[center]27 orakt-ran Ostrogar[/center]
Przeciskając się przez pstrokaty tłum, rozumiałem dlaczego to właśnie stolicę wybraliśmy, tak my, jak i wielu, wielu innych. W tym ludzkim gąszczu każdy mógł stać się niewidzialny. Nie potrzeba było specjalnych magicznych umiejętności. Anonimowość pociągała za sobą rzecz jasna i pewne niebezpieczeństwa, (trup pozostawał jeszcze bardziej anonimowy) ale w ogólnym rozrachunku dla takich szumowin jak my, było to doskonałe miejsce. Była i szansa dla młodego Karhuana.
Odwzajemniłem pozdrowienie rybaków, dwóch bliźniaków półorczej krwi Kavalin i Barnaba, z nabrzeża wspięliśmy się po szerokiej rampie i zagłębiliśmy się między stragany, już miałem na ramieniu pozdrowienie od portowych mew, przyjąłem je z uśmiechem. Nie szczędziłem komplementów starej sprzedawczyni wiklinowych koszy i młódce sprzedającej ostrygi. "Zawsze świeża i pachnąca, ale to po Twój uśmiech tu przychodzę", "kochana znakomite smakołyki, ale to Twój widok jest mi prawdziwą strawą", "oszczędź sobie gładkich słów Eszar, nimi się nie najem", ale widziałem że sprawiam kobietom przyjemność i przez tą krótką chwilę czują się piękne i doceniane. Przysiedliśmy przed kantorem handlarza futer.
- Chwała dobrym bogom - odpowiedział skwapliwie Rokko - I niechaj wam szczęście sprzyja, przyjaciele. Tu nasze ścieżki się rozejdą, potrafię się bowiem o siebie zatroszczyć.
-Byłeś dobrym kompanem Rokko, to wielkie miasto, ale nie wątpię że będziemy mieli jeszcze okazję.
Odprowadziłem wzrokiem starszego mężczyznę. Enigmatyczny typ, tyle czasu spędziliśmy razem, a niczego się o nim nie dowiedzieliśmy. Popatrzyłem skonfundowany na naszego drugiego kompana.
-Nie popadaj w rozpacz, nie zostawimy cię tutaj- pokiwaliśmy nawzajem głowami -zapamiętaj, od tej pory twym mieczem ma być twój umysł, twa dociekliwość, musisz obiecać że będziesz ciężko pracował, nie tylko dla siebie, ale też dla swoich nowych braci. Możesz pomyśleć że wpadłeś z jednej sieci w inną, pamiętaj wszakże iż będziemy chronić twe życie i pozwolimy rozwijać się. Ach! Nie wytrzeszczaj tak oczu, wszystko przyjdzie z czasem.
-Pamiętasz świetlisty rozbłysk? To nie był przypadek, to wyższa wola, to obecność, wtedy przybył ktoś by nas ocalić, ocalił i ciebie, widzę w tym jego wolę. -objąłem skołowanego orka ramieniem, ruszyliśmy dalej.
Kiedy będziemy już w miejscu mniej ludnym, spytam wprost -Czy do tej pory gorliwie biłeś pokłony? Komu je ofiarowałeś? Panom, bogom, monetom?
Upewniając się, że nikt nas nie śledzi, kierujemy się do siedziby. Trzeba coś zrobić z niewolniczym piętnem. A ja nie posiadam innego intymnego lokum. Trzeba go też ubrać, umyć. Jakie umiejętności posiada nasz nowy kolega? Może jest przynajmniej stajennym, woźnicą, rolnikiem, hodowcą, kucharzem, albo zielarzem. Osobiście poświęcając nieco czasu mogę nauczyć go czytać i trochę stolarki. Ale jak już doprowadzimy się do ładu, koniecznie musimy zarobić jakieś pieniądze. Poszukam jakiejś pracy..