Człowiek noszący imię Craig trzymał w dłoni niewielką szklaną fiolkę, wypełnioną przeźroczystym żółtawym płynem. Mieściła ona jakieś pół litra specyfiku, w którym pływało przerażające swą obcością stworzenie wielkości ludzkiego palca.
To jego wynaturzona forma wywołała jęknięcie Osy, gdy prześladowca podsunął fiolkę pod nos tropicielki. Stworzenie w środku zaczęło się miotać szaleńczo, stukać w szkło dziesiątkami odnóży i kłapać miniaturową paszczą jakby pragnęło tylko tego, by rozbić fiolkę i rzucić się rudowłosej do oczu
- Jeden z niezliczonych organizmów inwazyjnych stworzonych przez obcych - powiedział mężczyzna, który rozpoczął rozmowę z więźniarką - Wyjątkowo uciążliwy pasożyt. Co ciekawe, ten gatunek posiada nader silny instynkt stadny. Wyczuwa innego osobnika nawet wówczas, gdy ten pozostaje w stanie uśpienia.
- Wciąż jeszcze prowadzimy nad nim badania, ale już na wczesnym etapie zdołaliśmy opracować pewien środek farmakologiczny, który skutecznie te organizmy zabija. Craig.
Na szczycie fiolki umieszczony był jakiś dozownik, przypominający po części strzykawkę, po części pompkę. Stojący przy Osie mężczyzna - ukrywający swoją twarz pod ciemną wełnianą maską - nacisnął tę dźwignię wpuszczając do pojemnika niewielką ciecz o niebieskim zabarwieniu.
Stworzenie w środku wpadło w istny szał objawiający się serią szaleńczych konwulsji, po kilku zaś sekundach znieruchomiało w wyrazie ewidentnej martwoty.
- W ten właśnie sposób potrafimy neutralizować również te osobniki, które zagnieździły się już w ludzkim nosicielu.