Dark Heresy - Archiwa Ordo Calixis

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 19 października 2015, 19:26

Ten topik ma w zamierzeniu zawierać rozmaite materiały źródłowe, które trudno przypisać do innych otwartych tematów, a dla których nie chce mi się otwierać nowych wątków. Wszystkie wiążą się ze Świętym Oficjum i mają za zadanie przybliżyć Wam mroczne tajemnice Imperium i Inkwizycji!
GWIAZDA TYRANA

"Status: Obscuro - natura zagrożenia pozostaje nieznana, opiera się analizie, została celowo utajniona lub nie mieści się w zwyczajowych przedziałach klasyfikacji niebezpieczeństw. Termin ten w rzadkich przypadkach odnosi się również do zagrożeń powiązanych z zapomnianą ludzką spuścizną cywilizacyjną" - definicje powszechnych kategorii zagrożeń Świętego Oficjum.

Dawno temu, głęboko w sercu regionu wszechświata mającego pewnego dnia stać się sektorem Calixis, szeptane lękliwie ostrzeżenia niosły obcym przestrogę przed złowieszczym czarnym słońcem niesionym na eterycznych wiatrach, pojawiającym się bez ostrzeżenia i niosącym wszystkim zagładę. Z biegiem czasu legendy te przekształciły się w przepowiednie wieszczące nadejście koszmarnego słońca. Wszystkie one zapowiadały przerażające wydarzenia, śmierć całych narodów i spustoszone światy.

Proroctwa są fragmentarycznymi ostrzeżeniami przed wydarzeniami, które dopiero mają nadejść, o coraz większej ciemności niosącej ze sobą grozę, zniszczenie i ból. Ukryte w nich prawdziwe przesłanie jest tak enigmatyczne, że nawet uczeni dedykujący całe swe życie ich badaniu pozostają bezradni w obliczu tej zagadki. Hereticus Tenebrae to zgroza czająca się na granicach ludzkiej percepcji, pozornie oddalona na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie wymykająca się pojmowaniu ludzi zdrowych na umyśle i szaleńców pospołu. Lecz jedno jest pewne - czymkolwiek jest Gwiazda Tyrana, nie jest niczyim wymysłem; czego jawnie dowodzą obrócone w proch światy.

Koteria Tyrana

Wiele lat temu Święte Oficjum powołało do życia Koterię Tyrana. Jej członkowie zwani są tyranitami lub spektarianami, a ich zadanie to badania nad naturą widmowego słońca i reperkusjami związanymi z jego manifestacjami. Koteria operuje z Bastionu Serpentis, czarnej fortecy zbudowanej na powierzchni Lachesis, księżyca Scintilli. Tylko spektarianie mają wstęp do Bastionu. Gubernator sektora Hax, naczelny astropata Xiao i kilku innych najważniejszych rangą dygnitarzy Imperium w Calixis wie o istnieniu tej sekretnej instalacji, wszyscy inni obywatele Imperium trzymani są daleko od księżyca pod pozorem geologicznej niestabilności Lachesis. Przewodzący Koterii lord inkwizytor Anton Zerbe pracuje najczęściej właśnie w Bastionie, spotykając się tam w regularnych odstępach czasu z inkwizytorami zaliczanymi w poczet spektarian. Podczas tych narad członkowie grupy wymieniają między sobą pozyskane informacje, zawierają sojusze i wszczynają waśnie.

Nie istnieje coś takiego jak permanentna przynależność do Koterii Tyrana. Niektórzy inkwizytorzy operują od dłuższego czasu na terenie sektora Calixis i akceptują zwierzchnictwo Zerbe - chociaż nie zawsze podporządkowują się wszystkim jego poleceniom. Inni inkwizytorzy współpracują z rezydentami Bastionu przez pewien czas; zwłaszcza jeśli przebywają w Calixis tranzytem na czas prowadzonych śledztw. Stan liczebny Koterii podlega ustawicznym zmianom - jedni jej członkowie odchodzą, inni są przyjmowani w poczet spektorian.

Komus, Gwiazda Tyrana

Komus to nazwa enigmatycznego zagrożenia wzmiankowanego w licznych przepowiedniach, utożsamianego z wieczną ciemnością mającą pochłonąć ludzkie światy i ostatecznie unicestwić imperialną cywilizację. Nadejście owej ciemności mają poprzedzać liczne znaki i objawienia, naznaczone piętnem moralnej degeneracji wydarzenia erodujące ludzkie umysły i przygotowujące je na oddanie się we władanie ciemności. Wielu znawców tematu podkreśla oczywiste nawiązania proroctw do Chaosu i Osnowy, chociaż teoria ta posiada również przeciwników. Istnieje wiele innych galaktycznych niebezpieczeństw dla Imperium - proroctwo równie dobrze może odnosić się do tyranidów (albowiem w wersach przepowiedni często pojawia się słowo pożarcie) albo Eldarów. Niemniej jednak zważywszy na naturę manifestacji mocy Osnowy i ich wpływu na wypaczanie praw materialnego wymiaru Koteria Tyrana najbardziej skłania się ku wersji obciążającej winą za objawienia Gwiazdy Tyrana właśnie Chaos. Najmniej wybrakowana kopia proroctwa spoczywa w archiwach Bastionu Serpentis i tylko nieliczna garstka najbardziej zaufanych popleczników lorda Zerbe ma do nich dostęp.

Ochrzczony nazwą Propethicum Hereticus Tenebrae manuskrypt często odwołuje się do Komusa bądź Gwiazdy Tyrana. Komus będzie jakoby mesjaszem zagłady, dowodem jej nieuniknionego nadejścia. Ma przybierać postać "czarnego słońca" lub "łuny czarnego płomienia", może być również przedstawiony w formie bluźnierczego runicznego znaku o kształcie szponiastej ptasiej łapy. Run ten opiera się jak dotąd próbom translacji.

Lord inkwizytor Zerbe przekonany jest o istnieniu powiązania między proroctwem, a przerażającym fenomenem nękającym sektor Calixis pod postacią widmowego słońca. Od czasu do czasu - w bardzo nieregularnych interwałach - w różnych rejonach sektora pojawia się monstrualne "czarne słońce" pasujące doskonale do opisów z manuskryptu.

Żadna z tych manifestacji nie była identyczna z którąś z poprzednich, ale wszystkie mają wspólny początek: widmowa gwiazda pojawia się bez ostrzeżenia emitując czarne płomienie oraz nieznane promieniowanie, pozostaje w systemie przez kilka dni, po czym znika w równie tajemniczy sposób. Manifestacjom tym towarzyszą psioniczne interferencje, wstrząsy sejsmologiczne oraz problemy społeczne, najczęściej w formie globalnych zamieszek i rozruchów.

Bardzo często widmowe słońce okrąża naturalną gwiazdę systemu, wywołując powszechną panikę na zasiedlonych przez imperialistów światach ustawicznymi zaciemnieniami. Czasami objawia się w mniej spektakularny sposób - czarna gwiazda na nieboskłonie, widmowa łuna wokół księżyca - dopóki nie zniknie bez śladu. Żaden astronom nie zdołał dotąd zgłębić zagadki zatrważającego zjawiska. Opiera się ono nauce i nie daje z wyprzedzeniem przewidzieć. Koteria Tyrana jest przekonana, że fenomen widmowego słońca to Komus - Gwiazda Tyrana. Niektórzy sugerują, że Komus to widmowe odbicie jakiegoś niebieskiego ciała prześwitujące w Osnowie, przezierającego przez cienką powłokę materialnego wymiaru. Inni sądzą, że Komus jest prawdziwą gwiazdą zanurzoną w Osnowie, próbującą wydostać się z Immaterium. Jeszcze inni wysnuli teorię, jakoby Widmowe Słońce było sztucznym tworem wyposażonym w ksenotechnologię zupełnie niepojętą dla ludzkich uczonych.

Jaka nie byłaby prawda, istnieniu fenomenu nie da się zaprzeczyć. W przeciągu ostatniego wieku Komus pojawił się w sektorze Calixis osiemnaście razy. Każda jego manifestacja przyniosła masową panikę i zaburzenia geologiczne. Gdzie pojawia się widmowe słońce, tam następują trzęsienia ziemi i wybuchają wulkany. Wcześniej lokalne populacje burzą się przeciwko prawu, wywołują rewolty i secesje. Rodzi się znacznie więcej dzieci obarczonych piętnem psioniki, budzą się nieświadomi dotąd swej klątwy psykerzy. Mnożą się mutacje. Wszystkie te przejawy nadejścia Komusa mają miejsce w przeciągu dwóch do trzech miesięcy przed manifestacją widmowego słońca.

Istnieje też wiele innych znaków, dużo subtelniejszych i łatwych do przeoczenia: znamiona na ciałach noworodków, dziwne runiczne znaki znajdywane na ścianach budynków, wzmożona aktywność fanatycznych kultów. Niektóre źródła odwołują się do wizji czarnego słońca pojawiającego się w lustrach, w tafli wody bądź w naczyniach z trunkami.

Koteria Tyrana uważa, że jednym z najważniejszych obowiązków jej członków jest odnajdywanie miejsc manifestacji, badanie znaków i rejestrowanie przebiegu objawienia Komusa przez osobistą obecność w miejscu pojawienia się Gwiazdy Tyrana. Zerbe przekonany jest, że tylko w taki sposób Święte Oficjum może wejść w posiadanie wystarczającej wiedzy na temat Komusa. Zwyczajni obywatele Imperium nie zdają sobie sprawy z prawdziwej natury zjawiska, umieszczając je w sferze mitów i legend - Inkwizycja zaś dokłada wszelkich starań, by skala niewiedzy na temat fenomenu pozostała na obecnym poziomie.

Materiały źródłowe: Dark Heresy Rulebook 1ed oraz Disciples of the Dark Gods.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 19 października 2015, 20:59

Prolog dodatku "Disciples of the Dark Gods"

Trucizna miała cierpki posmak, lecz gdy przełykał ją śpiesznie, poczuł w nozdrzach słodki zapach. Teraz naprawdę wstąpiłem pomiędzy umarłych, pomyślał odstawiając opróżniony puchar na stolik odgradzający go od starej wiedźmy.

- Dziękuję, inkwizytorze Herrod - odparła pomarszczona starucha podnosząc swe spięte protetycznymi obręczami ramię i ukazując spód dłoni. Wszczepiony w jej ciało elektraż jaśniał bladą niebieskawą poświatą. Herrod podniósł własną rękę, spojrzał na dłoń naznaczoną nowiutkim elektrażem mającym postać wrysowanego w gwiazdę pucharu. Symbolu Koterii Tyrana.

Przybysz uzyskał pozwolenie na zejście poniżej poziomów mieszkalnych i sal obrad Bastionu. Zezwolono mu na przekroczenie progu strzeżonego pieczęcią Imperatora zwyciężającego Smoka, gdzie nie mógł zapuścić się nikt nie posiadający odpowiedniego glejtu. Wolno mu było zejść jeszcze niżej, do podziemi zewnętrznego poziomu archiwów, gdzie trzymano pieczę nad pomniejszymi sekretami Świętego Oficjum. Wszędzie tam każdy jego ruch śledzony był celownikami strażniczych serwitorów, wyposażonych w detektory psionicznych anomalii i protokoły egzekucyjne. Zabezpieczenia tego rodzaju nie były niczym niecodziennym w fortecach Inkwizycji, toteż obecność serwitorów nie budziła w mężczyźnie niepokoju.

Lecz kiedy dotarł do oświetlonych pochodniami kamiennych drzwi jednego z najgłębiej położonych zakamarków kompleksu i ujrzał alkowę, w której czekała na niego starucha, poczuł obcy sobie dreszcz niepokoju przeszywający wskroś zdyscyplinowany umysł inkwizytora.

Co tam na mnie czeka? I co przyniesie mi wiedza, którą posiądę?

- Masz czas, dopóki piasek nie przesypie się do końca - oznajmiła starucha przekręcając dwie stojące na stoliku klepsydry. Jedną z nich podała Herrodowi, drugą odłożyła obok opróżnionego z trucizny pucharu.

- Musisz wrócić na czas i wypić odtrutkę, jeśli nie chcesz na zawsze dołączyć do umarłych - starucha wypowiedziała swe słowa z dziwną radością w tonie. W kryształowych fasetkach klepsydry odbijał się blask jej zimnych niebieskich oczu. Uśmiechała się, ale uśmiech ten nie krył w sobie cienia życzliwości. Nie była pospolitym serwitorem, lecz czymś innym; czymś bardzo starym i obdarzonym złą mądrością.

Herrod skinął niemo głową, a drzwi zewnętrznego archiwum rozwarły się wówczas niczym otwierający swe płatki brązowy kwiat. Panująca za progiem ciemność była nieprzenikniona i przybysz odkrył obecność kuratora dopiero wówczas, gdy pośród syku sprężonego gazu tamten zapalił chemiczną pochodnię. Inkwizytor podniósł wzrok ku górze, przesunął spojrzeniem po nienaturalnie wysokiej sylwetce górującej ponad jego głową. Ujrzał martwą twarz, woskową skórę naciągniętą na ramę odlaną z brązu.

- Czego szukasz? - pytanie zadane zostało tonem równie martwym i suchym jak fraktura skóry kuratora.

- Tyczy się tego - odpowiedział inkwizytor podnosząc wyżej przyniesiony przez siebie artefakt. Wielu musiało oddać życie za to, by przedmiot ów wszedł w jego posiadanie, wiele zawdzięczał też Marrowi za uratowanie z Domu Pyłu i Popiołu. Przybysz mógł tylko żywić nadzieję, że cena krwi nie okazała się zbyt wysoka. Kurator milczał przez dłuższą chwilę, potem jego ciało zgięło się w rytmie mechanicznych zębatek do poziomu, w którym twarz archiwisty znalazła się na wysokości przedmiotu.

- Istnieją pewne odnośniki, wiele potencjalnych powiązań. Mogę ci jedynie pokazać miejsce, w którym powinieneś szukać - prostując bez ostrzeżenia swą nienaturalnie wysoką sylwetkę, kurator odwrócił się w miejscu i ruszył poprzez ciemność podziemi. Herrod podążył jego śladem w kierunku pobliskiej klatki windy.

Zjechali szybem mijając podziemne komnaty podziurawione wylotami pogrążonych w smolistej ciemności tuneli. Herrod miał nieodparte wrażenie, że zjeżdża w głąb ogromnej lufy działa albo przemierza wnętrze wielkiego zamka w drzwiach. Wszędzie wokół wyczuwał obecność zgromadzonej w mroku wiedzy, sekretów przesłoniętych całunem kłamstw i manipulacji, heretyckich podszeptów i przerażających faktów uwięzionych na wieki w zakurzonych podziemiach.

Winda zatrzymała się w końcu w plamie słabego światła. Na granicy pola widzenia Herrod dostrzegł blade kształty, które zyskiwały na wyraźności z każdą sekundą poświęcaną na przyzwyczajenie wzroku do złego oświetlenia. Chłodna kobieca twarz wykuta w jasnym kamieniu odwzajemniła spojrzenie inkwizytora, przykryte kamiennym płaszczem ramiona skrzyżowane były na piersiach w geście Orła. Przesuwając wzrokiem po płaskorzeźbie, stworzonej z pietyzmem i wielką dbałością o szczegóły, Herrod pojął, na kogo spogląda. Była to statua Cassildy Cognos, zmarłej legendy pochowanej w grobowcu stojącym na straży najstarszej i najbardziej niebezpiecznej sekcji archiwów Koterii.

Inkwizytor spojrzał na trzymany w dłoni przedmiot. Artefakt doprowadził go dalej niż przybysz kiedykolwiek marzył. Wykonane z siatki drzwi windy stanęły otworem. Kurator wskazał gościowi ciemność podziemi, wkładając w jego dłoń gazową pochodnię.

- Idź. Ja nie mogę iść dalej - wypowiedziały martwe usta - Powrócę, nim przesypią się ziarnka piasku. Będziesz tu na mnie czekał albo umrzesz.

Herrod opuścił windę, a ta odjechała w górę pośród metalicznego klekotania. Pozostawiony samemu sobie, inkwizytor poczuł wreszcie w pełni ciężar ogromu wiedzy zgromadzonej w podziemiach, we fragmentach przepowiedni tyczących się rzeczy mających dopiero nastąpić oraz w zapiskach zbrodni dawno minionych, wszystkich czekających na powtórne odkrycie i ułożenie w odpowiedniej złowieszczej konfiguracji.

Gdzie zacząć? Została niecała godzina! Czas okupiony życiem tak wielu nie mógł zostać zmarnowany! Każde uderzenie serca przybliżało go do śmierci i każdy przejaw fascynacji bądź zaciekawienia niepotrzebnym zbiorem wiedzy mógł zabić. Koteria umiejętnie o to zadbała.

Stojąc w ciemności, z wysoko uniesioną pochodnią, usłyszał znienacka jakiś głos, dziwny i drwiący. Wydawał się dobiegać z oddali, a jednocześnie rozbrzmiewać tuż przy uchu na podobieństwo szeptu. Starucha? Kurator? Ktoś inny?

- Znajdziesz to, co szukasz, Herrod. Jesteś tutaj. Zawsze tutaj byłeś.

Materiały źródłowe: Disciples of the Dark Gods.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 25 października 2015, 12:13

Transkrypcja Ord.Xen 1.33.4891.00/SWG9

Wstępna analiza właściwości obelisku odkrytego przez ekspedycję badawczą na Seedworld-Gama-9

Autor: ksenoarkanista Xoth Lyncarte

Początek zapisu:

Urządzenie - albowiem możemy tu mieć do czynienia wyłącznie z urządzeniem - ma postać zaokrąglonego obelisku o wysokości sięgającej siedmiu i pół metra. Nie znaczy go najmniejszy ślad erozji, chociaż sądzę, że spoczywa w tym miejscu od tysięcy lat. W celu określenia precyzyjnego wieku znaleziska niezbędna będzie szczegółowa analiza przeprowadzona przez magosa Zephrina. Urządzenie wykonano z psychoaktywnego budulca eldarów stosowanego we wszystkich ich konstrukcjach. Moi koledzy z kleru marsjańskiego odkryli jednak, że obelisk jest w jakiś sposób trwale połączony z żyłą krystalicznego minerału biegnącą głęboko w trzewia planety. Uważam, że fakt ten ma ogromne znaczenie dla naszych badań, dlatego powrócę do niego w późniejszych analizach.

Na powierzchni obelisku znajdują się ciągi runicznych inskrypcji w postaci płaskorzeźb, w pełni zgodne z pisemną formą mowy eldarów. Znam ten język w stopniu wystarczającym do zrozumienia podstawowego znaczenia inskrypcji. Jest to rodzaj ostrzeżenia, adresowanego nie do wrogów tego gatunku, lecz przeznaczonego dla własnych pobratymców lub tych, którzy pojmują jego ukryte przesłanie. Przekaz taki jest dla mnie zaskoczeniem, nie ma bowiem niczego wspólnego z często spotykanymi ostrzeżeniami dla intruzów ważących się schodzić na powierzchnię światów uważanych przez eldarów za ich dziedzictwo. W tym konkretnym przypadku przesłanie jest raczej przestrogą, aby tego miejsca unikać, by uchodzić w obliczu niebezpieczeństwa.

Należący do ekspedycji astropaci uprzedzili mnie, że obelisk emituje silny sygnał psychiczny podążający w ciemność okolicznych systemów świetlnych. Utrwalam się w przeświadczeniu, że taka jest właśnie rola tego znaleziska. Zastanawiam się, czy inne nieskolonizowane światy w tej części wszechświata również skrywają na swej powierzchni takie budowle i czy są one w jakiś sposób powiązane ze znikomą aktywnością eldarów w obrębie sektora Calixis.


Koniec transkrypcji

Raport ten jest jedynym dokumentem badawczym sporządzonym przez członków ekspedycji przed jej zaginięciem (z nieznanych przyczyn).

Materiały źródłowe: Disciples of the Dark Gods, str. 9

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 25 października 2015, 18:01

Minionej nocy ponownie śniła mi się wieża. Stałem na jej szczycie, a wiatr owiewał mi twarz. Widziałem nadciągającą na skrzydłach burzy ciemność. Spoglądałem wprost na ścianę żywiołu, nie potrafiąc oderwać od niej wzroku. Ziemia zadygotała, a blask gwiazd przygasł, kiedy uderzyła pierwsza błyskawica. W upiornym blasku świat przybrał nowej dziwnej barwy, w której pełzały odrażające kształty o pozbawionych powiek czarnych oczach, krzyczące znajomymi głosami.

Świat ciemniał z każdym kolejnym uderzeniem pioruna. Jak zwykle, ujrzałem nieznajomego w pewnej odległości - stojąca daleko nieruchoma sylwetka odcinająca się na tle rozpalonych błyskawicami przestworzy. Pioruny zaczęły uderzać szybciej, jakby narzucały odmierzony monstrualny rytm, a po każdym ich rozbłysku sylwetka przemieszczała się bliżej i bliżej wieży. Miałem wrażenie, że kakofonia burzy jest parodią bicia serca przybliżającą obcego każdym uderzeniem do mej osoby. W pewnej chwili dostrzegłem jego oczy - czarne i skrzące się iskrami światła odległych gwiazd.

Każdej nocy budzę się później z tej samej sennej ułudy, a on jest bliżej niż poprzedniej nocy. Wczoraj dotarł do podstawy wieży.


/Gral zniknął bez śladu osiem lat temu. Moi agenci znaleźli jego pamiętnik w Sztucznej Wieży; budowli oddanej przez króla tego feudalnego świata do dyspozycji urzędników Imperium/

/Powyższy fragment pochodzi z pamiętnika Memnotha Grala, starszego sekretarza misji Administratum w Domenie Zillmana. +ADM.433, F19/

[center]* * *[/center]

Kiedy Gwiazda Tyrana pojawia się w materialnym wymiarze, na doświadczające jej bluźnierczej manifestacji światy pada ślepy strach. Nadejście Komusa zawsze poprzedzają pewne znaki. Mogą one przyjmować postać sennych wizji, majaczeń szaleńców bądź niewytłumaczalnych zjawisk, również zaburzeń fluktuacji rytmu Osnowy wyczuwalnych dla psykerów. Najgorsze ludzkie instynkty biorą górę nad resztą, wszędzie szerzy się anarchia i zbrodnia. Stan rzeczy ulega zatrważającemu pogorszeniu po pojawieniu się Gwiazdy Tyrana - wielokrotnie w takich przypadkach odnotowywano nie tylko masowe zamieszki i zbiorowe halucynacje, ale też osłabienie powłoki rozdzielającej wymiar rzeczywisty i Osnowę, manifestacje demonicznych bytów, zezwierzęcenie ludzi i naturalne kataklizmy takie jak trzęsienia ziemi czy erupcje wulkanów.

Istnieją światy, które przetrwały nadejście Komusa, ale manifestacja Gwiazdy Tyrana odcisnęła na nich nieusuwalne piętno. W efekcie na planetach takich powstały liczne niesankcjonowane kulty - bądź to oddające cześć "Objawieniu Ciemności" bądź czczące światło jako oręż chroniący przed Komusem. Infrastruktura planetarna w takich systemach leży zazwyczaj w gruzach, wzrasta liczba narodzin psykerów bądź dzieci naznaczonych dziwnymi znamionami.

Materiały źródłowe: Disciples of the Dark Gods, str. 10

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 25 października 2015, 18:09

Wszystkie wrzucone dotąd do topiku teksty pochodzą z suplementu Disciples of the Dark Gods i wiążą się bezpośrednio z Gwiazdą Tyrana. Topik nie jest zamknięty; jeśli macie jakieś konkretne pytania tyczące się dotychczasowych wrzutek, piszcie. Poniżej kilka przypisów tłumacza.

Światy Dziewicze eldarów to poddane wyrafinowanemu terraformingowi planety, które ta prastara cywilizacja przygotowywała pod zasiedlenie w nieokreślonej przyszłości. Przyjazny klimat, ogromna żyzność, brak naturalnych drapieżników - ewidentne zalety tych planet sprawiają, że teraz - tysiące lat po nieodwracalnym upadku eldarskiego gatunku - stały się one łakomym kąskiem dla Imperium... ale ich dawni właściciele jeszcze nie wyginęli ze szczętem i bardzo nie lubią jak ktoś depcze buciorami ich ukochane planety.

Podstawowe tworzywo używane przez eldarów to plastyczny kryształ kształtowany za pomocą psioniki, bardzo lekki, a zarazem wytrzymały. Z niego gatunek ten tworzy praktycznie wszystko, od broni po kadłuby kosmicznych statków, od elementów budowlanych po biżuterię. Nazwa własna jest kłopotliwa w przekładzie (oryg. wraithbone) - przez długi czas korzystałem z niezręcznego terminu duszokościec, ale ponieważ opisuję świat systemu głównie z punktu widzenia imperialistów, ochrzciłem ten surowiec nazwą bardziej pasującą do sposobu postrzegania wszystkiego, co eldarskie przez ludzi - stąd właśnie upioryt.

Elektraż to elektryczny tatuaż, zasilany polem elektrycznym wytwarzanym przez ludzkie ciało. Czasami pełni rolę ozdoby bądź identyfikatora, czasami - przede wszystkim w przypadku czcicieli Omnimesjasza - ma dużo szersze spektrum zastosowań.

Domena Zillmana (oryg. Zillman Domain) to imperialny świat w podsektorze Josian Reach, zacofany technologicznie i społecznie, opierający się na klasycznym systemie feudalnym, nie znający prochu ani broni laserowej, płacący imperialne podatki w płodach rolnych i rudach minerałów.

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 25 października 2015, 22:10

Klasyfikacja: Omega
Data: 657.M41
Autor: ***ocenzurowano***
Temat: kompilacja informacji nt Służbitów Zmierzchu
Odbiorca: inkwizytor Marr

Poniższy raport zawiera wszystkie informacje, jakie udało mi się zdobyć w odpowiedzi na pańskie polecenie tyczące się Służbitów Zmierzchu. Dołączyłem do niego materiały źródłowe, jednakże w większości przypadków źródła takie nie istnieją w formie pisemnej. Natura tematu opiera się przede wszystkim na mitach, dywagacjach bądź fragmentarycznych wyznaniach branych na męki heretyków.

Powiada się, że istnieje pewna sekretna koteria heretyków potrafiących wpędzać w zbiorowe szaleństwo całe miasta, władających ciemnością jako namacalnym fizycznym orężem, przemieszczających się między światami dzięki sile woli. Heretycy ci manipulują podobno ludźmi, również degeneratami przynależącymi do innych zakazanych kultów, groźbą i przekupstwem zmuszając ich do współpracy. Pewne pogłoski sugerują, jakoby szerzony przez nich chaos oraz będące rezultatem manipulacji katastroficzne wydarzenia mają przybliżyć "ostateczny świt bezświetlnej gwiazdy", ich definitywny cel o niezrozumiałej naturze czy znaczeniu (aczkolwiek sądzę, że Zerbe będzie się skłaniał ku jednej jedynej teorii, którą wyznaje od dłuższego czasu). Oto legenda o Służbitach Zmierzchu powtarzana szeptem pośród najbardziej zatwardziałych heretyków i traktowana przez wielu członków naszej znamienitej organizacji za czcze wymysły. W dalszej części raportu dołożę starań mających przybliżyć szczegóły manifestacji tego mitu.

Wśród heretyków i bluźnierców

Pogłoski o istnieniu Służbitów Zmierzchu krążą od dawna wśród odszczepieńców, kryminalistów i kultystów. Nie są to jakieś powtarzane na ulicy plotki, tylko historie budzące trwogę w najbardziej zdegenerowanych przestępcach Imperium. Legenda ta związana jest głównie z sektorem Calixis, aczkolwiek odkryłem istnienie trzeciorzędnych raportów z sektorów Scarus i Mandragora mogących sugerować, że wpływy Służbitów Zmierzchu sięgają również tam.

W ogólnym ujęciu, opowiada się o niewielkich grupkach (a czasami samotnych osobach) pojawiających się w strukturach kultów, sekt, organizacji kryminalnych bądź grup konspiratorów z żądaniem poddaństwa. Opisy tych postaci są bardzo rozbieżne, od pozornie zwyczajnych ludzi noszących ciemne stroje po pustą przestrzeń, na której nie sposób skoncentrować wzroku. Bez względu na wyglądu, przybysze ci posiadają rozległą wiedzę na temat nielegalnej przeszłości swych ofiar, a odrzucenie ich roszczeń lub stawianie im oporu jest aktem skrajnej głupoty. Opisy przypadków kary stosowanej za niedotrzymanie warunków zlecenia wydają się przesadnie drastyczne w opisach; są tak niespójne, że sprawiają niewiarygodne wrażenie i służą zapewne jedynie zastraszaniu innych przez tych, którzy takie opisy rozpowszechniają.

Poniżej prezentuję wyciągi z dwóch raportów nawiązujących do Służbitów Zmierzchu.

Noszący Lustrzane Maski byli niewielką grupą miłośników okultyzmu, którzy dzięki zasobności paru swoich członków weszli w posiadanie sporego zbioru zakazanych ksiąg i artefaktów, a także związanej z nimi wiedzy. Żądni władzy degeneraci, zostali zdemaskowani, przesłuchani i straceni przez agentów inkwizytora Ahmazziego. Prezentuję fragment zapisu dokumentującego przesłuchanie jednego z pojmanych heretyków (w materiale źródłowym określanego mianem obiektu).

Przesłuchanie członka kultu Noszących Lustrzane Maski w wykonaniu śledczego Brehana, Malfi 599.M40

2.599.M40. Obiekt nie reagował na podstawowe techniki śledcze, lecz świadomi ogromu jego przewiny kontynuowaliśmy dochodzenie ze zdwojonym wigorem. W pewnych chwilach przeświadczeni byliśmy, że obiekt umrze nie wyjawiwszy żadnych dalszych informacji i pragnę wyrazić swe uznanie dla śledczego-chirurga Xanti za możliwość wydłużenia dochodzenia w czasie. Po kilku godzinach przesłuchań podczas których potwierdziliśmy większość swych domysłów, obiekt zaczął wyjawiać informacje zaprezentowane poniżej.

[początek literalnego zapisu przesłuchania]

[bełkotliwa mowa] "Zjawił się pośród nas, a jego oczy płonęły! Zabił czcigodnego Kireena, wyciągnął rękę i mój mistrz przepadł [bardziej bełkotliwa mowa] Był nimi! Służbitami! Był nimi! Próbowaliśmy uciekać. Ścigał nas, cały czas tuż za plecami."

Dłuższy odstęp czasu wypełniony niezrozumiałymi jękami, punktowanymi błaganiem o ochronę. Aplikacja serum pobudzającego układ nerwowy oraz znieczulenia bólu siódmego poziomu umożliwia podjęcie dalszej konwersacji.

"Nakazał nam zniszczyć Gwiezdnego Wędrowca [przypis - statek handlowy zniszczony na orbicie Malfi 167.598.M40]. Wiedział o wszystkim... [bełkotliwa mowa] niczym żywy cień. Przestrzegł, że jeśli kiedykolwiek wyjawimy jego istnienie, tamci dowiedzą się o tym i po nas przyjdą. Co to? Co to takiego? Słyszę to! Oni już wiedzą!" [nie wiadomo, o czym obiekt wspomniał, śledczy nie zarejestrowali bowiem żadnego dziwnego dźwięku]

[koniec literalnego zapisu przesłuchania]

Od tego momentu obiekt wydaje z siebie przekleństwa, później zaś nieprzerwany skowyt. Umiera wskutek niewydolności organizmu krótko po swej ostatniej zrozumiałej wypowiedzi.

cdn

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 26 października 2015, 09:43

Oświadczenie kolonialnego gubernatora Braygana

Formalnie spisane przez legatów śledczych Syranusa i Tessona w postępowaniu poprzedzającym publiczną egzekucję gubernatora poprzez rozczłonkowanie, 389.M40, Kolonia Locara, Marchie Drususa, Calixis.


"Jestem Calid Braygan, były gubernator kolonii Locara. Jestem heretykiem. Przystąpiłem do spowiedzi w obecności sług Imperatora w nadziei na uzyskanie przebaczenia dla mej duszy oraz duszy mego dziecka.

Moją pierwszą zbrodnią jest chciwość i defraudacja majątku Świętego Imperium. Wszedłem w układ z grupą przestępczą o nazwie Czujna Ręka. Układ ten polegał na upłynnianiu za jej pośrednictwem nadwyżek handlowych kolonii. Ponadto pozwalałem tej organizacji na prowadzenie własnych interesów w obrębie kolonii i wykorzystałem jej wpływy do eliminacji swoich osobistych wrogów. Układ ten trwał od dwudziestu lat. Zawarłem go świadomy tego, że każde z wyżej wymienionych przestępstw ściąga na mnie potępienie Świętego Imperatora.

Moją drugą zbrodnią są związki z tymi, których uważam za heretyków i bluźnierców. Rok temu odwiedziła mnie pewna kobieta. Nie pamiętam jak wyglądała - próbowałem sobie przypomnieć, ale pamięć całkowicie mnie zawodzi. Kobieta ta poinformowała mnie, że układ z Czujną Ręką już mnie nie obowiązuje i że obecnie wchodzę w związek z tymi, których reprezentowała. Kiedy spytałem, dlaczego układ został przeniesiony na nową stronę, wyjaśniła, że Czujna Ręka przestała istnieć. Gdy zapytałem, kogo reprezentuje, przedstawiła się jako Służbita Zmierzchu. Nie mam pojęcia, co to oznacza.

Oświadczyła, że długotrwała współpraca jej nie interesuje, zażądała przekazania jednego daru. Bałem się, bardzo się bałem i nie wiedziałem, dlaczego. Oznajmiła, że daje mi jedną noc na przyjęcie bądź odrzucenie tych warunków i że w międzyczasie zostanie mi zaprezentowana alternatywa dla jej żądań.

Następnego dnia nie było świtu, nie wzeszło słońce. Ludzie oszaleli z przerażenia, wybuchły rozruchy. Ciemność trwała nieprzerwanie, godzina po godzinie. Kiedy ta kobieta powróciła, wyjawiła naturę daru, którego żądała. Byłem zatrwożony i dałem jej tego, co pragnęła. Następnego dnia ponownie wzeszło słońce.

Moją trzecią zbrodnią jest oddanie własnego syna w ręce heretyków. Nie wiem, dlaczego go chcieli. Wiem, że żył, kiedy go zabierali. Nie rozumiem, dlaczego zmusili mnie, abym go im podarował.

Oto moje zbrodnie wobec Boga-Imperatora i za nie zostanę osądzony - Calid Braygan"

Nasze własne szeregi

Służbici Zmierzchu to bardzo kontrowersyjny temat w kręgach naszej konklawy. Wielu członków Świętego Oficjum - gotów jestem nawet zaryzykować stwierdzenie, że większość - uważa tę koterię za wymysł używany przez innych heretyków dla terroryzowania swych rywali. Niektórzy inkwizytorzy posuwają się nawet dalej, próbując powiązać ze Służbitami inne mityczne kulty, na przykład legendarnych Śniących z Solomona czy Nocny Kult, który ostatnio przyczynił się do zaostrzenia relacji pomiędzy Nonoro i Sennacharibem. Nie mogę do końca obalić tych tez, albowiem faktycznie istnieją pewne zbieżności mogące sugerować powiązania pomiędzy tymi kultami, a Służbitami.

Niewielka garstka szczerze wierzy, że Służbici Zmierzchu istnieją rzeczywiście i stanowią skrajne niebezpieczeństwo dla całego sektora. Miałem sposobność rozmawiać na osobności z pewnymi dygnitarzami Adepta, a nawet kultystami nie ważącymi się wyjawić tego publicznie, żyjącymi w przerażeniu na myśl o tym tajemniczym kulcie, prawdziwym bądź wyimaginowanym. Jedna wyjątkowo odrażająca koncepcja waży się sugerować, że w poczet Służbitów Zmierzchu zaliczają się członkowie Świętego Oficjum. Osobiście postrzegam ten ostatni koncept za obelżywy, ale wiem jak wielkich dokładasz starań, by wiedzieć o takich pogłoskach. Pochłaniasz wiedzę niczym zagubiony na pustyni wędrowiec kromkę chleba. Gdybym miał zakładać najgorsze, gotów byłbym przyjąć, że mit Służbitów jest wykorzystywany przez pewne frakcji Oficjum dla realizacji ich własnych celów - i wiesz doskonale, kogo mam na myśli...

Będąc szczerym, nie potrafię przyjąć jednoznacznego osądu. Myślę, że mimo wielu lat doświadczeń i wiedzy wyniesionej z naszej współpracy nie potrafię opowiedzieć się po żadnej ze stron tego sporu. Ani też nie potrafię wyzbyć się złego przeczucia na samo wspomnienie mitycznych przekazów. Zastanawiam się jakie konsekwencje niesie ze sobą istnienie tej koterii, jeśli choćby jedna z szeptanych przez zjawę rewelacji byłaby prawdą. Chociaż osobiście postrzegam ją jako wynaturzoną fanatyczkę, jej słowa wciąż dźwięczą w mym umyśle: "albo prawda pochłonie wszystko".

Pozostaję skromnym sługą
***ocenzurowano***

Materiały źródłowe: Disciples of the Dark Gods, str. 11-13

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 26 października 2015, 10:16

Poniższe zapiski zostały znalezione w zapieczętowanym pokrowcu przypiętym do piersi zmumifikowanego ciała na pokładzie hulku Zbłąkany Pielgrzym, dryfującego w Otchłani Azerothu. Próby identyfikacji tożsamości ciała nieudane.


Sinophia Magna, 3 dzień, Święto Wniebowstąpienia

Nasze negocjacje postępują zgodnie z założeniami, chociaż jestem zdegustowany przesadnie korzystnymi warunkami, jakie mój mistrz chciałby zaproponować tym Sinophianom. Ich wpływy i bogactwa obracają się w nicość i szczerze wątpię, by dotrzymali warunków umowy w okresie długoterminowym. Pogoda pozostawia wiele do życzenia, a miejscowi są odstręczający.

Sinophia Magna, 4 dzień, Święto Wniebowstąpienia

W akcie czci wobec Boga-Imperatora, który strzeże nas wszystkich, dzisiaj nie podjęliśmy pracy. Razem z mym mistrzem uczestniczyłem dziś rano w nabożeństwie w katedrze. Wyjątkowo mało imponujący przybytek. Coraz mniej mi się podoba całe to miasto. Chociaż brzmi to bezsensownie, w trakcie obrządku zapatrzyłem się w szkło jednego ze świątynnych witraży i mógłbym przysiąc, że przez ułamek chwili widziałem czarną kulę pulsującą dziwnym światłem przesuwającą się gdzieś po drugiej stronie szkła. Zamrugałem i ułuda znikła. Nie wspomniałem o niczym memu mistrzowi. Może nadmierna wilgotność powietrza zapoczątkowała u mnie jakąś gorączkę.

Sinophia Magna, 5 dzień

Nasze sprawy nie mają się dobrze. W trakcie porannych negocjacji omal nie doszło do aktów przemocy. Spór wybuchł tak raptownie, że nawet nie potrafię sobie przypomnieć, co go właściwie wywołało. Uniknęliśmy rozlewu krwi, ale negocjacje zostały zerwane. Nasz lot powrotny na Scintillę dopiero za pięć dni, a wątpię, byśmy zdołali zorganizować wcześniejszy odlot z tej przeklętej planety. Jestem już pewien, że trapi mnie gorączka. Świat ma dziwnie szare barwy.

Sinophia Magna, 6 dzień

Obudziliśmy się wcześnie, na zewnątrz wciąż było ciemno. Coś niedobrego wydarzyło się na ulicach, toteż musieliśmy ukryć się w rezydencji. W przeciągu dnia wielokrotnie słyszałem odgłosy strzelaniny. Na moim ramieniu pojawiło się odparzenie. Mój mistrz jest niespokojny, ja również.

Sinophia Magna, 7 dzień

Zachmurzone niebo przejaśniło się minionej nocy, ale wcale nie poprawiło mi to humoru. Nie mogłem spać, a moja gorączka przybrała na sile. W świetle księżyca miasto dziwnie kojarzyło się z resztkami gnijącego cielska. Wywołane zamieszkami pożary wciąż dogasały, a na pogrążonych w mroku ulicach poruszali się jacyś ludzie. Oparzelina na moim ramieniu się powiększa - mam wrażenie, że swym kształtem przypomina do złudzenia ptasi szpon.

Sinophia Magna, 8 dzień

Kiedy się obudziłem, wciąż było ciemno. Myślę, że moja gorączka rozgorzała na dobre. Na ulicach byli ludzie. Było ciemno, a ludzie poruszali się po nich robiąc swoje jakby to był środek dnia. Wyszedłem na zewnątrz i zatrzymałem pewną kobietę pytając ją, dlaczego nikt nie śpi. Odpowiedziała, ale nie pamiętam jej słów. Miała dziwne znamię na twarzy, niczym ptasi szpon odciśnięty w miękkiej tkance. Ocknąłem się leżąc twarzą do ziemi pośrodku ulicy. Miasto wciąż płonęło.

Sinophia Magna, 9 dzień

Służby bezpieczeństwa ogłosiły godzinę policyjną i wprowadziły zakaz podróżowania. Mam nadzieję, że mój mistrz zdoła im wyperswadować ten zakaz i będziemy mogli stąd odlecieć. Nie spałem minionej nocy. Kiedy zaciskałem powieki, czułem na sobie spojrzenia umarłych.

Sinophia Magna, 10 dzień

Muszę opisać to, co się wydarzyło. Wstałem o świcie i ujrzałem wschodzące słońce. Wstało, strzeż mnie Imperatorze, ale było czarne! Kiedy pojawiło się ponad widnokręgiem, całe miasto wrzasnęło jednym głosem. Ludzie krążyli po ulicach, wszyscy naznaczeni znajomym piętnem. Zmieniali się na mych oczach. nie mam pojęcia, czym się stawali. Ujrzałem mojego mistrza, bladego i wycieńczonego, pożerającego ciało jakiegoś lokaja. Zaryglowałem drzwi pokoju. Rezydencja płonie. Muszę zabezpieczyć te zapiski. Ktoś musi je odnaleźć, ktoś musi się o tym wszystkim dowiedzieć. Odważyłem się spojrzeć w lustro. Noszę na swej skórze znamię i nie mam pojęcia, czym jest ujrzane w lustrze odbicie.

* Zamieszczone powyżej zapiski odnoszące się do rzekomych zajść w Sinophia Magna nie znajdują potwierdzenia w żadnych oficjalnych rejestrach i kronikach *

Materiały źródłowe: Disciples of the Dark Gods, str. 14

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 01 listopada 2015, 20:50

Poniższy raport odnaleziono w zwoju zapisów autorejestratora starszej astropatki Temerisy w trakcie postępowania wyjaśniającego okoliczności jej śmierci. Raport ten nie był nigdy wcześniej transmitowany bądź kopiowany.

Temat: odniesienia do nieprawidłowości we właściwym rejestrowaniu i klasyfikowaniu wiadomości astropatycznych

Adresat: lord militant Angevin

Autor: starsza astropatka Temerisa, przydzielona do 1. Zgrupowania Floty Krucjaty

Mój panie, chociaż nie chcę zaprzątać twej uwagi kwestiami kalibracji i sekwencjonowania, czuję się zmuszona do zgłoszenia faktu istnienia pewnych anomalii mających negatywny wpływ na poprawne komunikowanie się w głębokiej przestrzeni. Wysyłane przez nas wiadomości, nawet te emitowane na relatywnie krótkich dystansach, obarczone są niestandardowym błędem. Chociaż skala tego błędu jest zawsze niewielka, nie sposób jej nie przeoczyć. Błąd nie jest też jednolity w swej postaci i jak dotąd umyka wszelkim próbom kompensacji.

Podobnego rodzaju błędy pojawiają się z reguły w pobliżu lokalnych anomalii Osnowy bądź w okresie zaburzeń pływów Immaterium, ale obecnie nie doświadczamy żadnych takich przypadków. Zgodnie z przewidywaniami, Światło Tronu płonie tutaj silnym blaskiem, a nasza flota przemieszcza się z dużą prędkością.

Ujmując problem w krótkie podsumowanie, panie mój, czas tutaj po prostu ucieka. W niewielkich przedziałach, czasami trochę więcej, czasami nieco mniej, ale jednak za każdym razem ulega pewnemu poślizgowi. Nie potrafię tego zjawiska wyjaśnić. Konsultowałam się z moimi odpowiednikami na innych okrętach i w innych zgrupowaniach loty i wszyscy oni również doświadczyli tego wrażenia. Oni też nie potrafią znaleźć odpowiedniego wyjaśnienia.

Chociaż błąd ten ma niewielki wpływ na skuteczność komunikacji naszych flot, poddaję jego istnienie pod rozwagę waszego majestatu, ponieważ może być w jakiś sposób powiązany z faktami zastrzeżonymi klauzulą tajności. Chciałabym w tym miejscu, o ile nie będzie to uznane za arogancję, przypomnieć zapiski sporządzone ręką samego Wielkiego Podróżnika, Wolnego Kupca Solomona Haarlocka, który tysiąc lat temu jako pierwszy zapuścił się w ten rejon galaktyki chrzcząc go mianem Ekspansji Calix. On to w stosunku do tego sektora użył określenia "Kielicha Wielkiego i Prastarego Wypaczenia" i obawiam się, że wiedział doskonale, o czym mówi.

- Twa oddana służka, Temerisa, Astropata Ultra.

Na tym samym zwoju znaleziono jeszcze jedną notatkę, na jego końcu: "Czasami myślę, że mogę to usłyszeć. Czasami myślę, że to brzmi jak puls".

[Materiały źródłowe: Disciples of the Dark Gods, str. 15

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 01 listopada 2015, 21:47

Klasyfikacja: Rho
Data: 128.811.M41
Autor: ***ocenzurowano***
Temat: pozyskany materiał dowodowy ZD/KOMUS
Odbiorca: inkwizytor Shakletarn

Nie wiem, ile warty jest poniższy załącznik, ale mając na względzie nasze ostatnie spotkanie oraz świadomość tego, z jaką determinacją i na przekór zdrowemu rozsądkowi zamierzasz zgłębić tę tajemnicę, przesyłam ci transkrypcję pewnego zapisu. Najpewniej pochodzi on z Domeny Zillmana (feudalny świat w Josian Reach). Jego autor pozostaje nieznany, ale mniemam, że transkrypcja stanowi jeden z najbardziej wiarygodnych opisów manifestacji Komusa. Wysiłki zmierzające do potwierdzenia jej autentyczności spełzły na niczym. Materiał poddaję zatem twemu osądowi.

[translacja na niski gotyk z lokalnego dialektu używanego na Domenie Zillmana]

W mym sercu zagnieździła się ciemność i żaden blask poranka nie zmyje ze mnie takiego piętna. Czynię te zapiski w nadziei, że Bóg-Imperator weźmie w swe objęcia mą duszę pomimo grzechów będących udziałem mych oczu, języka i poplamionych tuszem palców. Niechaj mi wybaczy.

To pojawiło się wpierw w snach. Przeinaczało me myśli w głęboką grzeszność. Obrazy zepsucia, przywołujące mnie, wieszczące coś. Nadchodził Herold Zagłady. Noc po nocy powracał wypalając mój umysł, zastępując kolory życia czernią, wypełniając me jestestwo plugawym światłem. Groza odbierała mi rozum, nie pozwalała czynić powinności.

Szóstego dnia przebudziłem się w przepoconym odzieniu. Obcy ciężar zniknął z mego umysłu, dowodząc tym samym odejścia Herolda. Wydostałem się ze swoich komnat do świata zewnętrznego oczekując powrotu do normalności, wszelako tego nie doświadczyłem. Nieczyste wizje wypełniły mą jaźń. Oślepiała mnie jakaś poświata, która nie pozwalała rozpoznać niczyich konturów twarzy czy innych form. Wszędzie wokół słyszałem dźwięczące grozą ludzkie krzyki. Wszyscy oni musieli być w tym samym stanie, co ja - mrowie nic niewartych grzeszników rzuconych na pożarcie grozie i ciemności.

Gdy odzyskałem zmysły, powróciłem w jakiś sposób do swych komnat odpędzając gromadę prześladowców ciosami rąk i kamieniami. Na czas zaryglowałem drzwi, które wkrótce zatrzęsły się pod naporem ludzkich ciał.

Teraz mnie osaczyli. Czy to moi dawni przyjaciele? Nie mam pojęcia. Nie potrafię ich rozpoznać, jakaś poświata cały czas mnie oślepia. Przyszedł mój kres. Herold powrócił. Słyszę jego drwiący śmiech.

To ja się śmieję.

Materiały źródłowe: Disciples of the Dark Gods, str. 16

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 02 listopada 2015, 13:26

Komus - analiza odnośników. Dokument znaleziony w rzeczach osobistych zmarłego Victusa Karona.

Moja pani,

Słowo "Komus" w odniesieniu do nazwy bądź imienia występuje niezwykle rzadko, co może słusznie dziwić w przypadku frazy występującej w bluźnierczym proroctwie. Komus nie pojawia się w żadnych umieszczonych na indeksie dzieł traktujących o obcych, ich historii, artefaktach, kulturach bądź odrażających wierzeniach. Analiza materiałów o charakterze demonologicznym i okultystycznym również nie przyniosła żadnych rezultatów.

Jedyne nawiązania do tego terminu odnalazłem w pewnych antycznych księgach, gdzie słowo Komus (występujące również w wersjach Comus, Comos, Komos, Kamos) powiązane jest z anarchią i gorszącymi ekscesami. Niektóre zapiski wiążą ten termin z zamaskowanymi spotkaniami i procesjami tych, którzy postradali rozum. Komus wydaje się kojarzyć z synonimem drwiny, złośliwości, odrzucenia ładu i porządku. Najbardziej niepokojący odnośnik tyczy się postaci władcy anarchii, który przejmuje we władanie tych, którzy zbłądzili, aczkolwiek w przypadku różnych źródeł trudno jednoznacznie stwierdzić, czy postacią tą jest Komus czy jest on może jego Heroldem czy też może wręcz adwersarzem.

Przestudiowanie wszystkich tych materiałów okazało się ciężkim wyzwaniem i wywołało we mnie poczucie pewnego niepokojącego wstrząsu.

Ostatni znaleziony odnośnik okazał się stosunkowo świeży chronologicznie, albowiem datowany jest na okres krucjaty lorda militanta Angevina. Jest nim opis poczyniony przez dawno zmarłego Wolnego Kupca z dynastii Haarlocków, nawiązujący do odgłosów wydawanych przez pustynne wiatry omiatające ruiny martwych miast w strefie Gwiazd Halo.

Gdybym był bardziej przesądnym człowiekiem, zapewne nie zdołałbym zmrużyć minionej nocy oka.

Pozostaję usłużnym poddanym,

Victus Karon, główny kurator Obscuro, Rogatywka

[center]* * *[/center]

Fragment wydruku zabezpieczony we wraku niezidentyfikowanego wahadłowca na Mokradłach Ghrendaline, na Dusku, w roku 201.M41 przez komórkę akolitów dowodzonych przez śledczego Laracana Wolfe. Typ i pochodzenie maszyny nieznane.

Odnośnik: Hvss/ip.admin-45567888
Pomocnicza kopia fizyczna
Zakodować/transmitować/zniszczyć
Docelowo: archiwum wysokiego dostępu/Prol X
Data: 710.M40

Tytuł: zmiana statusu podatkowego - system Tanis
Tytuł: zmiana statusu populacji - system Tanis
Tytuł: zmiana statusu astralnego - system Tanis

Efekt: status podatkowy zredukowany w trybie natychmiastowym z poziomu Exactus Meridian do Exactus Minima.

Efekt: status populacji zredukowany do: Tanis Prime 0 (wcześniej 90,000,000), Orbital Sekmet 0 (wcześniej 770,000), St Astrid Fall 0 (wcześniej 18,000,000).

Efekt: nazwa Tanis zostaje całkowicie wycofana z użytku. Wszystkie dokumenty, mapy, logi podatkowe mają zostać wstecznie skorygowane pod rygorem dekretu Administratum 5-Omega-1. Maksymalny priorytet korekcji. Niezastosowanie się do nakazu korekcji pociągnie najwyższe sankcje. Po korekcji archiwum wysłać sygnał 2345/d: na kanale Tenebrae.

Dalsze dochodzenie surowo wzbronione.
Fizyczną kopię procedury zniszczyć po zakończeniu postępowania.

Materiały źródłowe: Disciples of the Dark Gods, str. 17-18

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 02 listopada 2015, 19:22

Moi drodzy, wcześniej opublikowane posty tyczyły się tematu Gwiazdy Tyrana. Autorzy systemu dołożyli wielu starań, by Komus pozostał wieloznacznym i enigmatycznym zagrożeniem - pozwalającym każdemu Mistrzowi Gry na wykorzystanie go wedle własnego upodobania. Jednak Gwiazda Tyrana to nie jedyne zmartwienie spędzające calixiańskiej Inkwizycji sen z oczu; pozwolę sobie zatem na zmianę tematu i w następnych postach przyjrzymy się wątkowi heretyckich kultów.

I przypominam, że gdyby ktoś chciał o coś zapytać, można wrzucić pytanie do niniejszego wątku (zaznaczam, żeby przypadkiem ktoś nie sądził, że nie wolno tutaj pisać).

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 02 listopada 2015, 19:49

Wstęp do rozdziału "Hereticus"

Nadgryziony zębem czasu stary chronometr zbliżał się do trzynastej. Minęły ponad trzy godziny od chwili, w której żona mężczyzny wyszła w ciemność nocnego cyklu. Wyczerpany pracą ponad siły, zjadł po powrocie do mieszkania cienką zupę i niemal natychmiast zasnął.

Kiedy się przebudził, żony przy nim nie było. Niespokojny, krążył tam i z powrotem po miniaturowej klitce: od krawędzi łóżka do gazowego palnika, do niewielkiej kapliczki ustawionej w rogu pomieszczenia i z powrotem - dopóki stara rana na biodrze nie przypomniała mu o swym istnieniu falą pulsującego bólu.

Usiadł na łóżku i wbił spojrzenie w kapliczkę: cokolik z dykty, ręcznie wymalowany na kawałku aluminium Orzeł, kilka świec oraz nieśmiertelnik - nieśmiertelnik ich syna. Zdjęty z jego stygnącego ciała na jakimś odległym świecie przez spowiednika oddziału i odesłany do domu.

Kapliczka nie sprawiała imponującego wrażenia, a jednak niewiele było takich, o które by dbano z większym pietyzmem.

Mężczyzna był zły i zmieszany, ale przede wszystkim bardzo się bał. Trawił go lęk, że żona przepadła w ciemności za progiem drzwi, że leżała gdzieś martwa. Wiedział, że tej straty już by nie przeżył, nie po wszystkim tym, czego doświadczyli wcześniej.

Podniósł nieśmiertelnik z cokoliku kapliczki, oplótł palce dłoni cienkim łańcuszkiem i zaczął się modlić. Drzwi za jego plecami otworzyły się powoli wpuszczając do środka podmuch zimnego powietrza. Ustawione w kapliczce świece zatrzepotały płomykami.

Jego żona wyślizgnęła się z ciemności nocnego cyklu, z szarym kapturem naciągniętym na głowę i ramiona. Mężczyzna poczuł w jednej chwili niewysłowioną ulgę i słuszny gniew. Otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale wtedy dostrzegł jej oczy. Były szeroko otwarte i płonęły dziwną gorączką, a na twarzy kobiety widniał grymas sugerujący tłumiony z całych sił uśmiech.

Znienacka mężczyzna ponownie poczuł lęk, tym razem jeszcze mocniejszy.

- Mężu! - wyszeptała pośpiesznie kobieta - Jakże się cieszę, że już nie śpisz!

- Nie rozumiem... gdzie byłaś? - jego niepewne słowa zabrzmiały grobową nutą w wychłodzonym raptownie pomieszczeniu.

- Modliłam się. Modliłam się każdego dnia i każdej nocy do Boga-Imperatora błagając go o cud.

- Proszę... - nie zdołał wykrztusić niczego więcej. Jego oddech przeistaczał się w lodowatym powietrzu w obłoczki pary.

Nie mógł nie zauważyć, że kiedy jego żona odpowiadała, jej oddech nie parował w podobny sposób.

- Kapłani twierdzili, że byłam głupia życząc sobie czegoś takiego, że jestem szalona albo bluźniercą. Ale ja zeszłam do starych tuneli, do posągów postawionych na długo przed zbudowaniem Kopca. Tam mnie odnaleźli. Wiedzieli, że byłam bezgrzeszna i on też był bezgrzeszny i że Bóg-Imperator ześle nam cud!

Drzwi otworzyły się szerzej i ciemność objęła pomieszczenie w swe władanie, gdy podmuch powietrza zgasił świece.

- Witaj, ojcze.

Nieśmiertelnik wysunął się ze zdrętwiałej dłoni mężczyzny i uderzył o posadzkę roztrzaskując się na tysiące niewielkich lodowych odłamków.

Materiały źródłowe: Disciples of the Dark Gods, str. 20

Awatar użytkownika
Keth
Reactions:
Posty: 12615
Rejestracja: 07 kwietnia 2009, 20:37
Has thanked: 138 times
Been thanked: 84 times
Kontakt:

Post autor: Keth » 06 listopada 2015, 21:15

ORDO HERETICUS

"Spalcie ich wszystkich. Imperator rozpozna swoich" - Joachim Quais, sąd nad Xieros Prime.

Ordo Hereticus ma przed sobą jedną fundamentalną misję - obronę ludzkości przed niebezpieczeństwem uosabianym przez mutanta, heretyka i psykera. Wojna z tymi nieprzejednanymi wrogami Imperium trwa bez końca, odmawiając każdej ze stron miłosierdzia czy łaski. Kiedy zwyczajni obywatele Imperium myślą o Świętym Oficjum, najczęściej wyobrażają sobie właśnie przerażających łowców czarownic z Ordo Hereticus, przyodzianych w czerń i dzierżących w ręku ognistą stal. Wiele jest w tym wyobrażeniu prawdy, ponieważ Ordo Hereticus stanowi najliczniejszą i najbardziej aktywną publicznie gałąź Inkwizycji. Bezlitosne pogromy, grupowe sądy i masowe egzekucje to preferowane metody działania inkwizytorów Ordo Hereticus. Lecz nawet łowcy czarownic - przy całej umiejętnie szerzonej grozie dla swego urzędu - doceniają wartość dyskrecji i skrytego postępowania. Ordo wykorzystuje w codziennej działalności niezliczone rzesze agentów, śledczych, informatorów, uczonych i infiltratorów. Powody zamiłowania do sekretnych gier są oczywiste - zniszczenie herezji wymaga wpierw odkrycia faktu jej istnienia. Ordo Hereticus może przeciwstawić najbardziej enigmatycznym i skrytym kultom własne tajemne struktury, o czym boleśnie przekonali się na skórze liczni zdrajcy i heretycy.

Chociaż Ordo Hereticus posuwa się do ekstremalnych metod i jest skrajnie nieubłaganą instytucją, ma wszelkie powody ku korzystaniu z tak drastycznych narzędzi. Imperium - z jednej strony ogromne i pozornie niezniszczalne - mierzy się ustawicznie z groźbą rozpadu od wewnątrz. Święte Oficjum dokłada wszelkich starań, aby takie zagrożenia były jak najszybciej eliminowane. W tej nie mającej dobiec końca wojnie nie ma miejsca dla neutralnych obserwatorów, nie ma w niej niewinnych - toczona jest ona bez cienia litości; nie dla obrony statusu quo Imperium czy wzmocnienia rządów Rady Terry, tylko zachowania dusz ludzkiego gatunku.

Prócz wzmiankowanych już zagrożeń inkwizytorzy Ordo Hereticus troskają się również innymi niebezpieczeństwami dla Imperium, w życiu codziennym mocarstwa dużo rzadszymi - wśród nich oddawaniem czci fałszywym bożkom czy zgłębianiem zakazanej wiedzy sięgającej korzeniami do grzesznych początków ludzkiej cywilizacji. Niektóre z tych przejawów herezji są tak ekstremalne, iż samo poznanie faktu ich istnienia może przynieść odkrywcy wyrok śmierci. Inne, jak choćby sprzyjanie wyjętej spod prawa koncepcji "postępu" i studiowanie dziedzin nauki zakazanych od czasu, kiedy Bóg-Imperator stąpał po ziemi, są postrzegane przez Inkwizycję z odrazą i wrogością równie wielką jak ta przejawiana wobec mutantów. Nieprzejednana bezwzględność Ordo Hereticus wobec tych przejawów herezji wielokrotnie w przeszłości doprowadziła do konfliktu pomiędzy łowcami czarownic, a tak wpływowymi instytucjami jak Adeptus Mechanicus czy Ordo Xenos.

cdn

ODPOWIEDZ