PBF - Pokusa Nieskończoności

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 15 sierpnia 2018, 15:57

Pracownia krawiecka, 32 orakt - ran wieczór

- Dobrze, dbałość o braci w wiedzy jest cnotą. Skoro tak martwisz się o Ketrasa, zawiadom go poprzez posłańca choćby z tawerny gnomów.
Generalnie myślałem, że u gnomów zawsze ktoś jest, kto byłby skłonny zanieść informację do Ketrasa na przystani, zawsze jakiś bywalec albo młody gnomek może to zrobić jeśli nie ma Patyka.
Co do Eco to każdy uliczny chłopiec za parę srebrników zaniesie list do strażnicy jakby co.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 16 sierpnia 2018, 18:41

Millcar sie rozejrzy dokladnie po pomieszczeniu, sprawdzajac czy nie ma tu jakis dziur do podsluchiwania.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 19 sierpnia 2018, 21:00

Wiadomość do Ketrasa pójdzie tak, że pierwszy gnom pobiegnie do Nanatara oddać mu srebro, które winny był bard, drugi zaś posłaniec do czarodzieja zaniesie słowa.

Wędrowiec bez twarzy ostrzega Króla przed dzieckiem,
Król wezwał zbrojnych,
Błyszcząca moneta pociąga wędrowca.
Cóż winne szczenię, wydane na świat przez potwory?

Nie śpij, dziecię nocy tego nie czyni.

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 20 sierpnia 2018, 08:18

Pracownia krawiecka, 32 orakt - ran wieczór

Zaklęcie obserwatora dobiegło końca i mimo że dla Surelitów pokaż magii trwał dość długo, dając możliwość wymiany zdań to w rzeczywistości czas był zwolnił odmierzając kilka ziaren klepsydry. Zmieszani nagłym pojawieniem się drugiej strony waśni Wyznawcy Wiedzy oddali decyzję Najwyższemu ten nakazał się nie mieszać bezpośrednio w sprawy dwóch stron.

Milcar poprawił ubiór i powoli doszedł do grubej zasłony okna, dwoma palcami ukradkiem uchylił grube ciemne płótno zerkając oczyma na zalane ciemnością ulice Ostrogaru, idący ludzie, przejeżdżający powóz, biegnące psy. Skąpane mżawką dachy spowite były jedynie dymem, nic innego nie zwróciło jego uwagi. Następnie jak ciekawski kot obszedł całe pomieszczenie szukając ukrytych dziury, tajemnych uszu lub oczu. Mimo sprawnych zmysłów poszukiwania zakończyły się fiaskiem. Zadziałała tu magia, którego źródła nie był w stanie znaleźć - takie znalazł wytłumaczenie.

Eszar był pewny, że sami nie powinni udać się do Ketrasa. Zgodnie z wolą Sureliona nadadzą dyskretną wiadomość. Zebrali się i wyszli. W drugim pomieszczeniu jak gdyby nic się nie stał krawiec. Ciął tkaninę na mniejsze fragmenty przygotowując kolejne ekstrawaganckie odzienie dla czekającej w holu klienteli. Widząc Surelitów odzianych z najlepsza klasą, uśmiechnął się i oddał w ręce Sureliona glejt z rachunkiem na okrągłe 200 sz, odpisany i opieczętowany cechem rzemieślników.

Surelici wyszli uważnie przed pracownie i zauważyli że czeka na nich duży powóz z dwoma podpiętymi końmi. Woźnica gestem zaprasza do środa, a młoda kobieta w czerwonej sukni z uśmiechem powabnie zwraciła się do wspaniałych Panów - tan Murfon oczekuje, czy chcecie, wspaniali Panowie, jeszcze się gdzieś udać?

W oddali zabił pierwszy dzwon rozdzierając dudnieniem gwar ulic Ostrogaru.
Powóz czeka, po drodze możecie nadać wiadomość. Ps. Błędy poprawione;)
Ostatnio zmieniony 24 sierpnia 2018, 13:39 przez dretch, łącznie zmieniany 1 raz.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 23 sierpnia 2018, 22:05

Pracownia krawiecka, 32 orakt - ran wieczór

Mając w głowie obraz zatrzymanej i na wtóry ruszonej klepsydry, bard gładził ramę lustra wykonaną z palisandru, szukając fałszywych nut, kontr dźwięków, czegoś co mogłoby zdradzić oszustwo, violinowego klucza, będącego zaczątkiem zaklęcia. Koło niego Milcarr prowadził swoje kocie śledztwo, sprawdzając zakamarki, do których nikt nie chciałby sięgać. Wysiłki obu jednak pozostały bez odpowiedzi. Eszar z niesmakiem uznał, że ktoś skradł mu kilka chwil życia, czas dookoła płynął, czy nie, jak żałował, że nie wyjrzał podczas wizyty za okno.

Ustaliwszy plan, Mistrz i uczniowie wyszli z przymierzalni do pracowni, gdzie parchaty krawiec wręczył bezczelnie kwit Surelionowi. Dla jakich Panów pracował dotychczas ten fastrygant, niewiedząc, że kwit wręcza się towarzyszom dystyngowanego Tana, a nie jemu samemu. Spostrzeżenie to rzuciło chwilowe podejrzenie na rzemieślnika, ale nie miał okazji bard zgłębiać tego zagadnienia, gdyż jego towarzysze wychodzili już na ulicę. Trzymając pod pachą dużą skrzynkę pospiesznie ruszył za nimi.

W obliczu męczącej mżawki, chroniąc pod peleryną cenniejszy w jego mniemaniu od strojów instrument, spostrzegł, że wprost Mistrza i Milcarra stoi powóz zapraszając do środka spuszczonymi schodkami. Omiótł wzrokiem stangreta i skupił się na pięknej kobiecie.

Jeszcze jedna do skrzynki - pomyślał. Przypomniał mu się fragment starej piosenki. Kobiety przychodzą i odchodzą i bosonogie sługi też. Cosmopolis. Bardzo uważnie przyjrzał się i tej piękności. Obejrzał karetę. I z trudem, ale jak należało i wyglądało na szczere, uśmiechnął się.

- Z pewnością skorzystamy, ale chyba powinniśmy jeszcze gdzieś po drodze się pokazać. Liczę, że możemy pozwolić sobie na chwilę zwłoki - patrząc na Milcarra dodał - nie mogę się doczekać jak Barnaba, wiesz ten sprzedawca szynki, który ma tą.. - zająknął się - zdrową piegowata córkę, zobaczy jak wysiadamy z takiego dyliżansu. - mówiąc to poszerzył uśmiech. - a może przejdziemy się i wsiądziemy dopiero na targu.
Patrząc już na kobietę dodał - To chyba jest możliwe, bo to nie jest porwanie prawda? Jestem El Eszar, - ukłonił się dwornie - Proszę wybaczyć okrzyki tych treserów niedźwiedzi zupełnie zakłóciły Panienki anielski głos, gdy się przedstawiała.
Wiadomości powinniśmy nadać z jakiegoś przyjaznego sobie miejsca. Jedziemy tam karetą, czy idziemy piechotą i tam wsiadamy?

Czy to jakiś herbowy powóz, czy taki zwykły miejski, jak wygląda stangret, jak panna, jak zareaguje?
Jeśli wsiądziemy, Eszar spróbuje wciągnąć kobietę w rozmowę.

EDIT
Proponuję pójść na bazar piechotą, po drodze bard wyśle kilku "fałszywych" posłańców z różnymi nieistotnymi informacjami. Wiadomość do Ketrasa wyśle przez Eco, bo on wie gdzie jest czarodziej i nie trzeba będzie nikogo dodatkowo wtajemniczać. Wiadomość brzmieć będzie jak poprzednim poście. Wsiądziemy do powozu w ludnym miejscu, robiąc dookoła siebie teatralne zamieszanie. No i zobaczy nas piegowata córa sprzedawcy szynki.
Ostatnio zmieniony 09 września 2018, 20:23 przez Nanatar, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 19 września 2018, 14:37

Ulice Ostrogaru, Chłopskie Korcze, 32 orakt - ran wieczór

Zmieszani nieoczekiwaną troską Murfona Surelici stanęli jak wryci w progu krawieckiej pracowni. Czas płynął nieubłaganie i nie stał w tym momencie po stronie Najwyższego z Bogów, przypominał o tym przedzierający się przez hałas miasta huk serca dzwonu.

- Proszę i zapraszam, woźnica ukłonił się do wielmożnych Panów w pas i ręką zdobioną białą rękawiczką zaprosił gestem do wnętrza powozu. Surelici wymienili spojrzenia, a miny mieli niezbyt zachwycone. Pojawienie się nieproszonego gościa krzyżowało ich plany, które dotyczyły osamotnionego Ketrasa.

- Chcemy jeszcze w jedno miejsce się udać przed dostojnym balem Pani, odezwał się śmiało Eszar. - Wszak zaskoczeni jesteśmy, że to już trzeba się na swawole udać. Uśmiechem dodał sobie animuszu.

Kobieta uśmiechnęła się i powabnie podciągnęła kieckę. Obnażyła długie piękne nogi wykonując kilka kroków w stronę zgrai wyznawców. Przemknęła obok brudnej kałuży nie brudząc spódnicy. Gdy była tuż obok puściła odzienie. Ten błogi widok na długo zapadnie w pamięci zgromadzonych mężczyzn. - Rozumiem, dlatego podwiozę gdzie trzeba i zaczekam. Powiedziała łagodnie, patrząc po oczach Surelitów, na koniec zatrzymała błyszczące oczęta, skupiając wzrok na oczach barda. - Gdzie zatem mości Pani chcecie nas zabrać?

Bard przełknął ślinę, czul jej lekko kwiatową woń perfum, która wgryzała się przyjemnym piżmem w nozdrza, jej piersi falowały z każdym ruchem pięknie wypełniając gorset. Ciężko było mu zebrać myśli, ale w końcu przemógł gdy usłyszał kolejne bicie dzwonu.

- Chcemy na piechotę przejść na targ aby niespodziankę Panu Skarbnikowi przynieść. Wypowiedział starannie i z gracją. Nie chcemy kłopotać, przeto zapewne więcej takich jak my na ucztę się wybiera, może inni dostojni państwo z powodu winni skorzystać. Pewny siebie bard ciągnął dalej aby tylko wyswobodzić się z nie wygodniej sytuacji ubezwłasnowolnienia Surelitów na czas podróży. Zauważył, że na słowa takich jak my, Milcar uśmiechnął się szyderczo, jednak powstrzymał wybuch śmiechu.

W końcu odezwał się Surelion, który przekalkulował sytuację. Kolejne chwile zwłoki, mogły nie pozwolić im na dostarczenie wiadomości na czas - Widzę, że nie mamy wyjścia, jednak zanim udamy się w uzgodnione miejsce, chcemy jeszcze odwiedzić plac targowy. Wszak nie przystoi iść z pustymi rękami.

Milcar, który poczuł się lepiej, żwawo minął niewiastę, odprowadzając jej dekolt oczami - Wsiadajmy zatem szkoda czasu.

Powóz ruszył bardzo szybko, przez okiennice widac było migające szybko uliczne latarnie. Kobieta wsiadła ostatnia, pozwalajac wszystkim Surelitom wygodnie rozsiaść się w wygodnych pryczach. - To dokładnie gdzie jedziemy? Zapytała.
- Plac targowy. Przekazała woźnicy.
Panowie, pójscie piechotą nic wam nie da. Wiecie, że nie zdążycie nadać wiadomości wybierając tą drogę. Jedyną możliwością na powiadomienie Ketrasa jest goniec, wiadomosć nadana prędko. Zatem uratownie go z tej stytuacji zmusza was do skorzystania z troski Skarbnika. Wyruszacie spod pracowni, jesteście w powozie.
Ostatnio zmieniony 21 września 2018, 16:55 przez dretch, łącznie zmieniany 1 raz.
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 19 września 2018, 15:13

Ja mysle, ze nie ma opcji zeby nas tam podwiezli, bo miejscowa jest spalona. Ktokolwiek spyta i bedzie wiedzial, ze gnomy maja z nami jakies powiazania, a tego jeszcze nie chcemy. juz predzej puscilbym jakiegos chlopaka stad do karczmy gnomow z listem i obietnica ze dostanie iles tam kasy na miejscu za dostarczenie wiadomosci.
MG: zawsze możecie podjechać do cechu gońców. Nie spalicie miejscówki a wiadomość zostanie wysłana.
Ostatnio zmieniony 20 września 2018, 20:38 przez 8art, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 20 września 2018, 20:55

Proszę o usunięcie zdania na temat karczmy gnomów, sam plac targowy wystarczy jeśli już musimy się zabierać powozem. W sumie to nie miałem na to ochoty ale przyznam szczerzę, że tak szybko mknie akcja, że nawet nie zdążyłem o tym napisać.
Ulice Ostrogaru, Chłopskie Korcze, 32 orakt - ran wieczór, plac targowy

- Plac targowy. - Powiedział Surelion

Podczas drogi milczał. W powietrzu wisiało jakieś dziwne, niewypowiedziane odczucie, że powóz w istocie jest kolejną pułapka na Wiedzącego i jego wyznawców.

- Widzę przez ciebie jak przez taflę szkła przezroczystą. - Rzucił Surelion patrząc na przemykające za oknem karety widoki - Niechże się pani tak nie frasuje, nasz układ z pani prawdziwym mocodawcą, zostanie dotrzymany.

Kiedy dojechali na plac karczemny Mistrz zwrócił się do uczniów.

- Każdy z was wie co ma zrobić, zatem do dzieła. Nie przynieście mi wstydu nie rozwiązując naszego problemu. Widzimy się za dwie klepsydry tutaj. Niech prowadzi was mądrość i spryt. Ja natomiast dotrzymam towarzystwa pani. - To mówiąc spojrzał jej w oczy i mocniej niż zwyczaj na nakazywał uchwycił ją pod ramię swym kikutem blokując ramię kobiety na wypadek gdyby chciała rzucić jakoweś zaklęcie.
Uważam na jej gesty gotów, szarpnąć kobietę gdyby coś mi się nie spodobało w jej zachowaniu. A tak! Kawałek zgrabnej nogi nie wystarczy by wydymać wielkiego boga. Bóstwo. No dobra...pomniejszego bożka jak na razie.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 20 września 2018, 23:05

Ulice Ostrogaru, Chłopskie Korcze, 32 orakt - ran wieczór

Kiedy wsiedli do powozu, konkretny kierunek nadany przez Sureliona, zamknął bardowi usta. Uprzejmie obserwował sylwetkę kobiety, tak jak tego zapewne oczekiwała. Nie mogąc uspokoić palców zdarzyło mu się trącić strunę, albo trzy.

Forum Szynkarzy było pełne wieczorową porą, oprócz mięsa można było tu kupić wszelkie narzędzia rzeźnicze. O tej porze, mięsa wszelkiego rodzaju, można było już kupić po dobrych cenach, gwarantowało to spory ruch, tak niewolników zakupujących na uczty swych panów, jak i roje ucztujących much. Eszar dałby głowę, że widział większe od głowicy własnego miecza. Nie odstręczało to oczywiście nabywców, szczególnie tych, którzy mogli wykazać niskie koszty, a sami nie spożywali kupowanego towaru. Tak więc teraz odbywały się dookoła iście hurtowe transakcje.

Eszar szybko przywitał się z szynkarzem Ichmarem, wcisnął mu monetę i szepnął cos do ucha, przeszedł kilka najbliższych kramów, witając się mniej i bardziej wylewnie, czasem cos zagrał i raz za razem wręczał drobne kwoty, posyłając najbardziej fantastyczne informacje w różne miejsca miasta. Do Eco poszły aż trzy, każda osobno, dwa razy o konieczności przybycia na barkę z żołdactwem, raz z wiadomością do czarodzieja.

Powrócił niewiele przed wyznaczonym czasem. Podziękował Mistrzowi za opiekę nad ich przewodniczką.
Przy okazji spłaci też dług 20 srebra wobec karczmarza Nanatara, który ujawniłem wcześniej, obieca też sprzedawcy tasaków, że zgra na ślubie jego pasierbicy, nie życząc sobie zadatku.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 23 września 2018, 21:48

Doki Chłopskiego Krocza, 32 orakt - ran wieczór

Łódka kołysała się leciutko na gładkiej powierzchni portowego basenu, wprawiana w ruch nie tyle zmarszczkami fal, co ruchami wiercącego się ustawicznie Erika. Siedzący pomiędzy nim i Rolpem Ketras obserwował chłopca oczami zwężonymi w szparki, wkładając całą swą siłę woli w powstrzymanie żądzy wrażenia dziecku w serce ostrza sztyletu. Wizja, jakiej mag doświadczył w chwili przypadkowego kontaktu z malcem wstrząsnęła mieszańcem na wskroś i zmąciła jego myśli mnóstwem pytań, na które Ketras nie potrafił odnaleźć odpowiedzi.

Olf niczego nie pragnął w tej chwili bardziej od choćby krótkiej rozmowy z mistrzem, który wszystko wiedział i potrafił znaleźć wyjaśnienie dla każdej zagadki.

- Nie wierć się, bo wpadniesz do wody - zasyczał jadowitym tonem - Ryby cię oskubią do kości.

Chłopiec chyba się przeląkł groźby maga, bo przestał obracać się w miejscu na prawo i na lewo, ale w zamian zaczął bębnić palcami obu dłoni w drewno burty. Stukot ów jeszcze bardziej pogłębił frustrację Ketrasa.
Taka tam scenka na łodzi...

Awatar użytkownika
dretch
Reactions:
Posty: 660
Rejestracja: 07 czerwca 2010, 13:24
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 1 time
Been thanked: 7 times

Post autor: dretch » 23 października 2018, 06:19

Doki Chłopskiego Krocza, 32 orakt - ran wieczór

Zabił trzeci dzwon. Metaliczne dudnienie wdarło się w uszy skupiając uwagę mieszkańców Ostrogaru na iglicach świątyni. Powóz w tym samym czasie mknął w kierunku portu.

- chyba nie jesteśmy spóźnieni? Powiedział ukradkiem Milcar, chcąc upewnić się po raz kolejny, że wiadomość wysłana przez Eszara trafi do celu zanim zabije tenże dzwon.

- towarzyszącą Surelitom ruda piękność, z gracją poprawiła kusą, jedwabną sukienkę. Jej pomalowane czerwienią usta spieszyły odpowiedzieć - Jesteśmy w sam raz, Pan zapewne czeka już na pokładzie barki.

Surelion zdawał być nieobecny, w myślach analizował każdy z kroków swojego planu. Jego umysł był pewny nieskazitelności działań, lecz ciało parło do ucieczki. Dołonie stały się zimne a serce waliło jak opętane.

Widząc strapionego mistrza, bard chcąc rozluźnić sztywna atmosferę stukał miarowo w drewnianą ścianę powozu nucąc wymyśloną piosenkę, uczniowie znali melodie, ale słowa miały głębszy sens.

Strażnik słyszał opowieśc,
i o tej dziwnej treści,
Wziął kuszników, mieczy kilka,
I wypuścił psy,
Będzie tropił niegodziwych,.
gdyż jest żołdak prawdziwy

Powóz zatrzymał się tyz przed trapem dużej barki. Szeroka jednostka miła duży pokład z piętrowym balkonem. Poniżej dwa piętra i być może trzecie w formie magazynu. Takie ogromne łodzie nie wypływały daleko w toń jeziora, były często zabawką elity i szlachty, mobilną jadalnią. Drzwi karocy otworzył woźnica, kłaniając się nisko ręką wskazał wejście na barkę. Przejścia strzegli dwaj strażnicy, z wnętrza wydobywał się pogodny gwar, wymieszany z meodią.

Tuż za trapem, dworski wołacz zwrócił się do Eszara, gdyż ten jako pierwszy przeszedł drewniany most do pływającego salonu. - kogo zapowiedzieć? Usłyszał.

***

Czemu mi zostało dane to zadanie, pytał sam siebie czarodziej obserwując wnioskującego Ralpha. Mały panicz Erik otulony w gryzącym kocem starał się nie patrzeć na rysująca się do okola ciemną, taflę wody. Chciał coś powiedzieć lecz nim zdołał wyksztusić słowo mała łajba otulona została gęstą mgłą. Płynne mleko, pojawiło się w kilka sekund zalewając białymi obłokami otoczenie.

Ketrasa zauważył coś w oddali, inna większą łódź, lecz nim zdołała krzyknąć do Rolpha, coś odebrało mu sily. Zapragnął spać, ułożył się wygodnie obok skulonego że strachu Erika i śpiącego już strażnika świątyni. Choć czuł błogi stan, umył walczył z pojawiającymi się w głowie koszmarami.
przepraszam za literówki. Piszę z kom jadąc pociągiem. Dotarliśmy do końcowej sceny. Ostatnia szansa na wymianę myśli. Wchodząc na pokład nie będzie odwrotu. Ketrasa nie miał wyjścia z sytuacji
Rudzielec z Koronapan o imieniu Gerard (Anabaptysta, Borka)
http://www.degenesis.com/character-en/i ... a6aa74c071

**
ECO - Stra?nik miejski Ostrogaru
http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=353

--
Je?eli pad?e?, szybko wsta?, bo jeszcze Ci dokopi?.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 26 października 2018, 14:38

Czy w przypadku Ketrasa zaśnięcie jest już przesądzone czy będą jeszcze jakieś testy odporności? I jeśli faktycznie zasnął, śni mu się coś konkretnego?

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 26 października 2018, 19:45

Zaśniecie jest przesądzone. Nie obudzisz się już . Nigdy. Więc zapomnij o pedekach :P

Nie wiem co napisać, chyba że wchodzimy na statek i kropka. Ale to można przecież napisać w technicznym, czyli tutaj.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 26 października 2018, 21:16

Barka na przystani 32 orakt - ran wieczór

Czy to z nerwów, czy może oczarowany płomiennowłosą nieznajomą, a może z czystego wyrachowania, bard raz za razem nachylał się ku jasnej twarzy panny, szepcząc komplementy i delikatne propozycje. Odpowiednio cicho by uchodziło to za konfidencję, ale na tyle głośno, by mogli ich słyszeć Surelici.

- Miałem wrażenie, że ten szczęśliwy obcasik wtórował do rytmu mej melorecytacji?
- Dlaczego szczęśliwy? Opina stópkę, która tak ślicznie rozkwita i zdobi się w jedwabie. Właśnie znakomity jedwab, czy pochodzisz pani z równie daleka jak on?
- Z za horyzontu. Proszę przyjąć mnie na sternika, jeśli zapragniesz kiedyś popłynąć w tamtą stronę. Och, nie przed śniadaniem, a tym bardziej kolacją.
... i dalej
- Teraz byłoby afrontem, gdybyś próbowała nas Pani opuścić na przyjęciu. Liczę, że pozostaniesz do rana, służę mandoliną przy śniadaniu.

Widząc, że panna podejmuje tę grę, bo takie dostała rozkazy, Eszar pozwolił sobie na dużo więcej, niektóre rzeczy szepcząc już kobiecie wprost do ucha. Zastanawiał się czy w grze owej sam nie uległ nieznanemu czarowi. Ale podróż skończyła się i towarzystwo wysiadło na przystani.

Bard uważnie przyjrzał się okolicy barki. Wystudiował pozycje strażników i wiedział, którzy ludzie na łódkach w pobliżu są najętymi tajniakami. W zadumie postawił kilka kroków, zadowolony z wyglądu przedstawicieli konfratrnii.

- Kogo zapowiedzieć? - wprost do uszu zakrzyknął mu zwalisty mężczyzna. Półelf obrzucił go karcącym spojrzeniem. W pierś, w twarz, w pas, ocenił obuwie, raz jeszcze w twarz. Była to twarz mocna i odważna, ale ciosana grubo i nieco zbyt czerwona.
- Proszę nie pić na służbie, pan się nie dziwi, krzyczy mi pan prosto w twarz, to poczułem. Koniec. Proszę się nie tłumaczyć.

- Książę Surelion, mistrz wiedzy. - Eszar wskaże dyskretnie półboga, żeby głąb nie pomyślał, że to on sam. - jego kronikarz i paź - wskaże siebie i Ślepaka. następnie przeniesie wzrok na rudą pannicę i z błagalnym spojrzeniem powie.
- Pomóż kochana, bo mi usta drętwieją, proszę.
No to chyba w chodzimy, jeśli jest inaczej to proszę kopniaka w dupę dla barda. Jakoś to odkręci.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 26 października 2018, 22:03

Ślepak rozejrzał się wokół ocenijąc możliwe drogi ucieczki, jeśli barka miałaby pozostać zacumowana. W takim fachu jak jego, rozpoznanie było dość kluczowym elementem. W końcu nie był jakimś prymitywnym barbarzyńcą, który wlazłby tam razem z drzwiami, tylko zabójcą wykonującym robote z dokładnością cyrulika. Teraz niestety nie mógł liczyć na zbyt wiele, ale też nie przybywał tu z zawodowym zleceniem. Coś mu jednak podpowiadało, że być może Mistrz będzie musiał opuścić barkę innaczej niźli po kolacji i pokojowo, a w takim przypadku nawet jakakolwiek znajomość mogła stanowić o bezpieczeństwie Sureliona.

Bard przedstawił mistrza, a Ślepak spojrzał pytająco na ich przywódce, gotów skoczyć choćby i do samego Labiryntu Śmierci.
Co mamy ze sobą?
Po wejściu na barkę, Milcarr ma zamir się dyskretnie urwać i zrobić mały zwiad.

ODPOWIEDZ