W górach wystrzeliwujących ponad Białą Rzekę wstał piękny rześki dzień, nieco już chłodny, ale też nie kryjący jeszcze w sobie zapowiedzi nadciągającej niechybnie zimy. Podążający gościńcem hersirowie rozglądali się bacznie wokół siebie, lecz dostrzegali wyłącznie niegroźne drobne zwierzęta, głównie ptaki. Szumiąca na głazach rzeka też tętniła życiem, w jej nurcie srebrzyły się zmierzające w górę kaskad łososie. Wyskakujące z wody ryby sprawiały wrażenie żywego srebra, lśniąc w promieniach wczesnojesiennego słońca.
Pokonawszy omszały kamienny most oraz skrzyżowanie z traktem wiodącym do Rzecznej Puszczy, elfy przystanęły na chwilę wymieniając zdawkowe pozdrowienia z grupką idących ku Białej Grani myśliwych. Brodaci Nordowie w obszytych futrami skórzniach dźwigali wielki kij z uwiązanym pod spodem włochatym dzikiem, przeznaczonym bez wątpienia na rzeźnickie stragany Białej Grani.
Widok noszących barwy jarla elfów wprawił górali w nieopisaną konsternację. Sivariael i Llorvas wcale się temu nie dziwili, bo chociaż miejscowi na pewno znali Irileth, nie wszyscy musieli już wiedzieć o najnowszym zaciągu do świty zbrojnych Balgruufa ani też o cudzoziemskich najemnikach odpowiedzialnych za rzeź bandy grasantów w Czarnygłazie.
- Wy jarlowi? - upewnił się jeden z myśliwych, starszy mężczyzna o skołtunionych jasnych włosach i pociętej licznymi zmarszczkami twarzy - Z Grani?
- Rzecz to chyba oczywista - odparł nieco chłodnym tonem Llorvas, zdejmując z głowy hełm i prezentując w pełnej okazałości swe dunmerskie rysy - Tylko nie powiadajcie, że pierwszy raz w życiu widzicie mrocznego elfa.
- Pewnie, że nie - wzruszył ramionami myśliwy - I do Grani idziecie?
- Wracamy ze strażnicy nad Białą Rzeką - wyjaśnił dunmer, przywołując na twarze myśliwych kolejny wyraz zakłopotania - Nie lękajcie się, bo już nie trza. Bandyci ze strażnicy już trupem położeni, hersirska tam teraz siedzi załoga. Jarl Balgruuf jął robić porządki w swych włościach, a to dopiero druga z nich, pierwszą było wytrzebienie zbójców w okolicach Czarnygłazu. Wasz władyka przywróci tu rychło porządek, z naszą skromną pomocą.
- Z pomocą altmera? - burknął inny myśliwy, trzymający się dotąd w tyle młody góral o przedziwnych, różnobarwnych oczach i twardych rysach - Żołdacy Thalmoru w służbie Białej Grani... nie mnie wiedzieć, co o tym myśleć...
Elfy zmrużyły oczy słysząc rzekomo wymijający ton wypowiedzi, w którym dało się jednak wychwycić zaczepną, a może nawet i wrogą nutę.
- Dobra to wieść! - wtrącił natychmiast starszy myśliwy, tarmosząc w zmieszaniu kudłate uszy dzika - Ta o ubitych w strażnicy rabusiach. Może tera kupcy wrócą na gościńce. Na dobrych bogów, wszystkim nam bardzo tego trzeba.