod nogi przebrzydłego wroga wiary, przez chwilę tego oślepiając odbitym płomieniem świecy, która niebezpiecznie się zachwiała. Wtedy w szalonej głowie barda zrodził się diabelski plan, który zrazu został zrealizowany. Namacał tylko ziela leczące, sam nie wiedział dlaczego był takim idiotą i wcześniej go nie użył, lecz zanim odkorkował buteleczkę uczynił coś jeszcze.

Niczym dyskiem z boskiego spiżu, cisnął maską radosną w świeczniki, by te zwaliły się na zasłonę, myśląc - spalę was wszystkich łajdaki, Mistrz z pewnością jest nietykalny. Tak mu się oczywiście wydawało, bo myślał swoje, ale zamiast królewskiego rzutu, pchnął maskę o pół metra, następnie niczym w konwulsjach, wijąc się popychał przedmiot w kierunku niebezpiecznie chwiejącego się lichtarza, w dłoniach ściskając bezcenny gryf zniszczonego instrumentu.
Skoro Mistrz Gry pozwolił to nie mogłem sobie odmówić. A Wy róbcie sobie co tam chcecie. Eszar postanowił jeszcze na koniec wywołać pożar. Następnie wypije miksturę leczenia ran.

Z uwagi na ciężkie przeżycia i podróże pozagrobowe uważam że Eszar nie zostanie kapłanem Sureliona, ale jego osobistym czarnoksiężnikiem. Co wy na to?
Ostatnio zmieniony 23 kwietnia 2019, 22:50 przez Nanatar, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 21 kwietnia 2019, 22:52

Zabójca słaniał się na nogach. Dzieło było niemal skończone. Kapłan leżał z siną twarzą. Na jego szyi zaciskała się struna z Eszarowej lutni. Bard osunął się także sam na ziemie. Milcarr chciał mu pomóc, ale nie mógł. Jeszcze mógł. Były jeszcze ważniejsze sprawy do dokończenia

Był jeszcze Mrufon, który sięgał po święcące bladoniebieskim światłem serce smoka.... Surelion jeszcze nie zdecydował, co uczynić ze skarbnikiem, ale Ślepak wolał być przygotowany. Wyrwał kolejną strunę czyniąc na niej węzeł, tak aby móc ją łątwo zacisnąć. Gardło Mrufona czekało. Zabójca potrzebował tylko znaku, aby przystąpić do działania...
Czekam na znak od Sureliona, co robimy z Mrufonem. Sugeruje żeby ktoś odwrócił jego uwagę czarem, tak żebym mógł podejść i założyć na szyję garotę. Ślepy może być łatwo uznany za niezbyt niebezpieczego przeciwnika i nieco olany. Na to liczę.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 24 kwietnia 2019, 23:02

- Zdrajco! Teraz czeka cię za twe czyny kara boska*, prawdziwa ślepa sprawiedliwość! Jest dokładnie tak jak przewidziano to w księgach przed transy temu. - zagrzmiał półbóg a twarz nadal płonęła mu straszliwym gniewnym obliczem, którego kształt wzmocniony mocą magii poniewierał słabe umysły akolitów skomlących po kątach.

Jednoręki Surelion nie posiadał ani broni, ani jak na boga postępu i wiedzy przystało wzgardzał magią bojową której zwykł używać jedynie w ostateczności. Sięgnął przeto do swej kieszeni, na dnie której spoczywał przepełniony wyczuwalną magią mieszek. Wykonany był z osobliwych srebrnych okręgów, o przedziwnej konstrukcji przypominającej nieco kolczugę. Góra owego woreczka związana była grubym rzemieniem i zapieczętowana lakiem. W środku poruszał się wyczuwalny okrągły kształt, przy lekkim zgniataniu szeleszczący jak zwitek liści do którego półbóg właśnie zamierzał się dostać przełamując w palcach zalakowaną pieczęć strzegącą dostępu do jego zawartości...


* jako ze obecnie gromy z nieba nie są dostępne, zadowolimy się duszeniem struną przy pomocy wyspecjalizowanego półboskiego posłańca. Oczywiście jeśli tylko ów ślepy posłaniec nie pomyli go niechcący z kimś innym.
Nie jestem przekonany czy palnie okrętu do dobry pomysł, urochmi to siły które będą drążyły przyczynę śmierci Wielkiego Skarbnika. Lepiej chyba na tym wyjdziemy jeśli podciągniemy się pod złe katańskie prawa tak by być krystalicznie czystymi. Jest absolutnie pewien, że orcze, katańskie prawo do samoobrony, będzie nad wyraz elastyczne i rozciągłe w swym zakresie by nam ów spokoj zapewnić.../EVILS/
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Re: PBF - Pokusa Nieskończoności

Post autor: dretch » 24 maja 2019, 16:14

Toń morza zapomnienia, na granicy Światów

Gra świateł wypełniła pomieszczenie. Bladoniebieskie światło pulsujące przy każdym uderzeniu smoczego serca zmieszało się z pomarańczowym migotem płomienia w mig pochłaniającego rozlaną oliwę. Eszar wycelował doskonale, popchany lichwiarz sięgnął rozpalonym knotem wcześniej przewrócone dymiące kaganki. Jego oczy z ciężkością chwytały działania współbraci, legł na plecy i widząc tylko tańczące cienie i słysząc głosy zalał usta gęstą zieloną miksturą o smaku nalewki z ziół i pieprzu. Ciepło rozgrzało trzewia, a błogość uśmierzyła ból.

- Głupcze! Ani Katan, ani ty nie powstrzymacie mojej potęgi. Grzmiał głos Skarbnika ściskającego w rękach serce smoka. - Teraz będę nieśmiertelny! Energia serca smoka uwolniła się, z trzymanego organu buchnęły niebieskie promienie i niczym macki wiły się po ramieniu Murfona w kierunku jego głowy i serca.

Jedno uderzenie serca później Milcar stał już za Skarbnikiem. Zarzucona na szyje zdrajcy Katana struna wrzynała się w jego skórę. Promienie magii zwiększyły się gdy na drewniane deski chlapnęła krew Skarbnika. Ślepak poczuł nagle jak moc smoczego serca zajęły również i jego, skupił się jednak na obecnej chwili choć jego umysł zasypywały obrazy z umysłu wielkiego gada. Magiczne języki wychodzące z serca przeszywały ciało Skarbnika i Milcara jakby były jednością. Murfon duszony nie chciał paść, jego ciało prężyło się jakby wszystkie mięśnie kurczowo chłonęły energii smoczego serca.

Zalakowany mieszek okazał swoją zawartość Kielichowi Wiedzy. Sięgnął do wnętrza palcami i nawinął na nadgarstek zawartość. Gdy metalowy mieszek runął na ziemie w ręku półboga dyndał wisiorek na którego końcu znajdował się pęk połączonych ze sobą onyksów tworzących humanoida. Każdy z kamieni symbolizował osobną cześć ciała. Głowę, ręce, tułów i nogi. Surelion poczuł pobierane z jego ciała peemy, walczył by przerwać połączenie, ale totem był silniejszy, jak wampir wypijał energię. Z każdą nicią traconego peemu jaźń półboga przelewała się w inne ciało, czuł dziwne połączenie, ogarnęła go przerażająca schizma myśli, ból wylewającego się życia był paraliżujący, za razem czuł prostą ludzką ekstazę gdy zapełniało się jego energią inne naczynie.

Pierwotny zew zalał umysł Półboga, widział że jego jaźń jest w dwóch miejscach. Energia która stracił sprawiła, że upadł na kolana a z jego nozdrzy zaczęła cieknąc ciemna posoka. Czuł, ze posiada kolejną parę oczu, a zarazem czuł, że jest martwa. Nie mógł się oprzeć poszedł w myślach za podnieceniem i starał się zlokalizować gdzie uciekało jego życie.

Rozczłonkowane ciało chłopca w jednej chwili ożyło. Każdy z martwych członków ciała Erica ścisnęło się do siebie. Neoromantyczna aura wywołana przez Kielich Wiedzy była silniejsza niż ręka Murfona na sercu. Smocza tkanka została wyszarpana i pochłonięta przez wijące się w magicznych spazmach ciało chłopca. Eszar przetarł oczy, dochodził do siebie oparty plecami o ścianę. pomieszczenia.

Zabójca zacinał jeszcze mocniej ręce na strunie owiniętej na szyi Skarbnika, czuł jak i jemu wrzyna się cienki metalowy drut w nieosłonięte dłonie. Gdy magia smoczego serca zniknęła, garota weszła w szyje Skarbnika jak w masło i zatrzymała się głęboko w gardle. Ciało skarbnika opadło jak worek kartofli a razem z nim wykończony Milcar.

Surelion otworzył oczy, jego część życia przelana została przez splugawiony totem w chłopca. Zakazany akt wyzwolił w półbogu dziki instynkt. Ostatkiem sił wyzwolił swój umysł i urwał płynącą rzekę życia z jego ciała do drugiego, totem upadł na drewnianą podłogę. Zespolone ze sobą części Erica opadły bezruchu. Uderzony kilka chwil temu czarnym płomieniem Mag Polimorf ocucił się. Zaczął spoglądał na zbierających się po zwycięstwie Surelitów i wijących się z przerażenia kultystów. Martwy Murfon patrzył w bezmiar wielkimi oczami, krew zalewała drewnianą podłogę. Dym z kaganków i palącej się oliwy coraz bardziej gęstniał w pomieszczeniu, zaczęło brakować powietrza a z każda sekunda stawało się niebezpiecznej.

Milcar pomógł wstać Eszarowi, Ketras ocucił się i wziął pod ramie Mistrza. - Dziękuję, bracie. Powiedział Eszar. Milcar wyrwał rzucony wcześniej widelec - zdążył się tylko uśmiechnąć gdyż wypowiedz przerwał mu stojący w drzwiach kajuty Eco. Cholera musicie uciekać, straż aresztuje wszystkich!

- Półbogu, zostaw mi totem. Zabiorę ciało chłopca i już nas nigdy nie zobaczysz. Odezwał się wstający powoli ranny mag.
- Mistrzu uciekajcie przez kuchnie na drugiej stronie barki, jest łódź. Szybko! Poganiał Eco.
Ostatnia szansa na wymianę zdań przed końcem sesji. Co robicie?
Spoiler!
=SurelionTotem wyssał z ciebie -45PM, 35 z amuletu poszło, a pozostałe -10PM z ŻYW = -100 ŻYW, jesteś obecnie na 24/124
Spoiler!
=Milcar Częściowo rytuał przekazania smoczej mocy wpłynął też na ciebie. Kiedyś się to na Tobie odbije ;)
Ostatnio zmieniony 25 maja 2019, 12:09 przez dretch, łącznie zmieniany 1 raz.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Re: PBF - Pokusa Nieskończoności

Post autor: 8art » 24 maja 2019, 22:14

Milcarr nawet nie zwrócił uwagi na ociekające krwią dłonie. Tylko dziwny grymas zgresji i satysfakcji wykwitł na jego twarzy, gdy spojrzał w nieywrażającą już żadnych emocji martwą twarz Mrufona

- Dobrześ zdechł suczy chwoście... - szepnął ciho do trupa rad, że udało mu się pomimo wszystkiego ubić czarodzieja

Jeszcze nie docierało do niego co się stało, gdy omiotły go bladoniebieskie płomienie smoczego serca. Nie był magiem, ale spodziewał się, że albo mistyczny ogień albo spali go na wiór, albo niezmiernie wzmocni. Tym czasem nie czuł nic. Lekki zapach powietrza jak po burzy. Tylko tyle i aż tyle.

Eco krzyczał i poganiał. Zabójca nie chiał mieć do czynienia ze strażą. Z takich jak on wpierw profilaktycznie darto pasy, a potem dopiero dochodzono sprawiedliwości. Był nikim, tak jak dziesiątki tysięcy mieszkańców Ostrogaru, a wciąż miał dla kogo żyć.

- Mistrzu! Mus nam uchodzić! - sam ponaglił Sureliona i podniósł Eszara z ziemi. Nie śmiał jednak odezwać się do rannego maga w imieniu boga.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Re: PBF - Pokusa Nieskończoności

Post autor: Nanatar » 25 maja 2019, 00:23

Na powrót na barce

Bard w szalonej chwili na granicy śmierci sycił się trawiącymi wszystko płomieniami, nawet tryskającą krwią. Gdyby mógł śmiałby się spazmatycznie. Wspomagany przez Milcarra zbierał jeszcze rozrzucone po podłodze struny i tą najważniejsza, którą zabójca zadusił heretyka, tą mu wyrwał z skrwawionych dłoni i przytulił niczym relikwie wraz z gryfem zniszczonego instrumentu.

- Łodzią uchodźmy, woda jest życiem. Paniczu proszę z nami - na wpół majaczył półelf wypatrując chłopca - i skrzyneczkę zabierzmy, jest ważna, kórfa skrzyneczka jest ważna, proszę - i na przekór zalewał się łzami.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Re: PBF - Pokusa Nieskończoności

Post autor: Suriel » 28 maja 2019, 23:44

Z aklęcie strachu znikło z twarzy Sureliona kiedy uaktywnił wisior. Odeszło wraz z bólem. Albowiem teraz krwawił. Czuł to tak bardzo, jak upływ magicznej mocy z jego ciała. Życie otarło się o śmierć i wielkie koło niemal znów zatoczyło pełny obrót. Lecz nie umarł. Gdyby tak się stało zapewne znów musiałby czekać tysiące lat na kolejne odrodzenie pośród śmiertelników.

- Pół... bogiem... - powtórzył Surelion, a w zmęczonych oczach zagrały mu iskierki niechęci. Ta istota poniżała go. Jego, boga prawdziwego. Sprowadzając do połówki czegoś, kawałka, fragmentu. Jakby był niepełny. Było to na swój sposób upokarzające ale z drugiej też strony, Surelion nie mógł nie zauważyć, że owa istota jednak dostrzegła w nim iskrę doskonałości. A zatem podwoje wiedzy tajemnej zostały przed nią w jakiś sposób uchylone, a tym samym została pobłogosławiona posiadając wiedzę tajemną.

- Nie widzę powodu by nie chcieć widzieć chłopca, któremu właśnie przywróciłem, ciało, kości, krew i tchnienie. A także duszę. Iskra mojej boskość, fragment i ułamek przywróciła mu życie. Chcę byście o tym pamiętali, obaj. Ne będzie zwady między nami. Odejdźcie w pokoju, jeszcze się spotkamy jako przyjaciele. - Powiedział prostując się po wysiłku, przy pomocy ramienia swego ucznia. Zebrał resztkę sił.

- Kto chce przeżyć! - zaczął z teatralną siłą Surelion, władając resztkę sił w wypowiadane słowa. - Niech idzie za mną. Jam jest waszym wybawieniem, drogą i życiem. Chyba, że wolicie spłonąć wraz z truchłem tego szaleńca.

Mówił to do wszystkich. Zwłaszcza do kultystów ze statku. Jako bóg wiedzy, zdawał sobie sprawę, że większość z nich stanowiła Ostrogarską śmietankę, bogatych, wpływowych rodów. Tym samym, każdy nowy narybek z pozyskany z tej gawiedzi mógł być wiele wart dla dalszych losów jego kultu. Nawet jeśli nikt by nie przyjął wiary, to już samo uratowanie życia jakiegoś dziedzica z tego płonącego piekła na jeziorze, było czynem godnym zapamiętania, szacunku i rewanżu.

Mistrz przechylił się do Ketrasa i szepnął.

- Zatroszcz sie pilnie o sprawy doczesne takie jak medaliony z mocą. Żwawo. Pora nam stąd uchodzić...

Mistrz zakasłał cicho i plując krwią przeklął w myślach to niewydolne jeszcze śmiertelne ciało. Utykając ruszył samodzielnie do wyjścia, wiedział że pilny uczeń żwawo wypełni zadanie i grabiąc naprędce poległych już za chwilę go dogoni w drodze do szalupy.
Chłopca oddaję, wisior nie bardzo. Może da mi kontrolę nad tym dzieciakiem. Albo okazję do spotkania, jeśli okaż się im potrzebny na pewno przyjdą.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Re: PBF - Pokusa Nieskończoności

Post autor: dretch » 15 lipca 2019, 13:37

Toń jeziora Dan-Ugar, wsód od przystani, 32/33 orakt - ran noc

Stary poczciwy Rolph choć obity i ewidentnie stargany wiosłował co sił pchając szeroką szalupę w kierunku portu w Chłopskim Korczu. Krople deszczu ciekły po jego czole zmywając ślady krwi, widać po nim że stawiał opór po porwaniu, ale nie zdołał uciec, jego kaftan zdobią liczne rany, tak jak nadgarstki od metalowych kajdan. Wiosłuje niestrudzony, co jakiś czas plując krwią w toń jeziora. Nic nie mówił, ciszę przebijało jedynie stukanie fal o burtę łodzi i jego ciężki oddech.

Gdzieś na skraju widoczności tliła się barka, rzucająca słaby blask w mroku, jakby dopalającej się świeczki, ciągle była w kręgu zaciekawienia uchodzących Surelitów. Eszar obserwował jak strażnicy miejscy żwawo wyprowadzają z palącego się okrętu gości Skarbnika, błąkał się w wspomnieniach, jego umysł kąsał go raz za razem zniszczoną przez niego lutnie. Czuł się okropnie, rany kłuły go przy każdym oddechu, jednak żył i cieszył go ten fakt. Surelion zdawał się myśleć o pozostawionym chłopcu i ostatnim słowie polimorfa, który mówił, że to nie koniec i jeszcze się spotkają, zniknął w cienistym przejściu razem z chłopcem. Kielich wiedzy ciągle obracał w opuszkach medalion który skrywał niewyobrażalną moc, wyczuwał magię ale nie był w stanie jej uaktywnić, ciągle pytał się jak zdobyć ukrytą wiedzę w magicznym relikcie. Milcar obwiązywał skaleczone struną dłonie oderwanym kawałkiem szaty jednego z adeptów, powoli jego wzrok zalewał się mgłą, dopadła go smutna ułomność, świat który mienił się tysiącem barw nikł z każdym oddechem, oparł się wygodnie po drugiej stronie burty, złożył ramiona i do ostatniej chwili oglądał zajmującą się ogniem barkę oraz odpływające od niej statki miejskiej straży.

- Mistrzu, czy jesteś ranny? Zaniepokoił się Ketras który odzyskał jasny umysł. – Ciało może być kruche, ale ważne by duch był czysty, uśmiechał się Surelion spoglądając na swoich uczniów, dzisiaj dokonała się próba, zniewoliła ona wasze umysły, gdy tylko zejdzie dzień i tego samego dnia w kolejnym roku, każdy wyznawca winien przejść próbę smrodu aby uodpornić się na wszelkie opary mogące zniewolić umysł, wyznawcy słuchali słów Najwyższego, gdy przemierzali falującą tafle wody od początku do końca, spijając słowa i zapamiętując każde z nich.

EPILOG

- Już spać! Młodzi! Wrzasnął Starszy. Akolici jak kociaki wsunęli się do swoich sienników, gdy każdy z nich był już w swoim posłaniu, Starzec wstał złapał ręką kaganek i przezwyciężając ból od starej rany w barku dźwignął się i zrobił krok w kierunku drzwi. Nim jedna opuścił najmłodszych współwyznawców, jeden z nich ośmielił się odezwać – Mistrzu, a czy prorok Eszar odzyskał radość życia i grał jeszcze na instrumencie? Starszy znieruchomiał, zbierając myśli - Tak mój chłopcze, nim nastał poranek w jego rękach znalazła się nowa lutnia, piękna i zdobiona podobno z drzewa opalanego smoczym ogniem, powiedział łagodnie, nim Mistrz wyszedł drugi zapytał jeszcze – A ten onyksowy wisior ludka, to ten co masz na szyi? – Tak, odpowiedział zmęczony – lecz to już opowieść na inny wieczór, śpijcie czeka was jutro próba smrodu, mędrzec wyszedł zamykając drewniane drzwi.

Kilka kroków dalej postawił kaganek rozświetlając niewielką izbę, sięgnął dłonią pełną długich blizn po wisior w kształcie onyksowego humaniodia który miał na szyi, ścisnął go w dłoni - o Surelionie, dopomóż swoją wiedzą, niech ciała ich choć kruche utrzymają czystość ducha, jako powiedziałeś płynąc łodzią, napełnij ich cząstką siebie, by przeżyli jutrzejszą próbę. Milcar otworzył oczy, które zwykle zalane były mgłą, teraz żarzyła się w nich niebieska moc.
POKUSA
Koniec trzeciej część Sureliady)
Dziękuję za udział w sesji.

Ketras: 220 PD
Surelion: 241 PD (+1 Zw)
Eszar: 276 PD
Milcar: 231 PD

ilość PD została zmodyfikowana za wasze działania, zabitych wrogów, pomysły i nagrody podczas przygody. Eszar dostał premię za barwne opisy postów i wcielenie się w role barda, dziękuję za przyśpiewki i wiersze podczas przygody.

Milcar bardzo mi się podobało że zdecydowałeś się udusić Skarbnika podczas rytuału tym samym przejąłeś to co on pragnął najbardziej!! Twoja postać wyjątkowo wolno będzie się starzeć, w dodatku pod wpływem mocnego impulsu (przerażenie, większe rany, śmierć towarzysza) lub długiemu skupieniu możesz uaktywnić zdolność Pomniejszej Kontroli Otoczenia - to jest cząstka mocy smoka którą wchłonąłeś
Spoiler!
Pomniejsza KONTROLA OTOCZENIA [Sugestia]

Czas aktywacji: 7 segmentów lub specjalne
Zasięg rzucania: Ty
Czas działania: 1 runda/POZ
Obszar działania: 5 metrów/POZ wokół (specjal.)

Opis: wykrywasz wszelkie nowe elementy w określonym zasięgu, a także rasę (jeśli ją wcześniej znałeś), intencje względem siebie (dobre, obojętne, wrogie), oraz ewidentne zło/dobro. Orientujesz się o stopniu oddalenia, szybkości poruszania się i ilości istot wokół siebie (nawet gdy są niewidzialne). Ograniczają cię jakakolwiek przeszkody stała (całkowita), jak: ściany, sfery ochronne itp. czyli wiesz co się dzieje na ulicach, ale nie w domach, chyba, że ktoś stoi przy otwartym oknie.
Proszę napiszcie co sądzicie o przygodzie, które sceny wam się podobały? Które można było by przyśpieszyć, a które pominąć? Chwile siedziałem nad całą przygodą, czytając ją miałem świetny ubaw. Jeszcze raz dziękuję!
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Re: PBF - Pokusa Nieskończoności

Post autor: Suriel » 15 lipca 2019, 15:05

Cóż... szok i niedowierzanie. Aż trudno uwierzyć, że się skończyło story.

Napiszę o przemyśleniach jak się ogarnę, a na razie nadal jestem w szoku, że...


Obrazek
Ostatnio zmieniony 16 lipca 2019, 08:49 przez Suriel, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Re: PBF - Pokusa Nieskończoności

Post autor: Nanatar » 15 lipca 2019, 23:03

Rybackie nabrzeże. Chłopskie Krocze 39 orakt - ran. późny poranek


Niebieski horyzont przy linii gruntu lekko się różowiący od wschodzącego księżyca, rzadko zdobiły lekkie białe obłoki. Otwarta zaś, na ścielącą się przed miastem toń jeziora przystań była tłoczna od różnej maści stworzeń i konstrukcji. Z łódek wciąż wyładowywano złowione zdobycze, wędrujące lub wprost w ręce kupców i pańskich sługów, lub też do magazynów i przetwórni.

Małża w skorupie zmielona wraz z ośćmi Lina dla Gwardzisty jak malina - pomyślał bard siedzący na stercie zniszczonych mebli, drewnianych i metalowych machin, żeber łódek, niczym na potwornym resztkowym golemie. Szczyt wysokiej blisko na osiem łokci konstrukcji zdobił niszczejący spiżowy taran okrętowy. Zwrócony dziobem w górę, wnętrzem zaś obejmował barda czyniąc mały wzmacniacz dla jego cichych melancholijnych improwizacji. Grajek używał samego gryfa od mandoliny, która kiedyś mogła być pięknym instrumentem. Na gryf naciągnięte były struny, brakowało zaś pudła. Obok spoczywała wybornej roboty lutnia. Sama rama stanowiła majątek, lutnik zaś uczynił z całości arcydzieło. Grajek jednak nie mógł się jakoś przyzwyczaić. Jeszcze nie.

Przerwał słysząc w zgiełku dobrze sobie znane stukanie. Odłożył kaleki instrument, podwinął rękawy grzejąc zziębnięte ramiona w nad wyraz ciepłych promieniach słońca. Wypatrywał w tłumie towarzysza. Kiedy tylko dostrzegł sylwetkę Milcarra sprawnie przeciskającego się przez tłum, uderzył w struny, by przywitać przyjaciela i zeskoczył w duł kupy uważnie układając gryf w pudle na mandolinę, do której koś wrzucił drobne.

- Witaj przyjacielu. - zakrzyknął radośnie.
- Witaj Eszar, czterdzieści trzy srebra i dwadzieścia miedziaków, a już miałem powiedzieć że się obijasz.
- No właśnie Milcarrze, bo to jest za mało. Taki jeden może mnie czegoś nauczyć, ale krzyknął sobie cenę w złocie.
- Bezczelny gnojek - wysyczał ślepak - trzeba mu to wytłumaczyć.
- Nie tym razem przyjacielu i tak jest najtańszy, a jednak konieczny. Chciałeś kiedyś upłynnić zdobyczne pancerze i cię odwiodłem, a teraz mamy tego cała kupę, pomógł byś?
- Zajęty jestem, uczę się u takiego jednego, wiesz. - powiedział konfidencjonalnie Milcarr, ale zaraz uśmiechnął się. - Jasne że ci pomogę, ale teraz się spieszę. Spotkajmy się tu wieczorem. - Uścisnął półelfa i odszedł stukając kijem.
Kto zajmie się sprzedażą czyli zamiana na złoto posiadanych przez nas przedmiotów. Bard potrzebuje go wiele, bo z pewnością może awansować na poziom czwarty, a może i wyżej, ale chyba jeszcze nie.
Które przedmioty z posiadanych przez Eszara są magiczne, bo sprawdzał i Ketras i Saar - Sansar, tych nie sprzedaje z pewnością
Dretch bardzo dobra przygoda, ale wymagała tempa. Tego zdecydowanie brakowało. Dużo doświadczenia dostaliśmy.
Pytanie do wszystkich jak rozwiążemy sprawy szkolenia, który MG to ogarnie. Nie ukrywam że ostrzę pazury na kilka umiejętności i spore bonusy do cech.

Pytanie sakramentalne: Kiedy i gdzie kontynuujemy? Największe wpierdol dostaliśmy ze ślepakiem. Teraz nie widzę jakoś kolejnej sesji w standardowym składzie. Czy mamy kontakt z innymi kultystami, czy po przenosinach się nie pojawili?
Ze swej strony mogę coś wymyślić w ciągu tygodnia względem przygody do prowadzenia, ale mam wrażenie że nie jest to odpowiednia chwila.

ODPOWIEDZ