Praga, 27 lipca 2055, piątek koło godziny 17:00
Zanim ruszyli do taksówki, Nu zdołała złapać odpowiedź z biura.
Nu: Spraw właściciela, pilne. Może znajdziesz ostatnie kursy.
Przekaż szefowi, że mamy niteczkę, ale jest delikatna i potrzebuję jego finezji.
Czarna: Ok. Już mu mówię. Właśnie wszedł do nas.
Te numery taksy mogą być praskie, jeśli tak to może to zająć chwilunię, zwłaszcza że najwyraźniej wychodzimy... Szefuńcio, chyba zabiera nas na chatę, może domówka jakaś będzie w planach
Wyszli na ulicę. Kropił lekki deszcz. Uderzył ich zaduch upalnego środka lata spędzanego w mieście. Powietrze wypełniał ten specyficzny odór ulotnej wilgoci, parującej z powrotem w brudne niebo, uciekającej jak najszybciej w przestwór od nagrzanej betonowej miejskiej dżungli.
Taksówka stała na parkingu, na włączonym silniku. Był to Polonez Destruktor model 37. Klasyczna sylwetka tego polskiego modelu, była wzorowana na krążownikach szos przemierzających pustynne amerykańskie obszary. Wzorzec z dokumentacją został nabyty w promocyjnej cenie od rdzennych amerykan z pustyni Mojave. Polska myśl techniczna z Zakładów Mechaniki Nowoczesnej i Maszyn Rolniczych w Białym Stoku udoskonaliła tego pogromcę autostrad zza wielkiej wody. Przede wszystkim wzmocniono mu karoserię dodając dodatkową warstwę prasowanego kevlaru z nowoczesnymi polimerami. Wymieniono także przedni zderzak, polimerowy i stylizowany pierwotnie na szynę kolejową, na prawdziwy kawałek wygiętej stali wycięty wprost spod trakcji polskiej PKP. Zmodyfikowano też silnik, pracujący nadal częściowo na paliwa kopalne, co czyniło go praktycznie uniezależnionym od tankowania mocą elektryczną. Oczywiście wielu ekologów, twierdziło że powrót do zakazanego lata temu silnika hybrydowego to krok w prehistorię ale ich protesty szybko ucichły w dobie niesnasek w na granicy Polsko-Rosyjskiej. Można śmiało powiedzieć, że Destruktor był swoistą odpowiedzią polskiej techniki na potrzeby przerażonej ludności w dobie intensywnie narastającego granicznego konfliktu. Polonez, wypuszczony zaledwie pół roku od dnia pierwszych granicznych starć, szybko stał się polskim hitem sprzedażowym deklasującym zachodnie marki. Swego czasu w dobrym tonie było posiadanie tego "polskiego, w pełni pancernego produktu dającego szansę przeżycia Tobie i twojej rodzinie w dobie ruskiej zawieruchy", jak głosiła reklama. Wielu celebrytów w publicznej manifestacji patriotycznych poglądów nabywała jego modele w osobliwych kolorach i po specyficznych tuningach. W tamtych latach sprzedaż auta szła w tysiącach egzemplarzy. Po roku od ustania konfliktu, większość Polaków ochłonęła. Uznano, że zwyczajnie jest on brzydki i skrajnie passe. Wówczas jasna gwiazda Poloneza Destruktora, szybo zgasła a produkująca go fabryka zbankrutowała i została przejęta przez grupę VW.
Nu zbliżyła się do auta ale nikt z niego nie wysiadł na powitanie. Silnik pracował, z charakterystycznym nierównym akcentem towarzyszącym spalaniu oleju opałowego na jaki pracowało auto. Nie było widać wnętrza pojazdu, miał zupełnie zaciemnione szyby, co było w transporcie publicznym prawnie dozwolone od czasu ponownego pojawienia się dziury ozonowej.
- Cześć. Mam gości z zagranicy i chciałam pokazać im uroki naszej stolicy. To dobrze trafiliśmy, podobno znasz wszystkie lokale i często wozisz zagraniczniaków - trąciła go lekko łokciem - apetyczne czarnulki - widzę jak ci się oczka błyszczą. Czekaj jeszcze na kolegę, please.
Tylne drzwi odskoczyły od razu, a z wnętrza pojazdu rozległ się dość uprzejmy głos.
- Nie ma sprawy! Nasz klient nasz pan. Ja też potrzebuję chwili dziewczyno bo mam paczuszkę do odebrania na następny kursik. Mam kilka lokalizacji w okolicy i na bogato w śródmieściu, dokąd zabrać? Wsiadajcie.
Nu kątem oka zobaczyła jak Robal w asyście Berghara zbliża się do auta niosąc akwarium z gadem. Tylna klapa odskoczyła otwierając się w automacie jak przystało na auto tej klasy. Upewniwszy się, że nie ma niespodzianek w środku Berghar pozwolił włożyć pakunek do środka.
W tle czekam na opis lokum Ketarskiego. I taka dobra rada, jak K. chciałby dołączyć na miejscu do ekipy szybciej to najlepiej użyć taksówki avki, mija wszystkie korki i będzie w dowolnym miejscu Wawy do piętnastu minut. Transport miejski pożera znacznie więcej cennego czasu. Jedyny minus to, że jest cholernie droga.