Półork nie pamięta co go spotkało za zaułkiem. Z wami miał styczność już po rozebraniu.
Dlatego nic nie stoi na przeszkodzie abyście zawłaszczyli jego sprzęt. Chyba, że Surelion zadecyduje inaczej. Czekam na wpis Nanatara!
Przeoczyłem ta wodę, ale lejąca się struga daje pewne możliwości.Ręce krasnoluda operującego narzędziami poruszały się z taką wprawą i precyzją, że mógłby mu tego pozazdrościć nie jeden złotnik. Tu też robota był bardzo precyzyjna. Kamienne korytarz przysłonięty jedynie zetlałą szmatą nie był odpowiedni dla wejścia do kryjówki nowego kultu. Nie mówiąc może o strażnikach miejskich czy inszych zbirów, do kryjówki mógł zaplątać się pijaczyna, złodziej czy nawet najęty zabójca. Dlatego należało w wejście wprawić drzwi albo chociaż kratę. Takoż mówili wyznawcy, ale Ungo poszedł o krok dalej. Zabrał się do zamontowania drzwi o wyglądzie ściany. Słyszał, a nawet i widział takie cuda pracują wraz z mistrzem trupiarzem. Jednak tamte mechanizmy był skomplikowane, wymagały dużych nakładów pracy, materiału, a co najgorsza także pieniędzy. Dlatego Ungo musiał sobie radzić inszymi sposobami. Zakątek był ciemny więc szczegóły nie rzucały się oczy. Wprawione dębowe drzwi zarzucił skradzioną zaprawą murarską dla uzyskania odpowiedniej tekstury, a na tym namalował kształty kamieni. Efekt pracy może nie był powalający, ale dla niewprawnego oka skuteczny. Drzwi nie miały zamka. To była sprawa zbyt kosztowna, a bez dostępu do kuźnie niemożliwa do samodzielnego wykonania. Dlatego trzeba był posłużyć się fortelem. Obluzowany kamień na dole i na górze krył zasuwy wchodzące w obejmy w drzwiach i dziury w murze. Dwie zasuwy może i dość prymitywne dawały dużą skuteczność, o ile ktoś ich nie znalazł. Na to też musiał znaleźć się sposób. Po środku drzwi także ukryto pod wysuwanym kamieniem zasuwę ino fałszywą. Ta drzwi nie blokowała, a jej pociąganie powodowało pociąganie za połączony z nią sznurek. Sznurek ten wiódł po ścianie w żelaznych kółkach, aż do sali głównych zgromadzeń. Tam zaś kończył się małym dzwonkiem. W ten sposób jeżeli by ktoś wpadł na pomysł dobierania się do drzwi istniała duża szansa, że pierw dobierze się do środkowej zasuwy, a przesuwając ją zadzwoni dzwonkiem, co uprzedzi zgromadzenie przed najściem. Odnalezienie i przesunięcie dwóch kolejnych zasuw da niezbędną ilość czasu na ulotnienie się wyjściem awaryjnym wprost do wody.