PBF - In thy blood - techniczny
-
- Reactions:
- Posty: 6267
- Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
- Has thanked: 121 times
- Been thanked: 81 times
Ja bym jeszcze poszedl do Ennio. W koncu to brat nieboszczyka, chyba nikt nie bedzie mial mu za zle przyjecie dyplomatycznej delegacji z Franki. Zreszta w koncu jest namiestnikiem Lucatore.- Do tej pory w Lucatore panował ład i porządek zrodzony z pokrewieństwa. Altair miał starszego brata. Ennio Benesato zawsze pozostawał w cieniu swego szanowanego brata, ale też najwyraźniej wystarczała mu mało eksponowana rola namiestnika miasta. Dzięki niemu Neognostyk nie musiał się zajmować trywialnymi sprawami administracyjnymi, podatkami i problemami lokalnej populacji. Chcąc złagodzić rodzące się czasami spory i napięcia pomiędzy Bergamo i Lucatore, Vespaccio Lombardi zgodził się oddać swą córkę Gallę Lombardi bratu Altaira.
-
- Reactions:
- Posty: 12615
- Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
- Has thanked: 138 times
- Been thanked: 84 times
- Kontakt:
Aby oszczędzić biednemu kucharzowi stresu, proponuję przeskoczyć w bieżącej fabule opis śniadania i przejść do realizacji zadań zleconych przez dziedzica. Kto co bierze i w jakim zakresie?
Dla przypomnienia, dziedzic chce się dowiedzieć, czy to możliwe, by wieść o śmierci dziedzica dotarła do Bergamo po jednym dniu (zwrócił na to uwagę Nathanowi). Chce też wybrać się w towarzystwie siostry na udostępniony już żałobnikom cmentarz (tylko pytanie, czy przed czy po wizycie u namiestnika). Chciał, by Dumas i Barthez przejrzeli raz jeszcze gospody w mieście zbierając pod pretekstem szukania lepszego noclegu informacje.
Chce też wiedzieć, gdzie przebywa pewna suka, ale nie sprecyzował, czy chodzi mu o Gallę czy Nevę.
Koniec końców zaś zainteresował się zbiornikami na wodę, akweduktem i duchowymi potrzebami zmarłego - ktoś się zamierza tam wybrać?
Podzielcie się zadaniami, a najlepiej ułóżcie plan dnia dla całej ekipy, to będę wiedział jak ułożyć poszczególne fabularne sceny - nie będzie żadnego problemu, jeśli się rozdzielicie generując równoległe wątki, dzięki temu skrytobójca z Trypolisu sprawniej Was wyeliminuje... ah, wait...
Dla przypomnienia, dziedzic chce się dowiedzieć, czy to możliwe, by wieść o śmierci dziedzica dotarła do Bergamo po jednym dniu (zwrócił na to uwagę Nathanowi). Chce też wybrać się w towarzystwie siostry na udostępniony już żałobnikom cmentarz (tylko pytanie, czy przed czy po wizycie u namiestnika). Chciał, by Dumas i Barthez przejrzeli raz jeszcze gospody w mieście zbierając pod pretekstem szukania lepszego noclegu informacje.
Chce też wiedzieć, gdzie przebywa pewna suka, ale nie sprecyzował, czy chodzi mu o Gallę czy Nevę.
Koniec końców zaś zainteresował się zbiornikami na wodę, akweduktem i duchowymi potrzebami zmarłego - ktoś się zamierza tam wybrać?
Podzielcie się zadaniami, a najlepiej ułóżcie plan dnia dla całej ekipy, to będę wiedział jak ułożyć poszczególne fabularne sceny - nie będzie żadnego problemu, jeśli się rozdzielicie generując równoległe wątki, dzięki temu skrytobójca z Trypolisu sprawniej Was wyeliminuje... ah, wait...
-
- Reactions:
- Posty: 3733
- Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
- Lokalizacja: Wawa
- Has thanked: 87 times
- Been thanked: 150 times
Poranek dziedzic musi zacząć od wizyty na cmentarzu, bo nie politycznie lecieć w pierwszej chwili do brata jakby był ważniejszy bo Neva gotowa się pomścić. Następnie zamierza się nie spóźnić, mimo wszystko, na spotkanie u brata Benesanto.
Szczerze mówiąc to trochę fapas z tymi odwiedzinami u brata pierwszymi niż u małżonki ale skoro się zamknęła to może to jakoś ujdzie. Następnym razem proszę główkować u kogo się w jakiej kolejności stawić, tak żeby takich sytuacji unikknąć.
Szczerze mówiąc to trochę fapas z tymi odwiedzinami u brata pierwszymi niż u małżonki ale skoro się zamknęła to może to jakoś ujdzie. Następnym razem proszę główkować u kogo się w jakiej kolejności stawić, tak żeby takich sytuacji unikknąć.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein
-
- Reactions:
- Posty: 1420
- Rejestracja: 22 listopada 2012, 13:44
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 7 times
No wyjścia nie ma - trzeba będzie towarzyszyć bratu z wizytą cmentarną i u Benesanto.
]|[ Innocence Proves Nothing ]|[
Medea Trix: WS 28, BS 44, S 32, T 29, AG 41, INT 29, PER 40, WP 32, FEL 33 (12 wounds, 2 fate points)
Erias Kantar (Black Templar Marine): WS 53, BS 37, S 40, T 42, AG 51, INT 45, PER 45, WP 46, FEL 40 (23 wounds,4 fate points)
Medea Trix: WS 28, BS 44, S 32, T 29, AG 41, INT 29, PER 40, WP 32, FEL 33 (12 wounds, 2 fate points)
Erias Kantar (Black Templar Marine): WS 53, BS 37, S 40, T 42, AG 51, INT 45, PER 45, WP 46, FEL 40 (23 wounds,4 fate points)
-
- Reactions:
- Posty: 3733
- Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
- Lokalizacja: Wawa
- Has thanked: 87 times
- Been thanked: 150 times
Cmentarz w Lucatore, 1 lipca 2595
Abdel jeszcze przed wyjściem na cmentarz przełamał pieczęcie pisma i spokojnym wzrokiem prześledził zapis w nim zawarty. Postanowił zabrać go ze sobą uprzednio złożywszy by ten nie wpadał w niepowołane kiedy nie będzie go w izbie.
Tłum obdartusów, miejscowych, przepełniał Abdela głębokim odczuciem, iż Biały Wilk wiedział co robi. Nikt z łachmaniarzami pokroju tych tych autochtonów przy zdrowych zmysłach nie chciał by robić interesów. Bo cóż można by tu było sprzedać? Wszystko. Lecz co wziąć w zamian. Dobre słowo, trochę warzyw, proch i pył oraz bezwartościowy honor anabatystów. No, to ostatnie może było by coś warte na polu bitwy. Ale tu nie chodziło o walkę, tylko o interesy.
Jedyna nadzieja jaka pozostała w głowie dziedzica bazowała na zaginionych technologiach i artefaktach sprzed Eshatonu, których być może nikt stąd do tej pory nie kwapił się poszukać z powodu targającej krainę wiecznej wojny. Była to jedyna ciekawa opcja zapłaty.
Kiedy dotarli do miejsca spoczynku Benesanto, Abdel stanął przy nim bez ruchu zdziwiony i zasmucony.
Jak można było dopuścić do tego, by ktoś jego pokroju miał tak wynędzniały grób.
Mimo targających nim uczuć, postanowił robić dobrą minę do złej gry. Tym bardziej, że czuł na sobie wzrok dziesiątek pielgrzymów zgromadzonych w tym jednym świętym miejscu spoczynku.
- A więc dotarliśmy.... - zaczął dziedzic głośno by dobrze go słyszano - Po dziesiątkach kilometrów spędzonych na bezdrożach, w znoju i trudzie my przedstawiciele Franków z dalekiego kraju, rodu Sanglier domu Sanguine, jesteśmy u kresu swej podróży. W miejscu spoczynku Jednego z Ośmiu Wielkich, o których mówi cały świat. Tego oto męża, umiłowanego przez Boga, który był łaskawy włożyć mu olbrzymi ciężar na ramiona, ciężar przewodzenia wspaniałemu , honorowemu i dumnemu narodowi. Ciężar który ów heros udźwignął ku boskiej chwale, aż do teraz....
Dziedzic poczuł faktyczny smutek. Był on po części spowodowany wstępem dotyczącym trudów drogi jaki musiał znosić. Smutek nad własnym losem wynikającym ze znojów podróży jakie musiał zdzierżyć i jakie jeszcze go czekały. Ale zmierzając na cmentarz wiedział, że za mało by wypaść przekonywując. Dlatego w swych wspomnieniach odnalazł jedno przesmutne zdarzenie, które zawsze wywoływało w nim potworny smutek. Tragiczną śmierć jego ulubionego psa.
Biedny kochany Fafik....
Szczere krople łez pojawiły się w kącikach oczu dziedzica. Pozwolił by płynęły. Niech ten prosty lud widzi, że prawdziwa krew Sangliere cierpi razem z nimi. Choć z nieco innych powodów...
- Łączymy się z Wami pielgrzymi w bólu, my lud Franków, chowany tak jak i wy na walce oraz krwi oddanej w imię wolności, przeciwko złu tego świata. Stała się niepowetowana strata. Odszedł wielki człowiek, mędrzec i sędzia sprawiedliwy, wybraniec boży. Ten kto podniósł na niego rękę powinien być najstraszliwiej osądzony i przeklęty na wieki wieków od stołu Pana. O wielki Benesanto! Zostawiasz swój lud, ale wiedz że jest on mądrzejszy i bardziej wielki niźli wtedy gdy przejąłeś nad nim pieczę. To twoja zasługa, oraz tego ludu który chciał się uczyć od świętego pomazańca. Mógłbym tu jeszcze mówić wielkie słowa długo, ale wiem żeś żołnierz i ponad pompę i blichtr, zawsze miłowałeś wojskowa prostotę i szczerość. Jest zwyczaj w naszym kraju, iż wielkim którzy odeszli ofiaruje się kwiaty na ostatnią drogę, najpiękniejsze jakie można. By zmarniały nieuniknionym przemijaniu wraz ze zmarłym. Przyjmij proszę od nas ten dar, najlepszy jaki możemy ci ofiarować, a jednocześnie zbyt lichy dla osoby pokroju twej chwały. Wiem, że twój duch nas słyszy w niebiesiach i wiem, że zawsze twa myśl będzie przy twym wiernym narodzie. Niech obejmie cię Bóg Wszechmocny i da udział w swej nieskończonej chwale!
To mówiąc podszedł z pełną pompą i złożył wieniec w miejscu stóp zmarłego.
Abdel jeszcze przed wyjściem na cmentarz przełamał pieczęcie pisma i spokojnym wzrokiem prześledził zapis w nim zawarty. Postanowił zabrać go ze sobą uprzednio złożywszy by ten nie wpadał w niepowołane kiedy nie będzie go w izbie.
Tłum obdartusów, miejscowych, przepełniał Abdela głębokim odczuciem, iż Biały Wilk wiedział co robi. Nikt z łachmaniarzami pokroju tych tych autochtonów przy zdrowych zmysłach nie chciał by robić interesów. Bo cóż można by tu było sprzedać? Wszystko. Lecz co wziąć w zamian. Dobre słowo, trochę warzyw, proch i pył oraz bezwartościowy honor anabatystów. No, to ostatnie może było by coś warte na polu bitwy. Ale tu nie chodziło o walkę, tylko o interesy.
Jedyna nadzieja jaka pozostała w głowie dziedzica bazowała na zaginionych technologiach i artefaktach sprzed Eshatonu, których być może nikt stąd do tej pory nie kwapił się poszukać z powodu targającej krainę wiecznej wojny. Była to jedyna ciekawa opcja zapłaty.
Kiedy dotarli do miejsca spoczynku Benesanto, Abdel stanął przy nim bez ruchu zdziwiony i zasmucony.
Jak można było dopuścić do tego, by ktoś jego pokroju miał tak wynędzniały grób.
Mimo targających nim uczuć, postanowił robić dobrą minę do złej gry. Tym bardziej, że czuł na sobie wzrok dziesiątek pielgrzymów zgromadzonych w tym jednym świętym miejscu spoczynku.
- A więc dotarliśmy.... - zaczął dziedzic głośno by dobrze go słyszano - Po dziesiątkach kilometrów spędzonych na bezdrożach, w znoju i trudzie my przedstawiciele Franków z dalekiego kraju, rodu Sanglier domu Sanguine, jesteśmy u kresu swej podróży. W miejscu spoczynku Jednego z Ośmiu Wielkich, o których mówi cały świat. Tego oto męża, umiłowanego przez Boga, który był łaskawy włożyć mu olbrzymi ciężar na ramiona, ciężar przewodzenia wspaniałemu , honorowemu i dumnemu narodowi. Ciężar który ów heros udźwignął ku boskiej chwale, aż do teraz....
Dziedzic poczuł faktyczny smutek. Był on po części spowodowany wstępem dotyczącym trudów drogi jaki musiał znosić. Smutek nad własnym losem wynikającym ze znojów podróży jakie musiał zdzierżyć i jakie jeszcze go czekały. Ale zmierzając na cmentarz wiedział, że za mało by wypaść przekonywując. Dlatego w swych wspomnieniach odnalazł jedno przesmutne zdarzenie, które zawsze wywoływało w nim potworny smutek. Tragiczną śmierć jego ulubionego psa.
Biedny kochany Fafik....
Szczere krople łez pojawiły się w kącikach oczu dziedzica. Pozwolił by płynęły. Niech ten prosty lud widzi, że prawdziwa krew Sangliere cierpi razem z nimi. Choć z nieco innych powodów...
- Łączymy się z Wami pielgrzymi w bólu, my lud Franków, chowany tak jak i wy na walce oraz krwi oddanej w imię wolności, przeciwko złu tego świata. Stała się niepowetowana strata. Odszedł wielki człowiek, mędrzec i sędzia sprawiedliwy, wybraniec boży. Ten kto podniósł na niego rękę powinien być najstraszliwiej osądzony i przeklęty na wieki wieków od stołu Pana. O wielki Benesanto! Zostawiasz swój lud, ale wiedz że jest on mądrzejszy i bardziej wielki niźli wtedy gdy przejąłeś nad nim pieczę. To twoja zasługa, oraz tego ludu który chciał się uczyć od świętego pomazańca. Mógłbym tu jeszcze mówić wielkie słowa długo, ale wiem żeś żołnierz i ponad pompę i blichtr, zawsze miłowałeś wojskowa prostotę i szczerość. Jest zwyczaj w naszym kraju, iż wielkim którzy odeszli ofiaruje się kwiaty na ostatnią drogę, najpiękniejsze jakie można. By zmarniały nieuniknionym przemijaniu wraz ze zmarłym. Przyjmij proszę od nas ten dar, najlepszy jaki możemy ci ofiarować, a jednocześnie zbyt lichy dla osoby pokroju twej chwały. Wiem, że twój duch nas słyszy w niebiesiach i wiem, że zawsze twa myśl będzie przy twym wiernym narodzie. Niech obejmie cię Bóg Wszechmocny i da udział w swej nieskończonej chwale!
To mówiąc podszedł z pełną pompą i złożył wieniec w miejscu stóp zmarłego.
Poproszę o stosowne testy jak poprzednio.
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein