PBF - Ścigając samego siebie

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 25 maja 2015, 16:39

Dzięki za informacje, dam znać reszcie by się zbliżyli, mam nadzieję, ze załatwimy Kajdaniarzy raz na zawsze, takie szumowiny nie zasługują by żyć.
Daję znać naszym, że wszystko ok.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 25 maja 2015, 22:01

Chudzielec nawet nie zauważył, że jego jedyny druh oddalił się od grupy w stronę nieznajomych. Simpson beznamiętnie brał garść piasku i powoli przesypywał przez palce, aby powtórzyć tę czynność po raz kolejny. Dlaczego Sunny go nie chciała. Miał przecież wszystko, czego mogła chcieć kobieta: był przystojny, miał łeb na karku, odwagę lwa, pieniądze i nienaturalnie dużą fujarę...

Dołujące rozmyślania Simpsona przerwało nagłe przerażenie faktem, że Flanagan gdzieś zniknął. Bart rozejrzał się bardzo nerwowo wokół i pobiegł do Duncana:

- Gdzie John? Puściliście go be ze mnie? Przecież go zabiją samego! Dawać mi tu granaty! Muszę go ratować!

- spokojnie Chudy - Duncan cicho oznajmił roztrzęsionemu Simpsonowi: - właśnie dał znać, że to chłopaki ze Sloan. Idą razem z nami na Jean.

- Kurwa, było tak od razu, a nie straszycie mnie tu. Ja pierdolę ale tu amatorka...

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 09 czerwca 2015, 21:02

Sloan

Sloan okazało się niewielkim górniczym miasteczkiem złożonym z ustawionych przy torowisku mieszkalnych kontenerów, skorodowanych, ale wciąż dość szczelnych, by mogły zapewnić schronienie przed palącymi promieniami słońca. Otaczające osadę barykady ze złomu, starych opon i skruszonego skalnego gruzu tworzyły pierścień fortyfikacji obsadzonych przez gromadę posępnych robotników i przewodzących im ludzi w czarnych kamizelkach kalifornijskiej służby więziennej.

Przybycie ekspedycji z Primm i Goodsprings wzbudziło w Sloan zrozumiałą ekscytację. W ruch poszły butelki wody i mięsne przekąski, w większości na bazie mięsa gekonów. Wszyscy zaczęli gadać jednocześnie, co sprawiło, że gwar ludzkich konwersacji uniemożliwiał zrozumienie czegokolwiek. Zmęczony marszem chudzielec schronił się w cieniu rzucanym przez jeden z kontenerów, tęsknym wzrokiem podążając za rozmawiającą z miejscowymi Sunny.

Odgłos wilgotnego węszenia sprawił, że włosy Barta zjeżyły się w ułamku chwili, a jego czoło zrosiły krople zimnego potu. Nie ważąc się na wykonanie gwałtownego ruchu, Simpson obejrzał się bardzo powoli za siebie wbijając szeroko otwarte oczy w stworzenie stojące w progu mieszkalnego baraku.

Był to wielki opasły kretoszczur. Stojąc słupka na tylnych łapach, z fałdami luźnej bladej skóry zwisającymi z brzucha, sprawiał obleśne wręcz wrażenie, a jego kaprawe oczka zdawały się przewiercać człowieka na wylot.
Tylko patrzeć jak capnie chudzielca za fujarę! :P

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 10 czerwca 2015, 15:18

Chudzielec zerwał się na równe nogi próbując desperacko wycelować w stwora, a w czym przeszkadzał mu z pas od strzelby, który podczas spoczynku owinął się kilkukrotnie wokół ramion Simpsona:

- Kurwaaaa! Poszedł stąd gadzie! Zabierzcie go stąd, bo go rozpierdolę!
Czy w Falloucie są jakieś udomowione kretoszczury? Bo jakoś dziwne mi się wydaje pojawinie zwierzaka w środku, ufortyfikowanego miasteczka. Zobaczę, jaka będzie reakcja miejscowych, a potem jeśli to nie jest czyjeś zwierzątko domowe, będę strzelał.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 11 czerwca 2015, 21:54

Sloan

Chudzielec zawirował w miejscu nie potrafiąc się zdecydować, której broni użyć. W efekcie końcowym omal nie upadł na plecy, tracąc równowagę przy próbie jednoczesnego wycelowania w zwierzę z Beretty oraz przewieszonego przez ramię Centuria.

Wciąż stojący słupka kretoszczur łypnął na rozkrzyczanego człowieka swymi kaprawymi oczami, prychając i sapiąc w karykaturalny sposób.

- Opuść broń! Nie strzelaj! - zdesperowane okrzyki miejscowych dobiegły z kilku stron jednocześnie, podkreślone w przynajmniej jednym przypadku szczękiem odbezpieczanej pośpiesznie broni. Bart zamrugał oczami w wyrazie dezorientacji, cofnął się od wielkiego kretoszczura mierząc w zwierzę obiema lufami.

- Co to kurwa jest? - wysapał, przynajmniej na krótką chwilę zupełnie zapominając o miłosnym rozczarowaniu - Pieseczek?!

- Zostaw go w spokoju, to Glut! - oznajmił jeden z ludzi rozmawiających z Duncanem - Nic ci nie zrobi!
Oto namacalny dowód na to, że w Nevadzie można posiadać własnego zwierzaczka!

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 12 czerwca 2015, 18:50

Glut?! - zapytał oburzony Simpson opuszczając ostrożnie broń: - Ja pierdolę, po co trzyamcie kretoszczura na obejściu?! Jeszcze kogoś opierdoli na zimno.

- Glut kurwa... Dobre sobie... Tu mam gluta... - Simpson smarknął w ziemię, oddalają się na wszelki wypadek od zwierzaka i będąc gotowym do ewentualnego użycia broni, jeśli kretoszczur jednak zdecydowałby się, że ma ochotę zjeść na lunch skórę i kości Barta.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 15 czerwca 2015, 10:54

Sloan

Kierownikiem Sloan okazał się Chomps Lewis, starszy wiekiem mężczyzna o łysiejącej czaszce i siwym zaroście. Cieszący się wśród zamieszkujących górnicze miasteczko ludzi wysokim autorytetem, a nawet otaczany pewną dozą lęku, błyskawicznie zorganizował poczęstunek, potem zaś zaprosił Sue, Sunny, Johna, Barta i Duncana do metalowego kontenera pełniącego rolę jego biura.

Pozostali bojówkarze rozsiedli się w cieniu na zewnątrz zabudowań, pijąc przyniesioną przez miejscowych wodę i włączając się w ożywioną konwersację.

Wnętrze kontenera przypominało od biedy urzędowe miejsce. Skorodowane biurko, skrzypiące metalowe krzesła, sterty dokumentów i przybory do pisania nie przypadły Sue do gustu, podobnie jak panujący w środku zaduch - ale kontener zapewniał przynajmniej odrobinę dyskrecji.

- Od naszej strony dranie cofnęli wszystkie wcześniejsze czujki - oznajmił Lewis, który od razu pochylił się nad spoczywającą na biurku mapą - Nie puszczałem za nimi zwiadu, bo moi ludzie nie są doświadczeni w wojaczce, a strażnicy kaprala Carltona muszą cały czas pilnować podejścia do kamieniołomów.

Carlton - noszący więzienną kamizelkę kapral z oddziału ochrony Jean - przytaknął niechętnie głową, opierając dłonie na biodrach i walcząc z wzrokiem ogniskującym się ustawicznie na osobie Sunny.

- W kamieniołomach też się zadekowali? - spytał Duncan Moore.

- Nie, tam mamy jeszcze bardziej kurewski problem - żachnął się Chomps Lewis - Wstrzymaliśmy wydobycie zaraz po wybuchu buntu w więzieniu i parę dni wystarczyło, żeby się tam zagnieździło stado śmiercioszponów.

Sue gwizdnęła przez zęby słysząc ostatnie słowa kierownika, Bart pobladł mimowolnie.

- Nie boicie się takiego sąsiedztwa? - spytała pochylając się nad biurkiem.

- Kto by się nie bał? - parsknął w odpowiedzi Lewis - To dlatego cały czas pilnujemy miasteczka. Jak RNK zaprowadzi już porządek w Jean, może wykończą te pierdolone drapieżniki. Póki co, robota stoi.
Macie może jakieś pytania do Lewisa?

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 19 czerwca 2015, 08:43

- Czyli skoro dawno nie puszczaliście zwiadu, to nie bardzo wiemy co się u nich dzieje, może jakoś temu zaradzimy. A tych śmiercioszponów to dużo jest?

Techniczny
Może zrobimy jakiś zwiad?

Widzę, że PBF siada coraz bardziej, robimy przerwę czy gramy powoli?
Keth są jakieś szanse na powrót Namakemono np. ? Co to za stwory te śmiercioszpony?

Awatar użytkownika
Kargan
Reactions:
Posty: 1420
Rejestracja: 22 listopada 2012, 13:44
Has thanked: 8 times
Been thanked: 7 times

Post autor: Kargan » 19 czerwca 2015, 10:01


Nie wiem czy jest sens iść na zwiad...mamy atakować to atakujmy. Zwiad to ryzyko wykrycia i/lub straty ludzi.

A śmiercioszpon wygląda mniej wiecej tak:

Obrazek

A tu więcej szkiców:

http://vignette3.wikia.nocookie.net/fal ... -prefix=pl
]|[ Innocence Proves Nothing ]|[

Medea Trix: WS 28, BS 44, S 32, T 29, AG 41, INT 29, PER 40, WP 32, FEL 33 (12 wounds, 2 fate points)
Erias Kantar (Black Templar Marine): WS 53, BS 37, S 40, T 42, AG 51, INT 45, PER 45, WP 46, FEL 40 (23 wounds,4 fate points)

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 23 czerwca 2015, 19:45

Sloan

Chomps Lewis wyłaził ze skór w chęci zapewnienia sojuszniczym siłom jak najwygodniejszego popasu, ale Duncan Moore nie zamierzał niepotrzebnie tracić nawet minuty. Napojeni oczyszczoną chemicznie wodą, ochotnicy zebrali się ponownie w grupę, wzmocnieni tuzinem kalifornijskich strażników więziennych. Klawisze wyróżniali się na tle całego oddziału nie tylko jednolitym umundurowaniem i uzbrojeniem, uwagę zwracały przede wszystkim ich zdeterminowane zawzięte oblicza.

PodczaS buntu więźniów w Jean zginęli wszyscy stacjonujący tam strażnicy, niektórzy z nich w walkach o kompleks, inni straceni po wzięciu przez skazańców do niewoli. Drużyna przebywająca w tym czasie w Sloan jako eskorta Kajdaniarzy zesłanych do kamieniołomów okazała się w jednej chwili grupą ostatnich żywych strażników z Jean i świadomość tego faktu napełniała wszystkich Kalifornijczyków dziką żądzą zemsty.

Słońce wciąż stało wysoko na niebie, kiedy blisko setka uzbrojonych mężczyzn i kobiet opuściła kontenerowe miasteczko zawracając na południe. Rozsypani w luźnym szyku, asekurowani przez licznych szperaczy, bojówkarze ruszyli poprzez skaliste wzgórza otaczające więzienny kompleks w Jean, płosząc swą liczebnością polujące w okolicy gekony i padlinożerne ptaki. Niesiony przez Jima Doe radiokomunikator był wykorzystywany coraz częściej, bo Hayes na bieżąco kontrolował położenie bojówki w odniesieniu do regularnych oddziałów RNK. Do nieuniknionego szturmu pozostało już tylko kilka godzin i niemal nikt nie potrafił zapanować do końca nad nerwową ekscytacją.

Bitwa o Jean miała przesądzić nie tylko o losie społeczności takich jak Goodsprings, Primm czy Sloan, jej wynik mógł zaważyć na przyszłości całego przygranicznego regionu zogniskowanego na nitce autostrady I-95.

[center]KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ[/center]
Moi drodzy, nadszedł chyba czas, by definitywnie zakończyć naszą przygodę z Falloutem, przynajmniej na pewien czas. Grupa graczy skurczyła się do trzech, w dodatku nie wszyscy mają dość czasu, by jeszcze do tego topiku zaglądać. To chyba dobry moment, by zawiesić akcję w punkcie zwrotnym fabuły i poczekać na łaskawsze czasy. Ze swojej strony chciałbym podziękować za długie miesiące wspólnej zabawy. Mamy za sobą wiele setek postów. To była bardzo dobra sesja, na dodatek momentami zaskakująco krwawa (straciliśmy w jej trakcie dwóch BG). Gracze zaprezentowali wysoki poziom wpisów, w szczególności 8ART, który wykreował w trakcie zabawy niezapomnianą postać Barta Simpsona! Dzięki raz jeszcze i do ponownego spotkania na skalistych pustkowiach Mojave.

ODPOWIEDZ