Szpital wojewódzki, 31 lipca 2025 01:26
Zdyszani, rozdarci mnóstwem sprzecznych emocji, z gotową do użycia bronią w rękach, mężczyźni w taktycznych uniformach Gromu wpadli na czwarte piętro kompleksu prowadzeni przez całkowicie przeświadczone o właściwym kierunku irasiady. Kilku poruszających się niemrawo pacjentów podążało śladami wojskowych, ale ku wielkiej uldze części członków pododdziału nie potrafiło ich dopędzić, co uchroniło obie strony od kolejnego rozlewu krwi.
Obydwa wielkie psy gnały przed siebie spuszczone ze smyczy, zwalniając co chwila po to, by ludzie mogli za nimi nadążyć.
Na czwartym piętrze przywarły równocześnie do gładkiej czystej posadzki jednego z korytarzy, a ich warkot ucichł całkowicie. Zmrużone ślepia inteligentnych bestii skakały pomiędzy kolejnymi wahadłowymi drzwiami, a postaciami ich opiekunów; puszyste ogony zamiatały podłogę.
- Jest w pobliżu - szepnął sierżant Mrozik przysuwając się w towarzystwie jednego ze swoich ludzi - Uważajcie.
- Etos, ciągle nie macie łączności radiowej? - zapytał niemal bezgłośnie kapitan Kornik, a widząc przeczący ruch głowy specjalisty Szukalskiego sposępniał zauważalnie - Ten elektromagnet musiał mieć ponadstandardowe parametry. Sierżancie, wchodzimy.
Mrozik skinął z aprobatą głową, przyłożył urękawicznioną dłoń do jednego ze skrzydeł drzwi. Jego partner docisnął MSBS-a do ramienia, zrobił krok do przodu.
Jaskrawa wstęga nienaturalnego światła rozpaliła panującą w korytarzu ciemność, chorobliwie zielona, sprawiająca wrażenie wiązki koncentrowanego świetlnego pyłu. Gromowiec tworzący parę z Mrozikiem grzmotnął na kolana, jego karabin zaklekotał metalicznie o posadzkę. Specjalista Milcarz stęknął głucho widząc, że wiązka przeszła w jakiś sposób przez wahadłowe drzwi, kuloodporną kamizelkę na torsie komandosa oraz metalową szafkę stojącą pod jedną ze ścian, całkowicie na dodatek bezgłośnie.
Na sam koniec zaś przez samą ścianę, wypalając w niej idealnie okrągłą dziurę o wielkości męskiej pięści.
Otwór takiego samego rozmiaru znajdował się na drzwiach oraz pomiędzy łopatkami upadającego na twarz gromowca.
- Kurwa mać! - krzyknął jeden z żołnierzy - Co to?
Na schodach półpiętra zaszurały znienacka czyjeś buty, mnóstwo butów.
- Drony idą, pełno ich! - rzucił ostrzeżenie zamykający szyk operator sekcji Antoni - Odetną nam odwrót!
- Nie ma odwrotu! - krzyknął kapitan Kornik - Naprzód! Ognia!
Ponieważ moja żona zaczęła tygodniowy cykl nocnych zmian, zamierzał przywrócić naszej sesji jej początkowy impet. Ponieważ zaś to faktycznie wstęp do finału, poproszę o aktywny udział w zabawie (niemi gracze nadadzą się doskonale do roli niezbyt długo żyjących proksów). Chłopaki, to własnie ta chwila, by pokazać jak Was dobrze wyszkolono!