Strona 2 z 3

: 24 listopada 2018, 08:26
autor: kartograf
@Rikandur - podoba mi się Twój post, skorzystam z pewnością. Dodam tylko, że wieśniacy mogą uciekać np. do Haran-Garu, który jest jedynym niezależnym od książąt miastem, a niewolnicy w sumie mogą z desperacji uciec wszędzie ;)

@Nantar - w sumie mógłbym dopuścić rycerzy-kobity, ale tak się zafiksowałem na swojej wizji, że ciężko mi teraz wymyślić jakieś reguły, jeśli dopuścimy dziedziczenie w linii żeńskiej. Chodzi o to, aby nie było możliwości połączenia księstw pod jednym panowaniem. Zaproponuj coś.

Tymczasem: Struktura społeczna

Na Orkusie Świętym panuje sztywna hierarchia społeczna, która przez wiekowe fanatyczne przestrzeganie feudalnych zasad wyewoluowała w zamknięty system kastowy. Każde, najmniejsze wykroczenie przeciw panującej hierarchii jest surowo karane.

Kasta rycerska
Nieliczna warstwa uprzywilejowana, zróżnicowana jednak wewnętrznie. Tytulaturę wziąłem z europejskiego feudalizmu, ale może zaproponujecie coś bardziej klimatycznego. Notabene: do kasty rycerskiej należą również astrologowie, czarnoksiężnicy, kapłani, etc. wywodzący się z rodów rycerskich. Ich pozycja społeczna w 99% przypadków zależy od tego, jak wysoko ich rodzina jest w hierarchii.

Na jej szczycie stoją przedstawiciele pięciu Czarnych Rodów -jakieś 100 osób. Tradycyjnie princeps wywodzi się z rodu Hugolma. Tylko potomkowie Czarnych Rodów mogą być władcami pięciu księstw - władcy to Czarni Książęta. Dzielą się na książąt krwi (bezpośrednich potomków panujących), a książąt - boczne linie młodszych potomków.

Grafowie
Każde księstwo podzielone jest na kilka prowincji (hrabstw? komturii?), na czele której stoi graf. Czasami jest nim jakiś książę (wtedy jest księciem pełniącym funkcję grafa i zdecydowanie jest w hierarchii wyżej od zwykłego grafa i nazywa np. czarnym grafem), ale częściej to ktoś spoza Czarnych Rodów. Może się zdarzyć, że niektórzy zasłużeni rycerze otrzymają tytuł grafa "bez teki" (tzn. bez podległych mu ziem) - ma to po prostu wywyższyć w hierarchii takiego rycerza.
Grafowie podlegają wyłącznie pod aktualnie panującego Czarnego Księcia, od którego oni, albo ich przodkowie otrzymali urząd i nikt inny nie może im rozkazywać.
Teoretycznie urząd grafa (nie licząc czarnych grafów) nie jest dziedziczny i każdy nowy graf musi na nowo otrzymać ten tytuł; w praktyce jednak pozostają one najczęściej we władaniu jednej rodziny od pokoleń.

Tylko powyżsi mogą dosiadać wywernów.


Baronowie
Baronowie zarządzają mniejszymi okręgami wokół pomniejszych twierdz. Czasami władają kilkoma wioskami, czasami kopalnią, czasami po prostu obszarem, którego mają strzec. Dzielą się na dwie grupy -baronów księstwa: są mianowani bezpośrednio przez księcia i nie podlegają władzy grafa - oraz zwykłych baronów zależnych od grafa. Oczywiście występują także baroni tytularni.

Rycerze
Pozostała grupa szlachetnie urodzonych (minimum 15 pokoleń wstecz) dzieli się na dwie kategorie - są nimi pasowani rycerze, oraz giermkowie (niepasowani).

Tylko ta grupa może dosiadać koni i nosić miecze, używać zbroi płytowych i hełmów z przyłbicą. Zastanawiam się nad stworzeniem jakiejś osobnej rasy np. rogatych koni czy cuś takiego ;)

Wszystkich ich razem jest na wyspie może około 1000 (wliczając dzieci, kobiety i starców).

Zastanawiam się, czy ta kasta nie powinna mieć w zwyczaju deformowania czaszek (tak jak np. Hunowie lub Allemanowie), aby jeszcze bardziej wyróżniać się spośród motłochu ;)
Patrz: https://en.wikipedia.org/wiki/Artificia ... eformation

Ludzie wolni
Oprócz czarnych rycerzy i ich rodów na wyspie mieszka liczna grupa ludzi wolnych (około 6000), którzy wykonują funkcje poniżej godności rycerzy, a jednocześnie zbyt ważne lub skomplikowane, aby dopuszczać do nich poddanych. Wśród nich znajdziemy np. wszelkiej maści wojowników, kupców, kapłanów, uczonych i rzemieślników. Są dobrze płatni i przybywają na wyspę z własnej woli. Rzecz jasna między nimi też wytworzyła się hierarchia i taki np. stajenny grafa zadziera nosa wyżej niż kowal zwykłego rycerza.
Ludzie wolni ślubują wierność i posłuszeństwo swojemu seniorowi, a ten obiecuje otoczyć ich opieką. Noszą barwy swojego suwerena.

Mogą nosić broń (topory, maczugi, włócznie, łuki itp.) Jeżdżą na mułach lub osłach; tylko towarzysząc swojemu suwerenowi lub z jego wyraźnego rozkaz mogą dosiadać konia.

Muszą odsłonić głowę i skłonić się widząc rycerza. Przyklękają na jedno kolano przez baronem, na oba przed grafem, a przed książętami padają na twarz. W rzeczywistości bywa z tym różnie, gdyż czasami jakiś wolny człek zostaje np. faworytem grafa i wtedy np. tylko markuje przyklęknięcie przed baronem lekkim ugięciem kolana. Trzeba pamiętać, że jest to ryzykowne i trzeba dobrze wiedzieć, komu można okazać lekceważenie, a przed kim lepiej jednak paść na kolana.

Poddani
Chłopstwo, drobni rzemieślnicy, czasami górnicy-specjaliści, myśliwi itp. Przywiązani do ziemi i zawodu. Ich pochodzenie bywa różne - osadzani na ziemi jeńcy wojenni lub wyzwoleni niewolnicy, czasami nawet dobrowolni osadnicy. Muszą co prawda padać na twarz przed swoim panem, oddawać swoich umarłych, ale ich los bywa różny - zależy na jakiego pana trafią. W swojej masie to jednak otępiała i niezdolna do inicjatywy zastraszona grupa, chcąca tylko związać koniec z końcem i przeżyć do następnych zbiorów.

Niewolnicy
Przedmioty. Ich status zależy wyłącznie od ich wartości - inaczej traktujesz rolkę papieru toaletowego, inaczej najnowszego smartfona, a jeszcze inaczej wypasione bmw swojego szefa. To tyle w takim obrazowym skrócie.

Cudzoziemcy
Cudzodziemcy nie są mile widziani na wyspie, gdyż wymykają się hierarchii. Czasami ich obecność jest jednak konieczna. Można podzielić ich na kilka grup:
- wysłannicy Katana
- dyplomaci z innych wysp
- zaproszeni goście (ich status rzecz jasna zależy od tego, kto ich zaprosił i jaką mają rangę u siebie)
- specjaliści na kontraktach (jak wyżej)
- kupcy i rzemieślnicy – ci zamieszkują właściwie tylko specjalną dzielnicę-getto w Bagar-Garrt i tylko za zgodą księcia oraz po wykupieniu licencji mogą ją opuszczać i rozwozić swoje towary lub usługi po wyspie. Patrzy się na nich z podejrzliwością, a traktuje jak ludzi wolnych, ale pośledniejszego sortu.

Do zanotowania - na wyspie nie ma zajazdów czy karczm. W miastach i wsiach bywają co najwyżej wyszynki. Podróżujący rycerze po prostu zatrzymują się w gościnie u innych rycerzy lub rozbijają obozowisko. Cudzoziemcy muszą to też brać pod uwagę.


Plemiona minotaurów

Dość istotną rolę (pracuję nad tym) na wyspie odgrywają plemiona minotaurów ze Strzaskanych Gór. Dość powiedzieć, że minotaury traktuje się na równi z rycerzami i nie wnika się w szczegóły (chociaż niezwykle rzadko można je spotkać poza górami).

: 24 listopada 2018, 09:43
autor: Nanatar
hau! Hau!

Odszczekuję wszystko. Kartograf masz to wszystko tak wymyślone, włącznie z tą hierarchizacją, że wpychanie mych tęczowych łap w ten projekt nie pasuje.
Moja tolerancja, jednorożce i skrzydlate duszki zadusiłyby się w tak usystematyzowanym i zasadniczym, a do tego złym i czarnym kraju. Co gorsza później przemartwiaczone śniłyby mi się w najgorszych koszmarach. Dajmy więc spokój parytetom, a grupy rozśpiewanych i roztańczonych hipisów zamknijmy w klatkach, lub strąćmy do podziemia jako degeneratów.

Zatem co czarne ma być, niech takie zostanie. Twórzcie koledzy.

: 24 listopada 2018, 12:46
autor: Rikandur
kartograf napisał(a):
@Rikandur - podoba mi się Twój post, skorzystam z pewnością. Dodam tylko, że wieśniacy mogą uciekać np. do Haran-Garu, który jest jedynym niezależnym od książąt miastem, a niewolnicy w sumie mogą z desperacji uciec wszędzie ;)
Źle traktowani chłopi czy niewolnicy? Pewnie, ale pamiętaj że Czarni Książęta rządzą tutaj od bardzo dawna, więc tata-Książę musiał cuś dobrze robić, lub synek-Książę naumiał się podstaw zdrowego rozsądku jako zakładnik Katański, bo inaczej to by tak słodko nie było tym Czarnym Rycerzom.
kartograf napisał(a):
@Nantar - w sumie mógłbym dopuścić rycerzy-kobity, ale tak się zafiksowałem na swojej wizji, że ciężko mi teraz wymyślić jakieś reguły, jeśli dopuścimy dziedziczenie w linii żeńskiej. Chodzi o to, aby nie było możliwości połączenia księstw pod jednym panowaniem. Zaproponuj coś.
Oj tam, oj tam. A po kiego grzyba płciowość w to wszystko mieszać? Morglici na ten przykład mogą uważać abstynencję seksualną za wzór pobożności (a nikt nie pamięta że Morglight po prostu czuje wciąż się zraniony jak pewna puszczalska bogini wyśmiała zarówno jego męski oręż jak i obietnice dozgonnej monogamii, poza naprawdę starym Arcykapłanem Czarnotrupem który swemu bogu za pomoc psychologiczną musi służyć, a patrzenie jak maluczcy umierają odwraca uwagę).
Więc płeć może nie mieć większego znaczenia, Senior Rodu jest Seniorem Rodu a ważniejsze jest kto w papierologii Szlachetnego Małżeństwa wżenia się w czyj ród niż nieistotny detal jak kto tu ma siurka a kto dziurkę.
Dlaczego nieistotny dla ciągłości Rodu? Adopcja istnieje, więc nawet jak dwa chłopy lub dwie baby się pożenią to niewiele zmienia jak tylko właściwe role małżeństwa są zachowane (jedno z nich za Panią Kasztelu robi a drugie ma "dużą pięść").
Skandal? Skandal, ale Setyci lubią celebrytyzm i pokazywanie jak wyznawanie Seta daje ci możliwość "wyrażania siebie" a Morglici nie widzą skandalu jak małżeństwo jest pobożne i żadnego obrzydliwego seksu prokreacyjnego nie uprawia.
Po to adopcja jest! :D

Pamiętaj Kartografie że w Kryształkach, w przeciwieństwie do Rzeczywistości, nieważne czyś baba czy chłop a ważne jak duży numerek masz przy statystyce "poziom" czy "Siła". Ludzcy mężczyźni mają tylko 10 punktów przewagi w tym zakresie w KC.
To praktycznie ma tylko znaczenie wśród Zero poziomowych nowicjuszy. Co w Siłę żadnego Zawodu (jak Drwal) czy Profesji (jak Rycerz czy Czarny Rycerz) nie zainwestowali.

Poza tym wyobraź sobie dekoracyjny, jak złośliwe jęzory trzepocą, zakonik Morglitha dla zbuntowanych Księżniczek i Szlachcianek pośród wiernych. Dziewucha ucieka do zakonu/klasztoru gdzie odrobina rycerskiej dyscypliny jej nie zaszkodzi a przygód (innych niż przypadkowa ciąża lub inny skandal) zazna a i honor rodu nie ucierpi na tym zbytnio. W porównaniu jakby ona uciekła z poszukiwaczem przygód lub, broń Secie, jakimś Paladynem! Wyobraź sobie jaki kwas by był. I kłopoty polityczne poprzez danie tym Dobrym pretekstu by krucjatę urządzać przeciw tobie.

I tak zarówno Czarni Książęta są zadowoleni, zbuntowane pannice mogą "wyrazić siebie" I pomordować jakichś zbójów czy wieśniaków sąsiada którego nie lubią (odstresowując się, co ważne jest dla równowagi humorów), a jak jej humory miną? To może honorowo wrócić do taty jako pasowany Rycerz Zakonny w Spoczynku, lub jak napadnie ją pobożność złożyć śluby wierności Morglitowi i zostać na stałe. I wilk syty i owca cała, a tylko Paladyni i insze Dobrotliwe elementy muszą sobie znaleźć inny powód by najeżdrzać niż "dziedziczkę wygnaną na tron osadzić z mężem Paladynem".
kartograf napisał(a):
Do zanotowania - na wyspie nie ma zajazdów czy karczm. W miastach i wsiach bywają co najwyżej wyszynki. Podróżujący rycerze po prostu zatrzymują się w gościnie u innych rycerzy lub rozbijają obozowisko. Cudzoziemcy muszą to też brać pod uwagę.
Mam propozycję! Kościoły oficjalnie wspierane przez Czarną Radę Książąt prawdopodobnie naginają lekko tą zasadę budując przydrożne kapliczko-klasztory gdzie wierni strudzeni podróżą mogą odpocząć oraz się pomodlić. Z przyczyn nieznanych niewyznawcom taki klasztorek Nata-Kranty był omijany przez wszystkich niewyznawców po tym jak kilku przypadkowych podróżnych co przeżyło pobyt postradało zmysły.

Niech zgadnę przyczynę na zakaz tawern, to jest Prawo Przeciw Zgorszenia Szerzeniu. Bardowie wyśpiewujący sprośnie, i zwodzące maluczkich, piosenki oraz niezbyt lubiani wyznawcy Piana panoszą się w tych przybytkach rozpusty!
kartograf napisał(a):
Plemiona minotaurów

Dość istotną rolę (pracuję nad tym) na wyspie odgrywają plemiona minotaurów ze Strzaskanych Gór. Dość powiedzieć, że minotaury traktuje się na równi z rycerzami i nie wnika się w szczegóły (chociaż niezwykle rzadko można je spotkać poza górami).
Stara dobra zasada, Prawo Pięści? A pewnie jeszcze odpowiednie układy pomiędzy rodem Princepsa a Radą Plemion Minotaurów.

: 24 listopada 2018, 23:24
autor: kartograf
Mapka się rysuje, jutro coś Wam już pokażę.

A tymczasem nadszedł czas, aby wszystkie powyższe pomysły dokładnie wpasować w świat Orchii, część z nich odrzucić, część poprawić. Oto:

Historia Orkusa Świętego w pigułce

U zarania historii ziemie Orkusa Świętego były częścią większego kontynentu. Zamieszkiwali tam reptilioni-renegaci, którzy przeszli na stronę Balamora i oddawali mu cześć.

Wiadomo jak się rzecz cała skończyła. Ten, którego imienia nie wolno wymawiać został pokonany przez Lahagana, a świat zadrzał w posadach. Dowódcy wielkiego przedwczesnego - Ranblun, Daharish i Morglith - rozpierzchli się. Nie wiadomo, co stało się z Ranblunem, Morglith się gdzieś zaszył, a Daharish podczas kataklizmu został pogrzebany w ruinach gdzieś na Orkusie Świętym.

Tam odnalazł go Morglith, tułający się po świecie i pozbawiony znacznej części swojej czarnoksięskiej mocy. Morglith nie zamierzał bynajmniej uwolnić swojego dawnego towarzysza broni, tylko wykorzystując jego kiepskie położenie odprawił bluźnierczy rytuał, aby przejąć znacząć część mocy uwięzionego demona. I tak oto Góry Martwe stały się Martwe.

I jak wiadomo z historii, naładowany mocą Morglith osiadł na Orkusie Czarnym (rozumiem, że to dzisiejszy Orkus Tan?) i przyzwał do siebie czarnoksiężników Alemora Wyklętego oraz Eleadila, obdarował ich mocą i na czele armii martwiaków ruszył na Królestwo Osmundu, gdzie jednak jego szkielecie hordy zostały pokonane.

Morglith jednak otrzymał nagrodę od Seta, któren przyzwał go do siebie, obdarował boską mocą i uczynił swoim boskim bratem. Alemor i Eleandil uciekli na Orkus Święty i założyli pierwszą świątynię Morglitha, tam, gdzie teraz wznosi się Aron-Warn.

Obaj czarnoksiężnicy zostali czarnotrupami i przez kilka wieków utworzyła na Orkusie Świętym takie martwiacze imperium. Im dłużej jednak żyli, im większej magii używali, tym większej potęgi pragnęli. I wtedy skusił ich uśpiony Daharish, nienawidzący Morglitha i pragnący zemsty.

Odszczepieńcy reaktywowali kult Balamora, pragnąc powrotu przedwczesnego. No i wtedy zareagował Set, ale najbardziej przysłużył się zniszczeniu odszczepieńców Gothmed - wyspę nawiedziło potężne tsunami, które zmiotło plugawe armie i zalało znaczną część wyspy. Pozostałością po tym kataklizmie są Wężowe Grzęzawiska oraz Słone Pustkowia.

Nie udało się jednak unicestwić Daharisha w jego podziemnym więzieniu. Wyspa pozostała niezamieszkana przez wiele kolejnych wieków. Aż paru dobrych kapłanów-półbogów postanowiło przywrócić ją światu.

I tak na kurhanich wzgórzach powstały świątynie Graama i Arianny, a na Wężowych Grzęzawiskach - świątynia Reptilliona Wielkiego. Połączonym wysiłkiem ich wszystkich udało się ściągnąć klątwę z części wyspy, stąd ta anty-martwiacza strefa.

Gothmed nie chciał być gorszy i na południowym skraju Słonych Pustkowi rozkazał swoim wyznawcą wznieść swój przybytek, ku pamięci tego, co dokonał.

No i Morglith się wściekł. Jego święta wyspa, gdzie wybudowano mu pierwszą świątynię, wpadała w ręce jego boskich rywali. Wezwał wyznawców, rzucił ich do walki i odzyskał znaczną część wyspy poza wymienionymi regionami oraz Martwymi Górami, gdzie nie nie wolno było się nikomu zapuszczać. Tym razem jednak Morglith był czujniejszy i pilnie obserwował swoich wyznawców. I miał rację, bo podszepty Daharisha wciąż kusiły czarnoksiężników obietnicą jeszcze większej mocy i jeszcze większej potęgi. Rzecz jasna nie od razu, to trwało, ale uwięziony demon miał czas, a i czarnoksiężnicy łaknąc nieśmiertelności, przemieniali się w różnego typu czarnotrupy, mumie, cmentary, kostuchy, kościeje, czy wąpierze. A im dłużej istnieli, tym bardziej ulegali pokusie zdobycia jeszcze większej mocy.


Morglith pomyślał i wymyślił. Spośród oddanych mu czarnych rycerzy wybrał pięciu najwierniejszych, obdarzył ich mocą, a - jak powiadają - przywódca wyprawy Hugolm był jego awatarem. Armie Czarnych runęły na wyspę, niosąc ze sobą boski gniew. Wszyscy czarnoksiężnicy, czarnotrupy i inne "rozumne martwiaki" zostały unicestwione, a pięciu rycerzy założyło pięć rodów. Od tej pory mieli oni strzec świętej dla Morglitha wyspy. Odnowiono świątynie Seta i Morglitha, zburzono pozostałe, tępiono czcicieli demonów.

Jednocześnie bóg zakazał istnienia na wyspie wąpierzów, czarnotrupów, a rycerzom (a w sumie nikomu) nie wolno było magicznymi sztuczkami przedłużać sobie życia. Odtąd, aby mieć pewność, każdego zmarłego bądź poległego Czarnego palono na stosie ofiarnym w świątyni Morglita unicestwiając ciało, a duszę przekazując bogu, który - jak wierzono - tworzy z nich upiorny orszak gwardzistów.

I rzeczywiście, kiedy gwiazdy były w porządku i zło w Martwych Górach nabrało mocy i zaatakowało plugawymi monstrami księstwa Czarnych, ze świątyni Morglitha w Aron-Warn wyłonił się upiorny hufiec, który przechylił pałę zwycięstwa. Na czele upiorów pędził ponoć sam Hugolm.

Obecnie od długiego czasu Daharish się przyczaił, chociaż nadal kusi maluczkich i tych większych różnymi wizjami - magom oferuje potęgę, innym - władzę i bogactwo, a najmniejszym - poprawę ich losu.

No, i to by było na tyle. Co sądzicie?

W następnym odcinku: rytuały Morglitha.

: 25 listopada 2018, 13:54
autor: czegoj
Widzę, że pojechałeś "czarnym podręcznikiem" - poważnie obawiam się o akceptację takich poczynań.

: 25 listopada 2018, 14:21
autor: BAZYL
Obrazek

: 25 listopada 2018, 14:48
autor: kartograf
Bazylu i Czegoju umiłowani moi, nie chce mi się przerabiać powyższego mema, więc napiszę ostatni dymek tutaj: - jest w pełni spójny z tym, co macie na swoim portalu w dziale Historia Orchii ;P

Nawet podczas pisania nie zaglądałem do podręcznika, wiedząc, że nie cieszy się on estymą tutaj. Korzystałem wyłącznie z tekstów na Waszej stronie - Opis Świata/Historia Orchii (bo historia w wersji dyskietkowej nie istnieje na dobrą sprawę). Zajrzałem teraz do owej zakazanej czarnej księgi i faktycznie przepisaliście byliście kropka w kropkę to, co tam napisano, na swoim portalu. Skąd zatem bidny kartograf ma wiedzieć, co jest kanoniczne, a co jest herezją, a? :P


Tymczasem ze szkicu robi się powoli mapa. Zaczynam od ornamentyki:

Obrazek

: 25 listopada 2018, 14:50
autor: Rikandur
Ohoho, więc miękkogłowe martwiaki są oficjalnie zakazane na Orcusie Świętym. Bardzo rozsądne, I sprytne rozwiązanie z duchami Czarnych strzegącymi Morglithowych świątyń oraz zabezpieczonymi przed zwodzeniem przed czymkolwiek co się czai w Martwych Górach.

Moje osobiste halo jest związane z czarno podręcznikową wersją historii KC, aka to wsytko zaceło siem z Duzim Źlim Chlopaka Balamorem. Za dużo Japońskich RPGów jeśli mnie zapytasz grali tedy twórcy wersji książkowej KC. Osobiście bardziej mi do gustu przypadła, niezwykle szkieletowa i skromna, wersja z pierwszych numerów MiMa. A zaczęło się od legendy Kryształów Czasu i krótkiego obwieszczenia że Orchia jest tak starym światem że nikt nie pamięta zbyt dobrze co było przed Archipelagowym Imperium Kartana (lub Katana). Reptilioni mieli przed nimi mini-imperium na Orkusie Centralnym i w okolicach ... i tyle, bo jeszcze jest wzmianka że od groma w okolicy jest ruin starszych oraz tak dziwacznych że aż nierozpoznawalnych dla nikogo żywego.

To tyle na temat wytłumaczenia czemu tak zrzędzę jak stara ciotka. zloD

Ani Reptilioni byli pierwsi, ani Orki są ostatnie pomimo tego że udało się krzywonogim pokrakom ponad 10,000 lat utrzymać ichnie imperium na powierzchni (pradopodobnie pobijając rekord Reptiliońskiego imperium) ... i to mi się bardzo podobało, zwłaszcza sugestie w kulturalnych wstawkach o ludziach że oni zaczęli rosnąć powoli w potęgę i durniejszym zaczęło się roić "ludzkość i ludzka dominacja to jedyna opcja na przyszłość! Mwa, ha, ha! My będziemy Katanami na miejsce Uruków, ha, ha, ha!" ... albo tak mi się pokiełbasiło i nadinterpretowałem pewne detale. :P

Morglith posiadające osobiste powody by wysyłać miniony-wiernych by deptali twarzyczki niedobrych, dla PR choćby, kolesi z totalnie-nie-edytowanej-mrocznej-przeszłości-boga-Śmierci? Ma totalnie sens oraz daje motywy dlaczego Neutralny Zły bóg z fetyszem "zdychajcie!" jest tolerowany jako bóstwo odpowiedzialne za umieranie w Imperium Katanów. Chaotyczne elementy, jak demoniczny osobnik zwany Daharishem (który prawdopodobnie jest jednym z tych okropnych psionicznie uzdolnionych demonów porównywalnych do Wielki Przedwiecznych na skali szkodliwości i upierdliwości w ubiciu na dobre). Set korzystający z okazji by wysłać "wsparcie" w postaci czarnych magów, co już wszelkie pokusy mają zaspokojone na łonie Kultu Seta (oraz doświadczenie z wiarygodnością demonicznych obietnic) mogą tutaj istnieć jako wsparcie/konkurencja dla nekromantów wiernych Morglithowi.
Tak żeby truchlaki (takie moje określenie na epitet dla Morglithowców) nie utraciły paranoi jeśli Zło z Martwych Gór przyczai się na kilka tysiącleci jak mała myszka, a miejscowe śmiertelni pozapominają wszystko ... jak to im się zdarza.

Jestem ciekaw jakie jest Twoje podejście do miejscowych rytuałów i zwyczajów Morglitha.

ETYTUJĄC:
A osobiście chciałbym zaznaczyć że kultyści Daharisha mogą być bardzo przydatni dla robala. Na ten przykład Potencjałem Magicznym ścierwo dokarmiają by mogło więcej bezeceństw wyprawiać bez "PM z Żywotności" co musi boleć, zwłaszcza jak regeneracja tegoż powolutku (jak to człowieczkowi z "goi 1 Żyw na dzień odpoczynku" bazowym leczeniem w KC).

: 25 listopada 2018, 18:46
autor: kartograf
Tymczasem:
Herby pięciu Czarnych Rodów

Obrazek

: 25 listopada 2018, 19:22
autor: Nanatar
Nie chciałem się wtrącać, ale tak na szybko trzy grosze.
1. Gotam -gor (neutralny/neutralny) jest na Orchii bogiem żywiołu ziemi, a za kataklizmy i żywioł wody odpowiada Gothmed(chaotyczny/neutralny), ale że tsunami biorą się z niepokojów w skorupie ziemskiej, to może o to chodziło.
2. ludzie leczą 2 pkt obrażeń/8h, ale w skali o której napisałeś to też ma marginalne znaczenie, najlepiej byłoby trzymać na łańcuchach barbarzyńców, bo tym się leczy +12, a po odpowiednim czarze druidycznym, przynajmniej dwa razy więcej.
3. Kieł w tarczy trzeciego herbu niebezpiecznie przypomina symbol Reptiliona Wielkiego. Choć Twój jest wygięty w drugą stronę. Do tego pewnie złoty.

: 25 listopada 2018, 19:32
autor: kartograf
@Nanatar - masz rację, pomyliłem się/przejęzyczyłem - chodzi oczywista o Gothmeda, zaraz poprawię. A co do herbu, to jest żelazny, nie złoty. Cuś może jednak mu dorysuję z lewej i prawej, aby bardziej go odróżnić.

Połączony z 25.11.2018 22:20:51:
Tymczasem obiecywane rytuały Morglitha. Zaczynam z grubej rury.

Rytuał Skradzionego Życia

Krótkie wyjaśnienie idei:
Aby przeżyć w otoczeniu martwiaków, albo nie zostać zombie podczas dosiadania martwiaczego wierzchowca, potrzebny jest duży zapas energii życiowej. Najlepiej jak największy. Najwięcej takiego potencjału życiowego ma nienarodzone jeszcze dziecko, przed którym dopiero całe nierozpoczęte jeszcze życie. Istotą tego rytuału jest pozyskanie tego potencjału.

Rytuał jest wielofazowy i długotrwały, nie da się go też przeprowadzić w pojedynkę, potrzeba do tego przynajmniej 7 osób władających magią astrologiczną oraz czarnoksięską (od poziomu 10+). Może zostać odprawiony jedynie w świątyni Morglitha.

Przygotowania:
Należy odnaleźć młodą ciężarną dziewczynę, która po raz pierwszy jest w ciąży.
Następnie astrolog za pomocą odpowiednich czarów (coś na kształt "Przepowiedni Losu" oraz "Wzroku Prawdy" określa stan dziewczyny oraz płodu, a także dokładnie wyznacza datę urodzin dziecka, a potem sprawdza jego przeznaczenie (przydatny tu może być lekko zmodyfikowany czar z IX kręgu "Wyznaczenie gwiazdy życia/śmierci". Poród musi przypaść na czas nowiu księżyca, a jeszcze lepiej - na dzień zaćmienia słońca (jest wtedy wielokroć potężniejszy efekt rytuału).

Jeśli matka jest zdrowa, a nienarodzonemu jeszcze dziecku przeznaczone jest długie życie, kwalifikuje to ich do następnego etapu.

Przez czas pozostały do porodu, matka otaczana jest iście królewską opieką (i być może zahipnotyzowana lub magicznie uspokajana, aby nie domyślała się, jaki los ją czeka, bo stres negatywnie wpływa na płód).

Najlepiej, jeśli kobieta jest ochotniczką. Wiem, że trudno to sobie wyobrazić, ale są (baaardzo nieliczne, ale są) fanatycznie oddane Morglithowi kobiety od dzieciństwa indoktrynowane odpowiednio.

Rytuał rozpoczyna się dzień przed rozwiązaniem.

Przebieg rytuału:

Etap 1: Kobietę umieszcza się na ołtarzu Morglitha, a na dziecko w łonie matki rzucane oraz podtrzymywane są zaklęcia "Zmrożenie istnienia" oraz "Psychiczna tarcza".

Etap 2: Zabiezpieczywszy tak dziecko, uwalnia się kobietę od zaklęć otumaniających, aby teraz była w pełni świadoma swojego losu i nakłada zaklęcia paraliżujące, aby nie rzucała się i aby poród nie mógł się rozpocząć.

Etap 3: Na kobietę oraz dziecko rzucane są zalkęcia w stylu "Zachowanie życia".

Etap 4: Kapłan Morglitha rozcina kobiecie brzuch i wyciąga dziecko razem z łożyskiem oraz pępowiną, po czym wkłada je do kryształowego słoja. Słój kładzie się pod ołtarzem w specjalniej niecce.

Etap 5: Kobietę zawiesza się nad ołtarzem głową w dół i podrzyna się jej gadło. Krew ścieka na ołtarz i zbiera się w niecce, gdzie stoi słój. Na słój z kryształu rzucane jest w tym czasie zaklęcie "Krwawy Kamień" oraz - w momencie śmierci kobiety - "Uwięzienie duszy".

Na tym rytuał się kończy.

Efekty rytuału

Ze skóry ofiarowanych Morglithowi ciężarnych kobiet wyrabia się doskonałe uprzęże i siodła, chroniące jeźdźca przed nekro-aurą martwiaczego wierzchowca.

Utworzone podczas Rytału Skradzionego Życia filakterium zawiera bimbalion punktów energii życiowej i w zupełności wystarcza, aby przetrwać długi czas wśród nieumarłych.

Aby mieć prawo do używania filakterium, trzeba je zapieczętować własną krwią. Używa się go na dwa sposoby:
- wystarczy nosić je przy sobie, aby po prostu pochłaniało nekro-aurę; w zupełności wystarcza to do dowodzenia martwiaczymi armiami; .
- czarnoksiężnicy mogą użyć filakterium jako "kroplówki" - ze słoja wydobywa się pępowinę, którą za pomocą igły wbija się w tętnicę maga, który dzięki temu zostaje napełniony potężną mocą i może za jednym zamachem przyzwać cały legion nieumarłych (ot, jakieś 6000-7000 tysięcy szkieletów). Cały ten zabieg musi odbyć się w świątyni Morglitha.

Rozbicie filakterium uwalnia duszę matki oraz dziecka, z których tworzą się dwa potężne monstra. Matka zostaje niematerialną upiorzycą, dziecko zaś materialnym porońcem. Nie można ich ani odesłać, ani kontrolować. Można je pokonać "konwencjonalnie". Oba monstra nie ustaną, dopóki nie zostaną zniszczone, albo dopóki nie zabiją właściciela filakterium - wtedy odchodzą w niebyt.

Czasami najłatwiejszym sposobem pozbycia się owych monstrów jest zabicie właściciela filakterium, gdyż bywa on przez chwilę oszołomiony po jego utracie. Jego śmierć odsyła monstra w niebyt.

Statystyki Upiornej Matki oraz Porońca sami sobie wymyślcie, ale powinny one równoważyć bluźnierstwo rytuału, zmagazynowanej wściekłości i żądzy zemsty, więc raczej wysokie w pip.

DOPISANE:
W razie fiaska rytuału (nieważne na którym etapie) przebiega on bez zakłóceń do samego końca, tyle tylko, że zamiast napełnienia filakterium, efektem jest przyzwanie Upiornej Matki i Porońca, którzy chcą zabić wszystkich uczestniczących w rytuale.


Połączony z 26.11.2018 02:48:15:
A tymczasem nocnego rysowania efekty:

Obrazek

Może nie takie ładne, jak te kolorowe, ale IHMO bardziej w klimacie.

Połączony z 26.11.2018 19:49:54:
Mapa zmierza ku ukończeniu:

Obrazek

A tymczasem:

Życie codzienne na Orkusie Świętym, część 1

Grafomański wstęp

Kiedy zdechła jego ostania koza, Krosta z wściekłości pobił żonę, oskarżając ją, że źle opiekowała się zwierzakiem. Siedział teraz przed chałupą i wolno żuł kawałek tłustej skóry i popijał kwaśne wino. Z chaty dobiegało go pochlipywanie córki. Trzyletni berbeć płakał, nie wiadomo, czy z głodu, czy też użalając się nad matką. Krostę znowu ogarnął gniew. Wolałby, żeby to córka zdechła, a nie koza. Bezużyteczny darmozjad, który jeszcze na dodatek ma dwie lewe ręce. Nie dalej jak wczoraj gówniara stłukła dzban pełen żętycy. Gdyby ją wtedy dorwał, zabiłby, ale mała schowała się pod ławę, a żona zasłoniła ją własnym ciałem. Pobił więc babę do nieprzytomności, żeby się wyładować.

Ot, nie miał Krosta szczęścia. Żona nie dała mu syna, przez wiele lat myślał, że baba ma jałowe łono, a kiedy nieoczekiwanie zaszła w ciążę, marzył o chłopaku, który by mu pomógł w gospodarstwie i przy pańszczyźnie. A tu złośliwe babsko urodziło mu córę. Pech. No i od narodzenia małej wszystko zaczęło się sypać. Żona zaniemogła i nie krzątała się przy obejściu jak kiedyś, zwierzaki zaczęły chorować i zdychać, plony były coraz gorsze. Głód stał się czymś powszechnym w Krostowej zagrodzie.

Zauważył ruch we wsi. Do chałupy Czyaraka przyjechał wóz Zbieraczy Umarłych. Ot, poszczęściło się Czyrakowi, poszczęściło - pomyślał Krosta. Teśćiowa mu się pochorowała i ledwie po trzech dniach zmarła. On nie miał takiego farta, jego ojciec żył długo, panoszył się w zagrodzie jak u siebie, chociaż już nawet motyki nie mógł z trzęsące się łapska brać i cały czas marudził. Ech. Ale kiedy w końcu zdechł i Krosta oddał go Zbieraczom, dostał od nich sakiewkę miedziaków i pił przez tydzień zakąszając słoniną. Ech! Jakby mu baba padła, albo jeszcze lepiej baba i córa, znów byłby wolny.
Dopił resztkę wina. Nie miał już więcej, co go rozdrażniło. Widział, jak Zbieracze ładują trupa na wóz i ruszają dalej. Będą musieli przejechać koło jego chałupy, a on co? Kozę może im dać. Za kozy jednak nie płacą.

Znowu dobiegł go płacz dziecka. Rozdrażniony rzucił pusty gąsior na stertę kompostu i wszedł do chałupy. Chwycił córkę za włosy, wywlekł przez próg i pociągnął za sobą ku drodze.
- Ej! - krzyknął ku Zbieraczom. - Może ją weźmiecie, co? Za piątaka!
Wóz zatrzymał się, a jeden z mężczyzn siadł z kozła i podszedł ku Kroście, który poczuł przypływ nadziei wymieszanej ze strachem. Zbieracz obrzucił spojrzeniem ojca i córkę, po czym pokręcił głową. Pijany Krosta znalazł jednak w sobie na tyle odwagi, by spróbowac ponownie.
- To może za trójkę?
Mężczyzna nie odpowiedział, tylko zdzielił go w łeb pałą. Krosta upadł ogłuszony na ziemię, dzieciak uciekł, wóz odjechał. Po pewnym czasie chłop otrząsnął się z zamroczenia i powlókł do obórki, gdzie uwalił się na stercie siana.

Rankiem zbudził go głos rogów. Wiedział, co to oznacza - do wsi przybył Czarny Pan. Czym prędzej wstał i wyszedł na gumno. I od razu padł na kolana, wlepiając oczy w klepisko. Czarny Pan z orszakiem zmierzał do jego chałupy. Słyszał zbliżający się stukot kopyt, brzdękanie ostróg, gwar.Jeźdźcy zsiedli z koni.
- Krosto, synu Liszaja - usłyszał głos karbowego. - Powstań.
Chłop wstał, ale wzrok cały czas kierował ku ziemi, nie śmiąc podnieść głowy. Paraliżował go lodowaty strach.
- Spójrz na mnie - usłyszał głos Pana. Usłuchał. Rycerz przyglądał mu się uważnie, a Krosta czuł, jak po plecach i pod pachami spływają mu grube krople potu. - Przyprowadź córkę.
Krosta poszedł do chałupy, przed którą leżały plackiem na ziemi jego żona i córę. Poderwał dzieciaka i zaniósł do Pana. Jeden z członków orszaku,
sądząc po szatach mag, odebrał od niego córkę i obejrzał ją dokładnie, po czym skinął głową.
- Czy chcesz oddać córkę w objęcia śmierci? - zapytał Pan. Kroście zaschło w ustach, język mu skołowaciał i nie był w stanie wykrztusić ani słowa. Zobaczył, że Pan uśmiecha się kącikiem ust i mówi do swoich gwardzistów - Biedakowi zaschło w ustach, dajcie mu coś do picia.

Jeden ze zbrojnych podał Kroście manierkę. Chłop odruchowo przytknął ją do ust i łyknął. Wódka. Zakrztusił się i charknął, ale ognisty płyn
spełnił swoje zadanie, rozluźnił mu język. Pan powtórzył pytanie.
- Tak - wycharczał chłop. Pan podszedł do niego i spojrzał mu głęboko w oczy.
Krosta miał wrażenie, że zamienia się w kamień. Nie był w stanie nawet drgnąć.
- Mówisz szczerze - rzekł w końcu Pan. - I nie pozostanie to bez nagrody.
Następnie obrócił się, wsiadł na konia i odjechał razem ze swoim orszakiem zabierając dziewczynkę. Na gumnie został tylko karbowy i kilku zbrojnych. Żona Krosty cicho szlochała.

Czarny Pan nie kłamał, Krosta został wynagrodzony. Ogłoszono, że odtąd Krosta syn Liszaja jest człowiekiem wolnym. Pan nadał mu kilka mórg żyznej ziemi zaraz przy strumieniu i pastwiska na wzgórzach oraz ofiarował mu sakiewkę srebrnych monet, a także zwolnił z czynszu na lat pięć. Pierwsze, co zrobił Krosta, to przegnał swoją babę i za pośrednictwem karbowego uzyskał zgodę pana na ślub z młodą Rutewką, córką Kulawca. Wybudował też nową chałupę, zakupił stado kóz, a kiedy pierwsza koza się ocieliła, własnoręcznie zarżnął młode na ołtarzu Morglitha, który postawił na honorowym miejscu obejścia.

Rzecz jasna we wsi znaleźli się ludzie, którzy pragnęli pójść w ślady Krosty. Pierwszym cwaniakiem był Czyrak, który już tydzień później chciał oddać swoją córkę Zbieraczom. Następnego dnia Czyraka odwiedził jednak karbowy i kilku oprawców. Rozciągnęli go na głównym placu wsi i wlepili mu 100 batogów, po czym zostawili przywiązanego do pala, aby zdechł. Więcej cwaniaków nie było.


Wyjaśnienia

Zbieracze Umarłych
Jak sama nazwa wskazuje, zbierają oni umarłych, którzy są następnie chowani w wielkich nekropoliach, będącymi rezerwuarami martwiaków. Zmarłych niewolników po prostu się zabiera. Poddani mają obowiązek oddawać swoich umarłych, ale wypłacana jest im skromna nagroda (ukrywanie zmarłych jest poważnym przestępstwem). Ludzie wolni mogą zaś sprzedać swoich zmarłych (lub też sami siebie, jeśli podpiszą odpowiedni pakt) za pewną kwotę, zależną od pozycji społecznej.
Cudzoziemcy, którzy zmarli na terenach Czarnych, mogą zostać wywiezieni z wyspy i pochowani u siebie (bardzo wysokie opłaty za balsamowanie i zezwolenie na wywóz) albo skremowani (bardzo wysokie opłaty). Jak kogoś nie stać, Zbieracze zabierają zwłoki i wypłacają rekompensatę.

O obrządkach pogrzebowych Czarnych Rycerzy przy innej okazji

Naznaczone przez Morglitha

Na Orkusie Świętym wierzy się, że dziewczynki urodzone pod pewnym szczegółnym układem gwiazd i planet, są naznaczane przez Morglitha. I rzeczywiście mają one pewne szczególne moce (jakby takie słabe echo mocy awatara Morglitha - wszystko wokół nich powoli więdnie i choruje). Bardzo wiele z nich umiera zaraz po pierwszym miesiączkowaniu.
Naznaczone są poszukiwane przez kapłanów Morglitha i umieszcza się je przy świątyniach, gdzie spełniają różne funkcje. Ponieważ we wsiach i miastach prowadzone są szczegółowe zapisy narodzin i zgonów, w miarę łatwo jest odszukać dziewczynki urodzone pod odpowienią konfiguracją gwiazd i sprawdzić, czy jest Naznaczona. Odbiera się ją rodzicom, kiedy kończy siedem lat.
Najcenniejszą i najbardziej przez Morglitha umiłowaną Naznaczoną jest taka, którą rodzice sami chcą poświęcić bogu śmierci. Powiadają, że to sam Morglith podsuwa takie myśli. Takie dziewczyny, pod warunkiem, że nie ukończyły 7 roku życia, zabiera się do Domu Odroczonej Łaski w Aron-Warn.
Rzecz jasna Rody Czarnych bardzo często starają się, aby tak spłodzić dziecko, aby urodziło się pod właściwym układem planet, rzadko jednak to się udaje.


Domy Odroczonej Łaski
To właściwie złote klatki, w których wychowuje się Naznaczoną (bardzo rzadko się zdarza, aby była więcej niż jedna) w kulcie Morglitha, przygotowując dziewczynę do tego, aby była gotowa do dobrowolnej ofiary ze swojego życia. Kiedy Naznaczona zaczyna pokwitać, odprawiany jest rytuał mający wzmocić jej witalność - dziewczyna składa wtedy w ofierze codziennie jedną swoją rówieśniczkę.


Oblubienice Śmierci
Kiedy kapłani uznają, że naznaczona jest gotowa - zwykle kiedy kończy ona 13 lat/rok po pierwszej miesiączce u innych ras niż człowiek - zostaje Oblubienicą Śmierci. Wtedy do Domu przybywa jeden z Czarnych Rycerzy (zazwyczaj z tego rodu, którego Naznaczona była poddaną) i odbywa stosunek z dziewczyną, aby ją zapłodnić (składając ze swojego nasienia ofiarę Bogu Śmierci).
[Notabene: Naznaczoną może zapłodnić jedynie ktoś ze zdolnością "Ukrycie witalności"]
Jeśli dziewczyna zostanie brzemienną, zabiera się ją z Domu Odroczonej Łaski i umieszcza w głównej świątyni Morglitha, gdzie przez kilka następnych miesięcy pełni jakby funkcje arcykapłanki (to ona przewodniczy wszystkim rytuałom i składa najważniejsze ofiary), a jednocześnie przygotowuje się ją do Rytuału Skradzionego Życia (patrz post wyżej).

Utworzone podczas takiego Rytuału filakterium oraz uprząż do martwiaczych wierzchowców otrzymuje Czarny Rycerz, który dokonał aktu zapłodnienia. Oba te przedmioty są znacznie potężniejsze, a co najważniejsze - robicie filakterium nie przywołuje Upiornej Matki i Porońca, tylko wywołuje Huragan Śmierci - potężny nekrotyczny wiatr, wysysający energię życiową na znacznym obszarze.

I to by było na tyle.

: 26 listopada 2018, 21:07
autor: avnar
Bardzo ciekawe rytuały Kartograf. Szacun.

: 27 listopada 2018, 10:36
autor: kartograf
Tymczasem:

Mapa Orkusa Świętego gotowa!

Obrazek

Pliki do pobrania:

Mapa w formacie png
Mapa w formacie pdf

Jednocześnie informuję, że będę kontynuował pracę nad "Przewodnikiem po Orkusie Świętym". W planach mam dokładniejsze mapy poszczególnych księstw, plany głównych fortec oraz rzecz jasna opisy i tło fabularne. Tym niemniej robię sobie kilkudniową przerwę od tych nekromatycznych bezeceństw, bo żona zajrzała mi przez ramię kiedy pisałem i następnego dnia przytargała z biblioteki trzy książki: "Trup. Od biologii do antropologii" Louisa-Vincenta Thomasa, Złotą gałąź. Studia z magii i religii" George'a Jamesa Frazera oraz "Mitologię Azteków" Marii Frankowskiej, sugerując tym samym, abym się jeszcze ciut w temacie dokształcił ;)

: 01 grudnia 2018, 18:54
autor: mastug
Barwo Kartografie. Stworzyłeś niesamowite nowe miejsce. Bardzo dziękujemy! Mapa jest piękna.

edit:
szukając miast na Tabadanie znalazłem jedno które jeszcze powinno być na Orkusie świętym (przepraszam że tak późno ale lepiej teraz niż wcale):

Ketow Haran-garze (miasto-twierdza na Orkusie Świętym)

tzn. brakuje Ketow przed Haran-garem

Re: Światotworzenie - Orkus Święty

: 13 maja 2019, 23:17
autor: kartograf
@mastugu - dzięki za info, na pewno wezmę pod uwagę przy kolejnych rysunkach.

Tymczasem:

Obrazek

Nie jestem zadowolony z kolorystki, coś nie pykło, ale wrzucam ku pamięci.

I duży jpg tutaj.