Fort Szarej Przystani, 14 dzień Ostatnich Siewów
Słońce pięło się coraz wyżej na upstrzony białymi obłokami nieboskłon, sięgając swymi promieniami każdego zakątka starego fortu. Szczęk metalu i dzikie wrzaski cichły, stawały się coraz rzadsze. Przyciśnięci do drzwi i ścian kwater rozbójnicy walczyli, dopóki śmierć nie zajrzała w oczy ostatnim z nich. Kiedy ryczący niczym niedźwiedź Skarsi rozpłatał potężnym ciosem rabusia w rogatym hełmie, z garstki pozostałych bandytów uszła w końcu zawzięta desperacja, zastąpiona rozpaczliwą chęcią zachowania życia.
Ciskając pod nogi topory i miecze górale zaczęli wołać donośnie o łaskę, unosząc w górę ręce i powołując się na miana miłosiernych bóstw. Rozgrzani zwycięstwem hersirowie zarąbali jeszcze dwóch czy trzech z nich, po czym przyjęli do wiadomości powtarzane raz po raz wrzaski Skarsiego i zaczęli brać resztę opryszków w łyki. Bici pięściami i kopani, rabusie byli kolejno wywlekani na zakrwawiony i zryty obcasami dziedziniec, gdzie przeszukiwano ich starannie i porządnie krępowano rzemieniami.
Irileth obeszła szybkim krokiem blanki fortu, oglądając czujnym okiem przedpole warowni i widzianą w oddali nadrzeczną drogę łączącą Białą Grań z Siołem Rorika. Towarzyszący jej Ahraveen pomrukiwał coś co chwila pod nosem, ale zaprzestał oblizywania zakrwawionego topora po pierwszym napomnieniu dunmerki, uświadamiając sobie z jej pomocą jak źle taka praktyka mogła być postrzegana przez Nordów.
Chwiejący się nieco na łapach Barr'teh podszedł do siedzącego na drewnianych schodkach pomostu Hastura, próbując rozczesać czubkami pazurów poklejone krwią w kłaki futro na zranionej łapie.
- Barr'teh bardzo zmęczony - oznajmił smętnym tonem kocur, tracąc w końcu półzwierzęcą energię wyzwoloną widokiem konających ofiar - Bardzo zmęczony, chciałby spać.
- To się wyciągnij gdzieś na słońcu i śpij - odparł równie znużony Hastur, przecierając palcami piekące oczy. Redgard zaczął sobie uświadamiać ogrom zmęczenia wprawiającego w odrętwienie jego ciało; zmęczenia będącego pochodną całonocnego marszu i zaciekłej walki o warownię.
Khajiit miauknął cicho, zaczął lizać szorstkim jęzorem brudną sierść na przedramieniu. Jego ogon oklapnął, podobnie jak nastroszone dotąd groźnie uszy.
Bitwa o Szarą Przystań dobiegła końca, ale podsumuję ją jeszcze kilkoma fabularkami...