PBF - Pokusa Nieskończoności

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 14 lipca 2018, 23:52

Straszliwe Kazamaty ZUS, 32 orakt-ran

Surelionowi możliwość dobicia targu i prędkie zakończenie tej sprawy było jak najbardziej na rękę.

"Na dolnym pokładzie kapłani odprawia rytuał na którym Ci tak zależy" Powtórzył w myślach. Czyżby panu wielkiemu Skarbnikowi to nie? Pomyślał.

Wyciągnął swoją prawicę ściskając dłoń Wielkiego Skarbnika. Widział, że wartko sprawdzi on jego tożsamość, wyśle szpiegów za nimi już za chwilę kiedy tylko wyjdą z jego pałacu. Wiedział jednak, że nikt nie posunie się do usunięcia kogoś jego pozycji. Groziło by to sporymi i zbędnymi komplikacjami. Ryzykowne tym bardziej, że cena była przecież śmiesznie niska.

- Zatem, do zobaczenia wieczorem. Zabieram zatem Figeta z nami by mógł naocznie upewnić się co do... tak wielkiej, chwilowej straty.

Wyszli na zewnątrz. Mistrz skinął porozumiewawczo Kethrasowi by odnalazł Ślepaka z głową dziewczyny. Trudno było powiedzieć, że zabójca obserwował okolicę, ale na pewno gdzieś tu był. Sami weszli do jednej z ciasnych wąskich uliczek i czekali na przybycie Ślepaka z dowodem rzeczowym. Atmosfera była nieco napięta każdy spodziewał się jakiegoś nagłego gwałtownego ruchu lub choćby znaku niebezpieczeństwa. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Pomocnik Skarbnika zamarł z przerażenia, widząc twarz znajomej mu z obrazów kobiety. Kiedy surelianie odchodzili ze śmierdzącej alejki jeszcze spazmował po zwymiotowaniu.

Szli szybko. Mistrz zasłonił kapturem głową a dłonią twarz, by nikt nie mógł odczytać z warg co mówi do idących wokół niego uczniów.

- Moc jest nam bliska uczniowie moi! Finał jej zdobycia o krok przed nami, wytrwajcie jeszcze chwilkę. Choć cena za wiedzę może jednak być nią straszna, jesteśmy gotowi ponieść ofiary. Jak mówiono w przepowiedniach krok za krokiem, razem zmierzamy do królestwa mego. - kiedy mówił oczy mu błyszczały jak wówczas kiedy przemawiał do nich po raz pierwszy zdradzając sekrety swego prawdziwego pochodzenia. - Nim to jednak nastąpi przed nami ostatnia próba. Potrzebujemy łodzi która zabierze nas z jeziora kiedy czas nasz okaże się bliski. Musi być mała by nie wzbudzała podejrzeń ale na tyle duża, by nas pomieścić. Musimy upewnić się, że nikt nie zabrał ciała ale.... Nade wszystko potrzebujemy się pozbyć teraz najpilniej tych oczu co za nami się wloką od pałacu skrabnika. Dopiero wówczas będziemy mogli zrobić jedno i drugie i przygotować się do wieczornego rytuału.
Ok, dwie sceny Mistrzu i kończymy sesję z honorem. Nikt nie ma do nikogo żalu, czasem tak po prostu bywa i już. ;)
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 15 lipca 2018, 11:57

Ulice Srebrnej Przystani, 32 orakt-ran, popołudnie

Fidget wymiotował co kilka kroków, trzymając pozostałą treść żałądka dłonią. Na szczęście wcześniej rozdał przepustki wypełnione dokładnie według wskazań półboga. Odgłosy żygajacego kurdupla nikły z każdą chwilą. Chwilę później ciężko było je wypalać z zgiełku głosów ulicy nawet przez wprawione uszy Ślepaka.

- nie mają poszanowania dla sług. Odezwał się Milcar. Widziałem jak wyrzucili gońca, na zbity pysk. Kłócił się że doręczył awizo. Kalał się na bogów. Słuchajcie to źli ludzie są w tym ZUSie.

- widzieliśmy ich trzewia. Kazamaty, to wręcz Anus Mundi ale pełne złota przyjacielu. Bard poklepał Ślepaka po ramieniu. A na słowo złota spotkał się z masła temu oczami maga.

Surelioni przyspieszyli kroku, tuż za zaułkiem schowali się w ciemnym przejściu. Półbóg szepnął Ślepaków na ucho. - zerknij czy nas nie śledzą.

Chwilę później wrócił Milcar z cwanym uśmiechem na twarzy. - Jest czysto.

Wyznawcy Najwyższego rozsiedli się bezpiecznie między skrzyniami i drewnianymi odpadkami cechu stolarskiego. Eszara głaskał pięknie wytłoczoną lage z cedrowego drewna. Byłaby arcydziełem gdyby nie pęknięcie w połowie długości. Ketrasa w tym czasie badał wzrokiem przepustki. Kilkukrotnie czytał ostatni wers zapisany na pergaminie. Jego oczy świeciły się coraz bardziej.

Właściciela tego listu oraz wszystkich z nim którzy przyjdą do Balwierza i krawca Ulryka proszę przygotować bez skrepowania na bal, czyli golić, wyczesać, nakarmić i ubrać na koszt Skarbnika. podpisano z pieczęcią M. Żywy
Nie musicie się martwić zatem o ubiór i strawę. Chyba że sami coś organizujcie?
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 15 lipca 2018, 14:15

Srebrna przystań, 32 orakt -ran popołudnie.

Czułe opuszki palców półelfa smakowały szczelinę w szlachetnym drewnie, przywodząc na myśl rozkoszną intymność kochanki, którą ledwie wczoraj pieścił. Wypity alkohol i wesoła muzyka zastępowały wtedy ckliwe słowa, delikatność i pełne napięcia chwile przed odkryciem tajemnicy orgazmu. Na twarzy wykwitła mu hybryda ukojenia i lubieżnego niesmaku, mógłby przysiąc, że wydarzyło się to dekady temu w innym mieście, że przeżywał to kto inny i tylko opowiadał o swoich podbojach.

Poczuł się nagle zmęczony, a liczne zadrapania poczęły piec i boleć, utrudniając skupienie myśli. Spojrzał na rozentuzjazmowanego Ketrasa, który wyczytał głośno fragment o opierunku i balwierzach czekających ich przed wieczorem. Czy to na prawdę koniec szalonej ballady dzisiejszego dnia. - zastanawiał się bard, dwa razy uniknął śmierci, czy może trzy, tak jak mówił mu pijany astrolog, kiedy oddawał mu w objęcia tlenioną kurtyzanę. Po trzykroć cię zarżnąć będą chcieli, nim księżyc stanie wysoko jak teraz. Raz jeszcze przeciągnąwszy po niedoskonałości w drewnie, co przecież czyniło ów niepowtarzalnym, powrócił myślami do niedokończonej pracy, nad zniszczonym stołem. Co nie może być stołem , niech stanie się tronem, co trumną mieć było, stanie się łożem.

- Tu może nie idą za nami, ale nie trudno nas będzie namierzyć, a wrócić musimy do kryjówki po chłopca. Wolałbym zawczasu schronienia naszego nie wyjawiać. Winniśmy w moim mniemaniu przeczekać bezpiecznie jak najdłużej i w ostatniej chwili po panicza wrócić. Można by dla bezpieczeństwa drugą skrzynkę wykonać podobną do tej, by w razie zdrady zbójcerzów zmylić. - W istocie trudno było mu się rozstać z maleńką trumienką na głowę, ta w jego myślach nabrała znaczenia symbolicznego, wydawało mu się jakby głowa szlachcianki szeptała do niego, prosząc o pieszczotę. - Rany też dobrze opatrzyć byłoby, na nogach ledwo stoicie. Mamy w pobliżu kogo?
Jak zagospodarujemy czas do wieczora? Jak się zabezpieczymy przed zdradą? Łódź można kupić, lub pożyczyć, mając złoto wyjątkowo nie musimy jej kraść, co mogłoby sprowadzić na nas kolejne kłopoty.

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 15 lipca 2018, 23:41

Obuchowe schodzą. Rany pozostale zostają wyleczone w poziomie 1/2 szybkiego zdrowienia. Łódź możecie wypożyczyć za 1sz+ 50 są kaucji.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 17 lipca 2018, 13:45

Chodzi o łódź na cztery wiosła, z małą kajutą, lub przynajmniej zadaszeniem, masztem (nie wiem jak tam z ożaglowaniem ,ale to morska kraina, Eszar chciałby przynajmniej trójkątny z przodu zwany fokiem). Bard będzie się targował, 50 sz. złota to więcej niż taka jednostka jest warta. Za tyle można kupić rycerskiego rumaka bojowego. Zastanowi się przy okazji, czy wygląda na szalonego, czy pijanego, pokazując miecz uświadomi rybakom, żeby z niego nie żartowali, bo zamiast złota zarobią żelazo. Sztuka złota powinna wystarczyć do jutra do północy + 3 kaucji. (przejrzałem ceny na stronie, faktycznie łódź wiosłowa cena 90 zł, dwukółka 450 zł - przerzucam się na produkcję dwukółek. Miecz 20, a dwukółka 450, nie mogę wyjść z podziwu) - rozsądź sam mistrzu, jeśli faktycznie trzeba im 50 zł, to dostaną w kaucję mój miecz.

Kiedy rybacy będą przygotowywać łódkę, zakupi zamorskie owoce, lub płótna (lepiej płótna), pakowane w taką skrzynie jak ta na głowę. Gwoździe. Przygotowaną łódką odpłynie w umówione wcześniej z Surelianami miejsce, blisko kryjówki. Przygotuje drugą skrzynkę.

Proponuje żeby Mistrz i Ślepak zaokrętowali, a bard z czarodziejem starają się zgubić, lub ujawnić ewentualny ogon, używając dla zmyłek zakupionych świeżo fatałaszków. Następnie przejdą przez miejscową świątynię Gramma, może można kupić Grama święconkę? Półelf użyje wszelkich trików przymilstwa i błagaństwa, żeby dostać towar i zbić jak najbardziej cenę.
Do kryjówki po Panicza, ładnie go ubieramy, bard weźmie mandolinę, jakąś podręczną broń. Przypomni grzecznie Ketrasowi, żeby ten zwrócił mu pierścienie. Bardzo chciałby wrócić do sprawdzania magiczności przedmiotów w przyszłości. Na łódeczkę, jeśli w kryjówce jest któryś z konfratrów, niech idzie trochę za nami, jeśli jeszcze ktoś, niech ubezpiecza ubezpieczającego.

Nie ma chyba co zwlekać, trzeba odbijać. na przyjęcie po wskrzeszenie. - Ktoś chce coś jeszcze zabierać?

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 17 lipca 2018, 19:32

Dobrze, rozumiem następujący plan działania. Zabieracie Erica ze sobą do Balwierza i krawca. Młodemu też przydałyby się nowe szaty te jego są nie wyprane i brudne, nie mówiąc też o waszych ubraniach. Kto ta łodzią podpłynie, a kto zjawi się na pokładzie barki?
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 17 lipca 2018, 20:57

Zrozumiałem to tak, że dopłyniemy łodzią na barkę, ale skoro jak rozumiem teraz, balwierze będą wcześniej to przynajmniej bard z nich rezygnuje. Nie rozdzielajmy się więcej niż to potrzebne. Żadnego krawca dla panicza, ostatecznie zabierzemy jego ubrania od gnoma. Jeśli chodzi o nas wystarczy, że będziemy wyglądać schludnie i pozbędziemy się smrodu. Eszar nabywał tam po drodze jakieś pachnidła.
Ważne czy uda się kupić święconkę Gramma, bard jest bosmanem, zaś Ślepak też coś tam wie o pływaniu, poza tym przydałyby się jego oczy na ceremonii. Wyobrażam sobie że płyniemy wszyscy łódką.
Ubrania zmajstrujemy z tego co było w kufrach i materiału który zakupił półelf. Żadnego golenia, nie ufa bard obcym z brzytwą przy jego szyi.

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 18 lipca 2018, 11:28

Ważna kwestią jest to, że barka jest przycumowana póki co w porcie, wieczorem dopiero odpływa. Potrzebuje zatem doprecyzować:
1) Poczekacie zatem aż barka odcumuje i będzie na wodach jeziora i wtedy do niej dopłyniecie oraz wchodzicie na pokład, zostawiając łódź niedaleko na jeziorze. 2) dopływacie do doków łodzią przed odcuowaniem barki i wchodzicie na pokład. Proszę o informacje końcowo kto wchodzi na pokład.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 18 lipca 2018, 12:45

Słuszna uwaga o wybaczenie proszę, już doczytałem.

- Ungo tobie wierzę jak nikomu, spraw mi zarost równy na brodzie, zaś łeb gól do zera, ale nie przy chłopaku, wkrótce się go pozbędziemy, mniemam cieszyć się musisz. - Krasnolud mruknął, co oznaczać miało zgodę, i zabrał się ostrzyć brzytwę o skórzany kaftan.

- Mogę ci nawet cały łeb ściąć grajku, żeby tylko gówniarza więcej nie oglądać.

Resztki włosów przykleimy do kapelusza. Pod spód założy bard kurtkowa zbroje w najlepszym stanie, na wierzch zaś sprawi sobie duże czerwone ponczo. Torbę weźmie na swe mazidła, perfumy, maskę tragiczną, mieczyk i mandolinę.
Na barkę popłyniemy w ostatniej chwili. Umówieni jesteśmy przed wieczorem to trzeba być o czasie. Czyli rozumiem że wchodzimy z lądu, ale jeśli zostanie trochę czasu poobserwujemy sobie ową barkę przez chwilę.

Teraz pytanie: Czy wszyscy parfors wchodzimy, czy np. bard zostaje jeszcze z paniczem i czeka w pobliżu, na łodzi na jeziorze?

Jeśli uznamy że wszyscy wchodzimy na barkę od razu, wraz z paniczem to za dodatkowe złoto wynajmiemy jeszcze właściciela łódki, który ma czekać z gwizdkiem w pobliżu i gdyby zauważył coś niepokojącego ma gwizdać, w takim wypadku obejdzie się bez kaucji, a resztę zapłaty rybak dostanie po robocie. naturalnie odpowiednio go bard urobi.

Płynąc już Eszar z pomocą Ślepaka zrobi sobie charakteryzację. Umalowany bard nie powinien nikogo dziwić. Kiedy kapelusz stanie się zbędny zawinie głowę szalem z kolorowych tkanin.

Święconka jest? Ile?
Ogon dostrzeżony i zlikwidowany?
Jeśli nikt nie wyrazi opinii, Wchodzimy na pokład wszyscy, ale jak pisałem w ostatniej chwili.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 18 lipca 2018, 20:18

Moim zdaniem powino być tak:

Wszyscy oprócz jednego z nas wchodzą po przygotowaniu się u drmowgo balwierza na statek z głową na którą ma być rzucony wieczorem czar regeneracji oraz wskrzeszenia.
Jeden z nas cichaczem bierze łódź i wypływa z chłopakiem i właścicielem łodzi wypływa osobno i trzyma się w jakieś odległości od barki. Czeka tam na umówione sygnały świetlne gdyby przyszło nam w trybie awaryjnym opuścić statek. Mamy też osobny ciąg sygnałów jeśli wszystko jest ok, wówczas podpłynie z chłopcem i go oddamy. Dzieciak na razie czeka na wodzie, jako ewentualna karta przetargowa, gdyby tak było na to tez mamy osobne sygnały.
Na barkę zabieram swój rodowy sygnet i insze inszości świadczące o statusie. Może się zdarzyć że będzie tam ktoś kto mnie zna.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 18 lipca 2018, 22:47

Zgadzam się na wszystko, tak podobnie to sobie wyobrażał bard, tylko w zapale przekazywał niedokładnie. Mamy plan, pozostaje ustalić kto pozostaje z paniczem. Z przykrością Eszar, zgłasza swoja kandydaturę, choć bardzo chciałby wziąć udział w ceremonii. Ma jednak najlepszy kontakt z chłopcem i potrafi sterować sprawnie łódką na żaglu. Dzięki temu możemy się pozbyć rybaka, który jest niewygodnym świadkiem i nie godnym zaufania, a bard wolałby nie zabijać nikogo weź wyraźnej potrzeby.
Chyba że znajdziemy kogoś godnego zaufania, jakiegoś znajomego. To pytanie do MG, wraz z poprzednimi o ogon i święconkę. Bard ma wrażenie że kiedyś kupował i kosztowała 10 złota i tyle jest w stanie dać za porcję. Weźmiemy nawet dwie. Kapłanom mógł nakłamać że kolegę bolę oczy, albo palce, jednego oczy drugiego palce, a dziś maja dać koncert za pomyślność i zdrowie pewnego znacznego Domu.
Jeśli to Eszar pozostanie na łódce zabierze dodatkowo ciężki miecz i sieci od rybaka i swoje, dodatkowe latarnie, wcześniej wymieniane przedmioty.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 18 lipca 2018, 23:12

Ślepak założy też pod ubranie skórznie. Weźmie wodę święconą, co by nie być niewidomym, w razie czego. Na łódce nie zostanie z małym, bo nie umie żeglować. Pływać ino umie. Ale może ewentualnie zostać z Eszarem i chłopcem, chyba że Mistrz woli go mieć przy sobie. Zważywszy jednak na dość ciężkie rany, to marny będzie z niego pożytek. Genralnie staram się wypocząć jak najwięcej.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 19 lipca 2018, 12:11

Jesli nie znajdzie się zaprzyjaźniony rybak to Eszar na łódce z małym. Jeśli się znajdzie jakiś rybak to wówczas lepiej wziąć barda na pokład, może wówczas pobrylowac ale i podpowiadac dyskretnie dokąd plyniemy.
Skepaka chciałbym wziąć ze sobą, i bynajmniej nie po to by się na patrzył na te wszelkie bogactwa ale dla bezpieczeństwa. On potrafi zrobić naprawdę dobry użytek ze sztućców i wykorzystać je nie koniecznie do krojenia agawy.
Keth ma urlop więc może zostać na łódce z małym.

Co do stroju to fajnie by było ubrać się w podobbym sektowym stajlu. Może nue jesteśmy dużą sekta ale właśnie pokazujemy się elitom. Dobrze jest zaprezentować się dobrze. Wówczas ba pewno więcej osób zaintetesuje sie kto zacz. A takue kontakty można później wykorzystać "hej czy nie spotkaliśmy się na imprezie na barce u Wielkie Skarbnika?" I już inbe załatwianie sprawy z kimś kogo być może już się zna.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 19 lipca 2018, 14:13

Wieczór coraz bliżej i tylko patrzeć jak na barce rozbłysną światła, a Tan Mrufon rozda karty. Tym bardziej i ze zdwojoną energią bard wziął się do wykonywania planu, płynącego z mądrych ust Mistrza. Już nie byle jakiego rybaka szuka, ale człowieka zaufanego, może to być były marynarz z którym pływał, przemytnik, któremu pomagał, lub właśnie rybak z którym pił i sprzedał bardowi swe sekrety za wygrywane pod oknem wybranki rybaka serenady i ballady, za miłosne podpowiedzi, za skrywanie swej spowiedzi. Bard nie szczędzi srebra, pieśni. Rzecz zaś druga, równie ważna, lub ważniejsza, ziół szukamy uzdrawiania, ziele Gramma, lub długolistna górska trawa, pierwsza porcja dla Ślepaka. Jak cena jest za Gramma, a za trawę jak cena, proszę pana?
Spoiler!
Po trzydzieści złota proszę, ale ciszej, rzecz nie do końca jest legalna.
Jeśli strasznie ziela drogie, potencjału kupi trochę, na leczenie, na zdrowienie i na lepsze kojarzenie.

Magus niech zostanie w łódce z pacholęciem i ze zbirem, który łódką sprawnie pływa.

Trzech zaś śmiałków i skrzyneczka bieży na sławetną barkę. Sprawią sobie togi, lub chitony w barwach swego księcia, przepasane zdobną wstęgą, a na szyjach znak ich wiary, klucze do tajemnic odkrywania.
Wygolony bard przez Unaga, weźmie swoją mandolinę, nożyk z pasem i pierścienie, w sakwie schowa maski i drobiazgi.

Ruszaj grupo natchnionego na sławetne objawienie.

MG: ogon, zioła, święconka? Ile kosztowały?

Zaznaczam że Eszaer przystąpił do działania z energia i wrodzoną sobie rozrzutnością. Obrażenia 42/94 Żyw.
Ostatnio zmieniony 19 lipca 2018, 14:27 przez Nanatar, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 20 lipca 2018, 21:25

[center]AKT III - Pragnienie[/center]
Ulice Ostrogaru, popołudnie 32 orakt-ran

Nerwowość minęła, pozostawiając miejsce na zimną kalkulacje. Gdy tylko Surelici minęli bramę do Chłopskiego Krocza ukryli się w ciemnej alejce. Chwilę później wyszli z niej w grupach podzielonych przez Mistrza. Wykorzystując tłumy mieszkańców Wyznawcy Wiedzy wtopili się otoczenie.

Milcar i Eszar wyszli pierwsi. Skręcili w aortę miejska przez którą tłumy Ostrogarczyków oraz przyjezdnych płynęły wprost do przystani portu. - Słuchaj przyjacielu, odezwał się nożownik przerywając chwilę ciszy, jak znajdziesz chwilę zajrzyj do kaplicy Grama, może uda się zdobyć jedną lub dwie fiolki święconki. Bard kiwnął głową i położył rękę na ramieniu druha. - Spokojna twoja, znajdę coś też na tą paskudna ranę, znam jednego zielarza na rynku. Trawsko jest drogie i paskudne, podobno chowa się je na odchodach trolli, wiedz jednak że postawi nogi. - mam nadzieję bo piekielnie piecze, dodał Milcar oddzielając się od kompana.

Droga do doków była kręta. Dla Milcara nie było to złe miał pewność, że nikt go nie będzie śledził. Cienie wysokich czynszówek były jego ostoją. Zabójca wykorzystał wszystkie znane skróty aby w miarę szybko dostać się do rejonu jego kompana. Pełne rybiego smrodu ulice tętniły życiem, szczury biegały stadnie czasem przelatując bardzo blisko butów. Jeden z nich zatrzymał się na środku przejścia, wystawił pyszczek w gore i zaczął wywąchiwać, jego kompani oddalili się on wybrał inną ścieżkę. Czmychnął pod stertę skrzynek gdy usłyszał nadchodzące kroki zabójcy. W mniej uczęszczanej uliczce kilku handlarzy wymieniało się łupami z kradzieży. Popatrzyli na Milcara ostrożnie, kiwnęli jak do swego głowami. Kilkanaście kroków dalej stał Strażnik Eco. Szczał właśnie na mur w ciemnej uliczce. Chytrus wiedział jak się wtopić w otoczenie, bez munduru jego gęba przypominała pospolitego łajdaka niż niosącego prawo. Gdy się obrócił Milcar już na niego czekał szczerząc zęby.

- Wiedziałem, gdzie cię znaleźć. Ciągle tu przyłazisz łajzo. Odezwał się Milcar - ty za to wyglądasz jak siedem nieszczęść, odpowiedział Eco komplementem. - Widzisz tu zginął ten rybak, pamiętasz? a tu wskazał wgłąb ulicy ta kobieta. Gówno dalej wiemy kto ich zamordował. Eco zniżył głos. Ten chuj z czarnej krypty zajebał nam krągłą sumkę. Nic nie wiemy, ale nie długo będę miał więcej sznurków do pociągnięcia, jeszcze się dowiem, powiedział z wyczuwalną obsesją w głosie. ale powiedz mi pozbyliście się chłopaka? Straż lata jak pojebana po czynszówkach. Co z mistrzem? Powiedział zatroskany. - Mistrz ma się dobrze, ze mną gorzej, chłopaka dzisiaj wymieniamy, powiedział cicho zabójca, mówiąc prawie do ucha współwyznawcy. - Chwała wiedzy, odpowiedział strażnik.

- Słuchaj Eco, macie w strażnicy taką łódź skonfiskowaną, opowiadałeś mi kiedyś. - Mamy, uśmiechnął się, ale na rano potrzebuję ją oddać, powiedział Eco. Znikając z Milcarem w cieniu ulicy.

***

Panie dobrodzieju, szczerzył zęby bard, takie rośliny to pospolite są, a ty takie ceny dajesz, skandal. - Dobra, dobra mówił zielarz. Już ja znam te twoje gierki Eszar. Coś znowu przeskrobał, - Bard spojrzał głęboko w jedyne sprawne oko zielarza, - nie ja, mojego przyjaciela użarł wilk, paskudna rana. - Ha wilk! W Ostrogarze takie włochate bestie nie latają, coście pewnie jakiego samogon popili i psy was za padlinę wzięły! Śmiał się sklepikarz. - Tego dziewką nie będę opowiadał, kontynuował bard podtrzymując dobry humor rozmówcy. - Dobra, znam cię, wiem, że konkurencji nie będziesz robił. Sklepikarz wyciągnął z drewnianej szkatułki zawinięte liście w płótno, odwinął wybrał obcążkami starannie kilka łodyg. Bard obserwował twarz zielarza, stara blizna zachodziła na oko, które chowało się za przepaską, z zaciśniętych warg wystawał czubek lekko fioletowego języka. - Zielarz wystawił dłoń po monety, zgadał wyliczoną sumkę, a zanim przekazał zawiniątko powiedział - jak kto by chciał inne zioła nabyć to wiesz gdzie kierować takiego? - Jasna sprawa powiedział Eszar wychodząc z sklepu Zioła-Sokole oko.

Po drugiej stornie ulicy kręciła się spora grupa chorych. Wielu z nich siedziało na schodach, inni rozmawiali ze sobą czekając na jałmużnę od wyznawca Gramaa. - Może miedziaka, panie? Wystawił rękę jeden z młodszych żuli, Eszar wyciągnął z mieszka monetę i rzucił na ręce, zręcznie maskując niedokładność dla odwrócenia uwagi. Moneta rozdźwięczała, odwracając od niego uwagę innych złaknionych jałmużny. Gdy żebracy jak piranie rzucili się na odbijająca się od schodów srebrną monetę, bard krok za krokiem wznosił się bliżej wrót świątynnych. Wchodząc do kaplicy napotkał wzrok jednego z braci, Eszar uśmiechnął się tylko, zamoczył palce w święcące przed wejściem kilka razy i zniknął w chłodzie majestatu świątyni.

***

- Uchyl tajemnicy o czcigodny. Powiedział Ketras, badając zamyślone oblicze Najwyższego. - Nie bój się Ketrasie. Odezwał się w końcu Surelion, czeka nas ciężka noc, pełna wyzwań, czuje że nasze zmysły zostaną poddane próbie. Chcę abyś był blisko, popłyniesz z Rolphem łajbą, będziesz na niej, gdy poczujesz zasysaną energie, załamanie peemów, zachwianie równowagi, to będzie twój znak do wejścia na pokład. Użyjesz tego zaproszenia, pamiętaj tylko, że chłopak musi być ukrywany do końca do ostatniej chwili. - Tak najwyższy, wiem. Dobrze, spotkasz Milcara z łodzią w dokach. Upewnij się że nikt Cie nie śledzi, doprowadź chłopaka i wypłyń na jezioro, gdy usłyszysz Grammskie dzwony. Ja, z resztą wejdę na pokład, gdy spotkam się z nimi przed golibrodą.
Znam plan, Ketras idzie po Ralpha i chłopaka. Surelion czeka na resztę przed golibrodą. Eszar zakupy i święconka, Milcar załatwia łódź. Panowie oprócz Ketrasa idę się stroić. Mam tylko pytanie kto finalnie trzyma głowę?
Ostatnio zmieniony 30 lipca 2018, 18:19 przez dretch, łącznie zmieniany 1 raz.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

ODPOWIEDZ