Ostrogar, stolica imperium
Nie! Nie, to nie prawda, zostawcie mnie! Aaaaaaa... Złowrogie krzyki wytrwały młodego strażnika z koszmaru, gdy otworzył oczy czworo marynarskich gapiow, siedziało pod drewnianą ściana, śmiejąc się do rozpuku z gwardzisty.
- jak to jest ludziu , odezwał się ewidentnie brzydki krasnolud. Najpierw stękasz jak baba, a później krzyczysz przestraszony, też jak baba.
Mocarne grube nogi, owłosione jak u małpy niosły brzydkiego brodatego krasnoluda odzianego w łachmany w stronę strażnika. Jego gruba ręka przedłużona była lśniącym żelazem, odbijajacym refleksy w promieniach kaganka, to krótki nożyk najpewniej do strugania ziemniaków, lecz w tych okolicznościach był równie śmiercionośny jak espadon,
- możeś ty pedał, co? Groźny krasnal skierował ostrze w kierunku świeżo wybudzonego gwardzisty, który próbował pozbierać się że marów sennych.
Jestem dziesietnikiem straży miejskiej ostrogaru, ratował się kłamstwem młody strażników ale na nic mu się to zdało bo nieludź kroczył do niego dalej i kiedy skierował ostrze do gardła Eco, ktoś szarpnął krasnoluda za ramię.
Młody człowiek - Bulk, zostaw. Po czym szepnął coś na ucho krasnoludowi. - ten splunął tylko siarczyscie na podłogę odwrócił się i wyszedł w stronę pokładu. Za nimi wyszli pozostali, wolani jakby instynktem na powierzchnie.
Eco leżał na stercie worków, koców. Był tak zmęczony że nie zauważył jak spada z hamaka rozwieszonego między dwoma filarami. Był dalej na statku i dopiero teraz doszło do niego jak ciężkie były ostatnie dni. Zaczął rozglądać się szybko za swoimi rzeczami, starannie sprawdzając czy niczego mu nie brakuje, obok przywiązany do filaru leżał Fleituh zawiniety w koce i skrępowany liną, czuć było od niego lekką słodkawy gorzką woń śmierci. - nie będę zostawiał swoich orczy kmiocie, zbliżył się do niego usiadł obok i zakładając buty mówił ciocho bacząc czy nikt nie słucha. Jakbyś był babą to byłoby inaczej, rozumiesz, nie zaznałbyś spokoju, wiem że mnie słyszysz, masz szczęście powiedz czaszkoglowemu że to był jedyny raz więcej martwy bóg mnie nie przekabaci, nie dam się tak łatwo. Kończąc słowa klepnął martwego dziesietnikiem w brzuchu i wstał na obie nogi, niewygojone odciski dały o sobie znać i Eco syczał z bólu z każdym krokiem. Gdy pozbierał ekwipunek dobieg go głos z góry.
- ląd! Stolica. Wraz z ludzkim głosem dobiegł go śpiew stada mew oraz swąd zastanej wody, nieświeży ryb i brudnego miasta, - dom! Uśmiechał się.
Kurwa co Ci się stało? Czy to Fleituh? Brzmiały głosy niedowiarków ze strażnicy, Ochaby rządzą władzy Eco posunął się dalej. Wskazał skrybie w gabinecie Fleituh jego pierścień i rzucił ciało byłego dziesietnikiem na drewniany stół - niech nikt tu nie wchodzi, wyślij gońca do kapitana Ghnata, powiadom o śmierci dziesietnikiem i podskokach obszczymorze, WON! Eco pełen radości oparł dupsko o blat stołu, czekał jak przestraszony skryba wybiegł z biura dziesietnika, został sam, podszedł do drzwi, zasłynął skobel, po czym zaczął oddawać się pokusie, usiadł na drewnianym fotelu wyłożył nogi na drewnianym blat, zaczął sprawdzać beznamiętnie szuflady i czytać papierzyska, chciał znaleźć jakiejkolwiek informacje o Fleituh, owladneła go obsesja wiedzy na jego temat, kim był? Gdzie mieszkał? Przeglądając jego biurko nadal się ręką włożoną w swoje krocze.
Może jeszcze za kilka scen dostanę PD? W strażnicy, zdaje ralacje, pisemną lub lepiej ustną kapitanowi. Przekazuję też list ale tylko do rąk własnych. Może uda się dostać awans? Zostając sam w gabinecie dziesietnika, korzystając z czasu przezukuje jego rzeczy. Mam nadzieję znaleźć informacje na jego temat, gdzie mieszkał, kim był, rodzina? Skąd pochodził, majątek? Oddaję się też pokusie;) poprzez punkty obłędu Eco targany jest obsesją, kto teraz będzie go tak traktował? A może on będzie tak traktować innych aby zachować tradycje dziesietnika? Może on stanie się "Fleituhem"? Młody strażnik ukochał też władze jaką teraz uroił sobie w głowie.
Następnie pojawie się w Sekretnej świątyni, może jeszcze uda się odnaleźć morderce! Taką ma nadzieję, będę skryty, wycofany, gwardzista zastanawia się czy ciągle wierzy w Klielich czy powinien iść w stronę boga śmierci... Jak znajdzie współbraci zaproponuje podjęcie tropu,, śledzenie czaszkoglowgo kapłana albo śledztwo w karczmie?.