Czterdziestkowe opowieści

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 13 kwietnia 2015, 09:00

Kyband połączył się przez radio z obozem i krótko potem do grupy dołączył Hehteng. Jego futro było zmatowiałe i cuchnęło potem, z pyska zwisał opuchnięty jęzor. Kiedy odzywał się w niskim gotyku, wydawane przez niego dźwięki przywodziły na myśl warczenie kundla zaciskającego zęby na kawałku kości, jednakże Kyband znał go dostatecznie długo, aby rozumieć ów specyficzny żargon.

- Salton i Xuber są zbyt chorzy, by podnieść się z łóżka - przetłumaczył - Robaki są już we wnętrznościach Saltona. Wykrwawia się.

- Przyjąłem do wiadomości - odparł Molotch. Hehteng przyniósł ze sobą radiowy kontroler automatów strażniczych. Molotch zabrał mu urządzenie i przestudiował wzrokiem odczyty na niewielkim ekraniku. Żaden z automatów rozstawionych wokół obozu i stanowisk badawczych nie został uaktywniony.

- To mi wygląda na fałszywy alarm - powiedział po chwili - ale sprawdzimy je po kolei.

Ruszyli spieczoną słońcem białą ścieżką biegnącą pomiędzy filarami ku czarnej ścianie dżungli. Molotch tęsknił za swoimi przeciwsłonecznymi okularami, bolały go oczy. Jaskrawe słońce stało wysoko na niebie, lustrzaki zataczały w górze szerokie kręgi unoszone prądami ciepłego powietrza.

Weszli w duszący półmrok dżungli, promienie słońca z trudem przebijały się przez kopułę czarnych mięsistych liści i kubkowatych kwiatów. Gęste powietrze pełne było much nte oraz dużych zielonych żuków zbierających kwietny nektar, przesycała je woń zgnilizny.

Najemnicy rozproszyli się nieco, ich ciężkie buty miażdżyły soczyste pędy roślin. Molotch spojrzał w górę, gdzie przeplatała się ze sobą szachownica oślepiająco białego światła i czerni drzewnych koron; zdjął z głowy kapelusz podnosząc rękę, by otrzeć nią mokrą od potu czaszkę.

Kątem oka dostrzegł jakiś rozbłysk, usłyszał wizg ciętego powietrza, po czym świat zawirował w jego głowie.

Odzyskawszy zdolność logicznego myślenia spostrzegł, że leży na plecach, z mokrą twarzą. Ociężały umysł sprawiał wrażenie sparaliżowanego, prawe udo zdrętwiało mu niemal całkowicie. Ponad jego głową rozpościerała się znana już szachownica bieli i czerni. Dwie krechy laserowej energii, obie przypominające wydłużone groty włóczni długości ludzkiego ramienia, przecięły powietrze ponad jego ciałem.

Usłyszał zduszone, zaskoczone głosy ludzi - ryk Nunga, krzyk Kybanda - potem głuchy huk wystrzałów z boltowego pistoletu. Ich trzask utonął niemal natychmiast w zgrzytliwym wysokim tonie serii oddanej z karabinu pulsacyjnego.

Molotch uniósł się lekko na łokciach. Jego ciało pokryte było warstwą sproszkowanego drewna i świeżego kleistego soku. W swoim udzie dostrzegł dziurę wielkości dna butelki, drapieżne gąsienice i muchy już zdążyły się do niej przedostać.

- Boże-Imperatorze... - wydyszał z trudem i wczołgał się za opasły pniak. Kanonada z broni laserowej przybrała na sile, wiązki światła szatkowały leśne poszycie obracając w parę pnie drzew i liście. Kyband tkwił w gęstych chaszczach, odpowiadał ogniem z boltowego pistoletu, stojący nad nim Emmings omiatał tropikalny gąszcz seriami wystrzeliwanymi z jego ukochanego karabinu pulsacyjnego. Według rachunków poczynionych przez Molotcha, Emmings miał na swoim koncie czterdziestu pięciu ludzi, jedenastu Tau, dwudziestu trzech zielonoskórych i pięciu Eldarów. Zabił ich wszystkich posługując się gwardyjskim karabinem snajperskim, ale od chwili, kiedy w jego ręce trafił zdobyczny pulsar, weteran pokochał go bezgranicznie.

Nung wreszcie udowodnił, że też czuje ból. Ogryn został zwalony z nóg pierwszą salwą, podobnie jak sam Molotch. Ryczał donośnie, a krew bryzgała z wielkiej dziury wyrwanej w jego muskularnym torsie. Molotch podczołgał się do niego, spojrzał uważniej na obrażenia Nunga. Ogryn był w kiepskim stanie. Inne trafienie, zaledwie draśnięcie, rozerwało skórę na zainfekowanym policzku olbrzyma i dziesiątki malutkich larw wysypywały się teraz gradem na kark i ramię Nunga. Molotch zaaplikował mu jednorazowy zastrzyk ze środkiem uśmierzającym ból.

- Rusz się! Rusz się, Nung! - krzyknął.

Ogryn przestał ryczeć. Spojrzał na Molotcha wzrokiem, w którym gorzało coś na podobieństwo wdzięczności, przewrócił się na brzuch i pobiegł na czworakach w stronę najbliższego przewróconego pnia drzewa. Znalazłszy się w kryjówce sięgnął po noszony w futerale na plecach karabin maszynowy Korsk 50. Olbrzym miał przy pasie trzy ciężkie bębnowe magazynki, powieszone tak jakby to były manierki z wodą. Jego wielkie grube palce nieporadnie wepchnęły pierwszy z nich do cekaemu.

Udało się. Karabin przemówił z ogłuszającym rykiem, jęzory ognia wystrzeliły z obracających się błyskawicznie luf rotora. Broń wydawała z siebie głuchy dźwięk wystrzałów przemieszany z metalicznym szczękiem amunicyjnego podajnika, kaskada dymiących łusek sypała się na wszystkie strony niknąć pośród dywanu roślinności.

Lawina stali i ognia odarła dżunglę z poszycia na sporym jej dystansie, obracając drzewa, krzewy i pnącza w parującą miazgę i unoszącą się w powietrzu wilgotną mgiełkę. Laserowa kanonada umilkła z miejsca.

- Biegiem! - krzyknął Molotch - Do obozu!

Wszyscy zaczęli biec poprzez gęstwinę, łamiąc gałęzie, depcząc krzewy. Molotch nie dostrzegał nigdzie Lynty, na przód grupy wysunął się Emmings. Mężczyzna jako pierwszy wypadł na odkrytą przestrzeń.

- Ruszcie się! - wrzasnął odwracając twarz w stronę reszty najemników i ponaglając ich machnięciem ręki.

Jego głowa odskoczyła w bok z trzaskiem, całe ciało zadrżało konwulsyjnie pod wpływem silnego uderzenia. Nim jeszcze stopy mężczyzny oderwały się od pylistej ziemi, pokrytej warstwą sproszkowanej białej skały, jego czaszka zaczęła się deformować, tracić swój kształt. Eksplodowała w ułamku sekundy i ciało Emmingsa runęło niczym złożone ostrze scyzoryka. Molotch dostrzegł postać człowieka dzierżącego boltowy pistolet, chowającego się z powrotem za jeden z kamiennych filarów. Napastnik był widoczny zaledwie przez moment, ale Molotch z miejsca go rozpoznał.

Ten cholerny śledczy, Thonius. A więc jednak wpadli na jego trop. Thonius, jego kompani i ich po trzykroć przeklęty mistrz.

Nung wygramolił się z chaszczy i zasypał najbliższe filary strumieniem stali. Powietrze zgęstniało od drobinek kamienistego pyłu i kawałków rozbitego kwarcu. Molotch minął ogryna, wyszarpnął z zaciśniętych kurczowo dłoni Emmingsa upstrzony kroplami krwi pulsacyjny karabin.

- Gdzie on jest? - Lynta znalazła się znienacka za plecami Molotcha, w ręce trzymała swój pistolet - To był ten skurwysyn Thonius, tak?! Widziałam go!

- Jest gdzieś tam... - wskazał palcem Molotch.

- Przyduś go! - krzyknęła do Nunga Lynta, po czym zaczęła biec we wskazanym kierunku.

Nung kochał Lyntę bezgranicznie. Wykonał jej rozkaz bez wahania, omiatając filary seriami pocisków, zasypując ziemię dymiącymi łuskami. Chmura pyłu unosząca się nad ostrzeliwanym przez ogryna obszarem zgęstniała jeszcze bardziej.

Lynta przepadła bez śladu za jednym z filarów. Straciwszy ją z oczu Molotch pobiegł w swoją stronę. Na skraju dżungli pojawili się Kyband i Hehteng.

- Do obozu! - wrzasnął w ich stronę Molotch - Nung, za mną!

Awatar użytkownika
Kargan
Reactions:
Posty: 1420
Rejestracja: 22 listopada 2012, 13:44
Has thanked: 8 times
Been thanked: 7 times

Post autor: Kargan » 14 kwietnia 2015, 18:33

Przygody Inkwizytora Eisenhorn'a część I - Xenos załadowane do pamięci Czarnej Biblioteki ;) (wersja epub i mobi)

uprasza się o wyszukiwanie i zgłaszanie błędów korekcyjnych i innych :P
]|[ Innocence Proves Nothing ]|[

Medea Trix: WS 28, BS 44, S 32, T 29, AG 41, INT 29, PER 40, WP 32, FEL 33 (12 wounds, 2 fate points)
Erias Kantar (Black Templar Marine): WS 53, BS 37, S 40, T 42, AG 51, INT 45, PER 45, WP 46, FEL 40 (23 wounds,4 fate points)

Awatar użytkownika
czegoj
Site Admin
Reactions:
Posty: 3837
Rejestracja: 18 listopada 2008, 23:34
Has thanked: 5 times
Been thanked: 10 times
Kontakt:

Post autor: czegoj » 14 kwietnia 2015, 18:47

A czy ja mogę ewentualnie poprosić o zwyczajny pdf? Nie czytam z czytników albo bardzo rzadko stąd zdecydowanie wolę pdfy, bo mogę czytać na dowolnym kompie. Mam nadzieję, że nie za dużo żądam. :D
Swoją drogą zaczyna się z tego robić poważna biblioteka, nie warto tego mocniej upublicznić?

Awatar użytkownika
Kargan
Reactions:
Posty: 1420
Rejestracja: 22 listopada 2012, 13:44
Has thanked: 8 times
Been thanked: 7 times

Post autor: Kargan » 14 kwietnia 2015, 19:13

Nie warto bo to nie do końca legalne (prawa autorskie i takie tam).
Spróbuję z tego zrobić PDF'a o ile Calibra umożliwia takie "przejście" :)
]|[ Innocence Proves Nothing ]|[

Medea Trix: WS 28, BS 44, S 32, T 29, AG 41, INT 29, PER 40, WP 32, FEL 33 (12 wounds, 2 fate points)
Erias Kantar (Black Templar Marine): WS 53, BS 37, S 40, T 42, AG 51, INT 45, PER 45, WP 46, FEL 40 (23 wounds,4 fate points)

Awatar użytkownika
Kargan
Reactions:
Posty: 1420
Rejestracja: 22 listopada 2012, 13:44
Has thanked: 8 times
Been thanked: 7 times

Post autor: Kargan » 08 maja 2015, 17:43

Wrzucam właście 2 część przygód Eisenhorna czyli Malleus :D

Czegoj niestety konwersja do PDF'a się nie udała - wyszła kaszana, jednak w Czarnej Bibliotece są też wersje *.doc więc możesz sobie to "przedrukować" na PDF'a :)

Keth - informacja dla Ciebie...wszedłem w posiadanie EPUB'a z całością:

INTRODUCTION
XENOS
MISSING IN ACTION
MALLEUS
BACKCLOTH FOR A CROWN ADDITIONAL
HERETICUS

Pytanie czy chciałoby Ci się tłumaczyć Hereticus'a :D :D :D
]|[ Innocence Proves Nothing ]|[

Medea Trix: WS 28, BS 44, S 32, T 29, AG 41, INT 29, PER 40, WP 32, FEL 33 (12 wounds, 2 fate points)
Erias Kantar (Black Templar Marine): WS 53, BS 37, S 40, T 42, AG 51, INT 45, PER 45, WP 46, FEL 40 (23 wounds,4 fate points)

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 08 maja 2015, 19:15

A to fuj, bo "Backcloth"miał być kanwą małego scenariusza dla Waszej drużyny, ale na szczęście nie tej pierwszej sesji. Hereticus to opasłe tomiszcze, nie wiem, kiedy bym zdołał to przetłumaczyć, chociaż rzecz jasna warto znać całą trylogię Eisenhorna, bo to kawał dobrej powieści. W tej chwili raczej nie, ale na pewno najdalej na emeryturze! ;)

Awatar użytkownika
Kargan
Reactions:
Posty: 1420
Rejestracja: 22 listopada 2012, 13:44
Has thanked: 8 times
Been thanked: 7 times

Post autor: Kargan » 08 maja 2015, 20:02

Sam tego nie czytałem więc nie ma się czym przejmować ;) Dopiero kilka dni temu znalazłem toto w sieci. Skoro jednak są tam jakieś "przecieki" do przygody to na razie nie wrzucam tego do Czarnej Biblioteki :D
]|[ Innocence Proves Nothing ]|[

Medea Trix: WS 28, BS 44, S 32, T 29, AG 41, INT 29, PER 40, WP 32, FEL 33 (12 wounds, 2 fate points)
Erias Kantar (Black Templar Marine): WS 53, BS 37, S 40, T 42, AG 51, INT 45, PER 45, WP 46, FEL 40 (23 wounds,4 fate points)

Awatar użytkownika
Suriel
Reactions:
Posty: 3733
Rejestracja: 19 września 2010, 22:20
Lokalizacja: Wawa
Has thanked: 87 times
Been thanked: 150 times

Post autor: Suriel » 08 maja 2015, 21:09

Widze że WH40K rozpaliło żywą waszą dyskusję. Jak to mówią, stara miłość...
A tymczasem w Dzieciach Ulryka postacie umra ze starości :P
Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko? Albert Einstein

Awatar użytkownika
Kargan
Reactions:
Posty: 1420
Rejestracja: 22 listopada 2012, 13:44
Has thanked: 8 times
Been thanked: 7 times

Post autor: Kargan » 08 maja 2015, 22:59

Myślę, że prędzej zostaną zjedzone ale mogę się mylić :P
]|[ Innocence Proves Nothing ]|[

Medea Trix: WS 28, BS 44, S 32, T 29, AG 41, INT 29, PER 40, WP 32, FEL 33 (12 wounds, 2 fate points)
Erias Kantar (Black Templar Marine): WS 53, BS 37, S 40, T 42, AG 51, INT 45, PER 45, WP 46, FEL 40 (23 wounds,4 fate points)

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 25 czerwca 2016, 22:28

Wpadł mi w ręce short Dana Abnetta "Ghost Return", opisujący epizod z życia Gaunta z czasów służby z Hyrkanami. Znacie? Tłumaczyć?

[center]Obrazek[/center]

Awatar użytkownika
Kargan
Reactions:
Posty: 1420
Rejestracja: 22 listopada 2012, 13:44
Has thanked: 8 times
Been thanked: 7 times

Post autor: Kargan » 26 czerwca 2016, 14:45

Nie znam i obowiązkowo tłumaczyć !! :D
]|[ Innocence Proves Nothing ]|[

Medea Trix: WS 28, BS 44, S 32, T 29, AG 41, INT 29, PER 40, WP 32, FEL 33 (12 wounds, 2 fate points)
Erias Kantar (Black Templar Marine): WS 53, BS 37, S 40, T 42, AG 51, INT 45, PER 45, WP 46, FEL 40 (23 wounds,4 fate points)

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 26 czerwca 2016, 17:24

[center]GHOST RETURN[/center]

Formal Prime, Światy Sabbat, 755.M41

Poruszali się w świetle latarek, odszukując przejścia w krzyżujących się snopach elektrycznego światła. Znajdowali się głęboko pod powierzchnią ziemi, więc od początku wiedzieli, że będą musieli się zmagać z wszechobecną ciemnością.

Lecz ta ciemność była tak gęsta, tak smolista, że sprawiała wrażenie przeciwieństwa światła. Jakby ktoś wlał świetlną antymaterię w mrok, by go nienaturalnie zagęścić. Co kilka sekund, w pozbawionym jakiegokolwiek rytmu tempie, ziemia dygotała pod nogami mężczyzn.

Ibram Gaunt czuł wstrząsy poprzez podeszwy butów. Przełożył latarkę do prawej ręki, lewą dłoń oparł o ścianę tunelu. Porowata struktura budowli przenosiła wibracje na ciało człowieka. Przy każdym wstrząsie drobiny pyłu sypały się ze sklepienia tunelu, a ze ścian odpadały pokruszone kawałki budulca.

Pozostali członkowie oddziału też czuli drgnięcia gruntu i przejawiali rosnącą nerwowość. Gaunt potrafił wyczytać ich emocje ze sposobu, w jaki przemieszczały się snopy światła latarek. Wiedział też, że ktoś musiał w końcu coś powiedzieć. Obowiązek spoczywał właśnie na nim.

- Bombardowanie - skomentował - Marszałek wojny skoncentrował ostrzał dywizji artyleryjskich na Kopcu Sangrel. To tylko bombardowanie.

- Jakby cały świat się ruszał - wymamrotał jeden z żołnierzy. Gaunt poświecił w jego stronę chcąc dojrzeć twarz rozmówcy. Wyłoniwszy się z ciemności podziemi, szeregowiec Gebbs przesłonił oczy palcami przed blaskiem latarki.

- To tylko ostrzał artyleryjski - zapewnił raz jeszcze Gaunt - Wstrząsy wywołane bombardowaniem.

Gebbs wzruszył ramionami. Grunt ponownie zadrżał. Z sufitu posypały się drobiny zaprawy.

- Co my tutaj robimy? - spytał inny mężczyzna. Latarka Gaunta przesunęła się w bok, zatrzymała promień światła na ciele szeregowego Ariego Danksa.

- Następne filozoficzne rozważania, Ari? - Gebbs spróbował się roześmiać, co nie do końca wyszło zważywszy na zalegające w gardłach wszystkich drobiny kurzu.

- Ja się tylko zastanawiam, co my na Tron mamy tutaj zrobić - odparł Danks - Tutaj przecież nic nie ma. Tylko te niekończące się zasrane ruiny.

- Wolałbyś przebijać się przez Charyzmatów w górze Kopca? - spytał szeregowy Hiskol.

- Tam przynajmniej nie byłoby tak ciemno jak w...

- Dość tego - powiedział Gaunt. Nie musiał podnosić tonu, a żołnierze nie musieli spoglądać na jego twarz, by zrozumieć powagę komendy. Natychmiast umilkli. Niektórzy z nich służyli dostatecznie długo, by pamiętać czasy, kiedy Gaunt był tylko Chłopcem, kadetem Oktara - lecz wszyscy wiedzieli, kim się w międzyczasie stał. Był komisarzem. Instrumentem ładu i dyscypliny.

Ziemia pod nogach zadygotała ponownie. Gaunt usłyszał grzechot kawałków kamienia odpadających od ściany. W duchu musiał przyznać rację Danksowi. Co właściwie robili w tych podziemiach?

Ibram Gaunt rozumiał doskonale założenia misji, a nadto - zważywszy na krwawą zaciekłość walk o Kopiec - jego zadanie mogło się jawić okazją do złapania oddechu. Lecz kiedy rano zaplanował podróż, założył rozsądny margines poślizgu przez wzgląd na niedoskonałości map, a mimo to patrol powinien był dotrzeć do celu dwie godziny temu.

Kazał swym ludziom zaczekać, po czym oświetlając sobie latarką drogę ruszył w górę podziemnego tunelu. Dowódca ekspedycji stał przy następnym skrzyżowaniu korytarzy studiując swoje mapy.

Major Czytel zerknął w kierunku zbliżającego się źródła światła.

- To ty, Gaunt? - zapytał.

- Tak, sir.

- Chyba wcześniej skręciliśmy w niewłaściwą odnogę, Gaunt. W tamtym miejscu, gdzie tunel się rozdzielał na dwa osobne - oficer odwrócił się i poświecił w tył, po części wskazując wzmiankowany kierunek, częściowo zaś podświetlając twarz komisarza.

Gaunt skinął głową, sam podejrzewał to samo. Galen Czytel był produktem starej szkoły i zdecydowanie pamiętał czasy, kiedy Gaunt był jedynie "Chłopcem". W przeciwieństwie do szeregowych żołnierzy, nigdy nie wyzbył się przeświadczenia, że Ibram Gaunt był wykształciuchem o nadmiernym uprzywilejowaniu, opierającym się na doświadczeniu wyniesionym z książek, a nie pola bitwy. Czytel preferował tak zwanych "swoich ludzi" i przejawiał alergiczną niechęć do każdego wojskowego mającego za sobą prestiżowe wykształcenie lub koneksje. Czytel dosłużył się własnego stopnia z rangi szeregowego żołnierza, co wielokrotnie podkreślał. Kiedy Gaunt otrzymywał swój awans przy łożu śmierci Oktara na Gylatus Decimus, Czytel był jednym z oficerów zabiegających oficjalnie o transfer młodego komisarza do innej jednostki. Grupa ta obawiała się, że awans Gaunta podkopie morale hyrkańskich żołnierzy i że nie będą oni traktowali poważnie kogoś, kto wcześniej uchodził za maskotkę regimentu.

Generał Caernavar odrzucił wniosek niemal natychmiast. Ironia losu sprawiła, że to oficerowie tacy jak Czytel, a nie zwyczajni żołnierze mieli największy problem z uznaniem dojrzałości Gaunta. Ibram ze swej strony szybko doszedł do wniosku, że lepiej nie pouczać Czytela, dopóki nie było to absolutnie konieczne. Błąd popełniony przez oficera łatwo można było naprawić dyplomatyczną sugestią. Otwarta dyskusja pomiędzy oficerem i komisarzem miałaby niszczycielski skutek dla dyscypliny całego oddziału.

- Możemy się cofnąć - zaproponował Gaunt - Jeszcze nie odeszliśmy za daleko. Albo pójść dalej do przodu i skręcić na następnym skrzyżowaniu na wschód.

- Na następnym skrzyżowaniu? - spytał Czytel. W blasku latarki Gaunt dostrzegł malujący się na jego twarzy sarkastyczny grymas - Nawet nie wyciągnąłeś swojej mapy. Wykułeś trasę na pamięć?

- Przejrzałem plany dzisiaj rano - odpowiedział Gaunt - Nie wyciągnąłem mapy, ponieważ...

Urwał w połowie zdania, mając na końcu języka słowa "ponieważ to pan tutaj dowodzi".

- Sprawdzę raz jeszcze - odpowiedział w zamian - Mogłem się pomylić.

Sięgnął po przypięty do taktycznej uprzęży infotablet, ale Czytel ubiegł go podając rozmówcy własne urządzenie. Ktoś mógłby odnieść wrażenie, że był to przejaw zniecierpliwienia, że Czytel nie chciał czekać, aż tablet Gaunta załaduje do pamięci odpowiednie pliki. Lecz w rzeczywistości było to dyskretne przyznanie się do niepewności, dopuszczenie idei, że być może jednak major popełnił błąd w trasie marszruty. Czytel też chciał zachować pokojowe stosunki z oficerem dyscyplinarnym.

Gaunt przyjrzał się ekranowi urządzenia.

- Niech pan spojrzy tutaj, sir. Następny zbieg tuneli udostępni nam wejście do tego kanału. Tamtędy przedostaniemy się wprost do świątyni.

- Jeśli to jest świątynia - zauważył Czytel.

I to jest właśnie powód, czemu tu trafiliśmy, pomyślał Gaunt, ale nie powiedział tego na głos. Skinął jedynie głową. Czytel odwrócił się w kierunku żołnierzy.

- Zbierajcie się, ruszamy! - rzucił w gęstą ciemność podziemi.

cdn

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 27 czerwca 2016, 12:55

Krucjata w końcu się rozpoczęła.

Krucjata.

Wysocy rangą sztabowcy dyskutowali na temat potencjalnej operacji od lat, nader często dochodząc do wniosku, że obszaru zwanego Światami Sabbat nie można już było ocalić. Był to ogromny rejon na skraju Segmentum Pacificus, zasobne imperialne terytorium, które w ciągu dwustu lat zostało podbite przez armie ze Światów Sanguinarów. Niektóre słoneczne systemy wpadły w ręce Wieczystego Nieprzyjaciela; inne - takie jak Formal Prime - walczyły o przetrwanie otoczone przez barbarzyńskich wrogów, za wszelką cenę próbujące zachować swą imperialną tożsamość. Światy Sabbatu potrzebowały wsparcia Tronu, ich seneszalowie i gubernatorzy błagali o nie, ale operacja wyzwoleńcza była monumentalnym przedsięwzięciem. Niektórzy wojskowi podejrzewali, że Sztab Naczelny nigdy nie autoryzuje tak ogromnych kosztów.

Dopóki nie pojawił się Slaydo. Lord Militant Slaydo był niezwykle przekonującym człowiekiem. Dzięki swym niedawnym zasługom w Wojnach Khulańskich, szybko uzyskał tytuł marszałka wojny i zgodę na powołanie do życia Krucjaty Sabbatyńskiej. Segmentum Pacificus stało się świadkiem największej militarnej mobilizacji od trzech stuleci. Departmento Tacticae Imperialis szacowało, że ukończenie kampanii będzie wymagało całego stulecia.

Ibram Gaunt nie wybiegał myślami aż tak daleko w przyszłość. Operacja odbicia starożytnych podniszczonych metropolii Formal Prime okazała się jednym z najbardziej brutalnych doświadczeń w dotychczasowej wojskowej karierze komisarza - a czas spędzony z Hyrkanami bynajmniej nie obfitował w bezczynność. W ciągu ośmiu lat od wstąpienia do Imperialnej Gwardii Gaunt widział wiele bitewnych pól, ale nigdy jeszcze czegoś takiego jak teraz.

Kopiec Sangrel, największa metropolia planety, był twierdzą nieprzyjacielskiego wodza, potwora w ludzkiej skórze zwącego się Shebolem Czerwonorękim. Oddający mu cześć kult wyznawców, Charyzmatów, bronił miasta z religijną zaciekłością potrafiącą budzić zgrozę. W minionym tygodniu Gaunt miał sposobność jak w przeciągu jednej godziny ginie więcej ludzi niż komisarz mógłby sobie wyobrazić w najgorszych koszmarach.

Dlatego właśnie misja rozpoznawcza w świetle latarek, prowadzona w smolistych ciemnościach kanałów odpływowych siedemdziesiąt kilometrów poza oficjalnymi granicami Kopca Sangrel, mogła uchodzić za akt łaski. Przydział do niej oznaczał dla drużyny wojskowych przynajmniej kilka dni względnego odpoczynku od frontowej linii. Co więcej, opatrzona była autoryzacją samego marszałka wojny. Przemierzany obszar mógł budzić zaniepokojenie - wszechobecna ciemność, miarowe odgłosy kapiącej wody, odór zgnilizny i wilgoci, szczury, niestabilne sekcje korytarzy - ale hyrkańscy żołnierze przynajmniej na jakiś czas nie musieli się martwić konfrontacją z falami wrzeszczących maniakalnie Charyzmatów, raz za razem gnających z włóczniami na imperialistów.

Grunt drgał co jakiś czas pod stopami, drobiny pyłu sypały się ze sklepienia tunelu. Gaunt zauważył rosnącą ponownie nerwowość żołnierzy, skaczące we wszystkich kierunkach snopy światła latarek. Znienacka uświadomił sobie, że po jego plecach ścieka strużka lodowatego potu. Kopiec Sangrel znajdował się ponad pół setki kilometrów dalej. Jeśli pomimo tej odległości wojskowi wciąż odczuwali wibracje ziemi wywoływane artyleryjskim ostrzałem, jakie niepojęte piekło musiało się rozpętać na głównej linii natarcia?

Szturm na Formal Prime był częścią Operacji "Czerwosmok", ruchem otwierającym kampanię. Nazwana na część słynnego drapieżnego gada, operacja ta miała przyjąć formę błyskawicznego uderzenia na odrębne cele - cztery ważne strategicznie systemy słoneczne na obrzeżach Światów Sabbat: Formal Prime, Long Halent, Onscard oraz Indrid. Syaldo poprowadził osobiście atak na Formal Prime. Świat ten posiadał największe znaczenie, był bramą wiodącą do utraconego terytorium.

Gdyby "Czerwosmok" okazał się fiaskiem, krucjata mogłaby dobiec końca jeszcze przed rozpoczęciem zaawansowanych działań wojennych. Wysoka Rada Terry mogła odwołać Slaydo ze stanowiska marszałka wojny. Rozpoczęłyby się wieloletnie debaty odnośnie dalszych poczynań. Światy Sabbat zostałyby porzucone na pastwę nieprzyjaciela na następne tysiąclecie. Może nawet na dziesięć tysięcy lat. Gaunt próbował nie rozmyślać na ten temat. Był ambitnym młodym człowiekiem. Uzyskał uznanie i szacunek Hyrkan ciężką pracą i poświęceniem. Z nadzieją witał perspektywę długiej kampanii, ponieważ jawiła mu się ona ogromem możliwości dla młodych ambitnych ludzi.

Rzeczywistość okazała się gorzka i wyczerpująca. Wojna nie miała niczego wspólnego z glorią i chwałą, chociaż pozwalała budować reputację. Wojna oznaczała cierpienie i stratę, wysiłek, ból i ofiary. Wszystko sprowadzało się do daniny krwi. Kilka tygodni po rozpoczęciu operacji Ibram Gaunt już nie myślał o możliwości okrycia się sławą. Pojął, że Krucjata Sabbatyńska będzie doświadczeniem, które musi jakoś przetrwać, desperacko walcząc o własne życie.

Zastanawiał się czasami, jakiego rodzaju charakteru potrzeba było, by tego dokonać. Nie był pewien, czy zdoła wyzwaniu sprostać. Wielu wokół uważało go za wykształciucha z koneksjami, który czytał zbyt wiele podręczników.

Grunt zadrżał pod nogami.

- Tutaj - odezwał się Gaunt - Sir?

Czytel spojrzał w jego stronę. Gaunt poświecił latarkę w kierunku bocznej odnogi tunelu, częściowo zawalonej, a przez to trudnej do wypatrzenia.

- Chodziło o to skrzyżowanie? - spytał major.

- Tak, sir - odparł komisarz.

Czytel wzruszył ramionami, po czym ruszył w głąb przejścia. Żołnierze podążyli w ślad za majorem, z przewieszonymi przez piersi laserami. Gaunt miał zamiar zasugerować im zmianę szyku, wysłać kilku ludzi do przodu w charakterze szperaczy. Lecz Hyrkanie - wyśmienici i zdyscyplinowani żołnierze liniowi - zasadniczo nie mieli predyspozycji do operacji rozpoznawczych.

Poza tym, wydawanie rozkazów nie leżało w gestii Gaunta; było obowiązkiem kadry oficerskiej. Ibram Gaunt był jedynie komisarzem.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 11 września 2016, 20:00

Podziemny tunel biegł przez jakieś osiemdziesiąt metrów, po czym przeszedł w sąsiadujące ze sobą hale. Były one częścią starej kopuły arkologicznej, jednej z wielu składających się na ogromną podziemną krainę Sangrelu, kiedy kopiec przeżywał lata swej świetności. Omiatając przestrzeń wokół siebie światłem latarki Gaunt wyławiał z ciemności zardzewiałe konsolety i pozrywane kable energetyczne zwisające z pęknięć w ścianach, dostrzegał skorodowane wsporniki podtrzymujące odległe sklepienia podziemi. Było to niebywale stare miejsce, pozbawione konserwacji i przeglądów od co najmniej stulecia.

Podobnie jak we wcześniejszych kanałach, tak i tutaj panoszyło się zniszczenie. Sufity zawaliły się w licznych miejscach, tarasując drogę pryzmami gruzu i pogiętego żelastwa. Buty chlupotały w kałużach oleistej wody. Do uszu Gaunta docierało popiskiwanie gryzoni. W świetle latarki dostrzegał resztki podłogowych płytek, będące pozostałością po dawnych czasach dobrobytu.

Gdzieś z przodu pojawiło się mętne z początku światło. Sprawiało dziwne wrażenie, jakby zupełnie nie pasowało do mrocznych podziemi. Elektryczne lampy wisiały na sterczących ze ścian prętach zbrojeniowych lub na wbitych w podłoże słupkach. Do uszu ludzi dotarł niski jednostajny pomruk generatora mocy.

Gaunt pociągnął nosem, wciągnął w nozdrza charakterystyczny zapach sproszkowanej skały rozbitej na drobiny za pomocą górniczego świdra.

Czytel poruszył rękami wydając kilka niemych rozkazów. Członkowie patrolu docisnęli kolby karabinów do ramion, rozproszyli szyk osłaniając się wzajemnie. Zennet, strzelec wyborowy drużyny, zdjął z lunety broni chroniący soczewki pokrowiec. Razem z Breccią, szperaczem oddziału, odłożyli na ziemię niesione pakiety ładunków burzących. Kiedy Zennet pilnował materiałów wybuchowych, Breccia wprawnie składał ruchome elementy swego skanera. Odbezpieczony karabinek odłożył na bok, ale wciąż w zasięgu ręki.

Czytel wyciągnął z kabury pistolet. Posługując się palcami lewej dłoni wydał następne polecenia. Żołnierze wygasili wszystkie źródła światła przyzwyczajając oczy do mdłego światła ściennych żarówek.

Awatar użytkownika
Kargan
Reactions:
Posty: 1420
Rejestracja: 22 listopada 2012, 13:44
Has thanked: 8 times
Been thanked: 7 times

Post autor: Kargan » 19 marca 2018, 18:18

No i co z tym tłumaczeniem Keth ? ;)
]|[ Innocence Proves Nothing ]|[

Medea Trix: WS 28, BS 44, S 32, T 29, AG 41, INT 29, PER 40, WP 32, FEL 33 (12 wounds, 2 fate points)
Erias Kantar (Black Templar Marine): WS 53, BS 37, S 40, T 42, AG 51, INT 45, PER 45, WP 46, FEL 40 (23 wounds,4 fate points)

ODPOWIEDZ