Literatura fantasy (i nie tylko) daje nam mnóstwo tego typu przykładów, gdzie dobry/zły bohater diametralnie zmienia swoje postępowanie buntując się otwarcie przeciw swym bogom i zaprzedając duszę pzreciwnym. Czy to zrażony brakiem ingerencji, czy na skutek manipulacji przeciwnych sił bohater tejże literatury kieruje swą gorliwą służbę komu innemu, w ramach zemsty, nienawiści, rozpaczy, czy czegokolwiek. Nadto sytuacje tego typu często występują w systemach RPG i na nich świat stoi. W wielu systemach toczy się otwarty konflikt między bóstwami, tym samym walka o wyznawców i nierzadko radość sprawia bogom "podwędzenie" kogoś z z cudzego kurnika bowiem prosty człowiek bywa ofiarą partii na boskim szczeblu.Sigil napisał(a):
..A jeśli chciałaby odejść? Bóstwo zabije ją po prostu i skaże jej dusze na wieczną męczarnie. Może to zrobić i nie ma niczego co je powstrzyma, bo Bogowie Światła nie przyjmują pod opiekę osób które służyły Ciemności (no cóż, niestety nie są specjalnie litościwi). Wybór Zła jest jak widać drogą w jedną stronę.
Heroic to tylko jeden aspekt i tamże granie wyznawcą złych bóstw oczywiście ma sens. Są systemy jak wampir gdzie z natury rzeczy gra się postacią wyklętą, przeciwną naturze. Wiele systemów (jak np Star Wars) przez lata negowało w swoich podręcznikach możliwość gry oponentem (czytaj sithem), ale wydaje mi się, że to właśnie na tych wariantach warto się skupić. Mam tu na myśli światy i opcje, które niespecjalnie dają możliwość wyboru. Wydaje mi się, że właśnie tam granie złym bohaterem daje najwięcej możliwości, ponieważ po prostu jest ciężko. Wydawać by się mogło, że złemu wszystko wolno, że idzie mu łatwiej, lecz paradoksalnie ma o wiele więcej do stracenia. Dobry częśtorkoć papierowy upiecze złego na ruszcie, bo czuje wewnętrzną potrzebę, zły rozważy zyski i straty. Zły BG zawsze dokonuje wyboru. Dobry BG nie musi, może polecieć na łatwiznę. Zły bowiem realizuje własne cele (nawet jeśli służy złym bogom, bo nawet gdy się zagubi, sądzi że sam decyduje). Dobry, jeśli sytuacja się komplikuje często bezmyślnie realizuje kodeks/przykazania/itp, które tak naprawdę nie są jego.
Suriel- nie grałem, ani nie dopuszczałęm do takich sytuacji. Granie bogiem dla mnie równoważy się ze schowaniem karty postaci do pudła. Zbyt wielka moc po prostu mnie nudzi i z moich doświadczeń wynika, że innych także. Być może gdyby tak miało wyglądać zwieńczenie kampanii (po którym postać trafia i tak do tego samego pudła) dopuściłbym takie rozwiązanie. Trudno odegrać boską przebiegłość i intrygę, a nawet odgrywając wojownicze bóstwo i sieczka by się znudziła dość szybko.