PBF - Płomień Assurbanipala

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 02 grudnia 2014, 12:02

Mała fabularna wstawka poniżej.
Jakiś rok temu, usłyszeliście po raz pierwszy o Płomieniu Assurbanipala z ust jakiegoś starego shemickiego kupca, który sam nie bardzo wierzył w swoją opowieść. Powtórzył wam historię, którą sam w zamierzchłej młodości usłyszał od człowieka majaczącego w malignie.

Otóż przed pięćdziesięciu laty ów kupiec wyruszył z karawaną wzdłuż południowego wybrzeża Zatoki Niewolniczej. Kupowali perły. Na pustynię udali się pod wpływem opowieści o klejnocie cudownej urody.
Owa perła, jak głosiły plotki, wyłowiona przez jakiegoś nurka, została skradziona przez któregoś z szejków z głębi pustyni. Ludziom z karawany nie udało się jej odnaleźć. Spotkali za to rannego w udo Turańczyka, konającego z głodu i pragnienia. Umierając opowiedział im, bełkocąc w malignie, niesamowitą historię o milczącym, martwym mieście z czarnego kamienia, wznoszącym się pośród ruchomych piasków pustynii gdzieś daleko na zachód, oraz o płomiennym klejnocie, tkwiącym w zaciśniętych kościstych palcach szkieletu siedzącego na starożytnym tronie.

Turańczyk nie śmiał zabrać tego klejnotu. Nie umiał stawić czoła straszliwej nieprzepartej grozie panującej w owym miejscu. Pragnienie pognało go na pustynię, gdzie ranili go Beduini. Uciekł im jednak. Gnał co sił, póki koń nie padł pod nim z wyczerpania. Umarł nie wyjaśniwszy, jak dotrzeć do mitycznego miasta. Stary kupiec sądził jednak, że Turańczyk trafił tam z północnego zachodu, że był dezerterem z turańskiej armii, który podjął szaleńczą próbę dotarcia do Zatoki.

Ludzie z karawany nie zamierzali szukać miasta w głębi pustyni. Wierzyli, twierdził stary kupiec, że chodzi tu o bardzo stare siedlisko zła, o którym wspomina Necronomicon szalonego maga Alhazreda, o miasto umarłych, na którym ciąży pradawna klątwa. Legendy mgliście określały to miejsce: Nomadzi nazywali je Beled el Djinn, Miastem Demonów, Turańczycy zaś Kara Shehr, Czarnym Miastem. Klejnot zaś był własnością dawno zmarłego władcy, który przez Stygijczyków nazywany był Sardanapalusem, a przez ludy semickie Assurbanipalem.

W Czarnym Mieście, o olbrzymich, rzeźbionych w kamieniu bestiach i był szkielet sułtana ściskający w dłoni płomienny klejnot.
Jesteście dzień marszu od ruin Czarnego Miasta, co robicie?
Ostatnio zmieniony 02 grudnia 2014, 21:23 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 02 grudnia 2014, 21:02

- Pójdziecie z nami do granicy Czarnego Miasta - zawyrokował Zorian, wysuwając się na czoło kolumny. - Tam zdecydujecie, czy na pewno chcecie wracać - dodał, jednocześnie dając znać Białym Lwom, by się zbliżyli.

- Cholera, nie wiem, czego możemy się tam spodziewać, ale lepiej, by mniejsza grupa szła. Łatwiej będzie nam się skryć i przemykać w cieniu. Obawiam się jednak magii... A gdyby tak szamana wziąć ze sobą, hm? - zapytał tonem człowieka, który podejmuje najważniejszą życiową decyzję.
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 02 grudnia 2014, 21:27

[Tranicos]
W Mieście dżinów i demonów, szaman byłby jak znalazł. Ten nasz jest całkiem biegły w magii duchów.

[Chen Shu]
Łucznik dobrze gada, to przeklęte i nawiedzane przez duchy i demony miejsce. Siła i umiejętność walki mogą nie starczyć.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 06 grudnia 2014, 13:47

Droga do Miasta Demonów.

Kroczyliście przez równinę oddzielającą pasmo wzgórz od miasta i wydawało się im, że pokruszone mury nabierają wyraźniejszych kształtów, jak gdyby materializowały się z porannego nieba. Miasto zbudowane było z potężnych bloków czarnego kamienia. Nie można było ocenić, jak wysoko sięgają mury, gdyż piasek grubą warstwą przysypał ich podstawę. Gdzieniegdzie ściany runęły, a wyrwy zostały całkowicie pokryte wydmami.

Słońce dotarło do zenitu. Nadeszło pragnienie, którego zapał i entuzjazm nie potrafiły stłumić. Dotarliście na miejsce w straszliwym popołudniowym upale. Przekroczywszy szeroką wyrwę w zwalonym murze
spojrzeliście na miasto. Piasek zasypał stare ulice. Wysokie, powalone teraz, na pół zasypane kolumny nabierały fantastycznych kształtów. Wszystkie budowle pokruszył czas i przykryły wydmy. Niewiele pozostało z początkowego planu budowy miasta. Teraz była to po prostu masa nawianego wiatrem piasku i popękanych głazów, nad którą w niepojęty sposób unosiła się niby niewidzialny obłok aury starożytności.

Na wprost was ciągnęła się jednak szeroka aleja, której konturów nie zdołała zamazać nawet wszystko zacierająca pustynia ani wiatry stuleci. Po obu jej stronach stały rzędem potężne kolumny. Nie były szczególnie wysokie, piasek zasypał podstawy niektórych. Były za to niezwykle masywne. Na szczycie każdej z nich spoczywała postać, wyrzeźbiona z jednego bloku kamienia. Te wielkie, posępne wizerunki na pół ludzkich, na pół zwierzęcych stworów roztaczały wokół siebie aurę bezrozumnego okrucieństwa. - Skrzydlate byki! Byki z ludzkimi głowami!

Szaman wskazał na wielki gmach wznoszący się na końcu alei, potężną budowlę, której kolumny i ściany z czarnego kamienia urągały piaskom i wiatrom czasu. Ruchome, niszczące wszystko morze opływało jej fundamenty, wlewało się przez bramy; tysięcy lat trzeba by jednak, by zalało całą konstrukcję.

-Siedziba demonów - mruknął niespokojnie Goru. Świątynia Baala! Bałem się, że piasek przysypał wszystkie świątynie i pałace.
Musielibyśmy kopać, żeby znaleźć klejnot.

Niewiele nam przyjdzie z tego, że nie są zasypane rzekł Chen Shu.
Tu zginiemy.

Też tak sądzę rzekł Vanko, i odkręcił pokrywkę manierki. Napijmy się po raz ostatni. Przynajmniej Beduini nie przyjdą tu za nami. Są tak zabobonni, że nigdy nie ośmielą się zbliżyć do murów. Napijemy się i umrzemy, tak przypuszczam, ale najpierw znajdziemy klejnot. Chcę trzymać go w ręku, gdy będę umierał. Może za kilkaset lat jakiś szczęśliwy awanturnik odnajdzie nasze szkielety i Płomień. Jego zdrowie, kimkolwiek by był.

Wracacie? Co robicie? Wielu z Was dopada zwątpienie, miasto jest w większości zakopane, nie wiecie gdzie może być klejnot zwany Płomienie Assurbanipala.

Goldwin
Reactions:
Posty: 645
Rejestracja: 08 kwietnia 2009, 19:36

Post autor: Goldwin » 07 grudnia 2014, 15:51

Druss w milczeniu rozglądał się po okolicy. Wszędobylski piasek drażnił i wzmagał rozdrażnienie. Przy najlżejszym podmuchu wiatru wdzierał się pod powieki, do nosa, czul go nawet między pośladkami. Zdecydowanie, nie były to okolice sprzyjające refleksjom czy nostalgii, tęsknota za ośnieżonymi szczytami Cymerii coraz bardziej dawała się we znaki.

Mimo pustki wymarłego miasta okolica tchnęła napięciem, nerwowością i obawą przed nieznanym. Co prawda, owe ostatnie nie wpływały znacząco na samopoczucie, zbyt wiele już widział na świecie by przejmować się takimi wrażeniami. Jednak instynkt podpowiadał ostrożność, wyczulone zmysły starały się wychwycić to co umykało zmysłom słuchu i wzroku.

Aurę niezwykłości miejsca podkreślały też słowa towarzyszy. Zwykle do bólu odważni, wręcz szaleni w swych czynach, w tym miejscu ich wypowiedzi związane ze śmiercią czy końcu swej drogi, zadziwiały. Stojąc u wylotu alei, spoglądając na posagi umieszczone na grubych kolumnach czul mrowienie na karku. Zdecydowanie nie podobało mu się wędrowanie otwartą droga przez opuszczoną przestrzeń.

- Może omińmy... - wskazał ruchem głowy aleję - Nie podoba mi się ta cisza, ani te maszkary. Lepiej obejść. A klejnotu pewnie trzeba nam szukać w świątyni, może jest jakieś boczne wejście. Poszukajmy...
Może Szaman jest w stanie wyczuć jakąś moc magiczną klejnotu. Chyba jest możliwe iż to nie taki zwykły kamień...
Ewentualnie coś magicznego w okolicy (posągi)?

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 07 grudnia 2014, 17:48

Szaman po dłuższej koncentracji, widząc, ze nie rezygnujecie zdołał zlokalizować świątynię z klejnotem. Udaliście się tam. Wygląda, na to, że jesteście tu jedynymi żywymi.
Wchodzicie do świątyni?. To pytanie retoryczne.
Ostatnio zmieniony 08 grudnia 2014, 11:18 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 08 grudnia 2014, 11:20

Z tym ponurym żartem Tranicos osuszył manierkę do końca. Szaman Goru uczynił to samo.. Podświadomie oczekiwaliście widoku strasznej, rogatej twarzy, spoglądającej na was zza kolumny. Czuliście przeraźliwą dawność tego miejsca. Czuliście niemal, że za chwilę z zapomnianych ulic wytoczą się i zaatakują ich spiżowe bojowe rydwany albo rozlegnie się groźny głos trąb. Cisza w wymarłym mieście, jest o wiele bardziej intensywna niż cisza otwartej pustyni.

Podeszliście do portalu wielkiej świątyni. Z obu stron szerokiego wejścia wznosiły się rzędy ogromnych kolumn. Stopy grzęzły w głębokiej po kostki warstwie piasku. Z fragmentów muru zwisały jeszcze masywne, spiżowe sztaby, niegdyś opasujące wielkie odrzwia. Polerowane drewno spróchniało jednak wiele stuleci temu.

Wkroczyliście do olbrzymiego holu. Las kolumn podtrzymywał jego niknący w półmroku strop. Budowla ta miała robić wrażenie przejmującego lękiem ogromu i dech zapierającego splendoru - jakby jacyś posępni giganci wznieśli tę świątynię na siedzibę dla swych strasznych bogów.

Tam stoczyliście walkę o Płomień Assurbanipala, ogromny demon, zbudowany z ciemności, z około 6 metrowymi mackami zmaterializował się w pradawnej świątyni, oprócz niego było kilka upiorów, tylko potężna magia szamana jaka wspierała was w tej heroicznej walce pozwoliła wam przeżyć, ale każdemu z was przybyło około 5 do lat na karku, nadnaturalne moce demona i upiorów spowodowały, że się postarzeliście, ale Płomień Assurbanipala legendarny klejnot Miasta Demonów jest Wasz.
To już koniec PBF-a dzięki za grę.

Dobro
Reactions:
Posty: 2848
Rejestracja: 10 listopada 2012, 22:13

Post autor: Dobro » 08 grudnia 2014, 17:31

Szkoda, że się skończyło. Nie ukrywam, trochę liczyłem na eksploracje miasta, no ale trudno, obejdę się smakiem :) Chociaż wiem, że ostatnio frekwencja fatalna i postowanie spadło...

No nic, dziękuję za grę :)
Prowadz? sesje: ?mier? i ?ycie kami Ryby (L5K) - zawieszona
Mistyczny Lotos (Conan na zasadach Fate)
Moje postacie:
Ahmed Assad Omar - audytor finansowy (PBF Wybawiciel)
Olaf Vilbergson - m?ody zwiadowca (PBF Cienie na ?niegu)
Mikulas Tichy - m?ody medyk z Pragi (PBF - Memento Mori)

Araven
Reactions:
Posty: 8334
Rejestracja: 13 lipca 2011, 14:56
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Araven » 08 grudnia 2014, 18:07

Frekwencja spadła tak strasznie, że postanowiłem zakończyć ten PBF by Was nim nie obciążać. :P
Ciężko też było ostatnio o wpisy fabularne, to zakończyłem. Byliśmy na finiszu i tak.
Ostatnio zmieniony 08 grudnia 2014, 23:04 przez Araven, łącznie zmieniany 1 raz.

Goldwin
Reactions:
Posty: 645
Rejestracja: 08 kwietnia 2009, 19:36

Post autor: Goldwin » 09 grudnia 2014, 10:24

Hehe... zakończenie zaskoczyło mnie totalnie. Szast prast i pozamiatane.
Nu, ale stało się jak jest, nie chciało się pisać to mamy :)
Nawet myśl się przewinęła czy nas tu w jakiś okrutny sposób MG nie rozmaże po ścianach świątyni ku przestrodze :P

Dzięki za doping, miło było :)

ODPOWIEDZ