Czersk 2011-kon nr II
nie wiem jak to jest - człowiek normalnie śpi po 8 godzin i ledwo zipie. a tu góra 6 godzin spania i radosny jak skowronek przez 3 dni.
co do powrotu - my również w Grójcu musieliśmy sprawdzić wyjazd, mało brakowało a pojechalibyśmy na Sochaczew
Wrażenia bardzo pozytywne. dziękujemy Venarowi za opiekę. Liczę, że łódzkie pomioty nie nadszarpnęły jego cierpliwości. były szanse na pomyślne zakończenie przygody, mimo licznych ofiar.
co do powrotu - my również w Grójcu musieliśmy sprawdzić wyjazd, mało brakowało a pojechalibyśmy na Sochaczew
Wrażenia bardzo pozytywne. dziękujemy Venarowi za opiekę. Liczę, że łódzkie pomioty nie nadszarpnęły jego cierpliwości. były szanse na pomyślne zakończenie przygody, mimo licznych ofiar.
"Wikingowie dzielili rany na ?miertelne i nieistotne i znaj?c ich do?wiadczenie pewnie mieli racj?. " Oggy
W rzeczy samej XDDenver napisał(a):
chodzi Ci po głowie ministerialne stypendium?
Ja tego nie powiedziałam VVVmoże i masz rację, że się podnieciłem stadem starszych Panów
chodziło raczej o sam fakt odskoczni od codzienności , rutyny, możliwość wymiany zdań , poglądów , gry w gronie innych ludzi etc.
A ja w swej niezmierzonej Palladyńskiej mądrości i dobroci znalazłem usprawiedliwienie dla pewnego Replitliona będącego nie dość że praworządnym dobrym przedstawicielem swojego gatunku to jeszcze w połowie gwardzistą a w połowie kapłanem dobrego boga, który bezceremonialnie przerwał negocjacje i przejście do honorowego pojedynku między niniejszym Palladynem a złym i podstępnym rycerzem Uruk-hai wbijając mu włócznię pod pachę. Otóż chyba wszyscy zapomnieliśmy (a Ja z Denverem na pewno) jaką to sympatią pałają przedstawiciele Reptilionów do Orków a tym bardziej Uruk-Hai - widać gadzia natura wzięła górę, tak że spróbował zgładzić śmiertelnego wroga swej rasy.
Co do konwentu - było super, lepiej niż poprzednio, chociaż kuchnia w Iłży była przystępniejsza. Dużo grania, przygoda ciekawa ze zbalansowanymi elementami bitki i kombinatoryki oraz wymagająca wielkiego poświęcenia w trakcie kadzenia wpływowej wielmożnej ostatecznie brzydszej od ubitej później paskudy.
Co do wizyty AS spokojnie można rzec iż była równie udana i owocna jak poprzednia - Artur nie szczędził nam czasu, bezceremonialnie odrzucając przychodzące połączenia (manifestowane dzwonkiem, który zrobił na obecnych spore wrażenia - zwłaszcza na bambim jak mniemam). Do tego ze strony Artura padło wiele zapewnień i informacji o czekających KC zmianach, plus jedna złożona obietnica - ci co byli to wiedzą ale nie mogą o tym mówić.
Nasz gość nie dał się też długo namawiać i przeczytał nam dwa drobne fragmenty swojej książki, opowiedział też sporo o jej tworzeniu jak i recenzowaniu przez specjalistycznie dobrane grono "testerów" jak ich nazywa (od osób kojarzących fantastykę z literą F po wieloletnich graczy KC).
Podyskutował też z nami na tematy o szermierce, boksie, biologii, dentystach a nawet czasach studenckich (choć nie wiem czy teraz nie zdradzam jakiejś tajemnicy więc się powstrzymam)... i na wiele wiele innych.
Ostatecznie podziękował za przybycie, obdarował Mistrzów Gry (prowadzących przygody na tym konwencie) drobnymi upominkami i życząc przyjemnej gry opuścił nas w niedosycie. W niedosycie, gdyż każde pytanie rodziło kilka następnych a nie na wszystkie udało się Arturowi odpowiedzieć, tym bardziej że czasem zasłaniał się tajemnicą... ale na szczęście Tomek wie.
Więc rzuciliśmy się na Venara by dalej prowadził naszą przygodę (oraz zdradził nam pare tajemnic, niestety ten bronił się i wił jak piskorz nie narażając zaufania jakim został obdarowany i ostatecznie nic nie powiedział). Współczuliśmy za to nieco grupie, której to MG musiał odwieźć naszego gościa, ale nie trwało to długo (nasze współczucie) gdyż postawione przed nami zadanie wzywało do ratowania świata.
tym sposobem, jakże przydługo niestety opisałem jak to wyglądało z mojej strony Tym, którzy dotarli do końca tego nudnego tekstu następnym razem opowiem w ramach nagrody jak się jeździ z Denverem
Co do konwentu - było super, lepiej niż poprzednio, chociaż kuchnia w Iłży była przystępniejsza. Dużo grania, przygoda ciekawa ze zbalansowanymi elementami bitki i kombinatoryki oraz wymagająca wielkiego poświęcenia w trakcie kadzenia wpływowej wielmożnej ostatecznie brzydszej od ubitej później paskudy.
Co do wizyty AS spokojnie można rzec iż była równie udana i owocna jak poprzednia - Artur nie szczędził nam czasu, bezceremonialnie odrzucając przychodzące połączenia (manifestowane dzwonkiem, który zrobił na obecnych spore wrażenia - zwłaszcza na bambim jak mniemam). Do tego ze strony Artura padło wiele zapewnień i informacji o czekających KC zmianach, plus jedna złożona obietnica - ci co byli to wiedzą ale nie mogą o tym mówić.
Nasz gość nie dał się też długo namawiać i przeczytał nam dwa drobne fragmenty swojej książki, opowiedział też sporo o jej tworzeniu jak i recenzowaniu przez specjalistycznie dobrane grono "testerów" jak ich nazywa (od osób kojarzących fantastykę z literą F po wieloletnich graczy KC).
Podyskutował też z nami na tematy o szermierce, boksie, biologii, dentystach a nawet czasach studenckich (choć nie wiem czy teraz nie zdradzam jakiejś tajemnicy więc się powstrzymam)... i na wiele wiele innych.
Ostatecznie podziękował za przybycie, obdarował Mistrzów Gry (prowadzących przygody na tym konwencie) drobnymi upominkami i życząc przyjemnej gry opuścił nas w niedosycie. W niedosycie, gdyż każde pytanie rodziło kilka następnych a nie na wszystkie udało się Arturowi odpowiedzieć, tym bardziej że czasem zasłaniał się tajemnicą... ale na szczęście Tomek wie.
Więc rzuciliśmy się na Venara by dalej prowadził naszą przygodę (oraz zdradził nam pare tajemnic, niestety ten bronił się i wił jak piskorz nie narażając zaufania jakim został obdarowany i ostatecznie nic nie powiedział). Współczuliśmy za to nieco grupie, której to MG musiał odwieźć naszego gościa, ale nie trwało to długo (nasze współczucie) gdyż postawione przed nami zadanie wzywało do ratowania świata.
tym sposobem, jakże przydługo niestety opisałem jak to wyglądało z mojej strony Tym, którzy dotarli do końca tego nudnego tekstu następnym razem opowiem w ramach nagrody jak się jeździ z Denverem
Ja niestety trafiłem do grupy, która dużo offtopowo gadała zamiast grać. Hans był świetnie przygotowany do prowadzenia przygody, którą oparł na mechanice Klanarchii (bardzo udanie też odgrywał postać głównego oponenta). Wyobrażacie sobie walkę 1 zdolnego szermierza przeciwko 10 przeszkolonych żołnierzy? W tym systemie potrafi się on rozprawić z całą gromadą w ciągu jednej rundy. Myślę, że słabo poradziłem sobie z odgrywaniem kłamcy ("Dziad"), ale koledzy prowadzący fanatyka ("Szynk?") i szaleńca ("Płoń") czuli się lepiej w swoich rolach. Cóż - nie potrafię zbytnio wczuć się w bohatera, który nieszczególnie mi imponuje. Płoń pojechał po całości przemieniając elitę przeciwników w poczerniałe szkielety, ale udało się go kłamstwami przekonać, aby nie robił tego samego z całą osadą. Szynk zaimponował wszystkim brutalną skutecznością w walce z żołnierzami, którzy przyszli nas zabić. Przy okazji poznaliśmy ciekawy system rozstrzygania starć społecznych przy użyciu pentagramu.
Mój skromny dorobek jako gracza w PBF: http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=35
Było arcyfajnie i życzę nam by następny kon był 2k6 razy lepszy. Wszystko w naszych rękach i nogach, nowe proponowane lokację mają jedną niewątpliwą zaletę - nie ma tam Grójca Zuy Grójec poplątał nam drogi. Polska B jest ponadto kiepsko oznakowana. Cóż - sąsiedztwo z Sachalinem nie służy Warszawskiemu
Pozdrawiam wszystkich konowiczów i apeluję o uczestnictwo w wiosennym zlocie kolejnej rasy do KC - "wymierających fanów KC".
Pozdrawiam wszystkich konowiczów i apeluję o uczestnictwo w wiosennym zlocie kolejnej rasy do KC - "wymierających fanów KC".
-
- Reactions:
- Posty: 401
- Rejestracja: 04 sierpnia 2009, 05:53
A jak u ciebie Mruf po powrocie ?
Żona pluła ogniem i kropiła wodą święconą, goniąc za tobą z biblią, czy też udało ci się ustrzec od tego kilkoma czarnoksięskimi czarami, kwiatkami lub rzuceniem kilku goblinów na pożarcie ?
Jak dla mnie, dla tych spragnionych recenzji konu, można by przygotować dwie opinie - skrajnie realistyczną i pesymistyczną - wtedy też autorzy dwóch punktów widzenia, prawdopodobnie przekazali by całą głębię i dramatyzm najważniejszych chwil.
Powinniśmy to przegłosować - demokratycznie .. xD
Żona pluła ogniem i kropiła wodą święconą, goniąc za tobą z biblią, czy też udało ci się ustrzec od tego kilkoma czarnoksięskimi czarami, kwiatkami lub rzuceniem kilku goblinów na pożarcie ?
Jak dla mnie, dla tych spragnionych recenzji konu, można by przygotować dwie opinie - skrajnie realistyczną i pesymistyczną - wtedy też autorzy dwóch punktów widzenia, prawdopodobnie przekazali by całą głębię i dramatyzm najważniejszych chwil.
Powinniśmy to przegłosować - demokratycznie .. xD
Dura lex sed lex
Dąsy i fochy są, ale ja jestem ponad to. Zagrałem, pobawiłem się i teraz mogę spokojnie znosić humory. A jak się nie spodoba, że mam hobby to znajdzie się nowa 'połówka" (dosłownie i w przenośni)A jak u ciebie Mruf po powrocie ?
Żona pluła ogniem i kropiła wodą święconą, goniąc za tobą z biblią, czy też udało ci się ustrzec od tego kilkoma czarnoksięskimi czarami, kwiatkami lub rzuceniem kilku goblinów na pożarcie ?
Hehe, biedne gobykilku goblinów na pożarcie
A wy jak? Zadowoleni?