PBF - Błogosławiona Krew

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 16 stycznia 2019, 22:41

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Szczury.

Abdel po wymianie kurtuazyjnych uprzejmości oraz złożeniu kondolencji zasiadł do stołu i raz jeszcze rzucił dyskretnie okiem po pomieszczeniu. Zerkał kątem oka zwłaszcza w te ciemniejsze zakamarki, gdzie mogłyby się schować te brudne gryzonie.

Tylko szczurów tu brakuje i obraz byłby kompletny. Gdzie zatem mogły się podziać te przeklęte szkodniki...

Dziedzic przytłoczony wątpliwą urodą miejsca wypatrywał ostatecznej, ogoniastej, próby odwagi jaką mógłby przejść w tak zwanej rezydencji Benesanto. Od momentu wejścia do tej rudery był gotów na pojawienie się gryzonia. W każdej chwili. Zwłaszcza na stole. Gdzie ów gryzoń zwiałby niechybnie w poszukiwaniu żywności dla siebie i swego kuzynostwa. To by dopełniło obrazu nędzy i rozpaczy jakim otaczała się tak zwana arystokracja Lucatore. Na razie jednak nie pojawił się ani jeden.

Cóż.. najwyraźniej Galla zasłużyła sobie na tak "wspaniały plais* ". Najwidoczniej to sam Najwyższy Anabaptystów pokarał ją właśnie, zapewne za grzechy mordu Białego Wilka na wszystkich tych wynędzniałych pobratymcach Benesanto, których niewątpliwie się dopuścił. Za to zdechnie w tej ruderze jako znienawidzona przez naród diabelska dziwka. A kiedy ten staruch zdechnie, tłum wywlecze ją i jej potomstwo na ulice, by tam zatłuc kamieniami jak psa jakowegoś. W tak dzielny sposób, skończyć może arystokracja z Bergamo w nagrodę z żywot pośród spędzony pośród szczurzych bobków.
Mój boże!
Jakież to jest zabawne...


Abdel uśmiechnął się uprzejmie wznosząc kieliszek wina. Powąchał go jednak zapobiegliwie, przed spróbowaniem, spodziewając się odnaleźć w nim nieprzyjemny zapach szczurzego futerka. Ale nic takowego się nie stało.

- Pragnę wierzyć, że w przybyciu waszej delegacji ukryty jest głębszy sens, znak zesłany nam przez wyższe moce, które czuwają nad rodem Benesato.

-W istocie i niewątpliwie.To święta Opatrzność ją tą mocą i czuwa nad twym znamienitym rodem panie, skoro tak dalece wyniosła ród iż jego blask opromienia walecznością i mądrością, ten lud który jest mu oddany we władanie. I chociaż część promieni zgasło, tak samo jak słońce kiedy dzień chyli się ku kocowi, to przecież jutro też dzień nastanie. Mimo, iż noc wydaje się nam teraz głęboka, że niczego innego sobie wyobrazić nie można, to jedynie kwestia czasu przecież, kiedy nazajutrz znów ujrzymy nowe słoneczne promienie. I to być może takowe, które do tej pory w pełni wzejść nie mogły. Za Opatrzność zatem, niech czuwa nadal nad moimi wspaniałymi i czcigodnymi gospodarzami. - Dziedzic wzniósł puchar w spokojnym toaście stosownym do ponurego czasu żałoby.

Powoli podniósł kielich do ust, oczekując na Benesanto i upił bez przekonania drobny łyczek. Niestety wino... było dobre. A nawet bardziej niż dobre. Urodzajne ziemie Lucratore oraz pochyłe górskie stoki w połączeniu ze słońcem robiły wyborny cud natury, który następnie w umiejętnych rękach przekształcał się w fantazyjną barwę smaków, mile łechcącą podniebienie arystokraty.


*fr. Pałac
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 17 stycznia 2019, 14:15

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Angeline Léa od zajęcia miejsca za stołem nie odrywała spojrzenia od Galli Lombardi, chociaż starała się obserwować córkę Białego Wilka w sposób na tyle dyskretny, by nie zostać posądzoną o natrętne grubiaństwo. Krew w żyłach szlachcianki zgęstniała pod wpływem myśli, które na przemian przyprawiały ją o lodowate i gorące ciarki.

Czy taki właśnie los gotował jej czcigodny Emmanuel Geoffroy Sanguine? Wymuszoną rolę żony z dyplomatycznego sojuszu sprezentowanej prymitywnemu władyce z krańców cywilizowanej Europy? Związek pozbawiony żadnych głębszych emocji prócz być może starannie skrywanej odrazy i nienawiści? Angeline Léa nie wiedziała tak naprawdę niczego o potomkach króla Oppolusa, ale teraz, siedząc w tym zatęchłym pokoju i wpatrując się w stojącą za plecami podstarzałego namiestnika kobietę gotowa była wyobrazić sobie w jej miejscu siebie samą.

Czysta krew Sanguine, skazana na wieloletnią grę pozorów do chwili, w której śmierć miała ją rozłączyć z małżonkiem. W tej akuratnie chwili, ściskając zbielałymi palcami nóżkę napełnionego winem pucharu, potrafiła myśleć wyłącznie o odrazie, która napełniała ją na samą myśl o dzieleniu łożnicy i jadalni z człowiekiem takim jak Ennio Benesato.

Co nie znaczyło rzecz jasna, że zgrzybiały namiestnik był złym człowiekiem - lecz choćby był i najszlachetniejszym z Europejczyków, Angeline Léa zapewne nie zawahałaby się przed sięgnięciem po truciznę, by zakończyć udrękę mariażu. Udrękę jej małżonka, rzecz jasna.

Starannie skrywając emocje, przysłuchiwała się słowo gospodarza i swego brata czekając na dogodną chwilę, by samej dołączyć do konwersacji.
Chciałbym Wam podpowiedzieć, że oprócz ogólników w formie komplementów i kondolencji możecie też spróbować pociągnąć brata zmarłego za język o szczegóły zajścia. Wciąż bardzo mało wiecie na temat morderstwa, a każda informacja pozyskana dla Bergamo może być cenna. Rzecz jasna Wilk ma w Lucatore doskonałą wtyczkę i takie informacje córka już mu może przesłała, ale tego naturalnie nie możecie być pewni.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 18 stycznia 2019, 21:03

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Ennio Benesato zaszczycał spojrzeniami wszystkich członków delegacji, wszelako największą uwagę poświęcał Abdelowi. Dziedzic nie czuł się tą atencją w najmniejszym stopniu zaskoczony, miał bowiem po swojej stronie i zaszczytną rangę posła i szlachetny męski urok, który musiał na podstarzałym Purgaryjczyku wywrzeć szokujące wrażenie.

Wcale bym się nie zdziwił, gdyby od teraz kazał zamykać tę wilczą sukę na klucz, żeby strzec przede mną jej nadwyrężonej cnoty!

Namiestnik najwyraźniej nie odczuwał głodu, bo przez cały czas skubał okruszki chleba z jednej dzierżonej w dłoni pajdy. W zamian wyraźnie coś knuł, bo na jego pomarszczonym obliczu rysował się dziwaczny grymas ogromnego zatroskania wymieszanego z cierpiętniczą miną człowieka chcącego podstępnie wzbudzić współczucie. Na salonach Montpellier taka taktyka nie miała najmniejszych szans powodzenia, tam bowiem szlachta od młodych lat uczona była wytrawnej gry konwersacji, w której główne role grała umiejętność ukrywania własnych emocji i brak podatności na manipulację z przeciwnej strony.

- Mój ukochany brat został podstępnie zamordowany całe dni temu, a sprawca tego czynu dotąd nie został odnaleziony - przemawiał dalej Ennio Benesato - W Lucatore i okolicznych sadybach wrze, bo lud kochał mego brata tak samo jak ja. Są tacy, którzy twierdzą, że uczynili to jehameddanie, którzy chcieli pomścić krew swoich współwyznawców przelaną na ziemiach Niziny Adriatyckiej.

Dzielący uwagę pomiędzy namiestnika i jego młodą oblubienicę Abdel zauważył jakiś cień, który przemknął pod kapturem Galli.

- Jest to wszelako podłe oszczerstwo - Ennio zgniótł w palcach pokruszoną kromkę chleba dając się ponieść nagłym emocjom - Ród Benesato blisko się związał z rodem Lombardich, mocą związku, w który wstąpię niebawem razem z córką Białego Wilka. Bliscy zaś Lombardim czciciele Kozła nie rzuciliby z pewnością na szalę swych dobrych relacji tylko po to, by wywrzeć spóźnioną pomstę na człowieku, który po tylu latach przyniósł im pokój.

- Tak mogą twierdzić jeno ci, którym zależy na zniszczeniu sojuszu pomiędzy rodami Benesato i Lombardi - oznajmiła dźwięcznym zdecydowanym głosem Galla, opierając długie wąskie dłonie na ramionach swego podstarzałego oblubieńca - Ludzie żywiący tak zapiekłą i nieuzasadnioną nienawiść do Bergamo, iże w jej imię spróbują obrócić lud Lucatore przeciwko temu, który jest solą tej ziemi.

Ennio przechylił się w krześle spoglądając w górę na swą narzeczoną, podziękował jej za wsparcie smutnym uśmiechem. Przyglądający się tym gestom Abdel utrwalał się coraz bardziej w przeświadczeniu, że namiestnik był chytrym starym lisem próbującym ewidentnie ogłupić swym zachowaniem młodego i być może naiwnego ambasadora.
Co się tak krępujecie, Angeline, Thibaut? Zapraszam do konwersacji, nie zwalajcie wszystkiego na dziedzica, bo inaczej on zakosi Wam wszystkie dostępne w tej scenie pedeki! :o

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 18 stycznia 2019, 21:17

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Na korytarzu pojawiła się spora grupa miejskich strażników, trzymających w rękach ceremonialne piki i przyglądających się Helwecie pełnymi ostrożnej ciekawości oczami. Żaden z noszących proste skórzane kaftany mężczyzn nawet nie próbował ukrywać błysku w spojrzeniach, dosłownie wwiercając się w postać Alpejczyka wzrokiem.

Nathan przyjmował ten ogrom popularności ze stoickim spokojem, umiejętnie demonstrując zebranym przewieszoną przez ramię strzelbę. Instynkt podpowiadał mu, że prędzej czy później któryś ze stróżów prawa przełamie lody zawiązując niezobowiązującą rozmowę.

Jak się rychło okazało, uczynił to młody strażnik, z którym Barthez miał sposobność rozmawiać dzień wcześniej na ulicy.

- Piękna broń - oznajmił rzucając jednocześnie znaczące spojrzenia towarzyszom - Rzadko widywana w tych stronach. Widać od razu, że służycie bardzo zamożnemu panu.

Inny ze strażników chrząknął, a młodzieniec poczerwieniał uświadamiając sobie w jednej chwili, jaki nietakt popełnił - komplementując strzelbę Nathana podkreślił niechcący ubogi status swego własnego pryncypała, skoro w zasięgu wzroku Helwety nie widać było ani jednej sztuki broni palnej, a jedynie mało praktyczne piki.

- Nam jednak takich nie potrzeba, bo w mieście panuje ład i porządek - odparł naprędce próbując jakoś ratować niezręczną sytuację.

Z pewnością, o ile nie zwracało się uwagi na fakt, że ktoś właśnie zamordował tutaj Neognostyka, a wy sami ledwie panujecie nad wzburzeniem tłumu.

Pozostawiając sobie własne przemyślenia, Helweta skinął uprzejmie głową w stronę młodzieńca i jego towarzyszy broni.
Jeśli Nathan zamierza wciągnąć strażników w konwersację, ma ku temu sposobność. Jeśli woli zachować chłodny profesjonalny dystans, poproszę o stosowną deklarację. Co do zachowania Purgaryjczyków, Barthez nie zauważa żadnych objawów wrogości, co najwyżej zrozumiałą podejrzliwość.

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 19 stycznia 2019, 20:41

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Atmosfera domu Benesato zdawała się Leonowi niewiele lżejsza od tej w Domu Olejów, czy to gospodarz był sknerusem i oszczędzał na życiu w własnym ciele, czy też była to jakaś osobliwa miejscowa moda, ludzie zachowywali się jakby zaraz mieli zejść. Przynajmniej warzywa były świeże i jędrne, i te chrupał wynalazca z upodobaniem co dodawało nieco życia grobowcowi mieniącemu się pałacem. Pomyślał, że na stypach bywa weselej, ale właściwie to po trochu była to stypa, i alkohol podali.

Odgryzając z charakterystycznym trzaskiem duży kawałek soczystej marchewki, Leon Thibaut uważnie obserwował twarz towarzyszki Ennio, szukając podobieństw do jej krewniaków w Bergamo.

- Wielcy i ich dzieła trwają puki trwa pamięć po nich, puki krew ich nie ostygnie w ich wnukach i braciach. Starożytni zwykli też adoptować dziedziców, by w ich krwi zaszczepić idee, które mogliby kontynuować. - uważnie obserwował gospodarza - Szybki i skromny miał pogrzeb wielki ten człowiek, a teraz więcej pielgrzymów niż kamieni na mogile.
- Winny śmierci Altaira z pewnością pragnie konfliktu, skoro usunął strażnika pokoju i obawiam się, że niedługo przyjdzie czekać aż uczyni pierwszy ruch. Szkoda by tych ziem na wojnę miedzy ludźmi, to żyzna kraina i dużo w niej życia. Umiejętnie uprawiana wyżywiłaby wiele ludów. - popijając wino - Doskonały bukiet, lepszy nawet od tego z kwiaciarni. Przyznasz kuzynie?

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 20 stycznia 2019, 16:05

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

- Pogrzeb - powtórzył słowo Thibauta Ennio, tonem pełnym goryczy i smutku - Pogrzeb skromny i szybki. Tak szybki, że odmówiono mi doń przystępu. Altair był mym rodzonym bratem, a mimo to nie mogłem stanąć przy jego grobie, kiedy składano w nim ciało.

Abdel poczuł nagłe ukłucie zainteresowania słysząc skargę namiestnika, zachował wszakże opanowany wyraz oblicza unosząc jedynie nieznacznie brwi. Galla Lombardi bezbłędnie rozpoznała znaczenie tego gestu.

- Wdowa po Neognostyku, czcigodna Neva, wyraziła wolę, aby w pochówku udział wzięli wyłącznie ludzie z wewnętrznego kręgu kultu - wyjaśniła nie odrywając swego spojrzenia od oczu dziedzica, chłodnym i opanowanym tonem, w którym pozornie nie kryły się żadne głębsze emocje - Wykluczyła z ceremonii nawet mego narzeczonego, chociaż wiązały go ze zmarłym potężne więzi krwi.

- Wyrazy najgłębszego współczucia - odparł uprzejmie Abdel zachodząc jednocześnie w głowę, jaki był cel tej coraz bardziej niecodziennej konwersacji. Przybywając do rezydencji Benesato Frank zamierzał złożyć kondolencje i zamknąć kurtuazyjną wizytę w ramach niewiele wnoszących dyplomatycznych uprzejmości. Tymczasem jednak gospodarz okazał ambasadorowi obcego kraju daleko posuniętą szczerość - szczerość wręcz szokującą dla kogoś, kto nawykł do zwyczajów i etykiety salonów Montpellier, gdzie czymś nie do pomyślenia było tak bezceremonialne wyjawianie obcym rodowych sekretów.

Ile w tym wszystkim jest naiwności starego mężczyzny, a ile twojej podstępnej intrygi, wilczy bękarcie? Nakłoniłaś go gładkimi słówkami do wyjawienia tajemnicy, która przynosi wstyd rodowi?

Oblicze i spojrzenie Galli niczego nie zdradzały, toteż nie chcąc uchybić jakiejś regule etykiety Purgaryjczyków, Abdel przestał jej się przyglądać, spojrzał ponownie na Ennio.

Ennio Benesato, naczelnik Lucatore z nadania swego brata oraz najbliższy po żonie i dziecku członek rodziny nie mógł wziąć udziału w ceremonii pogrzebowej. Kolejny element układanki komplikujący ułożenie przejrzystego obrazu.
Ciąg dalszy konwersacji w rezydencji Benesato. Jako Sanglierowie wszyscy czujecie się mocno skonfundowani szczerością gospodarza, ponieważ w Montpellier nie przyjęcia jest tak otwarte dzielenie się rodowymi problemami z członkami innych rodzin, a co dopiero z obcymi!

Awatar użytkownika
Nanatar
Reactions:
Posty: 641
Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 11:38
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 155 times
Been thanked: 116 times

Post autor: Nanatar » 20 stycznia 2019, 20:36

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Zdumiewająca wylewność Ennia Bensato, choć nieco skonfudowała wynalazcę to jednak bardziej wzbudziła ciekawość. Nie spodziewał się, że gospodarz i brat zmarłego został tak dalece poniżony i zmarginalizowany. Nie miał widać Ennio w mieście ani siły zbrojnej, ani nie cieszył się odpowiednią popularnością, by przeciwstawić się wdowie, która musiał darzyć go przynajmniej niechęcią. Leon nieco obawiając się by nie przekroczyć delikatnych granic kurtuazyjnej wizyty, postanowił pokierować uwagę gospodarza gdzie indziej. Ale wpierw odłożył marchewkę, żeby odgłos jej chrupania nie zniekształcił choć słowa z tego co mógł usłyszeć.

- Proszę mi wybaczyć, ale nie do końca rozumiem metafory purgijskiej mowy. Miałem sposobność tu w mieście spotkać mistyka, człowiek ten zwał się Scirocco, nie wiem nawet czy to miejscowy, ale rzekł mi coś dziwnego. Noc zaległa nad Lutacore, gdy chowali Altaira. Czy to znaczy, że człek ten wieszczy kłopoty, czy, że ceremonie odbyły się po zmroku, ukradkiem może?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 20 stycznia 2019, 22:34

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Helweta udał, że nie dostrzegł gafy palniętej przez strażnika. Postanowił jednak wykorzystaćokazywane na niemal każdym kroku żywe zainteresoanie jego bronią palną. Pogładził zamek strzelby czule, niczym ciało kochanki:

- Nawet nie wiem ile razy zawdzięczam jej życie... - stwierdził poważnie, po czym wprawnym ruchem wyjął magazynek, sprawdził komorę nabojową i zachęcająco wyciągnął zabezpieczoną broń w stronę strażników. Wiedział, że jeśli połkną haczyk, to poczują się swojego rodzaju dłużnikami najemnika i będzie łatwiej coś z nich wyciągnać, a że okazja była ku temu dobra i pośród wojennego ludu całkiem neutralna, nie zawahał się:

- Proszę, obejrzyjcie moją Lucillę. Kaliber dwanaście gauge, magazynek na dziesięć nabojów, system pompkowy. Na bliskim dystansie, we wpranych rękach potworne narzędzie do zabijania. Można używać naboji śrutowych lub kul, wedle uznania i potrzeby.
Jak będzie okazja to Nathan stwierdzi, że śmierć Anabatysty musiałą być chyba wielkim ciosem dla Ennio. Podyta wedle możliwości owszelkie inforamcje na temat śmierci Altaira itp. Spróbuje się czegoś dowiedzieć o garnizonie miasta, topografii okolicy, jakiś ciekawych miejscach, osobach itp.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 24 stycznia 2019, 14:43

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Chociaż Barthez niechętnie rozstawał się z bronią, w tym przypadku uczynił wyjątek pragnąc zaskarbić sobie sprytnie przychylność zauroczonych Lucillą strażników. Purgaryjczycy przekazywali ją sobie z ręki do ręki pomrukując znacząco, ważąc w dłoniach ciężar, muskając koniuszkami palców w szorstkiej męskiej pieszczocie. Ich oczywista fascynacja strzelbą szła w parze z boleśnie kłującym w oczy brakiem doświadczenia w posługiwaniu się bronią palną, ponieważ wszyscy jak jeden mąż nie zwracali uwagi na zasady bezpieczeństwa i co chwila nieświadomie mierzyli lufą w któregoś z kompanów. Coś, co w Alpejskiej Twierdzy skończyło by się co najmniej srogą rozmową dyscyplinarną, tutaj w opinii Nathana bardzo pomyślnie rokowało, bo oznaczało, że miejscowi stróże prawa naprawdę nie mieli na co dzień styczności z tego rodzaju uzbrojeniem.

A im mniej obcych w otoczeniu dziedzica Sanguine posiadało taką wiedzę i doświadczenie, tym lepiej jego szef ochrony sypiał.

- Śmierć Neognostyka musiała być wielkim wstrząsem dla jego znamienitego brata - powiedział po krótkiej chwili uznając, że czas już zawiązać z miejscowymi konkretną rozmowę - Jak sobie radzi z tak ogromnym brzemieniem?

Mężczyźni wymienili między sobą spojrzenia, w których było znacznie mniej podejrzliwości niźli na wstępie rozmowy, kilku wzruszyło ramionami, ktoś potrząsnął głową.

- Jak to przy śmierci brata - powiedział ten starszy, który wcześniej chrząkaniem napomniał młodego kompana - Nikt by sobie takiego czegoś nie życzył. Namiestnik dba o porządek i ład na ulicach, z naszą pomocą. Gdyby jeszcze ci z zamku okazali zrozumienie, nie mielibyśmy żadnych spraw prócz dopilnowania żałoby. Anabaptyści to bitni żołnierze, ale brakuje im dyscypliny. Wściekli są o śmierć Altaira i wcale im się nie dziwię, tylko czemu gniew przeciwko nam obracają bezpodstawnie?

Barthez uniósł znacząco brwi dając do zrozumienia, że poczuł się zaskoczony takim rozłamem wśród zamieszkujących Lucatore ludzi. Poznany dzień wcześniej strażnik natychmiast podchwycił temat, ewidentnie chcąc zaciśnić znajomość z fascynującym przybyszem z Franki.

- Są tacy czciciele Krzyża, którzy szepcą, że to ktoś z nas podniósł rękę na Neognostyka - oznajmił tonem, w którym dźwięczała czysta złość - Że niby czcigodny Ennio nakazał go zamordować z podszeptów swej przyszłej żony, ku uciesze Białego Wilka z Bergamo.

- Oczywista bzdura - sarknął inny ze strażników zaciskając dłonie w pięści - Tutejsi na równi kochają obu braci, i Ennio i Altaira. A żaden z nich ręki na drugiego nigdy by nie podniósł. Te wszystkie oszczerstwa to jątrzenie Nevy. Wdowa nigdy nie była jedną z nas, nigdy nie weszła do ludu Benesato. Tak po prawdzie to zabrała nam Altaira, kiedy uczyniła go swoim mężem. A teraz chce oczernić Ennio, by go pozbawić tytułu namiestnika.

Oblicza mężczyzn pociemniały w jednej chwili, ale prócz wyczuwalnego rozgoryczenia pojawił się na nich również grymas ostrożnego wahania, jakby powodowana silnymi emocjami rozmowa znienacka poszła za daleko i poruszyła tematy, których przy obcych nie powinno się było poruszać.

- Jak doszło do tego morderstwa? - spytał Alpejczyk zmieniając umiejętnie temat - Czyżby ci z zamku dopuścili się jakiegoś zaniedbania, że zabójca przeniknął do warowni? Mówiliście, że miewali kłopot z dyscypliną.

- Po służbie miewali - zastrzegł natychmiast ten strażnik, który wcześniej narzekał na żołnierzy Krzyża, a teraz chyba swej szczerości nieco pożałował - I nie w klasztorze Altaira zabito, tylko w mieście, pod wieżami wodnymi. Widziałeś nasze wieże, te kule z jasnego metalu? Woda płynie do nich akweduktem z gór, a ze zbiorników spływa do wykopanych w ziemi basenów. Dwa z nich służą mieszkańcom za zbiorniki wody do picia, codziennie z nich się wodę czerpie. Trzeci służy jedynie anabaptystom, woda w nim jest poświęcona i służy do ich rytuałów.

- Altair poszedł tam o świcie w dniu, kiedy go zamordowano - młodszy z mężczyzn przerwał starszemu nie mogąc się widać doczekać chwili, w której przejmie prym w konwersacji - Gdzieś zamierzał jechać, bo zabrał ze sobą konia. Anabaptyści mają w zwyczaju modlić się przy świętej wodzie przed podróżą, żeby się ceremonialnie oczyścić. Tam go dopadł skrytobójca i zamordował z zaskoczenia.

- Najpewniej przekradł się akweduktem - sarknął inny strażnik - I tamtędy znowu uciekł po poderżnięciu Neognostykowi gardła. Wepchnął Altaira do basenu z błogosławioną wodą i zniknął bez śladu, zanim ktoś się zorientował w mordzie.

- Altaira znalazło dziecko, które poszło pod wieżę po wodę, pewnikiem zaraz po zabójstwie, bo ciało było ciągle ciepłe. A anabaptyści wściekają się na nas z bezsilności, bo wiedzą, że naprawdę zaniedbaniem do tego doprowadzili. Altair miał zawsze dwóch przybocznych strażników, którzy wszędzie za nim łazili. A tego akurat poranka zostawili go samego, bo ich Furor wezwał z powrotem do klasztoru, bo czegoś nie dopilnowali przy wyjeździe. I teraz przerzucają na nas winę, że niby to straż miejska wpuściła do miasta mordercę.
Ciąg dalszy konwersacji. Bartek, masz jakieś precyzyjne pytania czy zostawiasz mi nadal swobodę dialogów?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 24 stycznia 2019, 23:24

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Helweta był dość zaskoczony, że akwedukt i cysterny z wodą były niedostatecznie strzeżone. Bądź co bądź, dla żołnierza nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że oba były miejscami o ogromnym znaczeniu strategicznym, bo nie trudno było wydedukować, że obie instalacje nie został zbudowane z czystego kaprysu, tylko z palącej potrzeby jaką był nieodstatek wody w mieście. Jeszcze łatwiej było przewidzieć, co zrobiłby ktokolwiek, kto chciałby zdobyć miasto: Odciałby Lucatore od wody zmuszając załogę do ścisłego racjonowania pozostałymi zapasami.

Najemnik nie brał tego co mówią miejscowi za pewniki. Zapewne było w tym dużo prawdy, ale pewnie też było zabarwione krążącymi po mieście plotkami. Kilka rzeczy dawało jednak do myślenia Barthezowi. Jeśli zabójca przedostał się do w okolice cystern akweduktem, musiał dużo wcześniej wiedzieć, że Altair będzie wyjeżdzał i modlił pod wieżami wodnymi. Ciekawe było, czy wiedział też, że nieboszczyk będzie tam samemu. A mógł to wiedzieć, przynajmniej tak wynikało z plotek strażników, od Furora. Nathan był ciekaw czy był to spisek, czy niewiarygodny zbieg okoliczności. Ale kto mógłby chcieć śmierci ALtaira? Nie wyglądało, żeby było to robota kogoś z Bergamo. Jakaś narwana frakcja Jehammedan, obwiniająca Benesato o całe zło na Adriatyku? Może jakiś wewnętrzny spór o władze wśród Anabatystów, a może jakże typowa dla Franków rodzinna walka o schedę... Tę ostatnią opcję Barthez niemal natychmiast odrzucił. Nie wyglądało, żeby Ennio mógł w jakikolwiek sposób odziedziczyć dziedzictwo po bracie. Nawet chyba wdowa nie mogła liczyć na przejęcie roli męża, bo wszystko to było w rękach najwyższych władz Anabatystów, hen w dalekiej Borce. Ten fakt raczej wykluczał z kręgu podejrzanych najbliższą rodzinę. Niemniej jedank w świetle tych plotek, jakie usłyszał, najbardziej odstawiał kogoś z otoczenia Altaira. Nie było jednak póki co żadnego motywu. Pewnie w miejscu takim jak Montepellier mógłby u kukułki nawet postawić zakład, kto jest mordercą, tutaj jednak wiedział, że podobna inicjatywa spotkałaby się z surową karą.

Barhtez z oczywistych względów nie skrytykował ani Straży, ani otoczenia Alaira. Dla niego było oczywistym, że doszło do zaniedbań, być może nawet celowo sprowokowanych. Po pierwsze nie dopilnowano strzeżenia strategicznego obiektu, jakim były Wieże Wodne, a drugim, chyba jeszcze poważniejszym był brak bezpośredniej ochrony Altaira.

- Straszna historia. Powiadacie że zbrodzień dostał się na teren wież akweduktem. A to Straż pilnuje instalacji wodnych, że przezuca się na was winę? - spytał spokojnie, ciekaw czy feralnego dnia strażnicy obiektu nie dostali przypadkiem rozkazu aby skupili uwagę na czymś innym.
Jak cos Keth, to nie mam póki co jakis konkretnych pytań, ale Barthez będzie podtrzymywał rozmowę i chłonął co mówią.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 25 stycznia 2019, 15:52

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Ennio Benesato przeniósł spojrzenie na Leona Thibauta, wzruszył bezwiednie ramionami rozważając w myślach odpowiedź na pytanie wynalazcy.

- Nie mam pojęcia, co takiego Scirocco mógłby wiedzieć o śmierci mego brata - odparł po krótkiej chwili milczenia - Myślę, że jeśli prawdziwie wyrzekł takie słowa, musiał je wypowiedzieć w transie, wieszcząc sobie tylko znane proroctwa. To grześcijanin z krwi i kości, prawdziwy męczennik, a ludzie tego rodzaju dawno już postradali rozum. Jak wielkim szacunkiem byśmy ich nie obdarzali, nie powinno się kłaść wiary we wszystko, co oni mówią.

- Prawda - skinęła głową Galla Lombardi - Tym bardziej, że grześcijanie z natury są ludźmi brzydzącymi się kłamstwem i niedomówieniami. Ich szczerość potrafi przerażać, ale zarazem stanowi gwarancję, że jeśli coś wiedzą i uznają za właściwe to obwieścić, czynią tak od razu. Gdyby zatem ten szalony człowiek znał szczegóły zabójstwa, pewnikiem wyjawiłby je już kilka dni temu.

Przez myśl Leona przemknęła pewna szalona hipoteza, w której rolę mordercy odgrywać mógł sam Scirocco, wzburzony jakimś czynem Altaira, który uznał w swej chorej głowie za przejaw grzechu. Idea ta, aczkolwiek kusząca swą prostotą i pozornie pasująca przelewem krwi do zdegenerowanych chuci męczenników, wydawała się mieć tyle dziur i nieścisłości, że na obecnym etapie konwersacji wynalazca postanowił się nią nie dzielić publicznie.
Wiem, że Suriel nie jest do końca dyspozycyjny, dlatego poczekam jeszcze chwilkę na scenkę z udziałem dziedzica, ale najdalej do niedzieli chciałbym zakończyć wizytę u namiestnika (jeśli oczywiście się uda).

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 27 stycznia 2019, 18:56

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Strażnicy wymienili między sobą spojrzenia, kilku ponownie wzruszyło ramionami. Ostatni z oglądających strzelbę mężczyzn oddał ją z wyraźnym żalem w ręce Bartheza, oparł się plecami o pobliską ścianę i wyjął z kieszonki spodni grudkę czegoś, co zaczął bezceremonialnie żuć.

- Cudzoziemcu, musisz wiedzieć, że Lucatore to bardzo spokojna okolica - powiedział spoglądając na Alpejczyka - Wszak to dom Miecza Adriatyku, a wokół miłujący pokój ludzie. Ci z Bergamo może nas nie kochają, ale nie pamiętam, czy kiedykolwiek przelała się na granicy krew. Na dodatek Wilk przysłał swoją córkę, by ta wyszła za głowę rodu, więc to dobry znak. Na wschodzie mamy Santiago i inne wielkie miasta, gdzie w bród bitnych anabaptystów. Jeśli by na Adriatyku znowu wybuchła wojna, oni niechybnie zatrzymają jehammedan.

- A Altair, mąż światły i przezorny, zawarł na dodatek pakt z Helwetami - dodał inny ze strażników - Na szczycie klasztoru trzymają rakietnicę, w niej świetlne rakiety. Starczy z takiej strzelić nocą w niebo, a Alpejczycy od razu z pomocą przyjdą, przyślą swój korpus. Taki zawarli pakt z Neognostykiem.

- Na traktach tylko czasami złodzieje się trafią albo szajka przemytników - podjął wywód pierwszy mężczyzna - Stąd też nie mamy w zwyczaju strzec każdego zakątka miasta. Straż patroluje ulice, by nie dochodziło do burd, najczęściej po pijaku. Akweduktu nikt nigdy nie pilnował, bo i po co? Kto by chciał się do Lucatore wkradać cichaczem i skrycie? Prócz tego skurwiałego mordercy.

- Anabaptyści obwiniają nas za ten mord, bo nie potrafią ścierpieć osoby namiestnika. Brat Altaira zawsze pozostał jednym z nas, z rodu Benesato. Wszyscy jesteśmy jakoś ze sobą spokrewnieni. Ale Neognostyk, jakim by nie był wielkim człowiekiem, poszedł pod znak Krzyża i jemu się całkowicie oddał. Ci z klasztoru nie potrafią przyjąć do wiadomości, że Ennio może ożenić się z córką Białego Wilka, którego wdowa nienawidzi.

- Neva jest obłąkana - sarknął jeden z Purgaryjczyków - Obcinaczka uszu!

Cokolwiek znaczyły jego gniewne słowa, najpewniej wypowiadając je przekroczył jakąś umowną granicę, bo reszta mężczyzn natychmiast posłała mu ostrzegawcze spojrzenia.

- Będą musieli nauczyć się żyć ze świadomością, że to oni zostawili Altaira samego pod wieżami.

Helweta dziwił się otwartości strażników, którzy z ogromną swobodą wyjawiali sekrety obronności miasta. To, że byli w sojuszu z pobliskimi Kantonami nie dziwiło go, wszak dobrobyt ludźmi Ennio, a Anababtystami Nevy. Chciał bardzo poznać historię, jak do małżonki Altaira przylgnęła nazwa obcinaczki uszu, ale wnisokował, że łatwo tego nie wyciągnie od strażników. W końcu wyglądali jakby gryźli się w język po tym stwierdzeniu. Zapytał więc zdziwiony tak jakby wyglądało to na instykntowną reakcję, jakby bardziej samo wyrwało mu się ust i nie miało żadnego znaczenia:

- Obcinaczka uszu?
Ciąg dalszy konwersacji...
Ostatnio zmieniony 28 stycznia 2019, 13:47 przez Keth, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Kargan
Reactions:
Posty: 1420
Rejestracja: 22 listopada 2012, 13:44
Has thanked: 8 times
Been thanked: 7 times

Post autor: Kargan » 27 stycznia 2019, 19:03

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Angeline z uwagą przysłuchiwała toczącej się rozmowie wciąż rozmyślając nad jednym, nie dającym jej spokoju faktem. Po głębszym namyśle postanowiła jednak zaryzykować poruszenie tego wątku widząc, że jej brat wyraźnie go pominął - czy to z powodów dyplomatycznych bo nie wypadało głowie delegacji pytać o takie rzeczy czy też może z powodu roztargnienia wszechobecnym brudem i ubóstwem. Jakie by jednak nie były powody jego milczenia Lea uznała, że powinna pociągnąć za język brata ofiary i sprawdzić czy nie można ugrać tu czegoś ekstra.

- Wybacz mi czcigodny Ennio bo nie znam miejscowych obyczajów a kultura i wierzenia zamieszkującego te tereny ludu wciąż stanowi niewiadomą dla Ludu Franki. Nie chciałabym zatem urazić jakimś niezręcznym pytaniem jednak... - Angeline zawiesiła na chwilę głos spoglądając w oczy Enio - ... trochę to dziwne i przyznam, że szokujące iż nie mogłeś zobaczyć swego tragicznie zmarłego brata przed pogrzebem by pożegnać się z nim jak przystoi najbliższej rodzinie. Nie wyobrażam sobie by ktoś mógł powstrzymać mnie przed próbą pożegnania się z moim szlachetnym bratem gdyby to co nie daj Boże nas spotkała taka tragedia...

Angeline zawiesiła głos i przytknęła do kącika oka jedwabną chustkę wyjętą z rękawa sukni w całkiem udanej imitacji ocierania łzy po hipotetycznym zgonie umiłowanego brata. Zwinąwszy chustkę w dłoni spojrzała ponownie na Ennio smutnym wzrokiem.

- Czy w sprawie tej zbrodni rozpoczęto jakieś oficjalne śledztwo ? Szybkie znalezienie i przykładne ukaranie sprawcy zapewne uspokoiło by nastroje ludu. Tym bardziej zaskakuje mnie tak szybki by nie rzec ukradkowy pogrzeb. Oczywiście najważniejszy jest szacunek dla tragicznie zmarłego i jego bliskich, niemniej dobro całego ludu tak jak pojmujemy je u nas we France wymaga przestrzegania prawa a ukaranie zbrodniarzy jest ważne zarówno dla bliskich jak i dla trwałości i pewności prawa, które stanowi wszak podwaliny całej społeczności. Przepraszam raz jeszcze jeśli w czymkolwiek uchybiłam miejscowym zwyczajom... być może wśród waszego ludu ważniejsze są inne wartości.

Angeline zamilkła czekając na reakcję Bensato. Fakt niedopuszczenia brata do ofiary śmierdział jej na kilometr spiskiem. A kolejną ofiarą tego spisku mógł okazać się sam Ennio. Lea zastanawiała się czy Namiestnik zdaje sobie z tego sprawę...
No to zarzućmy przynętę... może Ennio zechce się podzielić podejrzeniami czy obawami...
]|[ Innocence Proves Nothing ]|[

Medea Trix: WS 28, BS 44, S 32, T 29, AG 41, INT 29, PER 40, WP 32, FEL 33 (12 wounds, 2 fate points)
Erias Kantar (Black Templar Marine): WS 53, BS 37, S 40, T 42, AG 51, INT 45, PER 45, WP 46, FEL 40 (23 wounds,4 fate points)

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 27 stycznia 2019, 22:42

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Abdel jęknął cicho słysząc pytanie swej siostry na głos zadała. Miał wielką ochotę uderzyć się otwartą ręką w czoło ale zamiast tego jedynie dobrotliwie spojrzał na Leę upewniając się o wyższości męskiej logiki nad tak zwanym kobiecym rozumowaniem.

- Najmocniej przepraszam waszą miłość, ale kryminalna intuicja nie należy rozlicznych talentów mej pięknej i uroczej na swój sposób siostry. Pozwól siostrzyczko, że ci odpowiem. Oczywiście, że takowe procedury zostały uruchomione. Nikt nie zostawi zagadki śmierci losowi. Całe miasto szuka zabójcy. Na pewno klasztor szuka sprawcy jak może, wedle swych procedur. I zapewne również nasz szlachetny gospodarz nie zostawił zagadki śmierci swego brata samej sobie i z całą pewnością już wdrożył już stosowne kroki, w ramach braterskiej pomsty za zbrodnię.

Dziedzic obracał kielich zastanawiając się, nader krótko jednakże.

- Powiem szczerze. Jak dla mnie najbardziej wiarygodny scenariusz tego dramatu jest taki, iż to jeden z Jahemmedan, zapewne oszalały po jakiejś wielkiej osobistej stracie, zakradł się do miasta by po wielu latach zgryzot wymierzyć sprawiedliwość za jakoweś dawne krzywdy. - Skłamał gładko Abdel.

- Zastanawiam się tylko... nad słowami waszej eminencji. Że może faktycznie jakaś opatrzność boska nas tu posyła. Wszak mamy w tej izbie przedstawicieli trzech najsilniejszych rodów w tej części Europy. Możecie mnie nazwać młodym idealistą lub marzycielem, ale.... Mając na uwadze pokój, jaki może między naszymi narodami przerodzić się w piękną przyjaźń, która ostatecznie doprowadzi do zniszczenia naszych wspólnych wrogów czyli Skażonych... oferuję naszą pomoc w sprawie rozwikłania zagadki śmierci. Jak wasze mości widzą, my Frankowie cieszymy się z rozlicznych dobrodziejstw oraz wiedzy pozostawionej przez starożytnych, czego pierwszym lepszym przykładem jest broń palna. Oczywiście oprócz niej pozostawili nam również szczątkową naukę, która jednakże możemy w tym przypadku zaprząc do pracy celem odnalezienia zbrodniarza. Mój kuzyn jest dobrym przykładem frankijskiego naukowca, który chętnie podejmie się tego trudnego zadania, w ramach naszych skromnych możliwości i niestety bez zaplecza Montpellier. Zapewniam, jednak że mimo skromnych środków posiadanych przez naszą wyprawę, jest on błyskotliwym i wnikliwym umysłem, który z całych sił będzie się starał podołać zadaniu.

I którego głowę ostatecznie zawsze łatwiej jest poświecić gdyby coś poszło nie tak. W przeciwieństwie do mojej.

- Czy wasze miłości byłyby uprzejme rozważyć tą propozycję?
Dalsze ewentualne pytania jeśli się zgodzą.

1. Kto zatem widział ciało, i czy można z nim pomówić o szczegółach jak wyglądało?
2. Kim są owi ludzie " z wewnętrznego kręgu" którzy byli przy pogrzebie i czy widzieli ciało.
3. Mówi się, że wasz szlachetny brat panie został brutalnie zabity za pomocą broni białej, czy to prawda?
4. Dziwne że nikt go nie strzegł, zwłaszcza że wyruszał w jakąś podróż. Czy wiadomo dokąd i po co spieszył?
5. Czy wasze mości posiadają jeszcze jakieś informacje na temat śmierci które ich zdziwiły?
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 28 stycznia 2019, 11:25

Siedziba rodu Benesato, 1 lipca 2595

Ennio Benesato nie zdążył odpowiedzieć na pytania Angeline, przeszkodziła mu w tym szybka reakcja dziedzica. Sędziwy namiestnik Lucatore wysłuchał zatem ambasadora, kiwając jego siostrze życzliwie głową. W miarę jak Abdel przemawiał, na obliczu brata zmarłego rysował się wyraz, którego szlachcic początkowo nie potrafił odszyfrować.

- Ogromnie się cieszę, że słowa te padły z twoich ust, ambasadorze, albowiem w oczywisty sposób dowiodły słuszności mych osądów - oznajmił Ennio, kiedy Abdel skończył już mówić. Namiestnik przechylił się do przodu ponad stołem, przez co ruchem tym wzbudził pewną konsternację dziedzica; Sanguine uznał bowiem na ułamek chwili, ze sędziwy namiestnik zechce go pochwycić i uściskać wpychając jednocześnie w półmiski z jadłem.

- Anabaptyści prowadzą swoje śledztwo, nadzorowane przez Furora, ród Benesato zaś swoje, aczkolwiek mój wiek i stan zdrowia nie pozwala na zbyt wiele wysiłku - osadzony w miejscu przez silne dłonie Galli Lombardi, Ennio rozparł się ponownie w oparciu krzesła - Wzajemne uprzedzenia i nieufność bardzo przeszkadzają, zwłaszcza te nieuzasadnione po stronie czcicieli Krzyża. Jak słusznie zauważyła twa urocza siostra, ambasadorze, niemożność uczestnictwa w pogrzebie własnego brata była afrontem, którego inny człowiek pewnie by nie puścił płazem. Postawa szwagierki sprawia mi wielki ból, a zarazem każe podejrzewać, że wspólne z nią poszukiwanie mordercy nie będzie możliwe.

Od nadmiaru konwersacji namiestnikowi zaschło w gardle, toteż Abdel odczekał uprzejmie, aż jego rozmówca zwilży je kilkoma łykami wina.

- Nie bez powodu określiłem waszą wizytę mianem błogosławieństwa losu - podjął rozmowę starzec - Już pierwszych kilka chwil rozmowy pozwoliło mi przeniknąć twą osobę, ambasadorze. Ktoś mniej biegły w czytaniu ludzkich charakterów mógłby poprzestać na skomplementowaniu twej szlachetniej urody oraz godnych podziwu manier, ja jednak widzę więcej. Dostrzegłem twe poczucie honoru, uczciwość i prawdomówność. To piękne cechy, które trudno już dzisiaj odnaleźć wśród ludzi. Twa propozycja zaś ostatecznie utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie myliłem się co do twej osoby.

Ennio obejrzał się w górę na swą oblubienicę, ta zaś niczym na umówiony znak włożyła mu coś do dłoni. Abdel zauważył, że córka Wilka przez cały czas rozmowy wpatrywała się w niego zmrużonymi oczami i wątpił, by tak silne zainteresowanie jego osobą było jedynie efektem naturalnej dla kobiet chuci.

Ile wiesz, czego chcesz i jak mocno pociągasz za sznurki, na których wisi ten stary grzyb, ty wyrachowana żmijo?

Ennio Benesato otworzył dłoń i zademonstrował oczom gości misternie wykuty w złocie sygnet, pokryty drobnymi inskrypcjami.

- To dziedziczny sygnet rodu Benesato, spuścizna po mych wielkich przodkach - wyjaśnił namiestnik - Przekazany na twe ręce na czas śledztwa, czcigodny ambasadorze, nada ci tytuł mego oficjalnego przedstawiciela, a wraz z nim swobodny wstęp w każde miejsce w Lucatore prócz klasztoru. Tam włada Neva, wszelako nawet ona będzie musiała udzielić audiencji komuś, kto będzie nosił ten sygnet, nawet jeśli będzie to nie po jej myśli. Sprawisz mi ogromny zaszczyt, jeśli zechcesz wziąć na swe barki ciężkie brzemię tego dochodzenia.

Abdel nie odpowiedział od razu, szczerze zaskoczony tak natychmiastową decyzją Ennia. Będąc samemu na miejscu sędziwego namiestnika nigdy w życiu nie powierzyłby zupełnie nieznanemu obcemu tak cennego przedmiotu i tak daleko idących za nim plenipotencji, ale wiele wskazywało na to, że szlachetnie urodzeni Purgaryjczycy spod Alp niewiele się względem politycznego sprytu różnili od swych plebejskich rodaków.

Benesato najpewniej wziął milczenie Abdela za przejaw wahania, bo przechyliwszy się ponad stołem wyciągnął sygnet w jego stronę.

- Jeśli wyświadczysz mi tę przysługę, szlachetny synu Montpellier, ród Benesato pozostanie ci wdzięczny na wieki. Wynagrodzimy twój trud sowicie, a nadto wstawimy się za tobą u Helwetów, którzy są nam bliskimi sojusznikami.
Myślę, że konwersacja poszła bardziej niż po myśli Suriela. Rodowy sygnet jest oczywiście do zwrotu, ale osoba go nosząca może uchodzić za prawą rękę namiestnika, co otwiera wiele możliwości. Myślę, że Abdel powinien teraz coś elokwentnie odpowiedzieć, toteż wstrzymam się na razie z odpowiedziami na pytania Suriela z niebieskiej ramki.
Ostatnio zmieniony 28 stycznia 2019, 13:40 przez Keth, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ