PBF - Aquilońskie Pogranicze

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 26 stycznia 2019, 21:11

[center]Zwiad w pobliżu obozu Hyperborejczyków[/center]
Pół godziny obserwacji dały Galvatowi wiele informacji. Oprócz określenia dokładnej liczebności wrogów, złodziej przyglądał się również innym zachowaniom w obozie. Jak wyglądają patrole i w ile osób pilnuje wejść do obozu. Po tym czasie zorientował się, że od strony wschodniej jest najmniej strzeżona część, co pozwoliło mu bez problemu wtopić się między namioty. W jego głowie zaczął kiełkować przebiegły plan. Spojrzał na towarzyszy i przemówił:

- Idę do środka. Wiem jak tam wejść i wiem również, że tylko ja będę w stanie sobie z tym poradzić. Jak nie wrócę w przeciągu godziny wracajcie do jaskini, beze mnie - zakończył nagle, nie dając im czasu na odpowiedź. Daffyd i Brida chcieli coś dodać, ale szybko zorientowali, że Zamorańczyk zniknął im z oczu.

Trzymając się nisko, prawie cały czas mocno pochylony, kierował kroki w kierunku obozu. Dwóch wartowników stojących po lewej i prawej patrzyło właśnie w inną stronę. Sprawa wydawała się dość prosta. Pierwsza i podstawowa nauka dla złodziei to cichy chód. Galvat pochodził z miejsca, gdzie tubylcy rozpoznają obcych po sposobie chodzenia i dźwiękach jakie wydają. W końcu to jak ktoś stawia kroki wiele o nim mówi. Teraz rozwinął tą umiejętność do poziomu sztuki.

Dostał się środka obozu bez większego problemu. Przenikał między namiotami perfekcyjnie omijając spojrzenia obozujących. Jego gibkość i kocia gracja z jaką się poruszał, była hipnotyzująca i perfekcyjna. Był bezszelestnym cieniem na terenie wroga. Dla takich chwil warto żyć - pomyślał czując buzującą w ciele adrenalinę, dodającą sił i nie pozwalającą na najmniejszą chwilę braku koncentracji. Ostatecznie dostał się pod największy namiot w centrum obozu. Okazało się, że był pilnowany przez trzech zabójców obserwujących go ze wszech stron. Złodziej jednak nie poddawał się i poczekał ukryty na dobrą okazję. Chwilę później, jeden z zabójców oddalił się za potrzebą z swojego stanowiska. Galvat wykorzystał okazję i przemknął niczym cień dostając się do skórzanej ściany największego z namiotów. Bezszelestnym cięciem rozciął skórę i wślizgnął się do środka.

Wewnątrz znajdowało się całe mnóstwo skór, kilka skrzyń oraz wszystko to, co zazwyczaj mają przy sobie czarownicy z tych stron. Dla Galvata cała ta masa dziwactw, kawałków kości i fetyszów. Przeciągnął spojrzeniem po całym pomieszczeniu, rejestrując postać stojącą tyłem i pochyloną nad jakimiś mapami i dziwnymi rysunkami. W drugiej części ujrzał znajomą postać zakutą w kajdany i przywiązaną do centralnego słupa, wspierającego konstrukcję namiotu. Nie miał zbyt wiele czasu na zprzemyślenia, działał instynktownie, podejmując największe ryzyko. Wyciągnął dwa sztylety i zakradł się od tyłu do niczego nie spodziewającego się czarownika. Ten był całkiem zajęty czytaniem starej księgi, gdy dwa zabójcze ciosy przebiły jego lewy bok i plecy. Całkowicie zaskoczony mężczyzna jęknął cicho z bólu, a w chwili gdy chciał krzyknąć po pomoc - kolejne dwa ciosy przeszyły jego ciało. Jeden trafił dokładnie w prawe płuco zabierając dech, a ostateczny, śmiertelny sztych przeszył arterię. Krew trysnęła na ziemię tworząc ciemną plamę, w którą po chwili osunęło się martwe ciało wroga. Dobra, jednego kurwa mniej... Ja pierdolę co ja robię... Jak mi się uda to będzie kurwa klasyk! - pomyślał podekscytowany i napędzany euforią Galvat.

Spojrzał na księgę przed sobą i skomunikował się telepatycznie z Nehaherem. Opisał dokładnie co widzi przed sobą i zadając mentalnie jedno z najważniejszych pytań:

- ...Inkrustowana w złoto i perły, przypomina raczej dziennik lub pamiętnik. Są tam jakieś dziwne rysunki i chyba jakaś mapa. Czy jak to wezmę do łap to nic mi się nie stanie?

- Z twojego opisu wynika, że nie powinieneś mieć żadnych kłopotów, przyjacielu -
odpowiedział Nehaher, zdając sobie sprawę jak głęboko przeniknął złodziej.

Galvat przyjrzał się martwemu czarownikowi zauważając pierścień z diamantem na jednym z placów. Pokusa była duża, ale zawahał się. Wiedział, że zbytnia pazerność to początek kłopotów. Przełknął ślinę, odpuszczając kradzież zdobyczy, która mogłaby ściągnąć klątwę lub nawet śmierć. Jebać to. Reputacja jest wieczna, a błyskotki krótko świecą - pomyślał łapiąc za księgę i chowając ją do plecaka. Odwrócił się do pracodawcy i ruszył w jego stronę.

- Galvat? - zapytał tamte z niedowierzaniem, wlepiając w złodzieja wielkie, ciemne oczy. Wyglądał, jak Zamorańczyk z domieszką Shemickiej krwi, był dość mocno poobijany i posiniaczony, ale żywy. A teraz, najwyraźniej ożywił się jeszcze bardziej wietrząc szansę na ucieczkę. Galvat natychmiast zrobił gest "cichego palca" przykładając go do ust. Kupiec zamilkł, a gdy podszedł bliżej, zaczęli swobodnie mówić szeptem.

- Abram w coś ty się wpierdolił? - zapytał Galvat wprost.

- Ehhh, wiesz jak to jest... Ta księga - wskazał wzrokiem na to, co obserwował czarownik - doprowadziła mnie w niewolę. Przywiozłem ją na zamówienie Hyperborejskich magów, a kupiłem ją w Shemie od jakiegoś kolekcjonera antyków. Magowie ciągle w niej czegoś szukają... - zrobił pauzę, aby za chwilę żywiołowo odpowiedzieć, a jego szept przeszedł niemal w syk - Przepieprzyć to! Jesteś tutaj! Nie zostawiłeś mnie! Ale kurwa jak mnie znalazłeś? Wyciągnij mnie stąd! Płacę dwa tysiące złotych lun. Teraz nim nie mam, ale w Zamorze możesz na mnie liczyć. Tylko proszę... Wydostań mnie stąd! - jego nalegania przeszły w błaganie.

- Dobra, ale robisz dokładnie co mówię. Jest ze mną taki jeden Bossończyk, który chce cię wypatroszyć za zabicie członków jego rodziny. Wie, że nosiłeś amulet - tutaj Galvat opisał dokładnie jak wyglądał przedmiot i zadał pytanie: - Skąd go masz?

- Kupiłem go w Byrth, a co? - zapytał zdziwiony.

Galvat zabrał się za otwieranie prymitywnych kajdan. Słysząc pytanie nie przerywał pracy i odpowiedział:

- Był przeklęty i przynosił pecha. Przy Bossończyku zamknij mordę i lepiej wymyśl historyjkę o tym jak się tutaj dostałeś, bo idziemy do obozu walecznych dziewek. Opowiesz wszystko co wiesz o tym obozie i planach jego przywódców, a ja postaram się zrobić tak, żebyś mógł wrócić do Zamory. Puszczenie cię samego to pewna śmierć. Musisz robić co mówię, a jak dobrze pamiętam łgać potrafisz, bo który Zamorański kupiec nie kłamie? Co Abram? - zapytał z typowa dla siebie szczerością.

- Zrobię wszystko, tylko mnie stąd wyciągnij! - obiecał półshemita.

- Dobra, więc jeszcze raz. jak tylko dotrzemy do Daffyda i Bridy przywitasz się krótko, powiesz że jesteś ranny i zamkniesz mordę by oszczędzać siły. Ja zajmę się resztą. Jasne? - zapytał czekając na potwierdzenie.

- Jasne jak słońce! - odpowiedział Abram z wyraźną ulgą. Po chwili kajdany opadły. Uwolniony jeniec schwycił szybko dodatkowe odzienie, które idealnie pasowało do innych znajdujących się w obozie. Rozejrzał się jeszcze w poszukiwaniu swych prywatnych rzeczy mając nadzieję, że coś uda się odzyskać. W tym czasie Galvat nie próżnował. Zacierał wszystkie ślady swojej obecności, a w szczególności te które pozostawił na ziemi. Preparował wszystko tak, aby wyszło na to że jeniec sam się uwolnił, zabił czarownika i zbiegł. W głowie Galvata historia ta wydawała się bardziej wiarygodna, niż pomoc kogoś z zewnątrz. Kogoś kto był niczym Nieuchwytny Cień... Uśmiechnął się. Nawet zrobił tak, aby nieświadomy niczego Abram stanął tuż obok ciała zostawiając swoje ślady. To był prawdziwy majstersztyk.

Gdy byli prawie gotowi, Galvat rozłożył swój zestaw do kamuflażu i na szybko pomalował twarz Abrama ma bardziej przypominająca tych z obozu. Następnie wyszli tą samą droga którą dostał się do środka namiotu. Abram trzymał się blisko Galvata, który wychodząc zauważył stojącego nieopodal zabójcę, który najwidoczniej trochę posypiał na stojąco, pozwalając przemknąć tuż obok dwójce Zamorańczyków. Czmychając między namiotami znaleźli się na zewnętrznym obszarze obozu. Tutaj Galvat za mocno przyspieszył zapominając, że kupiec nie był tak zwinny jak on i zostawił go za sobą. Jego nikt nie zauważył, ale Abram dostał się w pole widzenia niektórych osób z obozu. Zachował spokój i nie dając żadnych podejrzanych ruchów, luźnym krokiem zmierzał w stronę Galvata. Przeszli tak kilkanaście metrów: Galvat w cieniach i Abram udający jednego z nich, czekający na okazję wskoczenia w szczelinę miedzy namiotami i zniknięcia z oczu. W końcu udało się i wydostali się po za obóz w tym samym miejscu, w którym była luka. Gdy znajdowali się kilkanaście metrów po za obozem, znacząco przyspieszyli kroku, pochylając na ile się da.

Galvat nagle pojawił się tuz obok Dffyda i Bridy wraz umęczonym Abramem.

- Zabiłem jednego z czarowników, ukradłem jakąś księgę dla Szamana i uwolniłem rannego jeńca, który posiada wiele informacji o naszym wrogu - Zamorańczyk przedstawił w skrócie rozwój wydarzeń. Tarczowniczka i Bossończyk byli wkurzeni na zuchwałość złodzieja jak i również zaskoczeni jego umiejętnościami.

- Musimy jak najszybciej oddalić się, zanim zorientują się że jeden z nich jest martwy. Jeniec jest ranny i aby ominąć zmęczenie, lepiej aby nie mówił podczas marszu. Ruszajmy! Jak dotrzemy do jaskini wszystko się wyjaśni - zakończył wypowiedź. Brida przystała na propozycję, najwyraźniej zwiad także dał się jej we znaki. Jednak Daffyd nie tryskał entuzjazmem. Biorąc pod uwagę jego kose spojrzenia i stężałe rysy twarzy, Galavat mógłby przysiąc, że Bossończyk zorientował się, kim jest Abram. Powrót trwał sporo czasu, a ciszę między grupą przerywało co jakiś czas wymowne zgrzytanie zębami Daffyda. Powoli stawało się jasne, że Abram żyje tylko dlatego, że posiada w głowie potrzebne informacje.
Galvat wraca do jaskini. Post napisany zgodnie z wytycznymi MG.
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 27 stycznia 2019, 10:36

[center]Obóz Hyperborejczyków, jakiś czas po akcji Galvata[/center]

Reakcja ich przywódcy, tj. potężnego czarownika i Mistrza Bractwa Białej Dłoni:

- Jak to się stało, że jeden z moich podwładnych nie żyje ?!!!!, to Wy zabójcy strzegliście głównego namiotu !!!! I co gorsza skradziono księgę !!! Jak odnajdziemy teraz święte miejsce?!.

Dowódca zabójców:

- Wybacz Panie, ale ten Zamorańczyk oszukał Nas wszystkich, udawał kupca, a to pewnie biegły złodziej i zabójca, jak wielu z nich, uwolnił się i skrytobójczo zabił Twojego podwładnego.

Mistrz:

- Zbadajcie ślady i znajdźcie tego psa oraz księgę i oby była cała, jego możecie zabić.

Dowódca zabójców:

- Tak się stanie Panie.

Dowódca zabójców do swoich ludzi nieco później:

- Ślady wskazują, że ten zamorański pies nie uciekł sam, aczkolwiek nawet inni tropiciele z naszego obozu twierdzili, że jeniec działał sam. Trzymamy się wersji, że Nikt mu nie pomagał, inaczej to Nas oskarżą o niekompetencję, co i tak niektórzy już robią, tyle, że na razie po cichu.

Mamy szczęście, że Mistrz nie lubił tego czarownika , który zginął...

- Sprawdźcie okolice obozu, wyślijcie kilka patroli, szukać księgi i zbiega, uważać zwłaszcza na księgę.
Zwiad, tj. Galvat, Brida i Daffyd oraz uwolniony Abram wrócili do obozu.
Przekazano jeńca Abrama. Sigrun i Nehaher go przesłuchali, powiedział co wie, raczej nie kłamie. Potwierdził liczbę wrogów. Dodał, że Hyperborejczycy ocalili kilku jeńców, by ich wkrótce złożyć w jakiejś rytualnej ofierze. Księga jaką dla nich kupił ma im wskazać, jakieś święte dla nich miejsce. Nie wiedzą dokładnie gdzie to jest, cały czas studiowali księgę, by je zlokalizować.

Po zakończeniu przesłuchania ogłoszono alarm zbliżają się zbrojni około 30 na kilku dużych saniach ciągniętych przez renifery, nie kryją się, to raczej Vanirowie.

Widocznie Grimnir wyruszył dużo wcześniej niż wszyscy myśleli ...
Czekam na plan dalszych działań...
Ostatnio zmieniony 27 stycznia 2019, 14:24 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Fobetor
Reactions:
Posty: 106
Rejestracja: 24 marca 2016, 11:03

Post autor: Fobetor » 29 stycznia 2019, 15:44

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]

Barbarzyńca słuchał informacji od wprowadzonego w trans szamana. Postanowił zbudować w tym czasie niejako mapkę sytuacyjną, całego obozu z patyków kamieni i wszystkiego co uznał za możliwie to utworzenia prowizorycznej konstrukcji.

Faktycznie dużo ich tam - rzekł do Sigrun. Po czym dodał z niesmakiem:

- Nie lubię w ten sposób walczyć, ale odpowiednie było by osłabić wroga pod osłoną nocy. W jednym momencie zlikwidować, możliwie po cichu, każdego z wartowników. Czy masz tutaj jakieś dobre łuczniczki, które umieją się dobrze skradać? Wiem ze specjalizujecie się, jak ja, w walce w starciu, ale tutaj przydała by się każda, która posiada takie umiejętności.

Sytuacja jednak się zmieniła, kiedy okazało się co uczynił Skrytobójca. Hroth skrwawiony uśmiechnął się pewny wysłania pościgu za jeńcem.:

- Może zapolujemy i osłabimy naszego wroga, pozbywając się jego ludzi? Tych, co najbardziej oddalą się od obozu? Szybko i krwawo! A potem postaramy zgubić się trop by nie odnaleźli naszego obozu? Na pewno nie podarują tej zniewagi!

Kiedy dotarły wieści o Vanirach i odsieczy, Hroth był w duchu niezadowolony, starał się jednak tego nie okazywać mówiąc.

- Teraz możemy im zgotować krwawą rzeź. - W myślach jednak przeklinał, że aż tylu rosłych wojaków przybyło z odsieczą.

Kurwa! mniej zabijania dla mnie! Człowiek musi się kiedyś odstresować na polu bitwy. Ok można im nawet wypowiedzieć otwartą walkę, ale tyle się na główkowałem by jak najwięcej samemu z pięknymi dziewojami pomordować a tu lipa! mniej chwały sławy i bogactw będzie. No kurwa mać! Chyba, że ...

- No chyba, że to jednak nie nasi. Dobrze się przygotujmy, by to niebyła ewentualna masakra naszych towarzyszy, bierzmy broń.

Zobaczmy co przyniesie alarm

Po cichu zaczął modlić się do Ymira. I wyszedł na spotkanie przybyszom, w swoim pełnym rynsztunku.
Hroth zwarty i gotowy do ewentualnej jatki.
Ostatnio zmieniony 29 stycznia 2019, 18:53 przez Fobetor, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 30 stycznia 2019, 15:20

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]
- Spokojnie - szaman uniósł dłoń, powstrzymując zapał krewkiego berserkera - To wszakże Vanirowie z Twej wsi, Hrocie. Nie poznajesz? Grimnir rzekł mi właśnie, że przybywają. Zacnie to. Możemy się więc czym prędzej do walki sposobić...

- Tak więc zajmijcie się potrzebnymi przygotowaniami, ja zaś zbadam, co znajduje się w onej księdze, co ją Galvat ukra... ekhm... zdobył na wrogu. Tuszę, iż tam odnajdę wskazówkę, jak pokonać ich podstępną magię - westchnął, starając się brzmieć mądrze i godnie, mimo niecierpliwości, która trawiła go jak ogień, gdy tylko myślał o zbadaniu tajemniczego woluminu.
Idę do jaskini badać księgę. Zresztą i tak na razie nikomu do niczego nie będę potrzebny, jeśli idzie o same przygotowania. A gdyby Grimnir chciał mnie znaleźć, to pewnie mu powiedzą, gdzie ma szukać.
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 30 stycznia 2019, 19:11

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]

Sigrun po wysłuchaniu Hrotha i słowach Grimnira:

- Idź Szamanie badać tą księgę, oby była czegoś warta, straciliśmy element zaskoczenia przez jej zabranie z ich obozu, ale przynajmniej jeden z tych wszawych czarowników wyzionął ducha.

- Co do Ciebie Hrocie jak każdy młody wojownik dążysz do rzezi i rozlewu krwi oraz szukasz okazji by pokazać, że jesteś lepszy od Tobie podobnych. Co samo w sobie nie jest takie złe, z pewnością masz dosyć spokoju i bezczynności.

- Podoba mi się Twój zapał, ale jako rzekłam drugi raz ich nie podejdziemy, łuczniczek kilka mam, ale i oni mają swoich. Bez 20 takich łuczników jak Daffyd wystrzelanie ich nie wchodzi w grę.

- Poza tym nie wiadomo czy Vanirowie się z Nami sprzymierzą.

Większość z nich myśli głównie tym co ma w spodniach, u nielicznych między ich uszami znajduje się coś co choćby przypomina mózg...

Po chwili przed jaskinie wychodzą zbrojne Tarczowniczki, z sań wysiadają Vanirowie i Grimnir, obie grupy patrzą na siebie taksująco i nieco wyczekująco.
Kolejny wpis i wynik oględzin księgi jutro.
Ostatnio zmieniony 31 stycznia 2019, 14:20 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 31 stycznia 2019, 09:07

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]

Grimnir spojrzał na blisko 30 wojowników ze swojego ludu, twardych vanirskich rozbójników morskich, jak i lądowych grabieżców, wielu z nich pełniło często obie te role w swoim życiu.

Szaman pozdrowił dłonią mocarnego Hrotha lekko się uśmiechając. Prześlizgnął się spojrzeniem po Sigrun i jej Tarczowniczkach oraz Galvacie i Daffydzie.

- Witajcie. Wiele się ostatnimi czasy wyjaśniło, duchy z którymi rozmawiałem były niespokojne, zło panoszące się w osadzie Byrth jak i lawina, która uszkodziła wiele domów w naszej osadzie to wynik plugawej magii Hyperborejczyków. Zaginęło dwóch naszych młodych myśliwych niedawno. To także może być sprawka tych bladolicych i białowłosych diabłów.

- Wiem, że zaatakowali i obecne tu Wojowniczki dowodzone przez sławną Sigrun Waleczną.

- Czas Nam chyba doraźnie siły połączyć i zadbać by opuścili te ziemie. Pytanie czy wiecie co oni tu naprawdę robią ?, wypad po niewolników to raczej nie jest, jak dotąd nie uderzyli na żadną z osad, ale to się może jeszcze zmienić.

- Walka o ile do niej dojdzie będzie krwawa, ich czarownicy bywają bardzo groźni, takoż ich wojownicy, szczególnie zabójcy i szkoleni do walki żołnierze niewolnicy. Wielu po obu stronach zginie, a wynik walki nie jest przesądzony.

- Mówcie co wiecie i co proponujecie, najpierw Wy obcy i towarzyszący Wam Hroth, potem dopiero Sigrun jeśli można, nie jesteście z Północy, może spojrzycie na to inaczej niż my miejscowi.
Nehaher po krótkich oględzinach księgi może wrócić przed jaskinię, jak wróci zostanie poinformowany o tym co powiedział Grimnir i o co zapytał. Może zostać przy księdze, jego wola.

Stary Szaman czeka na słowa obcych, w sensie Galvata, Daffyda i Nehahera. Hroth jako czasowo przydzielony do obcych, jak najbardziej może się także wypowiedzieć odnośnie pytania Grimnira, co wynika także z treści ww. wpisu.

W skrócie lub nie, czekam na to jak widzicie dalsze działania?
Spoiler!
Na szybko, to nie jest magiczna księga, raczej pamiętnik wyznawcy Czernoboga, głównego Bóstwa Hyperborejczyków, bardzo stary pamiętnik. To wybraniec ich Boga, wielki wojownik, coś jakby święty dla nich. Jego grób jest gdzieś tutaj. Są w księdze pewne zapiski kogoś kto badał ten pamiętnik (nie jej autora), w staroacherońskim. Badacz spisał swoje ustalenia, z tego jakby streszczenia wiesz to co powyżej. Zbadanie dokładne księgi wymaga dłuższego czasu. Pamiętnik zawiera ukryte wskazówki co do miejsca położenia grobu tego wielkiego wojownika Radomira Krwawego. Hyperborejczycy chcą pewnie zabrać jego ciało i przedmioty jakie przy Nim znajdą.
Ostatnio zmieniony 31 stycznia 2019, 14:17 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 31 stycznia 2019, 13:36

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]
- Nim cudzoziemcy przemówią, głos zabrać sobie pozwolę - wtrącił się Nehaher-Morenthil, wyłaniając się z ciemności jaskini. - Albowiem w istocie ważkie rzeczy mam do przekazania. A że mogą one na waszym zaważyć osądzie, przeto słusznym i roztropnym jest, bym je przed wami odkrył.

- Wiem ja już czego tu obcy szukają - przerwał na chwilę dla dodania wagi tej informacji, po czym podjął temat dalej. - Księga którą badam zawiera wskazówki co do miejsca pochówku ich herosa, Radomira Krwawego - że też oni wszyscy muszą takie przydomki nosić? pomyślał, wspominając jednocześnie przezwisko Hrotha. Powściągnął się jednak przed obcinaniem berserkera wzrokiem i kontynuował:

- Ten to mąż był wielkim bohaterem Hyperborejczyków, przeto zapewne chcą kości jego zdobyć i do swej krainy przenieść. A zgaduję, iż grób owen gdzieś tu w okolicy musi się znajdować. Z tego wniosek, iż będą go poszukiwać, choć czy dadzą radę bez tego woluminu, bogowie jeno raczą wiedzieć. Jeśli jednak poznali już miejsce pochówku, lub jego pobliże, a my poznamy je także, będziemy wiedzieli gdzie się kierują. A co za tym idzie sami będziemy mogli wybrać moment i okolice do bitwy sposobną. Skończyłem.
Spoiler!
Na razie mówię im tylko o pochówku, ani słowa o jakiś ewentualnych artefaktach czy skarbach, które mogą tam przy okazji być. :P
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 02 lutego 2019, 20:12

Hyperborejski wojownik

Obrazek
To tak jako przerywnik w oczekiwaniu na wpisy.

Fobetor
Reactions:
Posty: 106
Rejestracja: 24 marca 2016, 11:03

Post autor: Fobetor » 03 lutego 2019, 23:16

[center]Jaskinia tarczowniczek[/center]

- Grimnirze zacny szamanie. Możemy to jeszcze przeciągać na naszą korzyść. Jak szukają herosa to możemy wyeliminować wojaków którzy go szukają, co zmniejszy ich liczebność. Trzeba to zrobić tak, by żaden nie powrócił alarmując resztę. To na pewno zmniejszy ich morale. Mamy tu dobrego myśliwego.

Wskazał mieczem na Daffyda.

- Po cichu możemy ich wytropić i powybijać. Zmniejszając nasze straty do minimum. A potem się zobaczy.

Kurde już to widzę, bandę barbarzyńców cicho. To jak stado niedźwiedzi, ale cóż lepszego planu na razie nie mam.

- Mamy też plan ich obozu w jaskini.

To była by krwawa jatka.

- Będzie można też opracować ewentualny plan ataku na ich obóz, jeśli nie rozpoczną poszukiwań, tak jak to twierdzi Morethil... -Barbarzyńca przeciągną myśl jak by się zastanawiał, lub po prostu zgubił język w gębie.

- Lub atak kiedy zmniejszymy ich liczbę na razie dobrze jest się dowiedzieć gdzie leży ten ich heros i zrobić pułapkę.
Ostatnio zmieniony 04 lutego 2019, 16:08 przez Fobetor, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 04 lutego 2019, 19:29

[center]Jaskinia tarczowniczek[/center]
Galvat po przybyciu do jaskini od razu postanowił odpocząć. Dużo kosztował go ten marsz i spektakularny sukces. Leżał przykryty skórami grzejąc się przy ogniu, podjadając co chwila suszonego mięsa. Gdy udało mu się trochę zregenerować, przesłuchanie kupca zostało zakończone i zwiadowcy podali wieści. Złodziej zaczął powoli zbierać swoje rzeczy, szykując się do ewentualnej walki. Gdy okazało się, że to sojusznicy, Galvat dołączył do rozmawiających, przysłuchując się uważnie, co mają do powiedzenia i analizując sytuację. Nie no zajebiście... Radomir Krwawy. Na pewno nie był miłośnikiem pokoju... Może by jeszcze chcieli go ożywiać swoją plugawą magią? Hmm... No ale trzeba przyznać, że Nehaher zna się na rzeczy. Gruba sprawa się tu szykuje... Oni chyba nie odpuszczą tak łatwo- myślał złodziej.

- Moim zdaniem możemy ich zaatakować jako pierwsi. Na pewno się tego nie spodziewają, a przede wszystkim wydaje mi się, że nie zdają sobie sprawy z naszej liczebności. Element zaskoczenia może dać nam przewagę. Czarnoksiężnik, którego zabiłem w ich obozie ciągle czytał książkę, którą ukradłem. To sugeruje, że może nie wiedzą jeszcze wszystkiego z niej i będą chcieli ją odzyskać. Może w niej jest opisany rytuał, który mówi o ofiarach z jeńców. Jak księga jest ważna, będzie wysłany pościg za uwolnionym przeze mnie kupcem. No, ale jebać spekulacje - uciął wypowiedź i spojrzał na Sigurn.

- Mówiłem, że nie jestem byle jakim oprychem. Czy teraz udowodniłem, że jestem po waszej stronie? - zadał Sigurn pytanie.
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 05 lutego 2019, 12:30

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]

Daffyd.
- Trza ich wybić, z samego zaskoczenia będzie trudno, za mocno się teraz pilnują po stracie jeńca i księgi. Część się wystrzela, ale większość trzeba będzie w ręcznym boju wybić, czarownicy mnie niepokoją najbardziej.

Sigrun.
- Tak Galvacie z pewnością nie jesteś zwykłym złodziejem jakich pełno w Zamorze. Niechybnie to udowodniłeś. Ubicie jednego z czarowników mocno przypadło mi do serca. Wszak to oni niemal zabili Naszą szamankę. Chwilowo uznaję, że jesteś po Naszej stronie.

- Co do księgi i zbiega, tak szukają ich. Ich patrole nie podjęły jednak tropu.

- Jak na razie nie znaleziono naszego obozu i racja, Hyperborejczycy sądzą, że są od Nas znacznie silniejsi. Pytanie czy wiedzą gdzie jest ten grobowiec owego Radomira czy też nadal go szukają ?.

Grimnir.
- Nie zaskoczyliście mnie, zwłaszcza Ty Hrocie. Chcecie walczyć.

- Co do grobowca to ja wiem, gdzie on jest, dawno temu kilku szamanów go magicznie zamknęło, aby nic z niego nie wyszło. Ich czarownicy będą musieli złamać magiczne pieczęcie.

- Poza walką jest jeszcze możliwość oddania im księgi i ciała owego Radomira w zamian za przysięgę, że opuszcza te ziemie, nikogo nie ubijając.
- Jeno, że hyperborejscy wyznawcy Czernoboga, rzadko przysiąg złożonych obcym dotrzymują.

- Możemy też zwyczajnie jako proponujecie na nich uderzyć, albo zasadzkę blisko grobowca urządzić, upewniając się wcześniej, że oni wiedzą gdzie ten grobowiec jest i że w ową pułapkę wejdą.
- Ktoś mógłby im taką informację sprzedać lub tez podrzucić.

- Co myślicie?
Ostatnio zmieniony 05 lutego 2019, 14:07 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Sigil
Reactions:
Posty: 1972
Rejestracja: 08 stycznia 2015, 20:11
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Sigil » 06 lutego 2019, 16:44

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]
Czasami zadziwiało go, w jaki sposób los potrafił rzucić go w sam środek kolejnej awantury. Tym razem wraz z bandą dzikich barbarzyńców... No cóż, powoli dochodził do wniosku, że powinien przestać się dziwować czemukolwiek. Świat najwyraźniej był bardziej popieprzony, niż piktyjskie bóstwa...

- Nie iza nam oddać kości tym psom hyperborejskim - zaoponował, niemal odruchowo. Każda bowiem myśl o oddawaniu czegokolwiek innym czarownikom, budziła w nim silny wewnętrzny sprzeciw. Nawet, gdyby sprawa dotyczyć miała starego garnka, czy innego rupiecia. - Wielka w nich bowiem moc może drzemać, którą przejąwszy na te ziemie napadną. Wszak ich czarownicy biegli są w nekromancji plugawej. - perorował z przekonaniem, jak gdyby jemu samemu była ona wstrętną - A dzięki tej sztuce mogą wyrwać śmierci duszę Radomira i opętać nią innego wojownika, lub co gorsza wodza jakiego. A czy ktokolwiek z nas chciałby ujrzeć ich plemiona zjednoczone pod dowództwem legendarnego herosa? Nie przyniosłoby nam to niczego dobrego, powiadam wam, krom śmierci chwalebnej. Nie! Lepiej zaiste uderzyć na nich wprzódy - sam zdziwił się, gorącemu przekonaniu, które biło z jego słów. Ale naprawdę nie miał ochoty oddawać księgi jakimś szarlatanom... Pewnie i tak ledwo umieli czytać, nieuki.

- Wszakże, jeśli ty, cny Grimnirze, wiesz gdzie ów grobowiec leży, przeto może wiesz też o jakimś miejscu do zasadzki zdatnym w okolicy? Ja niestety obcy na tych ziemiach jestem, sam na wybrzeżu wcześniej mieszkałem... - skłamał gładko. - Hyperborejczycy, jeśli miejsca pochówku nie znają, spróbują nam odebrać tomiszcze. A jeśli znają, to ruszą ku niemu co rychlej, byśmy ich snadź nie wyprzedzili. Przeto wystarczy obserwować, co czynić będą - do bitwy, czy do wyprawy sposobić się? O samej bitwie wszelako wiele nie rzeknę, gdyż nie znam się ja na żołnierskim rzemiośle. Sam raczej ową księgę zbadać bym wolał, może w niej bowiem napisano, jakie moce w grobowcu się kryją i jakie nieszczęścia obcy mogą wyzwolić z niego?
[center]No beast so fierce but knows some touch of pity. But I know none, and therefore am no beast.[/center]

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 07 lutego 2019, 09:16

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]

Sigrun, kilka godzin później.

- Ich obóz stoi tam gdzie był. Nie widać by go zwijali. Wysyłają nadal małe patrole szukając zbiega i księgi jak myślę. To według mnie wskazuje, że nie znają lokalizacji grobowca.
- Popieram Morethila i Grimnira, im nie można ufać ani oddawać im tego co chcą.

- Proponuję pojmać ich człeka, potrzymać go w miejscu dogodnym do zasadzki, niby przypadkiem pokazać księgę i pozwolić mu ciec by powiadomił swoich gdzie są moje wojowniczki. Vanirowie pozostaną w ukryciu, by wróg myślał że nadal ma dużą przewagę nad moimi Tarczowniczkami.

- Jakieś inne pomysły?

Fobetor
Reactions:
Posty: 106
Rejestracja: 24 marca 2016, 11:03

Post autor: Fobetor » 08 lutego 2019, 14:54

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]

- Skoro wysyłają patrole to można je zaatakować. Wybić ich trochę by osłabić ich liczebność. Z chęcią bym ruszył z wami.

Muszę się uspokoić a najlepsze na to jest zabijanie wrogów. Po za tym, baby nie będą walczyć, a ja co ukrywać się. Oj niedoczekanie żądam krwi.

- Zabrać z pola bitwy zakładnika. Nawet pogadać o książce, że wiemy gdzie jest ten cały grobowiec, kto powiedział, że wtedy pozmyślamy. Potem niby uciekł i zasadzka gotowa. Na tą resztę tej hołoty.

Hroth uśmiechnął się lekko, mając nadzieje, że poprą jego pomysł i tarczowniczki zabiorą go ze sobą. Po czym dodał

- Można wykończyć też więcej niż jeden patol, jak się natrafi okazja. A trepom nie trzeba oddawać księgi, tylko o niej wspomnieć.

Po chwili namysłu dodał.

- Lub skłamać, żeśmy ją z dymem puścili wraz z tym ich jeńcem. Tym więcej takich patroli wytłuczemy, tym miej pracy będzie przy zasadzce.
Ostatnio zmieniony 17 lutego 2019, 14:14 przez Fobetor, łącznie zmieniany 1 raz.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 17 lutego 2019, 14:11

[center]Jaskinia Tarczowniczek[/center]


W czasie oczekiwania na wyrażenie opinii co do dalszych działań przez Galvata i Nehahera, uwolniony niedawno przez Zamorańczyka kupiec, upadł na kolana i zaczął krzyczeć z bólu trzymając się za głowę.

Wywraca przy tym oczami, przez chwilę widać u niego same białka.

Mówi:
- Precz z mojej głowy, wynoś się, dosyć już wycierpiałem

Po chwili przemawia w czyimś imieniu mówiąc:

- Jestem karzącą ręką Czernoboga, wypowiadam moją wolę ustami tego robaka, którego macie przed sobą a do którego umysłu się wdarłem:

- Kto śmiał porwać mojego jeńca? oddajcie niewolnika i księgę a oszczędzę Was kimkolwiek jesteście i jeszcze nagrodzę, przysięgam na Czernoboga.

- Ostrzegam, moi nadnaturalni słudzy szukają Was, nie ukryjecie się.

- To jak będzie, nadal jesteśmy w starym obozie, wiecie gdzie to jest ponegocjujemy?
Ktoś wdarł się do jego umysłu i przemawia do Was. Nehaher uważa, iż hyperborejski mag nie widzi oczyma swej ofiary.

ODPOWIEDZ