PBF - Czarne złoto

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 19 lipca 2014, 15:10

11 Katesh 608 OR, Langmere

Miejscowy stróż prawa zamknął nieoczekiwanych gości w swym biurze przy głównej ulicy miasteczka, z miejsca rzecz jasna przypominając sobie ich twarze. Nie nawiązując ani słowem do niedawnego zabójstwa windykatora Ligi szeryf przestudiował uważnie treść przywiezionego przez kaprala Gersona listu, potem schował dokument do jednej z szuflad wielkiego biurka opierając podbródek o złączone dłonie i przyglądając się badawczo zmizerniałym Grzmocicielom.

- Niezwykła historia i mrożąca krew w żyłach - oznajmił po chwili przerywając ciężkie i wieloznaczne milczenie - Zbiegli z niewoli gatorów, srodze pokiereszowani, skierowani niezwłocznie do sztabu wojskowego w Clockers Cove. Skoro kapitan Lawson nalega powołując się na żywotny interes Korony, nie lza mu odmówić, wręcz nie wolno. Odpocznijcie trochę, rozprostujcie kości, ale nie opuszczajcie biura. Zaraz dostaniecie coś do jedzenia i picia, ja zaś w międzyczasie przygotuję transport, którym udacie się do Clockers Cove.

- Znaczy się, nie będziemy tu nocowali? - upewnił się Stryker, którego obolałe ciało wręcz wyło o porządny spoczynek.

- Wyjedziecie natychmiast po tym jak naszykuję wam jakiś zaprzęg - potrząsnął głową szeryf - Przed świtem powinniście znaleźć się w mieście. Jako rzekłem, siedźcie tutaj, nigdzie nie wychodźcie.

Szeryf opuścił swe biuro szybkim krokiem, nasadzając na głowę swój kapelusz i pocierając w zadumie policzek. Widać było, że prośba Lawsona nastręczyła stróżowi prawa sporego kłopotu, ale ten nie zamierzał się przed uciążliwym obowiązkiem uchylać.

- Miałem nadzieję, że przynajmniej dzisiaj porządnie się wyśpimy - jęknął równie znużony Bancroft - Dobrze, że przynajmniej dadzą nam coś zjeść.

- Dobrze, że nie wypytują na nowo o tego windykatora - mruknął Reynard - Spójrzcie na to z innej strony. Jutro rano będziemy w domu.
Na pewno się cieszycie, że podróż idzie tak sprawnie...

namakemono
Reactions:
Posty: 1552
Rejestracja: 26 października 2012, 07:18

Post autor: namakemono » 19 lipca 2014, 15:15

Jak dla mnie aż za sprawnie.
Tak dla pewności: wciąż mamy przy sobie broń?

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 19 lipca 2014, 15:23

Ładuję karabin, sprawdzam czy broń wychodzi z pochwy. Jak szeryf wróci to się uśmiecham jak prawy patriota.

namakemono
Reactions:
Posty: 1552
Rejestracja: 26 października 2012, 07:18

Post autor: namakemono » 19 lipca 2014, 15:50

Nie, nie. Ja nie mam zamiaru wszczynać wojny z przedstawicielami prawa. Posiadanie broni świadczy o tym, że chwilowo jesteśmy wolnymi ludźmi.
[offtopic]Araven: Niby tak, ale ja tak z wrodzonej ostrożności. Karabin się przyda w czasie jazdy być może. [/offtopic]
Ostatnio zmieniony 19 lipca 2014, 15:58 przez namakemono, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 19 lipca 2014, 22:18

Morridańczyk obudził się po godzinie od przybycia do Langmere.
Rozejrzał się zaspanymi i zaropiałymi oczyma starając się odgadnąć gdzie jest. Twarz miał bladą i przepoconą, nie licząc oczywiści szerokiej czerwonej szramy i sterczących z niej zakończeń szwów.
- Langmare - mruknął patrząc przez okno - muszę sprawdzić czy nie wrócił mój koń - mruknął w malignie i ruszył ku drzwiom.
Jak się uda to Rogan sprawdzi w karczmie czy nie wrócił jego koń. To było bardzo zmyśle bydle...

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 20 lipca 2014, 11:29

11 Katesh 608 OR, Langmere

Szeryf powrócił do biura niedługo po jego opuszczeniu, w towarzystwie niosącej jakiś garnek starszej kobiety oraz dwóch posępnych mężczyzn niosących omdlałego Vaina.

- Przecie mówiłem, cobyście nigdzie nie wychodzili - sarknął niezadowolony stróż prawa - Ledwie do połowy ulicy doczłapał, nim padł z wyczerpania. Byłby w jaki zaułek skręci, pewnie dopiero rano byśmy go wypatrzyli. Czego szukał po ćmicy?

- O koniu coś mamrotał - wzruszył ramionami Książę - Myślał, że jego zwierzę samo do miasteczka wróciło.

- Nic mi o tym nie wiadomo - odparł szeryf - Gdyby się tu jakiś zbłąkany koń pojawił, to albo by go ktoś z miejsca ukradł albo sprowadził do mnie, a nikt nie sprowadził. Macie tu zupę i jedzcie, a żwawo, bo dyliżans już czeka. Pocztowy, miał jechać rano, ale wojskowe rozkazy przyśpieszyły sprawy.

Starsza kobieta położyła na stole garnek, rozdała Grzmocicielom metalowe łyżki spoglądając z ukosa w wyraźnym przestrachem na okaleczoną twarz leżącego na podłodze Morridańczyka oraz przesłaniającą wyłupiony oczodół Trzeciego czarną przepaskę.

- Byłbym zapomniał - dodał szeryf, który zasiadł w międzyczasie za swym biurkiem - Kapitan Lawson nakazał, byście zdali w Langmere wypożyczoną wam broń, w liczbie pięciu karabinów oraz pięciu mieczy. Załatwimy to od razu, skoro wszyscy tu jesteśmy.
Zgodnie z umową musicie oddać otrzymaną od wojska broń, macie też tylko tyle czasu, by coś zjeść, potem w dalszą drogę, do Clockers Cove!

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 20 lipca 2014, 11:44

Świetnie, a w drodze do Cllokers Cove mamy się bronić zabójczymi spojrzeniami szeryfie? Broń zdamy, ale nim ruszymy dalej chcemy kupić własną broń na targu.
No chyba, ze jesteśmy więźniami.... Bez własnej broni nigdzie nie jadę, tylko nie mówcie, że nic nam nie grozi, ostatnio za często to słyszę.
Teraz chętnie coś zjem, pewnie nie tylko ja, dziękujemy.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 20 lipca 2014, 13:09

11 Katesh 608 OR, Langmere

Szeryf obrzucił Bannistera wieloznacznym spojrzeniem, wzruszył ramionami w geście dającym do zrozumienia, że jakakolwiek dyskusja w ogóle go nie interesuje.

- O tej porze niczego już nigdzie nie kupicie, wszystko pozamykane z wyjątkiem burdeli i karczm - oznajmił stróż prawa - Ekipa z dyliżansu jest uzbrojona, na dodatek dam wam dwóch moich zastępców konno dla asysty. Gościniec między Langmere i Clockers Cove jest pilnowany przez cały czas, również po zmroku. Lawson nakazał zdać wam wojskową broń w Langmere, więc nie utrudniajcie mi pracy.
I co teraz? Swoją drogą, zapomniałem o czymś ważnym - kto ma przy sobie perły?

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 20 lipca 2014, 15:02

12 Katesh 608 OR, Clockers Cove

Eskortowany przez parę konnych zastępców szeryfa dyliżans pokonał odległość dzielącą Langmere od nadmorskiego miasta w tempie, które podróżujących nim Grzmocicieli szczerze by zdziwiło, gdyby czuwali przez całą drogę - tak się jednak nie stało, bo ledwie pół godziny po opuszczeniu Langmere wszyscy już spali snem sprawiedliwym, ukołysani turkotem drewnianych kół zaprzęgu i jego kołysaniem.

Kiedy jadący obok woźnicy pomocnik zastukał w przednią ścianę dyliżansu, zaspany Bancroft przetarł oczy i uchylił zasłonę w oknie pojazdu wyglądając na zewnątrz.

Widok pogrążonego w mroku przedświtu Clockers Cove sprawił, że Książę roześmiał się mimowolnie, śmiechem tym dając upust wszystkim okropnościom, które zaległy się w ostatnich dniach w jego udręczonym umyśle. Ciągnące się aż po doki kwartały ceglanych kamienic rysowały się ciemnym konturem na tle jaśniejącego daleko na wschodzie morza. Wąski pas coraz silniejszego światła wieścił rychłe nadejście dnia i dziesiątki miniaturowych ogników znaczyły miejsca, w których rybackie łodzie rozpoczynały wczesny połów chcąc zdążyć ze zdobyczą na poranne targowiska. W powietrzu unosił się charakterystyczny odór spalenizny i alchemicznych wyziewów, towarzyszący nieodłącznie niezliczonym odlewniom i kuźniom Clockers Cove.

Nigdy jeszcze odór ten nie wydawał się Bancroftowi równie znajomy i pożądany jak tego szczególnego poranka!

- Obudź resztę - polecił z wysokości siodła jeden z konnych, który zrównał swego wierzchowca z oknem dyliżansu - Niedługo będziemy na miejscu.
Witamy w domu! ;)

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 20 lipca 2014, 15:50

Rogan obudził się i nieco zdziwił, że siedzi w karocy. Ostatnie dni mieszały mu w głowie to snem to jawą do tego stopnia, że nie był pewien co było majakiem, a co rzeczywistością.
Gdy poczuł i zobaczył Clockers Cove zaśmiał się podobnie jak reszta kompanó, choć tylko on przepłacił to igiełkami bólu promieniującemu z okolic rany na twarzy.

- Czy my... jesteśmy w domu? To nie jakiś sen? Może leżę dalej w zagrodzie gatorów, a to wszystko mi się śni Uszczypnijcie mniw!

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 20 lipca 2014, 15:53

Reynard był nader rad z tego co widzi, spodziewał się wylądowania w wojskowym areszcie, z okazywaniem radości postanowił jednak poczekać, aż będą po przesłuchaniach przez wojskowych.
Perły chyba każdy miał po 3 sztuki.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 20 lipca 2014, 16:54

12 Katesh 608 OR, komendantura w Clockers Cove

Odstawieni na otoczony wysokim murem budynek komendantury w Clockers Cove, Grzmociciele szybko trafili przed oblicza śmiertelnie poważnych i ogromnie dociekliwych oficerów w rangach kapitanów i majorów, zadających mnóstwo wnikliwych pytań w towarzystwie notujących wszystko wojskowych pisarzy.

Wynajęci przez Forsythe'a mężczyźni byli wypytywani o każdy szczegół swej niewoli, ze szczególnym naciskiem na wydarzenia związane z napaścią popleczników czerwonej paszczęki na rdzenne plemię mokradeł. Wojskowi śledczy od razu umieścili swych gości w sąsiednich pokojach, bez wątpienia przygotowując materiały do porównania ich zeznań w późniejszej fazie dochodzenia.
I teraz bardzo ważna kwestia - czego NIE chcecie wyjawić w ramach składanych zeznań?

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 20 lipca 2014, 17:10

Rogan nie podchodzi zbyt entuzjastycznie do wyjawiania prawdy, jak by ona nie była. Będzie twierdził, w sumie w większości zgodnie z prawdą, że po spotkaniu z gatorami pozostał w obozowisku i ruszył szukać koni. Podczas tej czynności dopadły go zombie i stłukły tak okrutnie, że nie pamięta co było dalej. Pamięta, że w krótkich chwilach przytomności leżał w zagrodzie gatorów.
Wszystkimi winami obarcza ich przewodnika oraz kupca, których ich wystawił.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 20 lipca 2014, 17:16

Wersja Rogana przyjęta bez dodatkowych pytań - zakładam, że na śledczych ogromne wrażenie wywarła jego koszmarnie okaleczona twarz oraz rana na torsie!

Poproszę pilnie o deklaracje pozostałych BG, ponieważ pytanie o kompletność składanych zeznań ma oczywiście pewne ukryte znaczenie!

namakemono
Reactions:
Posty: 1552
Rejestracja: 26 października 2012, 07:18

Post autor: namakemono » 20 lipca 2014, 17:41

Leto podobnie. Ograniczy się do odpowiadania na pytania. Odpowiedzi najchętniej typu "tak" lub "nie". Obarczenie za wszelkie zło przewodnika jest jakby oczywiste.

ODPOWIEDZ