Klasztor w Lucatore, przedpołudnie 2 lipca 2595
Słowa kuzyna dziedzic uciął lekkim ruchem ręki pod sam koniec. Uznał, że były nie do końca trafione. - Z całym szacunkiem Pani... - zaczął z lekkim syknięciem, które już nie wróżyło niczego dobrego - ... ale, nie Twoim zadaniem jest mówić Ambasadorowi Franki co jest dla niego nazbyt niebezpieczne, a co nie.
Zapadła niezręczna cisza. Powietrze jakby stało się nagle cięższe.
Dziedzic wytrzymał bez problemu narastające gniewem spojrzenie Żelaznej Emisariuszki. Szczerze mówiąc, miał ochotę w tej właśnie chwili podejść do tronu i strzelić tej kobiecie otwartą dłonią prosto w twarz. Ale nie mógł. Raz, że na taki akt łaski kobiety musiały sobie nieco bardziej zapracować. A dwa, że anturaż nie był po temu odpowiednio nastrojowy. No i do tego cała ta jej straż przyboczna... Dziedzic poprzestał zatem na wielce jadowitym spojrzeniu swoich niebieskich oczu, posłanych Emisariuszce wprost spod swojej loczkowanej blond czupryny.
- Otóż informujemy, że mój kuzyn nie ustanie w trudach by wykryć zabójcę, nawet jeśli trop zaprowadzi go do wspomnianego przez Ciebie domu Benesanto. Prawda musi zostać i zostanie odkryta. A my jako ambasador Frankorii będziemy go z cała mocą wspierać w tych wysłakach. Oczywiście, możesz spróbować wygonić nas ze swych majętności siłą, ale nie jestem pewien czy potraktowanie w ten sposób naszej osoby przysporzy Ci zwolenników na świecie, Pani. Póki jedno albo drugie się nie stanie, nie opuścimy Twych ziem nim krew przelana nie doczeka się godziwej pomsty.
Abdel odwrócił w końcu wzrok od oczu Żelaznej Emisariuszki.
- Choć kuzynie. Poprosiliśmy grzecznie ale nam odmówiono... - rzucił Abdel obracając się na pięcie przy szeleście eleganckiego szkarłatnego płaszcza w jaki był ubrany. - Gdyby chciano się z nami podzielić ważnymi informacjami ze śledztwa, to już by to zrobiono. Zmarnowaliśmy nasz czas tutaj. Doktor miał najwyraźniej rację.
Dziedzic ruszył energicznie w kierunku wyjścia powiewając płaszczem.
Va banque. Ta kobieta rozumie jedynie siłę, nawet jeśli chodzi tylko charakter a nie aspekt fizyczny. Abdel to zrozumiał i rozgrywa tak by wzbudzić w jej oczach choćby cień estymy. Ona rozumie tylko silnych mężczyzn. Szkolony w negocjacjach dziedzic rozgrywa wszystko na jedną kartę.