Re: PBF - Błogosławiona Krew
: 23 lipca 2019, 22:36
Klasztor w Lucatore, przedpołudnie 2 lipca 2595
Wspinaczka na klasztorne wzgórze okazała się dla dziedzica wyzwaniem większym niźli cała dotychczasowa podróż na wschód. Kamienista, wijąca się niczym żmija droga przeznaczona była dla odzianych w sandały prostaków i ich hałaśliwe osły, nie zaś szlachetnie urodzonych przedstawicieli cywilizowanego świata. Abdel przez cały czas wspinaczki starał się zachować powściągliwy wyraz oblicza, w swym wnętrzu gotował się jednak z nadmiaru emocji. Chociaż niebiosa szczęśliwie oszczędziły mu deszczu, wysoko ponad miasteczkiem powietrze było przejmująco zimne, a silny wiatr jeszcze pogłębiał wrażenie upiornego przemarznięcia do szpiku kości.
- Spójrz na tę zachwycającą panoramę, kuzynie - powiedział zdradzającym ekscytację głosem Leon Thibaut, stojący na zdradliwej krawędzi stoku i gapiący się cielęcym wzrokiem w dół na odległe dachy Lucatore - Czy to nie przepiękny widok?
Dziedzic wymamrotał coś w odpowiedzi pod nosem, coś mogącego uchodzić za cokolwiek. Jego spojrzenie powędrowało dla odmiany w górę, ku niedalekiej już na szczęście bramie klasztoru.
- Nie rozumiem jak ktoś chciałby dobrowolnie gnić w tym miejscu? - żachnął się nie kierując swego pytania do nikogo konkretnego i nie oczekując odpowiedzi - Zionie chłodem i dam głowę w zastaw, że nie mają tutaj porządnej kanalizacji.
Zaciskając zęby Abdel pokonał ostatnie kilkaset metrów dzielących go od wielkiej klasztornej bramy, uświadamiając sobie z rosnącym podziwem wobec samego siebie, iż nie uległ wyzwaniu, które złamałoby niejednego butnego arystokraty z Montpellier.
Leciutki uśmieszek tryumfu zniknął z ust Franka na widok stających w bramie mieszkańców klasztoru.
Lucio Bastardo, Furor Lucatore, powitał nadchodzącą kawalkadę gości bardzo oszczędnym skinięciem głowy. Towarzyszący mu wojownicy kultu, noszące długie płaszcze z kapturami miecznicy, sprawiali wrażenie gotowych na wszystko fanatyków, na jedno słowo przywódcy zdolnych do podniesienia ręki nawet na nietykalnego w cywilizowanych kręgach posła.
- Żelazna Emisariuszka oczekuje waszego przybycia - oznajmił nieszczególnie przyjaznym tonem Bastardo - Nim jednak staniecie przed jej obliczem, oddacie nam w depozyt swoją broń oraz wszelkie inne przedmioty mogące stanowić zagrożenie dla czcigodnej wdowy.
Po kilku godzinach znojnej wspinaczki dotarliście do klasztoru. Straż pod rozkazami Furora zatrzymała Was za bramę nakazując oddać cały oręż.