Drecare: wieś Mądry Kam, 29 Łżykwiat (Aloqua), 360 rok Ery Silniri;[/center]
[center][/center]
Jak tylko miesiąc łysym swym czerepem musnął czubki wysokich brzeźnic, wymknęła się Nętka z chaty babcinej. Dreszcz ją zara przeszedł, co nie dziwne przecie, bo najzimniejszą godzinę przed świtem wybrała. Dziewka jednak nie cofnęła się, czas mitrężąc, jeno marynuskę* głębiej na głowę naciągnęła i dzbanek w niezapominajki malowany, do serca przytuliła. Po czym ruszyła szparko wzdłuż strumienia. Wkrótce wieś za nią została: i srebrzące się, pochylone strzechy, i sady jasne, kwieciem wiosennym umajone, i bez przydrożny, pąkami nierozkwitłymi brzemienny. Wszyćko to tak dobrze znane, tak kochane i tak sercu bliskie, srebrzył teraz księżyc brzuchaty, nad polami się chylący. A blask jego prowadził młódkę, drożychą** grząską, przez poletka liche i łęgi zielone. Idąc za nim minęła brzeziniec niewielki i tę starą suśnię,*** co na wzgórzu wyrasta. Cicho było wokół, jeno śpiew rzeczułki towarzyszył młodce, gdy tak szła, krokiem prędkim, bo przed wschodem słońca zdążyć wszak musiała.
[center][/center]
Jakoż świt zorzył się już za nią, gasząc gwiazd rozedrgane roje, gdy Nętka zwolniła i zeszła z traktu. Tu bowiem, pośród chrap,**** zdrój srebrny spod ziemi tryskał. Uklękła przy nim dziewka, dzbanek błękitnie malowany obok na ziemi postawiła. I w te słowa się ozwała:
- Cny duchu strumienia, duchu strumienia, z pozdrowieniem Naji, Pani Zielonej, przychodzę do was, cobyśta mi wody swej użyczyli. Dobrej wody, czystej wody, co ziela moc wzmaga i wszelkie mroki precz odgania. Macie tu zapłątę, a bądźcie dla mnie szczodrzy.
Wyjęła zza pazuchy ciastko pszenne, co je sama z resztek mąki na przednówku upiekła i ostrożnie na brzegu je położyła. Za czym zaczerpnęła dobrej wody, czarodziejskiej wody co jej i księżyc wiosenny, pierwszą pełnią wezbrany, i zaklęcie stare mocy dodały.
Wyprostowała się i wstała. Daleko, przed nią jaśniało niebo, nadejście słoneczka pięknego zapowiadając. Niżej czerniała ściana Brodatej Puszczy, wciąż jeszcze w mroku umykającej nocy zatopiona. Mgły przesłaniały chałupy wsi samej. Wirując jakoby w tańcu, wzniosły się, ranek witając. Część ich rozścieliła rozścieliły na polach swe suknie siwe i srebrne. Uśmiechnęła się do nich Nętka i dzban ciężki podniosła. Już li miała do chaty wracać, gdy wtem usłyszała głosy jakoweś. Zmarszczyła brwi przeto, toż jeśli ją kto z magiczną wodą zobaczy, całe jej zaklęcie zda się na nic! Milcząca Woda miała moc wtedy jeno, gdy ją kto przed świtem z źródła zaczerpnął, po czym bez słowa, nie napotykając nikogo i przez nikogo nie będąc widzianym, do chiżyny***** wrócił. Och Najo, Najzieleńsza Pani - pomyślała Toże pewnikiem Vagar z Rodanem konie do wodopoju prowadzą. A może i Amasis jest z nimi. Niedobrze będzie jeśli mnie zooczą tutaj, wszak Sztuki nie znając, zechcą gadać ze mną... Rozejrzała się w popłochu, po czym szparko zbiegła w dół, ku rzeczce. Wiedziała wszakże, że w tym miejscu da się po kamieniach, na drugi brzeg przedostać. Tak też uczyniła, kryjąc się w rogoziu****** i zarościach leszczyny, co po drugiej stronie sielnie się zieleniły. A słysząc zbliżające się głosy, zasłoniła usta ręką, co by nagłym wybuchem śmiechu się nie zdradzić.
[center][/center]
Jednak ścieżką nie nadszedł ni Vagar płowowłosy ni roześmiany Rodan. Lecz cóż to? O Najo Najzieleńsza! Mgły rozstąpiły się, ukazując trzech mężów groźnych, w stal ciemną okutych. Radość młodki zara zmieniła się w przerażenie, gdy na ich piersiach i hełmach ujrzała znaki, co je tylko raz w życiu widziała: gdy na placu przed gontyną, w kurzawie wykreślił je Dereń stary, przestrzegając młodych przed Mocami Ciemności.
Na to wspomnienie zadrżała cała i mocniej dłoń do ust przycisnęła, tłumiąc nie śmiech, lecz krzyk. Gorze mi! - pomyślała z przestrachem. Toż to plugawi mroku słudzy!
Mężczyźni prowadzili konie, tak jak i oni straszne, żelazem otulone, o wejrzeniu krwawym, rzekłbyś, nie zwierzęcym wcale, lecz jakby assura przypominającym. Poili je tera w strumieniu, toń jego czystą mącąc. Nętka zamarła widząc, jak jeden z wierzchowców zbliża się do pozostawionego na brzegu ciasteczka ofiarnego. Ciężkie, rozszczepione kopyto zmiażdżyło dar dziewczyny, szczęściem wszakże żaden z wojów tego nie zoczył. Ten roślejszy odezwał się po chwili mową dziwaczną do swego towarzysza, ku wsi wskazując. A Nętce zdawało się, że od słów jego niebo pociemniało i mróz się rozszedł w jej kościach.
[center][/center]
Na razie przytomna jest tylko Nętka i to ona ma wątpliwą przyjemność oglądania trzech wojowników, którzy odwiedzili Wasze strony. Reszta śpi smacznie w tym czasie w łóżkach i nie ma powodu, by się obudziła. Poczekajmy więc, na działania Czarownicy. Choć, jeśli nie uda jej się ostrzec wsi, prawdopodobnie nie obudzicie się już nigdy. /EVILS/
** drożycha - szeroka, wyboista droga
*** suśnia - sosna
**** chrapy - zarośla, rosnące na miejscu podmokłym
***** chiżyna - chata
****** rogozie - sitowie