Uruk-hai

Awatar użytkownika
mordimer00
Reactions:
Posty: 2226
Rejestracja: 07 stycznia 2011, 09:44

Post autor: mordimer00 » 03 lutego 2011, 00:26

a po jaką ch...rę ma płacić gwardziście za szkolenia?? to kwestia gwardzisty którego wynajął aby był skuteczny w swoim fachu, a nie po to aby pracodawca ponosił dodatkowe koszty z tytułu wynajęcia konkretnego pracownika.
Jeśli pracownik ma być najlepszy to w jego kwestii są dodatkowe szkolenia ( no chyba, że kontrakt opiewa w specjalną klauzulę dotyczącą podnoszenia kwalifikacji danego pracownika)!
I rzut mieczem, sztyletem czy nawet toporem wymaga mniej czasu niż wymruczenie jakiejś tam formuły czaru pod nosem, więc... jaki kleryk, czy czarodziej będzie mamrotał formuły czarów, i jeśli zobaczy, że w jego stronę leci narzędzie śmierci w postaci miecza, topora, maczugi czy włóczni a nawet sztyletu, czy innych tego tupu narzędzi, to??? Pewnie nie wytrzyma bezpośredniego zagrożenia i się uchyli i w tym momencie przerwie formułę czaru.... i co dalej???
Ostatnio zmieniony 03 lutego 2011, 00:28 przez mordimer00, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 03 lutego 2011, 03:14

Małe spostrzeżenie odnośnie majątku startowego postaci (a nuż mnie ktoś poprawi albo zjedzie, zaraz się zrobi ciekawiej). Zasady dotyczące w/w zagadnienia interpretuję następująco: każdy bohater rozpoczynający grę posiada określaną rzutem xk100 gotówkę będącą rocznym dochodem z użytkowania swego majątku (w domyśle trwałego, czyli jak dla mnie ziemi uprawnej, małego warsztaciku, manufaktury, kopalni soli, itp.). Ruszając w świat świeżo upieczony BG może ten majątek oddać w cudze ręce i pobierać co roku opłaty z tytułu dzierżawy, czyli rokrocznie 450 złt w przypadku naszego uruka. Czy mogę na tej podstawie przyjąć, że nasz początkujący kapłan/czarnoksiężnik dostał od swego ojca na lepszy start w życiu pole agawy, garbarnię lub fermę norek generującą 450 złt? Czy też powinienem inaczej interpretować zasady majątku początkowego?

Odnośnie wizji grania Uruk-hai z WKW rozpiszę się obszerniej jutro, już nie w formie porad dla Minastira, ponieważ widzę, że diametralnie różni się nasze wzajemne postrzeganie znaczenia WKW. Dla Minastira to bardziej biedny szlachetka zmuszony do ruszenia w świat, by wszystko dla siebie wywalczyć, dla mnie zaś arystokrata, który kłaniać się musi wyłącznie książętom i przed którym prawie wszystkie drzwi stoją otworem. Napiszę jak ja zagrałbym takim urukiem, gdyby cudowne zrządzenie losu sprawiło, że jakiś MG w porywie chwili zaszczycił mnie opcją wyboru UH z WKW :P , a jak już to zrobię... nie, wcale po mnie nie pojedziecie, bo akurat na forum zarejestruje się Autor i wszyscy z wrażenia zupełnie o mnie zapomną! :P

Mrufon
Reactions:
Posty: 2579
Rejestracja: 18 stycznia 2009, 19:17
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: Mrufon » 03 lutego 2011, 07:38

Gotówki z rocznego użytkowania majątku masz tyle ile losujesz na początku. Jeśli sprzedajesz majątek - jednorazowo bekommst du 10x więcej. :)

leobardis
Reactions:
Posty: 451
Rejestracja: 11 listopada 2008, 12:02

Post autor: leobardis » 03 lutego 2011, 08:04

mordimer00 napisał/a:
a po jaką ch...rę ma płacić gwardziście za szkolenia?? to kwestia gwardzisty którego wynajął aby był skuteczny w swoim fachu, a nie po to aby pracodawca ponosił dodatkowe koszty z tytułu wynajęcia konkretnego pracownika.
Pomyliłeś gwardzistę z najemnikiem mój drogi :)
Zawsze w każdej kulturze możnowładcy szkolili gwardie na swój koszt. Im więcej szkoleń tym gwardzista jest lepszy a to nie gwardziście zależy na skuteczności tylko jego chlebodawcy - prawda?
To chlebodawca chce aby jego gwardia była znana po horyzont ze skuteczności i np. waleczności. To możnowładca decyduje kiedy , który i z kim jego gwardzista będzie walczył.
Jeśli pracownik ma być najlepszy to w jego kwestii są dodatkowe szkolenia ( no chyba, że kontrakt opiewa w specjalną klauzulę dotyczącą podnoszenia kwalifikacji danego pracownika)!
W każdej szanującej się firmie (mówię o realu) każde szkolenie jest na koszt pracodawcy - nie wiem czym na co dzień się zajmujesz ale taka jest prawda :) .

P.S.
...wiem, wiem - powinienem zapobiegać offtopowi :)
Ostatnio zmieniony 03 lutego 2011, 08:05 przez leobardis, łącznie zmieniany 1 raz.
[center]Nie dostaniesz drugiej szansy, by zrobi? dobre pierwsze wra?enie.[/center]
[center]Obrazek[/center]

Minastir
Reactions:
Posty: 24
Rejestracja: 28 stycznia 2011, 21:45

Post autor: Minastir » 03 lutego 2011, 09:42

Keth napisał/a:
Małe spostrzeżenie odnośnie majątku startowego postaci (a nuż mnie ktoś poprawi albo zjedzie, zaraz się zrobi ciekawiej). Zasady dotyczące w/w zagadnienia interpretuję następująco: każdy bohater rozpoczynający grę posiada określaną rzutem xk100 gotówkę będącą rocznym dochodem z użytkowania swego majątku (w domyśle trwałego, czyli jak dla mnie ziemi uprawnej, małego warsztaciku, manufaktury, kopalni soli, itp.). Ruszając w świat świeżo upieczony BG może ten majątek oddać w cudze ręce i pobierać co roku opłaty z tytułu dzierżawy, czyli rokrocznie 450 złt w przypadku naszego uruka. Czy mogę na tej podstawie przyjąć, że nasz początkujący kapłan/czarnoksiężnik dostał od swego ojca na lepszy start w życiu pole agawy, garbarnię lub fermę norek generującą 450 złt? Czy też powinienem inaczej interpretować zasady majątku początkowego?

Odnośnie wizji grania Uruk-hai z WKW rozpiszę się obszerniej jutro, już nie w formie porad dla Minastira, ponieważ widzę, że diametralnie różni się nasze wzajemne postrzeganie znaczenia WKW. Dla Minastira to bardziej biedny szlachetka zmuszony do ruszenia w świat, by wszystko dla siebie wywalczyć, dla mnie zaś arystokrata, który kłaniać się musi wyłącznie książętom i przed którym prawie wszystkie drzwi stoją otworem. Napiszę jak ja zagrałbym takim urukiem, gdyby cudowne zrządzenie losu sprawiło, że jakiś MG w porywie chwili zaszczycił mnie opcją wyboru UH z WKW :P , a jak już to zrobię... nie, wcale po mnie nie pojedziecie, bo akurat na forum zarejestruje się Autor i wszyscy z wrażenia zupełnie o mnie zapomną! :P
Postać która ma 0 poziom, nawet jeśli jest arystokratą, to tak naprawdę mało znaczy w świecie KC.
Jestem po prostu jednym z wielu synusiów jakiegoś tam barona. Przedstawiając się używam tytułu tana.
Majątkiem dysponuje mój ojciec a nie ja, na start dostałem od niego te 450 sztuk złota, a na resztę muszę sam zapracować, szczególnie że jak już mówiłem uruki to nie są ludzie, mają inną mentalność, trochę inaczej podchodzą do życia.
Muszę się wykazać żeby coś dostać, udowodnić że jestem "silny" i coś znaczę.
Skoro wyruszyłem na trakt w poszukiwaniu przygód to jest to jednoznaczne z tym że nie chcę kontynuować rodzinnych tradycji, więc ojciec może powiedzieć radź sobie sam, jak pokażesz że coś sobą reprezentujesz to będziesz mógł wrócić (jak już wspomniałem to uruki, nie ludzie, nie ma głaskania po główce ^^).
Tak naprawdę na swoją pozycję i znaczenie dopiero zaczynam pracować, sprawę na start mam trochę ułatwioną bo uruk arystokrata, ale nic więcej.

Co do kłaniania się, hmm to fakt, teoretycznie kłaniać się muszę tylko książętom, ale jako że moja postać mało znaczy w świecie KC (najwyżej mogę się na rodzinę powołać) to jak spotkam czarnego rycerza na trakcie i nie pokłonie się, zignoruję go, nie podam tytuły, lub nie ustąpię drogi to mogę ponieść przykre konsekwencje bo ja mam 0 poz, a on np 10 ;D


Tytuł szlachecki to nie wszystko bo tak jak pisałem NKW czyli uboga szlachta poza tytułem może nie mieć nic, a bogaty i wpływowy kupiec będzie w tym przypadku znaczył więcej.
Ostatnio zmieniony 03 lutego 2011, 15:33 przez Minastir, łącznie zmieniany 1 raz.

Denver
Reactions:
Posty: 1660
Rejestracja: 14 stycznia 2010, 11:26

Post autor: Denver » 03 lutego 2011, 10:02

Rozsądne rozumowanie. Nawet bardzo. Będę śledził temat :)
"Wikingowie dzielili rany na ?miertelne i nieistotne i znaj?c ich do?wiadczenie pewnie mieli racj?. " Oggy

ghasta
Reactions:
Posty: 2334
Rejestracja: 29 września 2010, 23:48
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: ghasta » 03 lutego 2011, 10:37

zaoftopuje bo temat mnie zmusił, ew. przenieść to trzeba do wątku o cenach...
Never napisał/a:
bogaty pracodawca opłaci szkolenia gwardziście, i o ile pamiętam gwardzista ma największe biegłości w posługiwaniu się broń-mi, co daje sporą przewagę nad druidem:).
Tylko, że druid czaruje...
Tak - tylko koszt szkolenia jest potwornie zawyżony. Przy tych dochodach rocznych z tabelki pochodzenia taki bogaty kupiec czy nawet szlachetka ilu będzie w stanie wyszkolić tych gwardzistów? 3, może 4 i kasy mu zabraknie. Przy szkoleniu na 1POZ czterech gwardzistów może zapłacić max 400 szt/zł, na 2POZ 800 szt. zł itd.
Jak bogaty musi być pracodawca żeby wyszkolić oddział 100 gwardzistów o 1 poziom (na 1POZ) ? Absurdalnie bogaty.
Taki gracz, który ma mieć stronników i posiadłości, a powyżej 15 POZ odziały wojskowo (100 gości/poziom) musiałby mieć dochody nieobejmowalne tabelką pochodzenia jeśli chciałby ich szkolić do akceptowalnego poziomu.

Przecież to żadne rozwiązanie jeśli szkolenie jest do 100x droższe niż otrzymywane zarobki! To jakiś najemnik (zwykły) NIGDY nie będzie w stanie sobie podnieść poziom jeśli kogoś nie zabije lub nie okradnie jakiegoś bogatego grobu. Ponieważ nie będzie w stanie na to zarobić...

W takim przypadku pracodawca (w realu, w Polsce) za szkolenie pracownika z jakiejś obsługi komputera czy księgowości musiałby zapłacić w przedziale 100 tys - 1 mln PLN za jedne kurs.
Widzisz już bezsens tych cen i przelicznika? Naprawdę łatwiej się nie da tego pokazać.

Przy takich cenach to nawet Krauze straciłby majątek w ciągu roku...

Denver
Reactions:
Posty: 1660
Rejestracja: 14 stycznia 2010, 11:26

Post autor: Denver » 03 lutego 2011, 10:43

Zapominasz, że roczny dochód jest z DZIERŻAWY majątku, nie działalności zawodowej/ zarobkowej/ awanturniczej.
"Wikingowie dzielili rany na ?miertelne i nieistotne i znaj?c ich do?wiadczenie pewnie mieli racj?. " Oggy

ghasta
Reactions:
Posty: 2334
Rejestracja: 29 września 2010, 23:48
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: ghasta » 03 lutego 2011, 10:57

Przechodzę na wątek o cenach. :)

leobardis
Reactions:
Posty: 451
Rejestracja: 11 listopada 2008, 12:02

Post autor: leobardis » 03 lutego 2011, 11:57

Tak - tylko koszt szkolenia jest potwornie zawyżony. Przy tych dochodach rocznych z tabelki pochodzenia taki bogaty kupiec czy nawet szlachetka ilu będzie w stanie wyszkolić tych gwardzistów? 3, może 4 i kasy mu zabraknie. Przy szkoleniu na 1POZ czterech gwardzistów może zapłacić max 400 szt/zł, na 2POZ 800 szt. zł itd.
Jak bogaty musi być pracodawca żeby wyszkolić oddział 100 gwardzistów o 1 poziom (na 1POZ) ? Absurdalnie bogaty.
Wystarczy wyszkolić jednego, dwóch gwardzistów np. na 10 poz a ci wyszkolą mniejszy oddział w ramach swoich opłaconych już usług :)
[center]Nie dostaniesz drugiej szansy, by zrobi? dobre pierwsze wra?enie.[/center]
[center]Obrazek[/center]

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 03 lutego 2011, 20:06

Rozprawialiśmy o graniu Uruk-hai z WKW, więc chętnie do tego wątku wrócę po to, by pokazać jak ja bym zagrał taką postacią. Po pierwsze, ja widzę WKW jako naprawdę wysoko stojącą warstwę arystokracji, kłaniającą się jedynie elicie władzy (ilu w końcu książąt może mieszkać w jednym mieści, poza Ostrogarem?). Ta szlachta ma ogromne wpływy, cieszy się powszechnym szacunkiem i lękiem, a w przypadku UH jeszcze trzyma stery władzy na Orkusach. Jeśli Mistrz Gry zgodziłby się na oddanie w me ręce takiej postaci, musiałby naturalnie zdawać sobie sprawę, że kierowanie życiem UH/WKW odbywa się na zupełnie innym poziomie niż gra bohaterem chłopem czy mieszczaninem (nawet ubogim szlachcicem). UH/WKW otwiera już na starcie zupełnie nowe perspektywy i naprawdę ułatwia wiele spraw, pozwalając przy okazji od początku prowadzenia postaci skoncentrować się na niestandardowych przygodach (rozwinę tę myśl później).

Jestem zatem kapłanem/czarnoksiężnikiem, oddanym z całego serca misji umacniania wiary w Katana. Jako syn wysokiego tana (tytulatura z łapanki, ale lepsza taka jak wcale) cieszę się w rodzinnym mieście poważaniem już z racji swego szlachetnego urodzenia (nawet na POZ 0). Jak wspomniał jeden z przedmówców, mój herb jest doskonale rozpoznawalny w okolicy, a sam dźwięk nazwiska otwiera większość drzwi. Będąc zdecydowanym wrogiem bohaterów-sierot samotnych jak palec i od początku bezdomnych ustalam wraz z Mistrzem Gry szczegóły dotyczącej mojej rodziny (to jeszcze na etapie tworzenia postaci). Szczegółowo rozpisana rodzina to inwestycja na przyszłość, to punkty zaczepienia dla wielu nowych wątków w przygodach oraz wsparcie w życiowych problemach. Syn poświęcający swe życie karierze duchownego w służbie rasowego bóstwa najpewniej zjedna sobie ogromną przychylność i życzliwość ojca, więc nie muszę się raczej przejmować zatargami na linii BG-rodzina (chyba, że Mistrz Gry zdecyduje inaczej) - w końcu dla rodziny to raczej powód do dumy, że wybrałem taką właśnie profesję, prawda?

Rozpisawszy rodzinę biorę się za majątek początkowy. Żeby nie powielać wcześniejszych postów, skrócę ten fragment do minimum. Skoro zasady mówią, że mój majątek można oddać w dzierżawę i że generuje on co rok stosowny dochód, to na 99% musi to być ziemia (ewentualnie z infrastrukturą). Przyjmuję, że dostałem owo pole agawy czy malutką bimbrownię czy fermę norek od ojca w prezencie na dobry start w życiu (argument o obyczajach uruków opartych na dzikich obyczajach plemiennych trochę mi nie podszedł, w końcu orki rządzą od ostatnich dziewięciu tysięcy lat, więc to dość czasu, by się jednak ucywilizować). Jak już pisałem wcześniej, ja nastawiam się na start z dużą gotówką zamiast inwestycji majątkowych na przyszłość. Sprzedaję ziemię/fermę z pomocą kupca (dla wrażliwych na aspekt kupczenia: za pośrednictwem lokalnego mistrza gildii kupieckiej). Wszystko mi też jedno, komu sprzedaję, czy radzie miasta czy innemu urukowi, byle ten ktoś był wypłacalny. Robię wszystko, by wyciągnąć maksimum (szczegóły we wcześniejszych postach). Jak wszystko pójdzie dobrze, mam sześć i pół tysiąca PLUS te 450 w gotówce na start (wcześniej o tym zapomniałem), więc zaczynam grę z sakiewką wartą siedem tysięcy sztuk złota. Co mówicie? Że maksymalna przeginka? Że tak się nie powinno grać? A ile razy w życiu trafi się Wam kombinacja UH/WKW?

Zapewne ukończyłem naukę profesji kapłańskiej (a najpewniej również czarnoksięskiej) w rodzimym mieście, więc jestem silnie powiązany z główną świątynią Katana w tym miejsc. Docierając do tego etapu nie zaczynam gry zespołowej, tylko proszę Mistrza Gry o indywidualną minisesję, nie zamierzam bowiem jeszcze narażać na szwank swej cennej i delikatnej skóry. Najpierw inwestycje w siebie, potem niebezpieczny szlak. Tu pojawia się idea zakupu formuł dziesięciu nowych czarów (kapłańskich/czarodziejskich) pierwszego kręgu. Kombinacja UH/WKW oznacza niemal swobodny do nich dostęp, więc nie przewiduję większych kłopotów z zakupem, ale uważam, że wszystkie te zabiegi powinny być w odpowiednio sposób zagrane (właśnie na indywidualnej sesyjce sam na sam z MG, drużyna bardziej tu będzie zawadzać niż pomagać). Kwestia mechaniki społecznej: gdzie szukam formuł, za jakie sznurki pociągam, na jakie nazwiska się powołuję? - gracz powinien to wszystko przedstawić w szczegółach zamiast zadeklarować sucho "kupuję dziesięć pergaminów", bo jego uruk obraca się we wpływowych kręgach, a przez jego ręce przepływa spora gotówka, tego rodzaju interesy stanowią istotny element gry i budują zaplecze na przyszłość. Załóżmy, że pierwszy tysiąc z sakiewki idzie na nowe czary, a kończąc naukę profesji BG wchodzi ze startu w posiadanie innych pięciu (2k5). Magiczna księga aż trzeszczy w szwach, a UH siedzi sobie w ciepełku w świątyni lub u swego rodziciela i studiuje formuły, dopóki wszystkiego nie opanuje. Kiedy już się to uda, przechodzę do kolejnego kroku w rozwoju postaci.

I od razu proste pytanie. Co stanowi pokusę wręcz nie do odparcia dla magika, który właśnie poznał nowy czar? Który zna jego formułę oraz teoretyczny opis działania, ale nie stosował jeszcze w praktyce? Odpowiedź oczywiście wszyscy znamy, a w przypadku UH/WKW nie dotyczy nas problem braku gotówki na PM. I oto ciąg dalszy indywidualnej minisesji. Testuję w praktyce wszystkie swoje zaklęcia, w zależności od efektu działania na sobie samym, na konfratrze czarnym rycerzu lub psie ogrodnika. Jeśli o kaleczące czary idzie, nie rzucam się co koń wyskoczy w dzicz, by dorwać tam pierwszego lepszego goblina i potraktować go czarnym pociskiem, oj nie. W zamian wysyłam sługi do lokalnego więzienia lub na targ niewolników (Get-war-gar z niewolniczych targów przecież słynie), aby kupili mi jakiś tani obiekt doświadczalny. Co ktoś tam krzyczy? Że to nieetyczne? W razie rozterek moralnych polecam szczerą rozmowę z przyjacielem czarnym rycerzem, on rozwieje ewentualne wątpliwości! Na eksperymenty pójdzie sporo mocy, ale koszty wciąż jeszcze nie stanowią problemu, pojawia się zaś w zamian nowa korzyść - Punkty Doświadczenia. Każdy Mistrz Gry podchodzi do nich inaczej, wielu drastycznie modyfikuje oryginalne zasady dotyczące tego zagadnienia, jeśli jednak oprzemy się tutaj na MiMach, udane rzucenia zaklęć przyniosą mojemu urukowi od 15 do 150 pedeków! Do tego może jeszcze dojść kilka PD z okazji udanego zastosowania jakiejś zdolności profesyjnej i być może zyskam dość PD, żeby już na koniec indywidualnej sesji skoczyć o jeden czy może nawet dwa POZ.

I tak dzięki swej pozycji społecznej, powiązaniom rodzinnym i bogactwu rozpoczynam grę drużynową jako kapłan/czarnoksiężnik w konfiguracji POZ 1/0, 0/1 albo jeszcze wyższej, z dostępem do kilkunastu zaklęć i pełnym amuletem. Dobór ekwipunku i świty to temat na zupełnie nowego posta, zrobię sobie przerwę!

Treant
Reactions:
Posty: 1867
Rejestracja: 05 stycznia 2009, 10:15

Post autor: Treant » 03 lutego 2011, 23:32

To ja jeszcze coś dorzucę: dzięki regeneracji ciała (5 pkt obrażeń na rundę) i ŻYW teoretycznie większej od 160 (przy standardowej wadze) dysponujemy limitem 16 PM, który pozwala nam zaoszczędzić tę cenną energię, gdy rzucamy czary za 1-2 PM, a poza stresowymi sytuacjami nawet owe 16. Korzystając z Kręgu Witalności w porozumieniu z drużynowym czarnym rycerzem/kapłanem, limit ten rośnie dwukrotnie.
Mój skromny dorobek jako gracza w PBF: http://www.krysztalyczasu.pl/nickpage.php?user=35

Minastir
Reactions:
Posty: 24
Rejestracja: 28 stycznia 2011, 21:45

Post autor: Minastir » 04 lutego 2011, 10:09

Keth napisał/a:
Rozprawialiśmy o graniu Uruk-hai z WKW, więc chętnie do tego wątku wrócę po to, by pokazać jak ja bym zagrał taką postacią. Po pierwsze, ja widzę WKW jako naprawdę wysoko stojącą warstwę arystokracji, kłaniającą się jedynie elicie władzy (ilu w końcu książąt może mieszkać w jednym mieści, poza Ostrogarem?). Ta szlachta ma ogromne wpływy, cieszy się powszechnym szacunkiem i lękiem, a w przypadku UH jeszcze trzyma stery władzy na Orkusach. Jeśli Mistrz Gry zgodziłby się na oddanie w me ręce takiej postaci, musiałby naturalnie zdawać sobie sprawę, że kierowanie życiem UH/WKW odbywa się na zupełnie innym poziomie niż gra bohaterem chłopem czy mieszczaninem (nawet ubogim szlachcicem). UH/WKW otwiera już na starcie zupełnie nowe perspektywy i naprawdę ułatwia wiele spraw, pozwalając przy okazji od początku prowadzenia postaci skoncentrować się na niestandardowych przygodach (rozwinę tę myśl później).
Według mnie bzdury opowiadasz ... nie pokłoń się czarnemu rycerzowi na trakcie to jeśli przeżyjesz to Ci pogratuluje.
Pewnie średnio go będzie interesowało czy jesteś synkiem tego tana czy tamtego, on ma 10 poziom a Ty 0 poz. i nie okazałeś mu szacunku. Jak już mówiłem moja postać jest jednym z wielu synków arystokraty, mogę się tylko powoływać na rodzinę. Herb może i znają w mieście, ale nie muszą znać mnie, raczej mojego ojca.
Keth napisał/a:Jestem zatem kapłanem/czarnoksiężnikiem, oddanym z całego serca misji umacniania wiary w Katana. Jako syn wysokiego tana (tytulatura z łapanki, ale lepsza taka jak wcale) cieszę się w rodzinnym mieście poważaniem już z racji swego szlachetnego urodzenia (nawet na POZ 0). Jak wspomniał jeden z przedmówców, mój herb jest doskonale rozpoznawalny w okolicy, a sam dźwięk nazwiska otwiera większość drzwi. Będąc zdecydowanym wrogiem bohaterów-sierot samotnych jak palec i od początku bezdomnych ustalam wraz z Mistrzem Gry szczegóły dotyczącej mojej rodziny (to jeszcze na etapie tworzenia postaci). Szczegółowo rozpisana rodzina to inwestycja na przyszłość, to punkty zaczepienia dla wielu nowych wątków w przygodach oraz wsparcie w życiowych problemach. Syn poświęcający swe życie karierze duchownego w służbie rasowego bóstwa najpewniej zjedna sobie ogromną przychylność i życzliwość ojca, więc nie muszę się raczej przejmować zatargami na linii BG-rodzina (chyba, że Mistrz Gry zdecyduje inaczej) - w końcu dla rodziny to raczej powód do dumy, że wybrałem taką właśnie profesję, prawda?
Rozpisawszy rodzinę biorę się za majątek początkowy. Żeby nie powielać wcześniejszych postów, skrócę ten fragment do minimum. Skoro zasady mówią, że mój majątek można oddać w dzierżawę i że generuje on co rok stosowny dochód, to na 99% musi to być ziemia (ewentualnie z infrastrukturą). Przyjmuję, że dostałem owo pole agawy czy malutką bimbrownię czy fermę norek od ojca w prezencie na dobry start w życiu (argument o obyczajach uruków opartych na dzikich obyczajach plemiennych trochę mi nie podszedł, w końcu orki rządzą od ostatnich dziewięciu tysięcy lat, więc to dość czasu, by się jednak ucywilizować). Jak już pisałem wcześniej, ja nastawiam się na start z dużą gotówką zamiast inwestycji majątkowych na przyszłość. Sprzedaję ziemię/fermę z pomocą kupca (dla wrażliwych na aspekt kupczenia: za pośrednictwem lokalnego mistrza gildii kupieckiej). Wszystko mi też jedno, komu sprzedaję, czy radzie miasta czy innemu urukowi, byle ten ktoś był wypłacalny. Robię wszystko, by wyciągnąć maksimum (szczegóły we wcześniejszych postach). Jak wszystko pójdzie dobrze, mam sześć i pół tysiąca PLUS te 450 w gotówce na start (wcześniej o tym zapomniałem), więc zaczynam grę z sakiewką wartą siedem tysięcy sztuk złota. Co mówicie? Że maksymalna przeginka? Że tak się nie powinno grać? A ile razy w życiu trafi się Wam kombinacja UH/WKW?
Ucywilizować to się pewnie ucywilizowali, etykietę znają, nie są idiotami, ale mentalność i podejście do życie pewnie cały czas mają takie samo. Jeśli jesteś "silny", wykażesz się, udowodnisz że coś znaczysz to wtedy w oczach ojcach coś sobą reprezentujesz. Twarda ręka bez głaskania po główce.
Nadal nie wiem o jakim majątku mówisz, to należy do rodziny, nie ma nic poza 450 sztukami złota. Myślisz że na start dostanę rękę księżniczki i połowę królestwa? Na wszystko trzeba sobie zasłużyć i zapracować.
Co do następnej kwestii ... Czy ja wiem czy to powód do dumy dla na przykład takiego barona że jego syn zamiast zajmować się rodzinnym majątkiem (bo powiedzmy to jest jedyny dziedzic) to wybrał drogę poszukiwacza przygód, nie wydaje mi się. Każdy uruk wyznaję katana, to jest obowiązek, a to że jestem kapłanem to niewiele zmienia. Jak już mówiłem na pewno jest wiele korzyści płynących z tego tytułu że jestem arystokratą ale nie popadajmy w skrajność ...
Moja rodzina coś znaczy, a postać prawie nic.
Keth napisał/a:Zapewne ukończyłem naukę profesji kapłańskiej (a najpewniej również czarnoksięskiej) w rodzimym mieście, więc jestem silnie powiązany z główną świątynią Katana w tym miejsc. Docierając do tego etapu nie zaczynam gry zespołowej, tylko proszę Mistrza Gry o indywidualną minisesję, nie zamierzam bowiem jeszcze narażać na szwank swej cennej i delikatnej skóry. Najpierw inwestycje w siebie, potem niebezpieczny szlak. Tu pojawia się idea zakupu formuł dziesięciu nowych czarów (kapłańskich/czarodziejskich) pierwszego kręgu. Kombinacja UH/WKW oznacza niemal swobodny do nich dostęp, więc nie przewiduję większych kłopotów z zakupem, ale uważam, że wszystkie te zabiegi powinny być w odpowiednio sposób zagrane (właśnie na indywidualnej sesyjce sam na sam z MG, drużyna bardziej tu będzie zawadzać niż pomagać). Kwestia mechaniki społecznej: gdzie szukam formuł, za jakie sznurki pociągam, na jakie nazwiska się powołuję? - gracz powinien to wszystko przedstawić w szczegółach zamiast zadeklarować sucho "kupuję dziesięć pergaminów", bo jego uruk obraca się we wpływowych kręgach, a przez jego ręce przepływa spora gotówka, tego rodzaju interesy stanowią istotny element gry i budują zaplecze na przyszłość. Załóżmy, że pierwszy tysiąc z sakiewki idzie na nowe czary, a kończąc naukę profesji BG wchodzi ze startu w posiadanie innych pięciu (2k5). Magiczna księga aż trzeszczy w szwach, a UH siedzi sobie w ciepełku w świątyni lub u swego rodziciela i studiuje formuły, dopóki wszystkiego nie opanuje. Kiedy już się to uda, przechodzę do kolejnego kroku w rozwoju postaci.
I od razu proste pytanie. Co stanowi pokusę wręcz nie do odparcia dla magika, który właśnie poznał nowy czar? Który zna jego formułę oraz teoretyczny opis działania, ale nie stosował jeszcze w praktyce? Odpowiedź oczywiście wszyscy znamy, a w przypadku UH/WKW nie dotyczy nas problem braku gotówki na PM. I oto ciąg dalszy indywidualnej minisesji. Testuję w praktyce wszystkie swoje zaklęcia, w zależności od efektu działania na sobie samym, na konfratrze czarnym rycerzu lub psie ogrodnika. Jeśli o kaleczące czary idzie, nie rzucam się co koń wyskoczy w dzicz, by dorwać tam pierwszego lepszego goblina i potraktować go czarnym pociskiem, oj nie. W zamian wysyłam sługi do lokalnego więzienia lub na targ niewolników (Get-war-gar z niewolniczych targów przecież słynie), aby kupili mi jakiś tani obiekt doświadczalny. Co ktoś tam krzyczy? Że to nieetyczne? W razie rozterek moralnych polecam szczerą rozmowę z przyjacielem czarnym rycerzem, on rozwieje ewentualne wątpliwości! Na eksperymenty pójdzie sporo mocy, ale koszty wciąż jeszcze nie stanowią problemu, pojawia się zaś w zamian nowa korzyść - Punkty Doświadczenia. Każdy Mistrz Gry podchodzi do nich inaczej, wielu drastycznie modyfikuje oryginalne zasady dotyczące tego zagadnienia, jeśli jednak oprzemy się tutaj na MiMach, udane rzucenia zaklęć przyniosą mojemu urukowi od 15 do 150 pedeków! Do tego może jeszcze dojść kilka PD z okazji udanego zastosowania jakiejś zdolności profesyjnej i być może zyskam dość PD, żeby już na koniec indywidualnej sesji skoczyć o jeden czy może nawet dwa POZ.I tak dzięki swej pozycji społecznej, powiązaniom rodzinnym i bogactwu rozpoczynam grę drużynową jako kapłan/czarnoksiężnik w konfiguracji POZ 1/0, 0/1 albo jeszcze wyższej, z dostępem do kilkunastu zaklęć i pełnym amuletem. Dobór ekwipunku i świty to temat na zupełnie nowego posta, zrobię sobie przerwę!
Zaklęcia kapłańskie dostaje się od bóstwa, u nas ich się nie uczy (jesteś kapłanem nie magiem, Twoje zaklęcia oparte są na wierze), gorzej ma np mag, bo nie dość że musi się ich nauczyć to jeszcze jest coś takiego jak czary autorytatywne.
Mistrza Czarnoksięstwa że tak powiem już sobie załatwiłem pociągając za odpowiednie sznurki, a w świątyni katana w mieście mnie znają.
Tak samo nie ma u nas takiej bzdury jak kupowanie PM za pieniądze, dla mnie to jest totalne nieporozumienie. PM nie są towarem, który można kupić jak landryny na targu, jego odzyskiwanie jest trochę łatwiejsze (po prostu nie musi to być odpoczynek/sen w super warunkach, choć w czasie podróży odzyskujemy jednak mniej) ale na straganie się go nie kupi, można się dogadać w gildiach magowskich, lub poprosić znajomego maga o pomoc, jeżeli potrzebne są większe ilości, lub po prostu samemu magazynować go w jakimś przedmiocie specjalnie do tego celu przygotowanym. KONKRETNIE: Mag odzyskuje 1/10 UM w ciągu godziny - w dobych warunkach. Moc to moc i jest to coś bardzo indywidualnego, przypisanego do postaci czarującej, oczywiście można uważać, że sprzedaż PM jest ok, super, że to element oryginalności KC - oryginalne na pewno jest, ale czy sensowne.. Tak w ogóle - miło jest czerpać moc z "powietrza", można w ciągu chwili stać się multimilionerem, na szczęście niewielu ma tak wysokie UM, ale nie wiem czemu jeszcze nie rozwalili rynku, bo ja bym się chyba nie oparł pokusie Trochę poszkodowani są również kapłani, którzy czerpią moc od swoich kochaniutkich bóstw, pewnie im zabraniają kupowania nieoryginalnego towaru. Kupowanie mocy nie jest zbyt fortunne. Energia magiczna powinna być czerpana z otoczenia lub z własnego organizmu. PM to nie tuszonka czy bułeczki, którymi można tarżyć. Podobnie kupowanie czarów - źródła mocy magów, które winno być zazdrośnie strzeżone...
Dla mnie zakup PM jest czymś nienaturalnym, jak już pisałem potężny mag może mieszkać na pustkowiu i nie mieć kontaktu z innymi istotami, nie może to jednak powodować iż nie będzie mógł czarować, jest to ograniczenie nie mające logicznego uzasadnienia.

Jak to na innym forum zostało napisane :
PM powinien zależeć od statystyk ponieważ to one określają potęgę MAGa! PM to nie jest surowiec, to nie są jajka, które kupuje się od przekupy na targu! Moc otacza wszystko w około i dlatego istnieje magia, każdy z czarujących ma pewien potencjał, pewną moc, pewne zdolności czarowania. Zdolny mag swobodniej rzuca czary i rzuca ich więcej gdyż ma większe możliwości wynikające z jego potęgi a nie zasobności kieszeni! Mag czaruje bo ma moc a nie złoto w kieszeni! Poczytaj sobie o Ged'zie (Urszula LeGuin) czy Gandalfie (Tolkien) a najlepszym przykładem jest czarodziej z opowieści o Gotreku i Felixie - popatrz jak wraz ze wzrostem umiejętmności rzuca więcej czarów, nie chodzi i nie kupuje PM tylko odpoczywa i odzyskuje moc! (sorry ale pomysł kupowania PM jest dla mnie bzdurny). Ciekawe co twoim zdaniem ma zrobić niemajętny czarnoksiężnik mieszkający na pustkowiu gdy zabraknie mu mocy? Zapierdzielać na targ do miasta - bez sensu.
Kolejna sprawa, to że jestem urukiem nie upoważnia mnie do tego żeby zabijać wszystkich jak leci (jako arystokrata pewnie bym głowy nie dał, ale pokaźna grzywna by była, oczywiście niewolnicy to co innego), co prawda w obronie własnej owszem ... Poza tym u nas w miastach nie za bardzo można używać magii, nawet żeby się teleportować trzeba mieć odpowiednie pozwolenia i koneksje (szczególnie w stolicy).
Jeżeli chodzi o PD to wszystko zależy od MG, akurat u nas na początku bardziej liczy się odgrywanie postaci.
Ostatnio zmieniony 04 lutego 2011, 10:56 przez Minastir, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 04 lutego 2011, 20:39

Ha, Toś mnie teraz pojechał, chlip chlip! Problem jeno w tym, że jestem straszny uparciuch, więc mimo srogiej przygany nadal będę plótł bzdury :P

Jeśli o postrzeganie WKW w stosunku do reszty społeczeństwa idzie, masz prawo uważać swego bohatera za nic nie znaczącego przedstawiciela gatunku rządzącego na Orkusach, który mimo tytułu szlacheckiego niższego jedynie od elity władzy i tak zostanie zarąbany na szlaku przez każdego czarnego rycerza na POZ 10, jeśli mu się nie ukłoni.

Jeśli o majątek początkowy postaci idzie, prościej swojej interpretacji zasad w języku polskim wyjaśnić już nie potrafię, mogę ewentualnie zaproponować jej przekład na inny język, jeśli to w jakiś sposób pomoże.

Termin "poszukiwacz przygód" jest tak ogólnikowy, że może oznaczać wszystko i nic. Dla mnie omawiany uruk nie jest abstrakcyjnym "poszukiwaczem przygód", tylko młodym kapłanem Katana, który podejmuje się krzewienia wiary wśród pogan. Taka postawa powinna mu w oczach rodziny przynieść raczej szacunek i aprobatę niż niesmak, ale naturalnie każdy ma prawo do własnej interpretacji tematu psychiki Uruk-hai.

Wiele nieporozumień w naszych wyobrażeniach powodowanych jest odmiennością Waszej wersji gry. Jeśli mamy jeszcze kiedyś wymieniać się opiniami, może dobrze by było, abyś wpierw opisał więcej zmian autorskich Twego MG. Inaczej może ponownie dojść do reakcji takiej jak ta odnośnie kupowania PM. Chociaż może trudno w to uwierzyć, nie zdążyliśmy jeszcze poznać na forum Waszej autorskiej mechaniki (taki tu zaścianek mamy, nowinki z szerokiej Polski pojawiają się nader rzadko). Opisz w innym topiku (np. Zmiany by Minastir) Wasze modyfikacje, to spróbuję dopasować swoje sugestie do tej wersji (domyślnie bazuję na MiMach). W przeciwnym wypadku nietrudno jest wyobrazić sobie następującą scenkę:

Minastir: Powiedźcie mi, w jaki sposób mój BG może zeskoczyć w pełnym biegu z konia?

Keth: Przekładasz nogę przez siodło i skaczesz w bok.

Minastir: Ale to jakaś bzdura. U nas konie biegają bokiem. Nie rozumiem, o co Ci chodzi, mam się dać stratować?

Minastir
Reactions:
Posty: 24
Rejestracja: 28 stycznia 2011, 21:45

Post autor: Minastir » 05 lutego 2011, 12:40

Keth napisał/a:
Ha, Toś mnie teraz pojechał, chlip chlip! Problem jeno w tym, że jestem straszny uparciuch, więc mimo srogiej przygany nadal będę plótł bzdury :P

Jeśli o postrzeganie WKW w stosunku do reszty społeczeństwa idzie, masz prawo uważać swego bohatera za nic nie znaczącego przedstawiciela gatunku rządzącego na Orkusach, który mimo tytułu szlacheckiego niższego jedynie od elity władzy i tak zostanie zarąbany na szlaku przez każdego czarnego rycerza na POZ 10, jeśli mu się nie ukłoni.
No sorry ale tytuł to nie wszystko ...
Nie wiem czy Ty w ogóle czytasz to co pisałem czy po prostu na siłę trzymasz się swojego wyobrażenia ...
Znany i rozpoznawalny to jest mój ojciec, on ma wpływy i poważanie, ja na swoja pozycję dopiero pracuję. Kto będzie się przejmował synkiem szlachcica? Moja postać nie ma doświadczenia, wiedzy, praktycznie jest nieznana. Jeśli uważasz że czarny rycerz będzie zważał na tytuł jakiegoś młodziaka, który nie okazał mu szacunku to cóż ...
Keth napisał/a:Jeśli o majątek początkowy postaci idzie, prościej swojej interpretacji zasad w języku polskim wyjaśnić już nie potrafię, mogę ewentualnie zaproponować jej przekład na inny język, jeśli to w jakiś sposób pomoże.
Podałeś przykład nieadekwatny do tego co pisałem, jak już wspomniałem ileś tam razy, majątek ma rodzina nie ja. Mój majątek to TYLKO 450 sztuk złota. A ty mi mówisz o sprzedaży ziemi której na chwilę obecną nie mam lub o dzierżawie.
Keth napisał/a:Termin "poszukiwacz przygód" jest tak ogólnikowy, że może oznaczać wszystko i nic. Dla mnie omawiany uruk nie jest abstrakcyjnym "poszukiwaczem przygód", tylko młodym kapłanem Katana, który podejmuje się krzewienia wiary wśród pogan. Taka postawa powinna mu w oczach rodziny przynieść raczej szacunek i aprobatę niż niesmak, ale naturalnie każdy ma prawo do własnej interpretacji tematu psychiki Uruk-hai.
Tak naprawdę moją główną profesją jest czarnoksiężnik, kapłan to profesja wspomagająca (np po to by wzmocnić zaklęcia czarnoksiężnika oparte na źle), oczywiście jako kapłan będę też starał się nawracać na wiarę katana, ale głównie będę się skupiał na czarnoksiężniku :P
Keth napisał/a:Wiele nieporozumień w naszych wyobrażeniach powodowanych jest odmiennością Waszej wersji gry. Jeśli mamy jeszcze kiedyś wymieniać się opiniami, może dobrze by było, abyś wpierw opisał więcej zmian autorskich Twego MG. Inaczej może ponownie dojść do reakcji takiej jak ta odnośnie kupowania PM. Chociaż może trudno w to uwierzyć, nie zdążyliśmy jeszcze poznać na forum Waszej autorskiej mechaniki (taki tu zaścianek mamy, nowinki z szerokiej Polski pojawiają się nader rzadko). Opisz w innym topiku (np. Zmiany by Minastir) Wasze modyfikacje, to spróbuję dopasować swoje sugestie do tej wersji (domyślnie bazuję na MiMach). W przeciwnym wypadku nietrudno jest wyobrazić sobie następującą scenkę:

Minastir: Powiedźcie mi, w jaki sposób mój BG może zeskoczyć w pełnym biegu z konia?

Keth: Przekładasz nogę przez siodło i skaczesz w bok.

Minastir: Ale to jakaś bzdura. U nas konie biegają bokiem. Nie rozumiem, o co Ci chodzi, mam się dać stratować?
Przykład delikatnie rzecz ujmując dziwny ...
Trochę dziwię się że już dawno nie zmieniliście tej zasady dotyczącej PM. Toż to jest totalna bzdura :)

Większość zmian jest tutaj : http://erpg.pl/forum/viewtopic.php?t=2366
Temat Rogulo.
Ostatnio zmieniony 05 lutego 2011, 12:49 przez Minastir, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ