PBF - Pokusa Nieskończoności

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 13 listopada 2018, 11:19

Toń jeziora Dan-Ugar, wsód od przystani, 32 orakt - ran wieczór

Mglisty obraz zalał oczy Ketrasa, strach wywołany nagłą falą snu rozdygotał jego serce do granic możliwości. Choć umysł krzyczał by walczyć i zaczął gotować krew adrenaliną, ciało odmówiła posłuszeństwa i jak worek kości, mięśni i krwi obsunęło się przy burcie łódki. Zaciskające się powieki maga, łapały jeden obraz na kilka chwil, dusze napawał strach by w tym stanie nie wpaść w ton jeziora.

- Zabierzcie ich, powiedział obcy męski głos, tylko ostrożnie. Surelita poczuł jak ktoś łapie go za fraki, podnosi i przesuwa. Bezwiedne nogi jak dwie kłody zahaczały od drewniane ławki, wiosła. Nagle zatrzymał się czuł jak łódź na której wcześniej oczekiwał znaku zakołysała się i chlupnęła mu na twarz woda, lekko rozbudzając umysł.

Eric stał na pokładzie szerszej łodzi, tuż przed nim kucała postać w grubym płaszczy, rozmawiali lecz głosy dochodziły do uszy olfa z opóźnieniem, postać położyła chłopcu rękę na ramieniu. Panicz po chwili zrozumiał z kim się spotkał. Wtulił się w nieznajomego obejmując go rękami. Ketras usłyszał tylko - Tata? zanim ponownie otulił go całun snu.

***

Prowadzeni przez dostojnie ubraną służbę Surelici trafili do długiej i szerokiej sali, pośrodku drewnianego wnętrza ciągnął się długi stół ozdobiony z dwóch stron szeregiem krzeseł. Tuż przy nich krzątała się Elita i szlachta Ostrogaru. Toń jeziora byłą spokojna lecz i tak dało się wyczuwać lekkie kołysanie. Nim Surelici postawili pierwszy krok poczuli mnogość pięknych zapachów, strawy i spojrzeń.

Sługa uderzył dwa razy drewnianą podłogę wydając z usta zapowiedź nowych gości - Książę Surelion, mistrz wiedzy, przyjaciel Wielkiego Skarbnika, z towarzyszami. Uśmiechy obecnych pojawiły się na bladych twarzach. Kilka z dam dwotu zasłoniła się wachlarzami, mężczyźni w dziwnych fryzurach zaczęli rozmawiać miedz sobą zasłaniając usta dłońmi. Inny sługa odebrał gości prowadząc Sureliona, Milcara oraz Eszara do stołu. Tuż przed nim wylewnym gestem przywitał ich Murof.

- Witaj! Przyjacielu, zapraszam to miejsce dla Ciebie, wskazał na krzesło obok. Z dostojną gracją i ściszonym głosem dopowiedział, towarzyszy zapraszam do pomieszczenia niżej gdzie poczęstunek otrzyma służba.

Milcar i Eszar nie skrywali obawy pozostawienia mistrza sam na sam z zgrają ekstrawaganckich dziwaków. Eszar dwornie zaproponował - mógłbym Pani umilić czas zebranej elity wierszami i melodią fujarki.

- Świetny pomysł, zostań z nami, powiedział Skarbnik, po czym szybko dopowiedział by ochroniarz przeszedł do sali niżej gdzie czek na niego inna świta. Usiądźmy i porozmawiajmy, na pstryknięcie pala, służba dostawiła krzesła. Milcar oddalił się, nie było to dla niego idealne rozwiązanie, nie lubił półśrodków, najbardziej nie lubił półśrodków gdy chodziło o bezpieczeństwo mistrza.
Spoiler!
Test ksiesząkostwa, w tym zamieszaniu nie jest to takie trudne, jednakże nie masz wyszkolonej umiejętności: TEST %1/2 Umie. kieszonkowstwa tj. 1/4 Zr + 1/20 SZ (25+6+ mod +10=41) Rzut: 31! Brawo, zdobyłeś potencjalnie ratujacą broń! tj. nóż i widelec. Brawo, nikt tego nie widział!
Jesteście na barce, od wejścia nie minęło zbyt dużo czasu. Murfon zaprosił was do stołu, ale w zasadzie nikt jeszcze nie siedzi. Jest dostepny poczęstunek, wino. Pali się kominek, jest przytulnie i ciepło. Wszystkich osób jest ok 14, oprócz gospodarza i służby, nie widzicie też żadnych strażników. Jedynymi którzych widzieliście to dwóch przed barką. Ewidentnie, damy dworu trzymaja się razem, widzicie też dwie grupy mężczyz, jedni wyglądają na typową elitę, eksrawaganckich narcystycznych szlachciców, druga wygląda na szlachtę, która przyszła załatwiać interesy, bez śmiechów i prużncyh gestów, rozmawiaja konkretnie i cicho. Nanantar, pokusisz się o wytęp, czy będziesz zwlekał w czasie? Proszę graczy o PW z 5 rzutami k100. Zostaliście bez broni, nawet jak jakaś mieliście poproszono was o pozostwienie jej przed wejściem do sali bankietowej barki.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 13 listopada 2018, 20:05

Toń jeziora Dan-Ugar, wsód od przystani, 32 orakt - ran wieczór

Bard czuł się na barce jak o dziesięć lat młodszy. Chybotliwy pokład dla innych zdradziecki, jemu dodawał animuszu i pewności siebie. Chętnie zwyzywałby załogę od leśnych papug i miejskich małp i kazał odcumować, co w jego wyobraźni z pewnością przyjęliby z entuzjastycznymi przekleństwami. Nic jednak takiego nie miało się jeszcze wydarzyć, gdyż już poprowadzono ich do przestronnego salonu. W drodze Eszar pokazywał dumnie Milcarrowi dokładnie osiem strun od mandoliny. Każda wydająca inny dźwięk.

Herold zapowiedział Sureliona należycie, ale ku zgrozie akolitów chciano ich rozłączyć z Mistrzem, wprawdzie bardowi udało się wyłgać talentem do kotleta, o przepraszam vina i kawioru, ale Ślepak musiał zejść do czeladnej pokład niżej.

Słowo się rzekło, taran u bram. Póki będzie grał będzie tu mile widziany, dobrze grał, ale jakże miał grać źle skoro był tak blisko Oświecenia. Spojrzał za przyzwoleniem na Mistrza, następnie udając, że stroi instrument, wygrywając kilka wybranych i sprawdzonych taktów dla przykucia uwagi (inne były dla różnej publiczności), uważnie przyglądnął się zebranym grupom, wybierając pierwszych słuchaczy, których oczaruje. Za nimi powinni pójść następni, a później wybaczą nawet błąd.

Głośno, ale nie starając się przekrzykiwać rozmów zwróci się do zebranych.

- Pozwólcie Państwo jeśli raut jest już otwarty bym sprowadził nieco sielankowej strzechy pod ten dostojny dach i opowiedział Wam chłopską historię w formie pieśni.

Grajek wybrał już pierwszą zaineresowaną kobietę i dedykował jej pierwsze dźwięki. Gdy wygrał into i refren podjął śpiew:

Smok w zegarze mocno śpi,
Wahadło wskazówki popycha,
Z wiatrem się na niebo pcha,
Srebrny sierp księżyca,
Blade światło cięte w pół,
Cieniem starej sosny,

Tutaj setki czułych słów,
Szeptał o miłości,
Tutaj pieścił miód jej ust,
Szukał kobiecości,
Zerwał ten przedwczesny kwiat,
Pragnąc namiętności.

Kochał szybko,
Kochał śmiało,
Pod żebrami zabolała,
Stal między kości,
Złoto w sakwie,
Zbrodni warte,
Tyle tego miał,
Trup, co ongiś był na schwał.

Oko smoka na niebiosach,
Gniewny niesie wiatr,
Bo kolejny paź,
Rad powąchać kwiat,
Między ciernie, sen stuletni,
Woń złożyła go.

Cały skarb, zebrał kwiat,
Pod dywanem liści,
Skrył go niczym smok,
W nocy o północy,
Zawiał śmierci wiatr,
Przyszedł czas, przyciąć kwiat

Zwiędły już, róż jej ust,
Bladotrupie oczy,
Tylko serce, niepojęte,
Trzyma ją przy duszy,
Złoty skarb, miłość skradł,
Za to dał, po śmierci katusze.

Co to ludzie półorki, orki, elfy? Jak zachowuje się gospodarz? Czy jesteśmy w pomieszczeniu z drewnianymi ścianami i dachem, czy wiszą tam jakieś baldachimy? jak duże są okna. Czy ktoś ma broń?

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 20 grudnia 2018, 11:46

Toń jeziora Dan-Ugar, wschód od przystani, 32 orakt - ran wieczór

Muzyka wypełniła sale balową, rozmowy przycichły, szlachcianki powabnie rozchylały usta wsłuchując się w piękne słowa, panowie półsłówkami kończyli rozmowy równie interesująco zaglądając na wyczyn Eszara. W trakcie melodii przybyli pozostali gości wmurowani tak ogromnym kunsztem artystycznym jednej osoby. Siadali cicho i spokojnie na wolnych miejscach, by nie stracić żadnej nuty wirtuoza.

Eszar dał upust emocją poprzez muzykę. Podniecony wzbudzał w taniec struny lutni, malował każdą nutę akcentem słów. Podniecenie jakie wywołał u siebie i u najbliższych dam dało się zauważyć po intensywnym wachlowaniu dekoltów i rumieńców na twarzy. Wyciszenie melodii pod koniec utworu pozwoliło cwanemu grajkowi na obserwowanie zgormadzonych gości, byli to gównie ludzie, choć znalazła się też para gnomów. Nie byli uzbrojeni, tylko niektórzy posiadali ozdobne krótkie mieczyki i długie szlacheckie noże przy pasie. Panowie rozmawiali o interesach, Surelion i Murfon rozmawiali na zmianę szepcząc sobie do uszu. Gdy muzyka zamarła sale wypełniły oklaski, a sam gospodarz wstał klaskając. Bard spijał nektar braw, ukłonił się nisko dziarsko uśmiechając się do kobiet. Nie czekał długo na tłum Pań, które uznały, że tak melodyjny człek musi być ciekawym towarzyszem rozmów.

Rozmowy przygasły, podano do stołu. Surelion korzystając z faktu, że zebrani goście zajęli się kolacją, nachylił się do skarbnika i rzekł - Czy nie powinniśmy się skupić na przywróceniu do życia, niż obecnie smakować jedzenie? - Mój drogi, na głodnego nic nie zdziałamy, a w dodatku czekamy na kapłanów i potencjał magiczny. Powiedział zasłaniając usta Murfon. Cierpliwości, dodał przeżuwając kęs pachnącego przyprawami kurczaka.

Po drugiej stornie stołu Eszar wciągnięty był w nad wyraz ciekawą rozmowę. Jedna z Pań wysoko urodzonych z zaciekawieniem słuchała opowiadania Eszara, który opowiadał o swych zmaganiach na morzu. W czasie opowieści, można było zauważyć że dwoje rozmawiało ze sobą bez słów. - Ciekawie było płynąc ogromnym statkiem, czuć wiatr na twarzy, słyszeć przecinane fale. - Nic nie stoi Pani aby jeszcze tego doznać, na swojej twarzy, uśmiechnął się bard. - Wystarczy że poprosisz, dodał. - Oj, kusisz ale widzę, ze warto. Jej ręka dotknęła ramienia barda, a ten wyczuł jak ciepła dłoń, maca mięśnie.

Surelion zmuszony okolicznością, skosztował przyniesionych przez służbę dań i dopiero teraz poczuł jak bardzo jego ciało było głodne. Starając się zachować klasę, żuł powoli małe kęsy. Lekko zamyślony półbóg został zaczepiony przez siedzącego z drugiej strony stołu gościa, który wzniósł kielich,w stał i wygłosił toast - za gospodarza, oraz interesy, aby sakwy nasze świeciły pustkami, i aby, moja arena walk i wyścigów w końcu zaczęła sprawiać wam przyjemność! Kończąc swój wywód człowiek, uśmiechnął się i wypił kielich wina.
Pierwsza część, wieczoru. Jakieś działania?
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 23 grudnia 2018, 20:39

Toń jeziora Dan-Ugar, wsód od przystani, 32 orakt - ran wieczór

Barda miło podłechtało uznanie jakie wzbudził balladą, pragnąłby poddać się urokowi wieczoru pić, śpiewać, całować i śmiać się. Ale w rzeczywistości był tak spięty, że alkohol nawet by na niego nie zadziałał. Cierpliwość nie była jego najmocniejszą stroną zaś wtedy czas zdawał się zatrzymać w miejscu, co niebezpiecznie skojarzyło się Eszarowi z wizytą cienia z lustra. -Jedna porąbana rodzinka - pomyślał.

Wpatrując się w pełne karminowe usta, szlachetną linię żuchwy tak blisko, że niemal tracił ostrość widzenia, w ciemne loki drugiej rozmówczyni i epatujące szczęściem oczy kolejnej, jakoś przypomniał sobie dziewczynę z powozu. -Gdzie podziała się ta ruda, długonoga suka?- przeszło mu przez myśl. Czując, że zdenerwowanie mogłoby go pożreć, jak on wcześniej buraczki z serem, postanowił zrobić to co do tej pory wychodziło mu najlepiej, mianowicie zagrać na zwłokę. I tak uczynił.


Kiedy już pozostanie ci honor i grosz,
Zdobędziesz świat,
I serca tłumu skradniesz
Wolny jak ptak

Na skarbie siedzi gad,
ponurym okiem łypie,
Zostanie sam, jak jego blask.

Kiedy już pozostanie ci honor i grosz,
Zdobędziesz świat,
I serca tłumu skradniesz
Wolny jak ptak

Żagiel wydęty, popycha świat,
Za burtą zostaje ślad, przeciętej wody
Przygody smak, odwagi znak,
Na krańcu świata, skradzione serca mężów i dam.

Kiedy już pozostanie ci honor i grosz,
Zdobędziesz świat,
I serca tłumu skradniesz
Wolny jak ptak

Jeden jest kwiat, któremu w dar,
Porzucisz przygody czar
To ust jej pąk, zakwitnąć gotów jest,
Tylko jedno powiedz że,
Kocham Cię.

Bard gra na zwłokę. Gdzie ta ruda sucz?

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 04 lutego 2019, 13:30

Toń jeziora Dan-Ugar, wschód od przystani, 32 orakt - ran wieczór


Słowiku mój - powiedziała szlachcianka do Eszara czemu się rozglądasz. Szukasz innych Pań do adoracji? Zaczepnie przywołała barda, który obserwował zgromadzonych. - Może jeszcze coś mi zanucisz, tam na tarasie. Wskazała na boczne wyjście z Sali tuż za dużą taflą okna.

W wejściu pojawia się rudowłosa, wraz z kapłanem i dwoma adeptami w czarnych togach. Weszli powoli rozmawiając. Surelion oraz Eszar nie byli w stanie ujrzeć ich twarzy. Skręcili w korytarz do dolnego pokładu, którym wcześniej szedł Milcar.
- Czy rytuał będzie gotowy? Zapytał cicho Surlelion po tym jak zauważył schodzących na dolny pokład adeptów. - Owszem niebawem będzie, potrzebuje jeno Ciebie i twoja głowę - uśmiechnął się skarbnik, ciesząc się z takiego doboru słów. Półbóg zmarszczył powieki, jego odpowiedź przerwał jeden z zgromadzonych.

- Wznieśmy toast! Gość wstał unosząc kielich. - wypijmy zdrowie gospodarza i znalezienie konnych wandali którzy zdemolowali kramy. Przez tych zbirów cały kram glinianych naczyń poszedł w błoto. - Zdrowie! Odezwał się siedzący naprzeciw niego, wstał wzniósł kielich - podobno kufer złota się tam rozsypał, gawiedź się rzuciła i straż interweniowała. Złota? Powiedział skarbnik, pewnie nie odprowadzili podatków, gamonie! - Złapiemy ich! Odezwał się kolejny z gości, siedział. - Wyznaczę moich łowczych Panie, dojdą do tego któż to był i zapłacą. Murfon uśmiechnął się do Siwego mężczyzny, skinął głową i upił nieco wina. Patrzył przez chwilę na kryształowy kielich miętoląc jęzorem w buzi czerwony trunek. - Wyborne! Wszyscy znieśli toast, Surelion i Eszar również. Gdy kielichy powędrowały na stół i wzniosły się kolejne rozmowy. Nowe dania zawitały na stół a tuż obok gospodaża stanęła rudowłosa. Murof odezwał się do Wiedzącego - na dole winni być gotowi, miej głowę i chodźmy. Gospodarz wstał skinął i przeprosił gości, którzy zajęci byli kolejnym daniem i rozmowami.

***

Barka nie wydawała się tak obszerna z zewnątrz, ale kręcąc się po zewnętrznym korytarzu Milcar miał wrażenie że jest do ogromny okręt. Nie mijał nikogo z załogi a gdy skończyły się schodu prowadzące w dół stanął w korytarzu długim jak sama barka wychodziły z niego drzwi do różnych pomieszczeń. W jednych z nich usłyszał płacz, znajomy płacz. Zmęczony i głodny raz jeszcze zmusił się do działania. Spokojnie stawiał krok za krokiem, zbliżając się otwartego pomieszczenia mijając dwoje zamkniętych drzwi. Gdy był już pod drzwiami usłyszał głos panicza Erica, zabójca kucnął i wychylił się aby dyskretnie podejrzeć wnętrze pomieszczenia.

- Niee, mamo! Młody chłopak leżał zwinięty obok drewnianej skrzyni w której leżało ciało bezgłowej Astrid. Chłopak rozpoznał w niej swoją matkę. Szlochał z bezsilności na drewnianej podłodze. Miotał się i płakał. Milcar poczuł woń ziół która powoli przepełniała pomieszczenie. Na rogach znaku runicznego nakreślonego na podłodze kajuty stały małe kominki w których paliły się świece ogrzewające napar wydający ziołową woń. Światło świec umieszczonych poniżej kaganków malowało czerwienią wnętrze kajuty. Jedna z postaci znajdowała się na naprzeciw drzwi, siedziała na piętach, okryta od głowy ciemnym kocem, tuż przy niej stał kominek z naparem. Woń leciał wprost na jego twarz. Dłonie miała spętane sznurem. Kolejna ubrana w ciemny gruby płaszcze wyciągała ze skrzyni ciało Astrid. Wywleczone truchło położył na podłodze tuż przy chłopcu, który zalewał się jeszcze bardziej łzami. Nagle zaskrzypiała deska, gdzieś w korytarzu za zabójcą, osobnik w płaszczu obrócił się żwawo w stronie drzwi, na twarzy miał maskę. Milcar ściskając widelec w dłoni zdążył się tylko odwrócić i spostrzegł druga podobną postać stojącą tuż za nim,. Barczysty mężczyzna pewnie o paskudnej mordzie, którą skrył za maską, wydał się Milcarowi znajomy. Nim zdążył wbić oprawcy widelec poczuł mocne uderzenie i stracił przytomność.


***

Tego chudego na ten znak, dorzućcie ziół, ten mieszaniec niech zostanie gdzie siedzi. Słyszeli jakby przez mgłę męski głos. Nie czuli zmiany pozycji, może byli nieprzytomni dłuższy czas. Teraz bodźce wdzierając się zza mgły ich zmysłów. Półprzytomni byli niedaleko siebie. Milcar i Ketras, okryci grubymi ciemnymi kocami, siedzieli na piętach i nie mogli się ruszyć. Ciała mieli jakby sparaliżowane lub mocno spowolnione. Najmniejszy ruch przeszywał ich duszę ogromnym bólem. Milcar rzucił spojrzenie na Ketrasa. Ten patrzył raz na niego i raz na kaganek kopcący dziwnym dymem i znów na niego i znów na kaganek. W pomieszczeniu krzątały się jakieś postacie na środku znaku runicznego leżała bezgłowa naga Astrid a obok niej leżał bezradny i rozpłakany Eric. Nie mogli wypowiedzieć żadnego słowa, ale wiedzieli, że koniec jest blisko.

***

Im niżej byli tym bardziej w nozdrza wbijała się woń ziół. Gdy stanęli na dolnym pokładzie podszedł do nich zamaskowany mężczyzna z blond włosami, wysoki, chusta i drewniana maska zakrywała mu twarz. Wręczył podobne Surelionowi, Eszarowi - Załóżcie maski, powiedział skarbnik. - Jeszcze jeden towarzysz szedł tu na dół do jadalni służby, gdzie on? Pytał podejrzliwie Surelion. - Nie mamy na to czasu, rytuał się zaczął. Powiedziała gospodarzowi rudowłosa i założyła maskę. Po kilku wdechach byli już w pomieszczeniu, ciemnym, zadymionym, na podłodze żarzył się niebieskim pulsującym światłem znak magiczny. Na krańcach znaku siedzieli adepci, pod ścianą zdało się zauważyć jeszcze kilku obecnych świadków rytuału. Wewnątrz znaku leżała Astrid. Drzwi zamknęły się za zebranymi. Czas zwolnił, gęste ziołowe powietrze wżarło się do organizmów Sureliona i Eszara. Bard nie spostrzegł kiedy stracił skrzynię, jeden z adeptów właśnie układał głowę Astrid tuż obok jej ciała. Surelion zauważył zastygniętego w bezruchu młodego chłopaka. Rzucił okiem na zebranych, zauważył spętanego Milcara i Ketrasa. Było już za późno. Bard złapany został przez rudowłosą - już mi się nie wyrwiesz, szepnęła mu do ucha. Surelion przez jednego z zamaskowanych.

Na pierwsze słowa kapłana ciało martwej czarodziejki uniosło się nad chłopcem, kilka stóp nad podłogą, kończyny zostały rozciągnięte jakby ciągnął je niewidzialny sznur. Chłopiec odwrócił wzrok, sięgnął swoją skarłowaciałą ręką w stronę matki chcą ostatni raz ją złapać. Uniosła się jeszcze kilka centymetrów, adepci po przeciwnych rogach wymawiali mantrę tworząc z otwartych dłoni okrąg. Skierowali je do kapłana i spętanych surelitów. Przez wytworzony tak krąg zaczęły przepływać peemy, wysysając z żywych moc. Spod martwego ciała zaczął sypać się popiół. Murof ułożył się niżej ciała, klęknął i rozsunął kaftan, - tak! wiecznie życie! Dajcie mi smocze serce!

Skumulowana energia uderzyła przez skarbnika w chłopaka, który z rozpaczy chciał rzucić się na Murofa. Walnięty wiązkę energii chłopak upadł na drewnianą podłogę, kilka kroków przed zdeprawowanym szlachcicem. Siła magii unieruchomiła Erica. Jeden z akolitów z nożem stał tuż obok, gotowy zagłębić w ciele chłopca ceremonialne ostrze. Energia wytworzona z kręgu mocy natchnęła ostrze i było już gotowe do przekazania magii wewnątrz rytuału.

Uderzenie serca później ciało kobiety otuliła kolejna moc. Ciepła i jasna. Ruchy akolity z nożem spowolniły jakby trzymane zaklęciem. Rudowłosa piękność, spolimorfowała się w postać mężczyzny. - Stój! Smocza moc nic Ci nie da! Polimorf wrzasnął do zebranych. Wraz z jego krzykiem Mag znalazł się w kręgu przy chłopcu. Nim akolita i bard zdążyli zareagować i pojąć co się stało. Kapłan i mag ciągle utrzymywali aurę na martwej kobiecie unoszącej się kilka stóp nad drewnianą podłogą.
- Teraz! wyciągnij smocze serce teraz! Wrzasnął skarbnik do klęczącego przy chłopaku adepta.
- Przerwij rytuał! Wrzasnął mag, trzymając drugim zaklęciem powoli opadającą rękę akolity z ceremonialnym nożem.

Na zewnątrz rozszalała się przerażajaca burza, wiatr dął tak, że obijał fale o burte barki. Niebo przecinały co chwile gromy, światło błysków wdzierało się przez niewielkie okna u szczytu kajuty.

Surelion i wyznawcy ocknęli się. Rozpoczęła się "próba smrodu".
Czerpana przez was energia zadaje wam w tej rundzie 10 pkt. obrażeń. Każdemu. Jesteście pod działaniem ziół, wasze ruchy są spowolnione, jednak odzyskujecie świadomość. Byliście świadomi przez tego co się działo. Mam nadzieję, że wezmiecie udział w ostatniej scenie. Zatem, którą stronę konfliktu wybieracie? Możecie w technicznym złożyć deklaraciel lub opisać w fabularnym przeżycia postaci i zadeklarować akcje. Ostatnio nie ma mnie na portalu zbyt często, ale chce dokończyć tą przygodę, mam nadzieję, że skusicie się i Wy.
Ostatnio zmieniony 04 lutego 2019, 13:43 przez dretch, łącznie zmieniany 1 raz.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 04 lutego 2019, 22:27

Toń jeziora Dan-Ugar, wschód od przystani, 32 orakt - ran wieczór

Zapach kadzideł, złożonych w głównej mierze z suszonych ziół i podejrzanego łoju uderzył w nozdrza. Murof nie dotrzymał słów danych prawdziwemu bogowi. Tak jak to przewidział Surelion. A czas był właściwy.

Zerwana jednym szarpnięciem maska odpadła od twarzy Sureliona pokazując jedno z jego prawdziwych obliczy. Ręka zakreśliła w powietrzu magiczny znak, a usta szybko wyszeptały słowa mocy wiążąc zaklęcie w jedną silną sieć.

- Oto prawdziwa moc! Niegodna tego, który chce ją zabrać!*

Zgromadzeni wokół kultyści, swoista śmietanka Ostrogarskiej elity, miała za chwilę zobaczyć w pełnej krasie gniewne boskie oblicze. Owo wyobrażenie prawdziwiej twarzy wszechmocnej istoty, objawiło się im za pomocą mocy czaru, którego tajne słowa były znane jedynie bogom. Stała się rzecz najgorsza możliwa dla zebranych na sekretnym rytuale. Zgromadzeniu kultyści szukali bliskości swego boga, a w zamian ujrzeli złowrogi grymas zgoła inszego bóstwa rozjaśniałego w błysku piorunów bijących przez szpary w odeskowaniu. Co kultyści dojrzeli w jego twarzy owej piekielnej nocy, na zawsze pozostało jeno zagadką. Mówiono jednak potem, że każdy uwidział w obliczu boskiego Sureliona, źródło swego największego strachu, zwielokrotnione setki razy za pomocą siły magii zaklęcia, którego nie znajdzie się w księgach żadnego z magów. W tamtej chwili strach przeszył słabe serca i umysły zgromadzonych z siłą godną rażenia pioruna. I nawet ci którzy wówczas się mu z trudem oparli, już do końca swych dni nie potrafili zapomnieć tej przerażającej nocy na barce kiedy ich nędzną ceremonię rozbito niczym czarne lustro za pomocą prawdziwie wielkiej mocy. Tak to właśnie tamtej sławetnej nocy Surelion objawił się w swym majestacie śmietance Ostrogarskiej szlachty, której miał się później śnić w koszmarach budząc ich spoconych w swych alkowach.
Spoiler!
STRASZNE/PRZYJAZNE OBLICZE [Iluzja] Autorytarny
Zużywa: 5 PM
Czas rzucania: 3 segmenty
Zasięg rzucania: 0
Czas działania: 5 rund + 1 runda/POZ (specjal.)
Obszar działania: specjal. (istoty widzące twarz Półboga)
Opis: Czar nakłada na twarz rzucającego go Półboga maskę, która w zależności od jego zamiaru może budzić uczucie strachu lub przyjaźni. W pierwszym przypadku (strach) każda istota, która podczas działania czaru spojrzy na twarz półboga (podczas walki jest to prawie automatyczne) i nie wykona udanego % rzutu na odporność nr 2 musi natychmiast i z maksymalną prędkością uciekać ("sprintem" MG powinien uwzględnić zmęczenie podczas ucieczki. Na początku każdej kolejnej rundy ucieczki ofiara wykonuje % rzut na sugestię (odporność nr 2) - rzut udany oznacza przerwanie działania czaru
Surelion będzie rzucał czar ze spojlera. Krzyknie z pełną mocą charyzmy by zwróć na siebie uwagę wypowiadając te słowa*. W pierwszej kolejności spojrzy się na akolitę z nożem, tak by ten dojrzał jego twarz a następnie obróci się oglądając na pozostałych kultystach by na niego spojrzeli. Liczę na chaos, który zostanie wywołany tym posunięciem. Ludzie zaczną biegać w koło w lękach czyniąc ogólną zadymę podczas której przejmiemy pałeczkę.

Ps. Dobra Panowie. Pora tą sesję zakończyć w jakiś sposób by iść dalej. Ostatnia prosta, zatem oto mój post. Zajrzę tutaj następnym razem bliżej czerwca, w poszukiwaniu posta zwrotnego :)

Ps.2 Aha.... Poproszę o dodatni modyfikator do rzutów na strach, ze względu na przerażającą burzę którą oczywiście to JA rozpętałem, swą boska wolą. ;)
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 05 lutego 2019, 22:07

Toń jeziora Dan-Ugar, wschód od przystani, 32 orakt - ran wieczór

Choć mięśnie zdawały się bardowi zdrętwiałe, nieznośnie ospałe, jakby spowalniały go opary dymu gęste niczym morska toń, umysł wyostrzył w kilka ziarenek piasku. Wzrok padł na zabójczą broń, którą zdołał wnieść, a która leżała teraz niedbale na podłodze w zasięgu ruchu ramieniem. Mandolina. Pokonując niewidzialny opór pochwycił instrument, dalsze ruchy wykonując po omacku.

Maska z oblicza Mistrza opadła, ukazując oblicze które z każdą chwilą przybierało gniewny wyraz. pongimg!, zadźwięczały zwolnione struny. Zaraz druga maska spadła na podłogę i oblicze barda Eszara ukazało się wszystkim, za nim pod nogi Milcarra upadły cztery struny. Rodzący się na obliczu Sureliona gniew działał na półelfa niczym padlina na smoka. Bard przeradzał się w płomień zemsty, ruszył tam gdzie padał wzrok półboga. Nogi drżały, mięśnie zdawały się zmęczone niczym po długim biegu, trawione wewnętrznym kwasem, ale takie ułomności ciała nie mogły zatrzymać natchnionej duszy Surelianina.

Między palcami lewej ręki wystawały mu trzy struny, jedna wciąż tkwiła w mandolinie, kiedy bard żegnał się ze swoim ukochanym instrumentem. Wymierzył trudny cios, wypukłym pudłem rezonansowym w dół, by struna pozostała do dyspozycji na gorze. Ta sztuczka, jak mawiają krasnoludy warta brody, polega na trafnym założeniu pirackiego kołnierza, czyli uderzenia instrumentem muzycznym z pudlem typu gitara, czy mandolina i pozostawienie na szyi nieszczęśnika, ostatnią strunę okręca się dookoła szyi jak garotę. Sztuczka warta jest brody, bo ponoć to brody uratowały wielu krasnoludów przed taka śmiercią. Ale akolita nie miał brody, a na jego to głowie wylądował gniew Mistrza, a zaraz za nim powędrowała tam piękna mandolina. Żałował, ubolewał wielce bard, że nie zdążył zagrać na niej swej ostatniej kompozycji Pokusa
Jak w opisie, bard w wielkiej furii wymierza wyroki instrumentami. Pierwszy poszedł pod strunę akolita z nożem, następnie bard podąży za spojrzeniem półboga, jeśli zapragnie wybrać inny cel to o tym napiszę. Używam boksu marynarskiego - bijatyka z rekwizytami.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 07 lutego 2019, 13:48

Milcarr nie widział oblicza jakie przyjęła twarz Mistrza. Ledwo mógł się poruszyć powstrzymywany przez straszliwy ból w członkach. Gdy jednak zorientował się co zaczyna się dziać wokół, zebrał całą swą siłe woli i rzucił się by przewrócić kaganek. Miał nadzieje, że to moce dziwnego płomienia przeszkadzały jemu i Ketrasowi w normalnym funkcjonowaniu. Ufał też, że płomień na statku zwiększy i tak już powstały chaos umożliwiając surelitom skuteczniejsze działanie.
Też ruszam działąnia. W razie opcji walki używam Barba-Dur

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 12 lutego 2019, 22:03

Jeśli cios mandoliną się uda, Eszar lewą ręką powstrzymuje prawą z nożem, nogami owinie nogi zabójcy, żeby go obalić, a prawą ręką zaciska garotę. Następnie zaatakuje kapłana resztką instrumentu, napier...a i kopie, jeśli ktoś poza Mistrzem zechce rzucić czar, wygwiżdże na fujarce najwyższy dźwięk, żeby to uniemożliwić. Pozbywszy się resztek mandoliny, przejdzie do dźgania fujarką, jeśli gdzieś jest coś na kształt sieci to zrzuci na cały majdan, wyciągając z zamieszania panicza Ericka

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 13 lutego 2019, 16:27

Toń jeziora Dan-Ugar, wschód od przystani, 32 orakt - ran wieczór - próba smrodu

Okrutna woń wdarła się w nozdrza Sureliona i Eszara gdy zdjęli maskę. Zadymione pomieszczenie stało się koszmarnie duże, najmniejsza myśl powodował ból, a kroki były wolne i senne. Serelion zdążył przed pierwszym wdechem wyzwolić moc. Splótł mroczną aurę i zmienił swoje oblicze. Dudniącym głosem przywołał wzrok akolity z nożem.

Obrócił twarz również do drugiego który stał tuż za nim. Oblicze wywołało tak olbrzymie przerażenie na twarzy akolity, że ten upadł na cztery litery i przeczołgał się pod ścianę kuląc jak zbity pies. Surelion był wolny.

Eszar poszedł w ślady mistrza, zdjął maskę i zrywając struny z mandoliny postąpił kilka kroków w stronę przerażonego akolity nierozważnie wchodząc do kręgu. Z prawej dłoni dyndały mu długie metalowe struny a twarz jawiła zachwyt z nadchodzącego aktu ich użycia. Akolita wypuścił nóż i zakrywając twarz ręką błagająco wił się po drugiej stronie pomieszczenia.

Ketras otworzył oczy, wróciły do niego wszystkie zmysły. Zaczął rozwiązywać dłonie korzystając z chaosu jaki rozpętał Surelion i Milcar. Z przewróconego kaganka rozsypał się żarzące kamienie węglowe. Dymiąc jeszcze bardziej w kontakcie z drewnianą podłogą pokładu.

Na górnym pokładzie z pewnością coś się działo. Dużo uderzeń stóp opancerzonych, krzyki, rozkazy, odgłosy walki. Kozystajac z okazji Milcar powoli wstał, choć chwiały mu się nogi, sznur którym był skrepowany upadł na podłogę. Zabrany wcześniej nóż zadziałał idealnie, był też jedynym orężem jaki miał w ręku. Zabójca uwolnił się z więzów.

Zobaczył jak Eszar wnika w przestrzeń rytuału w kierunku akolity z nożem. Rzucił okiem na oponentów. Kapłan, Skarbnik, jedyni którzy oparli się mocy Sureliona. Dwóch zakapturzonych ochroniarzy stojących przy kapłanie wybiegło z pomieszczenia, akolita za Surelionem kulił się z przerażenia. Mag polimorf stojący w figurze magicznej, znieruchomiały chłopiec i ciało Astrid które z kazdym uderzeniem serca ciemnieje i zamienia się w popiół. Poczuł jak kolejny raz rytuał na niego wpływa, ból przeszedł całe ciało, ciepła struga krwi pociekła z nosa.
Tracicie 1PM lub 10 Żyw. Wszyscy macie społowioną SZ. Czar Sureliona zadziałał. Rozpoczęła się nowa runda. Z oponentów został Skarbnik, czekjący na finał rytuału, Kapłan podtzymujący moc, 4 akolitów jest wyłączonych z walki. Eszar wchodzi figurę magiczną, kieruje się na akolite, który miał nóż. Milcar stoi po przeciwnej stronie Kapłana. Ketras jest tuż obok Milcara, rozwiązuje sznur. Surelion stoi pod ścianą miedzy kapłanem przy drzwiach (po lewej) a Milcarem przy oknach (po prawej). Na górnym pokładzie, wielki raban. Jakie deklaracje?
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 13 lutego 2019, 17:00

Rytuał nieśmiertelności i nóż który powinien go przekazać w zasięgu naszych wpływów. Hmmmm.... muszę się zastanowić ale taka okazja... /EVILS/
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 13 lutego 2019, 22:45

Toń jeziora Dan-Ugar, wschód od przystani, 32 orakt - ran wieczór - próba smrodu

Materia stawiała większy opór niż bard mógł przypuszczać, rwało mięśnie jak po nocy walki ze sztormem, mdliło jak po posiłku Badury, kucharza z Wiatroskrzydłej, ale przecież każdy artysta zmaga się z materią, która krępuje wyobraźnię będąc zarazem koniecznym sposobem przekazu. Eszar postanowił przestać walczyć i poddać się instynktom, zgodnie z zasadą nie bosakiem go to wiosłem, zamiast gonić przerażonego akolitę ruszył w kierunku kapłana, bo uznał, że jemu bardziej pasował będzie piracki kołnierz.
Skoro akolici wyeliminowani to nie ma co sobie nimi zawracać głowy. Trzeba przerwać rytuał. Jeśli to możliwe to kierując się do kapłana, pchany opatrznością kopnie nóż pod nogi Sureliona, jest przecież w centrum zamieszania, zaraz obok miejsca gdzie zabójca upuścił broń.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 14 lutego 2019, 12:29

Skoro mam 'sztylet', to zaatakuje nim kaplana prowadzacego obrzed, lub jednego z kaplanow (najblizszego) zeby przerwac rytual.

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 16 kwietnia 2019, 10:29

Toń jeziora Dan-Ugar, wschód od przystani, 32 orakt - ran wieczór - próba smrodu

Pierwszy krok barda w magicznym kręgu był lekki, ale kolejny zdawał się pochłaniać coraz większą energię, tak niewiele dzieliło go od Kapłana i ceremonialnego ostrza. Nie tracąc nadziei, spiął mięśnie i resztka sił dotarł tuż nad mistrza ceremonii. Szczerząc zęby z zadowolenia. Opleciona w dłoniach garota zalśniła w wypełnionej dymem koi.

Milcar żwawo poszedł za Eszarem. Przedzierał się równie ciężko jak bard lecz zabrakło mu sił by dotrzymać kroku marynarzowi. Moc rytuału jak smoła otoczyła nożownika unieruchomiając go. Milcar był przed Kapłanem. Ukradziony nóż może i był teraz na wagę złota ale zabójca zdecydowanie wolał zakończyć dzieło niż czekać aż magia zrobi swoje. Cisnął nożem w gęstym powietrzu. Ostrze wolno przeszyło kopułę rytuału, a gdy znalazło się na jego granicy odzyskało swą naturalną szybkość i wbiło się głęboko w bark kapłana. Wrzasnął siarczyście w bólu łapiąc się za bark, wystawiając się na atak dusiciela. Piracki kołnierz przyzdobił szyję mistrza rytuału. Krew trysnęła z przerwanej tętnicy, jeszcze kilka sekund bard miotał się jak łowczy z ofiarą strzelając krwią ofiary na wszystkie strony.

Moc rytuału znikła Surelion obserwował jak opada Astrid, szybko i bezwiednie, bez koszty życia. Gdy jej ciało dotknęło podłogi rozbiło na tysiące fragmentów, drobnych i połyskujących niczym gwiazdy na ciemnym nieboskłonie. Przez chwilę Surelion miał wrażenie że z każdego kawałka unosi się cząstka magii lecąc wprost do ciała chłopca. Z martwego kapłana, uduszonego przez barda również ulatniaja się peemy, tak samo wsysanr są przez malca. Ciało Erica zatrzęsło się w konwulsjach. Widać rytuał wymagał ofiary.

Polimorf krzyknął mocno uwalniając swój gniew - Murfonie nadszedł twój kres! Z jego wyciągniętej ręki wyleciał piorun, rozświetlając pomieszczenie trupim światłem. Energia miotneła skarbnika na ścianę, Ketrasa wybudził z letargu gluchy odgłos uderzającego ciała o ścianę i swąt pieczonego mięsa.

Ha, ha, nieudaczniku. To jest magia!! Warknał niespodziewanie leżący pod ścianą Murof. Wymówił szybko zaklęcie ściskając w rękach ceremonialny sztylet. Jego dłonie w mgnieniu oka pokryły się czarnym płomieniem, który cisnął wprost na polimorfa, otaczając go całego oraz otoczenie w zimnych płomieniach. Przerażający chłód dosięgła i serca surelitów stojących tuż obok.

Gdy ogień opadł a mag przeszyty zimnym ogniem padł po drugiej stronie pokoju. Ciało Erica uniosło się, fragmentów za fragmentem. Każda część małego ciała oddalona była od siebie pokaźną szparą, wnętrze wypełnione było niebieskim pulsującym światem. - głupcze, nie zatrzymasz mojej potęgi, tyle lat czekałem aż Astrid skusi się na powort. Głupa suka przyniosła mi to co przywróci mi wigor i stracone lata! Mówił Murfon przemieszczając się powoli w kierunku chłopca. Jesteście pewni kim w może czym był Eric. Teraz golem ma otwartą klatkę piersiową z której dochodzi głos mocno bijącego serca. Chłopiec był nośnikiem organu niebieskiego smoka. Murfon wyciagnał rękę wysuwając ja głęboko w klatkę piersiową golema. Działania magów zmusily was do ustawienia się po i prawej ścianie. Uderzenie serca było słychać jeszcze mocniej gdy Skarbnik wyszarpał życiodajny organ z trzewi konstrukta.

Niestety w zamieszaniu skarbnik pierwszy zdobył sztylet. Milcar dobrzy rzut! Ranisz kapłana. Pomagając Eszarowi założenie garoty. Skarbnik rzuca ogień zadaje Poliomorfowi, Eszarem, Milcarowi, 130 obrażeń. Milcar:[%54: rzut 30] Brawo, w porę odskoczyleś, doznałeś połowę obrażeń. Eszar [%34: rzut 18!] Zasłoniłes się trzymanym ciałem kapłana, ale byłeś blisko centrum czaru, łapiesz połowę obrażeń. proszę o kolejne deklaracje. Zakładam że będzie to ostatnia runda. Akolici który widzieli śmierć ostrza ceremonii jeszcze bardziej przerażeni kulą się po kątach.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 16 kwietnia 2019, 12:32

Toń jeziora Dan-Ugar, wschód od przystani, 32 orakt - ran wieczór - próba smrodu

Zdawało się, że mimo wrogiej magii, wiążącej umysły i ścięgna bard poruszał się jak w tańcu, niczym żywy smyczek całujący strumy violi. Żegnawszy ukochaną mandolinę, będącą wtedy groźnym orężem grajka, melorecytował ostatnią balladę.

Czerwone,
czerwone Twe usta,
kuszące spojrzenie,
I śmiałe rozcięcie sukienki,
Gładkość nóg skóry,
Jak zaproszenie,

Czy to złudzenie,
Czaru promienie,
Ust Twych szeptanie ,

Pokusa.
Silniejsza od Ciebie,
Pokusa,
Jest już jak w niebie,
Pokusa,
I wszystko traci znaczenie.

Kusa sukienka,
Już chcę tam sięgać,
Skąd płynie wilgoć rozkoszy.

Pokusa...


Trrrach! rezonansowe pudło pękło, ledwo nie pociągając za sobą serca półelfa, chwilę później Eszar zaciskał strunę na szyi fałszywego kapłana. Kiedy siły i zmysły odstąpiły i uleciały strugami krwi zdobiąc posadzkę i ściany, czary prysły. Nowe wszak zaklęcia wypełniły komnatę, czary agresywne, pełne energii gotowej wydzierać życie gwałtownie. I choć szybko zareagował bard zasłaniając się bezwładnym ciałem kapłana i jego dosięgła złowieszcza magia. Chłód palił, kradł życiodajne ciepło, osłabiał. Widział jeszcze dziwa, których nie pojmował, Astrid zamieniła się w drobiny szkła, zaś chłopiec stawał się żywym światłem, które chciał skraść Mrufon, sięgał ręką w głąb ciała Erica, ale to było już chyba halucynacją, tak przynajmniej zdawało się będącemu na granicy życia i śmierci Eszarowi. Chwilę jeszcze tańczył z trzymanym w objęciach kapłanem, a czerwone korale zamarzały w powietrzu, lecz wkrótce słabość zaczęła brać górę, całując barda głębokim snem nieprzytomności.
Jak dostał bard 65 obrażeń, to z poprzednimi co najmniej 10ma i tymi które miał wcześniej jest raczej na minusie.

ODPOWIEDZ