PBF - Wojna z Cieniem

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 17 listopada 2014, 19:29

Latwo poszlo:)

Rannych wybic do nogi. Chyba nikt nie bedzie tracil pieniedzy na leczenie zdrajcow.
Poscig jak najbardziej. Trzeba ubic ilu sie tylko da i pojmac tego jenerala Wladcow. Pojmanym w przyszlosci kaze wypalic znak hanby na czolach i pojda jako niewolnicy do kopaln! Yeah!

Trzeba jeszcze teraz zmusic hrabine do skompromitowania Kondzika, udowodnienia jego win. Potem na szafot z tym czarnoksieznikiem. Chyba ze zginal w bitwie.

Nalezy jeszcze odnalezc handlarzy z mutantami i im tez wymierzyc sprawiedliwosc.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 17 listopada 2014, 19:50

Cóż karty były dla Was nader łaskawe w bitwie, mogło być dużo gorzej. I masz bardzo wysokie Umiejętności dowódcze. Liczyłem minimum 3 starcia a zmasakrowaliście ich w 2. Z wielką przewagą.
Około 3500 jeńców poszło do kopalń i na galery. Większośc armii Władców została wybita, tych co uszli ścigano. Ponad 90% pająków i sług Władców i ich samych zostało zabitych. Część Władców popadła w niewolę. Lord Vader zabronił ich zabijać.

Nekromanta Konrad jako lennik Emhyra jest pod jego ochroną, hrabina Nicollette złożyła hołd lenny księciu Malloblaude, nowemu władcy tej ziemi z namaszczenia Imperium.

Hrabina wydała też wielu handlarzy bronią, jacy handlują ze wszystkimi, także z mutantami. Zginęli okrutnie torturowani ku chwale Imperatora, i jako pokaz tego jak Urukowie egzekwują prawo.

Opis fabularny bitwy dam jak pisałem jutro, liczę tez po nim, na jakieś Wasze wstawki fabularne.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 17 listopada 2014, 20:58

Fabularyzowany opis fragmentów bitwy.
Siły Władców prowadzone przez tajemniczego generała zwanego Cieniem, w ich składzie sa w większości Urgale, dzikie goblinoidy (orki, gobliny) oraz ogry. Sporo pająków, nieco samych Władców, kilka latających statków. Samych urgali różne szczepy jest około 20.000, plus 4.000 innych stworów, w tym genetycznie zmodyfikowanych potworów.
Generał Władców Cień ocenia sytuację z powietrza, podobnie lord Vader.

- Zaczęło się. - Twarz elfki Aryi zdradzała ogromny smutek.
Wojska w obozie czekały gotowe z dobytą bronią. Orik zamachnął się toporem, sprawdzając, czy ma dość miejsca. Arya założyła strzałę na cięciwę i uniosła łuk.

- Zwiadowca wrócił kilka minut temu - wyjaśnił Vaderowi Tan Kyrie. - Nadchodzą urgale i stwory Władców oraz oni sami.
Razem obserwowali ciemny horyzont, widoczny pośród szeregów ludzi i rzędów naostrzonych pali. Minuta wlokła się niemiłosiernie, potem następna... i następna. Nie odrywając wzroku od tunelu, Vader usadowił się w siodle na grzbiecie czarnego smoka z bagien. W dłoni czuł dodający otuchy ciężar jednej ze swych szabel. Obok niego Tan Kyrie dosiadł Tornaca, swego wierzchowca bojowego. Druid Radagast przewodził łowcom i druidom z Waluzji i Kos, jacy stanęli do walki z Władcami. Emhyr wampiryczny półbóg dowodził prawym skrzydłem, z nieumarłymi w jego składzie. Lewym skrzydłem dowodził tan Kyrie, templariusz Katana. Radagast zapewniał odwody i magiczne wsparcie. Reszta drużyny, albo polowała samotnie jak Ghelog, albo dowodziła mniejszymi oddziałami. Nagle ktoś krzyknął:

- Słyszę ich!
Wojownicy zesztywnieli, zaciskając dłonie na mieczach. Nikt nawet nie drgnął, nie odetchnął głośniej. Gdzieś z boku zarżał koń.
Powietrze rozdarły ostre urgalskie krzyki. Pierwsze ciemne postaci zakłębiły się na horyzoncie. Padł szybki rozkaz: kotły z wrzącą smołą pochyliły się na bok, wlewając gorący płyn z zamkowych murów Czarnej Twierdzy Emhyra, wprost w głodną skalną gardziel. Potwory Władców zawyły z bólu, wymachując łapami. Ktoś cisnął pochodnię w ślad za smołą i z otworu wystrzeliła pomarańczowa kolumna tłustych płomieni, pochłaniając kolejne potwory i urgale.

Kolejne fale urgali wkrótce zdeptały smołę i wygramoliły się z tuneli, tratując spalonych pobratymców. Zbite w kupę, tworzyły żywy mur naprzeciw uruków, elfów, ludzi i krasnoludów oraz nieumarłych. Za murami i zbudowana niedawno dodatkową palisadą, której budowę nadzorował Orik, pierwszy rząd łuczników naciągnął łuki i wystrzelił. Vader i Arya dołączyli swe strzały do śmiercionośnego roju, patrząc, jak szeregi urgali i sługusów Władców topnieją.

Linia wroga zadrżała, przez moment zdawało się, że pęknie. Jednak stwory błyskawicznie osłoniły się tarczami i wytrzymały atak. Łucznicy wystrzelili ponownie, ale urgale nadal wylewały się na powierzchnię w przerażającym tempie.

Vadera oszołomiła ich ogromna liczba. Mieli wszystkie zabić? Zdawało się, że to zadanie szaleńca. Jedyną pociechę stanowił fakt, że nie dostrzegł wśród nich latających statków, widocznie Avnar spełnił swoje zadanie. Przynajmniej na razie, nie było ich widać.
Armia przeciwnika utworzyła wkrótce gęstą masę ciał, która zdawała się ciągnąć bez końca. Wśród nich załopotały poszarpane, ponure sztandary. Zabrzmiały żałosne dźwięki rogów. Cała armia Władców ruszyła do ataku, wydając z siebie dziki, wojenny okrzyk.

Wpadli na rząd pali, pozostawiając na nich śliską krew i trupy pierwszych szeregów. Znad bariery wzleciała chmara czarnych strzał, atakując przyczajonych obrońców. Vader pochylił się,. Strzały odbiły się z grzechotem od łusek smoka jakiego dosiadał lord Vader.

Przez chwilę powstrzymana w swym naporze horda urgalska zawahała się zaskoczona. Sprzymierzeni zwarli szyki, czekając na następną szarżę. Po kilku minutach ponownie zabrzmiały wojenne okrzyki i urgale i stwory Władców ruszyły naprzód. Atak był bardzo gwałtowny. Siła rozpędu pozwoliła urgalom pokonać rzędy pali. Tymczasem pikinierzy i włócznicy rozpaczliwie atakowali ich szeregi, próbując odepchnąć stwory. Wytrzymali tylko chwilę; złowieszczej fali nie dało się zatrzymać.
Po przełamaniu pierwszych linii obrony obie armie zderzyły się w końcu. Ludzie, urukowie, elfy i krasnoludy z ogłuszającym wrzaskiem skoczyli do walki. Czarny smok Vadera ryknęła i rzucił się naprzód, nurkując w dół w wir hałasów i śmiertelnego tańca.

Szponami i zębami rozszarpał urgala. Jego kły były równie śmiercionośne jak miecze, ogon tłukł niczym olbrzymia maczuga. Vader z góry odparował cios młota wodza urgali, chroniąc skrzydła smoka. Miał wrażenie, że szkarłatna klinga jego szabel lśni z radości za każdym razem, gdy pokrywa je świeża krew.
Kątem oka dostrzegł Radagasta, rąbiącego szyje urgali potężnymi ciosami topora. Obok druida walczył Tan Kyrie na Tornacu. Jego twarz wykrzywiał potworny grymas. Wojownik gniewnie wymachiwał mieczem, pokonując każdy opór. A potem Czarny smok odwrócił się i Vader ujrzał Gheloga, przeskakującego trupa przeciwnika.

Jeden z urgali powalił rannego krasnoluda i uderzył mieczem w przednią prawą nogę smoka. Jego klinga wśród deszczu iskier odskoczyła od zbroi. Vader wymierzył mu cios w głowę, lecz szabla utknęła między rogami potwora. Z cichym przekleństwem Vader zeskoczył z siodła i powalił urgala, rozbijając mu twarzdrugą szablą. Wyrwał swoją broń i uskoczył przed kolejnym atakiem.

Loty czarnego smoka, nad polem walki pozwoliły Vaderowi zorientować się, co dokładnie się dzieje. W Czarnej Twierdzy toczyły się niejako jednocześnie trzy bitwy, na skrzydłach i w centrum.

Urgale i sługusy Władców zgromadziły się wokół kilkunastu sztandarów, każdy z nich symbolizował klan, Vader nie potrafił jednak dostrzec, kto dowodził wszystkimi. Klany nie zwracały na siebie uwagi, zupełnie jakby otrzymywały rozkazy skądinąd. Pożałował, że nie wie, kto dokładnie dowodzi i gdzie jest. Wówczas z czarnym smokiem, mogliby spróbować go zabić.


Czarny smok szybko pofrunął ku oblężonym krasnoludom, przepływając tuż nad Hrothgarem. Odziany w złotą zbroję krasnoludzki król stał na czele niewielkiej grupki pobratymców, wymachując Volundem, młotem przodków. Biała broda zalśniła w świetle latarni, gdy uniósł wzrok, patrząc na Vadera. W jego oczach zabłysły iskierki podziwu.

Czarny smok wylądował obok krasnoludów, naprzeciw napierających urgali. Nawet najodważniejszy z nich cofnął się w obliczu wściekłego smoka. Krasnoludy ruszyły naprzód. Vader starał się chronić smoka; z lewej strony osłaniały ją krasnoludy, lecz z przodu i z prawej kipiało morze wrogów. Nie okazywał im łaski, wykorzystując każdą sposobność, a jeśli szable nie nie pomagały, bez wahania używał katańskiej magii. Włócznia odbiła się od jego boku, boleśnie obijając ramię. Nie zważając na ból, Vader roztrzaskał czaszkę urgala. Mózg zmieszał się z metalem i odłamkami kości.

Z podziwem patrzył na Hrothgara, który choć stary, zarówno według standardów ludzi, jak i krasnoludów, wciąż nie miał sobie równych na polu walki. Żaden urgal czy nawet pająk nie potrafił przeżyć ataku krasnoludzkiego króla i jego gwardii. Za każdym razem, gdy Volund uderzał we wroga, towarzyszył temu odgłos przypominający gong śmierci. Kiedy włócznia powaliła jednego z jego wojowników, Hrothgar chwycił ją i ze zdumiewającą siłą przeszył na wylot odległego o dwadzieścia kroków właściciela.
Podobnie bohaterskie wyczyny sprawiały, że Vader porywał się na jeszcze większe ryzyko, próbując choćby częściowo dorównać potężnemu władcy.

W innym miejscu pola bitwy szalał Ghelog. Niemal zatracił się w rzezi. Ciosy tana Kyrie zadawane z siodła ciężkiego rumaka siały śmierć.

Lord Vader pospołu z Ghelogiem, Avnarem i Tristanem oraz Radagastem dostali się na jedyny latający statek dowodzenia Władców i z pomocą kilku wampirów, wybili załogę oraz pokonali samego Cienia, który był czymś w rodzaju upiora starożytnego wodza, jakiego przywołali Władcy by dowodził ich armią.
Bitwa zakończyła się totalnym pogromem siła Władców. Szczegóły, w tym straty były we wcześniejszych wpisach technicznych.
Techniczny, poniżej kilka stworów Władców z jakimi też walczyliście.
Harpunowce to inteligentne, wędrowne drzewa, których pień pokrywają kolce o poszarpanych brzegach, długie mniej więcej jak oszczep i przytwierdzone mocnymi kłączami. Drzewo pożywia
się, wystrzeliwując takie harpuny, w stronę ofiary, a potem wypijając jej życiowe soki.

Jedynym celem istnienia tak zwanych latających mózgów jest przemierzać niebo Waluzji w poszukiwaniu myśli istot rozumnych i przesyłać je Władcom.

Asasyni to bezszelestni, śmiertelnie skuteczni Sa Karanowie zabójcy. Dzięki zdolnościom telekinetycznym potrafią zajść ofiarę od najmniej spodziewanej strony i całkowicie zaskoczyć.

Pająki, zdegenerowane dzieci Sa Karanów, to czterorękie potwory trapione wiecznym, nienasyconym
głodem. Stanowią znakomitą większość armii inwazyjnej.

Niebieskie pająki to najnowszy triumf inżynierii genetycznej Władców: jeszcze groźniejsza odmiana
tych śmiertelnie niebezpiecznych potworów.

Najwyższą kastą społeczeństwa Sa Karanów są naukowcy. Zazwyczaj mądrzejsi i starsi od asasynów,
w walce polegają nie tyle na sile oręża, co na potędze umysłu. Jak wszyscy przedstawiciele rasy najeźdźców, noszą czarne zbroje oraz maski, które chronią ich skórę przed ohydnie czystym powietrzem Waluzji.
Nie rozstają się też z hebanowymi laskami, z których miotają pioruny energii psionicznej.

Usychacz.
Władcy stworzyli te potworne bestie przed dwoma tysiącami lat, podczas podboju planety, na którą uciekli. Dali im ciało giganta, troje oczu zdolnych widzieć w ciemności i dostrzegać ciepło oraz jedną uschniętą dłoń, która niszczy wszystko, czego potwór nią dotknie. Po inwazji, najeźdźcy wysłali na pustkowia Waluzji cały kontyngent tych bestii. Ich zadaniem jest ścigać wszystkich zbiegów, którym udało się wyrwać na swobodę. Usychacze nie atakują Władców ani pająków, ale wszystkie inne istoty nawet twory Sa Karanów, mogą stać się ich zwierzyną. Nazwę zawdzięczają mocy lewej dłoni, która wygląda na uschniętą. Każda rzecz, na której zacisną się jej palce, w mgnieniu oka starzeje się i niszczeje.

Wirnik.
Te bestie przypominają gigantyczne, trzynogie kraby o podobnych do kamienia pancerzach, dzięki którym łatwo im kryć się wśród skał. Trwają tam całkowicie nieruchomo, w uśpieniu, bezustannie
badają jednak okolice czymś w rodzaju psionicznej echosondy. Wirniki nie mają oczu, potrafią jednak wyczuwać umysły, jak Sa Karanowie. Ostre jak brzytwa pazury trzech mocarnych nóg mogą bez
trudu przeciąć zbroję płytową, a okrągły odwłok wyposażony jest w pełną ostrych zębów paszczę, otoczoną przez trzy żuwaczki. Zabiwszy ofiarę ciosami pazurów, wirnik odrywa kawałki ciała żuwaczkami, a następnie pożera.
Ostatnio zmieniony 17 listopada 2014, 22:27 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 17 listopada 2014, 21:11

Liczę na Wasze wstawki fabularne. Ale to już koniec tego PBF-a.
Dziękuję Wszystkim za grę. Dzięki PBF-om doszlifowałem sobie sposób prowadzenia PBF na mechanice Fate.
Kolejne PBF-y pójdą łatwiej.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 19 listopada 2014, 11:12

Po raz kolejny lord Vader i Hierofant Radagast, zostali bohaterami Kos i Waluzji i walk z Władcami.

Ghelog, Tristan, Avnar, Tan Kyrie, stali się nimi po raz pierwszy. Zostaliście obsypanii pochwałami i podarkami księcia Malloblaude, aktualnego suwerena tych ziem.

Lord Vader i druid Radagast otrzymali Złote Ordery Katana za zasługi dla Imperium, pozostali otrzymali Srebrne Ordery Katana.
Otrzymaliście też po 10.000 sztuk złota na głowę. Lord Vader ma propozycję objęcia urzędu Szefa wywiadu ds. Specjalnych w całym Imperium.
Jakieś szanse na wpisy końcowe są?
Ostatnio zmieniony 19 listopada 2014, 13:09 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Dingo
Reactions:
Posty: 56
Rejestracja: 18 września 2014, 12:36

Post autor: Dingo » 19 listopada 2014, 12:25

Jutro, mospanie, jutro.:)

Dzisiaj idę na nocną zmianę więc nie bardzo.
Czy jestem szlachta? Jestem. Bo ju? zdarzy?o si? kogo? zaszlachtowa?, SZabl?, SZtachet?, SZtyletem i SZyndleria?skim SZlaparkiem.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 19 listopada 2014, 15:31

Radagast wylądował na wysokiej skarpie i szybko zrzucił szatę. Skoczył w toń błękitnego górskiego jeziora. Z radością powitał falę chłodu czystej jak kryształ wody. Nieśpiesznie popłynął na samo dno i uchwyciła się kamienia.
Z radością odczuwał jak uchodzi z niego żar wojny, pragnienie mordu, nienawiść, gniew. Odzyskiwał spokój i równowagę. Mimo, że należał do kręgu ziemi i czcił boginię ognia, to uwielbiał wodę. Woda pozwalała mu przypomnieć kim jest i skąd pochodzi.
Aż trudno uwierzyć, że urodził się jako kolejny syn średniozamożnego kupca. Jako jedyny w ludzkiej rodzinie posiadał cechy orka przez co był przedmiotem drwin i wyzwisk. Jakże to było dawno! Późnej ucieczka z domu, awanturnicze życie na statku, więzienie. Później rozpoczęcie ścieżki nauk druidyckich. Następnie nauki przerwane przez armię nieumarłych i podróż do Ostrogaru.

To tam zaczęło się jego nowe życie. Wtedy gdy spotka Tan Vadera.

Druid zabulgotał przypominając sobie rozróbę w Ostrogarze. Wypłynął na powierzchnię wody i zaczął dryfować na plecach.

Taki krótki czas a tyle się zmieniło. Jego orcza krew pogardzane w rodzinnych stronach stała się przepustką w do wielkich czynów w nowym świecie. Bohater Waluzji i Kos! Odznaczony orderem Katna! Hierofant Waluzji! Podwładny jednego z najbłyskotliwszych generałów Imperium! Tak, nie tylko on robił błyskotliwą karierę, ale Lord Vader jeszcze większą. Z resztą czyż nie wszyscy towarzysze którzy brali udział w ostrogarskiej kabale stali się wielkimi ludźmi? Czyż ich wielkość nie zaczęła się gdy awatara Katana nie spojrzał na nich swoich wszechwidzącym okiem?

Radagast dla rozgrzewki przepłynął kilkaset metrów szybkim tempem. Po głowie cały czas krążyły mu obrazy bitwy. Zbezczeszczone najwstrętniejszym rodzajem magii drzewa, które ciskały harpuny. Zamknięte w skorupach wirniki. Zmutowane pająki i inne zwierzęta. Czy ci Władcy nie szanują niczego? Nawet natury! Śmieli się nawet dla swoich celów przyzwać potężnego upiora. Na szczęście druid go odnalazł i wraz z kompanami odesłał w czeluść.

Życie jednak potrafi zaskoczyć. Deliad, teraz zwany Radagastem wyruszył ze swych rodzinnych stron szukając pomsty na martwiakach. Teraz jednak wampir był jednych z najlepszych jego sojuszników.

Radagast wyszedł z wody i ruszył po ubranie. Powoli stąpał po ziemi czując jej strukturę i siły. Stąpał po jego ziemi, którą przyrzekł się opiekować na chwałę natury i Katana. Szybko wdział ubranie i ruszył do swojego wspaniałego dowódcy po kolejne rozkazy. Wiecznie na służbie, wiecznie przeciw wrogom natury.
Jak zwykle kawał dobrej roboty Araven. Niestety dla mnie trochę za szybkie tempo. Nie przez ciebie, lecz przez mój brak czasu. Dobrze, że inni podtrzymali sesję.
Grał mi się fajnie, tym bardziej, że po raz kolejny tą samą postacią, która z pbf-a na pbf rośnie w siłę i się rozwija. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś nią zagram.
Ostatnio zmieniony 19 listopada 2014, 15:37 przez deliad, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 19 listopada 2014, 16:33

W głowie Vadera kołatało pytanie czy jest gotowy na taką próbę. Placówki Waluzji i Kos były totalnym końcem świata, gdzie Uruk musiał przypominać wszem i wobec, kto rządzi tym zapomnianą przez katanów prowincją. Teraz miał zasiąść za sterem najważniejszej instytucji służącej Bogu. Kierować precyzyjne uderzenia niewidzialnych sztyletów w serca wrogów. Przenikać wszelkie plany, krzyżować sposki, zawiązywać żywotne dla Imperium sojusze, kierować nieśmiertelne legiony uruków, tam gdzie były potrzebne. Wielka to odpowiedzialność, ale też niezmierzona łaska ze storny Największego. Tak, byk gotów unieść brzemię. Wielki Katan nie powierzyłby takiego zadania komuś nieodpowiedniemu. Śwoadectwo lojalności i oddania, tan Barth wystawił już wielokrotnie. Pokazał iż umie jednoczyć często wrogich sobie sojuszników. Że potrafi karać wrogów imperium tak jak nakazywały wersety pism. Że potrafi poprowadzić tysiące ku chwale zwycięstwa.

Zostawiał Waluzje i Kos w rękach wiernych druchów, aby zasiąść za prostym biurkiem w pozbawionej okien komnacie, skrytej gdzieś w czeluściach pałacu Katana. Czy jeszcze spotka Radagasta? Księcia Amrasa? Niezbadane są wyroki boskie. Będzie musiał przydzielić dyskretną ochronę swym druhom. Mogli stać się celami, zakładnikami, mogącymi służyć wrogim siłom naginać wolę Vadera, aby chronić przyjaciół. Vader musiał zginąć, przestać istnieć w oficjalnym obiegu, pogrążyć w żałobie rodzinę i druhów. Musiał to zrobić, aby nie musieli ginąć jego bliscy. Podpisze stosowne listy, zaaranżuje "wypadek". Będą bezpieczni.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 19 listopada 2014, 17:19

Jak coś, to za jakiś czas zagralibyście kolejna przygodę tymi postaciami?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 19 listopada 2014, 19:05

Vader niemal zawsze gotowy. Ale fobrze byloby za jakis czas. Prowadze sesje i jeszcze gram w tylu ze nawet nie pamietam:)

Ale teraz to juz boje sie skali epickosci. Leszcze z SoKu to nam juz nie podskocza;) bedziemy musieli sie cofnac 9000 lat i ratowac malego Katana:)

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 19 listopada 2014, 19:08

Poczekamy na deklaracje Innych BG. I jasne, że za jakiś czas. Muszę też odetchnąć i zebrać pomysły. Damy radę.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 19 listopada 2014, 19:22

Zwarty i gotowy. Najlepiej za kilka miesięcy.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 21 listopada 2014, 16:39

Wkrótce odbył się sfingowany pogrzeb lorda Vadera, bardzo wiarygodny dzięki zaangażowaniu potężnej magii. Waluzją i Kos opłakiwały jednego ze swych największych wybawców i bohaterów. O Waszej drużynie powstało już chyba więcej pieśni sławiących Wasze czyny, niż o drużynie Siedmiorga, najsławniejszej do tej pory w tych stronach.
Dingo, walniesz jakiś wpis końcowy?
Mam pomysł jak zrobić kolejna przygodę, mimo waszej wielkiej potęgi.

Dingo
Reactions:
Posty: 56
Rejestracja: 18 września 2014, 12:36

Post autor: Dingo » 21 listopada 2014, 17:37

Ghelog

Wojna z Władcami dobiegła końca. Wiele tysięcy dusz znalazło drogę w zaświaty. Ciała poległych palono na wielkich pogrzebowych stosach, ich własność przypadła żywym. Ale w porównaniu do nagrody jaką Płaszcz Nocy otrzymał od wdzięcznego cesarza wszelkie ekwipunki to było tyle co nic.
Ghelog jeszcze raz z lubością pogładził ciężką skrzynię z dębu obitego żelazem. Dziesięć tysięcy świętych ryjów. Dość by do końca życia żyć we względnym dostatku.
Znaczyło to, ni mniej, ni więcej, że Ghelog do swych dni ostatnich mógł żyć jak chciał. Polować zawsze wtedy kiedy chciał i na co/kogo chciał.
Z trudem załadowawszy skrzynię na kupiony właśnie wóz Płaszcz Nocy zajął miejsce woźnicy i strzelił z bata. Jego celem były wielkie puszcze rodzimego Archipelagu.
Dziesięć tysięcy żywotów! Dziesięć tysięcy światów!
Ghelog opuścił Waluzję by już nigdy tu nie wrócić. Czekały go polowania w innej części świata.
Po kres jego dni...
Czy jestem szlachta? Jestem. Bo ju? zdarzy?o si? kogo? zaszlachtowa?, SZabl?, SZtachet?, SZtyletem i SZyndleria?skim SZlaparkiem.

Dingo
Reactions:
Posty: 56
Rejestracja: 18 września 2014, 12:36

Post autor: Dingo » 05 grudnia 2014, 21:30

Zgodnie z sugestią Aravena zadaję pytanie do współgraczy. Deliad, 8art i inni; Araven ma gotową przygodę. Nie chcielibyście zagrać w szybszym terminie? Dajcie TAK bo inaczej będę musiał szukać lekarstwa na nudę na innym forum.:)
Czy jestem szlachta? Jestem. Bo ju? zdarzy?o si? kogo? zaszlachtowa?, SZabl?, SZtachet?, SZtyletem i SZyndleria?skim SZlaparkiem.

ODPOWIEDZ