PBF - Oddech ciemności

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 03 maja 2015, 18:00

Chcecie zawrócić z powrotem do obozowiska? (dodam, że dzieli Was teraz od niego ponad pół godziny drogi na piechotę).

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 03 maja 2015, 18:12

Ja tam nigdzie nie wracam, jedziemy na oklep bez siodeł.

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 04 maja 2015, 08:38

Roagan związał dwa plecaki z paski i przewiesił je przez grzbiet konia, następnie odciął fragment liny i zaimprowizował z niego popręg, który miał zabezpieczyć bagaże przed zsuwaniem się. Z drugiego fragmentu liny zrobił zaimprowizowaną podwójną pętlę zakładaną za uczy i wokół pyska tuż pod oczami. Słysząc rozmowę kompanów powiedział.

- Granica między odwagą a szaleństwem jest bardzo wąska. Nie przekraczajmy jej bez wielkiej potrzeby. Powrót po siodła zajmie nam dużo czasu, a powrót do tego miejsca pewnie tyle samo, bo szybkość konia w nocy porównywalna jest do tępa marszowego. Poza tym, to były nowe siodła, jeszcze do naszych zadków niedostosowane. Równie niewygodne jak jazda na oklep. Nie mitrężmy więcej czasu. Poprowadzimy konie, a o świcie pojedziemy na zmianę.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 04 maja 2015, 10:12

30 Katesh 608 OR, górskie lasy nocą

Odzyskane w zaskakujący sposób wierzchowce szybko zostały objuczone wyniesionymi z obozowiska sakwami. Pozbywszy się niewygodnego ciężaru, Grzmociciele ruszyli czym prędzej w dół potoku, wciąż bacznie nadstawiając uszu. Nikt nie prosił o popas, nikt nie uskarżał się na bolące coraz bardziej mięśnie. Wszyscy wiedzieli doskonale jakie niebezpieczeństwo czaiło się w pozostawianych w tyle górach Wyrmwallu.

Odzyskanie koni pozwoliło przyśpieszyć tempo ucieczki. Ciemność nocy wypełniona była jedynie pokrzykiwaniem ptaków i odgłosami wydawanymi przez owady, po pewnym jednak czasie do uszu zbiegów dotarł inny dźwięk - narastający z każdą chwilą szum płynącej wartko rzeki.
Najwyraźniej zbliżacie się do Murkhamu!

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 04 maja 2015, 17:35

30 Katesh 608 OR, północny brzeg Murkhamu

Widok połyskującej w świetle Calderu rzeki wprawił wszystkich w zrozumiałą ekscytację. Nurt Murkhamu był wartki tak wysoko w górach, toteż szum wody przyjemnie łagodził zszargane nerwy zbiegów. Puszczając na chwilę postronki koni mężczyźni zbiegli nad wodę zanurzając się w niej po kolana i polewając spoconą skórę. Forsowny marsz przez góry bardzo wszystkich znużył, toteż niektórzy bez wahania zaczęli pić wodę prosto z koryta rzeki.

- Jest lepsza niż wino - wykrztusił Trzeci, który otarł mokre usta rękawem bluzy i usiadł w wodzie chłodząc rozpalone nadmiernym wysiłkiem ciało. Znajdujący się tuż obok Rogan zanurzył w wodzie twarzy, choć na chwilę czując ulgę w miejscu, gdzie poparzył go pajęczy jad.

- Brzegiem łatwo będzie pojechać, światło księżyca bez trudu na to pozwoli - oznajmił Reynard rozglądając się wokół siebie - Wsiądziemy na konie po dwóch, dzięki temu sporo zyskamy na czasie.

- Jeśli wszyscy się napiliście, pora ruszać - Yaros Thane podszedł do wierzchowca Prescotta i wspiął się zwinnie na jego grzbiet. Bannister zarzucił na ramię swą sakwę i zbliżył się do alchemika zamierzając się do niego dosiąść.

- Naprawdę chcesz tam wrócić? - spytał były sierżant podnosząc w górę wzrok - Do tego grobowca?

- W takich miejscach kryją się ogromne bogactwa - skinął głową Thane - Sam widziałeś. A strażnik tamtego miejsca przestał istnieć, sam go zniszczyłem. Nic mnie nie powstrzyma...

Alchemik urwał znienacka, stęknął głucho prostując się jednocześnie konwulsyjnie. Spoglądający na niego Bannister stężał czując na swej twarzy gorącą ciecz.

- Co to... - zaczął cofając się mimowolnie, chociaż do jego umysłu dotarło już wyjaśnienie słane oczami i uszami Caspianina.

Ogromny oszczep, przypominający raczej niedbale ostrugany pal niż broń z prawdziwego zdarzenia, wbił się w środek pleców siedzącego na koniu Thane i przeszył ciało alchemika na wylot wychodząc pośrodku jego piersi.

Gorąca krew Fharińczyka obryzgała w ułamku chwili oblicze Bannistera.
Ktoś wygłosi coś wielkopomnego?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 04 maja 2015, 18:06

- Thane!!! - wrzasnął Stryker. Nie był medykiem, ale nie wyglądało to na ranę z jakiej alchemik mógłby się wykaraskać. Przez myśli przeszły wszystkie myśli, które z prędkością błyskawicy zrodziły się w głowie Nathaniela wraz ze śmiercią pracodawcy. Bardzo odległe myśli, biorąc pod uwagę gdoze się znajdowali.

Morrowie, jak nas bedą w Clockers Cove oceniać, skoro z nie upilnowaliśmy Yarosa. U Loży mamy pozamiatane... Ani chluby, ani chwały to Grzmocicielom nie przyniesie...

Jeśli tylko ujdziemy stąd żywcem...


Otrzeźwienie przyszło równie szybko, wypełniając członki Strykera nowymi siłami zrodzonymi potęgą strachu i przerażenia. Dopadły ich trolaki. Bo kto mógłby cisnąć takim drągiem?

- Panowie w cwał!!! - po czym skoczył na konia Thane.
Wiekopomne słowa??? Na usta ciśnie się tylko jedno... "Kurwości Thane dawaj nam kasę!!!":) Jak tak dalej pójdzie to zyskamy sławę gości, których wszyscy pracodawcy padają jak muchy...

Spadajmy stąd jak najszybciej! Stryker chyba nieźle jeździ jako Rozbójnik. Spróbuję utrzymać na koniu ciało Thane'a. Może uda nam się chociaż jego przywieźć do
miasta, aby uchronić się przed zarzutami, żeśmy go sami ubili dla paru złociszy:o

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 04 maja 2015, 18:51

30 Katesh 608 OR, północny brzeg Murkhamu

Stryker dopadł konia, na którym wciąż siedział wyprężony w przedśmiertnym spazmie Yaros Thane. Młodzieniec wskoczył na grzbiet wierzchowca zamierzając podtrzymać ciało alchemika w miejscu, ten jednak ześlizgnął się Grzmocicielowi spadając z głuchym odgłosem pod kopyta przerażonego konia.

Łapiąc za postronek Trzeci obejrzał się w stronę linii lasu i skamieniał widząc wysypujące się ze smolistych ciemności masywne kształty.

- Trollaki! - wrzasnął na całe gardło zapominając w jednej chwili o martwym wysłanniku Loży.

Grzmociciele dosłownie wystrzelili z sięgającej do kolan wody, sadząc wielkimi susami w stronę pozostałych wierzchowców. W powietrzu poniósł się kwik przestraszonych zwierząt, które wyczuły już charakterystyczny zapach górskich drapieżców.

Próbujący zapanować nad swoim koniem Trzeci dostrzegł jak jeden z nadbiegających trollaków unosi nad głowę ciężki dwuręczny topór, a potem ciska nim z niewiarygodną siłą prosto w siedzącego na koniu człowieka.

Księżycowe światło zalśniło na ostrzu obracającego się w powietrzu topora, lecącego wprost na Strykera i jego wierzchowca.
I co teraz - parowanie? Przyjęcie ciosu na ramię? Unik? ;)

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 04 maja 2015, 19:02

Myślałem, żeby przyjąć tę siekierkę na drugie oko, ale chyba głupio by Stryker wyglądał w dwóch przepaskach. Trzeba to będzie jakoś uniknąć, bo parować topora z dyńki nie ma sensu, a potem strzał wykorzystując Saddleshot, albo jeśli cios nie trafi a trolak bedzie w zasięgu, wykorzystam Ripostę i drania żelazem zdzielę. Czy Ambush będzie miał zastosowanie?

Tak czy innaczej siła ich jak mniemam? Woęc czym prędzej wycofamy się na z góry upatrzone pozycje gdzieś pod Clockers Cove

Awatar użytkownika
deliad
Reactions:
Posty: 3638
Rejestracja: 28 marca 2010, 10:24
Lokalizacja: Kostrzyn nad Odrą
Nickpage: https://krysztalyczasu.pl/profile/deliad
Has thanked: 5 times
Been thanked: 52 times

Post autor: deliad » 04 maja 2015, 19:06

Rogan wskakuje na konia i przywiera do jego grzbietu. Zwiewa wzdłuż strumienia.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 05 maja 2015, 19:45

30 Katesh 608 OR, północny brzeg Murkhamu

Widząc nadlatujące ostrze Stryker wychylił się do tyłu w niewyobrażalnym wręcz łuku, omal nie łamiąc sobie w akcie desperacji kręgosłupa. Furkoczący głośno oręż otarł się o mężczyznę na wysokości wyciągniętego w obronnym geście przedramienia, naznaczając jego skórę krwawiącą szramą.

- Święty Panie! - krzyknął Trzeci czując siedzącą na ramieniu śmierć, blady jak ściana i oblany zimnym potem.

Przekręcając w bok głowę w ślad za odlatującym toporem Trzeci wrzasnął jeszcze głośniej, tym razem z istną trwogą.

Hawke Longsworth wskoczył właśnie na sąsiedniego konia, trzymając się grzywy zwierzęcia i uderzając je piętami w zamiarze zmuszenia wierzchowca do galopu. Ciężki dwuręczny topór rozszczepił Grzmociciela pośród rozbryzgu krwi strącając młodzieńca prosto do płytkiej wody.

- Boże! - zawył Stryker - Hawke! Zabili go!
Ewakuacja jak najbardziej wskazana, robi się naprawdę strasznie!

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 06 maja 2015, 08:41

- Odjeżdżajmy stąd, jemu już nie pomożemy.
Staram się utrzymać na koniu i zmusić go do biegu jak najdalej stąd, jednocześnie próbuję ocenić liczbę napastników.

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 08 maja 2015, 16:14

W walce nie mamy szans. Zostało nas pięciu, tzn Vain, Bannister i Trzeci (jeśli liczyć go za trzech to wychodzi razem pięciu). I tak mają przewagę w każdym aspekcie. Tylko najszybsza ucieczka może nas ocalić. Wiejemy tak szybko ile tylko z koni idzie wycisnąć. Bierzemy luzaki, jeśli jakieś będą na wypadek, jakby któryś z wierzchowców okulał.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 09 maja 2015, 12:40

30 Katesh 608 OR, górskie lasy nocą

Próbując zapanować nad spanikowanymi wierzchowcami, trzej zdjęci grozą Grzmociciele dosłownie przywarli do końskich grzbietów. Przerażone zwierzęta nie potrzebowały żadnej dodatkowej zachęty, by rzucić się w galop, wystarczał im w zupełności roztaczany przez trollaki odór mięsożernych drapieżców oraz zapach świeżej krwi. Wysypujące się spośród drzew masywne sylwety nie musiały już dłużej tłumić swych krwiożerczych żądzy, toteż ciemność nocy rozdarły chrapliwe porykiwania i charkoty. Odbierająca zdolność trzeźwego myślenia zgroza niemal wpędziła tercet Grzmocicieli w szaleństwo, świecąc im w oczy śmiercią od żelaznych ostrzy napastników.

Pozostawiając za sobą ciała wysłannika Loży i Longswortha, ostatni ocaleli z wyprawy ludzie pomknęli z kopyta wzdłuż grząskiego rzecznego brzegu błagając Morrowa w myślach o to, aby wybaczył im wszelkie występki i uratował od niechybnej zguby.

Gdzieś na wysokości linii lasu coś błysnęło i rzygnęło długim jęzorem ognia. Ścigający resztę grupy koń alchemika kwiknął tak przerażająco, że odgłos ten podniósł wszystkim włosy na głowach. Ugodzony wystrzeloną z antycznego muszkietu kulą, wierzchowiec zwalił się z brzegu rzeki wprost w jej toń, rozbryzgując wysoko w górę wodę.

Pozostałe trzy konie umknęły w ciemność nocy, unosząc zlanych zimnym potem jeźdźców ku bezpieczniejszym stronom gościńca wiodącego do Divinium.
Udało Wam się unieść z zasadzki głowę, głównie dzięki temu, że pościg nie miał zbyt wiele broni dystansowej. Uciekacie poprzez noc ku traktowi do Divinium. Jakieś specyficzne deklaracje?

Awatar użytkownika
8art
Reactions:
Posty: 6267
Rejestracja: 13 stycznia 2011, 17:38
Has thanked: 121 times
Been thanked: 81 times

Post autor: 8art » 09 maja 2015, 12:54

Nie możemy zajeździć koni, więc jak już będzie bezpieczniej, to zwolnimy trochę, tak żeby móc wciąż utrzymać tempo szybsze od ścigających nas trolaków. Szkoda, że nie mamy tego co szukał alchemik... Można by chociaż powetować sobie straty i połowicznie wywiązać się ze zlecenia:/

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 09 maja 2015, 18:08

30 Katesh 608 OR, trakt do Langmere

Oddaliwszy się od pościgu na kilka mil mężczyźni zwolnili tempo ucieczki mając na względzie swe wierzchowce. Kiedy rozgorączkowanie w końcu ich opuściło, jego miejsce zajęła dziwna drętwota i wrażenie przeraźliwego żalu. Los srogo doświadczał Grzmocicieli, raz za razem w przeciągu ostatnich tygodni zadając im druzgoczący cios. Na mokradłach zasiedlonych przez gatory stracili w straszny sposób Phineasa Fogga, potem z portowego basenu wyłowiono pasera Belknera, teraz zaś życie postradał Hawke Longsworth. Młody Caspianin o przesiąkniętej mocą magii krwi od dawna był im druhem i pomocną dłonią w potrzebie, toteż jego śmierć wstrząsnęła wszystkimi na wskroś. Smutek i bezsilny gniew odebrały mężczyznom chęć do konwersacji i tylko ich oczy ustawicznie omiatały mroczne zakamarki pogórza w poszukiwaniu śladu zagrożenia.

Tuż przed świtem trójka milczących najemników wjechała na ubity trakt łączący świątynne sanktuarium z Langmere. Korzystając z coraz lepszej widoczności Grzmociciele znów ponaglili konie, podróżując bez chwili zwłoki w dół rzeki i wymieniając zdawkowe pozdrowienia z pierwszymi tego dnia podróżnymi. W kierunku gór ciągnęli gromadnie morrowiańscy pielgrzymi, którzy śpiewali kościelne psalmy bez zwyczajowego ferworu, jak jeden mąż dziwnie przygnębieni. Pociągnięci za języki przez zaniepokojonego takim zachowaniem Bannistera, pątnicy podzielili się z jeźdźcami informacją, która poraziła Grzmocicieli niczym grom z jasnego nieba - niepotwierdzone wieści z linii frontu głosiły, że Khador zajął pozornie niezdobyte Point Bourne i ostrzeliwał przedpola Corvisu. Po kapitulacji Llaelu i utracie Północnej Twierdzy było to kolejne wstrząsające zwycięstwo nieprzyjaciela, wyjątkowo niebezpiecznie przemieszczające nową linię frontu na południe kontynentu.

Widmo coraz groźniejszej wojny zawisło ponad gościńcem niczym gradowe chmury.

Gdy oczom jeźdźców ukazały się opłotki Langmere, żaden z nich nie potrafił się zmusić do choćby cienia uśmiechu.
Pewnie już o tym zapomnieliście, więc przypomnę - w Langmere kuruje się czekający na Was cierpliwie Leto "Książę" Bancroft!

ODPOWIEDZ