PBF - Oddech ciemności
-
- Reactions:
- Posty: 12615
- Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
- Has thanked: 138 times
- Been thanked: 84 times
- Kontakt:
30 Katesh 608 OR, Langmere
Trzej Grzmociciele wjechali do miasteczka czując wszechwładne zmęczenie. Mięśnie cierpły im po prawie całej nocy spędzonej w siodłach, a zszargane brutalnymi doświadczeniami nerwy rozpaczliwie domagały się ukojenia. Pamiętni domostwa, do którego miejscowi odnieśli dwa dni wcześniej poturbowanego Księcia, mężczyźni podjechali przed siedzibę lekarza przywiązując konie do ogrodzenia i wymieniając zdawkowe pozdrowienia z mijającymi ich przechodniami.
Przemierzający ulice Langmere ludzie pozwalali sobie na podejrzliwe spojrzenia, bo wygląd Grzmocicieli pozostawiał wiele do życzenia, koniec końców jednak nikt nic im nie powiedział. Usytuowane na pogórzu Wyrmwallu górnicze miasteczko bywało sceną wielu wydarzeń, w rezultacie których ludzie obnosili się z pokrwawioną lub podartą odzieżą.
Wywołany do drzwi stanowczym pukaniem, znajomy już doktor uśmiechnął się na powitanie gości i wyciągnął w stronę Bannistera dłoń.
- Jakieś paskudne oparzenie? - zapytał niemal natychmiast przenosząc spojrzenie na Rogana, drapiącego ustawicznie zeszpecenia na twarzy w miejscu, gdzie jego skórę pokryła pajęcza ślina - Nie wygląda to dobrze. Mam spojrzeć?
- Po prawdzie przyjechaliśmy po naszego druha - wtrącił naprędce Stryker, który wolał nawet nie myśleć o kosztach następnej lekarskiej wizyty - Co u niego? Nada się ta jego noga do konnej jazdy?
- W siodle dwa dni po złamaniu nogi? - doktor zaśmiał się dobrodusznie - Oszalałby z bólu po godzinie. Ale to mu nie grozi, bo wasi przyjaciele zabrali go własnym powozem.
- Jacy przyjaciele? - Trzeci zamrugał oczami w wyrazie zupełnego niezrozumienia - To jego tu nie ma?
- Pojechał wczoraj wieczorem do Clockers Cove - odpowiedział nieco zbity z tropu lekarz - Zabrali go jegomościowie, którzy się powiadali waszymi znajomymi. I zostawili dla was list. Poczekajcie chwilę.
Lekarz odwrócił się w miejscu i odszedł w głąb domostwa pozostawiając na progu całkowicie zdumionych Grzmocicieli.
Trzej Grzmociciele wjechali do miasteczka czując wszechwładne zmęczenie. Mięśnie cierpły im po prawie całej nocy spędzonej w siodłach, a zszargane brutalnymi doświadczeniami nerwy rozpaczliwie domagały się ukojenia. Pamiętni domostwa, do którego miejscowi odnieśli dwa dni wcześniej poturbowanego Księcia, mężczyźni podjechali przed siedzibę lekarza przywiązując konie do ogrodzenia i wymieniając zdawkowe pozdrowienia z mijającymi ich przechodniami.
Przemierzający ulice Langmere ludzie pozwalali sobie na podejrzliwe spojrzenia, bo wygląd Grzmocicieli pozostawiał wiele do życzenia, koniec końców jednak nikt nic im nie powiedział. Usytuowane na pogórzu Wyrmwallu górnicze miasteczko bywało sceną wielu wydarzeń, w rezultacie których ludzie obnosili się z pokrwawioną lub podartą odzieżą.
Wywołany do drzwi stanowczym pukaniem, znajomy już doktor uśmiechnął się na powitanie gości i wyciągnął w stronę Bannistera dłoń.
- Jakieś paskudne oparzenie? - zapytał niemal natychmiast przenosząc spojrzenie na Rogana, drapiącego ustawicznie zeszpecenia na twarzy w miejscu, gdzie jego skórę pokryła pajęcza ślina - Nie wygląda to dobrze. Mam spojrzeć?
- Po prawdzie przyjechaliśmy po naszego druha - wtrącił naprędce Stryker, który wolał nawet nie myśleć o kosztach następnej lekarskiej wizyty - Co u niego? Nada się ta jego noga do konnej jazdy?
- W siodle dwa dni po złamaniu nogi? - doktor zaśmiał się dobrodusznie - Oszalałby z bólu po godzinie. Ale to mu nie grozi, bo wasi przyjaciele zabrali go własnym powozem.
- Jacy przyjaciele? - Trzeci zamrugał oczami w wyrazie zupełnego niezrozumienia - To jego tu nie ma?
- Pojechał wczoraj wieczorem do Clockers Cove - odpowiedział nieco zbity z tropu lekarz - Zabrali go jegomościowie, którzy się powiadali waszymi znajomymi. I zostawili dla was list. Poczekajcie chwilę.
Lekarz odwrócił się w miejscu i odszedł w głąb domostwa pozostawiając na progu całkowicie zdumionych Grzmocicieli.
Dotarliście szczęśliwie do Langmere, ale Książę już się stamtąd zawinął!
-
- Reactions:
- Posty: 6267
- Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
- Has thanked: 121 times
- Been thanked: 81 times
Stryker był w ciężkim szoku. Wszystko wskazywało na to, że powrót do Kangmere nie był końcem złej passy Grzmocicieli. Nathaniel zastanawiał się tylko któż taki porwał Księcia, bo przyjaciół jakich mieli najemnicy, byli na cmentarzu. Koledzy Wrighta? Może jego zabójcy? A może trolaki z Clockers Cove z którymi mieli małe spięcie niedawno? Trzeci wyrwał list z rąk Rogana:
- Dawaj pismo Vain. Przecież ty ledwo litery składasz, ja to przeczytam.
- Dawaj pismo Vain. Przecież ty ledwo litery składasz, ja to przeczytam.
-
- Reactions:
- Posty: 12615
- Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
- Has thanked: 138 times
- Been thanked: 84 times
- Kontakt:
30 Katesh 608 OR, Langmere
Kiedy doktor wrócił, przyniósł ze sobą jakiś złożony w czworokąt list oraz niewielkie metalowe pudełeczko. Obydwa przedmioty trafił natychmiast w ręce niecierpliwego Strykera. Rozkładany papier zaszeleścił cicho.
- Czytaj na głos, co tam stoi! - polecił równie zaniepokojony Reynard, zaglądający Trzeciemu przez ramię.
- Nasz wspólny przyjaciel, Lon Fenwick, posiadał rodową pamiątkę, którą chcielibyśmy odzyskać - wyrecytował skonfundowany, ale zarazem coraz bardziej przerażony Nathaniel - Chętnie wymienimy ją na waszą własność. Zawartość szkatułki poświadczy o szczerości naszej oferty oraz jej powadze.
Wcisnąwszy list w rękę Bannistera Trzeci pochwycił za szkatułkę i otworzył jej wieczko.
- Nie zaglądałem do środka - zastrzegł czym prędzej miejscowy lekarz - Wasi znajomkowie prosili o zachowanie dyskrecji.
Stryker nic nie odrzekł, sparaliżowany lepką grozą, która odebrała mu mowę i wstrzymała na krótką chwilę bicie serca.
We wnętrzu metalowego pudełeczka znajdowały się dwa przedmioty, obydwa równie przerażające: odcięte ludzkie ucho i odcięty palec. Na palcu wciąż tkwił miedziany pierścień, który natychmiast przypomniał Trzeciemu, gdzie Grzmociciel widział go po raz ostatni.
Na palcu Leta Bancrofta.
[center]KONIEC[/center]
Kiedy doktor wrócił, przyniósł ze sobą jakiś złożony w czworokąt list oraz niewielkie metalowe pudełeczko. Obydwa przedmioty trafił natychmiast w ręce niecierpliwego Strykera. Rozkładany papier zaszeleścił cicho.
- Czytaj na głos, co tam stoi! - polecił równie zaniepokojony Reynard, zaglądający Trzeciemu przez ramię.
- Nasz wspólny przyjaciel, Lon Fenwick, posiadał rodową pamiątkę, którą chcielibyśmy odzyskać - wyrecytował skonfundowany, ale zarazem coraz bardziej przerażony Nathaniel - Chętnie wymienimy ją na waszą własność. Zawartość szkatułki poświadczy o szczerości naszej oferty oraz jej powadze.
Wcisnąwszy list w rękę Bannistera Trzeci pochwycił za szkatułkę i otworzył jej wieczko.
- Nie zaglądałem do środka - zastrzegł czym prędzej miejscowy lekarz - Wasi znajomkowie prosili o zachowanie dyskrecji.
Stryker nic nie odrzekł, sparaliżowany lepką grozą, która odebrała mu mowę i wstrzymała na krótką chwilę bicie serca.
We wnętrzu metalowego pudełeczka znajdowały się dwa przedmioty, obydwa równie przerażające: odcięte ludzkie ucho i odcięty palec. Na palcu wciąż tkwił miedziany pierścień, który natychmiast przypomniał Trzeciemu, gdzie Grzmociciel widział go po raz ostatni.
Na palcu Leta Bancrofta.
[center]KONIEC[/center]
-
- Reactions:
- Posty: 12615
- Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
- Has thanked: 138 times
- Been thanked: 84 times
- Kontakt:
Jeśli będzie taka wola ogółu (8ART, Araven, Delial), będziemy mogli pomyśleć kiedyś o kontynuacji tej przygody. Rzucę niedługo informację o ilości PD, które zdobyliście w "Oddechu ciemności", ze swojej zaś strony chciałbym podziękować za przyjemną grę. Klasycznie już mieliśmy kilka opóźnień w biegu fabuły, ale najbardziej wytrwali gracze nie zawiedli docierając do finału! Z mojej strony nie ma w zasadzie większych uwag, wszak w skład drużyny wchodzili starzy wyjadacze, którzy wiedzieli doskonale, o co w zabawie chodzi.
Mnie osobiście się podobało, w dodatku udało się w przeciągu dwóch ostatnich przygód zbudować pewną aurę widma wiszącego ustawicznie nad głowami nieszczęsnych Grzmocicieli!
Do zobaczenia w Clockers Cove!
Mnie osobiście się podobało, w dodatku udało się w przeciągu dwóch ostatnich przygód zbudować pewną aurę widma wiszącego ustawicznie nad głowami nieszczęsnych Grzmocicieli!
Do zobaczenia w Clockers Cove!