Góra Szeptów od początku swego istnienia była miejscem owianym tajemnicą, strzeżonym pilnie sekretem sprzed wieków. Stworzona dzięki wytężonej pracy błyskotliwych umysłów, pocięta podziemnymi korytarzami ukrytymi przed oczami zewnętrzniaków, miała stanowić jeden z pierwszych bastionów stojących na drodze czerwonej zarazie - czymkolwiek owa wzmiankowana w opowieściach choroba by nie była. Pierwsi mieszkańcy Góry Szeptów byli ludźmi posiadającymi niezwykłe talenty i korzystającymi z równie niezwykłych instrumentów, na swój sposób niebywale potężnymi, przede wszystkim zaś w pełni zdrowymi i nieskalanymi piętnem genetycznych wad. Kiedy przez świat przetoczyło się piekło Karmazynowego Zmierzchu, dzięki ostrzeżeniom słanym przez samą Górę jej mieszkańcy zdołali się schronić w czeluściach podziemi wraz ze swymi rodzinami, uchodząc przed okropieństwami atomowej pożogi i dając początek Enklawie. Żyli pod powierzchnią ziemi przez długi czas, korzystając z tajemniczych machin stojących na straży ich bezpieczeństwa i dobrobytu.
Lecz właściwa ludzkości ciekawość przeważyła w końcu nad paranoiczną ostrożnością. Kilkanaście lat po nadejściu Karmazynowego Zmierzchu przywódcy Enklawy, otoczeni później prawdziwym kultem Praojcowie, ożywili serce Góry Szeptów wsłuchując się w jej mistyczne głosy. Wysłali w świat pytania, na które otrzymali odpowiedzi - odpowiedzi, których ktoś inny nie powinien był usłyszeć.
Legendy sprzed wielu dziesiątek lat nie zachowały wiedzy o tych, którzy przynieśli zgubę Praojcom. Góra Szeptów stała się w jednej chwili nie bezpiecznym azylem, a śmiertelną pułapką oznaczającą zagładę dla wszystkich jej mieszkańców. Stając w obliczu rychłego unicestwienia Praojcowie opuścili swe rodziny, wstępując na owianą trwogą Czerwoną Ścieżkę, z której żaden z nich nigdy już nie powrócił. Zabrali ze sobą tajemnicę tego, co uczynili, by zapewnić Enklawie ponowne bezpieczeństwo, ale po czasach Czerwonej Ścieżki Góra Szeptów nie była już takim samym miejscem jak przed zniknięciem Przodków. Stłoczeni w wąskim zakątku podziemnego miasta, mieszkańcy Enklawy zaczęli coraz częściej chorować, coraz częściej też zaglądał im w oczy głód. Pozbawieni wiedzy Praojców, z biegiem czasu zatracili umiejętności posługiwania się ukrytymi w sercu Góry instrumentami. Ogrom dawnej wiedzy przepadł bezpowrotnie kawałek po kawałku, wraz z umierającymi starcami pamiętającymi czasy sprzed Karmazynowego Zmierzchu. Zmuszeni do ostrożnego wychodzenia na powierzchnię, mieszkańcy Enklawy ulegali coraz bardziej zauważalnej degeneracji, utrzymując stary porządek społeczny jedynie dzięki pielęgnowanym od wieków ideałom posłuszeństwa i lojalności opartym na religijnych przekonaniach Praojców.
Lecz posłuszeństwo i lojalność siłą rzeczy coraz szybciej ustępowały miejsca rozpaczy, desperacji i poczuciu nieuniknionej zguby...