-----------------------------------------------------------------------------------------
Niezdecydowana OSTRA patrzyła jak Nu oddala się z każdym krokiem poza zasięg jej szponów. Spojrzała porozumiewawczo na Blachę, szukając w jego wzroku aprobaty do tego co zamierzała za chwilę zrobić, ale olbrzym tylko mruknął i odwiesił karabin spowrotem na ramię. Metalowa twarz Blachy nie zdradzała żadnych emocji, jakby w ogóle ostatnie zdarzenia nie zrobiły na nim najmniejszego wrażenia. Rosyjskie bojowe płyty twarzowe nazywane na ulicy "fejsami", nie miały zbyt dużego repertuaru mimiki twarzy a taką właśnie nosił booster.
- Zostaw ją OSTRA. Jak grzybnia mówi, że można to znaczy, że.... chyba można. - Burknął w końcu.
Blacha zawiesił spokojnie swoje metalowe ręce na karabinie i zastygł w postawie profesjonalnego ochroniarza. Zastygł tak nieruchomo, jakby nagle stał się obojętną wszystkiemu bryłą i chromu stali.
Popchnięty w stronę Blachy 3Force zaczął się z wolna odczołgiwać i najwyraźniej nabierał odwagi z każdym metrem o który zwiększał dystans dzielący go od Wojskiego.
- Teraz! Blacha, wal! Masz go na czysto przecież. - Wycedził z nienawiścią, kiedy już uznał, że doczołgał się odpowiednio daleko.
Jednak blaszany olbrzym nawet nie drgnął na dźwięk tych słów. Nadal przypominając pusty stelaż na zbroję płytową z tysiąc sześćset pięćdziesiątego odcinka serialu "Korona Królów", który nie jest zainteresowany niczym oprócz stania jak atrapa.
Wyraźnie wściekły 3Froce dotarł w końcu, aż do nóg blaszanego towarzysza.
- To jeszcze nie koniec fiucino, jeszcze się spotkamy na Pradze! Obiecuję ci to kurwa. - Warknął w kierunku Wojskiego wystawiając przy tym środkowy palec.
W tym samym czasie Ketraski wraz z Wojskim docierali już do Nu, czekającej na nich przy samych drzwiach. Nagle wiązka lasera jednego z gatlingów przekierowała się mierząc wprost w pierś Wojskiego.
---------- Tylko wasza dwójka Nu. ----------
----------Sorry nie lubimy tłumu. ----------
----------Zwłaszcza ostatnio----------
----------Ale wy wejdźcie. Proszę. Czekamy na Was. ----------
Wojski zatrzymał się chcąc nie chcąc przy śluzie odcinającej pomieszczenie, ale nawet z tej perspektywy omiatał wzrokiem niemal całe pomieszczenie.
Nu z Ketraskim weszli do sali w głąb ostrożnie przemieszczając się się przez ciała spoczywające na eleganckich materacach. Były to wysokiej klasy japońskie futony, markowe. Nawet one nie potrafiły zatrzymać pojawienia się odleżyn i widocznego już na ciałach powolnego regresu tkanki mięśniowej. Wszystkie ciała był lekko wychudzone i zdawały się być pogrążone w śnie. Pozostawione niczym puste skorupy pod nadzorem med-robota. Ich właściciele byli bowiem zupełnie gdzie indziej. W nowej lepszej, binarnej rzeczywistości złożonej z ciągów i algorytmów tworzących w sieci ich niemal doskonałe wizerunki samych siebie. W wirtualu byli zapewne królami w formie idealnej bo cyfrowej. Tam boginie i boginki w diamentowo-złotych pałacach, zbudowanych z terabajtów danych. Tu w realu puste skorupy. Ciała stanowiły teraz dla nich tylko zbędną kotwicę, której jednak nie dało się do końca pozbyć. Ciała musiały więc być obsługiwane na tyle dobrze, by białkowe mózgi pracowały nadal bez zakłóceń przerzucając cyfrowe dane. Mózgi były bardzo istotne. Reszta ciała, była trzeciorzędna.
Nu pochyliła się nad młodym chłopakiem przy którym stała jednostka medyczna. Był drobnej budowy. Oddychał. I był ciepły co dobrze rokowało. Puls był słaby, ale regularny.
----------Nie ma go w sieci. Nie widzimy go. ----------
----------Myśleliśmy żeby się mu wjebać do bazy danych. ----------
----------Ale uznaliśmy, że to byłoby bardzo nieeleganckie i... ryzykowne. ----------
----------Wydaje nam się, że jego Mięcho, zostało uszkodzone. On potrzebuje pilnie Twojej pomocy. ----------
----------Musisz go naprawić. Śmiało, rób co musisz. ----------
Nu otworzyła wizjer hełmu VR chłopakowi, nie odpinając go jednak od sieci. Poświeciła po zamglonych oczach. Tęczówki nie reagowały na światło. Nu zaczęła rozglądać się za lepszymi przybornikami do diagnozy. Robot mógł je posiadać w swych bocznych kieszeniach przeznaczonych dla medyków. Nie wszystko jednak działało w robocie sprawnie. Bok maszyny roztrzaskała kula i to ewidentnie niedawno, bowiem rozbite ampułki z lekami jakie tam były przechowywane nie zdołały jeszcze w pełni zastygnąć.
------------------Bo skończysz jak twój poprzednik.----------
Lekko ubrudzone krwią ramię robota poświeciło w jeden z zakamarków pomieszczenia grzybni. Ktoś tam leżał. Najpierw ramię robota oświetliło ciężkie wojskowe buty i medyczny fartuch. Niegdyś biały teraz ufarbowany był na czerwono od plam krwi. W piersi była sporej wielkości dziura wychodząca aż na plecy, o średnicy jak ulał pasującej do ramienia robota medycznego. Ciało oparte było dziwnej pozycji o ścianę, zupełnie jak porzucona po zabawie lalka. Twarz był zbyt zmasakrowana by można było rozpoznać rysy. Niedaleko od ciała leżał porzucony pistolet.
----------Na marginesie, jak będziecie wychodzić to macie go stąd koniecznie zabrać. ----------
----------Bo w tym tempie niedługo zacznie brzydko pachnieć. ----------
Fetor gnijącego pod ścianą ciała był niemal nie do wytrzymania. Od razu zrozumieli skąd buchnął ów swąd, kiedy tylko otworzył się drzwi. Nic dziwnego, lipiec był wyjątkowo gorący tego lata.
Cicha praca wentylatorów rozdmuchiwała smród rozkładającego się trupa, wraz z chłodem niezbędnym do obniżania temperatury serwerów grzybni. Zapach był więc wdmuchiwany niemal wszędzie. W okablowania, interfejsy. Każdy kto znał się na medycynie wiedział jak trudno pozbyć się takiego smrodu.
Ramię robota obróciło się błyskawicznie mierząc soczewkami w stronę Ketarskiego. Zgromadzona tam optyka, zaszumiała ogniskując ciekawe spojrzenie na twarzy managera. Rejestrując każde nawet delikatne drgnięcie mięśni twarzy.