PBF - New Orleans by Night

Mystic
Reactions:
Posty: 155
Rejestracja: 31 stycznia 2016, 16:36

Post autor: Mystic » 08 listopada 2017, 20:58

[center]Nowy Orlean, W pobliżu Inner Harbour, Mardi Gras - luty 1994 - Trzecia noc śledztwa[/center]

- A właśnie, byłbym zapomniał. - Silvio przemówił do Richarda - Możemy założyć, że z twoją fortuną wyczarujesz jakieś elektroniczne zabawki dla naszych nowych "przyjaciół"? Chciałbym, byśmy wszyscy wyszli z tego bagienka bez szwanku, więc wolę zadbać nawet o takie szczegóły. Proponuję to załatwić od razu przy pierwszej okazji.

Ventrue nieco otępiały i odcięty od rzeczywistości patrzył się przez szybę na mijające za oknem krajobrazy. Brudne uliczki i kolejne latarnie refleksem odbijały się w oknie mknącego przez noc samochodu. Arystokrata ocknął się i z niezrozumieniem spojrzał na Torreadora - What the hell are you talking 'bout, Silvio?! Z jakiego bagażnika chcesz wychodzić?

Jego skołatane nerwy i pracujący szybko umysł pochłonięte były analizowaniem rewelacyjnych wydarzeń ostatnich minut, kwadransów, godzin. Właściwie to chciałby zejść z tej upiornej karuzeli i zwolnić nieco tempa w jakimś zacisznym klubie dla gentleman'ów. Z ładną panią u boku, tak z sentymentu... i dla smaku. Zdrowie psychiczne wampira - o ile takie istniało - zostało poważnie nadszarpnięte. Nic już nie jest pewne... Richard zaczął już popadać w lekką paranoję.

- Uhm, gentlemen? Actually... - zwiesił na chwilę głos drapiąc się po podbródku - to jaką mamy pewność, że nie pchamy się w kolejną pułapkę? As for me, to brakuje jeszcze byśmy zostali wmanewrowani w lokalny spisek śmieciarzy, o którego istnieniu żaden z nas nie miał pojęcia. Jak tak dalej pójdzie, to będzie na nas czyhać połowa miasta.

Arystokrata próbował sobie ułożyć w głowie co komu obiecali, jakiej frakcji zależy na which goals, kto chce ich porwać i przerobić na karmę dla wampirów, dla kogo pracują, a z kim zawarli sojusz. Choć cyferki i liczby, szczególnie te wyrażające saldo konta, były ideą bliską sercu i umysłowi Nieumarłego, to z tego równania z wieloma niewiadomymi więcej niż często wychodziło D E A T H. Not good, not good, not good wydedukował Rich i zaczął delikatnie, katatonicznie kiwać się w przód i tył.

- Gdyby było to spotkanie zarządu z kwartalną prezentacją wyników finansowych, to powiedziałbym, gentlemen, że mamy na karku skarbówkę, zablokowane konta i kilkanaście milion dollars debt. Oraz smutnych panów pukających do drzwi po należności. Jak nie wymyślimy czegoś fast, to nawet jeśli, jakimś cudem, wyjdziemy z tego bez szwanku, to nie wyobrażam sobie jak miałbym dalej live in this town.

- Jak dla mnie trzeba trochę oczyścić sytuację. Niech się ścierwo wyrżnie między sobą, a my zamiast być rozgrywani, zacznijmy rozgrywać innych. And i want some fucking pants, please.

Krótka tyrada w stylu korpo nieco poprawiła nastrój Richarda. Przez chwilę zapomniał, że stracił swój cenny outfit za parę pak papierów. Damn it, pomyślał.

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 27 listopada 2017, 12:16

Nowy Orlean, Doki, bar Jackson Inn Mardi Gras - luty 1994 - Trzecia noc śledztwa

Przyzwyczajeni do prawdomówności Bradley'a, pozostali członkowie koterii uwierzyli w słowa Nosferatu. Burzliwe rozmowy i rozmyślania wypełniły czas potrzebny na dotarcie do Jackson Inn. Wszyscy zaczynali mieć powoli dość chaosu i ciągnącego się pasma niebezpieczeństw. Silvio i Richard mocno nalegali, aby zatrzymać się gdzieś i zakupić nowe ubrania. Richard tym razem nie żałował pieniędzy. Zapłacił za zakupy każdego w koterii, który aktywnie potrzebował nowego stroju. Cała misja zakupowa trwała nie więcej niż pół godziny, co nie zwolniło tempa do jakiego przywykli w ostatnich nocach.

Cel ich podróży znajdował się w dokach. Prowadzony przez Nosferatu Silvio, nie mógł wyjść z podziwu, gdy patrzył na kolejnych pijanych i ledwo trzymających się na nogach ludzi. Większość mogłaby wpaść mu pod koła, a pozostali spali na drewnianych paletach znajdujących się na chodniku pod ścianami brudnych i zniszczonych budynków.

- Jesteś pewien, że dobrze jedziemy? - Degenerat zapytał zdziwieniem.

- W stu procentach - odpowiedział Brad.

W końcu dojechali do omawianego przez Szczura miejsca - Jackson Inn. Okolica w żadnych stopniu nie przypominała tego, co opisywał Nosferatu. Był to dwupiętrowy budynek z ciemnego drewna, które pamiętało lepsze czasy. Kilka okien miało wybite szyby, które niedbale zastąpiono deskami. Na dachu siedziała chmara mew, które najwyraźniej czekały na jakąkolwiek szansę zdobycia pożywienia. Główne wejście oświetlone było przez szereg odkrytych żarówek, rozwieszonych poziomo wzdłuż frontowej ściany. Kilka wypalonych świetlówek napisu Jackson Inn, świadczyło o niewielkim zaangażowaniu właścicieli w wizerunek lokalu. Specyficzny zapach, typowy dla obskurnie wyglądających knajp w dokach wdarł się w nozdrza Kainitów, kilka sekund po otwarciu drzwi.

Zanim weszli do baru, przedyskutowali najistotniejsze kwestie związane z żartem Szczura, a także omówili taktykę. Zarówno Sylvio jak i Richard nie kryli swojego zniesmaczenia, ale było już za późno, by się wycofać. Gdy wszystko było zapięte na ostatni guzik, wkroczyli do środka. Przekraczając próg zauważyli leżącego tuż przed wejściem po lewej stronie, bełkoczącego pijanego faceta z wielką siwą brodą:

- Yep, gdzie jest sztorm, tam są i kobitki...

Potomkowie Kaina zignorowali mężczyznę i weszli do środka. Ku ich zdziwieniu, wnętrze nie budziło negatywnych odczuć. Wręcz przeciwnie. Zbudowane z ciemnego drewna stoliki i krzesła były w nienagannym stanie. Dwójka ubranych wzorowo barmanów zajmowała się tłoczącą się pod barem grupą klientów. Unoszący się dym papierosów na tle kolorowych świateł przypominał tęczową mgłę, która spowija wszystkich obecnych, nadając obrazowi nieco onirycznego uroku. Stało się oczywiste, że karnawał twa nawet w dokach, a ludzie którzy tutaj przesiadują nie są typową klientelą, która najczęściej zagląda do Jackson Inn. Większość miejsc była zajęta, ale Ray szybko znalazł rozwiązanie tego problemu. Po prostu podszedł do skórzanej kanapy w rogu, podniósł zaciśniętą pięść mówiąc coś, a kilku siedzących tam gości uznało, iż najwyższy czas znaleźć sobie wygodniejsze miejsce. Brujah zawołał towarzyszy machając do nich ręką.

Wszyscy wygodnie rozsiedli się, jedni na kanapie a pozostali na fotelach. Mieli czas na rozejrzenie się. Wiedzieli kogo szukają i jak się nazywa, ale nie wiedzieli przecież jak wygląda.
Spoiler!
Z racji twoich zainteresowań związanych z zmiennokształtnymi, widziałeś kiedyś zdjęcie faceta, który siedzi sam przed barem. Ubrany w długi ciemnobrązowy płaszcz, siwe proste długie włosy spięte razem na tyle głowy. Jesteś prawie pewien, że to ten sam z zdjęcia. Z twojej wiedzy wynika, że jest Lupinem, który stał się Wampirem. Oczywiście nikt w to nie wierzy, bo to legenda. Lupini przy próbach przeistoczenia zawsze umierają, ale Nick ma swoje wierzenia. Jakieś piętnaście kroków dalej siedzi facet, który jest dla ciebie żywą legendą. Na tyłach zdjęcia o które kiedyś widziałeś był podpis S.H.
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 29 listopada 2017, 21:42

Nowy Orlean, Doki, bar Jackson Inn Mardi Gras - luty 1994 - Trzecia noc śledztwa

- Dziękówa Ray, bez ciebie stalibyśmy tu jak smutne pedały. Widzicie? Nie jest tak źle, jak myśleliście. Może nie ma kwartetu smyczkowego i osiemdziesięciu gatunków szkockiej, ale barmani nie wycierają szklanek szmatami do podłogi i mają nawet czyste koszule. – stwierdził z uśmiechem Bradley rozsiadając się w fotelu.

Nie miał pojęcia jak może wyglądać cały Samuel, do którego kazał im „spiepsać” szalony szczurołak, ale skoro zostali tu skierowani, to Westwood uznawał, że facet musi tutaj być. Jedyne co przychodziło mu do głowy to zamiast szukać nieznajomego, pozwolić mu się samemu odszukać. Pochylił się w stronę sponsorującego ich dziś w nocy Richarda:

- Richie Rich, weź no wyskocz ze stówki, pójdę i zamówię flaszkę Samuelowi dyskretnie. Pewno barmani się orientują co to za typek i sami odnajdą go dla nas. No chyba, że macie lepsze pomysły.
Nosfer podejdzie do barmana jako coś i zamówi anonimowo flaszkę dobrej whiskey dla Samuela, licząc, że barmani wiedzą o kogo chodzi. Wtedy zaniosą ją do stolika job is done! Oczywiście jak nie będą wiedzieli, to trzeba będzie działać innaczej, np napuszczjąc Ray żeby zaczął się drzeć: - Kurwa który to Samuel, Zaraz mu spuszcze wpierdol! ;)

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 04 grudnia 2017, 14:09

Nowy Orlean, Jackson Inn, trzecia noc śledztwa

Nicholas usiadł w fotelu obok Richarda, próbując uporządkować w myślach wrażenia wyniesione ze spotkania ze szczurołakami. Nie przychodziło mu to z łatwością zważywszy na fakt, że gdzieś w knajpie któryś z gości skaleczył się niedawno kawałkiem rozbitego szkła - najpewniej ze stłuczonej szklanki - a jakaś obecna w pomieszczeniu kobieta akurat miała miesiączkę. Charakterystyczny zapach krwi zmieszany z wonią spoconych ludzkich ciał oraz alkoholu tworzył odurzający zmysły koktajl, rozpraszając myślącego gorączkowo Tremere.

Pomruki budzącej się ze snu Bestii ucichły znienacka, kiedy spojrzenie Nicholasa spoczęło na postaci siedzącego przy barze mężczyzny o siwych długich włosach. Spokrewniany wyostrzył swe oczy chcąc zyskać pewność, że te go nie mylą, coraz bardziej podekscytowany nieoczekiwanym spotkaniem, ale starannie tę ekscytację ukrywający pod bladą maską beznamiętności.

- Richie Rich, weź no wyskocz ze stówki, pójdę i zamówię flaszkę Samuelowi dyskretnie - zaproponował rozglądający się wokół Bradley - Pewno barmani się orientują, co to za typek i sami odnajdą go dla nas. No chyba, że macie lepsze pomysły.

Słysząc pytający ton krewniaka, Bertrand skinął z aprobatą głową, odrywając spojrzenie od pleców siwowłosego. Tremere nie wątpił, że człowiek przy barze jest zupełnie obcy jego towarzyszom, toteż nie chciał zwracać na niego niepotrzebnej uwagi.
MG, na ile bezpieczne dla mnie będzie użycie teraz Nadwrażliwości na poziomie postrzegania aury? Rozumiem, że w hałasie zatłoczonego baru może to być dla Nicholasa nieprzyjemne, tak? O ile jednak Tremere może znieść takie obciążenie dla zmysłów, spróbuje przeczytać aurę siwowłosego.
Spoiler!
Jak się skupisz, to możesz używać widzenia aury nawet w hałasie.
Test widzenia aury: ST:8 = 2 sukcesy.
Siwowłosy ma bladą aurę, a jego główny kolor to lawendowy. Facet bezgranicznie pogrążony jest w stagnacji i na pewno jest nieumarłym.

Budową przypomina Ray'a, ale jest od niego wyższy.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 04 grudnia 2017, 18:54

Nowy Orlean, Jackson Inn, trzecia noc śledztwa

Wyczytawszy w aurze siwowłosego wszystko, co było mu potrzebne, Nicholas stępił swe wyostrzone boleśnie zmysły, narażone na szczególnie przykre doznania w tak hałaśliwym otoczeniu.

Niecierpliwość zazwyczaj nie popłacała, Bertrand wielokrotnie dochodził do tego właśnie wniosku w latach po swym Spokrewnieniu. Przywróciwszy oczom zwyczajny sposób postrzegania świata, kainita rozparł się wygodniej w fotelu udając, że czeka na efekty fortelu Bradleya.

Lecz jego chłodne martwe oczy co chwila zatrzymywały się dyskretnie na plecach siwowłosego.
Mistrzu, czyń honory! Chcielibyśmy się dowiedzieć, komu pracownicy zaniosą tę flaszkę!

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 04 grudnia 2017, 19:26

Nowy Orlean, Jackson Inn, trzecia noc śledztwa

Po kilku minutach kasa od Richarda dołączyła do pozostałej części utargu, a łysawy barman zaczął rozglądać się za odpowiednią butelką. Wybrał irlandzką Whisky Jameson, po czym podszedł do siedzącego przed barem siwowłosego mężczyzny, stawiając przed nim butelkę i kieliszek. Barczysty jegomość podniósł głowę nieco wyżej, po czym przetarł ręką po srebrnych włosach poprawiając fryzurę. Coś powiedział do barmana, a następnie odwrócił się za siebie przyglądając się gościom wewnątrz.

[center]Obrazek[/center]
Co robicie? Wygląda na to, że macie Samuela...
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 08 grudnia 2017, 21:00

Nowy Orlean, Jackson Inn, trzecia noc śledztwa

Nicholas westchnął w duchu, ostatecznie rozpoznając w siwowłosym mężczyźnie postać z sobie tylko znanego zdjęcia. Żaden z pozostałych członków koterii nie odezwał się słowem, toteż Tremere w końcu przełamał swoje niecodzienne zmieszanie i podniósł się z fotela zmierzając w stronę baru.

- Niezmiernie mi miło poznać osobiście - powiedział opierając się o kontuar z wypolerowanego drewna i przechylając głowę ku Samuelowi - Wyrazy szacunku ze strony Piramidy. Nie chciałbym się narzucać ze swoją obecnością, ale pewni wspólni... znajomi... specyficzni znajomi skierowali nas właśnie do ciebie, krewniaku.

Nicholas wyciągnął rękę w bok obejmując nią zajmowaną przez koterię części sali.

- Będziemy zaszczyceni, jeśli zechcesz nam poświęcić odrobinę swego cennego czasu.
Tremere przemawia z pewną egzaltacją i przejęciem (chciałbym spalić Punkt Krwi dla podrasowania siły swej perswazji). Zapraszam Samuela do naszego stolika.

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 03 stycznia 2018, 19:47

Nowy Orlean, Jackson Inn, trzecia noc śledztwa

Samuel po słowach Tremera podniósł prawą brew, a w jego twarzy pojawił się wyraz zaskoczenia. Przetarł ręką siwą brodę, po czym odpowiedział zachrypniętym głosem:

- Piramida... Naprawdę zapraszasz mnie, abym się przysiadł? - przez chwilę pozwolił Nicholasowi na próbę odpowiedzi na tyle krótką, by ten nie miał czasu na odpowiedź.

- Jestem Samuel, prowadź. Proszę przedstawić siebie i resztę przy stole. Z chęcią wysłucham co macie mi do powiezienia - przeniósł spojrzenie z Nicholasa na siedzących przy stole pozostałych członków koterii. Złapał za kupioną dla niego butelkę i powtórzył do Nicka:
- Prowadź piramido... - uśmiechnął się zawadiacko, po czym ruszył z Czarodziejem do stolika.

Po przedstawieniu się i wymienieniu uprzejmości, Samuel umilkł na chwilę, przyglądając się badawczo każdemu z nowo poznanych kainitów.

- A więc co was do mnie sprowadza? W kościach czuję, że to jakaś grubsza sprawa. Więc?
Spoiler!
Dla testów społecznych nie da się podnieść atrybutu za krew.
Test wyszedł pomyślnie: ST:6 = 3 sukcesy.
Jakie macie pytania do Samuela? Napiszcie, a ja zbiorę odpowiedzi razem w kolejnym poście.
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 03 stycznia 2018, 21:47

Nicholas na razie będzie milczał, da fory Ventrue i Torreadorowi (przy okazji będzie zgrywał doskonale zorientowanego w sprawie członka Piramidy, który nie widzi potrzeby, aby od razu włączać się do dyskusji). Prawda jest taka, że muszę ponownie przeczytać kilkadziesiąt ostatnich postów, aby zorientować się w aktualnym stanie fabuły.

Ewentualnie może MG podsumuje na szybko naszą obecną wiedzę (tę powszechnie wiadomą). Mieliśmy dość długą przerwę i najzwyczajniej w świecie wiele rzeczy zapomniałem (na przykład to, po co w ogóle szukaliśmy Jacksona).

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 03 stycznia 2018, 22:17

- Witaj Samuelu. Jestem Bradley ze Szczurów. - Nosferatu uśmiechnął się przyjaźnie, choć bardziej była to dobra mina do złej gry, a potem przedstawił resztę koterii.

- Wyłożę kawe na ławę przyjacielu. Otóż mieliśmy bliskie spotkanie trzeciego stopnia z bandą pojebusów z kanałów, które obgryzły Richa z guzików, tak że kolega popadł w deprechę ciężką. - Westwood kilkluktortnie przygryzł żęby udając szczura: - no chyba wiesz kogo mam na myśli. Skierowali nas do ciebie takim tonem, że uznaliśmy, że lepiej cię odnaleźć, więc oto jesteśmy.

Mystic
Reactions:
Posty: 155
Rejestracja: 31 stycznia 2016, 16:36

Post autor: Mystic » 04 stycznia 2018, 13:51

[center]Nowy Orlean, Doki, bar Jackson Inn Mardi Gras - luty 1994 - Trzecia noc śledztwa[/center]

Richard był co najmniej nieufny. Słuchanie rad od osoby - tu zatrzymał się na chwilę - ...istoty, która trzymała w garści ich życie i zaj*bała ich mienie nie uważał za dobry pomysł. Szczególnie, że szczuroszmaty nie miały wobec nich przyjaznych zamiarów. I szczególnie, że z tego co pamiętał jeszcze ze swojego życia, za darmo to tylko gardło boli albo można dostać w ryj.

Bacznym spojrzeniem mierzył ich nowego gościa, starając się ukryć za stężałym obliczem silnie nacechowaną rezerwą postawę. Wiedział, że trzeba być ostrożnym.

- Hello, my name is Richard. Klan Arystokratów. - choć w tym momencie kwaśne wspomnienie podartych ubrań przypominało o mało dostojnej sytuacji.

Dając innym wypowiedzieć się w pierwszej kolejności zapytał:
- Co wiesz o Ratkinach i jaki układ Cię z nimi łączy? Skoro dali nam na ciebie namiar, to znaczy że sporo możesz na tej nowoorleańskiej szachownicy.
Richard chce dowiedzieć się kim jest Samuel i jakie jest jego umiejscowienie "na planszy" zanim zacznie prosić o pomoc. Nie popiera tak wylewnej reakcji współtowarzyszy, bo sami się jemu wystawiają.
Ostatnio zmieniony 15 stycznia 2018, 20:51 przez Mystic, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
lightstorm
Reactions:
Posty: 882
Rejestracja: 25 października 2014, 09:40

Post autor: lightstorm » 04 stycznia 2018, 14:24

Nowy Orlean, Jackson Inn, trzecia noc śledztwa

Samuel podczas wypowiedzi Nosferatu otworzył butelkę i rozpoczął polewać kolejkę każdemu przy stole. Zrobił to na tyle sprawienie, że nie uronił ani kropli. Gdy Bradley zakończył wypowiedź, Samuel podniósł kieliszek, po czym powiedział:

- Za Armię Apokalipsy! - zakończył i przychylił kieliszek, smakując jego zawartość.

Barczysty siwowłosy mężczyzna przyjrzał się uważnie Richardowi, przechylając się do przodu.

- A teraz... Zastanawiam się po kiego chuja Horda skierowała was do mnie? Czego chce ode mnie kilku nieboszczyków z Camarilli? Hmmm... Niech zgadnę... Pali wam się dupa i chcecie zgasić ten pożar zanim stracicie możliwość siedzenia na tronie? Co? - zadał najwyraźniej retorycznie pytanie, po czym, nie czekając na odpowiedź, kontynuował.

- Zanim skończę mówić radzę strzelić kielona, bo to niegrzecznie nie pić jak polewam. Więc, opowiem żółtodziobom z Camarilli co dzieje się na ich podwórku i radzę wytężyć mocno uszy, bo nie będę powtarzał. Tak więc niejaki Raymond z pomocą ghuli z Nowego Yorku prowadzi od dłuższego czasu aukcję na której sprzedają takich jak wy. Powinniście wiedzieć, że Starszym nie wystarczy normalne pożywienie. Byłem tam, widziałem co nie co i powiem wam, że zdobycie tego, co trzyma was przy życiu nie jest takie trudne. Wystarczy mieć pieniądze... - kończąc wyciągnął portfel i rzucił go na stół.

- Następna aukcja jest jutro o 22:30 w starej przepompowni daleko na zachodzie miasta, na dużych nieużytkach porośniętych drzewami. Następny termin za miesiąc, ale nie znam daty więc nie pukajcie do mych drzwi następnym razem. Mój budżet znacząco się skurczył podczas karnawałowego szaleństwa, a ja mam pewne potrzeby. Umówmy się więc tak: dajecie mi dziesięć tysięcy dolców i po flaszce swojej krwi, a będziemy kwita. Inaczej nie wyjdziecie z tego cało. Nikt z tego baru tego nie przeżyje... Po alkoholu robię się nieco nerwowy... Czy wyraziłem się jasno, dzieciaki?
Spoiler!
Wiesz gdzie jest ta lokacja o której mówi Samuel.
Co robicie dalej?
[center]To rule in blood is to rule in truth. Ventrue Clan Motto[/center]

Mystic
Reactions:
Posty: 155
Rejestracja: 31 stycznia 2016, 16:36

Post autor: Mystic » 04 stycznia 2018, 17:28

[center]Nowy Orlean, Doki, bar Jackson Inn Mardi Gras - luty 1994 - Trzecia noc śledztwa[/center]

Kiedy budzący respekt mężczyzna dotarł w swej wypowiedzi do podania jego oczekiwań, Ventrue podniósł kieliszek i z kamiennym wyrazem twarzy wychylił zawartość.

- You demand a lot of money, Sam. None of us nie nosi takiej ilości ze sobą. Jeśli chcesz taką kwotę, musisz dać nam noc lub dwie żebyśmy je zebrali.

Richard nie pytał się naiwnie po co mu krew każdego z członków koterii, raczej intensywnie myślał czy groźby Samuela są realne. Liczył, że może któryś z bardziej poinformowanych członków grupy włączy się w negocjacje dając do zrozumienia, że może to puste przechwałki.

- Richard... Nie skąp Ventrowski umarlaku tylko wypisuj czek, a Piramida zajmie się butelkami z vitae. Jeszcze chwila i uznam, że lepiej byłoby iść do Raymonda po krew...
Jeśli Samuel będzie nieugięty, Ventrue da mu krew, ale nieswoją. Dyskretnie/niepostrzeżenie oczy sobie buteleczkę z któregoś z bywalców lokalu.

OD MG: Dodałem wypowiedź Samulela.

Mystic nie wiem jak chcesz w lokalu pełnym ludzi zdobywać krew śmiertelnika tak by nikt tego nie zauważył. Ty nawet lekarzem nie jesteś, a tego rodzaju kombinacje na oczach ludzi to dobre dla Ravnosów, a nie Ventrue.
Ostatnio zmieniony 15 stycznia 2018, 20:52 przez Mystic, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 08 stycznia 2018, 14:13

Nowy Orlean, Jackson Inn, trzecia noc śledztwa

Nicholas rozejrzał się pozornie beznamiętnym wzrokiem po wnętrzu baru, po twarzach rozbawionych śmiertelników nie mających najmniejszego pojęcia o zagrożeniu, które zawisło nad ich głowami. Dźwięki rozmów, śmiechy i skoczne tony muzyki tworzyły przyjemny klimat mogący w jednej chwili prysnąć w preludium krwawej rzezi.

Wciąż jeszcze poruszony słowami Samuela na temat czarnorynkowego handlu vitae, kainita wzdrygnął się w duchu na wyobrażenie takiej masakry, ale nie po sobie poznać jak silne targają nim emocje.

- Rozumiem, że można podchodzić lekką ręką do reguł Maskarady, ale tego nie popieram - oznajmił odwracając głowę z powrotem w stronę rozmówcy - Nie wątpię, że stać cię na wyrżnięcie tego bydła w pień, tylko po co? Warto mieć na głowie Camarillę, pewnie nie tylko nowoorleańską? To nie średniowiecze, kiedy można było bez konsekwencji uśmiercać całe wioski, współczesna cywilizacja tego nie przeoczy. Dość mamy zmartwień na głowie, żeby się jeszcze zajmować Krwawymi Łowami.

- Co do oferty, mam kontrpropozycję. Ród Ventrue w osobie siedzącego tu Richarda przekaże ci dwadzieścia tysięcy. Jeśli chcesz więcej gotówki, a dodatkowo naszej własnej krwi, proponuję przenieść dyskusję do rezydencji Księcia. Działamy z jego polecenia i tylko on może autoryzować takie warunki. Wierzę, że nieobce ci jest słowo kompromis i dogadamy się bez sięgania po drastyczne metody.
Kim jest ten nieumarły? To Brujah? Ray go zna?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 12 stycznia 2018, 14:44

Nowy Orlean, Doki, bar Jackson Inn; Mardi Gras - luty 1994 - Trzecia noc śledztwa

Słuchając słów Tremere'a Bradley nie mógł się oprzeć wrażeniu, że Nick jest Malkavianem, a nie rezydentem Piramidy. Nawet dla nieopierzonego Szczura jasnym było, że Samuel w najlepszym wypadku ma w dupie jurysdykcje Księcia i pewnie jeszcze głębiej miał kontrofertę Tremere. Jeszcze chwila i Nick pewnie mu opowie, że ma wyrzuty sumienia, bo jak miał osiem lat to ukradł dwa cukierki z Walmarta. Lepiej było przerwać tę tyradę, zanim zapędzi się zbyt daleko, spali wszystkie mosty i koteria skończy jako posiłek Samuela. Z jednym się zgadzał w stu procentach: lepiej się było dogadać bez sięgania po drastyczne metody. Szczur znacząco poklepał po ramieniu Nicka i wszedł bezceremonialnie przed niego z robrajającym uśmiechem oznajmiając:

- Sorry mistrzu, ale kolega miał cięzkie przeżycia ostatnio, piramida mu na głowę spadła czy tam coś i czasem gada pierdoły. Dogadamy się napewno Samuelu. Richie Rich już wypisuje czek z JP Morgan, a juszkę załatwimy od ręki. Nie ma się co denerwować i wprowadzać nerwowej atmosfery.
Proszę o rzucik co Nosfer wie o Armii Apokalipsy.

Generalnie to chyba mamy o co nam chodzi. Bradley wie, gdzie ma dojść do spotkania. Dobijmy targu z kainitą i spadajmy stąd zanim się wkurwi.

ODPOWIEDZ