Chronieni przed słońcem brezentową plandeką, siedzący na pace ciężarówki żołnierze słuchali uważnie opowieści Barta Simpsona, nie ważąc się heroicznemu najemnikowi przerywać ani zadawać z definicji trywialnych pytań.
- Zmietliśmy ich po prostu z ziemi - oświadczył chudzielec gestykulując żarliwie rękami - Legion miał tam cały pluton... a może to był uran? Nie jestem do końca pewien jak wy to tam nazywacie w tym waszym żargonie. Nie zaprzątam sobie głowy detalami, ja jestem strategiem, nie taktykiem. Wracając do tematu, wyrżnęliśmy do nogi cały uran legionistów i jeszcze na dodatek uwolniliśmy więźniów. Wyobrażacie sobie? Te przydupasy Cezara to prawdziwe zwierzęta, nawet sobie na łby wsadzają czapki z głów psów. Jak bardzo trzeba być popierdolonym, żeby robić takie chore rzeczy?
Oparty plecami o metalową ścianę szoferki John przymknął oczy próbując się na czas podróży zdrzemnąć. Wioząca parę kurierów ciężarówka znajdowała się mniej więcej pośrodku konwoju, przez co Flanagan mógł sobie pozwolić na odrobinę odprężenia. Mężczyzna nie sądził zresztą, by ktokolwiek odważył się uderzyć w trakcie tranzytu na równie silną wojskową kolumnę. Do tak bezsensownego czynu zdolne mogły być wyłącznie zmutowane drapieżniki albo zdziczałe ghule, ale one dla odmiany nie stanowiły dla żołnierzy większego zagrożenia.
- W każdym razie Cezar już wie, że z nami nie powinien lecieć w kulki - ciągnął dalej chudzielec, któremu od chwili wyruszenia z Przyczółka nie zamykały się usta - A Kajdaniarze już całkiem są posrani ze strachu. Wykończyliśmy ich w Goodsprings, załatwiliśmy skurwieli w Primm, a reszta zabunkrowała się w Jean i nosa stamtąd nie wystawia. Mówię wam, jak poprowadzę szturm, od razu wywieszą białą flagę. Znam się na tym, mówię wam... znaczy się, nie na wywieszaniu flagi, co to, to nie. Prędzej bym sobie w łeb strzelił niż z dupy majty zdjął i nimi wymachiwał.